Andi14
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Andi14
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10
-
Witajcie! Dzień bez słonka, niziuteńkie ciśnienie, pochmurno i dość ciepło bo aż 10 stopni. Skończyłam mycie okien i wyprałam firanki, które poczekają na kolejne mycie okien. Jestem bardzo zmęczona tą zabawą w zoo. Skakanie po drabinie wskazane młodym osobom. Starsza pani (ja) czuje się po tym maratonie jak po przepuszczeniu przez magiel. Teraz tylko prace raczej lekkie nie licząc mycia lamp do której to czynności muszę zaprosić brata albo któregoś z bratanków. Boję się wszelkiego majstrowania z elektrycznością. I powiem Wam moje kochane, po co mi to było? Mogłam robić to w jeszcze wolniejszym tempie i nie byłabym tak bardzo zmęczona. Baby jednak mają coś nie tak z głową jeśli chodzi o porządki. Mój mąż zawsze mi powtarzał; mieszkanie to nie muzeum i nie musisz aż tak pucować. Jutro robię sobie wolne od wszelkich porządków. Cały dzień tylko laba. Przed chwilą wysłuchałam prognozy w TVN i wygląda na to, że będę się cieszy ze swojego porządkowego pośpiechu. Cały przyszły tydzień ma być zima a później już niedaleko do świąt i inne sprawy będą na naszych głowach. Miało być przedwiosennie a wyszło jak wyszło. Wybaczcie ale komu mam to wszystko opowiadać jak nie Wam Wspólniczki (od takiej samej doli).
-
Witajcie Kochaniutkie! Wiosna stoi za progiem, słonko harcuje na niebie, wiatr halny niesie cieplutkie powietrze i jak tu nie korzystać z takiej pogody i nie sprzątać. Bez przesady, robię wszystko na raty. Dzisiaj mam za sobą największe balkonowe okno. Jutro mimo zapowiadanego deszczu, zrobię okno w sypialni a później pomaleńku resztę porządkowania wiosennego w mieszkaniu. Do końca miesiąca tj do Wielkanocy jeszcze trochę czasu czyli ze wszystkim zdążę bez wariacji. Widzisz Hisako, to już nie te lata, nie to zdrowie i nie ta kondycja jak 20, 30 lat temu. W przeszłości, żeby nie napisać w swojej prahistorii, wystarczył mi jeden dzień wolnego a całe mieszkanie było "przewrócone do góry nogami" i przygotowane na jakąś określoną okoliczność czy święto. Żeby było śmieszniej to i mieszkanie mamy też musiałam posprzątać no i mieliśmy działkę a co się z tym wiąże to wszystkie o tym wiecie. Regulaminy Ogrodów Działkowych nie pozwalały aby cała działka przeznaczona była na rekreację jak obecnie. Musiały być grządki z warzywami, krzewy, drzewka owocowe a za tym idzie ciężka harówka dla kogoś, kto pracował na pełnym etacie , prowadził dom i pracował społecznie. Z perspektywy czasu zastanawiam się jak ja temu wszystkiemu dawałam radę. Wszystko było na czas wykonane a ja zadbana, uśmiechnięta z zawsze pomalowanymi paznokciami miałam czas na życie rodzinne w pełnym tego słowa znaczeniu. Ostatnie pięć-sześć lat to zdecydowany spadek formy a po śmierci męża myślałam,że już się nie podniosę. To prawda stara jak świat, kobieta wszystkiemu podoła i wszystko udźwignie. Bywajcie Kochane do jutra, idę przygotować spóźnioną kolację.
-
Witajcie Dzieweczki! Nie wytrzymałam, umyłam okna w kuchni i małym pokoju. Rano pijąc kakao nie mogłam patrzeć na brudne szyby i firanki. Po śniadaniu zabrałam się za duże okno. Zawsze to lepiej, kiedy ma się świadomość, że do zrobienia zostało to mniejsze. Sprzątnęłam pokój, zrobiłam porządek z kwiatkami i pojechałam do męża i na małe spożywcze zakupy. Po obiedzie poszalałam na kuchennym oknie. Ani się oglądnęłam jak zrobiło się ciemno. Teraz przebrana odrabiam wirtualne zaległości. Jak widzisz Smutna 40-tko nie wytrzymałam do cieplejszego dnia, choć dzisiaj w cieniu było 8 stopni. Jutro mam szczery zamiar zrobić największe okno balkonowe w dziennym pokoju i w sypialni. Pospieszyłam z tą pozimową robotą, ponieważ w czwartek zapowiadają u nas opady śniegu z deszczem i deszczu a w kolejne dni coraz chłodniej.Cóż, samo życie. Jestem nieludzko zmęczona. Bolą mnie nogi i kręgosłup od skakania po drabinie. Zapomniałabym, do prawdziwej WIOSNY już tylko 15 dni i nocy. Pozdrawiam.
-
Witajcie! Kochane dzisiaj znów piękny dzień. Po wczorajszej ponurej pogodzie cudowna zmiana. Nie wzięłam się za okna , bo kolejne dni mają być cieplejsze a ja nie chcę się załatwić jakimś przeziębieniem. Dzisiaj mój balkon odzyskał blask po zimie. Brakuje tylko skrzynek z kwiatkami ale i na to przyjdzie pora. Niedziela upłynęła tak jak prawie wszystkie inne od trzech lat. Odwiedziłam męża, zrobiłam mały spacer, pogadałam trochę ze spotkaną znajomą i popołudnie samotne. Telewizja nie zachęcała do swoich programów, więc trochę zaległa prasa, trochę książka i dzień minął. Coś się dzisiaj rozregulowało na naszym forum i wyjdę chyba na pomarańczowo. Mam nadzieję, że wszystkie dzisiaj ładujemy akumulatory widokiem pięknego słonka. Spróbuję jeszcze wskoczyć do nas wieczorkiem.
