

dreamer2006
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez dreamer2006
-
Dzięki Mądralko - nigdzie się nie wybierałem, ale miło to usłyszeć od \"matki założycielki\" ;) W zasadzie to tylko Ty możesz mnie stąd przegonić jako założycielka ( i ja sam oczywiście ;) - no może jeszcze takie niewidzialne \"aniołki\" moderatorzy) - nadąsam się wtedy troszkę, pójdę do mamusi, żeby mi nosek wytarła i zabiorę wiaderko i łopatkę do innej piaskownicy :P
-
\"Najlepiej będzie jak kazdy bedzie wierzył w to co chce\" Oczywiście, że tak :) W teorię ewolucji - raczej tak. Dlatego pytałem.
-
Ja mówię o tłumaczeniu wielu spraw Szatanem - tzn. w stylu \"przez to wielu nie wierzy w Boga bo Szatan ich zaślepił\", \"Ci, którzy uważają, że Bóg pozwala na coś tam i coś tam są zaślepieni przez Szatana\" itd. itd.\" To oczywiście prawda, że zło nie jest tylko wymysłem religii chrześcijańskiej. Ale czy inne religie też mają takiego \"dywersanta\"?
-
Aha, jeszcze jedno. \"Tak sie sk ada,ze dzis ludzkosc,niezaleznie od religii w jakich zyja propaguja poglad szatana,ze czlowiek ,a raczej jakas jego czastka zyje po smierci ciala.A jak jest w istocie?\" Chrześcijanie mają najwyraźniej tendencję do zrzucania wszystkiego na owego szatana. (Wszystkiego co nie wpisuje się w ich interpretację). A co w tym złego, że ktoś sobie wierzy w życie po śmierci i jest przez to tutaj, z tej strony szczęśliwszy?
-
\"Jesli nawet bede osoba niewierzaca to starczy mi to co widze,ze czlowiek po smierci idzie do ziemi ego cialo rozklada sie,miesza sie z pierwiastkami ziemi i z biegiem czasu zamienia sie w proch tak jak przepowiedzial Bog.\" Hmm, to do czego tutaj potrzebny jest Bóg? Bo to jest klasyczny pogląd ateistyczny.
-
Krówko - ja tak nie zakładam - ja póki co jestm ateistą więc nie wierze w żadne życie poza-. Zakładam tylko teoretycznie na potrzeby niektórych rozważań. A właśnie Mała - bo chyba zapomniałem zapytać - a jak się ma reinkarnacja to teorii ewolucji?
-
Właśnie Mała - skąd te dane ile żyje ten Hoovita czy jak mu tam?
-
Heh Mała, to chyba przekracza moje możliwości pojmowania ;) O Apokalipsie się nie wupowiadam bo nic nie wiem.
-
\"Niekoniecznie\" odnosi się do środków halucynogennych? No ok, cywilizacja kolonizująca Ziemię - ale oni są też wcieleniami reinkarnujących się dusz, czy jakieś inne mają \"pochodzenie\"? \"Temat który prowadzicie raczej nie ma zbyt wiele wspólnego z Biblią,proponuje założyc inny o zbliżonej do prowadzonej przez Was tematyce. Bo to raczej kojarzy się całkowicie z czym innym niż Biblia. Ludzie pewnie są skołowani,licząc na coś innego.\" A przeczytałeś / łaś cały topik? Czy tylko kilka naszych ostatnich postów? Jakoś nie zauważyłem, żeby autorce tematu czy innym osobom dyskutującym o Biblii przeszkadzało to, że czasem trochę odchodzimy od \"nazwy\" tematu.
-
Mała - a Ci Hoovidzi to kim by mieli być? Też innymi wcieleniami naszych dusz?
