dreamer2006

BARDZO PROSZĘ O ODPOWIEDŹ - wersja moja - heretycka ;) - samobójcy i nie tylko oni, ludzie którzy uciekli od problemów w tym życiu (a można przecież na różne sposoby uciec - więc dlatego nie tylko samobójcy) w kolejnym wcieleniu borykają się znów z tym samy, żeby sobie z tym problemem poradzić. To takie \"piekło\". Ale nie wieczne. I nie będące karą. Ale raczej etapem rozwoju. Ponoć samy sobie wybieramy nasze wcielenie - i nigdy nie jest to coś rzeczywiście ponad siły (i to my wybieramy te problemy, które musimy rozwiązać) . Ale coś, co ma nas rozwijać. (W wersji \"mniej heretyckiej\" może by to brzmiało, że Bóg nigdy nie nakłada na nas, czegoś, z czym nie jesteśmy sobie w stanie poradzić).

\"dreamer jesteś jeszcze\" jestem już, ale chwilowo. Będę później. A o co chodzi? Miłego dnia wszystkim choć jest dzisiaj szaro, buro to nie musi być ponuro :)

Witaj Aja i powodzenia :) \"heh chciałabym tak piszac....\" Więc pisz. Może kiedyś Twoje teksty będziemy wklejać. :) Sama widzisz, że wszystko jest możliwe. Dobrej nocy

Zrobiło się wierszowato, więc też wklepię, choć to nie wiersz. Bezsensu smak Litery wspak Z czerwonych róż Już tylko kurz Lecz nowy dzień Nadziei cień ... Przeleżało kilka miesięcy w portfelu z drobniakami . Co było dalej nie pamiętam. A może nie było nic. Jak ktoś chce, to może dopisać.

\"dlatego po owocach mamy poznawać... to tak niewiele... \" Ale i to nie łatwe. Np. co, gdy intencje były jak najbardziej szlachetne, ale wyszło inaczej? Patrzymy, oceniamy te owoce, które widzimy, ale tak naprawdę często nie mamy żadnej wiedzy do tego, żeby oceniać. Chyba możemy oceniać tylko własne owoce.

\"Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach. Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. \" Cóż, widać owoce wielu tych, który głosili się sługami Biblii - morze krwi popłynęło w jej imieniu. Więc jak z tym drzewem?

\"Bo Bóg nie jest kiepskim fryzjerem, Bóg nie zacina, Bóg nie sprawia ze ktoś postanawia tam nie wrócić. Moze to sprawić tylko ten który podaje się za sługę Bozego\" O tych drugich fryzjerach właśnie mówiłem. Ciągle się ktoś podaje.

\"Poszłabym dalej. Być może ten fryzjer golił jakiegos upierdliwego klienta, który go zdenerwował więc postanowił sie nie przykladać do roboty i dać popalić następnemu\" To jest pomysł. Teraz pozostaje nam tylko wymyślić dlaczego go tamten klient zdenerwował. ;)

\"Jak najbardziej tylko do tego wszystkiego, dobrze być swiadomym, ze to \"dotyk\" Boga, że to wszystko wkoło to jego dzieło I gdyby nie On, to po prostu byś tego nie czuł...dlatego, te moje życzenia serdeczne \" Właśnie. Fajne z fryzjerem :) Ale jeszcze jedno - a może ten brodaty człowiek był kiedyś u kiepskiego fryzjera, który go zaciął i wtedy postanowił sobie, że do żadnego już więcej nie pójdzie. Trzeba uważać i na fryzjerów ;) Albo żył w czasach, kiedy nie można było mieć długich włosów (w PRL był np. taki moment) i został zmuszony do ich obcięcia. Teraz kiedy nie musi nie chodzi do fryzjera. Nawet w przypadku fryzjerów to skomplikowane.