-
Witajcie! Cudny dzień, pięknie słonecznie aż chce się żyć. Żeby jeszcze temperatura drgnęła ciut wyżej. W dzień tylko 6 na plusie w cieniu. Ale po tylu paskudnych, ciemnych dniach to i tak nie byle jaki luksus.Podobno w nocy ma zacząć padać śnieg i tak ma być też jutro. Pożyjemy, zobaczymy. Aleksandro, 100 lat w zdrowiu i pomyślności dla Twojej najmłodszej pociechy. W tą piękną pogodę nakręciłam dzisiaj kierownicą ponad 80 km. Jazda w słoneczny dzień i koniecznie w okularach słonecznych jakie to przyjemne i fajne. Podczas takich podróży zawsze wracają wspomnienia. Wyjazd na słoneczny wypoczynek nad morze, jakąś fajną wycieczkę. Co ja bym dała za taką przyjemność? Wracam prędko na ziemię mimo, że nikt mnie do tego nie przywołuje. Myślę sobie czasami , że może powinnam zacząć myśleć o "siedzeniu na czterech literach" bo i wiek zaczyna na to wskazywać. Jednak w głowie i sercu wciąż jeszcze wiosna, która nie przyjmuje do wiadomości, że już tyle kalendarzy za mną. Nie było mnie pół dnia w domu i teraz najwyższa pora ogarnąć trochę kuchnię i łazienkę no i jeszcze wyniesienie śmieci. Miłego wieczorku w sympatycznym towarzystwie życzę Wam Kochane.
-
Witajcie! Hurrra! Od kilkunastu minut niebo nad nami zaczyna się przecierać. Widać kawałeczki błękitnego nieba i kilka promyków SŁONKA. Jak ja się stęskniłam za takim widokiem.Czy znacie jakieś zaklęcia, które ten widok zatrzymają na dłużej? Dzisiejszy dzień po raz pierwszy od dłuższego czasu jest tylko mój. Błogie lenistwo. Nawet wypiłam dwie filiżanki kawy. Odwiedziłam męża, zrobiłam zakupy, tak że jutro wolne od sklepów i zakupów. Siedzę w kuchni, przed sobą mam okno i przerażenie w oczach. Jakie ono jest strasznie brudne pod słońce. W pokojach to samo. Nie będę się jeszcze wygłupiała z myciem. Poczekam jeszcze kilka dni aż się nieco ociepli.Planuję na przywitanie wiosny mieć już wszystko wysprzątane a później tylko czekanie na Święta. Muszę Wam powiedzieć, że nie bardzo lubię Święta Wielkanocne. Nie wiem dlaczego nie mają one dla mnie takiej wagi i uroku jak Boże Narodzenie. Tegoroczne będą już czwartymi samotnymi świętami, mąż Wielkanoc spędził już na OIOM-ie. Byłam przy nim każdego dnia i tak długo jak mi na to pozwalał personel. Bywały dni, że po przyjeździe pod dom (musiałam przejechać 15 km) zastanawiałam się jak ja pokonałam trasę. Wierzyć mi się nie chce, że tak bezpiecznie to robiłam. Miałam tylko jedno zdarzenie, że jadący za mną zaczęli trąbić i to przywróciło mnie do żywych i do uwagi nad tym co robię. Myślę, że musiałam wtedy zasypiać nad kierownicą. Ważne,ze wszystko skończyło się dobrze. Dobre duszki czuwały nade mną. Podglądałam dzisiaj zaprzyjaźnione plaże i podziwiałam piękną słoneczną pogodę. Żubry też pewnie poczuły wiosnę i nie ma ich przy paśniku. Piszecie o Międzywodziu a mnie wracają wspomnienia. Całe Wybrzeże zachodniopomorskie od Świnoujścia po Kołobrzeg objeżdżaliśmy co roku w niepogodne dni. Naszą bazą były Międzyzdroje albo Pustkowo. Lubiliśmy wypady na Gosań, do Żubrowiska i w ogóle odwiedzanie miejscowości przy autostradzie słońca. Od czerwca do września urządzaliśmy wypady nad morze na 7 do 10 dni każdorazowo. Jak ja za tym tęsknię. Może w tym roku odważę się na jakiś samotny wypad a może uda się znaleźć towarzystwo na taki wyjazd. Wszystko jest póki co w nieśmiałych planach. Jedno jest bardzo pewne samotność jest do "czterech liter".
