Andi14
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Andi14
-
Witajcie! Od wczorajszego wieczora pada, jest chłodno tylko 13 stopni. Z zapowiedzi wynika, że lato nas pożegnało na bliżej nieokreślony czas. Pytacie gdzie byłam. Miałam przez kilka dni swoje dziecko w domu. Tydzień tak szybko zleciał, że szok.Przyleci znów za jakiś czas. Jego pobyt to był balsam na moją znękaną i bardzo samotną duszę. Cóż zrobić, trzeba cierpliwie czekać na następne odwiedziny. Dogadzałam synowi jak przysłowiowy ksiądz Kaśce. U Was wszystkich też bez przerwy coś się dzieje. Kartki z kalendarzy spadają w zastraszająco szybkim tempie.
-
Wróciłam na chwilę. Nie ma sprawiedliwości na tym łez padole. Pobiegałam po plażach i... W Międzyzdrojach pięknie, słonecznie, mnóstwo ludzi, są nawet krótkie rękawki. W Kołobrzegu i Mielnie podobnie. Ludzie wystawiają do słonka swoje wyblakłe zimą ciałka. Ja też tak chcę. A ten wypadek o którym wcześniej pisałam, rzeczywiście tragiczny. Przed chwilą podali, że to Honda i BMW i że są dwie śmiertelne ofiary. Smutnie zakończyła się majówkach w czyichś rodzinach.
-
Witajcie Kochane! Napracowałam się dzisiaj setnie.Wysprzątane całe mieszkanie. W ten długi weekend przyleci na parę dni moje dziecko (41 lat). Tak się cieszę nawet na te parę dni. Żywy człowiek ostatni raz spał - prócz mnie- w naszym mieszkaniu w lipcu zeszłego roku. To oczywiście moja siostra ten żywy człowiek. Też była w kraju, dzisiaj wieczorem już wyjeżdża i nie złożyło się aby mogła wpaść do mnie choćby "po ogień". Pogoda spłatała mi wielkiego figla. Po wczorajszych 26 stopniach w cieniu wczesny ranek był piękny, słoneczny. Zanosiło się na fajny dzień. Jednak od 9,oo zaczęło się mącić tam na górze. Temperatura wspięła się aż do 16 stopni.Od 16 z groszami zaczęło kropić a później już dobrze padać. Odbiło się to oczywiście na temperaturze, spadła do 11 stopni, jest wiatr i ogólnie bardzo niesympatycznie. Kolejny szok termiczny. Jak powiadają starzy Polacy pogoda gastronomiczna. Jutro będzie podobnie. Kobieto57, dzisiaj mija 150 długich tygodni mojej samotności a ja każdego dnia rozmawiam ze zdjęciami męża, witam się, żegnam, opowiadam sny, to co się wydarzyło w ciągu dnia i takie różne. Uważam, że dobrze robię bo mam okazję poćwiczyć swój głos. Śmieszne to ale prawdziwe. Deodato, zachorowałaś bo organizm po strasznym stresie jakim była śmierć męża, całkowicie rozregulował się, innymi słowy straciłaś odporność na wszelkie zewnętrzne "stworzonka". Każda z nas pewnie to przerabiała i ja również. W środku upalnego lata załapałam prócz rwy kulszowej, wirusowe zapalenie oskrzeli. Wleką się za mną różne przypadłości już prawie 3 lata i co najgorsze to fakt, że bardzo długo z nich wychodzę. Mam nadzieję, że po tegorocznym bardzo długim pobycie nad morzem poprawi się moja odporność. Niunia2013, przestałam zapraszać koleżanki bo prawie zawsze inicjatywa wychodziła ode mnie. Od czasu do czasu też chciałabym być zaproszona. Każda z nich jest zmotoryzowana ( w rodzinie jest samochód) więc dlaczego ja mam zawsze być kierowcą. Też lubię być pasażerem a od czasu do czasu po fajnym obiedzie czy deserze napić się lampkę dobrego wina. Rozpisałam się dzisiaj ale muszę Wam powiedzieć, że dobrze mi to zrobiło. Zmęczenie zniknęło i jakoś dotrwam do spania. Zapomniałam, dzisiejsza kolejna bardzo ciepła noc sprawiła, że nawet lipy zaczęły rozwijać listki. W parkach i na cmentarzu nie jest już szaro-buro. Trawa przykrywa drobniejsze nie uprzątnięte śmieci i jest jakoś radośniej. Życzę Wam udanej niedzieli.