-
O sprawach duchowości, wiary, różnych religach, różnych bogach( choć przeważa na temat tego chrześcijańskiego) - czasem z bardziej \"przyziemnymi\" dygresjami. Nie jest sztywno zdefiniowana zawartość - ogólne rozważania. I tyle :)
-
Może - ale jak to sprawdzić? A może silne środki halucynogenne? ;)
-
Nie tylko Ziemię - także \"sto miliardów galaktyk w których jest sto miliardów ukł. słonecznych\" (czy odwrotnie)
-
\" Hovidzi i inne cywilizacje przybyły na Zimie aby ja skolonizować i dlatego aby ją przygotować/ Na tej planecie zyły także istoty które się z niej wyłoniły. Wtedy Hoovidzi i inne cywilizacje- które na ziemi zwane są Bogami albo synami bogów obcowali z córkami ludzkimi. Dlatego cały rodzaj ludzki uważa niebiosa za ż®ódlo swych początków. Ponieważ przybyli tu dla zapłodnienia ludzkich kobiet i w ten sposób ustanowienia tu swojej obecności\" Hmm, brzmi jak SF. Skąd o tym wiadomo lub \"wiadomo\"? Mam jeszcze pytanie - czy \"ten świat\" powstał tylko po to, żeby dusze miały gdzie przybierać kolejne wcielenia? I po co się \"wcielamy\" skoro moglibyśmy \"zdobywać naukę\" w inny sposób. To także pytanie do niewierzących w reinarnację, ale wierzących w życie po śmierci - po co się tutaj rodzimy?
-
wszystkim Ciąg dalszy uciętego: „Człowiekowi, który ma dar obserwacji i zdolność samodzielnego myślenia trudno jest przyjąć bezkrytycznie pogląd, że żyjemy tylko raz. Takie założenie prowadzi nas do absurdu, ponieważ zarówno życie, jak i sam Bóg wydają się wtedy skrajnie niesprawiedliwe i bezsensownie okrutne. Widzimy, że jedni mają wszystkiego w nadmiarze, podczas gdy inni cierpią bez nadziei na lepsze jutro. Jedni są zdrowi, mądrzy, wykształceni i bogaci, a inni kalecy, biedni lub upośledzeni umysłowo i fizycznie.” Dlaczego trudno takiemu człowiekowi przyjąć taki pogląd (pomijam bezkrytyczność – nigdy nie możemy bezkrytycznie, „ślepo” niczego przyjmować)? Myślę, że jednak jest to zupełnie możliwe. Także istotne jest druga sprawa, czy to, że coś jest trudno pojąć świadczy o tym, że tak właśnie nie jest? Mi jest trudno pojąć choćby prawa fizyki, a one jak najbardziej są i mają się dobrze. Chociaż rzeczywiście trudno zrozumieć niesprawiedliwość świata. Ale może tak właśnie jest, a tylko człowiek chciałby sprawiedliwości i zaczyna tak to sobie tłumaczyć np. za pomocą reinkarnacji czy Boga? Może wszystkie religie są tylko próbą tłumaczenia sobie spraw egzystencjalnych, tego, czego nie wiemy i dowiedzieć się w żaden sposób nie potrafimy – więc tworzymy sobie hipotezy w które sobie z czasem zaczynamy wierzyć, bo są nam wygodne, bo się nam podobają? „Dowody są wszędzie, wystarczy tylko otworzyć oczy i patrzeć. Różnice między ludźmi są tak wielkie, że w żaden sposób nie da się obronić tezy, iż wszyscy zostaliśmy stworzeni w tym samym czasie i z tego samego materiału.” Nawet jeśli reinkarnacja istnieje, czy potrzebujemy na nią dowodów? Czy powinno nas tutaj, na Ziemi, w tym wcieleniu zastanawiać? Może po coś jest jednak ziemski „początek i koniec wcielenia”, taka wyraźna granica? To, że nie wiemy świadomie, co było przed naszym urodzeniem? Może mamy po prostu żyć „tutaj i teraz” jakby reinkarnacji nie było? (Kojarzy mi się to z sytuacją, gdy piłkarze muszą wyjść na mecz z dużo silniejszym przeciwnikiem i niejako „nie wiedzieć” o przewadze na ich niekorzyść. Bo jeśli będą „wiedzieć” to już w tym momencie przegrali – tworzą sobie samospełniającą się przepowiednię? Chociaż to prawda, z drugiej strony, wierząc we własną siłę, nawet gdy jest ona tylko ich wymysłem, mogą nabrać „wiatru w żagle” – stworzyć sobie pozytywną przepowiednię. Więc może jednak mamy wiedzieć – ale dlaczego wtedy nie pamiętamy świadomie o tym, że reinkarnowaliśmy? Wtedy by nie było problemu.)