-
Witajcie! Jak fajnie, że wszystkie tu jesteśmy. Ale zaraz, nie ma naszej guru -Hi-za-gi. To dzięki niej tu piszemy.Hi-za-go pozdrawiam Ciebie. Kaddarko, wiosny nie czuć ani nie widać mimo, że do jej oficjalnego przyjścia tylko 3 tygodnie. U nas, żeby było śmiesznie po porannej gęstej mgle cały dzień pada mokry śnieg na przemian z deszczem. Dobrze, że miałam dzisiaj służbowe zajęcia. Potem odwiedziłam męża, zakupy i do domciu na obiad. Teraz pralka kończy pranie delikatnych sweterków a ja jestem u nas. Niedługo będzie pół roku jak jestem z Wami. Długo się namyślałam nim podjęłam decyzję o wejściu do Waszego grona. Nie żałuję tego. Dzięki Wam nie szukam na siłę towarzystwa do pogadania. Nie wiemy o sobie jak wyglądamy, jaka jest nasza kondycja, jak faktycznie toczy się nasz żywot.Przelewamy swoje przemyślenia i zachowania na klawiaturę i oby tak dalej. Dajemy też sobie różne rady, bo jakże by inaczej. Tam gdzie babiniec tam i wymiana doświadczeń. Czasem usiłuję sobie wyobrazić, że zorganizowałyśmy spotkanie. Jesteśmy wszystkie zadbane, uśmiechnięte i jest nam ze sobą dobrze. Może kiedyś coś takiego przeżyjemy? Muszę Wam powiedzieć, że na razie udaje mi się odwiedzać męża raz na trzy dni. W dni bez odwiedzin mam za dużo czasu. Wynajduję różne zajęcia aby jakoś przetrwać do wieczora. Skończyłam pierwszą filiżankę kawy, pralka skończyła delikatne wirowanie więc pora zameldować się w łazience i porozwieszać pranie. Do zobaczenia Babeczki.
-
Dobry Wieczór Kochane. Dobrze, że to już dość późny wieczór i skończył się nareszcie ten paskudny dzień. Mgła, mgła i jeszcze raz mgła. Okropieństwo, że aż ochota do życia gdzieś znika. Smutna40-tko, ja też byłam prawie księżniczką. Przez prawie całe małżeństwo nie obchodziło mnie gdzie i kiedy należy opłacać rachunki, obsługa bankomatu, pobieranie pieniędzy z konta. Dostawałam kieszonkowe, które miałam na wszelki wypadek kiedy podczas jakiegoś służbowego wyjścia trzeba było opłacić jakiś rachunek. Oczywiście na jakieś niespodziewane okazyjne zakupy jakiegoś ciuszka czy butów. Zakupy do domu robiliśmy wspólnie a opłaty za nie robił mąż. Znajome sklepowe śmiały się ze mnie kiedy przychodziłam sama na zakupy. Do choroby męża nie wiedziałam ile kosztują podstawowe artykuły spożywcze. Pewnie myślicie w tej chwili o mnie, że jestem jakaś pokręcona. Nic takiego. Praca zawodowa, społeczna pochłaniały mi większość czasu. Wieczory i weekendy były nasze. Obiady przygotowywałam w przeddzień wieczorem a mąż je kończył lub odgrzewał następnego dnia. Wszystkie babskie prace w domu wykonywałam sama. Kiedy przeszłam na emeryturę zyskałam dużo wolnego czasu i to był najpiękniejszy okres w naszym życiu. Wyjazdy czy wypady kilku dniowe tak ustawialiśmy aby nie kolidowały z moją pracą społeczną. Oczywiście praca społeczna pozostała do dzisiaj. Jednym zdaniem, wszystkiego co robił mąż musiałam się nauczyć. Zdawałam mężowi relację z różnych jego zadań i sądzę, że był ze mnie dumny. Nauczyłam się i nieźle mi to wszystko idzie do tej pory. Dzisiaj potrafię wymienić żarówkę w żyrandolu, wiem gdzie jest i jak się otwiera w naszym samochodzie wlew paliwa, jak się koduje radio w samochodzie i wiele innych śmiesznych męskich czynności. Mimo tych wszystkich obowiązków, które z konieczności spadły na mnie i które potrafię wykonać to bardzo brakuje mi męża. Co ja bym dała za kilka wspólnych dni. Życie było piękne i se ne wrati pani Havrankowa, jak mówią nasi przyjaciele Czesi.
-
Witajcie! Co za dzień. Od rana gęsta, mokra mgła i plus 2 stopnie. Wszystko co miałam dzisiaj załatwić i zrobić, załatwione i zrobione. Gdyby jeszcze ta pogoda była choć troszeczkę lepsza. Tak jak przypuszczałam, śnieg z samochodu spłynął sam. Wielkim utrudnieniem na parkingach są dość głębokie muldy powstałe ze zrzuconego z samochodów śniegu. Nic to na przeciw faktu poprawy pogody w najbliższych dniach. Cieszę się na te obiecywane 15 stopni w przyszłym tygodniu. Pobiegałam po plażach, poszusowałam na stokach i nic ciekawszego tam nie ma poza faktem, że w Zieleńcu i na Czarnej Górze pustki. Skończyły się ferie, wczasowicze wyjechali i stoki świecą pustkami. Szkoda prowadzących pensjonaty i wyciągi bo nie zarobią na letnie utrzymanie. W taki oto sposób mój poniedziałek zaliczony. Pozdrawiam wszystkich pracujących i odpoczywających.
