Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ada.kudlata@

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez ada.kudlata@

  1. Dzięki Mika za wsparcie :) Obstawiam ciężki dzień :) Jeżeli nic mu się nie stało, to to oznacza, że nadal gra. I jest nadal bardzo pewny siebie. Mika.... Padłam!!!!! :) "Podać Ci piwo" :) Skąd to znam???? Niech mi ktoś naleje oleju do głowy!!!! No i klops Przykro mi. Kolejny d*pek. Nie rób nic. Bo cokolwiek zrobisz, to i tak obróci się przeciwko Tobie :(
  2. Hi hi mój tak miał. Nawet piwo mu podawałam :( I OTWIERAŁAM!!!! O jejku jejku.... głupia, naiwna babo :( (to o mnie) Żal...
  3. Ja przeczytałam książkę. Albo zbyt późno albo w odpowiednim momencie. Tego jeszcze nie wiem. Ale wiem, że moje zachowanie było całkowitym przeciwieństwem książkowej zołzy :)
  4. no i klops... Trzymaj się kobietko, trzymaj :) Mnie też skręca dlaczego nie dzwoni, pomimo tego, że obiecał. A najgorsze jest to, że martwię się o niego :( Obym wytrwała...
  5. Witajcie, witajcie! Mika kolacja się przedłużyła :) Zrobiłyśmy sobie z mamą i siostrą taki nieplanowany babski wieczór :) Co do wspólnego zamieszkania. Takie plany były już 4 lata temu. Wtedy mi się oświadczył. A później jeden dzień zmienił wszystko :( Nie chcę o tym pisać, chcę zapomnieć... Tak jak pisałam, myślałam, że to tylko umocni nasz związek, bo dużo przeszliśmy ale moje całkowite oddanie się jemu nie wyszło na dobre. Wtedy planowaliśmy dzieci a teraz on stwierdził, że definitywnie nie chce mieć dzieci. Nigdy. Ostatnio w listopadzie zaczęliśmy szukać mieszkania, no ale w styczniu dowiedzieliśmy się, że mój tata ma nowotwór i odechciało mi się wszystkiego. Poszukiwania zostały wstrzymane. W sierpniu mieliśmy wziąć ślub. Taki cichy i skromny (max 30 osób) . Chcieliśmy wszystko zacząć organizować koło czerwca ale wtedy już było kiepsko a moje naciski coraz bardziej go denerwowały, bo miał problemy z firmą. I wyszło jak wyszło. Indeksy z nauk porwałam. Zamiast podróży poślubnej jadę z koleżanką w góry. Gościu :) Wiem, że muszę zacząć żyć własnym życiem :) Próbuję :) Przez niego zaniedbałam pracę i swój rozwój osobisty. Na dodatkowe zajęcia nie muszę się zapisywać, bo już chodzę. Cierpię na permanentny brak czasu. Niestety zamiast skupić się na tym, na czym powinnam to ciągle zastanawiałam się co zrobić aby jeszcze bardziej go uszczęśliwić. Teraz wiem, że najważniejsza jestem ja (i moja rodzina). Witam nową koleżankę :) Wiesz z własnego doświadczenia i tak jak pisze "gość" zajmij się własnym życiem. Spróbuj nie odebrać telefonu, na sms odpisz za kilka godzin. Wtedy on zacznie się zastanawiać co robisz, zdziwi go twoje nietypowe zachowanie. Zacznie myśleć. Ja kupiłam sobie i przeczytałam książkę o zołzie i dopiero ona otworzyła mi oczy. Wcześniej to do mnie nie docierało. Nie pisz mu nic, nie rób wyrzutów. Faceci nie reagują na słowa, reagują na milczenie. Spróbuj :) (wiem, że cholernie to trudne, ale działa :) ) Gościu temat Mirelli mam w ulubionych :) A tak poza tym to "mój" chodź obiecał, że zadzwoni to jak na razie - cisza. Kiedyś pewnie do tej pory miałby z 6-10 połączeń nieodebranych ode mnie. Tak, taka gupia byłam :(
  6. Wstyd, ale co mi tam :( f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5594755 może jeszcze coś odnajdę to wkleję Jak przeczytałam co niebieskakarolcia napisała, to byłam bliska płaczu. Ale płakać już z jego powodu nie potrafię i nie chcę. Fakt, trzy lata walki o związek, trzy smutne, nieszczęśliwe lata. Zmienił się po pewnym wydarzeniu w swoim życiu, ale to zbyt osobiste. Myślałam, że to tylko umocni nasz związek, że mnie bardziej doceni a stało się inaczej. Bardzo dużo wtedy wytrzymałam i chyba on nabrał pewności, że już zawsze będę. Tamto wydarzenie spowodowało, ze