Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Czarne_Oczy100

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Moja miała dwa dni temu. Była bardzo dzielna. Na szczęście mogłam ją trzymać na rękach, więc szybko przytuliłam do piersi - wtuliła się we mnie i uspokoiła. Ale stresowałam się okropnie. Szczepiliśmy 6w1 + rotawirusy. W państwowej służbie zdrowia to 550zł plus ochrzan, że w ogóle się przyszło...
  2. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Tak, moja córka wygina się w łuk i ciągnie ze sobą sutek. Ja już się z tym pogodziłam. Po prostu często przerywam karmienie i biorę ją do odbicia. Podobno to przez gazy - i faktycznie, gdy zaczyna się wyginać to słychać, że coś się w tych jelitach dzieje. Ale to, czy mleko szybko wypływa, też ma znaczenie. Na początku, gdy płynie strumieniem, mała jest skupiona i ciężko pracuje. Jak zaczyna się robić trudniej, to zaczyna wydziwiać i się prężyć. U nas krosty były na tyle nasilone, że dostaliśmy maść ze sterydami. Mamy go brać tylko 3 dni i bardzo cienką warstwę. Pomógł od razu. W ciągu dnia często przemywam przegotowaną wodą i smaruję półtłustym kremem. Trochę mnie to podniosło na duchu, bo wysypka spełnia wszystkie objawy trądzika niemowlęcego. Podobno po 3 tygodniach przechodzi, ale na wszelki wypadek trzymam jeszcze bezmleczną dietę i zacznę wprowadzać na nowo nabiał, gdy krosty znikną. Mimo wysypki lekarz chce zaszczepić dziecko we wtorek. Bierzemy szczepionkę 6w1 i możliwe, że od razu rotawirus i pneumokoki. Naczytaliśmy się o nich dużo, ale takie newsy, jak dziś na tvn o śmierci 1,5 dziecka z powodu sepsy, jakoś mnie bardziej przekonują.
  3. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Z opisu wygląda, że tak było i u mnie. Po przeanalizowaniu zdjęć stwierdziłam, że pierwsze krostki zaczęły się pojawiać na policzkach już w 3 tygodniu. Dzisiaj byłam u pediatry - niestety przepisał maść na sterydach, bo zmiany są bardzo rozległe (całe policzki, we włosach, uszy, szyja, dekolt i kark). Mówi, że to może być trądzik niemowlęcy, ale musimy się skonsultować z dermatologiem. Na wszelki wypadek kazał mi trzymać dietę bezmleczną, kąpać małą w krochmalu, smarować buzię lanoliną.
  4. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Mama28, napisz jak będzie się sytuacja rozwijała. U nas też zaczęło się w 5 tygodniu, ale po kilku dniach przeniosło się na dekolt i kark, później we włosy i uszy. Wczoraj pojawiła się rzadka kupka ze śluzem. Właściwie nie widać poprawy i jutro idziemy do pediatry.
  5. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    U nas, gdyby nie zawijanie w kokon, mała pewnie nie spała by w ogóle. Teraz usypianie jej zajmuje nam 5 minut. Budzi się jeszcze po 20 minutach na chwilę, ale trzeba to przeczekać, pobujać i zasypia już na 2 - 3 godziny. Od tygodnia walczymy z uczuleniem. Nie wiem, czy to ja coś zjadłam, czy może to mój balsam do ciała, czy proszek, czy jeszcze coś innego... Zaczęło się od małych krostek na policzkach, a teraz są już na piersi, karku, szyi, główce, uszach... Odstawiłam więc w tym tygodniu przetwory mleczne, jajka, mięso inne niż drób, nie mówiąc już o orzechach, czekoladzie, pomidorach.. będę wykluczać skazę białkową. Przeraża mnie to, bo nabiał to 99% mojej diety. Nie wiem, co jeść.. Ale bardziej dobija mnie widok buzi małej.. Muszę się wziąć w garść, to jeszcze nie koniec świata, a mnie już złamało. Jestem zupełnie nieodporna na ból (czy dyskomfort) mojego dziecka..
