dreamer2006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dreamer2006
-
Każdy ma jakiś moment, kiedy musi odejść. Tak samo JPII I szczerze mówiąc, w tym wieku to podejrzewam, że przynajmniej część ludzi zdecydowanie woli już odejść niż żyć dalej. Moja prababcia, gdy miała około 90 modliła się o śmierć. Mówiła - \"co to za życie, kiedy nie można pracować?\" Tak po prostu miało być. I co jak co, ale myślę, że akurat JP II wiedział to bardzo dobrze.
-
Odnośnie listka. Będę bredził, ale nic to :P A może listek był tylko jakimś takim \"wyzwalaczem magii\" - ileś tam osób pomyślało sobie dzięki niemu \"jest szansa, że tej klasówki nie będzie\" - może listek sobie po prostu był - nieczuły na waszą klasówkę, bo co mu jakaś tam klasówka - ale wasza jakaś taka \"skumulowana energia myśli\" zadziałała. Może listek był takim placebo, ale właśnie myśli działają. Już kiedyś pisałem tu o książce (nie pamiętam jakiej, nie pamiętam czyjej - ale gdzieś to mam zanotowane) o sile pozytywnego myślenia, że nawet ludzie chorzy i uważani za \"nie do uratowania\" potrafili dzięki temu wyzdrowieć i odwrotnie - \"obiektywnie\" zdrowi ludzie lokowani w szpitalu, gdzie głosiła pogłoska kładzeni są tylko \"nie do uratowania\" bardzo szybko umierali. Oczywiście to było o wpływie myślenia danej osoby na nią samą, ale może właśnie jak coś chyba Mała wspominała - też ta energia \"może wszystko\". Oczywiście tak sobie gdybam, bo jeśli mowa o tamtym ciemnym pokoju mi się podoba zabawa w wyobrażanie, co też tak jest, gdzie ciemno.
-
\" Bądźmy życzliwi wobec siebie, czyli starajmy się rozumieć naturę człowieka, czyli nas samych. Są wśród nas ludzie, których natura wymaga wiary, są też tacy, których żywiołem jest sceptycyzm. Jest też pełno mieszanek obu tych postaw. Kamelia jest osobą dla której najważniejszą jest wiara. Ja to uznaję i rozumiem. Nie przyjmuję natomiast jej argumentów, bo często wzjemnie sprzeczne...\" Otóż to, bardzo dobrze powiedziane :) \"Nawet współczesna definicja metra (jednostka miary) jest dość podejrzana.\" Ja tam racjonalistą już raczej nie jestem, ale ten metr to owszem - mocno podejrzany :P Jak wszystkie takie umowy to zwyczajny zbieg okoliczności, że akurat tyle i akurat tym mierzymy ;)
-
\"nic z waszych dyskusji nie wyniknie, bo boga raczej nie ma\" A jeśli jest, to wyniknie? A czy musi w ogóle wynikać coś? Nie może tak zostać, że nic z tego nie wynika? Co w tym złego?
-
Dzięki za pozdrowienia. Też pozdrawiam. Przyjaciółek mam 101, a może 707, a może 2006, a może... No nie wiem, nie pisali o tym w Fakcie? :P Temat \"Znajome dreamera\" oficjalnie zakończony. Chyba, że znajdzie się o tym werset w Biblii ;)
-
Się wróżbita znalazł :P Przetrzyj szklaną kulę
-
Właśnie, że nie. Zazwyczaj to widać po wypowiedziach i tematach, kto jest małolatem. A że z takimi \"duchowymi małolatami\" nie mam raczej wspólnych tematów to i takich też nie poznaję.
-
Pewnie tak. Ale już trochę wspaniałych poznałem.
-
\"też tak uważam,szkoda ze nie udzielasz sie bardziej!\" żadna szkoda, udziela się tylu przecież ludzi Ale dzięki za miłe słowa :)
-
dobra dobra, nie ściemniaj mi tu :P Kiedyś się udzielałem, aż za dużo. Odkryłem, że szkoda mi czasu. Na tych co się miałem udzielać to się udzielałem. Poznałem trochę wyjątkowych osób. Wystarczy. Teraz nawet nie patrzę jakie są inne topiki a że z dawnych tylko ten przetrwał to tylko tu zaglądam.
-
\"a czy mógłbyś się przyjaźnić z kimś kto chodzi do kościoła?\" Nie tylko mógłbym ale i już się przyjaźnię. Nie jest to żadnym wyznacznikiem wartości człowieka więc dlaczego miało by to być jakieś kryterium przyjaźni?
