tuurma
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez tuurma
-
Jestem, jestem. Wiem, że jesteś po drodze, ale jak samolot skłonić do międzylądowania to nie wiem ;) Znaczy wiem, ale to nielegalne, zresztą teraz nawet kozika nie wpuszczą na pokład, to nie ma czym szantażować pilotów ;) Yyy, rodzinka niezupełnie spala, zwłaszcza damska część ;) Ja też się boję, że nie spalę, dobrze, że to tylko parę tygodni :) Wyciągnęłam aż wczoraj matę do jogi i zrobiłam parę \"asan\". Kalorii to może niedużo zużywa, ale zawsze coś. O rany, ale jestem \"zastana\" i nierozciągnięta :o Dzisiaj dałam veto na fast foody na lunch i kupiłyśmy z ciotką sałatę w sklepie. Swoją drogą, tego też w Polsce nie ma, że w normalnym spożywczym jest bar sałatkowy, bierzesz aluminiową miskę, wrzucasz wybrane składniki wg uznania, polewasz dressingami, zamykasz pokryweczką i tak przygotowaną własnoręcznie sałatę siup na wagę i już. Całkiem mi dobra wyszła dzisiaj :)
-
Emmi, pogoda jak u nas, zajrzyj do mojego garnka, to zobaczysz. Cieśla się zgodził na kupno lamp, dobry chłopak :) Co prawda zrobil mi budżet na wydatki \"nieprzekraczalny\", w którym jest już sporo pozycji zablokowane, ale parę groszy mi zostanie na przeputanie na zachcianki :)
-
Emmi, lampa jest obecnie przeceniona na 70$ czyli ok 210zł. Znowu się dziś obudziłam przed świtem (czyli tutejsza 6 z minutami). Dobrze, że piszecie, to miałam co czytać, popracowałam dziś też trochę. Później jedziemy do sklepu, fotografować towary przecenione do wystawienia na stronę internetową sklepu. Swoją drogą, to tutaj uniformy pielęgniarek, lekarzy itd, wcale nie muszą być białe ani zielone, tylko są w najróżniejszych kolorach i wzorach, np. dziecięce pielęgniarki mogą mieć w misie, postacie z disneya itd, a są nawet specjalne zestawy na walentynki :) Przy tym nie są to bezkształtne wory, tylko całkiem przyzwoite fasony można znaleźć, nie tylko klasyczne fartuchy. Co kraj to obyczaj.
-
Z dzieciakami, bo jest Andrzejek, a przyjechała mama, żeby Cieśli pomóc, ale żeby mogła przyjechać, musiała wziąć ze sobą Ninkę, córeczkę mojej siostry, które z nimi mieszkają. Siostra studiuje, mama się opiekuje małą. Cieśla zeznał, że w sumie to spokojniej jak jest sam z Andrzejkiem ;) ale przynajmniej mama ugotuje, o dom zadba itd. Andrzejek ma 2 latka i 3 miesiące, Ninka półtora roku. Emmi junior jest chyba z pół roku starszy od Andrzejka o ile pamiętam.