stał się nerwowy, nie uśmiechał się, uciekał od wszystkiego w pracę. Przez pierwsze 7 lat było dobrze. Bardzo lubiliśmy spędzać ze sobą czas. Dużo radości mi sprawiał. Ja jestem osobą bardzo impulsywną i bardzo często z nim zrywałam, ale raczej w żartach. Oboje się śmialiśmy "to jak, koniec z nami?" Później mnie przytulał, czułam, że mam w nim wsparcie. To nasze pierwsze "prawdziwe" rozstanie. Zawsze po 2-3 dniach się godziliśmy. Teraz nie widziałam go od 5 lipca. Pisze mi, że dużo myśli. Nie wiem czy w końcu zrozumie, że przez ostatnie lata bardzo mnie krzywdził. Dziś znów dzwonił. Długo rozmawialiśmy (wczoraj pół godziny i dziś 20 minut a wcześniej na dwie minuty w ciągu całego dnia nie miał czasu). Pytał dlaczego jutro nie znajdę dla niego czasu. Powiedziałam prawdę. Umówiliśmy się na niedzielę. Nawet jeżeli zdecydujemy się zakończyć związek, to chcę to zrobić w cztery oczy, na spokojnie bo emocje już opadły. 5 lipca zakończyłam związek przez telefon. Myślę, ze po 10 wspólnych latach wskazana jest taka rozmowa. Nie mamy po 15-16 lat (chodź może niekiedy tak się zachowywaliśmy). Na chwilę obecną nie wrócę do niego. Nie uwierzę w żadne słowo. Teraz liczą się tylko czyny. Mika też życzę Ci wytrwałości. Ty chyba tak jak ja już pogodziłaś się z tym, ze może się różnie zakończyć. Trzeba podchodzić do tego z dystansem. Dla mnie teraz najważniejsza jestem ja i moja rodzina. Moja 3 letnia misja uszczęśliwiania jego dobiegła końca. Ludzie przeważnie doceniają coś jak to stracą. Zobaczymy.
  7. Cześć Mika :) Chyba mój komentarz jest zbędny odnośnie zachowania Twojego :) Na pocieszenie dodam, że mój nie lepszy. Zawsze dzieci gdzieś były w dalekich planach. A kiedy ostatnio coś wspomniałam o dzieciach to mi palnął, że musi teraz na mnie uważać, bo chce go na dziecko złapać! (sic!) No ręce opadają! Po 10 latach z takim tekstem! Tak jak pisałam, na wakacje pojadę z koleżanką (chyba z nieba mi spadła), może kilka dni dłużej zostanę sama (bo koleżanka ma tylko 4 dni wolnego). To będą moje pierwsze wakacje bez niego. Też głupia jestem, bo wcześniej zaproponowałam mu wakacje (O zgrozo! - że zasponsoruję je) a on powiedział, że nie ma czasu w tym roku na wakacje i pieniędzy i że pogadamy o tym. Jednak przemyślałam swoje niezołzowate zachowanie i w myślach siebie solidnie skarciłam! Także nie mam zamiaru o nic go prosić i namawiać. Nie to nie. I teraz nawet jakby zmienił zdanie, to już jest za późno. Już po ptakach. Może się nieco zdziwić - o ile będzie "walczył"... Rodzinę jego znam ale nigdy tam nie jeździliśmy, bo on nie lubi ani swojej siostry ani brata. Ogólnie wszyscy go denerwują. Ja na mojego nie zamierzam czekać ani chwili dłużej. Robię wszystko na co mam ochotę. A czas działa na jego niekorzyść. Wczoraj był zaskoczony tym, że w sobotę nie znajdę dla niego czasu. A masz inne plany? - spytał. Tak mam. (Jadę z mamą na taką mszę o uzdrowienie chorych - ona trwa do ok. 22 - ale mój na pewno na to nie wpadnie :) Hi hi. Niech rozmyśla, gdzie jestem i co robię. Taka zagadka na wieczór, by dobrze mu się spało, albo i nie :) ) Mika, jak czytam swoją historię to nie mogę uwierzyć we własną głupotę, chcąc dać mu ostatnią szansę :( Chyba tylko ze względu na to, że on to 1/3 mojego życia). Ale po co marnować kolejne lata? W cuda już raczej nie wierzę, że on się zmieni (chyba, że na gorsze, to tak). Teraz spokojnie. Zobaczę. Przekonam się ile dla niego znaczę (napisał, że bardzo dużo). Dowiem się w końcu co on rozumie przez to, że "znaczę dużo dla niego" :) Kredytu już dla niego nie wezmę, kasy nie pożyczę. Czyżby to znaczyło DUŻO???? Eh, po tym wczorajszym jego milczeniu przestałam wierzyć, że mnie kochał przez te 10 lat :( Widzę teraz tylko złe chwile, dobrych nie. Ale może to dobrze.
