dreamer2006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dreamer2006
-
A do tego nicość ma to do siebie, że nawet w nią nie wierząc, jeśli nastąpi nie zauważysz, nie zmartwisz się tym, że się myliłaś. Więc niezależnie w co wierzysz i tak tego nie zweryfikujesz, będziesz wierzyć do końca i w jakimś sensie to będzie istniało - bo wyobrażenie Twojej wiary pozwoli Ci \"bezboleśnie\" przejść na drugą stronę. Może więc pod takim względem każda wiara i równocześnie niewiara jest tym samym?
-
wg mnie kwiatki się o to nie troszczą - a może i rzeczywiście przetrwały w przewadze tylko te kwiatki czerwone i żółte, bo je więcej \"obsługują\" pszczoły. Nie wiem, nie jestem ani biologiem, ani znawcą ewolucjonizmu. Co do konta - to jest tylko moje przekonanie, ja tylko w to wierzę - jaki jest stan faktyczny tego nie wiem, bo nie mogę sprawdzić. Tak samo Twoim przekonaniem, wiarą jest ów milion na koncie - ale Ty też póki co nie możesz tego sprawdzić i może znajdziesz tam kiedyś nie milion, ale np. diamenty o których twierdziłaś, że na pewno ich tam nie ma.
-
\"skąd ta siła wg ciebie? kolory kwiatów...\" Wiedzą biologiczną na pewno Ci nie dorównuję - jednak na podstawie tych strzępków informacji, które pamiętam o ewolucji, to chyba jest tak, że nie dlatego kwiatki mają najczęściej czerwone i żółte kolory, bo \"wiedzą\", że pszczoły takie najlepiej widzą, ale właśnie pszczoły, które lepiej widzą te kolory przeżyły - bo łatwiej im było znaleźć kwiatki niż tym, które widziały inne kolory - zatem te \"żółto - czerwone\" mniej ginęły i się rozmnażały. \"wiesz i jesteś przekonany że na twoim koncie nie ma przelewu z innej firmy i nie masz tam kasy i wiesz to na pweno że tej kasy tam nie ma to po co ci wyobrażenia na temat tego ze ta kasa jest i ze jest tam pewnie jakieś milion dolarów... hmmm i co ja zobię jak ten milon tam jest ....skoro wiesz ze tam go nie ma, pusto....można by o tobie myśleć wtedy ....hmmm potrzebuje pomocy psychologicznej nie mówiąc już o dobrym psychiatrze, lub ...marzyciel poprostu\" Niestety Twój przykład jest zupełnie nietrafiony. Ja cały czas jestem przekonany, że tam nie ma żadnego miliona dolarów. Nie planuję tego co z nim zrobię, bo uważam, że go nie ma. A wszystkie te moje rozważania, to hipotezy - co tam na koncie być może. Ale ja wierzę cały czas w swoją hipotezę. \"a po śmierci móżg nie żyje wiec nie śni\" - oczywiście, że nie śni. Ale mi chodziło o to, że śni tuż przed śmiercią, której nie zauważa. Nie widzi końca, więc nie wie też o śmierci - dla niego ten ułamek sekundy jest wiecznością. Zapewne wiesz lepiej ode mnie jak odczuwa śmierć człowiek zamarzający - jest mu ciepło, przechodzi w błogostan - nie uświadamia sobie, że umiera.
-
Co mi daje - daje mi wyobrażenie na temat tego co będzie po śmierci. Bo czy musi dawać coś więcej, skoro tego więcej nie ma? W Twoim otoczeniu nie ma wierzących w innego Boga (czy inną drogę do niego), ale na pewno w otoczeniu wielu wierzących są tacy. I co wówczas? Nie znajdą się z tym wierzącym w następnym życiu, więc jakaż to dla niego wieczna szczęśliwość? Może więc owa wieczna szczęśliwość jest jak sen? Miałaś kiedyś wrażenie, że obudziłaś się, kiedy coś Ci się wcześniej śniło, i myślałaś, że spałaś bardzo długo - bo sen był długi, a tu okazuje się, że to rzeczywiście była tylko krótka chwilka? Także ponoć tuż przed śmiercią ludziom potrafi przypomnieć się całe życie, a mija zaledwie ułamek sekundy. Więc może owa wieczna szczęśliwość to jest taki moment - sen, gdy umiera mózg, człowiek nie zauważa jego końca. Ten sen jakby trwał, choć tak naprawdę minął tylko krótki moment. Człowiekowi jest dobrze w tym śnie - dobrze na zawsze, bo skoro nie zauważa końca, to ten koniec dla niego nie istnieje. Nie wie o istnieniu nicości, bo nie musi.
-
Wiesz, wg mnie argument \"a zdjęcie pokażesz\" to żaden argument. Cały czas odkrywa się nowe planety, ostatnio odkryto kilkadziesiąt nowych gatunków ryb i żyjątek morskich. Całkiem do nie dawna nie można było robić zdjęć z kosmosu, a mimo to ludzie od kilku wieków wiedzieli, że Ziemia jest okrągła. Wg mnie jedni wierzą w istnienie jakiegoś Boga, a inni wierzą w nieistnienie - ale to także jest na zasadzie wiary.
