dreamer2006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dreamer2006
-
Solansz, wybacz ale moim zdaniem to nie argument na boskość czegokolwiek, że coś jest historycznie uwarunkowane i odpowiada miejscu powstania itd. A co, choćby Main Kampf nie jest? A wątpię, żeby zawierał jakieś boskie prawdy. Napisanie 2600 razy, że się pisze słowo boże? Napisać można i 100 tys. razy. To wszystko są \"dowody\" na coś niemożliwego do dowodzenia, jak ktoś wierzy to są dla niego absolutnie prawdziwe, jak ktoś nie wierzy, to nieprawdziwe. Tylko komu one są potrzebne? Wierzącym czy niewierzącym w ten pogląd? Niewierzących nie przekonują. A wierzącym co dają, skoro i tak wierzą?
-
\"Na pewnym etapie historii kościół musiał zadecydować, które księgi są z natchnienia Bożego.\" Zatem Kościół, czyli ludzie, decydował które księgi są natchnione przez Boga, a które nie. Zuchwalstwo IMHO. Dlaczego musiał? Nie mógł tego pozostawić do indywidualnych rozważań? Dana księga została uznana za Słowo Boże, kiedy (1) było w jej treści stwierdzenie, że pochodzi od Boga, (2) uczyła treści zgodnych z resztą Biblii, (3) była już używana przez kościół. (1)We wszystkim można napisać, że pochodzi od Boga. Na wyroku skazania na stos też. (2)Skoro każda księga musiała być zgodna z resztą Biblii, która została uznana jako pierwsza/pierwsze i zgodność z nią sprawdzano dla drugiej, trzeciej...? A ją samą z czym porównywano? (3)Hmm, świetne kryterium. \"Ta księga jest Słowem Bożym, bo my jej do tej pory przecież używamy\". No tak, bez tego była by niekonsekwencja i ktoś mógłby to zauważyć, że się wcześniej nauczało czegoś innego niż później uzna Chcę otrzymywać powiadomienia o nowych wypono za Słowo Boże.
-
\" a tam gdzie płod nazywa się życiem i się je chroni prawem, zawsze będzie sumienie przemawiać do tych kobiet, zanim podejmą decyzję.\" Nie sądzę, żeby prawo miało zbyt wiele wspólnego z sumieniem. Posiadania sumienia nie na się nikomu nałożyć obowiązkiem. Posiada się je lub nie. A jeśli chodzi o tą dziewczynę, co to usunęła ciążę, bo się jeszcze \"bawi\", to współczuję matki takiemu dziecki, gdyby się urodziło. A co, gdyby wówczas doszła do wniosku, że nie, ona się \"jeszcze bawi\". Nie sądzę, żeby zakaz to zmienił. Tego co w głowie i w sercu nakazem ani zakazem się nie da. A cóż, jeśli antykoncepcja jest zupełnie darmowa i ktoś nie chce mieć dzieci, a jej nie stosuje (o ile nie przeszkadzają mu w tym poglądy czy kwestie zdrowotne) tylko tak sobie \"działa\" - co będzie, to będzie, najwyżej usunę, jest moim zdaniem po prostu bezmózgiem. Zresztą w przypadku nas, ludzi, to akurat wcale nie rzadkie zjawisko.
-
Myślę, że bardzo przesadzacie. Czy teraz jest dobrze, jak aborcji dokonują jacyś podejrzani szarlatani w przeróżnych warunkach? Bo nie ma co udawać, że aborcje były, są i będą. A kiedy są wykonywane legalnie, przez specjalistów, to także można zastosować opiekę psychologiczną przed dokonaniem aborcji. Myślę, że wiele kobiet by się zastanowiło nad rezygnacją z aborcji, gdyby miały wsparcie, zamiast zdania się na siebie, konieczności kombinowania co zrobić w takiej sytuacji i bycia traktowaną jak przestępcy. Są kobiety, które i tak to zrobią. A przecież chyba żadna sensowna kobieta nie poddaje się aborcji, bo ma takie \"widzi mi się\". A jeśli kobieta jest taka co tak postępuje, i nie podda się aborcji tylko ze względu na to, że to będzie niemożliwe, to wydaje mi się, że ciężki los tego dziecka z taką matką.