-
Tak, jak mam wasze moralne wsparcie to teraz muszę jeszcze tylko Cieślę namówić na lampy :) Też się cieszę z tego wyjazdu, chociaż trochę mi szkoda, że nie ma tu mojego miłego - po pierwsze we dwójkę zawsze fajniej, a po drugie mam wyrzuty sumienia, że go zostawiłam z dzieciakami na gospodarstwie, a sama głównie baluję... Chociaż dzisiaj pracowałam z godzinkę, dwie, zgłębiając tajniki ebay\'a :)
-
Spodobała mi się tutaj taka lampa (między innymi, rzecz jasna ;) ) http://www2.jcpenney.com/jcp/X6.aspx?DeptID=57088&CatID=64962&GrpTyp=PRD&ItemID=144fc35&attrtype=&attrvalue=&CMID=57088%7c58206%7c64960&Fltr=&Srt=&QL=F&IND=36&CmCatId=57088|58206|64960|64962 Tylko kłopot z przewożeniem, no i nie wiem, czy mnie mąż z domu nie wyrzuci, jak za dużo wydam ;) Przydałyby się już dwie do pary, prawda? ;)
-
Ewo, żeby z siebie zrobić chorego nie potrzeba wcale być w ciąży ;) Niektórzy tak mają i już. A niektórzy odwrotnie. Korzystam ze swobody póki mogę, bo potem to co najmniej pół roku się pewnie bez dzieciaka nie ruszę na dłużej niż kilka godzin (i to małe kilka) ;) ;) ;) Pamiętam jeszcze spory kawałek PRLu i myślę, że to mi pomaga docenić wiele w życiu jakie wiodę i tym, jak Polska teraz wygląda. Spotykam się wcale nierzadko z narzekaniami i nawet pewnym wzdychaniem "do komuny", ale ja nigdy bym nie chciała powrotu dawnych czasów. I myślę, że ci wzdychający też nie, tylko już zapomnieli jak to było, a pamiętają tylko, że byli młodsi, a dziewczyny ładniejsze ;)
-
Spoko, w Connecticut też mają internet :) To wam opiszę, jaki mam przyjemny pokój - kuzynka oddała mi swój, żeby jej mała siostrzenica zamieszkująca obecnie moje brzucho, miała wygodnie. Ściany są w kolorze przyszarzałej zieleni, dosyć ciemnej, sufit biały, a granica między ścianami a sufitem ma taki sztukateryjny gzyms, też biały. Bardzo mi się podoba. Drzwi wejściowe, okna i drzwi do klozetu, czyli wbudowanej szafy są białe, z mosiężnymi gałkami. Na całe umeblowanie składają się dwie spore komody, szafka-witrynka pod tv z bejcowanej na średnio-ciemno sosny (pochodzące z ikei) no i stoliki nocne przy łóżku. A łóżko jest z moich ulubionych, czyli metalowe, z wysokim zagłówkiem, z szaro-srebrnego metalu, z którym ładnie się komponują nocne lampy na takichż nogach i lustro nad komodą. Zagospodarowałam się więc wygodnie, chociaż nie obyło się bez wpadek. W nocy padł mi telefon, wszyscy już tutaj spali (4 rano), za to w Polsce dzionek dawno wstał. Cieśla przysłał smsa z zapytaniem, czy dotarłam, bo ostatnią wiadomość ode mnie miał z busika, który mnie wiózł z Nowego Jorku. A ta złośliwa komórka zdechła, zanim mu mogłam odpisać, że się właśnie obudziłam, bo zegar biologiczny uznał, że już przecież 10, czas wstawać i może nawet śniadanko :) Przezorny ubezpieczony, wyciągnęłam ładowarkę i szukam gniazdka. Chwilę to trwało ale wreszcie jest. Nie byłam głupia i miałam nawet odpowiednie przejściówki, sztuk 3. Podłączam i nic, nie ładuje. Próbuję tak, siak i owak, z inną przejściówką... Przeniosłam się do łazienki, bo może gniazdko felerne, potem do kuchni... Dalej nic. Próbuję dzwonić z domowego na Cieśli komórkę, maszyna mi mówi, że z powodu jakichś tam problemów się nie da. Stacjonarnego w domu nie mamy... Miotałam się dłuższy czas, aż musiałam się uznać za pokonaną przez złośliwość rzeczy martwych, nawet z internetu nie szło skorzystać, bo w pokoju komputerowym spała wydziedziczona przeze mnie z własnego łóżka kuzynka ;) Rano doszłam w czym rzecz, otóż ładowarka moja działa tylko na 230V, a tutaj mają 110. Nic przejściówka nie pomoże, trzeba transformatorek. Na szczęście laptok ma zasilacz uniwersalny, znalazło się i wifi, więc mam przynajmniej niezależny internet :) No i na razie tyle z moich perypetii zza wielkiej wody. Wasza wierna korespondentka ;)
