Andi14
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Andi14
-
Jesteś wdową lub wdowcem? Czy udało Ci się na nowo ułożyć swoje życie?
Andi14 odpisał Zuzka48 na temat w Rozwodnicy, "eks", wdowy/wdowcy
Witaj Jaga! O czym chcesz pogadać? Z mężczyzną czy kobietą? -
Witajcie Kochane. Witaj nowa 5-letnia Wdówko. Reenko, bardzo się ucieszyłam, że jesteś i dałaś znaki życia. Widzę, że prócz wdowieństwa każda z nas ma jakiegoś paskudnego robala, który daje popalić. U mnie też różnie ale zazwyczaj "po japońsku" inaczej mówiąc jako tako. Zima w moim sąsiedztwie spływa ze stoków w zastraszającym tempie. Rzeki przybrały, stan alarmowy ogłoszony i oby obeszło się bez większych ekscesów. Jedno co cieszy to fakt, że dzień ma już ponad 10 godzin, mrozy odeszły w niepamięć, krokusy nieśmiało wychodzą z ziemi no i najważniejsze, że do Wiosny tylko 24 dni. Starym zwyczajem każdego wieczoru "biegam" po stokach narciarskich, oświetlonych deptakach nadmorskich, składam wizyty żubrom i przeglądam politykę i ulubione babskie strony. To by było na tyle w dzisiejszy pączkowy wieczór. Pozdrawiam wszystkie Wdowy i Wdówki.
-
Witaj Kaddarko! Od czasu do czasu zaglądam na nasz topik ale dzisiejszy wpis "zwalił mnie z nóg". Nie wiem czy to głupi żart czy prawda o śmierci naszej HI-ZA-GI , Asanny? Poznałam się z Anią na GG i Skypie. Rozmawiałyśmy ze sobą. Wymieniłyśmy też e-adresy. Ania miała się do mnie wybrać ale wtedy pomagała córce. Nie chce mi się wierzyć, że to koniec. Gościu, która(y) podałeś tą smutną wiadomość napisz coś więcej. Pozdrawiam.
-
Dzisiaj Wigilia, początek najpiękniejszych Świąt. Tak bardzo lubię wieczory w domu kiedy choinka kolorowo do mnie mruga, jest mi wtedy jakoś raźniej i mniej ciężko na sercu. Tak oczywiście uważam. To już raz szósty bez mojego męża. Czas sobie płynie od świąt do świąt i kolejnych świąt. Przywykam powoli do codziennej samotności i jakoś leci. Zaglądam tu "do nas" od czasu do czasu. Nowe singielki wpisały się na naszą "listę" ale najfajniejsze jest to, że dzisiaj zawitała Kaddarka. Kaddarko, nowe i stare Dziewczyny, wszystkiego najlepszego dla Was i Waszych Rodzin na Święta i Nowy Rok. Bardzo przepraszam za te nowe i stare Dziewczyny. Do zobaczenia się na naszym topiku.
-
Tak tu cicho i smutno o zmierzchu..... Minęło18 dni i nocy od czasu kiedy zamilkł nasz topik. Nie chce mi się wierzyć, że to już koniec bo przecież wieczory co raz dłuższe. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Przykro, że już 5 dni a ja tutaj sama. Do mnie wróciło lato i to w dosłownym znaczeniu. Od czwartku temperatury powyżej 20 stopni. Okna w moich pokojach lśnią czystością. Od piątku "zaliczam" balkonowe plażowanie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo na plażach w Świnoujściu, Międzyzdrojach, Kołobrzegu i Ustroniu Morskim, gdzie przed chwilą "byłam", ludziska plażują, że aż miło. Korzystajmy ze słoneczka póki jest dla nas łaskawe i pozwala chodzić z krótkimi rękawami. Za kilka dni temperatury spadną i to znacznie i będziemy z utęsknieniem czekać na pierwsze marcowe ogrzewające promyki słonka. Jak spędzacie ten letni w czasie jesieni weekend? Nie byłam w tym sezonie ani razu w lesie. Zapach świeżych tegorocznych grzybów poznałam ale z koszyka znajomego grzybiarza, który w ciągu 4 godzin zebrał ich aż 0,5 kg. Susza zrobiła swoje nie tylko w polach. Piszcie Dziewczyny bo jeszcze trochę i nasz topik umrze śmiercią naturalną. Pozdrawiam bardzo letnio i cieplutko w 11 dniu tegorocznej jesieni.