  6. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Ewcia, ja czuję się tak samo... x Rozpaczałam, że będę musiała dokarmiać dziecko mlekiem modyfikowanym, ale po Waszych wpisach widzę, że sporo z Was to robi. U mnie mleka jest teraz za mało, bo dopiero co wyleczyłam zapalenie piersi. Biorę jeszcze antybiotyk. W najgorszym momencie choroby musiałam pić szałwię, która hamuje produkcje mleka, więc też nie przeszło to bez echa. Teraz pobudzam piersi laktatorem i mam nadzieję, że zacznę produkować odpowiednią ilość. Czytałam, że 3 tydzień po porodzie to jakiś laktacyjny kryzys.. x Emma, nareszcie! ;) Czyli już jesteśmy w komplecie - rozpakowane i pogryzione hehe
  7. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Ewcia, w jaki sposób później karmisz? Butelką? Ja też odciągam mleko, bo mam zapalenie piersi i ból po przystawieniu małej był dla mnie gorszy od skurczu porodowego.. Karmię ją później strzykawką po palcu. Zapalenia piersi nikomu nie życzę, dlatego uważajcie dziewczyny na długie przerwy między karmieniami - budźcie dzieci i opróżniajcie piersi. Dziś jest pierwszy dzień od tygodnia, gdy nie mam gorączki 40'C. Od dwóch dni biorę antybiotyk. Mam zajętą brodawkę przez ropę i do tej pory prawie połowa piersi była czerwona i gorąca jak burak. Straszny ból, ciągle okłady, prawie brak snu, zero apetytu.. Myślałam, że się z tego nie wygrzebię.
  8. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Rozmiar piersi nie ma znaczenia jeśli chodzi o karmienie, bo to tkanka tłuszczowa. Mleko powstaje w gruczołach, które muszą być pobudzone do produkowania, dlatego trzeba przystawiać dziecko od razu i nie poddawać się. Ja miałam wielki problem z karmieniem, wołałam położne do siebie z 5 razy, ale w końcu udało się nauczyć małą robić dzioba i teraz już sama zasuwa.A mój rozmiar piersi to 70B. x Co do wagi, to ja przytyłam 20 i dziś mija pierwszy tydzień od porodu - straciłam już 11. Macica ciągle się kurczy, czuć skurcze, gdy karmię małą. x Emma, adrenalina rośnie!
  9. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Można je mylić, ale zaraz stają się regularne i trwają ok. 30 sekund. Jak u Was z wagą? Mi już o 10 kilo lżej :-)
  10. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Ewcia, nie ma złudzeń - rodzisz :) Trzymamy kciuki za Ciebie i maleństwo!