  8. Cześć Mika :) Jak tam u was się sprawy mają? U mnie spokojnie. Wczoraj cisza, dziś dwa sms (takie obojętne). Dużo myślę. Na razie podjęłam decyzję, że nie chcę z nim jechać na wakacje. Teraz tylko czekam na rozmowę z nim, bo jestem ciekawa jak on to wszystko widzi. W sumie to wszystko od niego zależy, od tego co zrobi albo i nie zrobi :) Pozdrawiam
  9. Poza tym naprawdę nie mam weny by odpisać Pani gość. Wiem, że nie chciała dla nas źle. Cenię ludzi z doświadczeniem życiowym. Mika u ciebie psuło się od 5 miesięcy. Myślę, że u was da się to jeszcze naprawić. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Jesteście na dobrej drodze. U mnie od trzech lat było kiepsko. A od trzech miesięcy było bardzo, bardzo źle. Mam świadomość, że żyłam w toksycznym związku, a nadal liczę na to, że on się zmieni. Raz chcę dać mu szansę, raz nie widzę już żadnej nadziei dla tego związku. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak to będzie...
  10. Mika dziękuję, że tu jesteś. Ja dziś zupełnie nie mam weny do pisania. Weekend spędziłam przyjemnie. Spokojnie, radośnie z rodziną - tak jak lubię. Tylko ten dzisiejszy wieczór... koszmar! Mój jest cholernie dumnym człowiekiem a jeszcze silniejszym psychicznie. Nie wiem po co się o niego martwię, bo już przekonałam się, że poradzi sobie w każdej sytuacji. Ale mam też świadomość, że ta moja nadopiekuńczość (tzw. matkowanie) mogła go jeszcze bardziej zniechęcić do mnie... Na szczęście jutro znów do pracy :) Pewnie nowe zadania czekają i nie będę miała czasu na rozmyślanie. Popłakałam i już mi lepiej :)
  11. Mika będę trzymać kciuki, aby spotkanie przebiegło po Twojej myśli :) Mam nadzieję, że tym razem wszystko sobie na spokojnie wyjaśnicie. Ja do mojego nie chcę pisać. Wczoraj z nim sms-wałam. Teraz czekam, na jakiś jego ruch. Wczoraj wszystko mu wyjaśniłam. Dotychczas to ja walczyłam o ten związek. Naprawdę nie mam już siły i ochoty. Jeżeli on coś zrobi, będzie ok a jeżeli nic nie zrobi to też będzie ok. Całkiem zobojętniałam. Na razie się nie odzywa. Powodzenia :)
  12. nanaooooo mam własne życie, tylko ostatnio zaniedbałam siebie, by za wszelką cenę uszczęśliwiać jego. Pora to zmienić. Mój dalej gra w te swoje gierki i nie odzywa się, ale jak chciałam tel na niego przepisać i auto, to "nie, jemu się nie spieszy". Także ja robię teraz to, na co mam ochotę. Z tym że, nadal martwię się o niego, no ale on to 1/3 życia mojego, ciężko z dnia na dzień przestać o kimś myśleć. Mika przecież ostatnio nie odzywał się 2 tygodnie, nie daj się, bo wydaje mi się, ze to taki sam manipulator jak mój. Daj jemu czas.Jeszcze zatęskni, wierz mi na 100%. Paradoksalnie pewnie wtedy, gdy poukładasz sobie wszystko w głowie :)