-
Witajcie Kochane! Upalny dzień za nami( 26 stopni w cieniu), teraz ciepły wieczór i wierzyć się nie chce, że dwa tygodnie temu chodziłyśmy w kozaczkach i zimowej odzieży. Dzisiaj wyciągnęłam sandały i letnie cienkie spodnie. Jednym słowem szaleństwo. Wychodzi na to, że mamy tylko dwie pory roku; zimę i lato. Na drzewach pierwsze liście. Klony i brzozy cieszą oczy jaśniutką zielenią, kasztanowce pootwierały dumnie wzniesione do góry ciemnozielone pąki, żółcą się forsycje, jarzębina też nie chce być gorsza. Cudnie, cudnie. W klombach i trawnikach szaleństwo narcyzów i tulipanów. Radość wokół. Na naszym topiku też wiosna dzisiaj zaszalała a raczej zaszalała w naszych głowach. Dobry humor sprawił, że tak licznie tu zaglądnęłyśmy. Przed nami długi weekend i w dodatku z fajną pogodą. Ciekawe jaki będzie mój weekend? Może jutro ktoś się odezwie i coś zaproponuje? Przestałam proponować koleżankom wypady samochodem za miasto czy do któregoś ze Zdrojów. Ale co tam, pożyjemy, zobaczymy.Przecież jestem już duża i bardzo dorosła i mazać się nie wypada. Żartuję, ale ta piękna pogoda tak na mnie wpłynęła, że zmęczenie pracowitym tygodniem gdzieś zniknęło. Wydaje mi się, że mam siły za dwoje. Kolorowych snów Kochane. Śnijcie plany na najbliższe dni.
-
Witajcie Kochane! Dzień rzeczywiście piękny jak do tej pory. Coś zaczyna szwankować u góry i obawiam się, że ta zapowiadana burza i deszcz również o nas zahaczą. U okulisty odsiedziałam swoje blisko 2 godziny. Byłam też u męża. Teraz wypiłam pierwszą dzisiaj filiżankę kawy i trochę odpoczywam. Za chwilę trzeba będzie wziąć się za jakiś obiad. Pomysł już mam i szybko będzie gotowy. Witaj u nas RÓżOwY sTrAcHuLcU. Bardzo dobrze, że trafiłaś do nas Dziewczyna, która po ciężkich przejściach ułożyła sobie życie na nowo jest jak najbardziej pożądana w naszym wdowim gronie. Nie odchodź od nas. Bądź nam wskazówką jak dalej żyć. Masz doświadczenie i wszystkie chętnie poczytamy Twoje opowieści. Może one będą dla nas drogowskazem i potwierdzeniem, że przed nami jeszcze dużo dobrego. Pewnie było romantycznie a takie opowieści wszystkie lubimy. Napisz czy masz "nowe dzieci", jak układają się wasze podwójnie rodzinne stosunki? To co Ty przeżywasz dla niektórych z nas to czysta abstrakcja a przynajmniej tak jest ze mną. Nie wyobrażam sobie obcego mężczyzny, który krząta się po moim mieszkaniu. Do dzisiaj, mimo upływu prawie trzech lat, mąż jest wszechobecny i biję się, że to bardzo mnie blokuje. Piszesz, że nadal kochasz męża i masz go w swoim sercu. Jak czasami o podobnej sytuacji pomyślę to czuję się tak jakbym zdradzała męża.Lata wspólnego życia zrobiły swoje i najwyższa pora, żeby się odblokować i zacząć żyć własnym życiem. Tylko jak to zrobić? Wyobrażam sobie taką śmieszną sytuację, oczywiście to tylko humorystycznie: idę przez miasto, elegancka jak zawsze, zapięta na przysłowiowy ostatni guzik a na piersiach i plecach mam wywieszone duże tablice z napisami - jestem wolna, szukam męskiego towarzystwa. I co Wy na to? Jaja jak berety. Albo jeszcze lepszy numer to anons towarzyski: pani w wieku dojrzałym, wolna i bez zobowiązań pozna pana w podobnej sytuacji. No to pojechałam po bandzie. Śmiejcie się do rozpuku bo śmiech to zdrowie. W mojej głowie harcują jakieś wiosenne mrzonki. Do wieczorka Kochane biorę się za obiadek.