-
Przecież to wcale nie musi być smutne. Zależy jak się na to patrzy. A co, jeśli by Twoi bliscy byli niewierzący lub wierzyli w innego Boga? Co wówczas z takim idealnym Niebem bez nich?
-
Ale dlaczego człowiek ma stać się ideałem. Czy nie wystarczy, żeby próbował być co raz lepszy? Czy pokonywanie własnych ograniczeń w tym calu to za mało? Czy w takim wypadku \"wyłączności\" Bóg nie przypomina egoistycznego przełożonego z jakąś manią wielkości - poproś się, zegnij, błagaj, a dostaniesz podwyżkę. Piszę często \"może\", bo rzucam luźne hipotezy. Bo któreś z tych luźnych \"może\" może rzeczywiście być prawdą. Lecz to prawda, każdy się musi czegoś trzymać - choćby tego nie chciał. Więc mimo tylu możliwości, wręcz nieskończonych każdy ma swoją, w którą wierzy - podejrzewa, że tak jest - Ty masz Boga, ja mam wiarę w jego nieistnienie. Wśród \"może\" - jest także możliwość, iż oboje się mylimy. \"a jeżeli wymyśliłeś własne niebo...nie Boga Biblii, to sam ustalisz swoje zasady, ale wiedz ze są one inne od tych ustalonych przez Stwórcę Wszystkiego.\" A jeśli to wyobrażenie Stwórcy Wszystkiego też jest tylko takim wymyślonym przez żyjących w przeszłości ludzi, które po prostu zostało przyjętę przez innych. Np. starożytna Grecja też miała bogów w których wierzono, to było ich ówczesne wyobrażenie. To wyobrażenie przeminęło, umarło - już chba nikt nie wierzy w Zeusa. Tak samo jak wymyślono mitologię, może wymyślono i biblijnego Boga? Ja nie wymyślałem własnego nieba - bo się go nie spodziewam. Ale jeśli jednak istnieje, to mam nadzieję, że nie będzie to żadne niebo wyłączności i spotkają się tam chrześcijanie, muzułmanie, buddyści, hinduiści itd. itd. I może będą potrafili się dogadać. Tak jak niekórzy potrafią to robić obecnie. Czego się spodziewam po śmierci? Niczego. Tak jak nie wiem co dzieję się dookoła mnie i ze mną podczas mojego snu, tak samo nie będę wiedział po śmierci. Nie będzie mnie to wówczas zastanawiało. \"ja ci napisałam jaki jest Dobry Bóg, jak czeka i oferuje wszystko czego potrzebuje człowiek. Oddając Mu swą niepewność twoje życie staje się lepsze, pewniejsze, spokojniejsze.\" Owszem, za pewne wierzyć jest łatwiej spokojniej, pewniej. Ale wierząc w nieistnienie Boga nie mogę jednocześnie próbować wierzyć w jego istnienie. To tak jakby będąc przekonanym o nie istnieniu kosmitów, próbować się przekonać do tego, że jednak istnieją. To może być wtedy tylko wmawianie sobie. Prawdziwa wiara w coś przychodzi sama. \"złap za klamkę.....a czeka cię pewność i pokój\" łapiąc za inne klamki - także może czekać pewność i pokój
-
A może można wierzyć bez szumnych deklaracji, że się wierzy, nawet przed samym sobą? Może w ten sposób wierzący w Allaha, hinduistyczne bóstwa, chrześcijanin, czy próbujący podążać buddyjską scieżką itd. itd. wierzą w gruncie rzeczy w to samo, tego samego Boga (czy boga) - tylko w różne jego wyobrażenia. Bo przecież te wyobrażenia zostały każdemu z nich przekazane za pośrednictwem człowieka - więc istoty niedoskonałej. Może wszystkie te istoty w gruncie rzeczy same nie wiedziały, że głosiły to samo, myliły się co do wyłączności? Może nie chodzi o przydzielanie wartości dobrym uczynkom i sumowanie wyników - może chodzi o samo dążenie do bycia dobrym człowiekiem? Bo rzeczywiście nie da się ustalić klasyfikacji, kto jest lepszy. Ale można patrzeć na to kto stara się być dobry, lepszy niż jest obecnie?
-
Ale w ten sposób równie dobrze prawdą okazać może się np. Allach. Tak się zastanawiając myślę, że nawet gdybym wierzył, to nie w Boga wyłącznego - takiego, który odrzuca muzulman, buddystów, chrześcijan itd. itd. mimo iż są dobrzy, a tylko dlatego, że w niego nie wierzą.
-
ale czy każdy kto nie wierzy akurat w tego Boga jest zły? służy diabłu? Wg mnie zdecydowanie nie.
-
a kto w takim wypadku dał owemu diabłu spryt i w ogóle istnienie? Dla mnie bardziej \"bóg\" i \"diabeł\" to elementy siedzące w umyśle - duszy człowieka, nie posiadające osobowości. Jednego bardziej opanowuje jego wewnętrzny \"bóg\" innego \"diabeł\".