  13. Mika, ja ciągle wracam do książki "dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Mi pomaga :) A tam np.: jak odwrócić kota ogonem: - najpierw powiedz jej, że źle to odebrała i jest przewrażliwiona - jeśli ona ma rację, znajdź w niej jakąś winę - zmień temat: powiedź, ze zaczyna jej się okres - ciągle jej wypominaj, że zaczęła kłótnię - kładź cały nacisk na swój jeden słaby punkcik - pytaj na okrągło o swój słaby punkcik i żądaj szybkiej odpowiedzi - wejdź w rolę jej domowego psychoterapeuty: "Robisz to sama sobie. Dlaczego to sobie robisz?" - i pamiętaj, że to zawsze jej wina. To twoja wersja i wiernie się jej trzymaj Znowu padłam, ze śmiechu :) On tak ze mną robił a ja wtedy obwiniałam siebie :) Głupia baba ze mnie :)
  14. Mika staram się jak mogę. Ale nie jest mi łatwo, wieczorami aż skręca mnie, aby do niego napisać, ale wiem, ze nie mogę. Dziś... teraz ... bardzo za nim tęsknię :( Ale, ja owszem zawiniłam swoim zachowaniem, ale tylko dlatego, ze za bardzo kochałam on zawinił, bo nie okazywał miłości, śmiał się ze mnie - z moich uczuć, mówił, że się narzucam, nawet po tylu latach nie zasłużyłam sobie, by pojawił się na moich urodzinach :( Także pomimo tego, że mi ciężko, nie zrobię nic. On mnie nie kocha a swoim zachowaniem straciłabym resztki godności. Muszę być silna. Mika ja myślę, że on doskonale wie, dlaczego jesteś zła, ale nie przyzna się do winy.On tobą manipuluje jak i mój ex mną. Zrzucanie winy na kogoś, to tez manipulacja. Mój śmiał się ze mnie, że bardzo dobrze sobie mnie wychował. Teraz wyłączyłam telefon, bo ciągle na niego spoglądałam :(
  15. Mika, ja tyle nie przeżyłam, a tez pisałam już takie rzeczy tutaj na forum. Uwierz mi, jutro będzie już lepiej. Tak jak wczoraj pisałam, przeczytałam książkę Katie Piper i kiedy tylko teraz na nią zerkam od razu mam więcej siły. Nie możesz się poddać, bo to nie jest powód. Powolutku wszystko ułożysz sobie w głowie. On znów tobą manipuluje, ale Ty wyjdziesz z tej "bitwy" tylko silniejsza! A teraz idź odpoczywać, bo jutro zapowiadają piękny dzień :) Słońce :) Dasz radę, bo kto jak nie TY?! :)
  16. Mika bardzo mi przykro :( Ale widzisz jaka jesteś silna! Kobiety zawsze więcej wytrzymają, ba! wszystko wytrzymają! Zazwyczaj to facet spiepsza jak dziecko urodzi się chore, oni są słabi! Mój tata choruje aktualnie na raka :( Mam przyjaciółkę, której mąż w niecałe 2 lata po ślubie (i 2 lata temu) popełnił samobójstwo (policjant). Byli idealnym małżeństwem. Teraz ona jest bardzo chora. Ale nawet po śmierci męża bardzo szybko się pozbierała. Zawsze mi mówiła "Aduś, mnie nic nie zabije, no chyba, że spadłby na mnie jakiś blok ważący tonę. Ja tak kocham życie, nie mogę się poddać i załamać". Sobotę spędziłam z nią i to ona mnie pocieszała po jakimś rozstaniu z jakimś d*pkiem a sama jest bardzo ciężko chora. Głupio mi przy niej że ja taka słaba :( i płaczę po jakimś palancie, który mną manipuluje. Ona zawsze mówi, że Bóg zsyła na nią te różne nieszczęścia, bo wie, że i tak sobie z nimi poradzi, bo kto jak nie ona? :) Mika, Ty pewnie też jesteś taka silna! Nawet jeżeli wydaje ci się, że to koniec to to jest dopiero początek! Kochana wytrzymałaś tak wiele, także nawet jak definitywnie się rozstaniecie to i tak to pestka dla Ciebie. Głowa do góry! Nie wiem czemu faceci krzywdzą najbliższe osoby, naprawdę nie wiem.