A więc Kamelio - może w tym ujęciu wystarczy poczuć ten deszcz na twarzy i cieszyć się, że jest darem. Zresztą Kamelio - choćby dotyku deszczu też doświadcza się osobiście - tylko Ty możesz poczuć go na swoje skórze. Nikt inny nie może zrobić tego za Ciebie. I np. płynącej wtedy radości też nikt inny nie poczuje za Ciebie. Mogła byś przeczytać literacki opis dotyku deszczu, ale jeśli nigdy go nie dotknęłaś, to i tak nie będziesz wiedzieć jak to \"smakuje\". To chyba podobnie? Tylko że deszcz jest dla nas (dla naszych zmysłów) czymś łatwoobserwowalnym i każdy go doświadcza podobnie \"Boga doświadcza sie osobiście dreamer, skoro piszesz ze moze wystarczy wejść w deszcz....to oznacz ze nigdy nie doświadczyłeś Go OSOBISCIE.\" Tego nie wiesz, czy doświadczyłem czy nie. Bo to właśnie jest OSOBIŚCIE. I nie trzeba wychodzić na deszcz. Myślę, że można to zrobić zawsze i wszędzie. Tyle że mam wrażenie, że bardzo wielu ludzi chciało by wpływać na te osobiste odczucia innych: \"EEE, ty to odczuwałeś to inaczej, więc to nie było to. Wiem, bo czułem to OSOBIŚCIE. Poczuj OSOBIŚCIE to co czuję ja!\" Sprzeczność? Czy, gdy ktoś potrzebuje, żeby inni OSOBIŚCIE czuli to co on, to jeszcze jest zupełnie OSOBIŚCIE z jego strony?

\"zyczę Ci doświadczenia na własnej skórze takiej obecności Boga\" - A ja myślę - a może wystarczy wyjść na deszcz, wiatr, wystawić skórę na działanie promieni słonecznych, dotknąć czyjejś dłoni... przystanąć w miejscu i po prostu to czuć?

Hehe - Aguniu - nikt chyba nie był w stanie przeczytać wszystkich wiadomości, nawet jeśli siedzi tu od początku. Chyba takich masochistów nie ma ;) A to o czym mówisz, to chyba taka wiara-rutyna - \"w coś tam wierzę, bo tak trzeba, wypada, wierzą rodzice\" itd. itd. Sądzę, że w naszym kraju, obecnie bardzo duża grupa (większość?) deklarujących się jako tzw. wierzących to takie osoby. Zresztą wydaje mi się, że akurat tak już jest w Katolicyzmie od dawna (odklepywanie \"rytuałów\" i \"regułek\") Ale to i tak indywidualny problem ( lub wręcz przeciwnie) każdej z osób.

Luizo - \"odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele...\" (Grechuta)

\"Dlaczego osoby, które WIERZĄ w Boga tak ich bawią i sa wg nich zniewolone, jednoczesnie same WIERZĄC, że Boga nie ma, lub jest ale w calkiem innej \"postaci\" niz wydaje sie np. chrzescijanom i to już nie jest wg nich zniewolenie, zaslepienie i im wolno wierzyc?\" To prawda A ja myślę - wszyscy mamy dokładnie takie same - ludzkie - ograniczenia poznawcze i każdego może dotyczyć jakieś umysłowe zniewolenie, zaślepienie itd. To nie zależy od \"kierunku\", \"nurtu\". Każdemu wolno wierzyć - tzn. jeszcze nie jest z tym idealnie, ale chyba do tego dążymy, żeby każdy mógł wierzyć w co chce, jeśli nie krzywdzi tym innych.

Dzięki Mała za opowieść :) Myrevin - może i Einstein wiedział doskonale, co nie znaczy, że doskonale miał rację. Jeżeli czegoś się nie da zmierzyć, dotknąć, zrozumieć, opisać wcale nie oznacza to, że musi być chaosem. Może być zupełnie odwrotnie albo jeszcze jakoś inaczej.