-
Witajcie! Piękny spacerowy dzień. Temperatura dzisiaj nikogo nie rozpieściła ( u nas maksymalnie 17 stopni w cieniu) ale było sympatycznie cały dzień. Sympatycznie bo słoneczko pięknie się do nas uśmiechało a i wiaterek umiarkowanie dokuczał. Widziałam wielkie poruszenie w ogródkach działkowych, które muszę mijać w drodze na cmentarz. Odbywały się siewy, grabienia no i oczywiście pierwsze grilowanie przy okazji. Widać jak bardzo stęskniliśmy się wszyscy za ruchem na świeżym powietrzu. Pobiegałam też po zaprzyjaźnionych nadmorskich plażach, po stokach narciarskich i tam również wiosennie. Reenka zamierzała pojeździć dzisiaj na nartach, myślę że nie w Zieleńcu czy na Czarnej Górze. Tam nie widziałam ani jednego narciarza. Wyciągi stały i chyba nic nie wyjdzie ich właścicielom z planowanego zakończenia sezonu 5 maja. Z jednej strony bardzo dobrze bo jak Czarna Góra i Śnieżnik przestają straszyć śniegiem to w całej Kotlinie zaczyna być ciepło i w dzień i w nocy. Najwyższa pora na to. Lubię spać przy otwartym oknie, w tym roku jeszcze się nie odważyłam, bo jednak w nocy temperatura spada i to znacznie. Jutro mam wizytę u okulisty, ciekawe co nowego powie mi lekarz. Ostatnio stwierdził, że poprawił mi się wzrok i zapisał słabsze o 1/2 dioptrii okulary "do chodzenia". Dziwne to na starość poprawia mi się wzrok. Wydatek był bo trzeba było zrobić nowe okulary. Dzieweczki macie uroczystości w związku z pierwszą komunią Waszych pociech. I ja mam zaproszenie na taką uroczystość w rodzinie i nie powiem ale mam też problem z prezentem. Podpowiedzcie coś mądrego. Nie mam zamiaru zbytnio się wysadzać. Młodzi, rodzice dziecka, przez cały rok nie pamiętają o starej ciotce nie mówiąc o marnym telefonie z okazji świąt czy imienin. Nie mogę mieć o to pretensji bo dzisiaj po prostu tak się żyje. Jak w przysłowiu "każdy sobie rzepkę skrobie". Spadam do kuchni, zapomniałam o kolacji a już późno. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Witaj Maceg! Fajnie, że do nas dołączyłaś. Napisz nam trochę więcej o sobie. Czy masz dzieci, czy jeszcze pracujesz i takie babskie ciekawostki. Czytając to forum zauważyłaś, że każda z nas w taki sposób przedstawiała się pozostałym Koleżanlom. Jestem tu ponad pół roku i dobrze mi z forumowymi Koleżankami. Bardzo trafnie ujęłaś stosunek przyjaciół i sądzę, że rodziny też... "pochowali mnie razem z mężem" . W większości przypadków właśnie tak to jest. Nie koniecznie jesteśmy mile widziane w towarzystwie gdzie są pary małżeńskie. Tak durnowato jest w naszym społeczeństwie i tego nie zmienimy. Łatwiej i lżej mają nasze młodsze Koleżanki. Mają jeszcze na utrzymaniu dzieci i gro czasu im poświęcają. Ich czas płynie innym rytmem niż nasz. My tzn. wdowy z dużym stażem małżeńskim ( ja 39 lat ) jesteśmy na szarym koniuszku towarzyskiej kolejki. Starczy o smutastwach. Dzisiaj kolejny cudowny letni dzień. Tak jak planowałam mój samochód pożegnał się rano z panią zimą aż do listopada. Dostał dzisiaj pełną kąpiel wraz z podwoziem, odkurzanie, mycie gumowych dywaników, woskowanie. Napracowałam się, bo nie wszystko wykonała myjnia mechaniczna, ale było warto, Teraz od godziny stoi dumny na "letnich butach" (alufelgi z letnimi oponami). Zmianę kół zrobił mi syn sąsiadki. Pod moimi oknami coraz więcej kwitnących śnieżyczek i krokusów. Na cmentarzu w miniaturowych , pachnących bratkach na grobie męża obserwowałam dzisiaj szaleństwa bąków. Prześcigały się w zbieraniu nektaru i pyłków kwiatowych i "przeganiały się" z co smaczniejszych kwiatków. Widziałam też pierwsze odważne pszczółki. Bardzo to dziwne ale nie widzę jeszcze u nas kwitnących forsycji. Pewnie zakwitną razem z bzami - ale to tylko żart. Pobiegałam dzisiaj starym zwyczajem po zaprzyjaźnionych nadmorskich plażach i stokach narciarskich i tam również wiosenno-letnie szaleństwo. Pozdrawiam Was Kochane bardzo, bardzo wiosennie.