-
Witajcie! No i super. Troszkę chrzanu i proszę bardzo, ruszyło się na naszym topiku. Kaddarko, nie rób głupstw. Kabina prysznicowa owszem, owszem ale tylko w przypadku kiedy mamy też i wannę.Pamiętaj, że młodsza już nie będziesz. Wanna w domu jest wg mnie, niezbędna. Nie wyobrażam sobie łazienki bez wanny. Gdzie przynajmniej raz w tygodniu odrabiałabym zaległości prasowe? Bardzo lubię czytać, leżąc w ciepłej, pachnącej wodzie. Mam to od dziecka, zresztą każde z nas trojga rodzeństwa tak robiło i tak robi do dzisiaj. Mama złościła się na nas za takie postępowanie. Czasem krzyczała, że woda wystygła i się poprzeziębiamy. Mój syn w tym działaniu doszedł do większej perfekcji. Kiedy jest w domu to łazienka przez co najmniej godzinę jest jego. Co do kwiatka o którym piszesz to jedno jest pewne. Sukulenty są bardzo mało wymagającymi kwiatkami. Zaglądnij na strony internetowe pod hasłem "sukulenty kwitnące" i być może, że tam znajdziesz "swój" kwiatek. Z opisu jaki wczoraj podałaś trudno wyczuć, który to sukulent. Dzisiaj byłam u męża. Śniegu około 40 cm więc miałam co robić. W mieście woda, po głębokim śniegu, płynie teraz ulicami i chodnikami. Masakra. Do jutra pewnie pozostaną wspomnienia po zimie. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że nie musiałam odśnieżać samochodu. W tej chwili mam zaśnieżoną w połowie tylko przednią szybę. Do rana będzie cacy. Dziwiłam się zawsze mężowi, że przy każdym myciu samochodu dawał też wosk.Wosk powoduje szybsze spływanie wody z samochodu i śniegu również czyli po raz kolejny stwierdzam "słuchaj starszych bo mają rację". Jutro trochę pojeżdżę. Mam parę spraw do załatwienia a autko z tego pewnie się ucieszy po czterech dniach postoju. MR Nobody, Twoi chłopcy żyją już swoim życiem. Pewnie spotykacie się w domu tylko wieczorami. Zaintrygowałeś mnie stwierdzeniem, że mieszkasz w mojej okolicy. Ja mieszkam w najbardziej urokliwej części województwa dolnośląskiego w tak zwanym "zagłębiu emerytów , rencistów i kuracjuszy".A Ty ? Kochani, niedziela zaliczona czyli kolejny tydzień za nami. Jutro ma być cieplej i ten fakt jakoś łagodniej da nam przeżyć poniedziałek. Do zobaczenia się jutro. Wszystkim zdrowiejącym dzieciaczkom życzę dużo, dużo zdrówka, katary precz, wirusy do rynsztoka wraz z topniejącym śniegiem.
-
Witajcie Babeczki w bardzo zimową sobotę. Moja była okrutnie pracowita. Tak to bywa, kiedy przez prawie dwa tygodnie nie ma się czasu dla siebie i dla domu. Dałam radę, wszystko błyszczy o prócz garów od śniadania. Te muszą poczekać do kolacji. Balkon odśnieżyłam około 14,oo a już jest na nim pełno śniegu. Poprzednie dwa dni nasypało dużo śniegu ale dzisiaj od rana zasypało nas dokumentnie. Radio Wrocław straszy śniegiem z deszczem i marznącą mżawką w nocy. Wszystko jest możliwe. Wychodziłam wynieść śmieci i na małe spożywcze zakupy i muszę Wam powiedzieć, że mimo 4 stopni mrozu w powietrzu czuje się wilgoć. Moje auto już trzeci dzień stoi pod grubą śniegową pierzyną. Mam nadzieję, że doczekamy jutro tych 3 stopni na plusie i że ten śnieg sam spłynie z mojego samochodu. Jezdnie i chodniki w mieście są w fatalnym stanie. Idąc robi się krok a noga cofa się o pół kroku. Śniegu rozdeptanego jest powyżej kostek. Współczuję tym wszystkim, którzy musieli dzisiaj jeździć. Zaglądam od kilku dni na niebo i z utęsknieniem wyglądam słonka. Tak bardzo za nim tęsknię. Moje baterie życiowe pilnie potrzebują doładowania. Już trzeci dzień nie byłam u męża, co zdarza się po raz pierwszy ale na cmentarzu jest chyba z pół metra śniegu i musiałabym robić za pług odśnieżny. Miałam szczerą ochotę pójść dzisiaj lecz brat i bratowa ochrzanili mnie jak święty Michał diabła. Kazali mi zaglądnąć do metryki, żebym sprawdziła ile mam lat i zastanowić się czy pod sufitem u mnie wszystko w porządku. Teraz myślę, że tego trzeba mi było już wcześniej. W ciągu 2 lat i 7 miesięcy byłam u męża każdego dnia a czasami i dwa razy. Od Nowego Roku tj od mojej grypy zaczęły mi się przytrafiać dni nieobecności u męża. Muszę przyznać bratu, że miał wiele racji w tej rodzinnej reprymendzie i że mimo trzy dniowej absencji żyję lecz nie powiem, że mam się dobrze. Czuję jakiś niedosyt, czegoś mi brakuje i mam wrażenie, że zrobiłam coś nie fer w stosunku do męża. Czy Wy Dzieweczki też miewacie czasami poczucie winy. Starczy na dzisiejszy wieczór, idę robić spóźnioną kolację. Pozdrawiam i do zobaczenia się jutro.
-
Witajcie! A cóż to, strajk? Gdzie jesteście Dzieweczki? Mój dół wcale nie płytszy i myślałam, że tu znajdę jakieś pocieszenie tj. jakieś fajne Wasze wpisy. Reenka odrabia pourlopowe zaległości. Aleksandra ma jeszcze ferie a co z resztą Dzieweczek? Wczorajsze zapowiedzi dużych opadów śniegu nie sprawdziły się u nas. Nad ranem i rano trochę popadało, narobiło chlapy i w ogóle bałaganu. Teraz też pada za oknami i jest to mokry śnieg. W dzień odwiedziłam zaprzyjaźnione plaże. W rejonie Kołobrzegu sztorm a w Świnoujściu biała plaża i to solidnie biała. W Zieleńcu i na Czarnej równo dosypało i sypie nadal.Amatorów białego szaleństwa cieszy taka pogoda i cieszyć będzie chyba dość długo. Jak dobrze "pójdzie" to niektórzy spędzą Święta Wielkanocne na śniegu i w dodatku we własnym kraju. Stęskniłam się już za słonkiem. Pozdrawiam wszystkie Leniuszki i czekam na nowe wpisy.
