dreamer2006

\"Albo przyjmujesz ją albo jest ci trudno.....\" Kiedy mi jest ostatnio coraz lepiej, i to wierząc bez ukonkretniania wierzeń, obiektów i słów.

Cóż, Mojżesz to ten pan o którym pisano, że srożył się za niewymordowanie kobiet i dzieci (swoją drogą facetów to nikogo już nie dziwi jakoś) Więc albo w tym jednym fragmencie Biblia jest tylko dodanymi, pustymi słowami, albo Mojżesz jest mało wiarygodny dla mnie.

\"nawet jak dziś Słowo Boga Cię nie przekonuje...to pomyśl nad tym....czy nie warto zaufać Jezusowi i zyskać życie wieczne...pomysl. Piszę dziś dużo, bo jeszcze kilka dni będę z wami....wyjeżdzam na dłuuugiii urlop. Daleko ...jakieś 600 km od internetu......ale to jeszcze za kilka dni ...i chcę byście żyli...nie umierali...bez Chrystusa. \" To nie sprzedaż, nie transakcja wymiany, nie mam zamiaru ufać (słowom, bo mówisz o słowach nie o Jezusie) dlatego, żeby coś zyskać. Tym bardziej, że samego Jezusa nie neguję, tylko inaczej czuję jego słowa. Czy boisz się śmierci, że tyle mówisz o niej?

\"masz do wyboru wlasne odczucia i przekonania, bądz uwierzenie Słowu Bozemu. Wybór należy do ciebie....\" To w co Ty wierzysz też opiera się na Twoich odczuciach i przekonaniach (przynajmniej mam nadzieję, że na Twoich, a nie cudzych). Zatem mam wybór wierzyć we własne albo cudze. Ale nie czuję potrzeby niczego wybierać. Nie jest to test zamknięty w którym zaznacza się a b c lub d. Życie to nie egzamin, to nie wyścig, to nie pojedynek.

Ale do tej lampy zbyt wielu ludzi dolewało własnej oliwy. Zbyt wielu ludzi zmieniało słowa tego listu. Zbyt wielu zasklepiało się w jego słowach i wpadało z ich powodu w nienawiść - w imię tego listu. Listy są po to by je czytać i wyciągać naukę - ale nie ślepo, bo napisał je ten a ten adresat (tzn. tak jest napisane na kopercie). Wcale nie znaczy to, że list jest tylko jeden.

\"... nawet jak niepotrzebnie ochrzczonym ...\" Elf, a jakie to ma znaczenie? Sprawia Ci to różnicę, czy coś się zdarzyło, skoro nawet tego nie pamiętasz? Niech sobie inni pamiętają skoro chcą, to ich problem. Niech sobie ktoś tam przechowuje w statystykach, skoro go to dowartościowuje - będzie miał większe \"procenty\" \"wiernych\"

\"marzycielu...taka jest wola Ojca....być posłusznym Ojcu znaczy przyjać Jego wolę, nie swoje przekonania na ten temat. Wybierasz posłuszeństwo...lub własną opcję.\" Ale to tylko jest przekonanie na temat jego woli,jak każde inne. Moje odczucia, \"przekonanie\" mówi, że jest coś ponad słowami i nie możemy się od nich uzależniać, zasklepiać. Choćby były najmądrzejsze.

\"i dla Jezusa\" Myślę, że Jezus nie chciałby, żebyśmy żyli tylko dla niego, nie sądzę, żeby był taki egoistą. Prędzej z nim - tak jak idziesz z przyjacielem gdzieś, z ukochanym, a nie dla przyjaciela czy ukochanego. Myślę, że tak samo on by wolał, żeby iść z nim ramię w ramię.

\"Chrzest przez zanurzenie to symbol śmierci \"starego człowieka\" i \"powtórne narodzenie\"- wynurzenie sie ze śmierci...do \"nowego życia\" ...już z Jezusem i dla Jezusa. w Jezusie.\" Nawet gdybym wierzył w ten sposób, to nie chciałbym, żeby mnie ktoś \"zanurzał\" - jakaś taka ludzka \"pokazówka\". A woda to tylko symbol. Można wierzyć i bez symboli.