-
Wiesz, dla mnie to smutne, że niektórzy Ci, którzy klepią bezmyślnie modlitwy, odbębniają co niedziela mszę, później z zaciekłością mianują się obrońcami wiary, moralności, Boga itd. itd. i wszyczynają swoje krucjaty - bo w swoim mniemaniu tylko oni prawdziwie wierzą. Na szczęście w chrześcijaństwie nie ma obecnie tak skrajnych i jednocześnie licznych przypadków jak wśród muzułmanów, ale niestety i tak nie jest ono od tego zupełnie wolne. Wykrzykują hasła nienawiści w imię Boga, który ma być miłością. I spróbuj ich przekonać, że to co prezentują nie ma nic wspólnego z wiarą. Ale oni przecież mają rację (we własnym mniemaniu) - a \"kto nie jest z nami, jest przeciwko nam\". To nawet nie jest smutne. To jest przerażające.
-
\"bez NIBY jego listu miłosnego i prezentu jesteś nikim\" Dlaczego? Co jest w tym złego jeśli ktoś wierzy i nie krzywdzi przy tym nikogo?
-
Ja też dziękuję za dyskusję. Pozdrawiam
-
Ale ja tu nie mam nic do wolenia - to nie jest konkurs ofert. Nie poszukuję najlepszej oferty na to co będzie po śmierci, bo sądzę, że nic nie będzie. Więc mógłbym się nawet wbić samolotem w WTC stawiając na owe dziewice, ale nie potrafię uwierzyć, że istnieją, że są tylko wytworem wyobraźni. Tak samo jest i z tą \"ofertą\". (Ponoć Scjentolodzy mają \"atrakcyjną\" ofertę - a myślę, że nawet nie przyszło Ci do głowy żeby ją rozważać)
-
My też nie potrzebujemy obcych prezentów.
-
Dlaczego od razu niezbyt przyjemne? Nagle się wszystko kończy - zasypiasz. I tyle - jak podczas snu pozbawionego marzeń sennych.
-
Ale jak mogę chcieć prezent, jeśli nie wierzę, że on istnieje. Tak samo jak nie wierzę w te ileś tam dziewic w Niebie o których mówi Koran? A Ty w nie wierzysz? Czy (pomijając fakt płci - zawsze mozna to zastąpić jakimiś przystojniakami) nie chcesz tego prezentu?
-
Nie spędzi sam, bo tej wieczności dla niego nie będzie. Tak jak nie było dla niego tej wieczności przed nim.
-
\"a wiara choćby i góry przenosiła bywa martwa\" - a tu się nie zgodzę. Jeśli dzięki wierze człowiek rzeczywiście stara się być dobrym, to wcale nie jest martwa. Myślę, że wtedy także istnieje Bóg - jako subiektywna \"świadomość\" w umyśle wierzącego, która skłania go do bycia lepszym. Wtedy on istnieje nawet jeśli faktycznie tak nie jest.
-
I zwróc jeszcze uwagę, że chrześcijaństwo zawiera wyłączność - tylko Ci co wierzą zasługują na łaskę i życie wieczne. Zatem ta opowiastak wyglądała by tak - że przytuliła jednego dzieciaczka, a drugi został skazany na cierpienie - bo nie wierzył.
-
ale taka opowiastka nie jest analogiczna do istnienia Boga. A co jeśli dzieciaczki po urodzeniu zostały np. porzucone? Czy wtedy ten co wierzył w dobrą mamę był bliższy prawdy?
-
\"a co potem? dokąd zmierzasz człowieku?\" Czy zdarzyło Ci się kiedyś spać i nie mieć snu? Tak po prostu położyć się i wstając mieć wrażenie jakby to było chwileczkę temu? Więc wg mnie tak samo jest ze śmiercią - tylko, że bez przebudzenia. A jeśli jednak stanę przed jakimś Bogiem - nie mam zamiaru się z niczego tłumaczyć. \"Wiara i Jezus dają pokój i pewność której każdy człowiek potrzebuje żeby szczęśliwie egzystować.\" Nie tylko wiara daje pokój. A w dodatku czasem wiara nieszczy ten pokój.
-
Kamelio - ja mimo wszystko myślę, że to właśnie nie jest pewność. Ja też dokładnie analogicznie jestem przekonany, że Boga nie ma. Ale jednocześnie całkiem możliwe jest, że \"obiektywnie\" - faktycznie się mylę - mimo mojego przekonania. A pewność jest wtedy, gdy coś jest obiektywnie udowodnione. Dlatego ja uważam, że wierzę w nieistnienie Boga. Więcej nie mogę - bo jestem tylko człowiekiem. Ale oczywiście ten brak pewności wcale nie umniejsza niczego - zresztą chyba nawet w Biblii jest zwrócona na to uwaga - na wiarę mimo braku dowodu.
-
Rozumiem. Ale czasem ludzie zachowują się jakby mieli tą absolutną pewność i zazwyczaj wtedy zaczynają próby \"wpychania\" tej pewności innym. Dlatego pytam z ciekawości. A taką silną wiarę o której mówisz - ową \"pewność\" szanuję, jeśli nie krzywdzi ona nikogo innego.