-
Witajcie! Wolna sobota. Dzień jak wszystkie inne. Nie lubię sobót od kiedy nie ma ze mną męża. Mąż zmarł w sobotę i właściwie każdą kolejną mogłabym przespać. Kiedyś były to nasze fajne dni. Mieszkanie posprzątane, obiad nie zawsze w domu. Jednym zdaniem same przyjemności. Jakaś wycieczka, nieplanowane zakupy gdzieś daleko od domu albo za granicą. Dzisiaj to sama szarzyzna. Jeszcze ta pogoda. Wczorajszej nocy spadł świeży śnieg, przykrył ten z poprzedniej nocy już przybrudzony. Wczoraj i dzisiaj gęsta mgła nad nami i opady śniego - mżawki. Temperatura około zera stopni a w dodatku te dołujące komunikaty z radia Wrocław. Wypadek za wypadkiem, liczne kolizje, wstrzymane loty samolotów. Matka Natura uwzięła się na nas, ukryła w jakimś zakamarku słonko i nie pozwala cieszyć się. Przed nami niedziela, kolejny wolny dzień, kiedy każdy żyje swoim życiem. Przecież nie pojadę do centrum handlowego i nie będę szlifować sklepowych posadzek. Zakupy owszem ale planowe i najważniejsze wizyty w z góry określonych sklepach. Spacer, nie bardzo kiedy z nieba kapie a pod nogami bryzgi mokrego śniegu. Tak źle i tak nie dobrze. Bardzo, bardzo chce mi się drugiego człowieka z którym można pogadać w realu, wypić poranną kawkę, zjeść śniadanie i wybrać się gdzieś w nieznane. Niby to tak niewiele a jednak jest to raczej nieosiągalne. Nawet wizyta u męża nie poprawiła mi humoru. Jak widzicie moje Kochane złapałam kolejnego DOŁA i to bardzo paskudnego. Nic mnie nie cieszy, na nic nie mam ochoty. Kania łaknie deszczu a ja słonka, które naładuje moje życiowe baterie, taką mam cichą nadzieję. Nie zapatrzcie się na mnie, bądźcie wesołe.
-
Witajcie w bardzo zimowe południe! Kaddarko, bardzo mi ciebie żal, że marzniesz. U nas też nie lepiej, od rana sypie śnieg, jest -4 stopnie i nie zanosi się na poprawę. Przed moim domem jest dość stromy podjazd, patrzę na głupotę kierowców i czasem własnym oczom nie wierzę.Znają doskonale ten podjazd i znają też drogę, która go omija a mimo to pchają się pod górę po to by po chwili zsuwać się tyłem w dół. Stwarzają zagrożenie dla innych pojazdów i dla pieszych ale co im tam. Oni siedzą w ciepłych samochodach przybranych w wysokie śnieżne czapy, tablice rejestracyjne mają zalepione śniegiem i udają wielkich speców od jazdy w trudnych warunkach. A do WIOSNY moja Kochana już tylko 36 dni i nocy. Po suchej dość mroźnej zimie mamy podobnie jak Dziewczyny z innych rejonów kraju, prawdziwą zimę. Zastanawiające są siły i możliwości natury. W ciągu niecałych 5 godzin zamieniła nasze miasteczko w baśniową krainę. Wszystkie brudy i śmieci przykrył śnieg. Jest czysto, biało tak naprawdę bajkowo. Jedno jest dzisiaj pewne, nie będę dzisiaj jeździć samochodem, nawet nie będę go dzisiaj odśnieżać. Za chwilę wybiorę się nad morze, pobiegam po zaprzyjaźnionych plażach gdzie już wczoraj leżał śnieg. Poszusuję też po stokach Zieleńca i Czarnej Góry, sprawdzę ile śniegu tam przybyło. Odwiedzę też żubry w puszczy i w taki sposób dotrwam do obiadu. Bywajcie Kochane do wieczorka.
-
Kochane! Co się dzieje? Początek weekendu a u nas taka cisza. Rozumiem Reenke, żyje wyjazdem, Dolnoślązaczki inne Kobietki, których dzieci kończą ferie. A co z pozostałymi? U mnie mrozik nie powiem, że byle jaki. Fajnie by było, gdyby tak jeszcze śnieg spadł. Oczywiście nie taki jak w Zakopanem i innych rejonach kraju, gdzie spowodował wielkie zamieszanie. A tak w ogóle to piękne mamy przedwiośnie w środku zimy. Za mną piękny słoneczny dzień, który poprawił odrobinę mój fatalny humor. Próbowałam przed chwilą wywietrzyć sypialnię przed spaniem. Niestety jak w kilka poprzednich dni do mieszkania wpuściłam obrzydliwy zapach czadu, który wisi nad miastem. Czym ludzie palą w swoich domach i mieszkaniach, że taki smród nam fundują? Gdzie ekolodzy? Czy u Was też tak jest? Pozdrawiam, życzę wszystkim kolorowych snów.