Co to za znaczenie jakie są światy - są takie jakie są - czyli najwłaściwsze :)

Nie no, oczywiście, niech każdy wierzy w co chce, bo w pewnym (istotnym) subiektywnym sensie właśnie to istnieje. I oczywiście, każdy może posługiwać się własną wizją. Zresztą i tak, nawet metaforyczne ujęcie sprawy nie będzie nigdy w 100% opisującym spraw boskości. Ale właśnie dla mnie na cząsteczki lodu - wody - pary wodnej składają się atomy - takie same jak składniki całej reszty wszechświata. A co do miłości do Boga czy boga - może właśnie ta miłość to miłość do wszystkiego co jest. A może to po prostu miłość bez strachu.

\"przyjdzcie do mnie wszyscy\" \"zamieszkacie w domu ojca\" \"dam wam koronę życia\" \"i będziecie z Panem na wieki\" \"kto we mnie wierzy nie umrze\" Co ma mnie tu przekonywać i do czego? Co mam Ci odpowiedzieć.? I tak zapewne jeśli powiem, że dla mnie właśnie wypełnieniem tego jest to o czym pisze de Mello - świadomość, oświecenie - na wzór Chrystusa - bo on był świadomy i oświecony (lecz nie tylko on) - to powiesz mi prawdopodobnie, że tak nie jest. Myślę, że żeby się \"modlić\" nie trzeba wcale padać na kolana, szeptać czy tworzyć w myślach słów, przekazu, należeć do jakichś religijnych zgromadzeń, chodzić na msze czy ich odpowiedniki, składać ofiar na kościoły, zbory czy inne twory, mówić o miłości do Boga. Może się mylę, ale to, co głosisz kojarzy mi się z atmosferą ciężkiej podniosłości, adoracji, słów wypowiadanych bojaźliwie szeptem, by nie \"przeszkodzić\" świętości. \"Chodzenia na kolanach\", bo jesteśmy tacy malutcy, tacy słabiutcy. Bo się narazimy. Coś tak jak kościół - chłodne wnętrze, gdzie wypada robić, to tamto i tamto, a co innego to już świętokradztwo. Gdzie wszystko musi być podniosłe, \"wielkie\" i \"święte\". Gdzie nawet światło wpadające do środka nie może być zwykłym słońcem, tylko \"świętą ferią barw z kolorowych\" witraży. Tak mi się to kojarzy - jak człowiek, który lodowatym spojrzeniem nakazuje ciszę \"bo Bóg\" - mam nadzieję, że u Ciebie jednak tak nie jest.

\"Wierzyć Synowi, to mieć pewnośc ze Jego Słowa sa prawdą i wszystko co mówił jest Prawdą.\" Ale wierzyć w to, że to wszystko, co mówił Jezus, to wcale nie jest koniecznie tożsame wierzeniu, że to co mówi księga to są dokładnie jego słowa. \"Wierzyć to życ zgodnie z tym w co się wierzy i Komu sie wierzy.\" Czyli jak wg Ciebie? \"piszesz prawdopodobnie..... zapytaj Nadawcy co miał na myśli mówiąc \"przez wiarę\"..a będziesz miał pewnosć.\" Kamelio, kiedy ja wcale tej pewności mieć nie potrzebuję - za dużo przez mających ową \"pewność\" różnych barw i odcieni krwi spłynęło. Ci, którzy żądali śmierci Jezusa też \"byli pewni\". Gdyby potrafili powiedzieć sobie \"nie wiem\", \"być może\" nie zabijali by ani jego, ani \"innowierców\", nie wbijaliby się w \"nowojorskie wieże\", czymkolwiek dla nich konkretnych one by dla nie były. Mieć pewność to zaprzeczenie otwartości - mając pewność, nawet jeśli się mylisz odrobinę, to nigdy swej pomyłki nie skorygujesz, bo przecież \"masz pewność\". Choćby Bóg nagle przysłał po raz kolejny kogoś takiego jak Jezus, wtedy mu nie uwierzysz, bo będziesz mówić \"Ty nie jesteś Jezus\". A i myślę, że boskości żadna nasza \"pewność\" nie jest potrzebna - nawet zwykłe rzeczy istnieją, niezależnie czy my w to wierzymy, czy nie. Kilka miesięcy temu nie miałem pojęcia, że istnieje Kamelia, ale Kamelia jak najbardziej wówczas istniała. Więc myślę, że gorzej jest \"mieć pewność\" niż zupełnie się mylić, ale w tym się nie zasklepiać.

