

tuurma
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez tuurma
-
Oj, Ola pojechała i duch upadł w narodzie... ;) Reszta też na wiśniach? Zmierzyłam taras i projekt upadł. Tam nie jest \"około 180cm\" tylko niecałe 160 :( Więc raczej ławeczka, chyba, że kanapo-łóżko zamówię takie \"przykrótkie\". W sumie jest niedaleko taki sklep metalowy, gdzie można też zamówić... ciekawe ile też by wołali za takie cuś... Chciałabym się do końca sierpnia z tym tarasem uwinąć... ale nie wiem, jak mi wyjdzie, bo Tata zapracowany :( A sama to się nie porwę na kładzenie podłogi... A niech to wciórności, czemu wszyscy tacy zajęci? Zależy mi, bo na słotne dni jesienne to na trawie z małym baraszkować już nie tak miło, a na tarasie jednak na powietrzu, ale sucho pod dupką...
-
Borosiu i nic dziwnego, że letnia kuchnia będzie prędzej. Trzeba wiedzieć, jakie są priorytety ;) No i Ty wiesz :) Chmielownik i letnia kuchnia z łóżkiem - reszta to dodatki ;)
-
Olu, "znający Józefa" to termin pochodzący z biblii nastolatek, czyli Ani z Zielonego Wzgórza ;) Oznacza tam osoby w porządku, czyli "swojaków" a może "ziomali" w dzisiejszym slangu ;) Ja rezyduję po drugiej stronie stolycy, między Wołominem i Sulejówkiem. Emmi niezbyt daleko ode mnie, więc grill czemu nie. Mogę pełnić honory. To może na priv zgadamy się w kwestii szczegółów? Palec pod budkę, kto przyjeżdża? ;) Może nie widać na zdjęciach, taras jest jakby wycięty z domu. Więc ma dwie ściany będące ścianami domu (północną i wschodnią), natomiast od południa i zachodu jest otwarty na ogród (oddzielony tylko tymi przęsłami i kratkami). Więc dosłownie naprzeciwko łóżka jest ściana. W dodatku tuż przy niej jest wyjście z domu na taras, więc nie bardzo tam można coś większego zamontować. Myślałam o wąskim regale "słupku" w tamtym miejscu i na nim doniczkowe, które można wynieść na lato na taras.
-
Uff, fotki już bulgoczą w garnku. Uraczyłam was większą porcją widoczków z mojej zagrody.
-
A bajka powaliła mnie na kolana ;)
-
Emmi, to prawda, że trzeba mieć \"ten zmysł\". Wspomniana koleżanka o imieniu Edith definitywnie go ma - i jest uzdolniona we wszelakich pracach plastycznych. To się zazwyczaj przekłada jedno na drugie, chociaż niekoniecznie zawsze (vide moja teściowa - artystka rzeźbiarka, a z kreowaniem przestrzeni wokół siebie to niestety poniżej krytyki; ale jej produkcja \"kamienna\" spoko - może cała para idzie w robotę i już nie zostaje na duperele?). Mam taki pomysł na taras (tzn. jak już się doczekam podłogi na nim - Emmi widziała, że póki co, króluje tam goły, w dodatku bardzo nierówny beton i doniczki z roślinami czekającymi na swoje miejsce w ogródku). Taras jest długi (8m) a wąski (niecałe 1.8m). Jego węższy koniec celuje na południe, a dłuższy na zachód. Jest w związku z tym nie do zniesienia w słoneczne dni po południu. Powiesiłam bambusowe rolety, które trochę filtrują światło, w dolnej części (pod poręczą tarasu) zamontowałam kratki drewniane na pnącza (na razie króluje róża - zarosła jedno przęsło; poza tym jest glicynia ale jeszcze malutka; na szybko rośnie jednoroczny wilec). Brakuje mi jeszcze kratki i roślin od południa - liczę, że wszystko razem da lekki, ale nie całkowity cień. Na tarasie - wiadomo, żeby było całkiem fajnie trzeba na czymś usiąść. I wymyśliłam żelazne łóżko, ustawione na samym końcu (południowym), pełniące rolę kanapy - na nim piankowy materac, jakieś poduszki. Skróci trochę perspektywę i może nieco poprawi proporcje. Do tego ze dwie niskie ławy na kwiatki w doniczkach, może jakaś półka na ścianę i powinno być ok. Jak myślicie? Teraz tylko trzeba znaleźć łóżko, które się zmieści - nie mierzyłam dokładnie, ale 2m szerokości to na pewno tam nie ma...