-
Witajcie Dzieweczki! Witajcie w klubie Reenko i Smutna40tko! Dołączyłyście ze swoimi uczuciami i odczuciami do mnie. Mnie prędzej dopadło zwątpienie w ten czas co to rzekomo leczy rany, w przyjaciół, którzy są zazwyczaj wtedy kiedy czegoś potrzebują, w rodzinę z którą nawet na zdjęciach nieciekawie się wygląda. Jesienią i zimą było źle bo bardzo długie były samotne wieczory. Teraz kiedy dzień jest już tak długi też nie jest dobrze. Pod oknami w klombach i na trawnikach rozszalały się krokusy i śnieżyczki. Śniegu nie widać, chyba że gdzieś w zakamarkach. Chciałoby się pójść na popołudniowy spacer lecz nie ma z kim. Energia zaczyna mnie rozpierać. Dzisiaj temperatura aż 14 stopni na plusie mimo, że nie ma słonka. Samej nie bardzo wychodzi spacerowanie. A poza tym nie warto dawać ludziom pożywki do głupiego gadania. Tak źle i tak niedobrze. Popołudnia i wieczory prawie każdego dnia to samotność w domu. Wiem, że aby kogoś nowego poznać trzeba zacząć bywać. Tylko jak i gdzie. Do kawiarni sama nie pójdę bo lepsza kawa w domu a w kawiarniach przeważnie stali bywalcy. Czasami idziemy po posiedzeniach w 3, 4 osoby na jakiś obiad czy kawę. Posiedzimy godzinkę, półtora i rozchodzimy się do swoich zajęć i obowiązków. Miasto nie duże, ludzie się znają a że jestem osobą publiczną więc nie wszystko wypada. Gdyby trzy lata temu ktoś mi powiedział, że będę żyć w takim rozdarciu to chyba bym go opluła za takie gadanie. 22 miesiące czekałam na wyjazd do sanatorium i odesłałam skierowanie. Mądrzy ludzie skierowali mnie do sanatorium oddalonego od mojego domu o niecałe 10 km. Jak się ma pecha to w drewnianym kościółku cegłówka spadnie na głowę. Wy obie moje Kochane macie dzieci, które obligują Was do określonych obowiązków. Coś musicie, coś robicie właśnie dla dzieci a ja nie mam dla kogo. Moje bardzo dorosłe dziecko mieszka bardzo daleko za wielką wodą i póki co to tylko kontakt telefoniczny albo internetowy. Myślę a może marzę na jawie, że kiedyś to wszystko się zmieni. Może jak w bajce, jakiś podstarzały królewicz na podstarzałej szkapie podjedzie pod nasze okna i na dłużej zawiesi na nas swoje krótkowzroczne oczy. Nic nam Kochane nie pozostaje jak podnieść głowy do góry, przywołać na twarz uśmiech, ładnie się ubrać, poprawić urodę i obnosić się ze swoim "dobrym" samopoczuciem by innym nie dawać satysfakcji ze swojego smutku. Do wieczorka Kochane.
-
Witajcie! Cudny dzień! Od rana ( po mroźnej nocy -5 stopni) piękne słonko i jeszcze piękniejsze błękitne niebo. W tej chwili u nas w cieniu jest 7 stopni. Bardzo długo na taką pogodę czekaliśmy wszyscy bez wyjątku. Ciężka praca przed słoneczkiem, trzeba roztopić te wszystkie zwały brudnego śniegu zalegającego dokoła nas. Musi też zabrać się za śnieg w okolicznych górach ale z tamtym śniegiem trzeba powoli, żeby nie doszło do podtopień czy wręcz powodzi. I w taki sposób z solidnym opóźnieniem zawitała u nas WIOSNA. Aż chce się żyć! Każdy następny dzień będzie lepszy również dla nas. Za parę dni będziemy zdejmować z siebie zimowe ubrania i obuwie. Cieszę się wiosną i tą piękną pogodą jak najfajniejszym prezentem. W taki dzień wszystkie moje smutki stają się mniejsze i łagodniejsze, świat jest kolorowy i taki inny, dobry. Pozdrawiam wszystkie Dzieweczki bardzo słonecznie.
-
Kochane Babeczki, RATUNKU!!!!!! Od rana pada śnieg i nie ma zamiaru przestać. Zimo precz! Czy u Was taka sama paskudna pogoda? Przecież to już mija 3-go kwietnia a wiosny ani widu ani słychu. Przed chwilą w Szkle Kontaktowym odczytałam sms-a telewidza: wiosna przyjdzie jak się ociepli. Szok, szok i jeszcze raz szok. Pozdrawiam.
-
Witajcie wieczorkiem, który kończy tegoroczne Święta Wielkanocne. Moje nie były wesołe ani warte wspominania. Po prostu dwa dni przeleżałam w łóżku. Ciągną się za mną te oskrzela jak przysłowiowy smród po gaciach.Sama jestem temu winna. Nie wyleżałam wcześniej więc trzeba było ponieść konsekwencje własnych błędów. Jutro idę do lekarza do kontroli. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Piszcie Kochane jak Wam przeleciały świąteczne dni w gronie najbliższych. Pewnie było radości co nie miara. Gwar, krzątanina, fajne zapachy z kuchni, wesołe rozmowy przy stole a dzisiaj całe mnóstwo żartów Prima-Aprilisowych. Śmigus Dyngus w tym roku nie udał się chyba w żadnym polskim domu, no najwyżej zabawa mokrymi śnieżkami. U nas zima dopisała nad podziw hojnie w te świąteczne dni. Sobotnia noc i wczorajszy dzień dostarczyły nam obfite opady śniegu, Zasmucające są prognozy pogody, które przewidują prawdziwą wiosnę dopiero około 20-go kwietnia. Bardzo długa była tegoroczna zima a i wiosna jest zimowa. Smutne to ale i to musimy przeżyć. Później będzie już tylko lato.
-
Witajcie Kochane zapracowane Kobietki. Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę Wam wszystkim wszystkiego co najlepsze na tym świecie, zdrówka, spełnienia marzeń i planów, pogody ducha lepszej jak ta za oknami, miłego biesiadowania przy świątecznym stole, pociechy z dzieci i wnucząt ( to dla tych z Was, które już są babciami).
