

Andi14
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Andi14
-
Witajcie Dzieweczki! Pogoda taka wiosenna, kolejny dzień +10 stopni a My wszystkie w jakimś zimowym śnie. Co z Nami Dzieweczki? Nie chce Nam się nawet poklikać? Dzień już sporo dłuższy, można dłużej pospacerować. Synoptycy nie przewidują, jak na razie żadnych zimowych ekscesów. Jestem bardzo za taką prognozą. W końcu w ubiegłym roku mieliśmy śnieg do kwietnia. U mnie ciut lepiej. Jutro zaczynam rehabilitację i jestem pełna nadziei na szybką sprawność. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Kolejny zimowo-wiosenny dzień za nami. Piękny ranek i aż 5 stopni plus a po południu szaro-buro ale ciepło. Kwitną stokrotki, drzewa chcą "strzelać" listkami. Jakaś wariacja. Do wiosny kalendarzowej w prawdzie już tylko 75 dni i miejmy nadzieję, że natura choć na krótko ale zrobi swoje. Jeszcze sypnie śniegiem i pomrozi. Kaddarko, pytasz o moją prawicę, powoli a nawet bardzo powoli zaczynam wykonywać jakieś domowe prace obiema rękami. Najgorsze są noce. Długie i z byle jakim snem. Nie chcę faszerować się tabletkami, żeby później nie okazało się, że spanie owszem, owszem ale tylko na wspomaganiu. Zaglądnęłam przez okno a tam jakiś mały deszczyk popadał. Jutro od rana pewnie znów będzie ciepło. Zapowiadają u nas do plus 10 stopni. Szkoda mi amatorów białego szaleństwa, nie mogą poszusować na naszych stokach. Za kilkanaście dni rozpoczną się zimowe ferie. Matka Natura może się postara i ześle zimę naszym milusińskim. W TV nic ciekawego, pójdę czytać. Mam książkę Wiesławy Bancarzewskiej "Powrót do Nałęczowa". Trochę naiwna, trochę sentymentalna ale daje się czytać. Do następnego razu Kochane. Przed nami dwa dni laby.
-
Witajcie Kochane w ostatni wieczór 2013 roku. Życzę nam wszystkim aby Nowy Rok był dla nas łaskawszy pod każdym względem. Myślę, że i ode mnie odczepi się zły duszek i pozwoli pogodnie iść przez jesień życia. Mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór i noc spędzicie w doborowym towarzystwie i będziecie się cudnie bawiły. W Nowym Roku nie zapominajmy o naszym topiku, wszak jesteśmy globalną rodziną. DOSIEGO ROKU!
-
Witajcie Kochane w ten magiczny wieczór. Przed chwilą wróciłam do domu. Wigilijne popołudnie i wieczór po raz czwarty spędziłam z rodziną mojego brata. Oczywiście nie obyło się bez łez. Moja prawa ręka jeszcze długo nie będzie sprawna i to też było i jest powodem mojego smutku. Mam nadzieję,że fajnie biesiadujecie przy wigilijnych stołach. Życzę Wam wszystkim Kochane Babeczki wiele radości, szczęścia i miłości bliskich. Wielu niezapomnianych wrażeń i radości z prezentów, które czekały w Waszych domach pod choinkami.
-
Witajcie! Przedświąteczna gorączka "wymiotła" wszystkich z naszego topiku. Dlaczego dajemy się zwariować tradycji. Większość z nas została tak wychowana, że mimo bieżących porządków, przed świętami trzeba " się zajechać". To samo dotyczy prac kulinarnych. Po takiej tyrce w świąteczne dni jesteśmy wykończone i spragnione odpoczynku. Wiem to z własnego doświadczenia. Moja ręka, mam taką nadzieję, powoli dochodzi do normy. W piątek wizyta u lekarza i wszystkiego się dowiem. Tymczasem w moim domu nie bardzo czuć święta. Nie jestem sama w stanie i w dodatku jedną ręką coś zwojować. Okna pomyte, firanki zmienione, ściany w kuchni i łazience też wymyte i jak na razie to wszystko. Najsmutniejsze jest to, że mimo pobytu w kraju, moja siostra nie przyjedzie. To na tyle dzisiaj. Pozdrawiam. p.s. Musiałam wyciągnąć nas " z piwnicy".