  11. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Staraliśmy się jak najwięcej ruszać. Zauważyłam, ze najlepiej działa na mnie skakanie na piłce, kręcenie na niej biodrami (wzmagały się skurcze, ale skracał się poród, więc zaciskałam zęby) i ruchy bioder w przód i tył. Spędziłam tak 3 godziny. Prosiłam o znieczulenie, ale położna widziała, że nie ma sensu bo szybko się wszystko otwiera, więc dała mi do podpisania papiery, ale trochę chyba oszukała, że anestezjolog ma właśnie operację. Czekając na niego unikałam wanny, która łagodzi ból. Bałam się też spowolnienia porodu, bo po prysznicu miałam rzadziej skurcze. W końcu weszłam do niej i było mi super. Oczywiście brzuch podczas skurczu bolał, ale trwało to krótko, ok. 40 sekund. Po półtorej godziny zostałam zaproszona na ktg, na którym skurcze praktycznie się nie rejestrowały (wynosiły 30-40, a ja czułam je na 100). Między nimi od razu zasypiałam, co mnie i męża dołowało, bo myśleliśmy, że tak nie można i że cała akcja porodowa ustała. Położna rzadko do nas przychodziła, ale nie przeszkadzało nam to - brakowało tylko takich informacji. W końcu zbadała mnie i powiedziała, że mamy pełne rozwarcie. Byliśmy w szoku. Przez kolejne 40 minut kazała nam robić genialne ćwiczenie - mąż siedzi na łóżku porodowym, żona stoi. Gdy przychodzi skurcz kuca, a mąż wspiera ją za łokcie. Później znowu wstaje. Powoduje to, że momentalnie odchodzą skurcze rozwierające, zaczynają się bóle parte i czuć, jak dziecko szybko wpasowuje się w kanał rodny. w pewnym momencie już tak chce się przeć, że nie można tego powstrzymać - to już ostatnie 15 minut! Ja parłam na kucaka, bo podobno najłatwiej tak uniknąć rozcięcia krocza. Położna patrzyła w lusterku, czy wychodzi główka i mówi, czy zwolnić, czy mocniej. Urodziłam główkę bardzo powoli, więc nic nie pękło, ale niestety rodząc bark nie wiedziałam, że dalej powinnam wolno przeć (tak mi dopingowali z mężem, że myślałam, że mam mocno) i dziecko dosłownie ze mnie wypadło na matę. Miałam przez to drobne pęknięcie, ale płytkie - na 4 szwy. Później stałam, dziecko miałam na rękach, podłączone ciągle do mnie pępowiną. Jak przestała tętnić to ją odcięli i pozwolili mi się położyć z mała na kolejne 2,5h. W tym czasie urodziłam łożysko (bez wysiłku i bólu) i zostałam opatrzona i zszyta. Tak to opisałam, że można film nakręcić hehe. Ale wiem, że przed pierwszym w życiu porodem ma się najgorszy scenariusz przed oczami. Mój poród nie był zbyt ciężki. Bóle są znośne - na pewno nie wyobrażałam sobie ich w ten sposób, tylko gorzej. Ciepła woda bardzo pomaga i przyspiesza osiągnięcie rozwarcia. Bardziej nieprzyjemne było dla mnie parcie, ale zobaczcie jak duże rodziłam dziecko! Poród jeszcze bardziej zbliżył mnie do męża. Mimo, że czasem mnie denerwował na sali (np. zadawał pytania w momencie skurczu, ciągle kazał oddychać), to jego obecność w moim bólu jakoś mnie rozczulała. Co więcej, mój mąż mdleje na pobraniu krwi, a tu widział wszystko, nawet oglądaliśmy łożysko! i nic go nie ruszyło. Niedługo wszystkie zaczniemy wymieniać się doświadczeniami związanymi z macierzyństwem. Życzę Wam wszystkim powodzenia, szczególnie dziewczynom, które dzisiaj rodzą!!!
  12. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Dziewczyny, powitajcie na naszym forum moją Hanię! Urodziła się w piątek 20-12-2013 - sześć dni po terminie, z wagą 3900 i 58cm wzrostu. Jak to się zaczęło to już wiecie, ale napiszę, co działo się później. W kinie miałam skurcze co 6 minut, ale wróciliśmy do domu i próbowaliśmy spać. Około 3 nad ranem już mnie coraz bardziej bolało (dół brzucha, jak na miesiączkę), skurcze były co 3 minuty. Weszłam pod prysznic****olewałam się gorącą wodą z pół godziny. Siedziałam jeszcze w nagrzanej kabinie z godzinę, po czym obudziłam męża i mówię, że trzeba jechać do szpitala. On na to "jeszcze nie" i odkręca się na drugi bok! Zapalam światło i mówię "jedziesz czy nie??" hehe Byliśmy na izbie przyjęć o 5 rano. Skurcze na ktg wynosiły już 70/80, więc były silne (położna mówi, że maks to ok. 100), ale były rzadziej, co 6 minut. Zbadała mnie - szyjka ciągle 1 cm i rozwarcie na jeden palec. Powiedziała, że akcja porodowa się zaczęła, ale możemy jechać jeszcze do domu. Tak zrobiliśmy. Poszliśmy spać. Budziłam się podczas skurczu, ale od razu po nim zasypiałam. Wróciliśmy do szpitala około godziny 10:00. Czułam silne skurcze, ale nie potwierdzało tego ktg (podobno czasem tak jest). Zrobili mi usg i oszacowali, że dziecko waży 3400 (nie wierzyłam w to, bo już 3 tygodie temu ważyła 3200). Zaprosili nas na salę porodową, przedstawili położą. Muszę przyznać, że warunki w tym szpitalu były genialne (szpital w Piasecznie) - położna przygasiła nam światła, zostawiła nocną lampkę, włączyła radio. Miałam do dyspozycji wannę.
