dreamer2006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dreamer2006
-
A gdzie ja tu wspomniałem o seksie? I znowu nam facetom się przypisze, że my tylko o seksie. A to wszystko przez kobiety (jak tak dalej pójdzie Marek Jurek zdelegalizuje kobiety w Polsce :P) A tak serio - pewnie, że m.in. o seksie. Bo to ważny element związku. Ale atrakcyjna było w sensie ogólnym - bo mimo wszystko nie chciałbym mieć dziewczyny nawet najpiękniejszej na świecie (i najlepszej w seksie jeszcze), jeżeli by mi nie pasowała u niej \"cała reszta\".
-
Ale to w takim znaczeniu, że jakby \"kryzys jest najlepszą sytuacją do zmiany\", czyli, że dzięki niemu, pod względem tolerancji itp. będzie lepiej? Bo w sumie, to całkiem możliwe - sporo ludzi reaguje na zasadzie opozycji do jego krzykactwa - ja w sumie też, chociaż takie rzeczy jak szczególnie rasizm zawsze mnie przerażały. A ja tam bym chciał atrakcyjną czarnoskórą albo Azjatkę dziewczynę i niech sobie niektórzy krzyczą ile chcą :P
-
Gosiu - i tak pewnie zaraz będzie że to jakowyś \"dyjabeł\" czy inne zło wcielone. A to zdecydowanie nie jedno dziecko. Już było słychać o wielu takich przypadkach, a pewnie jeszcze więcej pozostało w cieniu. Jak ktoś chce to trochę jest tutaj http://www.nautilus.org.pl/?i=512 Gdzieś tam jest też o tej prawdopodobnie najlepiej do tej pory udokumentowanej historii Hinduski (nie pamiętam jak się nazywała). Mnie tylko najbardziej ciekawi czy to jest źródło mojej fobii - szkielety. Aż samo słowo brzmi dla mnie nieprzyjemnie :( a to w sumie coś normalnego, zwyczajnego.
-
Wiem co to jest nanotechnologia. A metamateria to jak się domyślam taka \"nibymateria\". Hmm, dosyć ciekawa hipoteza. Chociaż jakoś nie bardzo w nią wierzę. Muchy potrafią być bardzo wkurzające, szczególnie dla zwierząt takich jak konie czy krowy, pewnie dla innych też.
-
Kamelio - nic nie zabija naszych duszy. Więc nie masz się o co bać. Duszy nie da się zabić. A co jest złego w komarze?
-
Kamelio - wg mnie zaprzecza tylko temu, co mówi o tym przyjściu Biblia. Wg mnie co najmniej mija się z prawdą.
-
Oczywiście, że wg mnie. I ponoszę tego całkowicie odpowiedzialność. Bo myślę, że nie jest to \"wyobrażenie\", które niesie ze sobą zło. Nawet jeśli się jakoś obiektywnie nie sprawdzi, to te mikro sprawy które udało by mi się \"pchnąć\" choćby nieznacznie na przód będą dla przyszłych pokoleń. One będę miały o \"paznokieć\" lepie i może dzięki temu \"pchną\" np. o \"dwa paznokcie\". I to jest uniwersalne niezależnie czy jest Bóg chrześcijański, muzułmański, hinduistyczny, taoistyczny, ateistyczny czy jakikolwiek inny znany nam lub nieznany z jakichkolwiek przekazów.
-
Kamelio - wizje z poprzednich wcieleń nie mają znaczenia. Mówisz, że reinkarnacja nie pochodzi od Boga. Sądzę, że jeśli on istnieje (a wg mnie istnieje, chociaż w zupełnie innej \"formie\") to właśnie pochodzi. Wg Ciebie istnienie Boga obala istnienie reinkarnacji. Wg mnie reinkarnacja obala istnienie Boga, którego wyobrażenie jest sprzeczne z reinkarnacją. Ale wcale nie obala takiego, którego wyobrażenie jest z nią zgodne.