-
Witam wszystkich w tym nowym roku. Z pewnym opóźnieniem wszystkiego najlepszego życzę. Aniu - Mądralki, która założyła ten temat nie widziano tu bardzo bardzo dawno (to znaczy ja nie widziałem a sporo tu swego czasu zaglądałem) - no chyba, że pod innym nickiem \"incognito\" A temat w sumie sam się prowadzi już tyle czasu.
-
Hej DES - nic się nie zmieniło, w kółko maglujemy to samo przeważnie :P A jeśli chodzi i ten temat, na który nam się zeszło, to zależy jak Ci ludzie zostali uznani za przestępców. Bo właśnie były już takie przypadki, że osoby zostały uznane za przestępców seksualnych (nie wiem tylko czy prawnie, czy tylko przez \"ofiarę\") na podstawie \"odnalezionych\" wypartych wspomnień, które tak naprawdę były prawdziwe, ale \"wzbudzone\" - i już były w USA przypadki, kiedy terapeuci, którzy doprowadzili do takich \"wspomnień\" zostali pozwani i przegrali te sprawy. Ale rzeczywiście może to być na podstawie skazanych, czyli w udowodnionych sprawach. Ale zawsze mnie ciekawiło, co jeśli ktoś został niesłusznie oskarżony - specjalnie. Może nie o pedofilię, bo dzieci tak nie robią, ale np. o molestowanie np. w pracy. Jak w takiej sprawie można udowodnić swoją niewinność - bo w tych sprawach niby jest jak we wszystkim domniemanie niewinności - ale chyba nie do końca to działa. Ale dobra, to nie na temat.
-
Nie mam zupełnie żadnych informacji na ten temat i nigdy mnie to nie interesowało, ale podejrzewam, że to mogą być mocno przesadzone informacje - zależy jak to było szacowane. Ale w ostatnich latach nastąpiła tendencja ogromnego wzrostu \"znajdywania\" pedofilów - w części prawdziwych, ale też w dużej części ponoć było to związane z tym, że terapeuci potrafili \"wynaleźć\" u pacjentów wspomnienia o molestowaniu którego tak naprawdę nie było (bo to oparte na założeniu, że często takie wspomnienia są wyparte i człowiek sam nie jest ich świadomy) - w którymś z ostatnich \"wprost\" było na ten temat. Więc jeśli szacunki były tworzone bez uwzględnienia tego to wyniki pewnie są zafałszowane. Zresztą to zawsze szacunki tylko.
-
Nie, zdecydowanie chodziło mi w sensie akceptowania wiary, sposobu życia itd., który nikogo nie krzywdzi. Jeśli coś powoduje czyjąś krzywdę, ranienie, to już inna bajka. Jednak to, co nazywa się miłością bliźniego, to podstawa i pisałem właściwie to zakładając, że z tym wiąże się czyjaś wiara. Jeśli jest inaczej, wątpię, by taki ktoś miał zamiar wysłuchiwać jakichkolwiek życzeń kogoś o innym poglądzie. \"ale czego życzyć ludziom zafascynowanym praktykami nazistowskimi i pedofilią???\" Coś bardzo wątpię, żebyś wiedziała o takich ludziach i musiała im teraz coś życzyć. Zresztą sądzę, mam nadzieję, że tacy ludzie to bardzo marginalny odsetek.
