Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

BezSilnaOna

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. wlasnie..skoro sie konczy to tyle..a to ciagle sie cciagnie, ciezko nam bez siebie zyc..moze to chwilowy kryzys? bylo wiele spiec klotni z mojej strony, nie wiedziaalm czego chce, bylam niemila itd, dopiero gdy zobaczylam ze go trace ocknelam sie..wiec moze jeszcze sie ulozy:(
  2. ostatnio zapytal mnie czy chcialabym jeszze z nim byc czy juz nie.. a ja, dlatego sama nie wiem co o tym myslec..nie polecialam od razu w jego ramiona, nie tak latwo - jesli bedzie chcial wrocic musi mi to udowodnic..bo kiedys to on mowil ze cos jest nie tak..
  3. własnie..najgorsze jest w tym wszystkim to ze nie ma chyba miedzy nami szczerosci..troche sie szarpiemy czasami i specjalnie mowimy jakies przykre slowa.. sama tego czasami nie rozumiem ;/ strasznie dziwna sytuacja. kiedys kochal mnie ponad zycie..kazdy mowil ze wskoczyl by za mna w ogien - a ja wtedy do konca nie wiedzialam co czuje, gdy zaczelam go tracic ocnlema sie :/, moze on boi sie byc taki jak dawniej bo mysli ze znowu bede czasami obojtna na niego ? ehhhh!
  4. Witam :) Wlasnie..jak przetrwac dni skoro to juz koniec..jakies pol roku temu bylam wrakiem czlowieka jesli o to chodzi..teraz jakos sie podnioslam ale nadal za nim teksnie..zwlaszcza ze ciagle mam z nim konkakt..a nie jestesmy razem:( Bylismy ze soba 2 lata, znamy sie jednak nieco dluzej. Ogolnie historia jak z bajki - ale mniejsza z tym. Koleś od poczatku wpadl mi w oko. Dlugo nie musialam czekac na reakcje, zdobyl kontakt do mnie i napisal (wyobrazcie sobie ma radosc..). Od samego poczatku chlopak wyraznie pokazal ze jestem dla niego calym swiatem, nosil na rekach .. Zaczely sie klotnie, jego straszna zazdrosc najczesciej do nich doprowadzala. "Rzucalam" go kilka razy w czasie tych dwoch lat, jednak wiedzialam ze bedzie dobrze za kazydym razem, bo "rozstanie" nie trwalo nigdy dluzej niz dwa, trzy dni. Podswiadomie wykorzystywalam to, myslalam ze nawet jakby mnie zostawil to splynie to po mnie, w koncu wiedzialam ze gory by dla mnie przeniosl to co mnie to obchodzilo ? Oczywiscie ten zwiazek to nie tylko kllotnie, bywaly momenty niesamowite, wrecz idalnie, wspolne wyjazdy, wycieczki itd. Doszlo jednak do kolejnej klotni..znowu powiedzialam KONIEC! Od tamtego czasu cos sie zmienilo, zaczelismy osobno wychodzic, czulam dystans z jego strony (mimo tego ze nadal mnie calowal, tulill - czuc bylo dystans). Powiedzial ze cos sie zmienilo, ze nie jest jak na poczatku ale tez nie powiedzial "NIE KOCHAM CIe" - nie bylo czegos takiego, to ja powiedzialam "okej skoro cos sie zmienilo to tyle, nic na sile". Zaczelo mi cholernie zalezec, nie potrafilam sobie zycia bez niego wyobrazic, myslalam jakim cudem ? zapewnial mnie o milosci, mowil ze nie da mi spokoju, ze kocha .. nie moglam w to uwierzyc, totalnie inny czlowiek..alee! pomimo tego kontaktu nie porafil zerwac, powiedzial ze nie umie, nie potrafi. Do tej pory go mamy, rozmawiamy, spotykamy sie (calujemy, przytulamy), nadal jest o mnie zazdrosny, pyta z kim wychodze, gdzie, kto byl, czy beda faceci, nawet proponuje wspolne wyjscia..ale ja sie nie zgadzam, nie chce robic sobie zbednej nadziei.. Gdy mowie o jakims facecie dostaje szalu, obraza sie wrecz ale nie powie 'wrocmy do siebi", ostatnio powiedzial ze zaluje ze tak wyszlo, ze teksni..na co ja nie doslownie ale powiedzialam ze to juz nie to, ze nie czuje tego itd (sklamalam by sie zaczal starac?). Jego zachowanie ukazuje ze zalezy mu na mnie i to bardzo..ale chyba nie chce sie do tego przyznac..wnioskuje to z tego co pisze.. Dodam ze nie chodzi o zadna dziewczyne, znam go pod tym wzgledem bardzo. Co o tym myslicie..? potrzzebuje pomocy..