-
Kamelio - poprzednie wcielenie nie ma w zasadzie większego znaczenia (poza ciekawością) jeśli zrozumieć ten proces. Ono uwarunkowało to w jakiej sytuacji się teraz znaleźliśmy i tyle. Znaczenie ma tylko to i przyszłe wcielenia - w przyszłym wcieleniu będziemy musieli, mówiąc po chrześcijańsku \"odkupić grzechy\" teraźniejszego. I tyle - zatem starając się teraz żyć lepiej, będziemy w przyszłym mogli być w \"lepszej pozycji wyjściowej\" i poczynić kolejny malutki krok na przód. I tak cała ludzkość, czy całe istnienie. W mikrotempie będzie się to przekładać wg mnie na przyszłość świata. To tempo w niewielkim zakresie (a jednocześnie w całkowitym zakresie) zależy od nas. Bo jednocześnie możemy pracować na lepsze życie dla przyszłego pokolenia - przede wszystkim ze względów psychologicznych lepsze (choć i także np. materialnych)- i to jakby się zazębią - im lepiej \"wypracujemy\" teraz - tym lepiej będa mieli przyszli ludzie, czyli nasze przyszłe wcielenia. Taka jest moja wizja. Czy prawdziwa czy nie, nie ma znaczenia. Ja mam zamiar ją realizować i biorę na siebie wszelkie konsekwencje.
-
Kamelio - testament to wg mnie miłość, dobro i szczęście. Z którymi ta księga ma niewiele wspólnego - bo uzależnia je od umysłowej przynależności do grupy lepszych lub gorszych - z jednej strony jest niby wolny wybór, a z drugiej strony tylko jeden wybór właściwy - zatem przeczy to już samo w sobie idei wolnego wyboru. A na tej opiera się istota, że człowiek wyborem spowodował zło - a wcześniej zło wybrał wyborem Szatan. A w jaki sposób mógłby taki Szatan wybrać owo zło? Żeby to zrobić musiało by ono istnieć - zatem albo było by ono \"obok\" Boga - czyli przeczyło by jego wszechpotężności, albo musiał by on je stworzyć - co mogło by albo przeczyć jego dobru, albo było by celowym jego zamiarem. Jeśli by było celowym jego zamiarem to miało wywierać określony skutek - wg Biblii to miałby być skutek \"zbawienie\" - \"potępienie\", ale przy takim ujęciu sprawy, wszechwiedzący Bóg przeczyłby swojemu dobru (skazując z góry niektórych na potępienie), albo by przeczył swojej wszechwiedzy (skoro by nie wiedział, co nastąpi). A może jednak zło jest tylko elementem koniecznym dla dobra, koniecznym kontrastem umożliwiającym każdemu rozwijanie dobra w sobie. Godziło by to wówczas dobroć, wszechwiedzę i wszechmocność - tyle, że z jest to sprzeczne z aktualnymi zapiskami Biblii (ponoć). Bo czy takiemu Bogu było by potrzebne piekło i wieczne potępienie? Wg mnie ani trochę.
-
cześć wszystkim \"W bazie danych na temat sekt.....przeczytaj ...i dobrze by było, by na topiku na temat Biblii nie szerzono nauk które są głoszone w róznego typu sektach orientalnych. obudz się....\" Kamelio - wszystkie mniej lub bardziej zorganizowane wiary są sektami, więc Ty też mogła byś się obudzić. Tym bardziej, że to Ty najbardziej chyba trzymasz się sztywno jednej wersji i nie dopuszczasz myśli o jakichkolwiek wątpliwościach (takie mam wrażenie - a ten świat zbudowano na wątpliwościach - gdyby nie one nadal ganialibyśmy z maczugami po jaskiniach, zamiast wymieniać elektronicznie poglądy - co najwyżej moglibyśmy zdzielić się przez głowę w kwestii czy je jest to mięso :P). To Ty dzielisz świat na czarne i białe - \"albo jesteś z nami, albo przeciwko nam\". A życie jest tęczą, nieskończoną kombinacją kolorów. Nie wiem nawet, czy to Ty nie zwracałaś tutaj kiedyś uwagi, że ŚJ najbardziej nawracają wierzących i najbardziej zwalczają tych chrześcijan, którzy się z nimi nie zgadzają. Już chyba wiem dlaczego tak bardzo z nimi walczyłaś. Tym bardziej, że z nimi mogłaś skutecznie przerzucać się cytatami i ich interpretacjami. \"i dobrze by było, by na topiku na temat Biblii nie szerzono nauk które są głoszone w róznego typu sektach orientalnych\" Czyżby znów wracamy do rozważań, że to topik tylko dla sekt biblijnych?