-
Witajcie! Ależ oferta - ta powyżej -, szkoda tego młodego chłopaka. Ledwo wchodzi w dorosłe życie a już jest sfrustrowany. Nie ważne w jakim wieku będzie przyszła partnerka. Ważne, że może być jej utrzymankiem. Nie znam żadnej tak zdesperowanej wdowy czy singielki, która czeka na jego atrakcje. Cóż zrobić, życie pędzi do przodu więc i ludzkie zachowania stają się co raz bardziej nieobliczalne. A tak w ogóle to u mnie kolejny chłodny dzień. Nie mam na razie pomysłu co z sobą dzisiaj począć. Póki co pobiegałam po plażach i szybko wróciłam do siebie, bo jest tu mimo wszystko o wiele cieplej. Myślę, że w ciągu dnia uda się pochodzić w bluzeczce z krótkimi rękawkami. Dzisiejszy dzień to praktycznie ostatni dzień tegorocznego lata. Pozdrawiam cieplutko.
-
Witajcie! Jak zwykle u nas. Ze skrajności w skrajność. Wczoraj 32 stopnie a dzisiaj 14. Taka huśtawka pogodowa bardzo źle na mnie wpływa. Moje wszystkie plany odeszły w niebyt. Może jeszcze się rozkręcę i może pogoda się wyklaruje. A co tam u Was Kochane? Czyżby już nostalgia? Babiego lata jeszcze nie widać, więc trzeba mieć nadzieję na ciepłe, słoneczne dni. Za chwilę wyruszam na poszukiwanie ładnych wrzosów na cmentarz. Pozdrawiam cieplutko.
-
Witajcie! Trochę mnie nie było ale i Was moje Kochane też nie było. Nie ma to jak we własnym domciu. Pogoda jakaś taka jesienna się zrobiła. Mam jednak nadzieję, że przed nami jeszcze wiele cieplutkich plażowych dni. Teraz powinno popadać przez co najmniej 3 dni, bo ziemia jak wyschnięty beton. Muszę Wam powiedzieć, że przełom sierpnia i września był naszym ostatnim i lubianym w sezonie wypadem nad morze. Samej nie koniecznie. Szybko się ściemnia, pustawo na deptakach i plażach, zwijają się sezonowi sprzedawcy i wszystko to uświadamia, że wkrótce długa jesienno-zimowa samotność. Trochę melancholii a to oznaka żalu za przemijaniem. Dobrego wieczoru .
-
Witajcie Kochane! Lato nas rozpieszcza tego roku więc i my trochę leniuchujemy z tego powodu. "Pobiegałam" po zaprzyjaźnionych nadmorskich plażach i trochę mi żal. Wszędzie ludziska moszczą się w piasku i przygotowują do plażowania. Jeszcze jest luz na plażach ale z upływem czasu na pewno to się zmieni. Nie myślcie, że jest mi żal, że mnie tam nie ma. Żal mi, ponieważ u mnie mgła i pochmurno. Nie widać najmniejszego śladu słonka. Wczoraj późnym wieczorem spadło trochę deszczyku, dosłownie deszczyku. Zmoczyło na krótko jezdnię i samochody. Wszystkie bocianie gniazda, które "odwiedzam" już są puste. Jarzębiny co raz bardziej czerwone, kwitną astry i dalie. Przez brak opadów liście na klonach i kasztanowcach jakieś takie pomarszczone jakby chciały już opadać. Co toku o tej porze każdego pogodnego wieczora pod moimi oknami odbywały się świerszczowe koncerty. Co to za muzyka, ekstra. W tym roku cisza, bo wyschła trawa i świerszcze nie mają gdzie żerować. Na tych "pustynnych" osiedlowych terenach, wieczorami, spacerują jeże, kuny no i oczywiście nie brakuje myszy i szczurów. Tych ostatnich podobno jest bardzo dużo, tak przynajmniej mówią moi sąsiedzi. Mam poważne obawy czy w tym roku będą śliwki węgierki. Jeśli nie to nie będziemy miały z czego usmażyć powideł. Szkoda by było. Ponura pogoda nie nastraja mnie do żadnych robótek domowych. Przez chwilę myślałam o "zrobieniu" lodówki ale mi odeszło. Czeka też na prasowanie pościel i chyba się za to zabiorę. Pozdrawiam i życzę super ostatniego wakacyjnego weekendu.