-
Pomyślałem trochę rano, nad tym co zacytowałaś Mała przed wczoraj. I przyszło mi do głowey pare \"spraw\": „Annie Besant (1847-1933) w książce pt. \"Karma\" o prawach tych mówi tak: \"Kosmiczne prawo przyczyny i skutku. Pojęcie \"karma\" w sanskrycie \"karman\" - działanie, uczynek - odnosi się do jednego z trzech wielkich praw ewolucji o których naucza teozofia. Pierwsze z nich to prawo jedności, wyjaśniające początek i cel, wspólny wszystkim istotom żyjącym. Wszystkim nam dane są te same właściwości ciała i duszy i wszystkich nas, przenika nas ta sama iskra Boża. Dzięki niej posiadamy w sobie potencjalnie te same możliwości co Stwórca, które objawiają się stopniowo (dlatego reinkarnujemy) na drodze od stanu zwierzęcego, nieświadomego, do stanu Boskiej Mądrości. Drugie z tych praw, to prawo karmy, czyli samo działanie i jego skutek, prawo przyczynowości, prawo wyrównania. Trzecie zaś, to prawo reinkarnacji, prawo ponownych wcieleń, zarówno samej Ziemi jak i jej mieszkańców. Karma, to podstawowe, niezmienne i ostateczne prawo wszechświata, praźródło oraz prapoczątek wszelkich innych praw przyrody.\"” Zastanawia mnie, w jaki sposób ludzie doszli do poznania owych praw? Pewnie można to tłumaczyć dalszą tezą: „Kiedyś istniała jedna religia, która została nam przekazana na początku istnienia świata po to, żebyśmy znali prawa boże i kierowali się nimi w życiu.” Ale wydaje mi się to tłumaczeniem podobnym do chrześcijańskiego podejścia do niektórych spraw „to jest niepojęte” i „Bóg specjalnie zaślepił umysły ludzi i dlatego teraz jest tyle „fałszywych” podejść”. Na jakiej podstawie wysnuto wniosek, że istniała jedna religia? Wiadomo coś o tym, jaka to była religia? Mam też wątpliwości co do stwierdzenia: „Jezus często przecież wspominał o reinkarnacji. Nie było to, co prawda, powiedziane wprost ale Jego słowa o \"odpłacaniu za grzechy\", to nic innego, jak przestroga dla ludzi o skutkach działania prawa karmy. Człowiek musi się tak często reinkarnować, aż jego działania na Ziemi, pozbawione będą wszelkich niskich żądz, aby być wreszcie godnym wstąpienia do \"Królestwa Bożego\". Inaczej mówiąc, karą za nasze grzechy, jest konieczność ponownych narodzin, aby w każdym następnym wcieleniu, zgubić chociaż część swoich dotychczasowych pożądań.” No właśnie, chodzi o to, że było powiedziane „nie wprost”. Właściwie więc można dowolnie interpretować, zgodnie z własnym poglądem, czy takie właśnie miało to znaczenie, czy jednak nie. Wg mnie to jest podobne do wielu chrześcijańskich interpretacji (interpretacji różnych nurtów chrześcijaństwa) – czyli coś w stylu „co kto chce, to znajdzie”. Jedni widzą w tych samych słowach jedno znaczenie, drudzy inne, itd. itd. Chociaż, tak mi przyszło do głowy, może to jest właśnie istota tego kierunkowskazu jakim jest Biblia. Nie istota ze względu na teorię o „celowym zaciemnieniu umysłu ludzi w kwestiach