-
Witajcie! Widzę, że zaczynamy nazywać nasze problemy i potrzeby po imieniu. Bardzo mi się to podoba. Los pozbawił nas wszystkiego co najpiękniejsze w relacjach między kobietą i mężczyzną. Smutne są samotne noce w za dużym łóżku. Mnie czasami wydaje się, że żyję obok siebie. To nie ja z przed prawie trzech lat. To jakaś inna kobieta. Każdy dzień zaczynam prawie tak samo. Automatycznie wykonuję kolejne czynności. Kiedy mam wyjście służbowe harmonogram trochę się zmienia. Wieczory podobne do siebie. A co do koleżanki z którą można pójść do kina, to różnie z tym bywa. Koleżanka ma rodzinę i obowiązki i nie zawsze może poświęcić nam swój czas. Jeżeli już to zazwyczaj po krótkim czasie wspólnie spędzonym, zaczyna się spieszyć, bo mąż, bo dzieci, bo kolację trzeba przygotować a tu jeszcze i wnuki mogą być. Najlepiej jak do tej pory, z koleżanką sprawdza się wspólne wyjście na zakupy. Lecz i tu czas jest wielkim wrogiem, bo trzeba się spieszyć do domu przygotować obiad. Jak widzicie,żeby nie wiem jak się starać, obracać w różne strony to i tak cztery litery zostaną w tyle. Wyjście z koleżanką do kawiarni, owszem, owszem ale końcówka jak w przypadku z zakupami. Przyjaźń z mężczyzną, pod warunkiem, że jest stanu wolnego ma swoje plusy. Można pójść do kina na 20,3o i nie trzeba się martwić jak wrócę do domu. Pójście na tańce gwarantuje, że nie będziemy oglądaczką tej imprezy. Spacer w ciekawym miejscu czy wycieczka nie spowodują komentarzy, że przyszło się lub przyjechało na podryw. Trochę pesymistyczne moje dzisiejsze wywody ale to jest samo życie. Najważniejsze, że od Nowego Roku przybyło nam około 2 godzin dnia.Mam nadzieję, że z wiosną nie tylko moje ale również i Wasze spojrzenie na samotność radykalnie się zmieni. Będziemy radośniej szukać wokół siebie przyjaznych ludzi a może i sputnika. Wybaczcie, jeśli którąś z Was uraziłam swoimi bardzo świadomymi przemyśleniami.
-
Witajcie Kochane, dzielne Babeczki! Czas zasuwa jak małe autko. Już praktycznie minęło 5 dni lutego a jest on krótki w tym roku. Dzień zaczął się ponuro ale około południa rozświeciło się słonko i było w miarę fajnie, temperatura do +7 stopni a gdyby jeszcze nie było wiatru to można by powiedzieć, że był bardzo fajny. Wczoraj i dzisiaj nabiłam trochę kilometrów własnymi nogami. Samochód miał odpoczynek ode mnie. Wokół robi się przedwiosennie. Pod moimi oknami w klombie i na trawniku powychodziły już liście wszystkich cebulowych wiosennych kwiatów. Podczas spaceru widziałam krzewy bzu z dużymi pąkami liściowymi. Nie zwróciłam uwagi co dzieje się z forsycją i magnoliami. Jutro to sprawdzę. Większość Naszych Babeczek już po feriach, codzienne obowiązki nie pozwalają nam leniuchować. HI-za-go, gdzie jesteś. Przecież to Ty jesteś naszą guru. Ty rozpoczęłaś ten topik. Nie widzę Ciebie już około tygodnia. Mam nadzieję, że to nie grypa czy jakaś przedwiosenna depresja. Dzieweczki kochane już za 43 dni przyjdzie do nas Pani Wiosna. Będziemy radośniejsze i bardziej przyjaźnie nastawione do życia. Słoneczko spowoduje, że częściej będziemy się uśmiechać i staniemy się lepsze dla samych siebie i dla naszych bliskich. Czas pomyśleć o wiosennej garderobie, obuwiu. Otwierajmy nasze szafy i sprawdźmy co w nich mamy a co wisi i leży robiąc za "przydasie" ( od przyda się) a w sumie nie było ubierane od lat. Teraz jest jeszcze czas aby coś zwęzić, poszerzyć, skrócić no i najważniejsze to co zbędne przygotować dla biedniejszych od nas. Taka babska robota powinna poprawić nam humory. Jeszcze tutaj dzisiaj wskoczę. Tymczasem pozdrowionka dla wszystkich.