-
i na zawsze. W całej rozciągłości wszystkich wymiarów - tych znanych i tych nieznanych. Miłego dnia wszystkim
-
\"będę modlić sie o chrzescijan w Korei. Bardzo poruszyło mnie to co napisałaś, \"Dla Imienia Mego nienawidzieć was będą\" Kamelio - owszem, reżim Korei Płn. prześladuje chrześcijan, ale i wszystkich innych mieszkańców, poza garstką rządzących. Nawet szczerzy wyznawcy komunizmu są prześladowani jeśli tylko popadną w niełaskę, lub się nie załapią do wąskiego grona uprzywilejowanego betonu. (chociaż nie wiem, czy ktokolwiek może jeszcze, szczególnie tam, szczerze wierzyć w idee komunizmu)
-
Gosiu - a ja sądzę, że posiadamy moc sprawczą - może właśnie o to chodzi, że mamy z niej skorzystać w tej sytuacji. Oczywiście nie chodzi mi o interwencję zbrojną. Nie dość, że widać, że takie rozwiązanie raczej daje znacznie więcej złego niż dobrego (np. Irak - chociaż, mimo że wojna jest zawsze zła, trzeba szczerze przyznać, że gdyby nie takie działanie w II WŚ, to nie wiadomo jak to wszystko by w Europie wyglądało). To dwa - jest jedno państwo, które było by w stanie tego dokonać, które nie ma w tym żadnego interesu, więc co dosyć naturalne nie zrobi tego. W dodatku nie zgodziły by się na to Chiny. Dyplomacja też w chwili obecnej nic nie jest w stanie wskórać. Nawet w sytuacji znacznie łagodniejszej i bliższej nam - Białorusi. A modlitwa - może rzeczywiście to przenoszenie energii, skupianie uwagi, czy jak robią to np. Chrześcijanie modlitwa taka słowna do własnego Boga, jest w stanie pomóc. Póki co, nie mamy wielkiego wyboru. Ale mury runą. Kiedyś na pewno.
-
\"Bóg jest Jeden Jezus Chrystus \" Wiem, że się czepiam - i jest synem samego siebie? Chociaż w sumie to możliwe.
-
Gosia - a ja po swojemu, na odwrót - i jednocześnie w pewnym sensie tak samo - nie ma żadnego prawdziwego Boga. Jest tylko \"jest\". Nawet \"nie ma\" jest elementem \"jest\" :P Dobranoc
-
\"Więc nie mów jakie jest czyjeś szczęście bez Twojego Boga, bo ani trochę tego nie wiesz. wiem...bo kiedyś zyłam bez mojego Boga.\" Kamelio - nie sądzisz, że Twoje ówczesne doświadczenie do dużo za mało by na jego podstawie wyrokować o kondycji całej tej populacji. To tak jak byś powiedziała - wiem, jak się żyje w Polsce, bo żyję w Polsce. Czy naprawdę wiesz jak żyją przeróżni ludzie w Polsce? Możemy się tego domyślać, ale nic tak naprawdę nie wiemy co czuje żebrak X, jeden z najbogatszych Y, Twój sąsiad Z. Nie mamy o tym zielonego pojęcia, jeśli nam nie powiedzą. A nie da się usłyszeć 40 mln opowieści, nawet gdyby chcieli się z nami nimi podzielić. Więc możesz tylko wiedzieć jakie było Twoje szczęście bez Twojego obecnego Boga. \"Widziałaś kiedyś światło bez ciemności, albo ciemność bez światła? hmmmmm......... na pewno przemyślałeś to zdanie? \" Jak najbardziej. W 100%. Gdyby nie istniała ciemność nie istniało by światło. Żeby widzieć światło musi być ciemność (niekoniecznie w tym samym momencie czasowym i miejscu, ale ogólnie). Żeby widzieć ciemność, trzeba wiedzieć o istnieniu światła. Dlatego nie istnieją one bez siebie.
-
\"co ma wspólnego swiatłość z ciemnością\" Nic.\" Widziałaś kiedyś światło bez ciemności, albo ciemność bez światła? To tak jakby moneta mająca tylko jedną stronę. Światło i ciemność mają ze sobą wszystko wspólne. Są tylko przeciwległymi biegunami. Jak płciowa męskość i kobiecość. bez jednego nie ma drugiego.