wiary”, ale właśnie ze względu na niejednoznaczność „drogi”, możliwość wyboru tej z prowadzących do celu, która jest danemu człowiekowi bliższa. Taka swoista mapa z wieloma drogami, na podstawie której można zaplanować różne ścieżki, zamiast prostego spisu – jedź tędy, tędy i tędy. Ciekawi mnie też to: „Człowiek musi się tak często reinkarnować, aż jego działania na Ziemi, pozbawione będą wszelkich niskich żądz, aby być wreszcie godnym wstąpienia do \"Królestwa Bożego\". Inaczej mówiąc, karą za nasze grzechy, jest konieczność ponownych narodzin, aby w każdym następnym wcieleniu, zgubić chociaż część swoich dotychczasowych pożądań. Gdyż wolnym od narodzin staje się dopiero ten, kto wzniósł się już na takie wyżyny duchowe, iż stał się wreszcie \"równy\" Bogu.” A dlaczego musi w ogóle reinkarnować, „dokształcać” siebie na przestrzenie różnych wcieleń? Po co zostały stworzone te „niskie żądze”? Czy człowiek nie mógłby już na samym początku być „godny”. Po co powstał ten cały proces? Czemu służy ta nauka? Czy ma jakiś cel, czy uczymy się, żeby się uczyć, skorą z tą wiedzą moglibyśmy już zostać stworzeni? „Poźniej jednak, kościół w obawie o utratę swoich wpływów, odrzucił te tezy, wprowadzając w to miejsce swój monopol na wiedzę, rozsiewając tym samym różne zabobony w tym, nakazując miłowanie Boga a zarazem, strasząc jego gniewem (jak można kogoś kochać i zarazem się go bać? Byłoby to czyste poddaństwo a przecież, żeby kochać, trzeba być wolnym) oraz głosząc różne inne herezje od których przecież powinien stronić.” Dokładnie, takie poddaństwo w żaden sposób nie wpisuje się w moje wyobrażenie doskonałej miłości, ani tym bardziej doskonałości boskiej. „Człowiekowi, który ma dar obserwacji i zdolność samodzielnego myślenia trudno jest przyjąć bezkrytycznie pogląd, że żyjemy tylko raz. Takie założenie prowadzi nas do absurdu, ponieważ zarówno życie, jak i sam Bóg wydają się wtedy skrajnie niesprawiedliwe i bezsensownie okrutne. Widzimy, że jedni mają wszystkiego w nadmiarze, podczas gdy inni cierpią bez nadziei na lepsze jutro. Jedni są zdrowi, mądrzy, wykształceni i bogaci, a inni kalecy, biedni lub upośledzeni umysłowo i fizycznie.” Dlaczego trudno takiemu człowiekowi przyjąć taki pogląd (pomijam bezkrytyczność – nigdy nie możemy bezkrytycznie, „ślepo” niczego przyjmować)? Myślę, że jednak jest to zupełnie możliwe. Także istotne jest druga sprawa, czy to, że coś jest trudno pojąć świadczy o tym, że tak właśnie nie jest? Mi jest trudno pojąć choćby prawa fizyki, a one jak najbardziej są i mają się dobrze. Chociaż rzeczywiście trudno zrozumieć niesprawiedliwość świata. Ale może tak właśnie jest, a tylko człowiek chciałby sprawiedliwości i zaczyna tak to sobie tłumaczyć np. za pomocą reinkarnacji czy Boga? Może wszystkie religie są tylko próbą tłumaczenia sobie spraw egzystencjalnych, tego, czego nie wiemy i dowiedzieć się w żaden