-
Witajcie! W nocy deszcz, dzień pochmurny czasami mokry a temperatura do +4 stopni. Zima jak jasny gwint. Ciekawe co nam jutro przyniesie? Każda z nas pewnie bardzo pracowicie spędziła dzisiejszy dzień. Wiadomo, wolna sobota. Ja trochę pracowicie, trochę relaksowo-leniwie. Do brze, że ten dzień już prawie za nami. Kiedy dni tak szybko umykają cieszę się, że coraz bliżej do ciepełka a z drugiej strony bardzo się smucę, że jestem co raz starsza. Gdyby tylko kartki z kalendarza spadały a nasz wiek stanął w miejscu to byłaby frajda. Jest to tylko moje pobożne życzenie. Moja babcia odpowiedziałaby na to; "wnusiu, nie było i nie będzie w czterech literach zębów, chyba że ktoś połknie własną protezę". Czytałam dzisiaj, że świstak przewiduje wiosnę już za 4 tygodnie. Co Wy na to? Bo ja na to jak na lato. Magnolia42, witaj u nas. Jesteś na początku drogi, którą każda z nas ma dłuższą lub krótszą za sobą. Każda z nas przerobiła silną nerwicę i depresję. Wszystkie wspominamy, płaczemy i nie zawsze przyznajemy się do tego. Nakładanie maski przed znajomymi, w pracy, na ulicy to nasza wdowia specjalność. Ciesz się córką i bądź dla niej silna. Długo będziesz się przyzwyczajała do samotności, ja do dziś nie potrafię przejść nad tym do porządku dziennego. Też miałam zestarzeć się z mężem, byliśmy już emerytami i było nam bardzo dobrze ze sobą, lecz przyszedł dzień, który wszystko zniweczył. Życzę Ci dużo wytrwałości i jak najmniej zmartwień. Jak widzisz na tym forum jakoś się razem trzymamy, lubimy się i wirtualnie pomagamy sobie w codziennych kłopotach. Napisz nam z jakiego rejonu kraju jesteś, co porabiasz na co dzień. O nas, czytając ten wątek, dowiedziałaś się już trochę. Sama pójdź do lekarza rodzinnego i poproś coś na depresję a będzie Ci dużo łatwiej.Mnie antydepresanty przepisała lekarka jeszcze podczas bardzo krótkiej choroby męża. Nigdy ich nie stosowałam, bo powodują różne inne zaburzenia organizmu nie pozwalające na prowadzenie samochodu a nie mogłam sobie pozwolić na miesięczne wyłączenie z codziennych zajęć i obowiązków. Głowa do góry Dziewczyno, nie jesteś sama na tym łez padole. Za kilka dni pierwszą rzeczą po włączeniu komputera będzie wejście do NAS.
-
Witajcie Kobietki! Rzeczywiście pogoda i przyroda w Polsce południowo-zachodniej zwariowały. Pod oknami tulipany z 6 cm nad ziemią, krokusy, narcyzy, przebiśniegi i szafirki jak jeden mąż rozpoczęły swoje wczesne harce. Wprawdzie pączków kwiatowych nie widać ale przedwiośnie już się bardzo poczuło. Na to konto pojechałam dzisiaj do myjni i zmyłam wszelką sól, błocko i inne badziewia z samochodu. Zafundowałam jemu też porcję wosku dla zahartowania przed kolejnym atakiem zimy, który powinien się chyba zacząć pod koniec przyszłego tygodnia. Ulewny deszcz z wczorajszej nocy spowodował, że nasze okna z zewnątrz pokryte ponad miesięcznym kurzem wyglądają jak polane brudną wodą. Ale nie jest to czas na babskie wariacje i mycie okien. Trzeba jeszcze chwilę odczekać. W tej chwili takie prace to pewna grypa. Poza tym od dwóch dni dokucza nam halniak. Fajnie Dziewczyny, że niektóre z nas szykują się na zimowe urlopy. Ja nie jestem z zimnolubnych. Spacer zimą owszem, owszem. Minęły bezpowrotnie lata, kiedy z synem wybierałam się na sanki, narty, łyżwy. Kręgosłup również nie pozwala już na takie ekscesy. Dzisiaj nadrobiłam dwudniowe zaległości komputerowe. Poczytałam swoje ulubione strony, odwiedziłam ulubione miejsca i jeszcze trochę pobuszuję w sieci. Pozdrawiam cieplutko jeszcze nie przedwiosennie. A do WIOSNY już tylko 48 dni.
-
Witajcie! Wieczór już późny a za oknami silny wiatr i leje deszcz. Temperatura plusowa, śladów śniegu i zimy trzeba szukać w jakichś zakątkach miasta. Nawet Czarna Góra i Zieleniec to dzisiaj odczuły. Tak jak Wam wcześniej pisałam, kiedy dolnośląskie dzieciaczki mają ferie kończy się u nas zima. Podobno przyszły tydzień będzie bardziej zimowy. Humory mamy takie jak aura za oknami. Nawet nie mogę powiedzieć, że jest po japońsku, ponieważ jest dużo gorzej. Za sobą mam ciężki dzień a przed sobą bardzo pracowity. Sądzę, że mała cisza na naszym forum to również skutek tego co za oknami. Odmeldowuję się do łazienki. Wszystkim Babeczkom, które już w łóżeczkach życzę kolorowych i miłych snów. Za chwilę do Was dołączę.
-
Witajcie Babeczki bardzo późnym wieczorem. Ciężki dzień za mną a w dodatku kolejny bez jednego promyczka słonka. Temperatura +3, trochę deszczyku, śnieg się topi i jak tak dalej będzie to jutro będą wspomnienia po śniegu i zimie. Po niedzieli zacznie nas chłodzić. Jestem tak zmęczona, że odmeldowuję się do łazienki.
-
Witajcie! Aleksandro cieszę się z Tobą. Zrobiłaś coś dla Siebie. Przecież to Ty kilka razy dziennie niepodzielnie królujesz w kuchni. To Ty urządzisz ją tak jak uważasz, to Ty masz się w niej dobrze czuć a jeszcze na dodatek z nową fryzurą będziesz prawdziwą królowa. Mnie też cieszą nawet najmniejsze zmiany i nowości w mieszkaniu. Jednak mimo wszystko w myślach zawsze wraca mąż i pytanie "co by na to powiedział?". Jestem w tym względzie niereformowalna. Czy tak już będzie zawsze? A wracając do dzisiejszego dnia, od rana -9 stopni i pada śnieg. Trochę się przejaśniło ale na słoneczko raczej nie ma szans. Wróciłam do domu po zajęciach służbowych i zabrałam się za przygotowanie łazanek z kwaśną kapustą (właśnie się obgotowuje i całe mieszkanie pachnie kapustą) i wędzonym boczkiem. Wszystko oczywiście będzie zapieczone. Już czuję w wyobraźni ich smak. Zupę mam od wczoraj, tak że obiad z głowy. Ciekawe czy sprawdzą się zapowiedzi dużego dwucyfrowego mrozu na dzisiejszą i jutrzejszą noc? Współczuję wszystkim Kobietkom z północno-wschodniej Polski. U Was dopiero zima nie to co tu na południu. W prawdzie dokucza nam zimno i śnieg ale cóż to jest na przeciw Waszych śniegów i prawie 20 stopni mrozu. Nic to Kochane, już tylko 54 dni chłodów a potem tylko WIOSNA i cieplej z każdym dniem.
