dreamer2006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dreamer2006
-
\"to miłość Pana....jest zawsze z tymi którzy Go potrzebują.....\" Jest zawsze z wszystkimi - tylko niektórzy jej nie dostrzegają. \"przyjdzcie do Mnie wszyscy którzy jesteście strapieni, zmęczeni, zmartwieni, a ja dam wam ukojenie..\" powiedział Jezus.\" Jezus chyba mówił o Oświeceniu. Aby pójść za nim, nie pozornie, \"fizycznie\" go naśladując - bo to się mija z celem, jest tylko udawaniem, ale żeby osiągnąć oświecenie - i w ten sposób zbliżyć się do Boga, do Niego, do wszelkiego istnienia - poczuć Boga, a nie tylko słowa o nim, które są ułudą, mirażem, fatamorganą i często zasłaniają go właśnie.
-
A tak w ogóle - akurat dzień tego święta wywodzi się z wierzeń niechrześcijańskich - został od nich przejęty. Ale to chyba bez znaczenia - bo świętujesz nie dzień, a ważny dla Ciebie fakt. Dla mnie takim faktem jest np. spotkanie z rodziną.
-
Kamelio - pewnie nie obchodzą - u mnie rodzina obchodzi - więc jest to okazja do spotkania - dla mnie dzień w zasadzie jak każdy inny - ale ze względu na to, że rodzina obchodzi, ma czas się wtedy spotkać - to przez to staje się trochę wyjątkowy. I jest fajnie, nie bo święto - tylko, że są ludzie z którymi fajnie jest się spotkać. Ot i tyle.
-
Kamelio - przyłączę się do tego świątecznego - niezależnie od tego w co wierzymy, święta tu super okazja do rodzinnego, miłego spotkania - i tak \"powinno\" być (bo powinno to zdecydowanie zbyt mocne słowo). Cieszcie się, choćby z tego, że jesteście razem :)
-
\"Temat jest oczywisty,ale dyskusja jakby nie dotyczy tematu.\" Popatrz na to inaczej - Biblia w założeniu dotyczy Boga - a Bóg chociaż różnie interpretowany to życie - dla różnych osób mniejsza lub większa jego cząstka - a o tym właśnie tu mówimy. Nie tylko żaglowiec jest statkiem. Popatrz jak wiele jest różnych jednostek pływających.
-
No ba, jak można było nie słuchać autorytetu partii :P
-
Wtedy to ja śliniłem zabawki i tym podobne zabawy duchowe miałem ;) . I byłem jakby bliżej niż jestem dzisiaj :P
-
\"Przede wszystkim: czy potraficie odrzucić wszelki autorytet? Jeżeli to potraficie, oznacza to, że już pozbyliście się obawy. Cóż się wtedy dzieje? Gdy odrzucacie coś fałszywego, co nosiliście w sobie od pokoleń, gdy odrzucacie jakiś ciężar, co się wówczas dzieje? Macie wtedy więcej energii, nieprawdaż? Macie większe możliwości, macie więcej siły i energii życiowej, jesteście bardziej przedsiębiorczy. Jeżeli tego nie czujecie, oznacza to, że nie odrzuciliście jeszcze brzemienia, nie pozbyliście się balastu autorytetu.\" To bardzo trudne. \"Zrozumiawszy, że chcąc dokonać całkowitej przemiany w strukturze swej psychiki, nie możemy opierać się na żadnym zewnętrznym autorytecie, spotykamy się z nieskończenie większą trudnością odrzucenia swego własnego wewnętrznego autorytetu, autorytetu swych odrębnych, drobnych doświadczeń i nagromadzonych opinii, wiedzy, pojęć i ideałów. Jeśli wczorajsze doświadczenie czegoś was nauczyło, to staje się ono nowym autorytetem - ten autorytet dnia wczorajszego jest równie szkodliwy jak autorytet sprzed tysięcy lat. Aby zrozumieć siebie, nie potrzeba wcale ani autorytetu dnia wczorajszego ani autorytetu sprzed tysięcy lat, ponieważ jesteśmy żywymi istotami zawsze w ruchu, nigdy w spoczynku. Gdy patrzymy na siebie podług martwego autorytetu z dnia wczorajszego, nie udaje nam się zrozumieć żywego ruchu ani piękna i wartości tego ruchu.\" A to jeszcze trudniejsze. Chociaż pewnie się mylę, bo o tym chyba można dopiero coś powiedzieć, gdy się uda :)
-