  17. Mika ja po sympatycznym weekendzie uświadomiłam sobie, że lepiej bawiłam się niż z nim. Bo on nie chciał nigdzie wychodzić, nie chciał z nikim rozmawiać. A tak pojechałam do znajomych, w niedzielę z rodzicami poszliśmy na imprezę i naprawdę super się bawiłam. Także jestem teraz zła, że kiedy już pogodziłam się z rozstaniem to on znowu nie daje mi odejść! I jeszcze mówi, ze to moja wina. A serial to może bardziej ze mną w roli głównej, bo od początku wątku 3 razy kończył się mój związek, 2 razy wróciłam i teraz znów mam okazję :/ ( a pomyśl sobie ile rozstań było w ciągu 10 lat :) ) ech... żałosna jestem! Hi hi mój tez mówił kończąc rozmowę: no to jak chcesz albo jak uważasz. Jejku skąd oni się urwali??? Mika nie dzwoń i nie pisz, bo to nie ma sensu. Bądź twarda a nie miętka :) Mój zdziwiony, bo zawsze ja próbowałam naprawiać, bo życie ma się jedno, szkoda czasu na kłótnie. Dlatego teraz to dla niego ogromny szok, że ja milczę. Działa, tylko ja na chwile obecną nie chcę do niego wracać, ale niestety nie potrafię być stanowcza.
  18. Dziś skończyłam czytać książkę Katie Piper "Piękność" i mam jeszcze więcej siły, by walczyć o siebie :) Polecam :)
  19. Liczę na was dziewczynki :)
  20. Niestety nie, nigdy. Gdy miał problemy pomogłam mu ja i moi rodzice (pomimo niechęci do niego). On nie miał oparcia w swojej rodzinie. Myślałam, że doceni to, że zawsze może na mnie liczyć. Nie docenił. Kochałam za mocno a on stracił do mnie szacunek.
  21. Mama od początku mi mówiła, że to osoba nie dla mnie. Zrobiłam na przekór i chciałam udowodnić jej, że się myliła. Wiele razy moja mama uchroniła mnie przed podjęciem błędnej decyzji. Gdybym jej posłuchała 10 lat temu... Ale byłam młoda, zakochana i zbuntowana i naprawdę wierzyłam, że on mnie kocha :(
  22. Wszyscy mi mówili, że on nie jest mnie wart, że stać mnie na bardziej wartościową osobę. A ja go kochała i za wszelką cenę próbowałam udowodnić innym, że się mylą. A to ja mam rację i miłość zwycięży. Jeszcze dziś rano łudziłam się, ze zacznie walczyć, pokaże mi ile byłam warta dla niego. Obwiniałam siebie za rozstanie, bo w pn. napisał mi że to moja wina, bo nasikałam na niego, nie dałam szansy, nie chciałam poczekać, nie rozumiałam, że ma tyle pracy . Ale coraz mocniej dociera do mnie, że to nie ja jestem winna.
  23. Muśnięcie wiatru... Jeszcze to wyżej nas "łączy" :)
  24. A w dodatku mam wyrzuty sumienia, bo zabrałam mu wszystkie pieniądze i teraz pewnie mu ciężko :( Jejku jak to boli...
  25. Przykro mi, że znów Cię zawiódł :( To tak jak u mnie. Mój oczywiście się nie odzywa. Też żałuję, że w zeszłym tygodniu po jednej rozmowie znów mu uwierzyłam. Takie obiecanki macanki :( W zeszłym tygodniu obiecał, że będzie mniej pracował, że chociaż mi niedzielę poświęci a gdy w piątek pytałam się o niedzielę, wydarł się że pracuje, czego ja nie mogę tego zrozumieć, że do niedzieli dużo czasu itd... Ok, mogłabym zrozumieć, gdyby chociaż powiedział to innym tonem, gdybym widziała, że naprawdę chce się spotkać a nie może. Ale tego nie widziałam :(
×