Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

flipsik

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez flipsik

  1. Gniewko w drugim tygodniu od urodzenia chorował na rotawirusa przyniesionego ze szpitala przez starszego braciszka... Masakra... Miałam dosłownie i w przenośni przesr....e! Ale teraz już jest ok. Wcina mleczko i przybiera na wadze. Zmęczona jestem...
  2. Któraś z was pisała, że idzie się bzykać! Jak???!!! Ja "tam" teraz w życiu nie dałabym się dotknąć. A gdzież tu myśleć o bzykaniu. Zazdroszczę!!! 3 szwy i oczywiście hemoroid! Masakra! Zmieniam imię synka z Sambora na Gniewka. Moi synowie zadecydowali i koniec. Będzie: Kazio, Mieszko, Ziemko i Gniewko... Sambor nie pasował do reszty. No i w sumie mieli rację!
  3. Urodziłam! Mam synka! Wreszcie! 3340 się urodził! W niedzielę. Poród był szybki! Jestem szczęśliwa!
  4. Ja zdradzę Wam mój patent na karmienie butelką w nocy (i w dzień również). - Mam podgrzewacz, który cały czas grzeje. - W podgrzewaczu mam cały czas buteleczkę z wodą (korzystam z wody Żywiec, nawet jej nie przegotowuje, bo moje dzieciaki od urodzenia taką piją, ale Wy oczywiście musicie na swoich dzieciaczkach to sprawdzić). - Na początku możecie przegotowywać wodę, całe 1,5 litra i studzić. - Jak mały chce jeść w nocy - to mam już ciepłą odmierzoną wodę w w podgrzewaczu - dosypuję szybko mieszankę, zakładam smoczek i gotowe! Mały nie czeka nawet pół minuty na podanie mleczka! - Oczywiście jak wyjmuję jedną buteleczkę z wodą z podgrzewacza, natychmiast wkładam następną z odmierzoną ilością wody, by już się grzała na następne karmienie. - I w taki sposób moje chłopaki mieli podawane jedzonko ekspresowo. A ja nawet z łóżka wstawać nie musiałam, bo wieczorem miałam wszystko przygotowane na mojej szafce nocnej, a łóżeczko synka stało tuż przy moim wyrku. Oczywiście nie muszę chyba pisać, że rozrobione już mleczko nie może stać w podgrzewaczu. Jedynie czysta woda może stać w nim parę godzin i nic się z nią nie dzieje. No, może przesadzam - z godzinkę to mleczko może postać, ale jak maluch mieszanki nie zje w tym czasie, to trzeba je wylać i rozrabiać następne! Co do glukozy... Ja uważam, że to zależy od dzidziusia - czy dopajać go glukkozą czy nie. Dopóki maluch nie ma ząbków, to glukoza mu nie zaszkodzi. Jak jest chudziutki - to również. Ja nie jestem zwolenniczką dawania dzieciom słodkiego, ale jednego synka miałam chudzinkę i jakoś tacz czułam, że mogę mu z czystym sercem glukozę dawać. Ma teraz 5 lat, wszystkie zdrowe zęby i... nadal jest chudy. Jeśli mogę się pomądrzyć w sprawie podawania maluchom koperku. Uważam, że należy go podawać - tylko i wyłącznie w razie, kiedy maluch ma kolki bądź nie może zrobić kupki. Nigdy profilaktycznie!!! Podawanie profilaktyczne może kończyć się tym, że mały ma bez potrzeby pobudzane ruchy perystaltyczne jelit, które powodują prykanie, co do niczego mu nie służy. A wręcz przeciwnie... Jeśli nie ma problemów z brzuszkiem, a mama go poi koperkiem bez powodu, może go zacząć ten brzuszek boleć. Jak chcecie to sprawdzić, to same popijcie sobie bez powodu zioła na przeczyszczenie albo inne tego rodzaju specyfiki. Zobaczycie jak kiszki się od tego skręcają. Jeśli mogę też doradzić, to w razie kolek należy robić słaby koperek i podawać go więcej, niż zaparzać mocny. Ale z własnego doświadczenia wiem, że mleko modyfikowane nie powinno powodować kolek. Jedynie mleko matki, która zjadła coś nieodpowiedniego. Więc jeśli któraś daje mleko modyfikowane swojemu brzdącowi, a on miewa kolki, to należy się zastanowić, czy mama nie podaje bez powodu koperku lub innych naparów pobudzających. Albo trzeba zmienić mleko, bo może się zdarzyć, że maluchowi mleczko nie pasuje. Ostatnia ewentualność - to zmiana wody, której się używa do rozrabiania mleczka. Mój jeden synek był uczulony na przykład na Bebilon, a jak dostał mleczko Nan 1 to był szczęśliwy. Mam nadzieję, że może którejś z Was pomogłam, bo nie chcę się mądrować. Zresztą każda sama matka wyczuwa, co chce jej dziecko lub co mu doskwiera.