\"Człowiek, który mówi: \"Chcę się zmienić, powiedz mi, jak to zrobić?\", pozornie mówi bardzo poważnie, bardzo serio, ale w rzeczywistości tak nie jest. Pragnie on autorytetu, po którym spodziewa się, że ów zrobi w nim porządek. Wymuszony z zewnątrz porządek musi zawsze zrodzić zamęt. Potraficie tę prawdę dostrzec rozumem, ale czy potraficie obecnie zastosować ją tak, aby wasz umysł nie wyobrażał już sobie żadnego autorytetu - książki, nauczyciela, żony czy męża, rodziców, przyjaciela czy społeczeństwa? Ponieważ zawsze dotąd działaliśmy w obrębie jakiegoś wzorca czy jakiejś formuły, formuła stała się ideologią i autorytetem. Z chwilą jednak, gdy naprawdę zrozumiecie, że pytanie \"W jaki sposób mogę się zmienić?\" ustanawia tylko nowy autorytet w miejsce starego, wówczas skończycie z autorytetem na zawsze.\"
-
Z podanego linku: \"Mówi się nam, że wszelkie ścieżki prowadzą do prawdy - ścieżki, którymi dążą hindusi, chrześcijanie czy muzułmanie - że wszystkie one wiodą do tej samej bramy. Jeżeli spojrzeć na to trzeźwo, jest to oczywistą niedorzecznością. Do prawdy nie wiodą żadne ścieżki, bo to jest pięknem prawdy, że jest ona żywa. Ścieżka może prowadzić do rzeczy martwej, gdyż rzecz martwa tkwi w jednym miejscu, jest statyczna. Gdy ujrzycie, że prawda jest czymś żywym, poruszającym się, nie znającym spoczynku, że nie ma ona świątyni, meczetu czy kościoła, że nie może was do niej zaprowadzić żadna religia, żaden nauczyciel, żaden filozof, nikt w ogóle, wtedy też zrozumiecie, że żywym elementem prawdy jest to, czym obecnie jesteście - wasz gniew, wasza brutalność, wasza przemoc, rozpacz, cierpienie i smutek. Zrozumienie tego wszystkiego jest prawdą i możecie ją pojąć tylko wtedy, gdy dowiecie się, jak należy na te problemy w waszym życiu patrzeć. Nie można tego ujrzeć przez pryzmat ideologii, słów, uczucia nadziei czy strachu.\" Zastanawiam się, czy się myliłem, co do ścieżek - chyba myliłem się jak cholera - myślałem, że można złapać jelenia biegnąc po ścieżkach. A tu nawet to nie jest jeleń - bo łapiąc jednego i chełpiąc się i ciesząc \"złapałem jelenia\" coś ucieka wraz z innym. Mogę sobie pobiec za kolejnym, ale będzie dokładnie tak samo. Niech jelenie biegają wokoło - bo po co mi złapany jeleń.
-
\"To czym wg. ciebie jest wiara, ze tak infantylnie sie zapytam.\" Nie wiem czym jest - wiem czym nie jest dla mnie wiara (tym o czym wcześniej napisałem). Zacytuję coś jeszcze z De Mello (próbuję go ostatnio zrozumieć): \"Pewien uczeń powiedział swemu guru, że udaje się w jakieś odległe miejsce, by pomedytować, i ma nadzieję, że osiągnie tam oświecenie. Przysyłał więc swojemu guru co sześć miesięcy wiadomości o tym, jakie czyni postępy. Pierwsza informacja brzmiała: \"Teraz rozumiem, co to znaczy zatracić siebie\". Guru podarł kartkę i wyrzucił ją do kosza na śmieci. Po następnych sześciu miesiącach otrzymał następną relację:\"Teraz osiągnąłem wrażliwość na wszystkie istoty\". Guru podarł i to. Trzecia wiadomość dotyczyła kolejnych postępów: \"Teraz pojąłem tajemnicę jedności i wielkości\". I ta kartka została podarta. Trwało to tak przez lata, aż w końcu nie nadeszła żadna wiadomość. Po pewnym czasie guru zainteresował się ponownie losem ucznia i kiedy jakiś podróżnik udawał się w tamte strony, poprosił go, by dowiedział się, co stało się z tym człowiekiem. Otrzymał wreszcie informację od ucznia. Napisał on: \"A jakie to ma znaczenie?\" Kiedy guru to przeczytał, powiedział: - Dokonał tego! Udało mu się w końcu! Udało!\" Więc to co teraz piszę, też jest tymi karteczkami, które należy drzeć i wyrzucać. Kiedyś nie będę musiał ich pisać mam nadzieję :)
-
To nie wiara jest źródłem przemocy - to głupota, zaślepienie, nietolerancja i próżność są jej źródłami - ale niestety bardzo często były (i są) połączone z wiarą :(
-
jejku, góry - ale Ci dobrze :) miłego delektowania się
-
A ja właśnie zastanawiam się nad tym co pisał de Mello, że robienie czegoś dobrego w naszym poczuciu jest tylko efektem naszego egoizmu - sprawia nam to, że czujemy się lepiej, mamy lepszy nastrój. I nie ma w tym nic złego (jeśli nie jest to tylko poprawianie sobie na siłę złego samopoczucia) - to naturalne. I chyba dobrze gość gada.