-
Witajcie Kochanieńkie. Za kilka godzin kolejny letni weekend. Jak ja kocham takie lato. Temperatura bez żadnych ekscesów, można się przyjaźnić ze słonkiem. Wróciłam "z plaży"( tzn. z mojego balkonu), zjadłam drugie śniadanie(owoce), sprawdziłam że nad naszym morzem też lato i zastanawiam się nad dalszą częścią dnia. Jutro i pojutrze ma być podobnie jak dzisiaj i może wyskoczę nad jezioro. Chyba wyskoczę teraz na zakupy bo w lodówce zaczyna być przeciąg i owoce też się kończą. Obiad na dzisiaj mam a jutrzejszy przygotuję wieczorem. Myślę intensywnie o wypadzie nad jezioro i jeszcze bardziej o tym z kim tam się wybrać. Odzywajcie się kochane. Pozdrawiam. p.s. Bardzo mi smutno, ponieważ niektóre zaprzyjaźnione ze mną bociany są już w drodze do Afryki. Jarzębina też mocno dojrzała a i astry już kwitną. To oznaka zbliżającego się (za 31 dni) końca lata.
-
Witajcie! To już 5 dni a u nas cisza. Od wczorajszego wieczora jest czym oddychać. Prawie całodniowy deszcz a jego ślady marne. Oj długo musi popadać, żeby wszystko wróciło do normy. Jeżeli sprawdzą się prognozy, to od środy zacznę opalanie. Poprzednią opaleniznę zmyłam w czasie ostatnich dwóch tygodni, kilkoma prysznicami w ciągu dnia. Trzeba jakoś wyglądać tego lata, nie uważacie tak samo? Pozdrawiam.
-
Witajcie! Gorąco jak przy hutniczym piecu. Czuję się jak nosorożec, któremu wyschło ostatnie bajoro. Trzeci dzień zastanawiam się, czy to jeszcze ja. Każdy najmniejszy ruch powoduje pocenie się. Chyba jestem klasycznym przykładam szoku termicznego. Kocham słonko, ciepełko ale nie tak ekstremalne. Temperatury powyżej 30 stopni mają się utrzymać jeszcze około 2 tygodnie. Bardzo źle sypiam mimo szeroko otwartych okien. W dzień moje mieszkanie wygląda jak bunkier z powodu pozaciąganych rolet. W tygodniu udało mi się zakisić ogórki na zimę, zmienić i wyprać pościel i to, prócz posiłków, jedyna konkretna praca wykonana przeze mnie. Kilkugodzinny deszcz odmienił by nasz żywot, tylko gdzie on jest? Nowa Koleżanko, piszesz, że jesteś sama i chcesz do nas dołączyć. Zapraszamy, napisz coś o sobie, gdzie mieszkasz, co lubisz no i najważniejsze, dlaczego jesteś samotna. My wszystkie jesteśmy wdowami o czym pewnie przeczytałaś. No i znów pokazują burzę w nocy nad Dolnym Śląskiem i pewnie ominie nas ona szerokim łukiem. Za chwilę "wejdę" na czeski radar pogodowy i sprawdzę czy jest się czym łudzić. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Zastanawiam się, czy jeszcze żyję. W tej chwili mam 32 stopnie na zewnątrz mieszkania a już 20,3o. Szok. Policzyłam dzisiaj, że w lipcu u nas było 10 dni z temperaturą powyżej 30 stopni. Sierpień zapowiada się podobnie albo jeszcze cieplej. Znajomy przywiózł mi dzisiaj raniutko ogórki i musiałam je przerobić. Mimo, że w mieszkaniu pozamykałam okna, zaciągnęłam rolety temperatura dała mi ostro popalić. Przed pól godziną wróciłam z cmentarza. Musiałam podlać kwiaty. W przyszłym roku chyba "przejdę" na sztuczne kwiaty. Nie dość, że częściej niż 1 raz w miesiącu trzeba nasadzić nowe (grób mojego męża prawie cały dzień jest mocno nasłoneczniony) to jeszcze przy panującej gorączce każdego dnia trzeba podlać kwiaty. Panująca susza, słońce, spowodowały, że wszystkie trawniki są "łyse". Nie ma trawy, rośnie tylko chwast, który nazywają dzikim szczawiem i gdzie nie gdzie podbiał. Masakra. Zabezpieczyłam a raczej zaprowiantowałam moją lodówkę we wszystkie wiktuały tak, aby nie musieć wychodzić na zakupy przez najbliższych kilka dni. Mam nadzieję jakoś przetrwać tą zapowiadaną gorączkę. Trzeba raczej zapomnieć o jakimś wypadzie nad wodę w weekend. A jak tam u Was Kochanieńkie? Nie podesłałybyście trochę deszczu dla ochłody? Pozdrawiam.