-
Witajcie Kochane! Dzięki za pamięć. U mnie bz. Ramię i bark bolą jak bolały. Czarno to widzę. To już piąty tydzień wyłączenia z aktywnego życia. Ścigają mnie różniste doły i dołki. Okna w moim mieszkaniu pomyte, firanki zmienione i nic ponad to. Sama nie jestem w stanie nic pożytecznego zrobić. Nawet najprostsze czynności urastają do ogromnego problemu. Pomyślicie, że się nad sobą użalam. Nic z tych rzeczy. Staram się być jak najmniej ciężarem dla brata i bratowej. Nie potrafię sama wykonać wielu czynności np. mycie włosów, wysuszenie ich, toaleta od pasa w górę, zmiana odzieży i bielizny. A zresztą co Wam będę przynudzać.Spróbujcie przywiązać prawą rękę do tułowia i coś zrobić. Dzisiaj jeszcze bardziej niż kiedyś rozumiem wszystkich niepełnosprawnych i przewlekle chorych. Niemoc jest straszna. A teraz trochę o tym co nas otacza. Zima u mnie trwała jedną dobę; od soboty wieczór do niedzielnej nocy. Było pięknie, biało z maleńkim mrozem. Deszcz wszystko zmienił i znów otacza nas szaro-bury jesienny miś. Dzisiaj mam zaplanowany wyjazd do banku i jakieś małe zakupy. Oczywiście nie sama. Zmęczyło mnie stukanie w klawiaturę tylko jedną ręką. Pozdrawiam i dobrego dnia Wam wszystkim.
-
Witajcie! Bardzo źle mi się pisze jedną i w dodatku lewą ręką, dla tego tak rzadko piszę. Moje dni podobne do siebie; krzesło, fotel, kanapa, łóżko i tak na zmianę. W środę będzie już 4 tygodnie od mojego wypadku. Nawet umyć się sama porządnie nie jestem w stanie, nie mówiąc o myciu włosów. Wyjście z domu to też nie byle jaki problem. Z ortezą mieszczę się tylko w polarową kurtkę. Na dworze co raz zimniej i przyjdzie mi kiblować w domu. Jak Wam wcześniej pisałam w piątek zostały umyte okna i przebrane firanki w 2 pokojach . Jutro będą myte w kuchni i 1 pokoju. A tak w ogóle moje mieszkanie jest zabałaganione. Czeka na moje ręce. Aleksandro, Twój synek miał złamaną rączkę i piszesz,że po rehabilitacji nie bardzo się zgina. Napisz coś więcej. Bardzo mi żal Twojego synka i bardzo się martwię o siebie. Reenko, biegam już po narciarskich stokach Czarnej Góry i Zieleńca. Śniegu dużo, widzę go również przez okna. Dzisiaj po raz pierwszy podglądałam żubry. Miały towarzystwo solidnego dzika. W dalszym ciągu biegam po plażach a i zakopiańskimi Krupówkami nie gardzą moje patrzałki. Smutne jest życie samotnego, starszego człowieka. na zakończenie 2 komunikaty : 1 - za 20 dni zaczyna się kalendarzowa zima, 2 - do wiosny już tylko 108 dni. Pozdrawiam.
-
Witajcie Kochane! Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie pozdrowienia i otuchy. Na dworze szaro-bury listopadowy miś i w moim sercu też nie lepiej. Straszne kiedy jest się skazanym na pomoc innych. Wiem, że to co robią dla mnie moi bliscy i przyjaciele to potrzeba ich dobrych serc a nie przykry obowiązek. To już dwa tygodnie mojej "banicji" we własnym domu. Dzisiejszy dzień bardzo płaksiwy. Pocieszające jest to, że za miesiąc i troszeczkę zacznie dnia przybywać. No i internet to moje okno na świat ten bliski i ten dalszy. Może jutro będę w lepszej formie i coś do Was poklikam. Pozdrawiam gorąco.
-
Witajcie! Jestem totalne kalectwo.Lewą ręką nie wiele mogę naczynić. Jestem zdana na łaskę dobrych Ludzi wokół siebie. Oczywiście na pierwszym miejscu są brat, bratowa i męża szwagier i siostra. Bardzooo dłuuugi tydzień za mną i tak będzie jeszcze przez co najmniej 4 tygodnie. Jak to przeżyć? Ja, człowiek czynu tak pokiwana przez chichot losu. Trzymajcie za moją wytrwałość. Nawet klikanie w klawiaturę sprawia mi trudność.Bardzo serdecznie Was pozdrawiam i dziękuję za słowa otuchy. Piszcie Kochane.