-
Witajcie, witaj Niunia2013. Jestem tutaj i też jestem zdziwiona, że taka cisza. Cieszę się Twoją i Twoich dzieci radością z faktu posiadania własnego samochodu. Dzieci zawsze będą rywalizowały ze sobą o fotel pasażera obok kierowcy. My nie mieliśmy tego problemu, ponieważ odpowiednio uświadomiliśmy naszego jedynaka o tym od kiedy będzie mógł jeździć na przednim siedzeniu. Kiedy to nastąpiło, miałam przechlapane. Bardzo często podróżowałam na tylnym fotelu. U mnie pomaleńku odbywa się powrót do zdrowych. Kataru prawie zero, jeszcze pokasłuję a najgorsze jest to, że antybiotyk bardzo mnie osłabił. Nic mi się nie chce robić a jak już za coś się biorę to idzie mi ta robota jak przysłowiowa krew z nosa. Mam nadzieję, że za kilka, kilkanaście dni wszystko wróci "na swoje miejsce". Pogoda nieciekawa. Mroźno, wietrznie każdego dnia i nie zanosi się na poprawę. Dzisiaj prawie cały dzień prószył śnieg.W okolicznych górach równo dosypało co bardzo ucieszy amatorów białego szaleństwa. Pewnie w świąteczne dni będzie tłoczno na stokach narciarskich. Odezwijcie się Dzieweczki, piszcie co przygotowujecie na świąteczny stół. Każda z nas wyniosła z rodzinnego domu jakieś inne ciekawe przepisy, które warto "podać dalej". Pozdrawiam wszystkie Pracusie.
-
Witajcie! Kaddarko poruszyłaś bardzo ważny temat a mianowicie powroty do miejsc w których bywałaś z mężem. Mój mąż zmarł w czerwcu. Zaczynało być pięknie, ciepło, prawie letnio. Jednym zdaniem pora kiedy nigdy nie siedzieliśmy w domu, chyba że padał deszcz. Kiedy po pierwszym szoku mogłam już sama jeździć samochodem, bardzo często po wizycie na cmentarzu jechałam gdzieś gdzie lubiliśmy jeździć we dwoje. Zwiedzałam te same wiejskie kościółki i cmentarzyki, ruiny dawnych pałaców. Spacerowałam tymi samymi ścieżkami w lesie i parkach Oglądałam te same widoki i czekałam za każdym razem na to, że nagle mąż wyjdzie zza jakiegoś muru albo drzewa. Na takie wypady kogoś zawsze z sobą zabierałam. Zazwyczaj była to moja starsza koleżanka też wdowa, która nie mogła zrozumieć dlaczego w taki sposób siebie dobijam. Przypominałam sobie o tym co robiliśmy w danym miejscu, jak byliśmy ubrani i jaka była pogoda. Oczywiście nigdy nie przyznałam się do swoich najskrytszych myśli. Bywały dni, że przez łzy widziałam to co chciałam widzieć. Koleżanka była zadowolona z mile spędzonego czasu a ja pełna niedosytu, ponieważ nie spotkałam tego na co tak bardzo liczyłam. To pragnienie tkwi we mnie do dzisiaj. Rozmawiam ze zdjęciem męża, opowiadam gdzie byłam i co robiłam. Złoszczę się czasami na samą siebie, że tak głupio się zachowuję ale jest to silniejsze ode mnie. Tegoroczne wakacje zaplanowałam nad morzem, w naszych ulubionych Międzyzdrojach z których robiliśmy wypady do wszystkich miejscowości przy "autostradzie słońca" aż do Pogorzelicy. Tam dopiero wrócą wspomnienia i tęsknoty. Znam dobrze również Międzywodzie. Jeździliśmy tam kilka razy podczas naszych pobytów nad morzem, wizytować kolonie, które były zlokalizowane w dużym obiekcie po PRL-owskim, chyba największym w Międzywodziu. Znam również te miejscowości z okresów po letnim sezonie. Byliśmy zawsze zszokowani, że jest w nich tak pusto i smutno i prawie nie widać ludzi. Letni wypad nad morze najlepszy byłby samochodem. Może znajdę kogoś chętnego na taki wyjazd. Samochodem można łatwo przemieszczać się do innych miejscowości i nie jest się niewolnikiem zegarka i środków publicznej komunikacji. No i najważniejsze, że nie jest się ograniczonym w ilości zabieranego z sobą bagażu. Pomyślicie, cóż ona chora plecie. Ja powoli wracam do zdrowych a plany może uda mi się zrealizować. Bardzo bym tego chciała. Czasami oglądam zdjęcia i wspomnienia powodują, że czuję tamte zapachy i "chodzę" tamtymi ścieżkami. Wspomnienia, wspomnienia i jeszcze raz wspomnienia mimo, że tak okrutnie nas bolą. Nic innego nam nie pozostaje. Niezbadane są koleje losy i żadna z nas nie wie co ją jeszcze w tym życiu spotka. Oczywiście każda z nas w podświadomości oczekuje tylko dobrego bo limity złego już się nam wyczerpały. To Kochane na tyle, idę do łazienki bo pralka skończyła pranie i trzeba je rozwiesić. Do wieczorka.
