tuurma
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez tuurma
-
Na pewno są giełdy w Bytomiu albo w Gliwicach... Pogooglaj, to znajdziesz kiedy i gdzie. Bo na pewno nie jest tak, że pojedziesz raz i kupisz cały dom, wszystko takie jak chcesz. Giełda to zawsze loteria, raz jest coś fajnego, raz kiszka, ale nic się nie da zaplanować. Rozejrzyj się w okolicy za sklepami, które mają w nazwie "meble holenderskie", "meble retro". To też są starocie, tylko stacjonarne. Kupiłam w takim miejscu używane kanapy do salonu i jestem baaardzo zadowolona. Wydaje mi się, że giełda jest lepsza na drobiazgi, meble prościej wybrać w sklepie.
-
Aż sprawdziłam, gdzie ten Czacz. W pierony daleko :(
-
Nawet widziałam dziś stolik z niedużym kwadratowym, marmurowym blatem i myślałam, żeby go kupić dla blatu właśnie (do mojej nogi pięknej) ale wołali coś pod 200 zł, więc odpuściłam. Zwłaszcza, że w sypialni drewno będzie nawet przyjemniejsze. Cóż, nawet nie byłam świadoma, jaka mi się trafiła okazja. Tym lepszy teraz mogę mieć humor z udanych łowów ;) Swoją drogą, ciekawostka giełdowa jedna jest taka, że identyczny towar może mieć skrajnie różne ceny. A druga, że jak się pyta człowiek ile coś kosztuje, to najpierw patrzą na niego i mam wrażenie szacują możliwości finansowe osoby. I na tej podstawie czasem wymyślają cenę. Co jest może i z korzyścią dla mnie, bo wg mojego męża wyglądam nieraz jak "siódme dziecko stróża". A co ja poradzę, że ulubione spodnie się przecierają znacznie prędzej niż te nielubiane i w związku z tym nieużywane ;)
-
Ja lubię miękkie kocyki z polaru. Nie imponują wyglądem, ale łatwo je uprać i są milusie w dotyku.
-
Owszem, są przecież okazje, że wystarczy nakryć na dwie osoby. A niektórych ukochanych kubasów w życiu się nie pozbędę, chociaż są pojedyncze i do niczego nie pasują. Ale na samotną herbatkę jak znalazł. Rozumiem jednak, że Emmi chodziło o takie "ni to, ni sio" czyli kupkę naczyń z jednej parafii, których jest za mało, żeby obsłużyć elegancką okazję, a na tyle dużo, że warto by zagospodarować. Jedyne co mi przychodzi do głowy, to spróbować znaleźć coś, z czym te naczynia "zagrają". Np. do naszego starego dzbanka od herbaty pięknie przypasowała pokryweczka kupiona na starociach i tamtejsze toporne kubki. Ale jak już nadmieniłam do tych czarnych to nic mi nie pasuje (albo odwrotnie, one mi nie pasują do niczego), więc tu zamilknę ;) Jak bardzo wysilę mózgownicę, to może np. płaski talerz taki czarny, a na górę kolorowa kamionkowa miseczka (w Ikei takie sprzedają niedrogo) lub odwrotnie. Na kolorowym obrusie?
-
Jak w pewnym momencie w naszym pierwszym z Cieślą \"komplecie\" dawało się odczuć zauważalne braki (wytłukły się prawie wszystkie płaskie talerze), a w międzyczasie nabyliśmy inne, spakowałam wszystko pięknie ładnie i podarowałam koledze, który od rodziców wyniósł się na pierwsze kawalerskie mieszkanie i nie miał nawet szklanki na gospodarstwie. W ten sposób się nie zmarnowało, wręcz przeciwnie, bardzo przydało, a mnie przestało zawadzać. Mam jakiś uraz do tych naczyń z ciemnego szkła. Była jakaś szalona moda na nie w latach 90 i wszędzie się je spotykało :)
-
Cóż, jeżeli pracownicy plują to tylko o nich świadczy, bynajmniej nie o kupujących, z których przecież większość to zwyczajni ludzie. Pracownicy piekarni też przecież gdzieś chleb kupują :) Ja jednak wierzę, że to bardzo sporadyczne przypadki. No i prawdę mówiąc przy masowej produkcji trzeba dużo mieć zaparcia, żeby pluć na każdy bochenek :)
-
Widocznie taka receptura. Bez plucia nie rośnie :)
-
Potwierdzam, że w galerii wypieków na Powiślu rzeczywiście chyba najlepszy chleb w mieście. Również takie przekąskowe bułeczki z nadzieniem lub przyprawami, dużo lepsze niż fast foody jak coś się chce na szybko przekąsić. Kolejki nie są tam takie straszne - szybko się przesuwają.