  5. Wiem, że jak się maluch urodzi, to z rozczuleniem wspomina się czasy, kiedy siedział sobie cichutko w brzuszku i był spokój. Ale ja w tej chwili marzę, by przekręcić się na łóżku bez budzenia i stękania, by wstać z krzesła i chodzić jak normalny człowiek.
  6. Ja znowu w domu. Po całym dniu badań i pobycie w przychodni przyszpitalnej. Wszystko mnie boli. Mam dosyć. Czop mi odszedł wczoraj faktycznie, ale mały wychodzić nie chce. Pierwszy raz jestem przeterminowana. Z każdą z trzech ciąż wyrabiałam się na czas. Nie wiedziałam, że takie wyczekiwanie po terminie jest tak wyczerpujące. Psychicznie zaczynam mieć już doła. Współczuję i łączę się z bólem wszystkich po terminie. Dziewczyny, jak wy się trzymacie psychicznie???
  7. Czop śluzowy mi właśnie odszedł! Nigdy czegoś takiego nie miałam. To kiedy mogę się teraz spodziewać akcji porodowej???
  8. madalena - Seks z mężem został mi zalecony przez panią gin, jako wywoływacz!!! i mąż powinien kategorycznie! ... i absolutnie! się do wskazówek pani doktor zastosować! i stanąć na wyskokości zadania... A nie spitalać w popłochu, przed napaloną żoneczką! A może nie wie, od której strony się do ciążarnej przymierzyć??? Ja już chcę rodzić!!! Noce są dla mnie istnym koszmarem. Budzę się i przekręcam z boku na bok, co pół godziny. Jęczę przy tym i sapię, jakbym tonę węgla przerzucała. A jak już się szczęśliwie przewalę na drugi bok, to się okazuje, że mi się siusiu zachciało i muszę się zwlec z wyra i wysikać tę drobinkę, przez którą mi właśnie oczy z orbit wychodzą. Mój pęcherz ma teraz pojemność naparstka! Masakra!
  9. A ja myślałam że ZNP to zespół napięcia przedmiesiączkowego, albo inny ginekologiczny skrót! Hi, hi... A mąż spitalał rano, aż się kurzyło... Tak się mnie boi!!! Ja rano na chwilkę do łazienki i już... już... miałam go dopaść patrzę... a... a on już ubrany!!! I do pracy wychodzi!!! Dajcie spokój dziewczyny! Więc jadę do pracy, na zakupy i chyba mi faktycznie ten przechodzień zostaje...
  10. Groszkowa83 - o jakim ZNP piszesz Ja też chcę
  11. Ja po wizycie u gin Rozwarcie na 2 palce, ale nic się nie dzieje Jak nie zacznę rodzić jutro, to w piątek mam iść do szpitala na KTG, a jak w weekend nie urodzę, to w poniedziałek na wizytę do szpitala Gin trochę pomasowała mi szyjkę - stwierdzając, że może coś się ruszy. Pochwaliła, że mam fajny brzuszek i... cześć. Mam się seksić z mężem, aby przyspieszyć, a mój M się mnie boi!!! Buuuuu...
  12. Dziewczynki Gratulacje!!! Bernia Czemu tak długo poza domem???
  13. Nie rozumiem tych suwaczków. Niby na jutro mam termin, a pokazuje, że jeszcze dwa dni do porodu???
  14. Dostałam różyczki od męża... Ciekawe czy coś przeskrobał???
  15. Noc spokojna... Wczoraj miałam zachciankę. Pożarłam pół czekolady. Dodam tylko, że wcale mi nie smakowała, ale tak mi się chciało, że nie mogłam się opanować. To pierwsza zachcianka w tej ciąży. Młody mało się rusza. Szaleje tylko jak jadę samochodem, albo jak siedzę przy komputerze. Poza tym grzecznie siedzi i nie dokucza mamusi. Ciekawe czy jutro wyskoczy? Bo na jutro mamy termin.
  16. Już bym chciała też dopisać się do tabelki. Ale czekamy. Jutro wizyta u gin. Ciekawe co mi powie...
  17. @_hanabe_@ - przede mną przechodnie zwiewają! Mąż z kolei ma opory do seksu, bo mówi, że młodego po głowie będzie stukał. No i co tu robić??? Gratulacje dla nowej mamuśki! Bo ostatnio przestój jakiś się zrobił. Oby córa chowała się jak malina!
  18. Z bzykaniem radzę uważać. Ja po ostatnim porodzie męża zgwałciłam - co zaowocowało ... następną ciążą A nawet nie miałam jeszcze miesiączki. Więc uważajcie dziewczynki! Mój synek teraz 18 października będzie miał roczek Ciekawy czy ten obecny urodzi się przed czy po 18 października (termin mam na 14 października) Jeśli urodzi się przed 18 to synowie będą mieli niecały rok różnicy. Ja natomiast przed zdegustowaniem męża, tym razem, pozabezpieczam się na wszystkie fronty...
