mama4363
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez mama4363
-
Nie mam ostatnio czasu pisać, problemy w życiu prywatnym, na pewno to znacie... Ząbki na tym etapie są możliwe, chyba rzadko ale zdarza się :) Mój synek miał pierwszy ząbek gdy miał 4 miesiące i 2 tygodnie. Nie wierzyłam w to co widzę i łyżeczką delikatnie stuknęłam i był taki charakterystyczny dźwięk :) u Ali też już widać coś takiego jak opisujecie, widać białe i twarde. Rehabilitacje nabrały tempa, doszły do tego jeszcze masaże, są postępy więc mam nadzieje że szybko nadrobi. Wszyscy którzy się nią ostatnio zajmują, ćwiczą z nią lub badają pytają mnie czy to wcześniak. Mówię że nie, urodzona 2 dni przed terminem. Podobno wygląda, zachowuje się jak typowy wcześniak. Z bezdechami na szczęście doświadczenia nie mam. Nie wiem co bym zrobiła, mnie panika paraliżuje, nie jestem w stanie się poruszyć, nie wiem jakbym się zachowała. Kiedyś jak prowadziłam samochód, Bartek siedział z tyłu i jadł bułeczkę. W pewnym momencie się zadławił, nie mógł oddychać. Prawie wpadłam pod tira, zatrzymałam się na poboczu i zaczęłam go wyjmować z fotelika, zatrzymał się facet który jechał za mną i to on jakoś go doprowadził do normalności, ja nie umiałam, nie wiedziałam co robić. Więcej takich sytuacji nie było ale długo nie dawałam mu jeść i pić samodzielnie podczas jazdy. Zgubiłam też ostatnio klucze do mieszkania. Klucze męża były zamknięte w środku. Dwa dni nie mogłam się dostać i kombinowałam co zrobić, umówiłam w końcu ślusarza i zaraz znalazłam klucze. No nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. I też zaczynamy rozszerzać dietę.. I do mleka na noc dosypuję kleiku i przesypia po tym całe nocki. Co do uzależnienia dzieci od mam to z Alą czegoś takiego nie ma. Mogę ją z kimś zostawić, ale wtedy ta osoba musi zajmować się nią tak jak ja. Ona bardzo przywiązana jest do swojej codziennej rutyny i do swoich rzeczy. Gdy nie mogę jej uspokoić wkładam ją do jej łóżeczka, lub jej wózka gdy gdzieś jesteśmy, włączam ulubioną pozytywkę i uspokaja się jakby poznawała że to jej bezpieczny azyl. Za to starszy synek fundował mi coś podobnego jak pisała Olabia o swojej córeczce. Nie mogłam nigdzie się ruszyć, jak już to z nim. I trwa to do tej pory. Trzyma mnie za spodnie, kładzie się pod drzwiami żebym nie mogła otworzyć. Ale teraz już aż tak się tym nie przejmuję. Kiedy tylko wyjdę a on wie że przegrał to uspokaja się i bawi się dalej. Ale chciałabym żeby nadszedł moment że będę mogła wyjść z domu nie robiąc tego szybko i po kryjomu żeby tylko nie widział.
-
Wendywu my też mieliśmy mieć rehabilitacje dużo dużo później. Ale jeżdżę z nią prywatnie, nie wiem skąd jesteś, jak z okolic warszawy to mogę dać Ci namiar, bardzo fajna Pani, podchodzi do tych dzieci jak do własnych. Agalesna mam podobną sytuację z chrzcinami i teściową i z siostrą męża. Chcieliśmy chrzcić w lipcu i u nas w mieszkaniu miało być bardzo kameralne przyjęcie, ale oni powiedzieli że u nas duszno i gorąco, bo małe mieszkanie i 4 piętro. I poddaliśmy się i robimy w lokalu i przez to dopiero 22 września, pójdzie na to ponad 2 tys. Mieliśmy nie jechać przez to wszystko na wakacje bo tyle teraz wydatków ale może po sezonie na kilka dni wyjedziemy, wtedy taniej. Moja malutka raz dostała tą szczepionkę z wadliwej serii. Drugi raz już inną. A co do zbliżeń po pierwszym porodzie miałam tak jak Wy. Czułam ból, dyskomfort prawie 2 lata, wtedy zaszłam w kolejną ciąże i już całkiem nic nie było... W miejscu blizny taki tępy ból... Myślałam że już nigdy nie będzie lepiej, a po drugim porodzie będzie jeszcze gorzej. A teraz jest pod tym wzgledem rewelacja, dosłownie jakby mnie "naprawili", może lepiej mnie zszyli, nic nie boli. Zaczęliśmy szybko bo juz 5 tygodni po i jest lepiej niż kiedykolwiek.