-
Emmi, popieram męża, zbieraj oba :) Na starociach niebieskie chyba popularniejsze, ale ja osobiście wolę różyczki :) Ja na razie kupuję takie zgrzebne kubasy w brązowych kolorach. I podobają mi się angielskie fajanse w scenki rodzajowe toile de jouy (jeżeli można tak powiedzieć o naczyniach, bo tkaniny w taki deseń na pewno się właśnie tak nazywa). Te ostatnie są niestety droższe - na starociach 10-20 zł za sztukę, a inne to można wytargować za złotówkę lub dwie. Rumianku, witaj, tu nie żadna loża masońska, nie trzeba rekomendacji i skomplikowanego rytuału inicjacyjnego. Po prostu pisz :)
-
Czasami, jak jest dobrze, to na mężów działa, jak żony są dla nich miłe i uprzejme to oni też. I to jest mój ulubiony stan, chociaż wiadomo, nic nie trwa wiecznie. Ten link mi nie zadziałał, ale weszłam na główną stronę i wpisałam w ichniejszej wyszukiwarce redecorating skylands, znalazło i właśnie oglądam. Jeszcze o otwartych półkach i nie tylko - jak człowiek umie utrzymać swoje dzionki w jednym stylu (jak np. na 3 zdjęciu z linka Olguchny) to mamy pewność, że można to wystawić i ładnie zagra. Tu podam przykład jednej znajomej, a właściwie dalszej ciotki Cieśli, której jestem wdzięczna, bo mi pokazała bazarek na Słomczynie. Otóż ona na starociach kupuje wszelką zastawę kuchenną białą w niebieskie wzorki. W ten sposób prawie każdy talerz i kubek jest nieco inny, ale wszystko razem gra jak niejeden świąteczny serwis. A jak się coś potłucze, to tylko wzrusza ramionami, a nie płacze nad zrujnowanym kompletem :D
-
Emmi, nieważne czy to wyż, czy obrazki się cieszą, że znalazły miejsce dla siebie, grunt, że jesteś zadowolona :) Rzeczywiście, warto coś powiesić na ścianie, sama boleję, bo mam większość gołych. Ale też ostatnio jestem w dobrym humorze, więc wracam do pracy ze zdwojoną energią :) Kupiłam wczoraj jakieś 3 pisemka o wnętrzach (w tym Werandę ale zwykłą) i tak sobie myślę o samych przyjemnych rzeczach. U nas po wizycie Taty został naprawiony (po pół roku!) ten zegar angielski, co się popsuł w samolocie. Teraz brak mu tylko obudowania kominka (bo wtedy na jasnym tle komina będzie miał szansę wyraziście się zaprezentować - na ciemnawym już drewnie ścian nie widać go tak wyraźnie). Zdjęcie leży gdzieś w archiwach garnka, jakby moje wywody były niezrozumiałe ;) Ponadto dobudowany został kawałek ścianki g-k i już nie widać w kuchni pięknej rury kanalizacyjnej. Teraz pozostaje tylko obłożyć go jakimś kamieniem w typie \"skałek\" jak u siostry Olguchny. Tata skończył też ściankę do łazienki, którą z kolei pomaluję najpierw zwykłą farbą, a potem taką bejcą z połyskiem, która daje efekt przecierki. A jak to się stanie to już naprawdę niewiele zostanie na dole do zrobienia... przynajmniej dopóki nie zmieni się koncepcja ;)
-
Witaj Klaudio :) I rzeczywiście musisz nam teraz zeznać z jakiego jesteś regionu :) Powiem wam, że jak kiedyś mieszkałam w wynajętym mieszkaniu ze zbieraną przez lata kolekcją talerzyków, spodeczków, kompotierek, ściereczek kuchennych z kalendarzem z lat 1972-1984 ;) to też nie miałam cierpliwości, spakowałam wszystko do pudeł i wyniosłam do piwnicy, a sobie kupiłam proste talerze w Ikei ;) Ale wyprowadzając się zeznałam właścicielom, gdzie leżą ich dobra, więc mam nadzieję, że niektóre rzeczy odkopali i doczekały się lepszych czasów :) A którąś z tych ściereczek mam do dziś (za pozwoleniem właścicielki). Niezniszczalne :) Z obecności rodziców wynikają różne plusy, między innymi ten, że umówieni jesteśmy z Tatą na wycieczkę do Słomczyna na giełdę staroci. Mam nadzieję, że aura dopisze, bo jak nam przyjdzie brodzić w błocku...