-
\"Hmmmm zastanawiam się nad twoimi słowami. W jakimś stopniu masz rację, ale jakoś mi przykro kiedy widzę , że zapominamy o prawdziwym znaczeniu świąt Narodzenia PAńskiego.\" Solansz - ale czy Ty zapominasz o znaczeniu w które wierzysz? Wątpię. Więc dlaczego Ci przykro, z powodu czyjegoś podejścia? Dla mnie mają zupełnie inne znaczenie. I nie sądzę, żeby to był powód do przykrości kogokolwiek - Katolika, Ateisty, Muzułmanina czy kogokolwiek. Każdy nadaje w sobie własne znaczenie. \" Zastanawiam się czy nie obrażę mojich sąsiadów jak im podobne życzenia złożę, i czy oni się nie odwrócą ode mnie przez to bo oni nie wyglądają mi na wyznających wiarę Chrystusa, ale Święta obchodzą... świat zwariował nie wiem czego mam im życzyć..\" Aniu - a jeżeli by się okazało, że wyznają zupełnie inną wiarę? Ale święta jednak obchodzą (ja w sumie też obchodzę, choć żaden ze mnie Chrześcijanin) czy to będzie miało znaczenie - jeśli będziesz życzyła im dobrego, niezależnie od poglądów i wiary (a na życzenie dobra, pomyślności, szczęścia zasługuje każdy niezależnie od tego w co wierzy). Myślę, że nic się nie stanie. Więc może ułóż sobie takie życzenia, które będą uniwersalne - każdy będzie mógł znaleźć w nich to, w co wierzy. A dla tych, co wiesz, że wierzą w to co Ty, życz normalnie. Mi się to kojarzy z Desideratą: (Np. z http://www.tezeusz.pl/cms/tz/index.php?id=120) \"DESIDERATA Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj, jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece, jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego, co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Jeśli porównujesz się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od Ciebie. Ciesz się zarówno swoimi osiągnięciami jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech Ci to nie przesłania prawdziwej cnoty, wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć: nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla Ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata, nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy Ci to jest dla Ciebie jasne czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz i jakiekolwiek są Twoje pragnienia: w zgiełku ulicznym, w zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny. Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy. \") Moim zdaniem dla każdego. Każdy znajdzie co będzie chciał, w co wierzy. Bo tak w gruncie rzeczy - dlaczego Chrześcijanin nie mógłby życzyć wszystkiego najlepszego np. Muzułmaninowi, Żydowi, Buddyście czy wyznawcy jakiejkolwiek religii, w dniu swoich świąt. A oni mu i innym w dniu swoich. Jeśli mądrze i z szacunkiem ze sobą żyją (z czym wciąż jest problem w naszym świecie) to wg mnie żaden problem. Coś pięknego. Bądźcie szczęśliwi w cokolwiek wierzycie :) Pozdrawiam
-
Ewolucja - święta z chrześcijańskich przekształciły się w świecki. Ale przecież kto chce traktować je po chrześcijańsku ten będzie tak robił - jeśli chce znaleźć np. takie kartki to znajdzie. A dlaczego się nie pojawiają - widocznie się ich za wiele nie kupuje, bo wówczas by były. Ale tak samo u nas w święta innych wyznań nie ma w sklepach powszechnie rzeczy z nimi związanych. Nie mi się wypowiadać na ten temat - ale to może dobrze. Chyba to lepsze niż np. matrioszki religijne (były z JP II np.) - nawet mnie to trochę \"dziwi\".
-
\"Czym się przejmujesz, ja mam schizofrenię, hehe\" Nie bardzo się przejmuję. Na forum jest wielu takich typów zajmujących się analizą wszystkich dookoła, tylko nie siebie. Tak samo jak podszywaczy, trolli i przeróżnych takich. Może jacyś niespełnieni naśladowcy dziadziusia Freuda. Zresztą nie ma co ich karmić.