sposób nie potrafimy – więc tworzymy sobie hipotezy w które sobie z czasem zaczynamy wierzyć, bo są nam wygodne, bo się nam podobają? „Dowody są wszędzie, wystarczy tylko otworzyć oczy i patrzeć. Różnice między ludźmi są tak wielkie, że w żaden sposób nie da się obronić tezy, iż wszyscy zostaliśmy stworzeni w tym samym czasie i z tego samego materiału.” Nawet jeśli reinkarnacja istnieje, czy potrzebujemy na nią dowodów? Czy powinno nas tutaj, na Ziemi, w tym wcieleniu zastanawiać? Może po coś jest jednak ziemski „początek i koniec wcielenia”, taka wyraźna granica? To, że nie wiemy świadomie, co było przed naszym urodzeniem? Może mamy po prostu żyć „tutaj i teraz” jakby reinkarnacji nie było? (Kojarzy mi się to z sytuacją, gdy piłkarze muszą wyjść na mecz z dużo silniejszym przeciwnikiem i niejako „nie wiedzieć” o przewadze na ich niekorzyść. Bo jeśli będą „wiedzieć” to już w tym momencie przegrali – tworzą sobie samospełniającą się przepowiednię? Chociaż to prawda, z drugiej strony, wierząc we własną siłę, nawet gdy jest ona tylko ich wymysłem, mogą nabrać „wiatru w żagle” – stworzyć sobie pozytywną przepowiednię. Więc może jednak mamy wiedzieć – ale dlaczego wtedy nie pamiętamy świadomie o tym, że reinkarnowaliśmy? Wtedy by nie było problemu.)
-
- jak tam dzionek śpiochy? ;)
-
Słodkich snów - ja też zaraz zmykam do łózia :)
-
\"Czyli stoisz jak masz ochotę\" Hmm, zaczynam znów maaasę czasu spędzać na kafe - to chyba nie do końca dobrze - nawet jeśli jest ochota.
-
Aaa, że jesteś nawiedzona ;) Masz Mała za \"nawiedzenie\" :)
-
\"bardzo proszę Dreamer jak sam widzisz nic się nie dzieje bez powodu i nawet kafe się do czegoś przydaje\" Pewnie, że się przydaje. Ale jednak chyba czasem trzeba zacząć uważać na \"rozsądne granice\"
-
\"ale po co ta religijna igrorancja z grzechem i przebaczeniem?\" Mała - żeby można było sprzedawać odpusty (może kopytko osiołka? albo szczebel z drabiny biblijnego kogoś tam?) Żeby wobec oraganizacji kościelnej człowiek czuł się malutki (sorki Mała za zbieżność ;P ) i żeby \"nie podskoczył\" tym, którzy tą organizacją władają.
-
o właśnie to dzięki Jakoś mi się tak przypomniało - chyba sobie powieszę na ścianie ;) z dopiskiem \"mniej kafe!, mniej kafe!\"
-
\"I nam grozi cos z tej postawy, gdy uznajemy swoje zlo, ale nie pokladamy ufnosci w Bogu, nie wierzymy w Jego przebaczenie.\" Ale zupełnie podobnie jest w ateistycznym podejściu - zawsze masz możliwość by stać się lepszym - wymaga to tylko od Ciebie wysiłku, czasem też sporogo poświęcenia. Jeśli wierzysz w swoje siły, wszystko przed Tobą - jeśli nie, najprawdopodobniej dzięki samospełniającej się, negatywnej przepowiedni Ci się nie uda. Aha Mała - pamiętasz ten tekst o tym, że coś się staje nawykiem itd., jak to szło? Możesz mi przypomnieć?
-
KK i co - umartwianie się? W drodze do \"wolności\"? W stylu \"jestem słaby, mały, nic nie potrafię sam\"?