Kai

U mnie spoksik :D W Walęwtynki wyszłam za mąż za ojca mojego trzeciego syna :D i życie jest piękne :D:D:D

Kolejna próba przypomnienia sobie hasła. Może tym razem trafię? :)

:)

sałatko - możesz się mylić... Przytulam mocno U nas wszystko jak najlepiej - Najmłodszy ślicznie przybiera na wadze, ja wręcz przeciwnie, ślicznie gubię kilogramy, jest OK :) dobrze się czuję w roli Matki Polki Wielodzietnej i na razie nie chce mi się myśleć o powrocie do pracy :)

O, pomyliłam nicki :) Ale to ja byłam :)

Jestem mega hirołem - urodziłam siłami natury syna - 4690g, 60 cm :) Bez nacięcia, bez pęknięcia, jeden mini szew :) Jeszcze jesteśmy w szpitalu, ale jutro pewnie wychodzimy. Jak na stan poporodowy czuję się rewelacyjnie :)

Trąby nie stwierdzono, wbrew pozorom. Stwierdzono za to, że na dzisiaj mam termin. Jak się nie rozdwoję przez weekend, w poniedziałek idę do szpitala, może mi wyciągną Młodego przemocą. A może w obliczu takiej groźby sam się zdecyduje wyjść.

Coś słabo :P

Proszę natychmiast przestać trzymać te kciuki w intencji zatrzymania mojego syna w brzuchu, a zacząć trzymać w intencji przeciwnej - niech już wyłazi, skubany, ja już nie moooooooogęęęęęęę!!!! Jeszcze nigdy nie byłam w 40. tygodniu ciąży, to jakas masakra jest, aaaaa! Ja chcę już rodzić!!!!

Kochany jesteś, leśny człowieku :) Na wszelki trzymaj już trochę wcześniej :)

dziękuję :) Już jestem szczęśliwa, chociaż się boję, co to będzie - urodzę trzeciego syna, aaaaa! ;)

Ot tak, bez zamysłu... Gdyby mi ktoś rok temu powiedział... wyśmiałabym go. Ale scenarzyści telenowel mogliby wiele z mojego życia zaczerpnąć, a zwłaszcza z ostatniego roku. Ktoś mnie skrzywdził, ja Kogoś skrzywdziłam, podjęłam decyzję, potem poczułam, że robię błąd, zaplątałam się strasznie i myślałam, że tkwię w matni bez wyjścia... Stałam w obliczu wyboru, którego nie umiałam dokonać. A potem się dokonało samo. Ma teraz jakieś pół kilo i strasznie protestuje, jak opieram laptopa o brzuch. Planowo powinien się pojawić w dzień zwycięstwa i mam nadzieję, że wysiedzi do tej pory w moim brzuchu :)

No jak to? Nikogo nie ma, nikt za mną nie tęsknił? :P To za karę nie opowiem, jak było, o! :P Ani tym bardziej - z kim było :P

Jest topsz :) Kolejny rentgen w następny piątek - kurna, choroby popromiennej mi dziecko dostanie, prześwietlają go na potęgę. No to lecę w szeroki świat :)

A ja dla odmiany jestem zestresowana na maxa - starszy młody złamał sobie łapę, z przemieszczeniem, dość paskudnie. Miał nastawiane pod narkozą, jutro idziemy kolejny raz do chirurga, na kolejne rtg kontrolne, czy aby wszystko ok, a pojutrze mam lecieć. A jak się okaże, że jednak nie jest ok? Aaaaaaaa!