-
\"teraz twoje wypowiedzi świadczą o braku jakiejkolwiek głębszej wiedzy, nieznajomości retoryki i zamiłowania go płaskich hasełek z agitek\" O wow, jakiś analizator mojej osoby :P A po co miałbym zaświadczać o znajomości retoryki w tym miejscu (abstrahując czy takową posiadam czy nie)? Nie jest moim celem przekonać nikogo do niczego. Staram się nie bawić w perswazję. Przynajmniej w tej tematyce to wg mnie to bez sensu. Cóż głębszą wiedzę możesz zaprezentować swoją, przy okazji pobłyszcz sobie znajomością retoryki. Nie za bardzo orientuję się w hasełkach z agitek, ale trudno. Te ostatnie wypowiedzi to były wyłącznie moje wypłody, gdybanie - to ja je popełniłem bez potrzeby żadnych hasełek (może zacznę takowe pisać, ku radości analizatorów? :P)
-
W sumie macie rację, skoro tego potrzebujecie to oceniajcie. Za informację o Waszym punkcie widzenia dziękuję :) ale i tak uważam, że nie wszystko da się dopasować w kategorie widzenia i do maksimum racjonalnego udowadniania, \"szkiełka i oka\". Choć kiedyś też miałem inne zdanie. Więc może i będę miał je ponownie. Ale obecnie nie sądzę. Ale akurat nie są to sprawy, które trzeba komukolwiek udowadniać ani nic takiego. Ktoś może się równie dobrze bez nich obejść - to zawsze własna sprawa.
-
\"Wybacz ale twoje sylogizmy nie są nawet prostackie. Są idiotyczne\" Być może takie są. Nie Tobie to jednak oceniać. Jak każdy mam prawo pisać co myślę, albo co sobie rozważam. Więc swoje oceny o niezwykle kulturalnej formie możesz wsadzić dobrze wiesz gdzie.
-
\"Owszem, ale staje się tak pod wpływem zażytych substancji psychoaktywnych więc wybacz, ale realność tych istot nie jest nawet wątpliwa. One są płodem ordynarnego działania narkotyku \" Piszesz o zmysłowym postrzeganiu tego - przy pomocy \"dopalaczy\". I chyba masz rację. Tyle, że to, że czegoś nie potrafimy zobaczyć wcale nie świadczy o tym, że tego nie ma (jak również w drugą stronę, że to jest). Jeśli np. ja bym był daltonistą i nie widział bym żadnej różnicy pomiędzy czerwonym i zielonym, czy te kolory nie będą istniały? Może nie widząc wielu rzeczy, które być może ktoś widzi, jesteśmy właśnie takimi daltonistami? Czy to, że statystyczny \"ogół\" nie widzi czegoś sprawia, że ktoś inny nie może tego zobaczyć? Zresztą czy niewidzenie czegoś o czymś świadczy - raczej ni widujemy fal radiowych, a radio sobie gra - ale fale radiowe były nawet kiedy ludzie nie potrafili tego udowodnić. Tak samo np. z prądem elektrycznym. Przez tysiąclecia ludzie nie wiedzieli o jego istnieniu (poza np. piorunem). A jest. I ma się dobrze. Więc może pewnych rzeczy tylko nie widzimy, nie potrafimy tego racjonalnie wytłumaczyć, ale one są i bez tego mają się zupełnie dobrze?
-
\"Widzieli duchy/energie/bogów, rozmawiali z aniołami/diabłami/widmami \" A skąd wiesz, że tego nie można zobaczyć? Dla wielu kultur (np. Aborygenów, Indian) świat magii, duchów, energii jest postrzegany jako równie realny jak ten namacalny. W naszym, zachodnim świecie tak nie jest - ale czy to znaczy, że mamy rację? Jakoś w naszej cywilizacji ludzie wcale nie zbliżyli się do ideału szczęścia - więc trudno mówić, żeby to był idealny sposób postrzegania, choć faktycznie - materialnie przejęliśmy kontrolę nad światem - narzuciliśmy zachodnią dominację - ale to tylko materialność.