-
Aha, ale dzięki za zwrócenie uwagi. Wszyscy się zapędzamy za daleko i musimy z tym starać się radzić. :)
-
\"\"To też nie bardzo prawda \" hehe widze,ze tez jednak masz recepte na \"Prawde\"\" Nie nie mam - do wszystkich moich wypowiedzi w tym stylu dodaj \"wg mnie, wg moich wyobrażeń\" - tylko nie chce mi się tego za każdym razem pisać. Bynajmniej nie traktuj, że tak na pewno jest - to taka moja \"prawda\".
-
A ja myślę - wydaje mi się, że niezupełnie tak jak mówisz z tymi wierzącymi. Wg mnie to może właśnie ugruntować, wzmocnić wiarę - nie w sposób taki ślepy - zapiekły - ale poprzez poznanie innych punktów widzenia. Nawet gdy dopadnie Cię przez jakiś czas zwątpienie, pustka - widocznie tak ma być - przecież to nie żadne wzmocnienie wiary, gdy wszyscy Ci przytakują \"tak, masz rację\" i głaszczą Cię po główce - a kiedy ktoś ma inne zdanie to twierdzisz \"on jest głupi, opętany itd. (czyli gorszy)\" i dopychasz to co mówi od siebie - wtedy to nie jest wg mnie wiara, tylko zaślepienie. Dlatego wg mnie wiara wymaga np. ekumenizmu - jak powiedział teraz w Turcji Benedykt - \"żeby pielęgnować to co nas łączy, a szanować to co nas dzieli\". Bo jesteśmy dokładnie tacy sami - w dokładnie takim samym świecie. Ale to prawda, cholernie trudno nam to zrozumieć.
-
\"Internet jest w jakims sensie pulapka.Wazne by wiedziec,ze umiemy ja ominac,albo...sie z niej wydostac.\" To też nie bardzo prawda - jeśli opanowuje Twoje życie - to tak - tak samo jak alkohol, papierosy czy inne świństwa (także chora wiara przejawiająca się zaciekłą nienawiścią) - ale jeśli wiesz, że jest tylko narzędziem, takim jak każde inne to nie ma problemu.
-
A ja myślę - i o tym właśnie mówię (odnoszę się do Twojej drogi) - że Ty dzięki temu nie wierzyłaś ślepo w to co ktoś mówi - że szukałaś sama, że dałaś sobie szansę poznania różnych stron. I wydaje mi się, że to właśnie mogło umocnić Twoją wiarę. A nie coś takiego, że masz słabą wiarę to nie patrzysz to co mówią przeciwnicy - bo wtedy zawsze będzie ona słaba i nie Twoja. Dokładnie tak jak w słowach Buddy, które cytowałaś. Nie wierz słowom, tylko dlatego, że ktoś kogo darzysz szacunkiem je wypowiada, tak samo nie przyjmuj apriori co mówią np. ŚJ jaki i piszą strony internetowe przeciwników. O to właśnie chyba się w tym wszystkim rozchodzi. Innych słowa nigdy nie będą Twoją prawdą - dopóki sama ich nie poczujesz. I to dotyczy także nas wszystkich.
-
\"Nie mozna rozmawiać o Bogu przez internet, nie wiemy z kim rozmawiamy nie wiemy na co jestesmy narazeni.\" Niby dlaczego? Cóż takiego może się tutaj wydarzyć? Nagle przestaniesz wierzyć w to co wierzysz? Nawet jeśli tak by się stało - to pewnie dlatego, że tak (ewentualnie) właśnie być powinno. Jeśli wchodzisz tutaj z założeniem, żeby dyskutować tylko o ile to nie jest w stanie jakoś podważyć Twojej wiary (skłonić do zastanowienia się nad nią) - to rzeczywiście chyba bez sensu. Bo wiara to chyba otwartość na zrozumienie - a nie zasklepianie się w skorupie swojego dotychczasowego \"wiem\". Ale to Twoja wiara, Twoja sprawa. Rób jak chcesz, ale nie kasuj nam topiku.
-
\"Czy ńwolę Ojca. Uwierz w to Kim jest Jezus na prawdę i czcij Jezusa całym swoim sercem wolą i życiem\" Po prostu żyj!
-
\"głopota ludzka jest NIESKONCZONA co widać\" Nie zapomnij, że też się wliczasz do ludzi :P
-
Z ciekawości - po kiego grzyba w idealnym świecie miałby być rząd? A jeszcze - skąd wiesz co miał Jezus na myśli?
-
Mała - religie przychodzą i odchodzą, jak przypływy i odpływy morza - zastępują je inne, w imieniu których następni ludzie są gotowi oddać duszę i życie.
-
\"Bo ja wierzą w Boga Biblii Jego słowa. I tylko On jest \"lampą dla moich stóp i swiatłem na mojej ścieżce\" No i dobrze - jeśli daje Ci to poczucie szczęścia :) Przecież nie mamy zamiaru tego zmieniać.