Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

AnkaNl

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Za granicą w sumie nie miałam jakiejś szczególnie ciężkiej pracy. Najgorzej wspominam swoją pracę w polskiej Biedronce przed laty. Trzeba było nieźle zasuwać, a później były nadgodziny za darmo. Pewnego razu po 4 godzinie takiej darmowej harówki, gdy rozpakowałam już cały towar i zapytałam kierowniczka czy mogę iść już do domu odpowiedział że chyba mi na tej pracy nie zależy. Później była wielka afera z wykorzystywaniem pracowników przez tę sieć i nawet byłam wzywana do prokuratury na przesłuchanie w tej sprawie. Czytając wpis Pokojówki o pracy jej brata przypomniała mi się praca mojego męża. Kiedyś w Polsce szukał pracy i znalazł pracę przy wycinaniu lasu. Do pracy jeździł do jakiejś mniejszej miejscowości pociągiem, później wywozili ich w las busikiem (była to zima) i tam wydzielali im określone ilości młodnika do wycięcia. Dawali im maczety i odjeżdżali. Wracali po nich wieczorem. Chłopaki przebierali się w ciuchy robocze na śniegu, a później tymi tępymi maczetami karczowali te drzewka. Jak zrobili sobie przerwę, to jedli na ziemi, a aby umyć ręce to gdzieś w jakimś strumyczku lód rozkuwali. Istny Sybir. Wytrzymał tam chyba tydzień i tak się dziwiłam że tak długo dał radę, a jak dostał wypłatę to nie wiedział czy się śmiać, czy płakać, bo tylko tyle tego było że zwróciło mu się za dojazdy pociągiem do tej parszywej roboty.
×