  19. Hanabe Ja też w Warszawie, rodzę na Karowej, jak całą moją watahę. W dniu porodu trzeba się stawić na czczo z samego rana... Potem albo zostawiają i wywołują, (jak mają miejsca wolne), albo codziennie KTG i czekają na rozwój wydarzeń. Z tym olejkiem, to uważajcie! Ja nie stosowałam, chociaż w poprzedniej ciąży,też miałam takie myśli. Jedno jest pewne - po wypiciu - kiblowanie gwarantowane! Ale jak sobie pomyślałam o sraczce i bieganiu pędęm do WC-ta, a porodu wcale nie muszę przecież tym sposobem wywołać, to dziękuję bardzo za taką przyjemność. Wystarczy mi kłopotów. Jeszcze sraka mi potrzebna do szczęścia. A jak nie daj Boże faktycznie poród bym tym sposobem wywołała. Zasrakana pojadę do szpitala??? I nie będę wiedziała czy to mnie kiszki skręcają, czy dziecko pcha się na świat. Oj, to nie dla mnie! Dziękuję, poczekam...
  20. Noc za mną fatalna. Brzuchol mi się sprężał. Miałam silne bóle do czwartej. Już myślałam, że będziemy jechać do szpitala. Jakby się nasiliło. Ale po czwartej usnęłam i przespałam do rana. Tak więc jeszcze nie teraz. Wczoraj wieczorem byłam w pracy. To pewnie dlatego wszystko przyspieszyło. Mąż mnie przewiózł samochodem, a jeździ tak, że hej! Jak dziś mnie przewiezie, to zapewne mam poród gwarantowany. Może skorzystam z takiego wywoływacza, bo termin mam na czwartek, więc już mogę działać. Hi, Hi... Pogoda paskudna, w domu zimno. Jeden synek kaszle... Nie może go przecież choroba teraz rozłożyć, bo jak przywiozę malucha, to może go zaradzić. Wszyscy w chacie muszą być zdrowi. Będziemy więc go kurować, byleby go nie rozłożyło do końca. Zaaplikuje mu Fervex dla dzieci. Ten specyfik naprawdę stawia na nogi!
  21. Teściowa 150 metrów mieszka??? Moja 150 kilometrów... I wierzcie mi, tak jest OK. W środę wizyta u gin. Ostatnia. Muszę na nią iść, bo potrzebuję zwolnienia. Tak bym sobie już głowy nie zawracała. Może do tego czasu urodzę? Termin mam na czwartek.
  22. Kokosowa - masz jeszcze półtora tygodnia. Może niech jeszcze podrośnie. Już malusieńko zostało. Pewnie, że mamy już dosyć tej ociężałości, bóli kręgosłupa itd. Ale każdy gramek jest ważny. Teraz nie rodzą się takie wielgachne dzieci jak parę lat temu, bo lekarze nie faszerują już przyszłych mamusiek witaminami. Ale najlepiej urodzić takiego oseska około 3,5 kilo. Mówię wam - lepiej się chowa. Jak rodziłam rok temu - połowa dzieciaków miała około 4 kilo. Ale były to dzieci na witaminach, często wyciągane kleszczowo lub przez odsysanie. Też niedobrze. Ja tam marudzę, ale nie chcę jeszcze rodzić. Mały w zeszłym tygodniu miał 3200, więc teraz może mieć 3400. A jeszcze 5 dni mi zostało, więc może do tych 3500g dojdzie. Nawet nie będę jechała do szpitala w dniu porodu - na wywołanie. Bo i po co. Jak będzie chciał sobie posiedzieć 2-3 dni dłużej, to niech siedzi. Mówię wam, po trójce dzieci trochę inaczej się myśli.
  23. Smieszna - zabawne to co napisałaś o tym jak wyglądasz. Nie martw się, my podobnie. W domu chodzi się w tym w co się jeszcze wchodzi, czyli wiele tego nie ma - zwykle jakieś porozciągane swetrzysko albo drechol. Na wyjście mam jeden strój, ale wczoraj się wkurzałam, bo cały czas mi brzuchol wyglądał. Paznokcie można sobie w sumie pomalować, tylko spakować zmywacz, żeby mieć czym zetrzeć na izbie przyjęć. Ja wczoraj też sobie makijaż nawet zrobiłam. I oko! Ale generalnie nie chce mi się nawet nóg zrobić. Pojadę pozarastana, jak goryl. Piętami mogę gwoździe wbijać. Dziś noc przespana rewelacyjnie. Poza tym schudłam kilogram. Chyba mały ze mnie zciąga, bo jem normalnie. Wczoraj byłam z synkami nawet na pizzy. Swoją drogą pizza w Sfinksie, to pomyłka. Podeszwa z serem i salami. Fuj!!!
  24. Lubię na te swoje suwaczki popatrzeć. Jak to miło przeczytać - do końca ciąży pozostało 6 dni. 6 DNI!!!
×