-
Nie (chyba, że sytuacja tego wymaga tak jak czyjeś chrzciny, ślub, msza rocznicowa rodziców itd. ) Myślę, że to prywatna sprawa każdego i nic mi do tego, czy ktoś chodzi czy nie. A myśleć nic nie mogę konkretnego o tych ludziach, bo są bardzo różni. Znam wśród nich i takich, których uważam za wspaniałych, i np. takich przekonanych o swojej wspaniałej, wręcz prawie boskiej, dobroci i pobożności a jednocześnie głoszących jak to Żydzi są powszechnym i poważnym zagrożeniem i właściwie to prawie, że ich eksterminacja była czymś dobrym. Z tymi pierwszymi się mogę nie zgadzać w wielu sprawach, z tymi drugimi się nie da, bo zaraz mają święty ogień oburzenia w oczach, a chyba wszelka dyskusja jest i tak bezsensowna. Nie da się tak uogólnić. To wyżej to tylko też jakieś wybrane \"przypadki\".
-
Ooo, to setry irlandzkie (czy setery?) też mi się podobają, tylko nie wiedziałem do tej pory jak się nazywają :P No ja póki co to chyba muszę wymyślić sobie psa ;) Trudno :( \"powiedzcie mi , czy Św. jehowy mają racje opierając argumentem iż są przesladowan? to najbardziej umacnia ich w przekonaniu iż mają racje\" hmm, jeśli rzeczywiście się tak czują, to subiektywnie mają racje. A czy mają obiektywne przyczyny? To chyba trzeba by znaleźć takich, którzy ich prześladują, jeśli tacy są. Cóż, - \"ekipa\" Radia Maryja też ma poczucie bycia prześladowaną przez \"wrogów wiary, narodu itd. itd.\" Ale tak mi się wydaje, że to po prostu w tym przypadku typowa technika - tak samo działa wiele sekt, rodzących się systemów totalitarnych itp/
-
Na podstawie domniemanie, że psy musiały być na Arce wnioskuję o objęcie psów zakresem tematu :P
-
Cześć wszystkim Owczarki niemieckie też mi się podobają. W sumie sporo różnych ras - i boksery i labradory, i właśnie te dobermany, i dużo takich, których nazw nie znam albo teraz nie pamiętam :P A owczarek tak mi się ubzdurał trochę jako taki \"uniwersalny\" (to plus jak dla mnie) - bo z jednej strony jest taki \"wzbudzający respekt\" (to w sumie dosyć przydatne, bo ja nie jestem wzbudzający respekt :P ani dosyć bojowy) z drugiej strony tak mi się wydaje (bardziej wydaje niż wiem) że jednak bardziej nadaje się na takiego też \"rodzinnego pieszczocha\" (tzn. potrafi być i tym i tym - oczywiście odpowiednio wychowywany i traktowany). Bo dobermany to są z tego co czytałem \"psy jednej osoby\" - potrzebują mieć jednego, silnego mentalnie i mądrego osobnika alfa (bo jak nie to sam zacznie rządzić - akurat znam gościa którego doberman jest takim rządzącym i w dodatku równie głupim jak właściciel - pęta się pod nogami, ciąga ich wiecznie za smycz na spacerze - a jak właściciel dostał lanie na ulicy to też sobie biegał dookoła :P)
-
Eee, słonia nie chcę :P Już prędzej wielbłąda ;)
-
Dzięki za linka. To prawda, że z każdego psa można zrobić wariata i milusińskiego pieszczocha, no ale to chyba to trochę bez sensu nastawiać się na robienie rodzinnego pieszczocha z dobermana czy psa obronnego z ratlerka :P To kwestia tak jak i u ludzi czy np. u koni - predyspozycji. Dlatego wydaje mi się, że i to lepiej wziąć pod uwagę a nie kierować się wyłącznie \"walorami estetycznymi\". Więc jednak z dobka myślę bym zrezygnował. Zresztą pewnie nie szybko będę miał możliwość pozwolenia sobie na psa :/ Ale i tak pewnie dużo szybciej niż na konia :(
-
cześć Czy rzeczywiście Golden jest taki fajny jak kiedyś wyczytałem: \"Na psa stróżującego się nie nadaje, potrafi przespać włamanie albo zalizać radośnie włamywacza na śmierć. Radosny leniuch\"? Taki charakter psa by mi odpowiadał :P Z drugiej strony podobają mi się też tak \"wizualnie\" psy o drastycznie innym charakterze - dobermany -sprawiają takie wrażenie \"mocy\" - jak ferrari czy porsche :P I mi bardzo przypominają konie - pewnie przez tą taką \"mocarną\" sylwetkę i króciutką sierść. Ale to akurat raczej nie charakter psa dla mnie.