-
Ola, jak zerkniesz na topik wstecz, to zobaczysz, że bywały okresy, że ja pisałam sama do siebie, albo Emmi... wiadomo, ten pisze, kto ma o czym. Jak jest zastój w urządzaniu domostwa to i sprawozdań brak ;) Co do domu, to mam plany, ale muszę poczekać aż sakiewka nieco się wypełni (a nie jest to łatwe, bo ogródek nieźle drenuje). Największym kłopotem są malowidła - straszą puste ściany. Ale o tzw. \"kawał sztuki\" niełatwo. A jeleni na rykowisku jakoś nie chcę. I co tu zrobić?
-
Jak jesteśmy przy takim temacie "ukochanego kiczu", to wrzucam do garnka www.garnek.pl/tuurma fotkę lampki w kształcie latarni morskiej w sklepiku chyba w Calais, która mi się tak strasznie spodobała... no ale nijak już bym jej samolotem nie zabrała (i tak miałam nadbagaż).
-
Ola, pisz, po prostu u nas chwilowo remonty wstrzymane... jedni przed, inni po... Ja taszczę właśnie w bagażniku zdobyty na starociach żyrandol-świecznik metalowy dla koleżanki. U mnie wisiał na tarasie, ale nie do końca się sprawdził (no bo mało romantyczni jesteśmy i chyba tylko raz czy dwa świece zostały zapalone i w końcu wiatr je powyrzucał). W każdym razie jest pięcio- (a może sześcio-) ramienny. Wiesza się go na łańcuchu, który Cieśla (czyli mój ślubny) sfabrykował z naddatków do żyrandoli pokojowych. Ładnie zardzewiały na rudo - miałam go pomalować, ale mi zeszło. Teraz koleżanka już pomaluje jak uważa - chyba, że też lubi zardzewiałe :) No, to w rytm piosenki tej, przetrząśnijmy strychy, wyciągnijmy kufry, pomalujmy graty, będzie pięknie, że hej :)
-
Ola, bombowy opis konwentu pająków :) :) :) Powodzenia w odnawianiu, ślubny niech Ci powymiata kąty, żebyś nie zeszła na zawał (albo sąsiedzi, przerażeni tymi wrzaskami) :)
-
O! żyje topik :) Farmerko, a zdjęcie tej szafy gdzie, zapytuję nieśmiało? Z mojej strony niczym się nie pochwalę, nawet do Słomczyna nie ma kiedy się wybrać... Znalazłam co prawda świetny sklep \"Meble Holenderskie\". Starannie wyselekcjonowane meble, lustra i lampy. Ceny niestety idą w parze z urokiem towaru :( Więc nic nie kupiłam, ale może chociaż na jaką lampę uskładam... ale raczej nie przed jesienią, bo na razie wszystkie zaskórniaki wydaję w ogrodniczym ;) Mnie też wydaje się, że kufry to jedynie na pościel, ewentualnie świąteczne obrusy - coś o sporych gabarytach, a nie bardzo często używane. Ewentualnie powinny się sprawdzić w roli stolików kawowych czy podstawek pod rośliny, widziałam gdzieś taką kompozycję z kufra, a na nim drzewka bonsai, na ścianie jakiś orientalny malunek (kufer oczywiście nie był w wycinanki kurpiowskie, tylko też jakiś chiński ;) )
-