-
Amita, gratuluję decyzji i życzę powodzenia. Zdradzisz jakieś szczegóły? Ja postanowień noworocznych nie robię. Dość mam takich codziennych :) Z realizacją, wiecie, jak jest. Wady wrodzone ;) Ale bywa też nieźle, a to grunt :)
-
Ewo, ja na to wpadłam. Cieśla na mnie warczy, że "jak może się coś znudzić" ;) I jak można kupoważ, żeby rozdać :)
-
Pociesza mnie tylko to, że jak nadchodzi wiosna, to zaczynam mieć cały dom i wszelkie fajanse \"gdzieś\", za to łapie mnie choroba ogrodowa. Zamienił stryjek siekierkę na kijek... ;) Ale zimą też jest fajnie. Właśnie siedzę na kanapie z widokiem na choinkę na wprost i płonący na kominku ogień po prawej. Żyć nie umierać :) Co prawda mam jeszcze kupę roboty do wykonania przed jutrzejszym porankiem... no ale jak widać działam w tym kierunku ;)
-
A wiesz, Amitko, że trafiłaś w sedno? Rozmawiałyśmy z mamą przedwczoraj ogólnie, że generalnie dobrze zrobiliśmy kupując naszą zagródkę a nie mieszkanko w mieście. Co najmniej względem przestrzeni życiowej, nie licząc innych zalet wiejskiego bytowania. A na wypadek jakbyśmy kiedyś mieli lebensraumu za mało, to mama sugerowała rozbudowę od północnej strony (bo tam jest ślepa ściana). To wypada akurat za kuchnią i salonem. Ona co prawda myślała chyba o jakiejś kosmicznej liczbie dzieci, ale na garnki też się możemy rozbudować, jakby rzeczywiście nas tak przycisnęło ;)
-
Olga, fajny ten stolik do łóżka. Mój gwiazdkowy stolik pod laptopa nieco mniej apetycznie wygląda ;) Lubię wszelakie \"cuda\" z takimi botanicznymi wizerunkami. Na Słomczynie ostatnio popełniłam jakąś a\' la brytfannę z kwiatkiem na dnie, a na świątecznych zakupach naciągnęłam Cieślę na maselniczkę i półmisek również z jakimś zielskiem. Stwierdzam, że to już się u mnie robi nałóg. Pomimo bardzo pojemnej szafy w kuchni przestaję się mieścić z tymi wszystkimi ceramicznymi dzionkami. A jeszcze w sklepie ledwo-ledwo się dziś powstrzymałam przed nabyciem kolejnych talerzy i dzbanka do herbaty. Co gorsza, ja w tym sklepie często robię zakupy i kiedyś się mogę złamać (takie ładne, śmietankowe... ;) ). Uch, właśnie sobie przypomniałam, że jak odwiozłam Bobka do przedszkola to w sklepiku obok kupiłam malowany dzbanek w ludowe kwiatki jakieś. Dobrze, że chociaż tani. Wiecie może, jak to leczyć? ;) ;) ;)
-
Ja się właśnie wyspałam, zrobiłam sobie czekoladę, grzanki mam w piekarniku i sprawdzam, co na forumach :) Tak, wiem, że to się inaczej odmienia ;)
-
A jakie przebrania obowiązują?
-
Rumianku, szpachlowanie i szlifowanie ścian 2x to dwa dni, czyli do niedzieli, w poniedziałek malowanie raz, we wtorek drugi raz, we środę już nakrywasz do wigilii :) Proste? Da radę? ;) Uszy do góry.
-
Takie lustro wisi u mnie w holu, a drugie kupiłam rodzicom - czeka, żeby trafić pod choinkę http://www.jysk.pl/210/136/382/3805060/a/catalog Obecnie jest w zabójczej cenie. Byłam zrobić badania i w drodze powrotnej wstąpiłam do dużego marketu w Wołominie. Jestem z siebie dość dumna, bo nie kupiłam żadnego świątecznego badziewia ;) Chociaż kusiły mnie takie spore latarenki z zielonego szkła w kształcie choinki. W środku wkład taki "zniczowo-nagrobkowy", pokryweczka też, tylko zamiast kształtu typowo zniczowego niczego sobie wesoła choinka, najwyraźniej producenci zniczy próbują rozszerzyć sezon sprzedaży. I dobrze. Nie oparłam się za to przy stoisku z książeczkami dla dzieci. Nie wiem, czy Bobek się ucieszy, jak zamiast samochodów będzie ode mnie dostawał same książki? Jak byliśmy w górach, to na Gubałówce nie kupiliśmy mu ciupażki ani góralskich kapci, tylko też książeczki z obrazkami (swoją drogą, to tam jest niezłe centrum handlowe, stragany i stragany, smreki mało co widać ;) ).