\"Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa.\" - LIST DO GALACJAN 3:26-27 Stać sie dzieckiem Boga można przez wiarę w Jezusa Chrystusa, przez przyobleczenie sie w Niego. Bóg patrząc na nas, po \"przyobleczeniu się w Chrystusa\" widzi swojego umiłowanego Syna. Tym samem jesteśmy usprawiedliwieni przed Bogiem przez wiarę w Syna Bożego i przez \"przyobleczenie się w Niego\" mamy czystą szatę wybieloną doskonałym przebaczeniem chrystusowym.\" Kamelio - ale właśnie prawdopodobnie przyoblec w Chrystusa można się poprzez uzyskanie oświecenia, poprzez stanie się takim jak on w ten sposób. Bo mówić \"wierzę\" sobie może każdy - ale czy w ten sposób się zbliża do niego? Niekoniecznie.

Kamelio - w porównaniu do wody jest jeden problem. Woda jednocześnie nie jest w trzech stanach skupienia, jak twierdzą chrześcijanie - ta sama cząsteczka nie może być jednocześnie stała, lotna i ciekła. No i woda to H+H+0, a każda z cząsteczek składa się z atomów, te z protonów, neutronów i elektronów, a te całkiem możliwe, że jeszcze z czegoś.

Będę strzelał - z Biblii? :P

\"Czy tak bardzo się różnimy? Maalutka, Dreamer, Kamelia i Black, i inni, wszyscy chcą jednego, ale w różnych formach. Czy warto więc rozdzieleć wszystkich bogiem?\" Nie różnimy się wcale - jesteśmy dokładnie tacy sami :) Nie warto rozdzielać niczym.

Sam musisz sobie odpowiedzieć, my możemy co najwyżej przedstawić nasze punkty widzenia. Ale mój to jutro, bo lecę spać. Dobranoc.

IMHO - nie wziął, tylko zasłoniliśmy sobie sami, przez ludzką głupotę. A wystarczy chyba tylko dostrzec. Dobranoc, słodkich snów :)

Ja myślę, że jabłko zrobił złym jakiś ludzki skryba na zamówienie człowieka, który był tak cwany, że wymyślił, iż dodając swoje słowa, przejmie \"rząd dusz\" za pomocą ślepego posłuszeństwa. A wg mnie jeśli wierzysz bo musisz - ktoś Cię zmusza siłą, czy zmusza Cię strach, to nie wierzysz ani trochę. Ponoć ze strachu wynika wszelkie zło i cierpienie - i to chyba racja.

\"a i do boskosci nie dojdziesz\" Nie musisz, bo już została Ci dana - musisz i my wszyscy musimy tylko to dostrzec.