-
Cześć Anuśka, witam na topiku. Też chętnie zobaczę zdjęcia. Mail pod nickiem, ale może założysz konto na fotografie na www.garnek.pl tak jak inne dziewczyny tutaj? Będzie prościej. Opisz nam może coś więcej, czy od razu miałaś wszystko gotowe i zapięte na ostatni guzik, czy urządzanie było metodą prób i błędów? I jak Ci się teraz mieszka? Jesteś usatysfakcjonowana, czy już planujesz zmiany ;>
-
A coś nam zdradzisz, gdzie polowałaś tak szczęśliwie? ;) U mnie w domu mogiła po prostu, zabawki się poniewierają, kwiatki stoją niewniesione na ganku a poza tym nic nowego.
-
Pani z drzewniannego domu - po pierwsze witaj, a po drugie jak grzejniki \"nie leżą w kontekście\" to można zrobić ogrzewanie podłogowe. Ja tak właśnie mam przy kominku z płaszczem wodnym i miodzio :)
-
Emmi, wiadomo, że czasopisma w dużej mierze żyją z reklam i artykułów skrycie sponsorowanych dlatego pokazują rzeczy o zawrotnych cenach... Ale z drugiej strony nie trzeba kupować dokładnie tego, co na obrazku tylko zainspirować się, czasem można pogadać ze stolarzem i okazuje się, że da radę zrobić meble na zamówienie za połowę ceny gotowego, albo znaleźć podobne na starociach czy w tańszym sklepie.
-
Hello, siostry. Witam się tylko, że już jestem z powrotem :) Ale u was ciepło przy tych kominkach i kufrach, pogrzeję się trochę, co?
-
A palma to boję się, że żywa się nie uchowa. Za ciemno. Zamiokulkas może być na zastępstwo? ;)
-
Amita, w łazience w planie jest taka szeroka komoda na ręczniki, z drewna o naturalnej barwie. Rattan też by mógł być w sumie... Tylko nieraz z bliska rattanowe meble się wydają takie kiepskiej jakości - że się zaraz rozwalą... Alemoże po prostu same tandetne widziałam.
-
Amitko, ja wstępnie myślałam o czarnym karniszu z jakąś kutą końcówką i na nim zarzucona/przepleciona/upięta zasłona - nie planuję zwykłych, przesuwanych bo i po co - jakoś się nie boję, że mnie dziki będą podglądały :D Czarne karnisze dlatego, że półki są zawieszone na takich podpórkach czarnych, metalowych w esy-floresy. Niemniej koncepcja jest wstępna i \"dojrzewa\". Ola, gwoli wyjaśnienia to w salonie mam takie spore okno, złożone z 3 kwater. Zaczyna się może 40cm od podłogi, więc dosyć nisko. Na razie jest łyse jak kolano, ale widok za nim trochę rekompensuje te braki (widok jest na piękne chaszcze za granicą działki - ale zieloniutkie póki co). Aparatu dalej nie mam :( Ale miałaś wpaść, to sama zobaczysz ;)
-
Cóż. Ja stawiam przed faktem dokonanym. Cieśla zawsze ma pogląd \"a po co to komu, takie badziewie\". Na co ja odpowiadam \"zawsze narzekasz i zawsze w końcu przyznajesz mi rację\". I koniec dyskusji zazwyczaj, i, że tak powiem \"róbmy swoje\". Chłopów co za dużo myślą o wystroju wnętrz i jeszcze mają własne koncepcje nie należy brać moim skromnym zdaniem ;) Już lepiej abnegatów ;)
-
O, ja sobie w końcu kupiłam nawet kiczowaty świecznik udający rzeźbiony. Bo w końcu ma się podobać mnie... no i jeszcze żeby Cieśla zdzierżył :) Co do "chińszczyzny" to mnie kusiła taka figurka Chińczyka na starociach, ale kosztowała prawie 100 i łażąca ze mną dziewczyna skrytykowała moją zachciankę. Dałam się odwieść, a teraz ciutkę żałuję jak o nim pomyślę ;) Więc na szczyptę ekstrawagancji, choćby i kiczowatej można a nawet należy sobie pozwolić. Również elementy teoretycznie "nie z tej bajki" wcale nie muszą być dysonansem, byle nie popaść w przesadę. Uważam, że u mnie taką rolę pełnią te mieszczańskie żyrandole tudzież niedawno powieszone duże lustro w srebrzonej ramie. Dla niektórych "odstają" od tego wiejskiego domu, a mnie się podobają i już :)
-
\"Serwantka - rodzaj wolno stojącej oszklonej z trzech stron szafki z półkami do przechowywania ozdobnej porcelany, szkła, sreber i innych przedmiotów\" pl.wikipedia.org/wiki/Serwantka Już wyłaź spod tego stołu :)
-
Przepis na zawijaski razem ze zdjęciem leży gdzieś w garnku, trochę wstecz. Zmęczenie to takie bardziej ogólne, z tarasem wcale nie było męcząco. Efekt mnie w pełni zadowala. Niestety, tak czy siak ten taras jest zbyt wąski, ale na to już nic nie poradzę.