-
Witajcie Kochane! No i stało się. Spadłam ze schodów i to po raz kolejny.Mam połamany prawy bark i przedramię , które poskręcano jakimiś metalowymi śrubkami. Nie mogę pisać. Na drugą dobę po drugiej operacji wypis do domu. Piszcie dużo,żebym choć mogła Was czytać. Pozdrawiam!
-
Witajcie! Późny już wieczór a w nas wszystkich listopadowa nostalgia. Smutno nam i nic na to nie możemy poradzić. Nic to Babeczki, jutro będzie nowy dzień. Nowy dzień deszczowy, pochmurny, krótki, chłodny i można wyliczać tak bez końca. Mimo wszystko damy radę, wszak jesteśmy Kobietami przez duże K. Pozdrawiam, kolorowych, słonecznych snów.
-
Witajcie! Do gościa nade mną: Jesteś młodą osobą i to o czym piszemy jest dla Ciebie abstrakcją. Rzeczywiście, tak długo póki sama nie przeżyjesz swojego życia tak długo będziesz miała dylematy, wątpliwości i będziesz się dziwić wszystkiemu o czym piszemy. Nie ma wśród nas kobiet bitych przez mężów, zdradzanych w związku z czym nie ma problemów takich jak na innych topikach. Zostało nas tutaj tylko kilka, no może kilkanaście. Piszemy kiedy chcemy podzielić się swoimi radościami, smutkami, kiedy mamy doła, kiedy oczekujemy jakiejś konkretnej rady. Lekceważymy wszystkich "gości", którzy do nas zawitają aby się wyżyć, zapełnić nadmiar wolnego czasu, wyładować emocje, ulżyć sobie różnymi wulgaryzmami czy niestosownymi żartami. Życie pisze historię każdej z nas. To co piękne i się skończyło na zawsze pozostanie w pamięci. Poczekaj aż Twoja historia małżeństwa, nowej młodej rodziny zacznie się pisać.Nie marnuj czasu na głupoty, nie rozpamiętywanie niepowodzeń tych mniejszych i większych a po latach będziesz w stanie powiedzieć, że dobrze przeżyłaś swoje życie tylko szkoda, że tak krótko. A teraz do Was moje Kobietki. Ranek zapowiadał piękną słoneczną pogodę. Nic bardziej mylnego. Wszystkie dzisiejsze plany wzięły w łeb. Od 2 godzin pada i to co raz intensywniej. Wszystko wskazuje na to, że nici z dzisiejszej wyprawy na cmentarz. Obiad gotowy, pozostaje TV i podróżowanie w wirtualnym świecie. Nad morzem też pada i to od rana więc choć raz Matka Natura sprawiedliwie obdzieliła. Prawdziwa listopadowa pogoda. Dobrego dnia dla Was wszystkich.
-
Witajcie wieczorkiem! Nie wiem jak Wy, ja miałam smutny dzień. Po raz czwarty stałam sama przy grobie męża, rodziców, męża rodziców. W myślach rozmawiałam z nimi a raczej wyobrażałam sobie jak wyglądałaby nasza rozmowa. Pogoda dopisała, przewidywany deszcz nie padał ale na drugą wyprawę na cmentarz ubrałam już krótkie botki i cieplejszą kurtkę-płaszczyk. Teraz po kolacji, po uporządkowaniu kuchni, czuję jak bardzo jestem zmęczona. Najważniejsze, że jutro nie muszę wstawać na budzik. Tu małe wyjaśnienie; dzisiaj wyruszyłam z domu już po 7,oo rano. W zapakowaniu samochodu pomogła mi moja bratowa, pomogła też na cmentarzach. W zasadzie pomagałyśmy sobie wzajemnie. Grobów rodzinnych co raz więcej i najgorsze jest to, że jesteśmy co raz starsze i energii tej z przed 10 lat brakuje. Czasem zastanawiam się jak to będzie po moim odejściu? Kto będzie dbał o nas, o naszych bliskich? Syn mieszka bardzo daleko. Pewnie będzie przylatywał do kraju i pewnie czasem nas odwiedzi. No i widzicie, mówi się, że Wszystkich Świętych to radosne święto a mnie jak zwykle naszło w drugą stronę. Zaraz się rozkleję po raz kolejny dzisiaj. W waszych domach było dzisiaj gwarno. Dzieciaczki zjechały na długi weekend więc miałyście więcej pracy w domu. Jesteście bardziej zmęczone niż ja i pewnie nie narzekacie. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Od tej chwili kilka najbliższych dni jest tylko moje. Jestem bardzo zmęczona. Nie mam ani siły ani ochoty na jakieś małe porządki w domu. Rano pojechałam z autkiem do samochodowego SPA. Zrobiłam małą kosmetykę, żeby jutro nie wstydzić się pod cmentarzami. Wypróżniłam bagażnik i jutro od wczesnego rana objazd cmentarzy z kwiatami i zniczami. Najgorsze zapakowanie wszystkiego do samochodu. Będę krążyć z mieszkania do samochodu kilka razy. Ale nic to, czego baba nie potrafi zrobić. Jesteśmy nie do zdarcia. Nie upiekłam żadnego ciasta, nie przygotowałam nic ekstra do jedzenie, po prostu przez ostatnie prawie 10 dni doba była dla mnie za krótka. Gdyby żył mąż to byłoby łatwiej. Co 4 ręce to nie 2. Ciekawa jestem jak długo tak będę pędzić. Zresztą o czym ja piszę?Każda z Was przeżywa to samo i każda z Was za przeproszeniem nie ma czasu, żeby zgodnie ze starym porzekadłem, podrapać się w tyłek. Mam nadzieję, że za kilka dni wszystko wróci do normy, jeżeli są dla nas jakieś normy. Pozdrawiam.
-
Witajcie Kochanieńkie! Złapałam krótki oddech do jutra do 13,3o. Wiele się działo i jeszcze wiele będzie się działo. Znacie relacje i komentarze TV z wydarzeń w Karpaczu więc nic nie będę dodawać. Dzisiaj, mimo że chłodniej, bardzo sympatyczny dzień. Zapisał się w mojej pamięci na długo. Uczestniczyłam w oficjalnym spotkaniu z Prezydentem RP i Jego Małżonką. Przemili, normalni ludzie. Miałam okazję zamienić kilka słów z naszą Pierwszą Damą i muszę Wam powiedzieć, że w pełni zasługuje na swoje miano. Dlaczego wokół nas jest tak mało ludzi z ich klasą i normalnością. Spotykamy się ze znajomymi, rodziną, przyjaciółmi i często na ich twarzach obserwujemy sztuczność i grę. Zresztą my też czasem tak się zachowujemy. Udajemy, że wszystko ok. Wstyd nam się przyznać jak nam jest ciężko i źle z naszą samotnością. Jak więc widzicie moje Kochane wiele się wokół mnie dzieje. I dobrze, bo dni kiedy mam wolne od wszelkich zajęć są nie do pozazdroszczenia. Na cmentarzach już wszystko przygotowałyśmy, w piątek ustawimy świąteczne kwiaty i znicze i najnormalniej w świecie będziemy płakać wspominając naszych Zmarłych. Samo życie. Do wielu z Was przyjadą na świąteczne dni dzieci i choć tym będziecie się cieszyły. Do mnie moi zadzwonią i choć przez czas rozmowy telefonicznej będą ze mną. Dobre i to jeżeli nie może być lepiej. Złapała mnie pani melancholia i lepiej będzie jak skończę dzisiejsze wypociny. Bywajcie, do zobaczenia.
-
Witajcie! Reenko bardzo się cieszę, że będziesz w Polanicy albo okolicach. Na tę porę roku Polanica jak najbardziej wskazana. Jest gdzie zanocować, gdzie zjeść i gdzie się zabawić. Koniecznie weźcie ze sobą stroje kąpielowe, czepki i klapki. Basen w Wielkiej Pieniawie to miejsce, które koniecznie trzeba zaliczyć. Hydromasaże, kaskady yo relaks dla ciała i duszy. Być może, że tam się właśnie spotkamy. Z Polanicy blisko do Dusznik, Kudowy w Góry Stołowe i w wiele innych fajnych miejsc. A teraz o moim dzisiejszym dniu. Po powrocie z basenu szybki obiad, szybko "koło siebie", żeby jakoś wyglądać między ludźmi i wypad z domu. Wróciłam przed 20,oo i dopiero teraz mam czas na spotkanie z Wami. Pogoda oczywiście dopisała i oby tak jak najdłużej.Na dworze ciepło w związku z czym moje kaloryfery stoją, nie nabijają liczników, które rozliczane są po sezonie grzewczym. Jutro od rana pracowity dzień ale to bardzo dobrze głowa zajęta jest sprawami innych i nie ma czasu na roztrząsanie swoich. No i najważniejsze jestem między ludźmi. Teraz muszę zaliczyć jeszcze kilka "swoich stron" w wirtualnym świecie. To na tyle. Bywajcie Kochane.Kolorowych snów!