\"Przebudzeniu\"De Mello,a kimze on jest,ze uwazasz Go za autorytet,czy chocby namiastke,prawdziwszego niz Autora Biblia?\" Nie ma autorytetów prawdziwszych i mniej prawdziwszych, i w ogóle nie powinniśmy w coś wierzyć tylko dlatego bo ktoś jest autorytetem (tzn. w słowa, które wypowiada). Zatem jeśli jest dla mnie tzw. autorytetem mam nadzieję, że wkrótce przestanie - tak jak i każdy inny. \"To tez tylko ludzkie mysli przelane na karty papieru,wygodniejsze dla ciebie i tobie podobnym. Nie ujmuje wam,ale nie moge patrzec,jak uwazacie ze na sile probujemy nawracac,lub na sile przekonujemy o prawdziwosci biblii. Wy rowniez to robicie,ale tego chyba nie zauwazacie,moze przez te slepote o ktorej pisala kamelia?\" Ja już to napisałem - większość moich tekstów powstała tutaj z chęci \"posiadania racji\" przeważnie tego nie widziałem. Teraz niestety nadal tak jest, jeszcze się nie uwolniłem od tego. \"Wg waszej teorii niczego nie tracimy,nawet jesli nie poznamy tej Prawidziwszej prawdy,nic nie tracimy,bo i tak sie na nowo urodzimy...i zycie sie kreci dalej,obojetne czy zrobie tak,czy owak. Czy nie bylo by to latwe,wybrac wlasnie te prawde(wasza)? Po co bysmy mieli sie sami zadreczac? Tio nie nasze widzimisie,to wiara.\" Wręcz przeciwnie - ja nie wiem czy wierzę w reinkarnację, więc nie mógłbym czegoś takiego mówić. Tracimy - rezygnując ze świadomości, trzymając się kurczowo iluzji (tu nie chodzi o Boga, żeby nie było wątpliwości - głównie o status, przypodobanie się ludziom, ludzką opinię o nas, pieniądze, osiąganie sukcesów, zdobywanie \"szczytów\", bycie \"mądrym\", \"pięknym\" i \"cudownym\" - wpadamy w pułapkę, którą sobie sami stworzyliśmy) - tracimy nasz czas, który jest tutaj i teraz - niezależnie od tego co następuje po śmierci. A prawdy nie ma prawdziwszej - prawda jest tylko jedna tak dla nas niewidoczna. \"Wg Biblii,wy stracicie jesli bedziecie zaprzeczac Bogu i Jezusowi(Synowi Bozemu),chyba ze robicie to bezwiednie,ale tak dzialoby sie tylko wtewdy gdybyscie nie milei mozliwosci poznania,a macie i nadal z tego szydzicie(bo jest wam niewygodna).Lepiej samemu wymyslac swoja prawde osobista,wygodniejsza.... Jednak nikt was za to nie spali na stosie,bo to niezgodne z nauka Jezusa.To po prostu wasz wybor.\" Ale właśnie to o czym pisze De Mello - to jest jakiś /jego/ sposób na poznanie Boga i Jezusa - \"zbliżenie\" się. Przeczytaj - i spróbuj tak jak mówi - za słowami Buddy: \"Przypomnij sobie wspaniałe słowa Buddy, kiedy powiedział: \"Mnichom i uczonym nie wolno akceptować moich poglądów - z szacunku. Muszą je analizować tak, jak złotnik sprawdza jakość kruszcu. Trąc, skrobiąc, pocierając i topiąc\". Spróbuj nie nastawiać się negatywnie, ani też nie próbuj pozytywnie - spróbuj bezstronnie przeczytać i przemyśleć. Spróbuj przeczytać całość - bo wyrwane fragmenty mogą być pozbawione sensu. Tutaj jest wersja elektroniczna - ale wg mnie z papierowej się znacznie lepiej czyta: http://www.astro.eco.pl/przebudzenie.html#przeb Chciałbym usłyszeć co o tym sądzisz - szczególnie jeśli się nie będziesz zgadzać. Bo pomoże mi to testować ten kruszec. A i może przyznasz, że nie taki de Mello straszny. :)

A jeszcze mi jedno przyszło do głowy - możecie nie wierzyć w reinkarnację (ja nie wiem czy wierzę), może ona jest nawet obiektywnie nieistniejąca - ale spróbujcie sobie wyobrazić, że jest - że to wy byliście tymi zaślepionymi krzyżowcami co mordowali jak leciało, że to Wy byliście Hitlerem, Stalinem czy innym z milionów oprawców - wyobraźcie sobie i zauważcie, że nie jesteście - nie jesteśmy (bo każdego to dotyczy) ani trochę lepsi, ani odrobinę. Ja ostatnio się o tym dowiedziałem, ale wciąż próbuję to tak naprawdę zrozumieć. Kiedy patrzę na choćby Giertycha czy ludzi z jego nurtu widzę, że wcale tego jeszcze tak naprawdę nie rozumiem. Wiem, że jestem dokładnie taki sam, wiem, że im bardziej czuję jakąś pogardę, odrazę do tego co on reprezentuje, tym bardziej się do tego niestety zbliżam. Wiem o tym, ale wcale tego jeszcze nie zrozumiałem - nie potrafię póki co absolutnie poczuć, że jestem dokładnie taki sam. A jestem. I wszyscy jesteśmy.

Kamelio - oni mogli mówić dokładnie tak samo, bo to są tylko interpretacje słów. A my nie jesteśmy wcale ani lepsi ani gorsi niż oni - jesteśmy dokładnie tacy sami. Wcale nie lepiej analizujemy i wcale nie lepiej żyjemy. Tylko w trochę innych czasach i realiach.

Wiesz Kamelio - zgadzam się z Tobą w tym co mówisz, ale nie koniecznie ten \"czyni wolę ojca\" kto jest o tym przekonany. Niezliczone ilości morderców religijnych było absolutnie przekonanych, że właśnie w ten sposób \"czynią wolę ojca\". I co, oni nie czytali Biblii? Oni także mieli wersety, które w ich przekonaniu właśnie to nakazywały.