-
O tak - joga, reinkarnacja i pozytywne myślenie to wielkie zagrożenia :P Ciekawe tylko dla kogo? Kto się ich boi? Czy aby nie Ci, których sztywna wizja nie pozwala na istnienie w świecie innych wizji?
-
\"tego sie własnie boję, że te wizje moga sie okazać nieprawdą. Niewierzący lekarze wynajdą jakąs chorobę i wmówią, że to nie wizje od Boga, lecz coś innego. Boje sie, że Bóg też zrezygnuje z posyłania wizji, jeżeli siostra pozwoli sobie grzebać w mózgu, robic usg, tomografie i inne. a siostra tak pięknie powiada mi o tych wizjach, wydaje mi sie wtedy, że sama je widzę.\" Jakie to ma znaczenie czy ktokolwiek coś wynajdzie? Moim zdaniem żadne. Czy Bóg zrezygnuje z posyłania wizji - on już chyba najlepiej wie. I sądzę, że dobrze wie, czy mają się skończyć czy nie, nie zwracając uwagi na takie duperele jak badania i czyjaś opinia.
-
siostro Joannno - kto Ci ma na to odpowiedzieć? Kiedy powiem Ci ja, czy inny człowiek - \"tak, zawsze pochodzą od Boga\", \"nie, nigdy nie pochodzą od Boga\", to czy tak będzie? Czy jakiś człowiek może kategorycznie to wiedzieć, stwierdzić? Czy wizje za sprawą guza mózgu czy padaczki nie mogą pochodzić od Boga? Wydaje mi się, że także wszelkie wizje, trzeba sprawdzać samemu, w duchu (a może należało by powiedzieć - sam na sam z Bogiem?) - czy czuję, że wizja ta pochodzi od Boga. A czy \"zła wizja\" nie może pochodzić do Boga? Czy nie może nieść za sobą czegoś dobrego w \"przewrotnej formie\"? Oczywiście dywaguję.
-
\" wróżby to zabobony i wierzący nie powinni się nimi zajmować!\" A kim są wierzący? Jeśli bym się nazwał wierzącym, to raczej ja i to w co wierzę, będzie określać, czym powinienem się zajmować, a nie ktoś komu to się tak widzi. Czyżby to znów próba zawłaszczenia określenia \"wierzący\" dla czyjejś \"mojej-najmojszej\" opcji? Jeśli tak, to z góry nieudana, bo chętnych na to jest zbyt wielu.
-
\"Czy Bóg walczy z diabłem? Hmmmm..... według mnie to stwierdzenie jest pod znakiem zapytania\" Według mnie też - czy Bóg miałby potrzebę walczyć z kimkolwiek? Gdyby miał, to by się go pozbył i po sprawie. Nie pozwolił by mu nawet powstać i po sprawie. Ja myślę, że nie walczy, nie rywalizuje. Ani też nie drży o \"biedne dziatki na ziemi\" (nie mylić z dziadkami :P) które mogą \"pójść źle\". Ja myślę, że tzw. szatan jest po prostu przewidziany, jako część ludzkiej drogi. Jako część doświadczenia, stawania się, nabierania mądrości. Że \"on\" tak naprawdę jest zakamarkiem ludzkiej duszy - która niejednokrotnie skłania się do zła, przez zło rodzi się cierpienie. Ale ono w gruncie rzeczy buduje człowieka, tworzy i myślę, że w efekcie, pozwala gdzieś tam na drodze dojść do momentu, gdy człowiek nie musi walczyć z tym \"zakamarkiem duszy\" jest od niego wolny - spokojnie i świadomie. Ale to zdecydowanie nie trwa tyle ile życie człowieka, nawet nie tyle co wiek, jak widać już całkiem sporo tysięcy lat jeszcze nie wystarcza. Co nie znaczy, że tak nie może być - co z tego, że nie w ciągu życia człowieka - a to jakiś wyznacznik? Szczególnie jeśli się uznaje, że to dusza żyje - a nie życie ciała. Nie sądzę, żeby była więc jakaś walka Boga. Walka świadczy o słabości, o strachu. Silni duchowo, pełni miłości, nie muszą walczyć. Tak sądzę.
