sunda
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez sunda
-
Aaaa, dziś 61kg :o Cały czas się kręcę w kółko - 60,6, 60,4, 60,6, 61... Kolano daje w kość, chyba w pon/wt przejdę się do lekarza, nawet schody mnie teraz przerażają. Siadłam na rowerku, zaczęłam pedałować... Hm, jeśli bolącą nogą nie naciskam za mocno i większość roboty odwala ta zdrowa, to może być ;P Kojarzę, że któraś z Was ćwiczyła z Chodakowską (Chodakiewicz?). Koleżanka mi ostatnio ja polecała, tzn. jej ćwiczenia, co o tym myślicie?
-
A, jeszcze: odchudzająca się - też się boję przytycia przez święta :( que - tak, takie zdjęcia są motywujące :D Chyba sobie "pozwiedzam" takie :D
-
W moją studniówkową sukienkę wchodzę, ale nie podoba mi się nadmiar tłuszczu na brzuchu, który świetnie w niej widać... Spokojnie mogłabym w niej żebrać o miejsce siedzące dla ciężarnych w autobusie ;D Też dziś popedałuję, ale na razie jeszcze męczę kolejne prezentacje... Zauważyłam, że teraz bardziej patrzę co jem i przede wszystkim unikam chemii typu zupy w proszku, serki topione, pasztetowe i kremowe smarowidła do chleba oraz innych (prawie) gotowych potraw. Jutro machnę spaghetti, więc śniadanie dla równowagi będzie ubogie...
-
Może teraz się uda. 60,0kg - Nie wierzyłam, ale zważyłam się aż trzy razy :D Ale może się pogorszyć - dziś sporo zjadłam, nawet batonika, a najbliższa siłka dopiero w poniedziałek. Szkodami jej bardzo, ale mam sporo roboty (napisac artykuł, przygotować referat, pomiary do mgr...), a odpada mi weekend (sobota: mini-konferencja i 18stka kuzynki Narzeczonego, niedziela: 18stka mojej kuzynki). Śniadanie: bułka razowa i twarożek z rzodkiewką Obiad: pieczarkowa + kasza z gulaszem + batonik na deser Kolacja: pewnie dokończę twarożek. Dopiero teraz będę jeść... Strach myśleć, co jutro się wyświetli...
-
zostawia mi tylko 1. linijkę, a sporo napisałam :(
-
co za wredne forum! :(
-
U mnie dziś 60,0kg
-
W ramach deseru koktajl owocowy (znalazłam zamrożone maliny, do tego jogurt naturalny). Na kolację jakaś mała kanapeczka, ale to za jakiś czas (coś tam odwołali i jutro mam dopiero na 14:30, można siedzieć po nocy :D). Z @ zawsze są jakieś problemy, jak nie ciężkość, to emocje. Ale wydaje mi się, że jak zaczęłam ćwiczyć, to jest trochę lepiej... Ale minie jeszcze 2-3 miesiące, zanim się upewnię, że poprawa sprawności fizycznej wpływa na zmniejszenie męki ;)
-
Rano siłka, potem serek wiejski z rzodkiewką i dwa wafle ryżowe. Ostro sprzątała i pucowałam dzisiaj :D Obiad normalny (barszcz czerwony z jajkiem i gołąbek z sosem grzybowym). Potem (ojojoj) pączek. Teraz szamnę jeszcze jakiś jogurt czy twarożek. Waga pokazała dziś 61,0kg. Trudno, może jutro będzie lepiej (taa, po pączku :D).
-
Sama woda - nie dałabym rady :o Dziś na siłowni byłam 3-4h po ostatnim posiłku, spędziłam tam 2h. Pod koniec, gdy piłam wodę było mi aż niedobrze od wlewania płynu na pusty żołądek :o Ale za to spaliłam ponad 600kcal :D Może jutro waga będzie łaskawsza? :D Ha, twarożku zrobiłam całą górę, więc zostało na jutrzejsze śniadanie :D Marzą mi się nowe spodnie, ale chciałabym się wstrzymać do 55kg z zakupem jakichkolwiek ciuchów... Czyli muszę mniej żreć ;P
-
Hej, sporo mnie tu nie było, ale tak łatwo nie odpuszczam, oj nie ;) Ostatnio duuużo się działo. Egzamin zdany na 5, trzeba było oblać :D (kalorie, kalorie) Jak już w piątek się udało wstać, to wio do narzeczonego, który ugotował pyszne am (kalorie, kalorie). Wczoraj przemeblowanie całego pokoju (nowy semestr, nowe życie ;)), z kaloriami ciut lepiej. Za to dziś rodzinnie plus pieczenie 3 blach muffinek (zakład o ocenę z egzaminu, jutro będę karmić znajomych), kalorie gorzej. Od tygodnia bez siłki, ale jutro kupuję nowy karnet. O dziwo przy tym wszystkim waga stoi w miejscu - jak zeszła do 61,4 tak stoi :o
-
Ja chwilowo odpuszczam dietę. Masakra, po co ja się pchałam na kurs po angielsku dla doktorantów (jako zwykła studentka)? :/ W czwartek mam egzamin ustny, grupowy (wszyscy uczestnicy, 9 osób, będzie maglowanych na raz), właśnie dostałam maila od prowadzącego, że zaczynamy o 9:00 i że na pewno potrwa to do południa o_O Malaga, Tiki i Kasztanki pochłonięte... :/ Plus @ idzie.