-
Zapomniałam o jeszcze jednej ważnej rzeczy. To urządzenie do mycia okien kosztuje około 180 do 200 zł i musi być "ładowane" jak baterie w telefonach no i wymaga płynów do mycia szyb. Bardzo fajno widać to na filmiku reklamowym.
-
Witajcie Kochane! Powoli wracam do zdrowych. Przez dwa dni czytałam Wasze wpisy i też zainteresowałam się tym urządzeniem do mycia okien. Moim zdaniem - myślę, że mogę szczerze - żadna rewelacja. Ram okiennych to ustrojstwo nie umyje. Kaddarko, wrzuć w wyszukiwarkę " karcher do mycia okien". Jedna stronka jest z filmikiem prezentującym pracę z tym urządzeniem. Jest to jeszcze jeden dwuczęściowy przydaś w domu. Mycie okien od kilku lat nie sprawia mi żadnych problemów, oczywiście nie włączając w to skakanie po drabinie. Za namową jednej starszej pani, właśnie w okresie przed Wielkanocą, kupiłam w "biedronce" pierwsze ściereczki z mikrofibry i zabrałam się za mycie . Pierwsza czynność to oczywiście mycie ram i szyb ciepłą wodą z płynem do sprzątania (ajax albo sidolux) jedną ze ściereczek . Kolejna czynność to czysta ciepła woda i kolejna ściereczka, która nie miała kontaktu z żadnymi detergentami. Przemywam dwukrotnie szybę pozostawiając ją bez wycierania do sucha. Tak samo myję wszystkie lustra i szyby w meblach. Od kilku lat nie kupuję płynów do mycia szyb, w samochodzie też. Po wyjeździe samochodu z myjni, zbieram nadmiar wody na szybach ściereczką z mikrofibry. Podobnie jak przy myciu ram okiennych postępuję z myciem mebli, kafelek w łazience i kuchni, terakoty na podłogach. Jedna różnica przy myciu mebli i parkietów to zmiana płynu na sidolux do mycia drewna. W moim domu zawsze jest zapas tych ściereczek różnej wielkości. Najtańsze i w różnych rozmiarach są w chińskich sklepach typu "wszystko po 5 zł" albo w biedronce. Jak widzicie Kochane ja rzeczywiście wracam do zdrowia. Udzielam Wam sprawdzonych porad gospodyni domowej. Jutro chyba pojadę do optyka po odbiór nowych okularów. Za jakieś prace w domu nie będę się zabierać bo bardzo osłabił mnie antybiotyk. Ale od wtorku albo środy pewnie ruszę pełną parą. Wygłupiam się, nikogo nie będę miała na święta, siostra jest już w kraju ale nie przyjedzie do mnie. Coś upiekę, coś usmażę, zrobię trochę pisanek i będą święta. A jak tam u Was z pogodą? U mnie 13, 14 stopni na minusie w nocy a w dzień w słonecznych porywach wzrost temperatury do minus 3, 4 stopni, no i silny wiatr. Śnieg sobie leży na trawnikach i poboczach. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Wielkanoc w zimowych ciuchach i obuwiu. W ubiegłym roku o tej porze byłam na pogrzebie ciotki w wiosennym płaszczyku (typu prochowiec) i w pantoflach, bo tak się już chodziło. Ale się rozpisałam, zapomniałam o Wilkowyjach i ich problemach. Bywajcie Kochane, pozdrawiam.
-
Witajcie! No to doigrałam się. Po dwugodzinnym oczekiwaniu dotarłam przed oblicze pani doktor. Dokładne badanie i wyszłam z receptą na tygodniową kurację antybiotykiem Forcid 1000. Setki razy powtarzałam sobie, że od leczenia jest lekarz. Nie pomogły domowe sposoby wspomagane polopiryną. Osłabiła mnie ta moja domowa kuracja a poprawy i tak nie przyniosła. Nigdy więcej nie powtórzę tego błędu. Mam kolejną nauczkę. Teraz zamiast wyglądać przez okno i poszukiwać oznak wiosny muszę wskoczyć do łóżka. Mam cichą nadzieję, że tydzień szybko zleci a po nim już święta. Pozdrawiam i przestrzegam; nie powtórzcie mojego błędu.