-
Witajcie! Wczasowicze od Świnoujścia po Hel mają dzisiaj prawdziwy letni wypoczynek. Plaże pełne, w wodzie też nie lepiej ale należało się urlopowiczom takie plażowanie. U mnie; wczoraj super dzień, miałam gości. Był smaczny obiad, ciasto, lody i fajne rozmowy przy stole. Potem trochę sprzątania ale co tam to, cała przyjemność po mojej stronie. Wieczorem trochę porządków na cmentarzu i tak minął jeden weekendowy dzień. Dzisiaj zapowiadało się, że pojadę gdzieś na słonko. Ale była to tylko ranna zapowiedź. Około 10,oo zachmurzyło się, w południe popadał deszcz i w dalszym ciągu jest ponuro ale dość ciepło. Nie zmarnowałam jednak dnia. Nadrobiłam zaległości w lekturze, trochę czasu poświęciłam swojej skórze i teraz pełen relaks. A jak tam u Was Kochanieńkie z letnim weekendem? Pozdrawiam.
-
Witajcie! I znów mamy weekend. Przed chwileczką "wyciągnęłam naszą stronkę z piwnicy". Szkoda, że nie zaglądałyśmy przez 3 dni. Najważniejsze, że poprawiła się pogoda. Wczoraj i przedwczoraj - w moim rejonie - była najnormalniejsza jesień. Wiatr, chłodnawo no i te jesienne chmury. Ale co tam my, nad morzem nie dość, że chłodniej to jeszcze lało. Dzisiaj też ludziska nie mieli lepiej. Dzięki temu , że pogoda nie nastrajała do dłuższych pobytów na powietrzu, usmażyłam konfitury z wiśni. Jutro rano przygotuję obiad przynajmniej na 3 dni a potem tylko weekend, słonko i błogie lenistwo. Muszę wyskoczyć gdzieś w plener, trochę się porozbierać i nabrać letnich kolorów na skórę. Czerwcowa opalenizna została a raczej spłynęła z wodą po kilku prysznicach w ciągu dnia w czasie lipcowych upałów. Poza tym panujące wtedy temperatury to było zabójstwo dla skóry i tylko szaleńcy eksponowali się na słonku. "Starsze panie" muszą delikatnie dawkować kąpiele słoneczne. Pożartowałam trochę i mam nadzieję, że wybaczycie. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Kaddarko, bardzo prosto i Ty możesz zaprzyjaźnić się z "moimi" bocianami i nie tylko, możesz pobiegać po plażach nie wstając od komputera, pojeździć zimą na nartach. Wpisz w wyszukiwarkę: Międzyzdroje online, otwórz stronę, otworzy się widok na deptak przed wejściem na molo, po lewej stronie pokaże się ruchoma zakładka z kategoriami kamer, z których chcesz mieć podgląd ( plaże, przyroda, miasta, stacje narciarskie). W taki prosty sposób możesz być "wszędzie" nie wychodząc z domu. Mam jeszcze wiele stron, które z chęcią otwieram. Np, żubry online. Tę stronę poleciła mi przed laty nasza Hi-za-ga. Zimą kiedy zwierzyna ma trudności ze zdobywaniem żarełka, przychodzi do paśnika. Jest tam kamera na podczerwień i godzinami można podglądać życie żubrów, dzików, saren, jeleni, lisów. Są strony "bociany na żywo" i od wczesnej wiosny oglądam gniazda bocianie w różnych rejonach kraju, od przylotu par, przez poprawianie gniazd, składanie jaj itd. Spróbuj a zobaczysz jak to Ciebie wciągnie. Moje samotne popołudnia i wieczory - oczywiście nie wszystkie, bo jest jeszcze lektura - to włączone TV i komputer. Oglądam jednocześnie obraz z dwóch monitorów. Oszukuję w ten sposób samą siebie, że nie jestem tak bardzo samotna no i najważniejsze jestem z ludźmi i przyrodą i w dodatku bezpieczna. Ale się rozpisałam.... Pozdrawiam.