  5. "NIE KOCHAM CIe" - nie bylo czegos takiego, to ja powiedzialam "okej skoro cos sie zmienilo to tyle, nic na sile". Zaczelo mi cholernie zalezec, nie potrafilam sobie zycia bez niego wyobrazic, myslalam jakim cudem ? zapewnial mnie o milosci, mowil ze nie da mi spokoju, ze kocha:(.. nie moglam w to uwierzyc, totalnie inny czlowiek..alee! pomimo tego kontaktu nie porafil zerwac, powiedzial ze nie umie, nie potrafi. Do tej pory go mamy, rozmawiamy, spotykamy sie (calujemy, przytulamy), nadal jest o mnie zazdrosny, pyta z kim wychodze, gdzie, kto byl, czy beda faceci, nawet proponuje wspolne wyjscia..ale ja sie nie zgadzam, nie chce robic sobie zbednej nadziei.. Gdy mowie o jakims facecie dostaje szalu, obraza sie wrecz ale nie powie 'wrocmy do siebi", ostatnio powiedzial ze zaluje ze tak wyszlo, ze teksni..na co ja nie doslownie ale powiedzialam ze to juz nie to, ze nie czuje tego itd (sklamalam by sie zaczal starac?). Jego zachowanie ukazuje ze zalezy mu na mnie i to bardzo..ale chyba nie chce sie do tego przyznac..wnioskuje to z tego co pisze.. Dodam ze nie chodzi o zadna dziewczyne, znam go pod tym wzgledem bardzo. Co o tym myslicie..?:(
  6. Witam Was bardzo serdecznie Drogie Panie!:) Jestem w tej samej, beznadziejnej i cholernie trudnej sytuacji do ogarniecia. Od rozstania z chlopakiem minelo ponad pol roku. Stanelam na nogi dzieki czytaniu wlasnie takich postow, watkow jak ten - tak jestem pewna ze to i czas jaki minal pomoglo mi najbardziej. Poczatkowo przezylam szok, rozczarowanie - wrak czlowieka, bezustanny placz, niewychodzenie z lozka, chudlam itd. Po krotce opisze moja historie. Mam 24 lata. Bylismy ze soba 2 lata, znamy sie jednak nieco dluzej. Ogolnie historia jak z bajki - ale mniejsza z tym. Koleś od poczatku wpadl mi w oko. Dlugo nie musialam czekac na reakcje, zdobyl kontakt do mnie i napisal (wyobrazcie sobie ma radosc..). Od samego poczatku chlopak wyraznie pokazal ze jestem dla niego calym swiatem, nosil na rekach :).. Zaczely sie klotnie, jego straszna zazdrosc najczesciej do nich doprowadzala. "Rzucalam" go kilka razy w czasie tych dwoch lat, jednak wiedzialam ze bedzie dobrze za kazydym razem, bo "rozstanie" nie trwalo nigdy dluzej niz dwa, trzy dni. Podswiadomie wykorzystywalam to, myslalam ze nawet jakby mnie zostawil to splynie to po mnie, w koncu wiedzialam ze gory by dla mnie przeniosl to co mnie to obchodzilo ? Oczywiscie ten zwiazek to nie tylko kllotnie, bywaly momenty niesamowite, wrecz idalnie, wspolne wyjazdy, wycieczki itd. Doszlo jednak do kolejnej klotni..znowu powiedzialam KONIEC! Od tamtego czasu cos sie zmienilo, zaczelismy osobno wychodzic, czulam dystans z jego strony (mimo tego ze nadal mnie calowal, tulill - czuc bylo dystans). Powiedzial ze cos sie zmienilo, ze nie jest jak na poczatku ale tez nie powiedzial "NIE KOCHAM CIe"
×