-
Misiu, też miałam perypetie z tą ceratką świąteczną. Wahałam się między nią, a taką czerwoną w serduszka i w końcu uznałam, że ta druga praktyczniejsza (mniej widać plamy) i taką wzięłam do kuchni. Dopiero potem zobaczyłam te obrusiki i serweteczki, ale już cerata była ucięta i \"po ptokach\". Ale przy następnej wizycie stwierdziłam, że co tam i zanabyłam dwa obrusy, ścierki i koszyk na pieczywo. Obrusy trafiły do salonu (dwa, bo tam są dwa stoły zsunięte razem). Emmi, zajrzyj na www.jysk.pl i stamtąd albo link \"Oferta tygodnia - zobacz gazetkę\" - tam są produkty promocyjne, albo w okienku Szukaj produktu wpisz np. \"cerata\". Chociaż akurat nie widzę tych świątecznych wzorów na stronie. Ceraty tekstylne to te przypominające fakturą materiał. Ja mam np. taką http://www.jysk.pl/210/236/241/5664900/a/catalog , nazywa się Julie, fajne jest to, że kupiłam do niej pasujące poduszki. Jej cena 14.95/mb są też tańsze (nawet < 10zł/mb). W Warszawie masz sklep na rogu Kijowskiej i Targowej, albo na Targówku, tam gdzie Castorama. Osobiście wolę ten drugi, jakoś jest lepiej wyeksponowane i poukładane. Jak już omawiamy ten sklep, to chyba Farmerka się nie zachwyciła po wizycie. I całkiem ją rozumiem, też jakoś najpierw omijałam je szerokim łukiem, bo badziewiasto wyglądają i bałagan w środku. Jakoś nie wpadną na taką myśl jak np. ikea, żeby ładnie zaaranżować takie niby-pokoje, tylko mają nawstawiane byle jak, szwarc, mydło i powidło. Tym niemniej, jak w tej kupie gruzu pogrzebać, można wyszperać coś fajnego i, co ważne, całkiem niedrogo. Zwłaszcza w dodatkach, tkaninach, kołdrach i meblach ogrodowych. Bo meble ogólnie mi się nie podobają. Z wyjątkiem serii Liva do jadalni, taki stół z krzesłami dębowy sama zamierzam kupić jakby mi sakiewka kiedyś nadmiernie zaciążyła :) Co raczej prędko mi nie grozi, bo, jak się okazało, pomimo, że jeden z klientów zapłacił spory rachunek, to akurat wyzerowało nam debet i jesteśmy na \"zero\" a nic \"do przodu\" :( A myślałam, że będę miała ekstra kieszonkowe na Hamerykę ;)
-
Gratuluję cierpliwości w praniu dywanu... mnie to na razie omija, bo dywanów mamy mało. Jeden taki kilimowaty po mamie większy, drugi mały chodniczek i u Bobka obrębiony kawałek wykładziny z domami i ulicami - dobry do zabawy. Ten większy kilim położyliśmy ostatnio w salonie, żeby małemu nie marzł tyłek przy zabawie, więc pewnie zacznie się brudzić - przedtem był na górze u Cieśli, a tam rzadko ktoś zagląda nawet. No, no, z jednej narzuty 6 krzeseł... To się nazywa efektywne wykorzystanie surowca :) :) :) Te ceraty obrusopodobne też trzeba czasem uprać, ale na pewno dużo rzadziej niż prawdziwy obrus :)
-
Jeszcze a propos pism. Cieśla bardzo skutecznie zaprenumerował Werandę zwykłą i \"Country\" - ta zwykła już dotarła. A dzięki przebywającej na obczyźnie siostrze stałam się również posiadaczką prenumeraty \"Country Living\" i \"House Beautiful\". To pierwsze to taki misz-masz o żywocie może nie wiejskim (bo o rolnictwie i hodowli bydlątek niewiele), ale na pewno mocno podmiejskim i rustykalnym. W środku wnętrza \"cottydżów\", ogródki i takie tam. A drugie pisemko już stricte wnętrzarskie, takie zwyczajne, bez rezydencjonalnego zacięcia jak np. Weranda. Mam nadzieję, że jakoś będą do mnie docierać (bo oczywiście przesyłane są do siostry, a do mnie mają trafiać \"okazją\"; za prenumeratę bezpośrednio do Polski wydawca sobie życzył zbyt słono jak na mój gust). Kiedyś miałam okres na pisma włoskie, teraz zmieniłam geograficzny region. Ciekawe, czy za rok zacznę wszystko przerabiać na modłę np. francuską? Mam nadzieję, że tu mnie powstrzyma bariera językowa chociaż ;) Trafił mi się bieżnik na stół przywieziony z Bali. Ponieważ obecnie w salonie mam dwa stoły zsunięte razem, to jest on ciut przymały. Wymyśliłam, że przypnę go na razie takerem do ściany w salonie. Mam tam takie gołe parę metrów, które aż się prosi o solidny obraz, kilim czy coś w tym stylu. Z braku arrasów może mój zieloniutki bieżnik się nada? ;) Poszukam mu tylko czegoś do towarzystwa, jakichś zdjęć albo co.