-
Witajcie! Lato, lato wszędzie... Tak wspaniała pogoda pozwala odsunąć myśli od faktu, że dni co raz krótsze a przed nami bardzo dużo szaro-burych misiaczków. Póki co cieszmy się tym co daje Matka Natura. Wczoraj na cmentarzu wokół grobu prochów męża zgrabiłam 60-cio litrowy worek opadłych liści. Mam nadzieję, że to koniec tak dużych "opadów" bo ogromne drzewo prawie łyse. Pogoda była piękna. Ludziska chodzili z krótkimi rękawami. W nocy pokropił niewielki deszczyk. Teraz próbuje przebić się nasze Najjaśniejsze. Będzie kolejny piękny dzień. W południe jadę na basen do Wielkiej Pieniawy w Polanicy. Dokupiłam już wkłady do zniczy. Pozostało kupić tylko żywe kwiaty i odebrać stroik na grób męża. Gorący i bardzo pracowity tydzień przede mną. Dobrze, że najważniejsze i największe prace na cmentarzach już za mną. Muszę się Wam pochwalić, we wtorek będę uczestniczyć w spotkaniu z Prezydentem RP. Taka niby mała rzecz a jednak cieszy. Dobrego dnia dla Was wszystkich i do zobaczenia się wieczorem.
-
Witajcie! Cudowną niespodziankę sprawiła nam Matka Natura. Dzisiaj u mnie, po gęstej porannej mgle, przepiękny letni dzień. Temperatura w cieniu aż 21 stopni. Kolejne dni mają być podobne. Muszę jutro wyjąć jakieś lżejsze buty. Nie myślcie, że wskoczyłam już w botki. Chodzę w czółenkach a myślę o jakichś bardziej otwartych z zakrytymi piętami i palcami. Pod cienki żakiet tylko bluzka z krótkim rękawem. Uwielbiam ciepełko jak każda z nas. Pamiętam listopad 2008r. (aż sprawdzałam w starym kalendarzu -zapisuję codziennie pogodę) który też był bardzo ciepły. Jeszcze 10-go i 11-go chodziliśmy oboje z mężem tylko w marynarkach. Nie mam nic przeciwko temu aby i w tym roku było podobnie a nawet żeby było ciepło do 20 grudnia. W pierwszy dzień kalendarzowej zimy niech spadnie śnieg, ściśnie nieduży mrozik aby piękne było Boże Narodzenie. Co Wy na to? Czasem myślę, że taki klimat jaki mają Australijczycy bardzo by mi pasował. Bardzo nie lubię ciepłych ciuchów. Tyle ich na siebie trzeba ubrać kiedy jest zimno. W dużych sklepach na półkach akcesoria na Wszystkich Świętych a obok na Boże Narodzenie. Dziwny jest ten świat a jeszcze bardziej dziwni ludzie. Pozdrawiam.
-
Witajcie wieczorkiem! Piękny dzień. Rano około 10,oo padał rzęsisty deszcz, prawie majowy a później tylko słonko i ciepełko. Było super. Obiad zrobiłam w domu, wszystko przez deszcz. Wszystko przygotowałam i o 12,oo wymaszerowałam z domu. Wróciłam po 4 godzinach, dotleniona i zmęczona. Teraz od godziny leje solidnie. Gdyby to była wiosna to powiedziałabym "dobrze niech leje, roślinki potrzebują wody" ale dzisiaj to trochę nie halo. Jedyny pożytek z tego deszczu to fakt, że opłucze trochę samochód. Ja też chciałabym mieć córkę, która byłaby dla mnie i przyjaciółką i pomocnicą. To prawda, że synów wychowujemy dla innej obcej kobiety. Córka zawsze trzyma z matką. Bez względu na różne fochy po drodze. Wiem to po sobie. Jutro zaczynamy nowy tydzień. W sobotę przestawiamy zegary, będziemy miały godzinę snu " w zapasie". Z,mykam, pozdrawiam Was wszystkie.