-
Witajcie Kochane! Jestem, czytam i smucę się, że tak mało i rzadko się "odzywamy". Ostatnie upały dały mi się mocno we znaki. W minioną środę było u mnie aż 36 stopni w cieniu. Ruszałam się jak przysłowiowa mucha w smole. Każdy najmniejszy wysiłek sprawiał, że czułam się jak ktoś, komu nałożono na barki bardzo duży i ciężki worek. Czwartek trochę wytchnienia bo pochmurny. Wczoraj kolejna spiekota i mimo wszystko pojechałam do samochodowego SPA. Już wstyd było jeździć takim zakurzonym brudasem. No a dzisiaj sobota, których bardzo nie lubię, ponieważ w sobotę odszedł mój Mąż. Pogoda też się nie popisała. Przed południem burza i deszcz, po którym nie ma śladu. Ubrałam się, poprawiłam urodę i miałam pojechać na cmentarz ale zatrzymała mnie zapowiedź kolejnej burzy - przynajmniej tak to wygląda na tę chwilę. Ołowiane chmury pokryły niebo i jest bardzo duszno. Odczekam z pół godziny może się "przetrze". Tymczasem nadrabiam wirtualne zaległości. Pobiegałam już po najważniejszych "moich" stronach a za chwilę skoczę nad morze. No i jeszcze coś ważnego muszę Wam przekazać. Otóż 3 bociany w gnieździe w Gniewie, które znam od jajka, już w czwartek rozpoczęły samodzielne loty. Szybko wydoroślały i teraz przygotowują się do sierpniowego odlotu. Z moich planów wyjazdu nad morze w dalszym ciągu nici. Pożyjemy, zobaczymy, wszak jeszcze 2 miesiące lata przed nami. Piszcie Kochane a wszystkim nam będzie raźniej. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Ta 3 - dniowa przerwa w możliwości "pracy" naszego topiku sprawiła, że poważnie zaniepokoiłam się, że to już na stałe. Byłaby wielka szkoda dla nas - tak myślę - wszystkich "potłuczonych" przez los. Upały afrykańskie dają się nam we znaki. W tej chwili zachmurzyło się trochę a na moich termometrach; od wschodu 39 stopni a od zachodu 31 stopni. Może wykroją się jakieś opady. Dobrze by było, bo kwiaty na cmentarzu prawie się smażą. Mam lenia i od 2 godzin przymierzam się do sprzątania. Ruszam się jak mucha w smole. Dobrze, że mam obiad i nie muszę sterczeć w kuchni. Lubię ciepło, słonko ale nie tak ekstremalne. Czy Wy też tak macie? Za chwilę pobiegam po plażach i myślę, że jest tam tak samo jak wczoraj; człowiek obok człowieka jak śledzie w beczce. Widok grających w piłkę na plaży albo dzieci budujące zamki z piasku (pamiętacie takie czasy?) należą do przeszłości. Czekam na fajne dojrzałe morele na konfitury. W ubiegłym roku przegapiłam ich dojrzewanie i zimą mogłam tylko wspominać ich smak. Po morelach przyjdzie pora na wiśnie a potem już tylko powidła węgierkowe. Czy któraś z Was już robi ogórki na zimę? Ja jeszcze chwilę poczekam. Piszcie Kochanieńkie, dzielcie się z nami swoimi radościami i problemami. Pozdrawiam wakacyjnie.
-
Witajcie! Lato w pełni. Jedne z nas już po wakacyjnych wojażach, inne dopiero szykują się do wyjazdów. Czyli kalendarz "idzie" normalnym corocznym rytmem. Fajnie, że Ewcia z Magnolią spotkały się "na żywo". Czekam i sądzę, że Wy Kochane również, na wrażenia i ciekawe wspominki naszych Koleżanek. Ewciu, Magnolio jaka odległość dzieli Was w realu? Piszcie Dzieweczki, kolorujcie nam siedzącym na razie na "czterech literach" , nasz szary świat. Jak do tej pory nie udało mi się znaleźć chętnej lub chętnego na wypad nad morze. Muszę też przyznać, że żadnych większych starań w tym kierunku nie robiłam więc i efekt żaden. W moim mieście plaga różnych żądłowatych. Każdego dnia słychać o innej części miasta w której musieli interweniować strażacy i pracownicy Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Jestem przerażona epidemią dopalaczową. Żal młodych ludzi. I tym pesymistycznym akcentem kończę na dzisiaj. Pozdrawiam wakacyjnie.