-
Witajcie! Pani Zima przez wczorajszy dzień i noc zasypała nas dokładnie. Spadło ok. 30 cm mokrego śniegu. Rano na ulicach odbywały się wykopki samochodowe. Mój zasypany, nie wychodziłam dzisiaj bo trochę kiepsko się czuję. Od ponad godziny świeci między chmurami słonko zapowiadając mroźną noc. Wyobrażam sobie jaka masakra będzie na drogach jak zamarznie ten topniejący śnieg. Przyroda wariuje nawet na moich parapetach. Zakwitł zygo-kaktus ( nazywają go też grudniak). To co jest za oknami i na moich parapetach bardziej pasuje na zbliżające się Boże Narodzenie a nie Wielkanoc. Nic tylko iść do piwnicy po choinkę. Przed chwilą czytałam prognozę pogody do końca miesiąca i jestem bardzo zmartwiona - WIOSNY tam nie widać. Nad morzem jest jeszcze zimniej niż u nas, są tam minusowe temperatury w ciągu dnia i dosypało też śniegu. Za 19 godzin z haczykiem kończy się zima i wszystko wskazuje, że tylko astronomiczna. A co tam u Was Babeczki słychać przed świętami. Mam zamiar jutro wybrać się na zakupy jarzynowe i zrobić ćwikłę. Na kupno jajek pewnie jeszcze czas. Od poniedziałku będziemy zabierały się za pieczenie ciast, pasztetów i układnie świątecznego menu. Jeszcze nie wiem jak będzie z moimi świętami. W niedzielę wraca do kraju moja siostra i po cichutku myślę, że zechce święta spędzić ze mną u mnie. Byłoby fajno ale to tylko chyba byłoby. Idę dalej leżeć, żeby jutro być jak złota rybka tzn. taka sprawna i sprytna.
-
Witajcie moje Kochane zdrowe Dzieweczki. Dzisiaj trzeci dzień wyjęty z życiorysu. Czuję się podle ale jest już trochę lepiej. Najgorsze są noce. Są takie długie i ciemne. Dzisiaj musiałam pojechać na cmentarz ponieważ są imieniny mojego męża.Ciepło się ubrałam i nie byłam długo, żeby nie zdążyć zmarznąć. Rano mieliśmy tylko 10 stopni na minusie a potem tylko słonko i słonko czyli zapowiedź dużego mrozu w nocy i zapowiadane są też opady śniegu od dzisiejszej nocy. Jeżeli jutro będę miała nawet tylko stan podgorączkowy to idę się osłuchać do lekarza, żeby nie było niespodziewanki na święta. Jedno z czego się cieszę to pomyte okna w moim mieszkaniu. Teraz po chorobie byłoby to niemożliwe. Piszecie o kremacji swoich mężów. Mój mąż też został skremowany i ja chcę również. Uważam, że jest to bardzo ekologicznie. Zawsze bałam się ziemi na cmentarzu bo uważam, że są tam same bakterie i ich mutanty. Kiedyś przed laty, kiedy jeździliśmy do naszych przyjaciół jeszcze do Czechosłowacji lubiliśmy zwiedzać tamtejsze cmentarze. W jednym grobie wielkości naszego pojedynczego grobu pochowanych było kilkoro lub kilkanaścioro członków jednej rodziny. W niektórych miejscowościach widzieliśmy urny w szklanych gablotach. Cmentarze nie są tak duże. Teraz u nas w wielu miejscowościach są kolumbaria, które jeszcze bardziej ekonomicznie rozwiązują sprawy pochówków. Temat nie ciekawy a zwłaszcza przy niedzieli ale cóż, takie jest życie i o tym też należy myśleć i mówić. Wybaczcie moją śmiałość. Niezdrowym trzeba też wybaczać. Fakt, że się rozpisałam świadczy chyba, że zdrowieję. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Wczorajszy dzień praktycznie cały spisany na straty. Rano czułam się kiepsko ale to co nastąpiło po południu to totalna masakra. Temperatura, pędzel z nosa, kaszel, dreszcze. Rozgrzebałam prace domowe i musiałam przerwać.Po obiedzie wskoczyłam do sypialni pod wełniany koc i to mnie rozłożyło do reszty. O 19,oo już byłam w piżamie i pod cieplutką kołdrą.Noc prawie jak noc wampirów. Co 2 godziny pobudka bo zatkany nos. Myślałam, że ta noc nigdy się nie skończy. Śniły mi się jakieś straszne baboki, męczyły mnie okrutnie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jutro mam planowany wyjazd, trzeba skoczyć do bankomatu i zatankować samochód. Jestem jeszcze w piżamie i szlafroku, ponieważ niedawno wstałam co u mnie się nie zdarza.Mam szczere chęci upodobnić się trochę do człowieka i podjechać pozałatwiać swoje sprawy póki mróz odpuścił i stopił się śnieg. W nocy było -7 stopni i napadał śnieg. Teraz słonko próbuje się przebić przez chmury. Mam nadzieję, że dam radę. Po obiedzie ogarnę trochę kuchnię i łazienkę i znów wskoczę do łóżka. Nie życzę żadnej z Was przyjemności, która mnie spotkała. Dobrze, że wirtualnymi łączami nie można nikogo zarazić. Mój kosz na śmieci jest pełen zużytych chustek do nosa. Bywajcie Kochane.