-
Deodato, nic dodać, nic ująć. Wszystkie mamy tak samo.
-
Witajcie Dzieweczki! Salon fryzjerski uprzątnięty. Farbowałyśmy z bratową - jedna drugiej- włosy. Dzień po japońsku, trochę deszczu, trochę chmur i pod wieczór nawet trochę promyków naszego Najjaśniejszego. Temperatura raczej listopadowa bo tylko 11 stopni. Nie przeszkadzało mi to, pojechałam na basen do Wielkiej Pieniawy. Popływałam, przyjęłam na mięśnie i kręgosłup trochę hydromasaży, rozluźniłam się po ciężkiej ostatnio pracy na cmentarzach. Wykorzystuję maksymalnie luźne dni bo od przyszłej środy do Wszystkich Świętych ciężkie dni przede mną. Przyszły weekend spędzę w Karpaczu (nie wypoczynkowo, żeby nie było, że mam farta). Cieszę się bardzo na zapowiadane wysokie temperatury od niedzieli. Trzeba coś zaplanować na niedzielę. Wygląda na to, że moje okna będą myte dopiero po Wszystkich Świętych. Chyba, żeby... Deodato, ja już po raz czwarty będę we Wszystkich Świętych obok grobu męża a nie razem z nim na grobach naszych bliskich. Kiedy wyszłam za mąż na cmentarzu była tylko moja babcia ze strony mamy a teraz tych grobów ze strony męża i moich jest bardzo dużo. Czas i los nikogo nie oszczędzają. Samo życie. Dobra bo zaczynam się rozklejać. Pozdrawiam.
-
Witajcie Kochane! Za oknem szary-bury miś, temperatura jak na połowę października i nocny deszcz, znośna bo 11 stopni.Na cmentarzach porobiłyśmy ostatnie opryski traw i chwastów i tylko grabienie liści pozostaje jako prawie codzienne zadanie. Kupiłam już lampiony i wkłady do zniczy, zamówiłam stroik na grób męża. Powinnam zabrać się za mycie okien ale jakoś nie chcą mi się rozbujać ręce do tej pracy. Jestem trochę zmęczona po pracy na cmentarzach. Do wieczora jeszcze ładnych parę godzin i wszystko się może zdarzyć. Zapomniałam, fajno że odzywacie się moje Kochane. Każdego dnia spieszę tu do nas jak do najlepszej przyjaciółki. Popisałam dzisiaj o wszystkim i o niczym po to tylko, żebyśmy nie spadły "do piwnicy". Pozdrawiam.
-
Witajcie! Witaj anonimowa Singielko! Zadajesz pytania, na które większość z nas odpowie, że chciałaby aby to co było przeżyć jeszcze raz. I to przeżyć bez żadnych poprawek. Najlepiej byłoby, gdyby nasze życie w parze trwało nadal. Bycie singlem to zupełnie inna para kaloszy niż wdowieństwo. Myślę, że jesteś jeszcze młodą osobą i korzystasz z życia w pełnym tego słowa znaczeniu. Dla każdej z nas samotność jest nie do zaakceptowania. W tej chwili nie przyznajesz się, że jest Ci samej źle.Masz określone priorytety, bawisz się życiem i ludźmi z którymi pozostajesz w bliższej lub dalszej zażyłości. Nie wiesz co to smutek, tęsknota, brak drugiej osoby.Los jest nieubłagany i niesprawiedliwy. Przyjdzie taki czas, że i Ty podsumujesz swoje życie. Nie myśl, że staram się Ciebie umoralniać i wybacz, że tak odważnie odpisuję na Twojego posta. Mimo bardzo dużego stażu małżeńskiego mam bardzo dobry kontakt z singlami z wyboru. Nie zazdroszczę im. Będąc singlem z konieczności dopiero uczę się żyć w pojedynkę. Jest to bardzo trudne. Wspomnienia pozwalają trwać. Są dni lepsze i gorsze. Bywają doły z których nie potrafimy się podnieść ale tylko przez "chwilę". Jesteśmy łakome każdego dnia, który jest nam dane przeżyć. Życzę Ci bardzo dużo szczęścia w Twoim samotnym życiu. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Cudny dzień, temperatura dobiła do 20 kresek mimo, że słonko na zmianę z chmurkami. Od 9,oo byłam w lesie z bratem i bratową. Było tak cudnie, że aż zapierało dech. Kilka godzin na świeżym powietrzu i baterie naładowane. Teraz suszę na dwóch sitach część zbiorów a w durszlaku czekają odgotowane podgrzybki i jeden borowik. Będą dwa słoiczki marynowanych. Gdyby żył mój mąż pewnie pojechalibyśmy w nasze pewne miejsca i teraz cieszylibyśmy się naszym zbiorem. Ale to "se ne wrati pani Havrankowa". Wczorajszy ciężki i pracowity - poza domem - dzień w pełni wynagrodzony. W mieszkaniu cisza, przed moimi oczami i pod palcami mój najlepszy i niezawodny przyjaciel. Kiedy mi bardzo smutno on pokazuje mi fajne miejsca, wywołuje wspomnienia i pozwala cieszyć się tym co było. Może jeszcze coś się fajnego wydarzy w moim wdowim życiu? Uświadomiłam sobie, że musiało upłynąć prawie trzy i pół roku żeby zaakceptować samotność. Nie płaczę już każdego dnia ale w dalszym ciągu rozmawiam z mężem, jeżeli można nazwać rozmową moje monologi do zdjęć i kamiennej płyty na cmentarzu. Śmieszne to ale prawdziwe. Wy pewnie też tak macie. Jutro planuję jakiś dłuższy spacer i podziwianie pięknego babiego lata. Odkładam na brzydszą pogodę mycie okien. Po ostatnich wiatrach i deszczach wyglądają jakby ktoś je oblał brudną wodą. Biedronki w dalszym ciągu próbują włazić do mieszkania. Poczytałam w internecie na temat ich ewentualnego wytępienia. Są różne sposoby ale podobno jest to walka z wiatrakami, podobna do walki z mrówkami faraonkami, które kilkadziesiąt lat temu "atakowały" nasze domy i mieszkania.Mam nadzieję, że i biedronki nas opuszczą same. Chce mi się czegoś słodkiego i przypomniałam sobie, że w lodówce czeka zapomniana chałwa. Bardzo lubię słodycze ale nie przesadzam z tym. Wydzielam sobie dzienne porcje, żeby nie dopuścić do "oponki" i przyrostu na biodrach . Reenko, kiedy planujesz wyjazd w moje strony? Do zobaczenia, pozdrawiam pięknie. Jutro też będzie piękny dzień.
-
Witajcie! Witaj Reenko. Już myślałam, że nikt tutaj do nas nie zagląda. Jakiś sen przedzimowy w tak piękne Babie Lato? Fajno, że chcesz wpaść na Ziemię Kłodzką. Jak będziesz wiedziała gdzie i kiedy będziesz i podasz namiary to chętnie się z Tobą spotkam. Dzisiejszy dzień był tak cudny, że zapomniałam już o tych kilku paskudnych i zimnych. Termometr wskoczył w cieniu na 17-tą kreskę. W słońcu było prawie 30. Aż żal mi było wracać do domu. Gdyby nie pora obiadu pewnie jeszcze łaziłabym bez celu. Zresztą i piątek i sobota też były fajne. W sobotę wywiesiłam pranie na balkonie, które po kilku godzinach zebrałam suche. U mnie dzisiaj jakaś plaga biedronek. Mimo ciepełka i cudnie grzejącego słonka musiałam pozamykać okna od zachodniej strony. W przeciwnym razie dziesiątki tych małych paskud weszło by do mieszkania. Brrr.. Pewnie i tak jakieś pojedyncze weszły i będą mnie denerwowały w nocy swoim bzyczeniem. Brzydzę się wszelkim robactwem. Znów obserwowałam liście na drzewach. Mają się bardzo dobrze i daleko im do opadania. W ogródkach i pod moimi oknami zakwitły kwiatki, które kwitną wiosną. Widziałam też na cmentarzu kwitnące zimowity. Szkoda tylko, że silne wiatry, które gościły u nas przez kilka dni, zdmuchnęły większość owoców jarzębiny. W zimie przyfruwały ptaki do jarzębinowych stołówek. Muszę się wybrać gdzieś w plener i nacieszyć oczy przyrodą. W tygodniu mamy mieć ponad 20 stopni to i jakieś opalanie może się przytrafić. Bywajcie Kochane i nie zapominajcie o naszych forumowych spotkaniach.