-
Witajcie! Ufff jak gorąco! W tej chwili od wschodu (w cieniu) mam 34 stopnie za to od zachodu aż 51 stopni. Na polskich plażach tłumy, morze "stoi" więc nic dziwnego, że amatorów morskiej kąpieli mnóstwo. Przed chwilą zrobiłam wirtualną przebieżkę po wszystkich naszych plażach. Oj, fajno byłoby tam być. Kocham lato, ciepełko, plażowanie ale to co nam zafundowała matka natura przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Sprawdziłam też pogodę na najbliższe dni i ma być jeszcze cieplej. Wczoraj pojechałam na cmentarz podlać kwiaty i na zakupy dopiero przed 19,oo. Dzisiaj będzie tak samo. Nie mam apetytu na nic. Na siłę wtłoczyłam w siebie jakiś nibyobiad. Dużo piję i pochłaniam brzoskwinie i truskawki. Jak Wy, Kochane radzicie obie z upałami. Współczuję wszystkim pracującym. Masakra. Jutro wypadałoby pojechać nad jezioro ale tam będzie ludzi więcej niż miejsca na plażowanie. No i przy takich upałach tylko patrzeć jak na wszystkich zbiornikach wodnych zakwitną sinice. Tak źle i tak nie dobrze. Przymusowe siedzenie w domu też mi nie służy. Pozdrawiam gorąco.
-
Witajcie Kochanieńkie! Jestem, czytam ale na pisanie brakowało czasu. Dzisiaj to nadrabiam. W moich pracach społecznych wielki ruch. Odbyłam kilka posiedzeń i kilka obowiązkowych spotkań. Jeszcze jutro jedno służbowe wyjście i wreszcie będą wakacje, przynajmniej dla mnie. Cieszę się z tego powodu ale jednocześnie cieszę się, że liczne zajęcia pozwoliły jakoś bezboleśnie przetrwać paskudne pogodowo dni. Od wczoraj u mnie jest pięknie, słonecznie i nawet dzisiaj rano udało się wystawić na pół godzinki plecy na słoneczko. Jak mi tego brakowało... Nieśmiało przebąkuję wśród znajomych chęć wypadu nad morze ale póki co nie ma chętnych do towarzystwa. Cóż, nie ma się czemu dziwić wszak jestem wdową bez przydziału. Trochę przerażają mnie ekstremalne temperatury w ciągu dnia. Dzisiaj samochodowy termometr pokazał mi 34,5 stopnia o godzinie 14,oo. Porobiłam jakieś spożywcze zapasy, jutro dokupię co nie co i jakoś przetrwam. Zaplanowałam, że najwcześniejsza pora moich wyjść w upalne dni to 17,oo godzina. A co tam u Was Kochanieńkie. Czytam, że Magnolia jedną nogą na urlopie - życzę Ci Kochana, super odpoczynku. Usmażyłam konfitury truskawkowe a teraz czekam na fajne, słodziutkie morele, no i oczywiście na wiśnie. Bo jak tu jeść w zimie lody bez podkładu z konfitur wiśniowych. Tak to jest jak się jest łasuchem. To na dzisiaj tyle. Pozdrawiam cieplutko i słonecznie.
-
Witajcie Kochanieńkie! Witaj Nowa obolała Koleżanko! Bardzo ciężko - ostatnio - idzie nam na naszym topiku. Okrzepłam już po powrocie do domu.Powrót do szarej codzienności odbył się prawie bezboleśnie. Jasne, że lepiej jest być z ludźmi niż samej w długie popołudnia, wieczory i weekendy. Jeszcze jak na złość pogoda płata nam paskudne psikusy. Od kilku dni z powodu niskich temperatur w nocy, śpię przy zamkniętym oknie. Straszne to ale prawdziwe. Zastanawiam się nad jakimś pomysłem na przetrwanie do czwartku bo podobno od czwartku poprawa pogody. Może któraś z Was Kochane ma pomysł? W tej chwili znów pada i nawet nie wiem który raz dzisiaj. Lato zaczęło się paskudnie, lecz mam nadzieję, że nam to wynagrodzi za kilka dni. Taka ponura pogoda nawet nie nastraja do snucia jakichś wakacyjnych planów. Wypada tylko czekać i trzymać kciuki, żeby nie sprawdziło się przysłowie: "jak się Medard rozmerda to 40 dni merda". Mimo wszystko pozdrawiam cieplutko i słonecznie.