-
A ja myślę, że to nie jest kwestia czegoś wrodzonego - bo wrodzone to dane raz, niezbywalne jeśli się ma, niemożliwe do nabycia, jeśli się nie ma. Tak jak nos - nos jest wrodzony. A postawy wg mnie nie. Myślę, że pomaganie może i powinno sprawiać satysfakcję pomagającego. Dlaczego ktoś pomagający, jak określamy bezinteresownie, nie powinien się czuć tym usatysfakcjonowany i zadowolony? Kwestia tego, jak do sprawy podchodzi - myślę, że można i pozytywnie i negatywnie. Pozytywnie - satysfakcja wewnętrzna z samego faktu udzielenia pomocy, że sprawiło się, że komuś jest odrobinę lepiej. Negatywnie - np. w takiej samej sytuacji gdy \"nikt nie widzi, nikt nie docenia\" i człowiek czuję się z tym źle, a gdy \"ktoś widzi, ktoś docenia\" to już dobrze. Choć oczywiście doceniać czyjeś działanie się powinno. Ale chyba docenienie zewnętrzne jako główny motywator nie jest dobre. Tyle, że tak zbudowany jest w znacznej mierze nasz mocno \"urealniony\" świat.
-
\"Niesienie pomocy powinno sprawiać radość mnie samej, oraz nakręcać mnie bym chciała to zrobić znowu i znowu, po co- bo mi to sprawia radość że mogę komuś pomóc. Myślę, że tak to się powinno odbywać w rozrachunku z mojim sumieniem. trzeba zwracać dlatego uwagę na to co się odczuwa w danym momencie w rozmaitych sytuacjach życiowych\" Otóż to, moim zdaniem. Jeżeli pomagasz bo dzięki temu czujesz się \"ach jaka jestem dobra, ach jaka jestem wspaniała\" a tak naprawdę tylko przymuszasz się do tego, by odnieść takie wrażenie o samej sobie, by inni zobaczyli i w ogóle, to nie o to chodzi. Co innego, gdy czujesz dzięki temu wiatr w żagle, we własnej duszy, bez względu na wrażenie i wrażenie innych. Tak jak \"nie ma pracownika z niewolnika\" tak też i pomoc cierpiętnicza raczej nie jest dobrym pomysłem. Bo może i pomagasz fizycznie, ale napełnia Cię to złą energią, złymi myślami - a to przechodzi na innych. Znam osobę, która jest bardzo pracowita, bardzo wiele robi i pomaga - ale później roztacza wokół siebie aurę \"ach, jak się napracowałam, ach jak dużo dla was zrobiłam, ach podziwiajcie mnie\" - tylko nie zauważa tego, że nie tylko ona to robiła, ale i inne osoby razem z nią. Ale ona \"beze mnie byście sobie nie poradzili\". W gruncie rzeczy, po otrzymaniu takiej pomocy można mieć wręcz negatywne odczucia - bo wszystko jest przygotowane pięknie i cudownie, ale wokoło tego fruwa aura cierpiętniczego poświęcenia.
-
A nazwa \"wybielacz\"? Mówi o tym, że dusza się wybiela? (Ostrzegam by jednak nie próbować jeść) ;)
-
"Więc myślę (to tylko moje zdanie)- dreamer, że ktokolwiek twierdził to powyżej, był w błędzie.... Mk 12:24 Bw "Odpowiedział im Jezus: Czy nie dlatego błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej?" ale nam się zgrało dreamer....raz udało nam sie zgodzić..." Kamelio, coś mi się widzi, że właśnie w tym niezwykle bardzo się nie zgodziliśmy. Bo jak dla mnie to podpis do tego bardziej pasujący jest: "popraw pisma" (z opowiastek rozpowszechnionych de Mello)