Relacja z postępów. Wanna obmurowana w taki sposób, że jest "nadwieszona", czyli dolna część ścianki o wys. ok 10cm jest cofnięta. Dzięki temu wydaje się mniejsza i lżejsza, nie taki "katafalk". W tej cofniętej części będą zamontowane małe diodowe światełka - 3 na dłuższej części i 1 na krótszej. Mam nadzieję, że wyjdzie nastrojowe oświetlenie. Tata strasznie narzekał, ale wiedziałam, że w końcu zrobi tak, jak chcę :) Dziś została położona mozaika na obudowie wanny - tej części wystającej, bo przy podłodze będą te same brązowe płytki, co na reszcie. No i efekt jest taki sobie :( Na małej powierzchni wyglądała ładniej niż na dużej. Żałuję, że nie położyłam tylko wąskich pasków mozaiki, a środkiem duży pas brązowych płytek. Teraz już po ptokach :( Liczę, że jak się zrobi podłogę itd to będzie lepiej wyglądać... na razie mi się humor popsuł nieco. Mam za to pomysł na wykończenie ściany do łazienki od strony holu. Na razie widać łyse profile, czyli nie za fajnie. Oryginalnie miało być wykończone drewnem, ale nam z tym schodzi i nie uzyskamy efektu takich wielkich bali jak inne ściany, więc przykręcę po prostu regipsy, a na nie jakąś bajerancką tapetę. Wczoraj widziałam takie w kolorze lekko przyszarzałej purpury z flokowanym, wypukłym wzorem w esy-floresy. Tej ściany nie ma dużo, więc nie przytłoczy, a myślę, że będzie tam ciekawym akcentem :)
-
Amita, to dobrze, że masz słownego męża :) I uzdolnionego, skoro jednak sam wyremontował. Cieśla niestety obie ręce ma takie bardziej "lewe", na szczęście mam Tatę :) A i ja sobie radzę z wieloma rzeczami, brzydzę się tylko wiertarką i prądem :)
-
Hihi, Cieśla też zmian nie trawi. Dopiero po okresie karencji przyznaje, że jednak po zmianie jest lepiej :) Chociaż jak kiedyś pół żartem zarzuciłam temat drugiego domu - jakiejś działeczki nad jeziorem, albo co, to wcale się nie bronił, nawet pozytywnie zareagował. Ale to takie plany ogólne - niekonkretne, bo środków na realizację póki co nie widać. Zrobię reklamę, ostatnio odkryłam sklep JYSK. Wzornictwo takie trochę a'la IKEA, chociaż sklep dużo mniejszy. To jest sieć, w samej Warszawie jest kilka, na pewno też w Krakowie. Duży wybór fajnych kołder i poduszek, wiele bardzo niedrogich, poza tym trochę przyjemnych tkanin i dodatków. Są też meble - standard rozmaity, ale moją uwagę zwrócił taki duży prosty stół z olejowanego dębu. Jak się trochę odrobię, to myślę, że taki stanie w salonie :) A tymczasem zamówiłam tam komplet rattanowych mebli na taras - ławka, fotele i stolik za jedyne 500zł! W końcu będzie na czym usiąść - do tej pory podkładaliśmy wycieraczkę pod tyłek siadając na przyzbie :)
-
Tu napiszę odpowiedź na to, co Sagi pisała w garnku o układaniu płytek poziomo/pionowo. Zoltarku, osobiście uważam, że duże płytki kładzione pionowo bardzo \"wyciągają\" pomieszczenie. Zrobiłam ten błąd w Krakowie - łazienka niezbyt duża, wysoka na 3m, a płytki podobnego formatu położone w pionie - wydaje się przez to jeszcze wyższa i mniejsza. A dalej to już będą tylko moje przesądy. Nie wiem czemu, ale płytki kładzione poziomo wywołują u mnie wrażenie spokoju, a pionowo - dynamiki, ale z lekkim