Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

malinka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Famfaramfo za te słowa. Wierzę w to, że nie cierpiał, że śmierć go zaskoczyła. Jeśli gdzieś istnieje Niebo, to z całej mocy wierzę w to, że Nasi rodzice właśnie tam są. Zasłużyli na to tym tylko, że kochali nas i umieli dać nam odczuć to. Oni żyją w nas, jesteśmy ich częścią, którą pozostawili na świecie. I chyba musimy starać żyć się tak, żeby byli dumni, że właśnie nam przekazali swe dziedzictwo. Bo ja jestem dumna, że jestem córką mojego ojca. Może nie był kimś wielkim dla swiata, ale w moim małym świecie zawsze będzie wyjątkowy i jedyny. Ech. Ból jest we mnie i teraz. I łzy skapujące na klawiaturę. Tak mi smutno, że nie poprowadzi mnie do ołtarza, że nie pozna swoich wnuków... że już nigdy nie poklepie mnie po ramieniu z uznaniem. Dziękuję ci Famfaramfo, że stworzyłaś ten topik. Jest taki smutny i taki wyjątkowy. Bardzo potrzebny.
  2. Czas pomaga, jeśli my chcemy się z tym wydarzeniem pogodzić. Teraz już są dni, kiedy nie płaczę na widok jogurtu - bo tata codziennie rano przynosił mi właśnie taki sam.... Kiedy mogę spojrzeć na jego zdjęcie i usmiechnąć się do siebie na wspomnienie dobrych chwil. Artemika-mogłabym napisać to samo. To był tylko mój tata, i to wyłącznie mój, bo byłam jedynaczką, jego najukochańszą. Już nikt nie będzie mnie kochał tak, jak on. On już nigdy nie będzie wiedział, jak bardzo mnie wspierał, bo nawet ja nie zdawałam sobie z tego sprawy. Darliśmy przysłowiowe koty przez parę lat, ale byliśmy tacy sami-jota w jotę ten sam charakter. Mam nadzieję tylko, ze nie cierpiał, zanim umarł. Że nie był świadomy. To mnie będzie dręczyć do końca życia-że umarł samotnie, bez pomocy, być może w strachu, być może w ogromnym cierpieniu, nieszczęśliwy... :(
  3. Famfaramfa-nie zazdroszczę Ci oczywiście tego, iż musiałaś przejść przez taki smutny okres... Mój tata natomiast zaginąl. Stało się to z dnia na dzień, wszyscy byli w szoku, taki spokojny człowiek, nikomu nie wadzący... wyszedł z domu i nie wrócił! Byliśmy w szoku i bezsilni. Po pięciu miesiącach znaleziono jego ciało... Nigdy nie widziałam jego ciała, nie byłam ani trochę przygotowana na to, że on może odejść, zawsze był przy mnie. Pewnie dlatego ciagle wierzyłam w głebi serca, ze to może być pomyłka, że on się odnajdzie, że wróci, że znowu będzie wszystko ok... I chyba tak naprawdę wciąż czekam... bo moje serce nie daje się przekonać, że tak musiało się stać. Ono wciąż ma nadzieję.
  4. Ja nie miałam czasu pożegnać się z bliską osobą, stało to się kompletnie niespodziewanie... Teraz został żal, że nie powiedziałam, że kocham, że szanuję, że była to osoba wyjątkowa, że pamiętałam... Zamknęłam się w sobie, nikomu się nie żaliłam, wyglądało to tak, jakbym przeszła nad tym do porządku dziennego. Ale tak nie było. Minęły już dwa lata, a ja nadal nie przestałam tęsknić, płakać... Nie dałam samej sobie takiej \"żałoby\" i czasu na pogodzenie się z tym, co się stało. Teraz tego żałuję, ale wtedy byłam w takim szoku, że sama przed sobą usiłowałam zaprzeczać, że coś się stało, że to niemożliwe, że to przejściowe.
×