Co do męża to rzeczywiście może się wydawać, że nie podchodzi do tego tak emocjolnalnie jakbym tego oczekiwała ale myslę, że na swoj sposób to przezywa, nie wiem czy bęzie ze mną przez cały poród na początku chyba tak ale już przy samej akcji to chyba nie. Jak go w nocy obudziłam jak mnie bolało to się wystraszył ale nie zerwał się na równe nogi tylko tak tak raczej wmawiał mnie i sobie, że to jeszcze nie to.Kiedys mi wytłumaczył, że on tego nie postrzega tak jak ja, dla niego rozpocznie się wszystko jak zobaczy małą, teraz nie potrafi jeszcze tak jak ja o tym mysleć,w sumie może maił troche racji, to wszystko nie jest takie proste...W sobotę rzeczywiście ma być upał jak nie urodzę pojade popływać, super to na mnie działa...pozdrawiam