-
Witajcie Kochane! Jak widzicie moje plany i obiecanki wzięły w tzw. łeb. Mnogość zadań do wykonania, po drodze moje urodziny, rocznica śmierci mojego Kochanego i dopiero teraz wracam do normalności. Dzisiaj ugotowałam porządny domowy obiad z deserem na zakończenie i truskawkowym kompotem. Będę go miała na poniedziałek i wtorek. Na jutro jetem umówiona z rodzinką na obiad poza miastem. Bez gotowania, mycia garów i sprzątania miło spędzimy niedzielę. Czasem trzeba urządzić sobie taki "dzień kobiet". A tak w ogóle to cały czas jestem na etapie wspominania tego co było. Wywołałam zdjęcia z pobytu u dzieci, jest ich ponad setka. Muszę Wam opowiedzieć o urządzeniu kuchennym, które mnie zauroczyło. Przygotowuje się w nim frytki, ziemniaczki, rybę, mięsa, warzywka i co tam jeszcze kto wymyśli. Dodaje się tylko 1 łyżkę oliwy. Bardzo wszystko smaczne i ci najważniejsze bez żadnych skutków gastrycznych. Podczas pobytu u dzieci zjadłam ponad roczną normę frytek, które tak nawiasem bardzo lubię ale ich unikałam z powodu późniejszych konsekwencji. Urządzenie o którym piszę jest dość drogie i energochłonne (1400 Wat). Wczoraj "wrzuciłam" w wyszukiwarkę hasło "frytkownica na 1 łyżkę oleju" i znalazłam kilkanaście ich modeli. Cena też konkretna, od 500 do 1200 zł. Tylko dlaczego są one takie duże. Nie znalazłam ani jednego modelu na 1-oobowe gospodarstwo. I już wiem na pewno, że jej nie kupię. Za trochę TVN po raz kolejny pokaże "Uwierz w ducha". Lubiliśmy z mężem ten film. Będę go oglądać po raz któryś sama i po raz któryś od śmierci męża będę się zarykiwać. To już 5 lat a ja ciągle przeżywam tak jakby to było bardzo niedawno. Ciekawe czy kiedyś się z tego wyzwolę. Trochę zebrało mnie na smutastwa. Winna jest też pogoda. Było bardzo upalnie i duszno po wczorajszych burzach i deszczu Od ponad godziny wiszą nad nami bardzo ciemne chmury, parę razy zagrzmiało, spadło parę kropel deszczu i cisza . Myślę, że taka pogoda nie tylko u mnie. Piszcie Kochanieńkie, jakie plany urlopowe, piszcie o przysłowiowym "co w trawie piszczy" też. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Dzisiaj mokry i pochmurny dzień. Z przykrością trzeba było zostać w domu. Nic to. Za mną wycieczka w stolicy, gdzie oddaliśmy głosy na Naszego obecnego Prezydenta. Po wyborach wycieczka nad morze Irlandzkie i w góry Wicklow. Kolejna porcja wrażeń. Pierwszy raz widziałam góry bez drzew. Rośnie tam bardzo dużo kolczastego krzewu, który o tej porze kwitnie, ma intensywne pomarańczowo-żółte kwiaty. Nie sprawdziłam jeszcze jak on się nazywa. Moje dziecko twierdzi, że rośnie on również w okolicach Karpacza. Zaliczyłam też miejscowe zabytki, spacery po parku i skwerach. Jak inne mamy zabytki i jak inaczej żyjemy. Ludzie są tu bardzo sobie życzliwi. Wszyscy pozdrawiają wszystkich bez względu na status, kolor skóry, religię. No i uśmiech na twarzy jest wszechobecny. Zaliczyłam też zakupowe szaleństwo. Jak każda kobieta interesowałam się ciuchami i obuwiem. Ceny jak u nas z tą różnicą, że np. u nas 40 zł a tu 40 euro. Oczywiście wszystko przeliczałam, mnożąc ceny przez 4. Dzieciaki miały ze mnie nie lada ubaw. Smutno, że na naszym topiku kolejna pora ciszy. Pozdrawiam cieplutko. Mam nadzieję,że jutro wróci słoneczna pogoda i znów będziemy plażować w ogrodzie.