-
Wybaczcie Kochane, że jeszcze wieczorem zawracam Wam gitarę. Ale tak to jest jeśli nie ma się z kim podzielić kuriozum znalezionym w Interii. Przed chwilą obejrzałam 40 zdjęć z pogrzebu Pani Jadwigi Kaczyńskiej. Co się dzieje z naszym narodem? Zamiast czcić pamięć zmarłej po raz kolejny manifestacja. Wstrząsnęło mną jedno ze zdjęć a na nim transparent z hasłem:" Starachowice żegnają pierwszą matkę Rzeczypospolitej." Były też plakaty z powiększonymi zdjęciami zmarłej z różnego okresu jej życia. Pozostawiam to bez komentarza.
-
Witajcie! Poniedziałek, początek nowego tygodnia a ja dopiero od jutra będę miała dość absorbujące zajęcia. Mam nadzieję, że tydzień szybko zleci. Dzisiejszy dzień przywitał mnie mgłą i -8 stopniami mrozu. Teraz pada śnieżek a padał też śnieg.W radio straszą marznącą mżawką. Może i tak jest, ja jeszcze nie wysadziłam nosa poza piwnicę.Wyniosłam puste słoiki a przyniosłam świeży zapas konfitur. Po raz pierwszy dzisiaj przyniosłam te smażone w 2012 roku. Starym przyzwyczajeniem nasmażyłam niemało z różnych owoców. Zapas musi być. Jestem a przed tym byliśmy łasuchami. Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że żadne "kupne" nie smakują tak jak swoje. Tyczy to wszystkich przetworów, które zrobimy w domu. Siedzę przy stole w kuchni a przede mną widok za oknem. Widok, który nie zachęca do spaceru. Śnieżek pada prawie poziomo bo jest wiatr. Jednym zdaniem kolejny depresyjny dzień. Słyszałam dzisiaj w radio, że ten najgorszy dzień to właśnie dzisiaj i że ma on swoją specjalną nazwę, której niestety nie zapamiętałam. W każdym razie dzień ten przypada na poniedziałek w czwartym tygodniu stycznia. Przeczytałam na pierwszej stronie naszego forum felieton o dziadku. Autorka chciała pewnie uczcić nim jutrzejsze święto dziadków. Wyszło, według mnie, bardzo żałośnie.Wszyscy byliśmy w przeszłości piękni i młodzi, mieliśmy piękne ciała i nie ma w tym niczego złego, że wspominamy i marzymy o tym co było. Żal mi tego pomarszczonego dziadka z galaretowatym ciałem. Wszystko przemija i takie paskudne dni również. Abstrahując całkowicie, nie dziwię się nikomu a już tym bardziej żadnej z nas, które przeżyły dziesiątki lat z jednym partnerem. Razem byliśmy piękni i młodzi, razem zmienialiśmy się. Nasze ciała zawsze były dla nas atrakcyjne i teraz u schyłku naszego żywota trudno byłoby przyzwyczaić się do innego partnera. Nie śmieszą mnie powiedzenia niektórych, że nie znieśliby człapania po mieszkaniu jakiegoś obcego mężczyzny, jego siorbania przy piciu, mlaskania podczas jedzenia i innych jego przyzwyczajeń. Cóż, życie przez cały czas nas "szkoli" i zmusza do kompromisów. To byłoby na tyle. Do zobaczenia wieczorem.
-
Witajcie! Brrr, ale ziąb. Od rana ponuro, pochmurnie i trzyma -8 do -9 stopni mrozu. Jest wiatr i ten ziąb wydaje się jeszcze większy. Pogoda nie sprzyja spacerom. Szybkie zakupy, szybkie skrobanie szyb w autku, szybko do MPiKu i szybko do męża. Teraz już po obiadku, po drugiej filiżance kawy, "podpisałam listy obecności" na ulubionych stronach. Wiem jak jest nad morzem i w górach. Byłam z wizytą u żubrów, mają dzisiaj towarzystwo saren. U nas właśnie jestem i zostało tylko poczytać co tam w polityce tej dużej i tej małej. Tak, że Kochane jak same widzicie dzień jak co dzień. Okazji do spotkania ludzi i pogadania prawie zero. Zaczął się weekend i pewnie nie będzie za ciekawy. Jeżeli będzie tak jak dzisiaj to ludziska będą siedzieć w domach. Na Zieleńcu i Czarnej Górze dodatkowo mgła i wiatr . Narciarze jeżdżą w blasku reflektorów już od 15,oo. Stęskniłam się już za słonkiem i nie zanosi się , że je zobaczę w najbliższych dniach. Muszę kończyć, ktoś dzwoni do moich drzwi. To sąsiadka.
- Poprzednia
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- Dalej
-
Strona 9 z 10