-
U mnie waga łaskawie pokazała 61,6kg :D Pączki - zjadłam jednego z różą, planuje drugiego z adwokatem :> Tłumaczę sobie, że mój mózg potrzebuje glukozy do nauki na jutrzejszy egzamin ;) Jutro siłka, a wcześniej trochę latania i załatwiania (paszport, karta SIM, z prowadzącymi i promotorem...), cośtam spalę :)
-
Symulacja przytrucia jelitowego? :P Nic innego mi nie przychodzi do głowy, tylko to i powiedzenie prawdy (która pewnie przy niedzielnym obiadku zostanie zlekceważona :/).
-
Gratuluję samochodu :D I zmniejszania rozmiarów wszystkim, którym się to udało :D Kurczę, ważenie mnie zasmuciło, żadnych zmian po całym tygoniu... Jak nic to te obiadki pełną gębą (i brzuchem) :/ Ale dzięki siłce kondycja się poprawiła, nogi i ręce dają radę z coraz większymi ciężarami no i jestem w stanie non-stop pół godziny wytrzymać na orbitreku na poziomie "9", a na początku 15 minut na "5" było udręką. Czyli teraz dam radę spalać więcej za jedną wizytą na siłce :> Plus: mniej żreć! Do niesłodzenia już się przyzwyczaiłam :) Słodyczy jem dużo mniej. Czyli teraz trzeba jakoś ogarnąć się z tłuszczami... :P
-
Łooo, też bym chciała mniejszy rozmiar, zwłaszcza w pasie... Gratuluję :) Rozmiary - w google grafika wpisz "clothes size", może trafi się potrzebna tabelka :) A nie ma przy tych 28 i 29 napisane, czy to EUR czy inne US? mała,gruba. - nie martw się, może wolno iść, jeśli organizm zdążył się przyzwyczaić do mniejszej ilości kalorii... U ssaków bardzo szybko dochodzi np. do powiększenia powierzchni chłonnej jelita w przypadku ubogiego/niskokalorycznego pokarmu, je się mniej, ale nadal kalorie idą z pokarmu prawie bez zmian (tak, mam zboczenie ze studiów ;P). Warto się ruszać, ile by się nie przyswoiło to i tak się jakoś :)
-
sarita, aż 1600 kcal? :o W jaki sposób?
-
Nooo... siłkę zaczynałam w zeszłą środę i akurat mi się @ zaczynał :P Ale na pigułkach praktycznie mnie nie boli, czasem zdarza się raz wziąć ibuprom i tyle. A smaki faktycznie największe tuż przed ;) Ściągnęłam sobie na telefon aplikację z ilością kalorii, żeby orientacyjnie wiedzieć przed czym się wstrzymywać, np. pączek (100g) to tak z 50minut orbitreka (! :o), jabłko (100g) tylko 6minut, a 100g kalafiora gotowanego tylko 3minuty. Przez ćwiczenia żal mi jeść :P
-
Dziś 7:00-9:00 siłka, zrobiłam 2x więcej orbitreka niż zwykle. Widzę też, że mniej się męczę, trochę wolniej łapią mnie zadyszki no i nogami "wyciskam" już trochę większe ciężary niż na początku (ręce mam sporo słabsze) :P Wczoraj i dziś ćwiczyłam na czczo :> Dziś poszalałam - spory obiad (cebulowa, smażona pierś kurczaka, sos curry, brązowy ryż) i nawżerałam się owoców (banan, jabłko, gruszka, kiwi, pomarańcza, mandarynka, mw po pół z każdego). A niech się organizm cieszy ten jeden dzień :D Kolejne ćwiczenia w sobotę. A jutro może uda mi się naprawić matę do skakania/tańczenia (coś jak to, tylko do kompa podłączane: http://www.youtube.com/watch?v=kIAb-O4CGfM).
-
Damy radę, tylko trzeba zęby zacisnąć... Zastanawiałam się, po co na siłce mają wielkie LCD z puszczonym kanałem muzycznym, jeśli i tak puszczają jakieś radio internetowe z rytmicznymi piosenkami. Już wiem: 99% teledysków na Vivie i innych Trace'ach to prawie jak pornole, a na dodatek wszyscy zgrabni, to ludzie ćwiczą z większa motywacją ;P
-
Po siłce. Zdrowy kręgosłup - za dużo człowiek się nie rusza, ale mięśnie pracują (głównie plecy i brzuch). Za to potem na orbitreku aż się ze mnie lało. Jutro mam zamiar spędzić więcej czasu na ćwiczeniach, a na koniec posiedzieć w saunie (wypacanie to tylko ubytek wody i tłuszczu nie stracę, ale może zakwasy będą mniejsze jak pogrzeję mięśnie :P). Po ćwiczeniach zeżarłam jajecznicę z 3 jajek (ze szczypiorkiem + mała kromka chleba). Zważę się dopiero we wtorek, dziś może w końcu się pomierzę :)
-
Nie ogarniam, czemu urywa wpisy w połowie :/