-
paproć zamyślona - otóż to Paproćku, wiedziałem, że kiedyś do mnie przemówisz. Wiedziałem, że coś w tym jest. Chyba założę paprocizm - bo nie mogę się powstrzymać :P
-
demontażż - a może i Twój pies myśli sobie "co by ten demontaż beze mnie zrobił? ale niech mu się wydaje, że to on tu rządzi"? ;)
-
Albo sens ma :P Oj moja paprototka to niechybnie snuje rozważania egzystencjonalne. A ja dla niej to chyba jestem jakimś najstraszniejszym Szatanem, bo chętnie bym się jej pozbył, ale zawsze jakieś inne siły ją podleją :P
-
\"Piwo nigdy nie wywołało wojny\" O tu akurat nie był bym taki pewien :P Był jeden spragniony i drugi spragniony, a piwo było jedno. Więc zaczęli się tłuc po głowach. Oczywiście oficjalną przyczynę podali inną. Więc myślę, że wojna o piwo wydarzyła się i to nie jedna :P Zatem można by się pokusić o stwierdzenie, że wywołało ;)
-
demontażż Rzeczywiście masz rację - różnimy się postawą. I chyba też masz rację co do tego, że bliżej mi do poglądu wschodu (chociaż o nim nie mam akurat też zbyt wielkiej wiedzy - co też znaczenia nie ma :P). Też jestem tworem cywilizacji zachodu i pewnie bez niej umarł bym w butach, nie potrafił bym sobie bez niej poradzić. Ale jestem taki tworem, który patrzy na to i myśli sobie "o co chodzi" - bo to wygląda mi ta nasza rzeczywistość jako takie "szybciej, wyżej, mocniej, więcej" - śmiać mi się chciało, jak ktoś z jakiegoś powodu biadolił, że branża hi-tech będzie się rozwijać globalnie tylko o ileś tam % a mogła by o ileś więcej. A tak naprawdę co to zmieni, czy będziemy mieć telewizję jakąś tam za rok czy za pięć, co to zmieni że laptopy staną się połowę lżejsze w ciągu trzech lat a nie w ciągu roku? Będziemy - my, zachodnie ludziki przez to choć odrobinę szczęśliwsi? Nie sądzę. Chyba z ludźmi jest ciągle tak samo - tylko posiadają co raz bardziej wyrafinowaną technikę. No i do tego mamy sytuację jakiejś gonitwy i ogromu informacji - tyle, że ludzie są chyba bardziej w tym zagubieni. (Pewnie, że żyje nam się łatwiej, wygodniej, lżej w sensie fizycznym - ale czy tak naprawdę teraz już nie gonimy za jakąś fatamorganą - jakimś sensem pieniądza i posiadania?) Oczywiście, że to nic odkrywczego. Nawet to bardzo wtórne. Ale mam takie odczucie. Ta nasza rzeczywistość kojarzy mi się z człowiekiem, który pracuje kilkanaście godzin dziennie, by mieć piękny dom w którym tylko sypia, drogie auto, które przeważnie stoi na parkingu przed biurowcem i drogie wakacje w modnym miejscu, na które nie jeździ, bo przecież zawsze coś ważnego w pracy wyskoczy. Pomnażamy stan wirtualnych zer na wirtualnych kontach bankowych.
-
Pewnie, że dywaguję w sposób dowolny. I dlaczegóż nie miałbym tak robić? Gdybym miał skonstruować powiedzmy pralkę to bym się musiał trzymać kwestii empirycznych i technicznych, nawet gdybym miał jakiś fantazyjny pomysł. Ale że niczego nie robię w tym stylu, to dlaczego nie? Ok, Lem stał na dwóch nogach, a ja lewituję - ale jakie to ma znaczenie? Może kiedyś lewitacja okaże się czymś tak zwyczajnym i codziennym jak samochód czy tel. komórkowy? (Lem nie przewidział np. telefonów komórkowych :P) Wiem, że to ciągle ta sama śpiewka, ale co tam. Mnie tam bawi lewitowanie - a czy doprowadza do jakichś "namacalnych" rozwiązań czy nie - jaka to różnica?