-
O domowych sprawach to ja teraz tylko myślę, bo nic nie robię. Ale pochwalę się utalentowaną w pracach ręcznych mamą. Siostra narzekała, że w tej Anglii wieje im od okna (i nie dziwota, oni chyba lubią nieszczelne, bo często mają). I marzną biedaki w nocy, a z kolei grzejnika nie chcą włączać, bo im duszno czy cuś. Rozwiązanie - grube zasłony. Ponieważ mieszkanko tymczasowe, wynajmowane, więc nie ma się co rozpędzać na kosztowne materie, więc odwiedziłyśmy sklep Ikea, gdzie za śmieszne pieniądze kupiłam 4 sztuki narzut bawełnianych na łóżko. Kolor taki śmietankowy, niebielonej bawełny, z lekką fakturą, mianowicie w pasy. I te cztery płachty mama potraktowała następująco. Dwie złożyła na pół, zszyła boki, do jednego z brzegów doszyła troczki uszyte z kawałków tego samego materiału i powstały dwie grube, ciepłe zasłony na okno - złożone, więc sięgające nieco poniżej parapetu, żeby nie zasłaniać grzejnika. Trzecia płachta została przekształcona w kilka poszewek na poduszki i jaśki oraz bieżnik do położenia na stoliku. A czwartą siostra narzuci na tę część łóżka, która jest \"w nogach\", żeby można było w dzień na nim przysiąść. I w ten sposób mam nadzieję ma teraz całkiem skoordynowany i miły wystrój sypialni :) A tymczasem na pobliskim poligonie coś tak ostro harcują, że całą chałupą mi trzęsie. Rozgrzewają się na mrozie waląc z rakiet, czy co? ;)
-
Emmi, charakterystyczne dla giełd jest to, że raz jest \"urodzaj\" na pewne przedmioty, a następnym razem może nie być nic ciekawego w tej kategorii. Dlatego nie można sobie zaplanować \"dziś kupię lampy\" bo po prostu może nie być fajnych w ogóle, albo nagle w cenach z kosmosu. Wczoraj akurat urodzaj był. Za średniej wielkości żyrandole po lekkim stargowaniu płaciłyśmy około 50zł, więc taniocha. Lampy wiszące pojedyncze (takie np. do przedpokoju) od 25zł. Jak już wielokrotnie pisałam między dwoma straganami odległymi czasem o kilka metrów może być i 300% różnica cen. Więc \"porównywanie z Kołem\" jest o tyle bez sensu, że jak można porównać rozmaite przedmioty? W szczególności nie należy się łudzić, że na Słomczynie są jakieś antyki, bo nie ma. To po prostu starocie. Ale może Ci pomoże taka obserwacja. Lampy, które w sklepie z meblami używanymi typu \"Retro Meble\" są po 200-300 na Słomczynie \"ustrzelisz\" za mniej niż 100. Czy kinkiety były? Nie zwracałam większej uwagi, ale sama jeden kupiłam, więc jakieś były na pewno ;) Nie wiem ile w końcu za niego zapłaciłam, bo kupowałam z innymi dzionkami, ale chyba cena \"wywoławcza\" brzmiała 30zł. Kinkiet jest w stylistyce moich żyrandoli z salonu, na dwie \"świeczki\". Zapadł nam z koleżanką w pamięć piękny stół z ciemnego drewna na 4 grubaśnych, rzeźbionych, iście \"słoniowych\" nogach. Kwadratowy, może 1x1m, może nieco większy, ale te nogi ze 25cm średnicy, oprócz nóg inne elementy też rzeźbione. Niestety, w budżecie się nam nie mieścił, bo 1800 o ile pamiętam za niego chcieli. Ale opisuję, jako rzecz naprawdę oryginalną.