negatywnym podtekstem. Oczywiście wrażenie silnie zależy od formatu płytek - przy małych to nie ma aż takiego znaczenia, ale w takim \"stężeniu\" jak tutaj - rozmiar 30*60 już wywiera na mnie duży wpływ. Ale to tylko takie moje osobiste skojarzenia, Freud na pewno by coś z tego wywnioskował :) Jeszcze nie lubię (choć są wyjątki) płytek kładzionych pod sam sufit. Farmerka pisała o podwieszanych kibelkach/bidetach. Bardzo sobie cenię to rozwiązanie. W dzisiejszych dobrych czasach cenowo można wyjść podobnie kupując promocyjne zestawy stelaż/spłuczka/miska w marketach typu Castorama. W ogóle jestem bardzo zadowolona z wyboru i cen materiałów do wykończenia domu - porównując z rokiem 2004, kiedy budowaliśmy dom, jest lepiej i taniej. Wiadomo, że wszystkie złotówki się szybko składają na pokaźne sumy przy urządzaniu (właściwie chyba wolę nie wiedzieć ile kosztuje nas ta łazienka), ale jest taniej i lepiej niż było - i to pomimo podwyższonego vatu i boomu w budownictwie. Wiecie, co? Aż mi się chce zbudować drugi dom. Nie żebym była niezadowolona z tego, ale budowanie to taka radosna twórczość dla mnie, a nasz domek zaczyna wyglądać niepokojąco gotowo. Chyba brakuje mi zmian ;)
-
Zaszpachlowane i \"zafakturowane\" są dwie ściany w łazience. Nie było tak strasznie :) Tata pomógł mieszać kolorek (znaczy on z mieszadłem na wkrętarce a ja dozowałam barwniki) a potem nakładał cienko na ścianę szpachelką, a ja leciałam za nim i robiłam szybko fakturę pędzlem - delikatnie przeciągając z góry na dół, powstały takie pasy - trochę jak na tkaninie. Moja część operacji okazała się trywialnie prosta - ponieważ technologia jest \"im gorzej, tym lepiej\" więc łatwo się udaje :) Natomiast szpachlowanie jest takie samo jak przy zwykłym nakładaniu cienkowarstwowego tynku czy szpachli. Jak ja próbowałam, to gdzieś za piątym pociągnięciem dopiero udało mi się zostawić za sobą w miarę równą, cienką, gładką warstwę. Ale też nie takie to straszne. Gdzieniegdzie zostały nam łysawe placki, to strzeliłam poprawkę jak podeschło i jest ok :) Pomalowany jest też sufit. Ale ponieważ tam nie dawałam tej warstwy strukturalnej, z tynku, tylko malowałam zwyczajnie emulsją, to musiałam ją zabarwić. Kolor wyszedł ciutkę inny - ale jutro po całości jadę jeszcze taką bejcą z połyskiem, ona też będzie barwiona, więc liczę, że się wyrówna. Tata z efektu niezbyt zadowolony, bo mu się w głowie nie chce zmieścić, jak można psuć ładną, gładką ścianę, żeby zrobić takie drapaki :) Mnie się podoba :)
-
Ciekawe, co by zrobili z tradycyjnego zawołania gospodyń, spędzających drób na karmienie. Chyba same gwiazdki :) :) :)
-
Cóż, dłuższą chwilę się musiałam zastanowić, zanim doszłam co cenzura kafeteryjna ma do słowa określającego panią na włościach. Ech, aż wstyd za brać informatyczną co takie narzędzie głupie zrobiła...
-
Farmerko, gdzie te obiecane fotki z wycieczki?