  13. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Dziewczyny, ale numer, zaczęłam rodzić! Wieczorem postanowiłam spróbować przycisnąć małą, więc kilka godzin prasowałam uciskając tym samym na brzuch, później zrobiłam sobie pedicure (co na naszym etapie ciąży wiecie jak przebiega ;)), a później poszliśmy z mężem na świąteczne zakupy i do kina. W kinie miałam już regularne skurcze co 6 minut, ale niezbyt bolesne, więc obejrzeliśmy film do końca. Wróciliśmy po północy - nadal są co 6 minut, jak z zegarkiem w ręku, tylko dopiero teraz stają się dość bolesne na szczycie (trwają ok. 30 sekund). Jednocześnie odszedł mi czop śluzowy (kremowa galareta), a pojawił się śluz zmieszany ze smugami krwi. Myślę, że niebawem zbierzemy się do szpitala. Te początkowe bóle łatwo pomylić z B-H, ale później już nie ma wątpliwości, bo wszystko dzieje się tak regularnie, że np. wiem, że za 4 minuty "zepnie" mnie w dole brzucha i rzeczywiście tak się dzieje. Dziecko było dziś bardzo aktywne cały dzień, kotłowało się, ale odkąd zaczęło boleć, jest spokojne. Podobnie ja i mąż, zero paniki. On skręca szafki, ja robię kanapki :-) Nie sądzę, żeby to był fałszywy alarm. Zdam relację po powrocie.
  14. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    Birmingham, ja też gratuluję i również zazdroszczę, ze masz już dziecko całe i zdrowe przy sobie. Mnie jutro już zatrzymają na oddziale, więc odezwę się pewnie w poniedziałek - oby z córeczką na rękach. Nie sposób nie czuć w takich momentach paniki, gdy jest plan wywoływania porodu i nie można spokojnie czekać na rozwój wydarzeń.. Ale jestem zdeterminowana, bardzo chcę rodzić naturalnie, choćby to oznaczało skakanie na piłce przez cały dzień :) Jutro fajna data na poród 2012-2013! Która ze mną? hehe
  15. Czarne_Oczy100

    Grudzień 2013

    U mnie też bez zmian. Lekarz niepokoi się, że mała wykazuje niską aktywność i codziennie wzywają mnie na ktg. Przez to ja sama panikuję i mam czarne myśli. Przyspieszyli też zaproszenie do szpitala - idę już w piątek. Ale dzisiaj miałam masaż szyjki macicy - nie bójcie się tego! Nie jest to przyjemne, nie powiem, ale teraz ogólnie dotykanie szyjki nawet podczas badania jest nieprzyjemne. Podczas tego masażu czuje się taki tępy ból w dole brzucha, spinają się mięśnie brzucha, ale bez przesady - tragedii nie ma :) Zresztą zawsze możecie poprosić o przerwanie, gdybyście miały dosyć. Trzymam kciuki, aby coś się u nas ruszyło!
×