-
No tak Rumianku, pod tym względem przeprowadzka z Krakowa do stolicy mi się opłaciła ;) Aczkolwiek nie mam na giełdę wcale tak blisko - 70km jak obszył w jedną stronę. Najbardziej to zazdroszczę tym, co mają niedaleko do Czacza, tam podobno największe zagłębie giełdowe. Najbardziej mnie rozśmieszyła wczoraj leżąca wśród szpargałów dziwna maszyna podejrzanej proweniencji i nieznanego zastosowania. Wielkości prawie niedużej betoniarki. Pytam więc sprzedawcę, cóż to za kuriozum? A on mówi, że maszyna do obierania ziemniaków. I tak sobie myślę, kto z kupujących idzie sobie alejką, patrzy \"o, maszyna do ziemniaków\" i myśli \"w sam raz dla mnie!\" ;) ;) ;)
-
Po pierwsze odpowiadam na zaległe pytanie czy w stanie błogosławionym można latać. Można :) Ze Słomczynem to definitywnie dobra wróżba była. I chyba jak jeżdżę bez Cieśli, to lepsze mam \"łowy\". Ostatecznie wybrałyśmy się we trzy dziewczyny i wróciłyśmy wszystkie zadowolone. Dla jednej koleżanki to pierwszy raz, chyba wpadnie w nałóg tak jak my ;) Co kupiłam? Żyrandole sztuk dwa, wiszącą lampę ze szklanym kloszem do kuchni, kinkiet - to z lamp. Świecznik w stylu mojej popielniczki na kutej nodze. Dużo doniczek i doniczeczek, między innymi takie tycie, tycie, w które można wsadzić tealighty - będą pasować do świecznika, który leży od roku, bo właśnie brakowało mu takich pojemniczków. Kilka talerzy z angielskiej porcelany w zielony wzór toile de jouy. Na innym straganie trafiłam do nich pasujące dwie salaterki, więc mam prawie \"komplet\". Jakieś inne śmiesznostki ceramiczne, trudno nawet dokładnie wymieniać, siedzą w zmywarce i czekają na czyszczenie. No i kawał żelastwa w postaci metalowego wieszaka na płaszcze z półką, o rozmiarach tak z 1x1m na oko. Generalnie był dziś urodzaj na lampy - dużo, bardzo ładnych i niedrogich. Oczywiście nie sposób kupić wszystkich (w pewnym momencie już sobie obiecałam, że dziś więcej lamp nie kupuję ;) ). Koleżanka też przytaszczyła dwa żyrandole, a druga ładną lampę stojącą. Dzikie tłumy na miejscu, wracając musiałyśmy odstać kilkanaście minut w korku, ale co tam. Mam załatwione prezenty gwiazdkowe dla rodziców, myślę, że się ucieszą - dostaną jeden z żyrandoli z pasującym kinkietem oraz tę lampę do kuchni. Oprócz tego mam dla nich już zachomikowane duże ładne lustro w lekko rzeźbionej srebrnej ramie i taki zegar w typie \"dworcowym\". Aha, zapomniałabym, przytaszczyłam też książeczki z obrazkami dla małego (co prawda po niemiecku, ale obrazków to nie psuje przecież ;) ) i śmieszny wieszak w kształcie dinozaura. Powieszę go nisko w wiatrołapie, żeby sam mógł odwiesić swoją kurteczkę i czapkę. Tak, wiem, a gdzie zdjęcia. Liczę, że w tej Hameryce kupię sobie zgrabny aparacik nareszcie :)
-
Dzisiaj przechodzę samą siebie. Wymyśliłam, że mogę sobie dobudować oranżerię od południa :) To chyba po lekturze nowego numeru W \"Country\". Myślałam, że do mnie Mikołaj nie przyjdzie, ale Cieśla zamówił prenumeratę obu Werand o czym mnie dziś poinformował, że to na mikołajki. Myślałam, że będzie na gwiazdkę (bo kilka dni wstecz \"przypadkowo\" podesłałam mu linka). Ale skoro tak, nie będę się upierać. Koleżanka wyciąga mnie na Słomczyn, więc jutro rano pobudka :( Uch, już mi się nie chce. Ale może znajdę jakieś prezenty... Mamonę nawet mam, bo dziś jedna klientka mi zapłaciła w gotówce. To chyba dobra wróżba a propos giełdy ;)