-
Hihi :) Pierwsze primo, nie mam aparatu. Teść zabrał, bo pojechał na miesiąc do Kanady pachnącej żywicą. I pewnie tam fotografuje jakieś łosie czy inne oposy :) Wraca w początkach marca. A drugie primo, co będzie, jak po tych wszystkich opisach stwierdzicie: eee, tyle gadania, a takie nic? ;)
-
A-ha! To już wiem, czym pomaluję te moje surowe, sosnowe drzwi na dół. Lakierobejca Dulux, powiadasz... :) Ciekawe kiedy będą do nich szybki. Miały być ze szkła piaskowanego, ale pan szklarz w Castoramie mnie namówił na podobnie wyglądające a ponoć lepsze ze szkła trawionego chemicznie jakoś. Uznałam siłę argumentów, na czym ucierpiała sakiewka rzecz jasna. Ale pieniądz rzecz nabyta. Termin realizacji 7-14 dni, zamawiane w zeszłą sobotę. Trza jeszcze z jakimś stolarzem ugadać się w kwestii ościeżnic do nich - standardowe nie pasują, trzeba na wymiar. W naszej łazience mam mglistą wizję bajeranckiego tynku. I teraz osiołkowi (tuurmie) w żłoby dano... Są takie gotowe masy \"tynk retro\" i podobne nazwy. Się to nakłada cienką warstwą, a następnie różnymi narzędziami generuje efekty - pasy, nieregularne zacierki, odbija dekory ze wzornika. Są też specjalne farby czy też bejce, które nałożone jedna na drugą dają efekt przecierki. Jest farba o nazwie Setavel, która daje ścianę jakby z jedwabiu. W końcu jest taka technologia jak stiuk. I co ja mam wybrać, żeby było ładnie, zwłaszcza jak zrobię to sama, a nie mam doświadczenia? A decydować trzeba szybko, bo płytki na ścianie już położone, wypadałoby ściany zrobić teraz, żeby nie napaćkać na nową podłogę.
-
Ale do Twoich tac Farmerko, to myślę, że taki obrus lniany z mereżką to byłaby klasyka nie do pobicia. Alternatywnie z heklowaną serwetą właśnie, jak nam pokazałaś na obrazku :)
-
O, nawet nie pokręciłam :) W każdym razie są takie tkaniny i mam plan co do wystroju przyszłego stołu ogrodowego, coby nań rzucić taką właśnie tkaninę w charakterze obrusu plus kilka stosownych poduch - właśnie w ten deseń rodzajowy i na dodatek może w kratkę lub gładkie? Jak na przykład tu: http://www.dekoria.pl/fabrics/view/2
-
Lubię takie grube, mięsiste obrusy, koniecznie z mereżką, a na nich porcelana, najlepiej odwrotnie proporcjonalna do obrusu, czyli cieniutka :) Teściowa w owym fajansie nabyła sporo angielskich filiżanek ze spodkami pomalowanych w takie scenki rodzajowe, chyba się to nazywa toile de jouy, ale pardon my french, jeżeli coś pokręciłam w nazwie, bo nie studiowałam tego języka (jeszcze ;) )
-
Farmerko, są fantastyczne! Kojarzą mi się z takimi wykwintnymi koronkowymi misami z porcelany. Rozumiem, że te kwiatuszki to się przykleja wycięte z gotowych wzorów, tak? A na wierzch jakiś lakier? Chyba czas i mnie się wybrać do Słomczyna - bo bliżej to chyba nie mam takiego fajnego ryneczku jak Ty... Tylko tam trzeba o barbarzyńskiej porze jechać, żeby uniknąć tłumów i korków... i to w niedzielę. Mam teraz dodatkowy bodziec, bo... oglądaliśmy z Cieślą lampy. Nawet nam się jedne spodobały, stwierdziliśmy, że pasują do naszej łazienki. Przychodzimy do domu, otwieram gazetkę reklamową Casto, a tam nasze płytki się reklamują, a w aranżacji zgadnijcie jaka lampa?! Wczoraj kupiłam M jak mieszkanie, znowu na samym początku reklama jak byk nasze płytki z \"naszą\" lampą! No i przecież teraz jej nie kupię, jak pół Polski będzie miało tak samo! Po prostu konflikt tragiczny ;) ;) ;) Z targu staroci to przynajmniej będzie oryginalnie :)