-
\"szczęscie bez Boga jest krótkotrwałą radoscią...która umyka ciut szybciej lub jeszcze szybciej\" Ciekawi mnie, skąd to niby tak kategorycznie wiesz. To tak jakbyś powiedziała, że gdy ktoś jest czarnoskóry to coś tam. Tyle, że nie jesteś czarnoskóra, a nawet gdybyś była - to wcale nie znaczy, że inni byli by dokładnie tacy sami jak Ty. Więc nie mów jakie jest czyjeś szczęście bez Twojego Boga, bo ani trochę tego nie wiesz. Tak samo jak i ja nie wiem, jakie jest czyjeś szczęście, oprócz mojego samego.
-
\"to jest dla ciebie miłośc i dobroć pozostać z daleka nic nie dajac człowiekowi. Ludzie zyjacy taką wizją boga są samotni, niepweni jutra, nieszczęsliwi, niewiedzą co ich czeka po śmierci, jaki jest cel ich zycia.\" Kamelio - myślę, że za bardzo patrzysz na \"tych\" ludzi przez pryzmat własnych wyobrażeń o nich. (U Ciebie jakby są dwie grupy ludzi - Ci zgadzający się z Tobą czyli szczęśliwi i Ci niezgadzający się czyli nieszczęśliwy zagubieni. Otwórz oczy, nie każdy kto jest szczęśliwy wyznaje twoje poglądy) W tych dwóch zdaniach nie ma ani trochę prawdy. Bo wszędzie są różni ludzie. Są także chrześcijanie nieszczęśliwi, niepewni jutra. Pewnie powiesz, że oni wcale nie poznali Boga, Chrystusa itd. Dodasz jeszcze tak jak wcześniej \"nic mi nie umknęło gosiu, moze tobie umyka wiele rzeczy\". Cóż, Ty może i poznałaś swojego Boga - zamknęłaś go w swojej ozdobionej szkatułce i nic Ci nie umyka. I ok, Twoja sprawa. Mi poczucie szczęścia daje ciągłe poznawanie mojego \"Boga\" - za każdym razem coś nowego z \"przeogromu\".
-
Kamelio - jak już mówiłem nie raz, nie przekonuje mnie taka wizja Boga. Kłóci się z moim odczuwaniem boskości, miłości i dobra. "Świat" jest w duchowym okresie wczesnonastoletnim - sam często nie wie co z sobą zrobić. Ale powoli dorasta do świadomości (bardzo powoli w stosunku do naszego ujęcia czasu). Powoli też otrząsa się ze sztywnego "wierz bo musisz". Wg mnie to jest warunek konieczny. I jednocześnie niezatrzymywalny. Nie zatrzymasz wodospadu.
-
\"ginącego świata\" Hmm. Biedny niewidzący. To tak jakby patrzeć na nastolatka i mówić starzec. Można biadolić jaki to zły i upadający jest ten świat i można dążyć malutkimi mikrokokami do jego rozwoju. Myślę, że za pare tysięcy lat, gdy dotrą do tych zapisków o ginącym świecie, to się tylko uśmiechną.
-
Dokładnie tak jak mówi przedmówca - \"ruch\" jest w obie strony. Wyciąganie wniosku na podstawie jednego przypadku - to tak jakby znaleźć Anglika, który przeniósł się do Polski (jest takich trochę) i powiedzieć, że oto następuje fala emigracji Anglików do Polski i o czymś to świadczy. Jest też np. wszędzie trochę policjantów, którzy popadli w konflikt z prawem - jakoś na szczęście na tej podstawie nie zamyka się takiej organizacji jak policja.
-
Kamelio - obawiam się, że nikt nawet połowy tych fragmentów nie jest w stanie tutaj przeczytać. Może lepiej podaj na które fragmenty zwróciłaś uwagę - każdy będzie sobie mógł odnaleźć w całości. Bo tak, to co piszesz umyka gdzieś w natłoku cytowanego tekstu.
-
\"100% pewność swojej małości i odczytywać siebie jako źródło grzechu gotowe do poniesienia kary\" To jest wg mnie błędna pewność.