-
Witajcie! Bardzo rzadko zdarza mi się rano zaglądać w monitor komputera. Dzisiaj złamałam swoje zasady i: na czczo wypiłam filiżankę kawy i siedzę przed monitorem. Bardzo kiepsko się czuję. Mam katar, pokasłuję i wszystko jak na razie jest do kitu. W środę byłam u fryzjera i tam załapałam jakieś wredne wirusy. Pogoda paskudna, jak zresztą w całym kraju. W tej chwili za oknem tylko -4 stopnie i prószy jakiś śnieżek a że jest wiatr to płatki spadają prawie poziomo. Do nadejścia WIOSNY zostało 5 dni i kilka godzin a zima nam nie odpuszcza. Ta wredna końcówka zimy działa na nas wszystkie. Widać to "u nas". Mam nadzieję, że to wszystko szybko się zmieni. Szkoda roślinek, które tak ładnie powychodziły z ziemi gotowe kwiatami rozweselić nasze niezbyt wesołe życie. Mam cichą nadzieję, że ten mróz na sucho, bez śniegu zbytnio ich nie uszkodzi. Bo mały śnieg u nas leży tylko na trawnikach. Do świąt zostało dwa tygodnie i wszystkie oczekujemy, żeby były one wiosenne z piękną słoneczną pogodą. Może tak będzie. Pełnia zawsze zmienia pogodę na odwrotność tej która jest aktualnie. Zaaplikuję sobie krople na katar i biorę się za śniadanie i polopirynę. Aż się boję jaki będę miała dzień. Dobrego dnia Wam życzę moje Kochane.
-
Witajcie Kochane. Drugi dzień u nas mroźno. Dzisiaj cały dzień -4 stopnie. Wróciła zima na sucho. Zapowiadają opady śniegu ale lepiej, żeby go już nie było. Pobiegałam po nadmorskich plażach a tam wszędzie zima i leży śnieg. Stoki narciarskie nie zachęcają do białego szaleństwa. Jest tam bardziej zimno i paskudnie mglisto. Pogoda nastraja do totalnego lenistwa i to właśnie drugi dzień czynię. No nie zupełnie. Tylko porządki w mieszkaniu te zaplanowane mają od dwóch dni wakacje. W ciągu ostatnich dwóch dni wiele zrobiłam w domu ale tego nie widać. Witaj niunia 2013. Jesteś bardzo młodziutka a los już Ciebie tak okrutnie doświadczył. Żałoba jest okrutna, tęsknota jeszcze bardziej. Masz dzieci, nie jesteś sama i najważniejsze, że masz dla kogo żyć. Nasze forum to wg mnie najlepsze lekarstwo na depresję i doły, które nas dopadają co jakiś czas. Ty jesteś bez męża 61 dni a ja już 1004. Uwierz mi, tak samo to przeżywamy, tak samo tęsknimy i żal wciąż jest taki sam. Może młode wdowy, które jeszcze pracują, wychowują dzieci łatwiej przechodzą przez to co zgotował nam los. Rodzina po śmierci męża to wielka niewiadoma. Niektóre z nas przerobiły bardzo boleśnie ten rozdział. Niektórym los się uśmiechnął i w dalszym ciągu rodzina męża uważa je za "swoje". Życzę Ci aby los już zmienił Twoje karty i aby każdy kolejny dzień był lepszy dla Ciebie i Twoich dzieci. Zostań z nami.
-
Witajcie! Mamy osiemnastoletniego trolla na naszym topiku. Oj Leszku, Leszku, ciekawe co na to rodzice, że chcesz się zabawiać naszym kosztem? Tutaj spotykają się kobiety w różnym wieku i w dodatku każda bardzo tragicznie potraktowana przez los. Wstydź się chłopaku. Ledwo przeskoczyłaś osiemnastkę a takie plewy w Twojej głowie. Szukaj na innych forach, może tam uda Ci się "złapać" jakąś naiwną nastolatkę. A tak w ogóle to żal mi ciebie młody człowieku. Znam też Twoje nazwisko i mogę je upublicznić. Wybaczcie Kochane ale musiałam to zrobić. Rodzice Tego młodzieńca pewnie nie mają zielonego pojęcia jakimi rozrywkami się zajmuje. Świat jest taki mały a niektórym wydaje się, że w internecie są anonimowi.Żeby to pojąć to trzeba trochę pożyć na tym świecie. Jeszcze jeden podobnie głupi wpis i powiadomię jego rodziców.
-
Witajcie! Pada deszcz, 4 stopnie na plusie, niskie ciśnienie atmosferyczne, zapowiada się kiepski dzień mimo, że planuję dzień lenistwa. Ale co tam Kochane. Dzisiaj Święto Kobiet,mówią że to komunistyczne święto więc pora na życzenia. " Przyjmij życzenia z samego rana od drugiej Baby, Babo Kochana. Niech dzień Twój cały będzie radosny. Bądź zdrowa Babo, byle do wiosny."
-
Zapomniałam o jeszcze jednym. U nas pada ciepły deszcz i mam wrażenie, że to któryś z cieplejszych miesięcy a nie początek marca.