\"pytanie _________Dreamer czy ty wierzysz czy nie wierzysz w Boga?\" A jaka to różnica? Czy to, że wierzę w kulistość (w zasadzie jajowatość) Ziemi sprawia, że jest ona jajowata? Gdybym urodził się np. 10 wieków temu w określonym miejscu wierzył bym zapewne święcie w to, że jest płaska. Czy była by? Nie posiadam na to etykietki a póki co najbardziej podoba mi się ta od Einsteina: \"Jestem wierzącym ateistą\". Ale dodam jeszcze dalej Einsteinem: \"Gdy prawa matematyki odnoszą się do rzeczywistości, to nie są pewne. A gdy są pewne, to nie dotyczą rzeczywistości\'. Myślę, że tak samo jest z etykietkami. Solansz - fajna opowiastka, w stylu zebranych przez de Mello (wg Kościoła Katolickiego i JP II a zarazem obecnego Benedykta - wywrotowych ;) )

Kamelio - z znasz efekt placebo? Nie twierdzę, że to o czym mówisz, to placebo. Ale jego wpływ trzeba wziąć pod uwagę w tej sytuacji. A może właśnie taka jest istota? Może Bóg - Wszechświat czy jak to inaczej nazwać \"nie kiwając palcem\" pomaga na zasadzie efektu placebo? Może właśnie o to \"mu\" chodziło? Cokolwiek myślimy o sobie, tym jesteśmy.

\"Albo wszyscy byli wariatami ze umarli za mit, albo widzieli Jezusa na własne oczy.\" Kamelio - to oczywiście przykład zupełnie innej \"wagi\" - ale np. wielu ludzi z przekonania umierało za Adolfa Hitlera i III Rzeszę (i nie byli to wyłącznie jacyś degeneraci - to było wcześniej społeczeństwo jak każde inne), a pamiętasz np. krucjatę dzieci - wysłano dzieci żeby \"odbiły\" Jerozolimę - tak naprawdę skazując je na okrutną śmierć. To też robiono ze \"świętego\" przekonania. Niestety, ludzi bardzo łatwo zmanipulować. Więc to, że iluś tam ludzi umierało za coś wcale o niczym nie świadczy.

A jeszcze dodam o obalaniu faktów w historii. Dobrze to ujął Napoleon - \"historia to zbiór ustalonych kłamstw\".

Solansz - myślę, że ten lekarz też mógł się kiedyś zarzekać, że jego nastawienia np. do aborcji nic nie zmieni. Tego nie wiesz, czy Twojego nastawienia nic nie zmieni. \"Wszystko jest wiadome, gdy wszystko jest skończone\".

Witaj i jednocześnie dobranoc. Hmm, możliwe, że faceci mniej ze sobą rywalizują. To znaczy rywalizują jakoś tak bardziej \"jawnie\" - w sporcie, polityce, biznesie, w pogoni o kasę, osiągnięcia, no i także w zabijaniu się niestety bardzo często. Ale rzeczywiście chyba u kobiet idzie o inną rywalizację, taką bardziej \"zakulisową\", nienamacalną trochę, trudniejszą do zauważenia, momentami trochę grę pozorów. Jest to może chyba bardziej wewnętrzna, osobista rywalizacja. No i wydaje mi się, że często rywalizują między sobą właśnie kobiety dosyć bliskie sobie, u facetów jest to bardziej \"drastyczny\", jawny podział - wiadomo kto \"swój\", kto wróg czy przeciwnik i jest to raczej ktoś \"odległy\". Oczywiście znów tak sobie dywagują, jak mi się wydaje. Może się mylę. Dobranoc

No to są dwie możliwości: - albo to wierutna brednia że facetów łatwiej - albo prawda, no to wtedy Wy kobiety macie w ogóle przechlapane z rozumieniem siebie, a my faceci z rozumieniem Was A tak na serio, to chyba najbardziej zależy od \"egzemplarza\", a mniej od płci. Oczywiście dywaguję, bo żadnych doświadczeń z bycia kobietą nijak nie pamiętam, przynajmniej świadomie, a więc porównania nie mam za bardzo.

\"mężczyzn łatwo zrozumieć\" Chyba, że samemu się jest mężczyzną. Wtedy takiego jednego trudno pojąć. ;)

Definicja jest tylko jedna - kilka miliardów subiektywnych punktów widzenia - to każdy z nich definiuje. Jak wszystko

\"ale on potrafi zbudować do tego model matematyczny i naukowo to udowodnić, a to nie w kij pierdział.\" Hmm, ale pytanie czy wszystko, co istnieje, da się udowodnić wg naszej ludzkiej, współczesnej metody naukowej? Może coś sprzecznego z nauką obecnie wcale nie będzie takie za jakiś czas. Tak samo w drugą stronę.