-
Sekowa28 Ala kiepsko znosi ćwiczenia, nie lubi ich, napina się i uniemożliwia ich wykonywanie. A to podnoszenie znalazlam, zamieszczam link http://www.youtube.com/watch?v=voY5opaib0w ale ja nie stosuję żadnego takie poklepywania jak tam jest pokazane! Podnoszenie jest pokazane po 50 sekundzie, w momencie kiedy naciska się na bark Ala rzeczywiście unosi główkę i kiedy ją podnoszę to ją sztywno trzyma co wcześniej nie miało miejsca. I z trzymaniem głowy są postępy, zaczyna podnosić. Też miałam ostatnio ciężkie dni a dziś to już wybitnie zły. Nie przez dzieci, dzieci akurat dziś były grzeczne. Ale mąż... Usłyszałam kilka nie miłych słów, wyszedł o 4 rano. Te wydarzenia, to wszystko tak mocno mnie zraniło, płakałam bardzo długo, jakoś nie umiałam wziąć się w garść. W końcu mi przeszło, jego nadal nie ma a ja wcale nie chcę go widzieć. I wiem że nie jest dziś w pracy. Jednego wolnego dnia na kilka tygodni nie potrafił poświęcić swojej rodzinie.
-
bo nie wiem co jest w tym dziwnym sposobie podnoszenia ale moja do tej pory bardzo wiotka Ala w tej pozycji trzyma główkę dość sztywno a poznała ją dziś po południu. Ta fizjoterapeutka co ją rehabilituje mówiła też że jest spory związek pomiędzy zażywaniem no-spy w ciąży a późniejszymi mięśniowymi problemami u dzieci. A ja brałam tej no-spy sporo. Jedną ciąże już straciłam i teraz na samym początku też miałam mnóstwo problemów, dwa pobyty w szpitalu do 20 tyg, i później jak tylko poczułam ból, kłucie lub tym bardziej skurcz brałam tą no-spę i pomagała lub to było tylko placebo ale byłam spokojniejsza.
-
NoToFrugo to moja mala jeszcze mniej wazy bo 5700 a 3 miesiace juz skonczyla. Chyba wlacze jej ten kleik ryzowy bo ona nic nie rosnie. Caly czas w tych samych ubrankach. moja kolezanka urodzila miesiac temu dziewczynke o bardzo zblizonych parametrach jak Ala przy porodzie a jak polozysmy je wczoraj obok siebie wygladaly tak samo a dzieli je rowno dwa miesiace. Corka kolezanki wazy tylko 200 g mniej.
-
izulietta przeraziłaś mnie okropnie... Boże aż nie mogę pojąć co by się mogło stać. Ja kiedyś tak zrobiłam ale to było jeszcze dawno temu, przed dziećmi. wstawiłam wodę i poszłam się kąpać. I aż dymiło... Myślę że gdybyście nie wstali byłby z tego niezły pożar, całe szczęście że skończyło się tylko na czajniku do wymiany, Ja mam teraz elektryczny i wyłącza się sam, kuchnię też wstawiłam sobie indukcyjną żeby z funkcją wyłączenia w razie czego. A co do przygotowywania mleka w nocy myślimy zakupić podgrzewacz do butelek żeby woda była w nocy gotowa do przygotowywania ale póki co korzystamy z kuchenki mikrofalowej. Piszę tak późno bo od kilku dni mam okropne problemy ze snem. Kładę się,mija pół godziny, godzina, wstaję, biorę laptop na kolana i jakoś zabijam czas...
-
monika to my mamy 8 sierpnia :) Planowaliśmy to bo spodobał nam się 8.08 tylko rok nie z 8 bo to 2009 był. Też musicie segregować śmieci? Ja dziś wynosiłam pierwszy raz od kiedy to weszło, do tej pory mąż się tym zajmował. Ciężko było mi małą znieść i wory no ale jakoś poszło. Posegregowałam w domu na oddzielne worki i w sumie miałam ich 4. Papier, plastik, aluminium i resztki spożywcze. Zeszłam na dół i myślałam że przesypię sobie to do pojemników a worki wrzucę do plastiku. A postawili nam takie wielkie metalowe kosze które mają tylko maleńki otworek przez który się wrzuca rzeczy, każdy śmieć musiałam brać do ręki i pojedynczo wrzucać. No nie podobało mi się to... Ale widziałam że ludzie zostawiają pełne worki nieposegregowanych śmieci pod tymi kontenerami... A pampersy to jaki gatunek śmieci?
-
monika_kwietniowka my byliśmy na zwykłym basenie, nie ma chyba zajęć dla mam z dziećmi, z tym że część do pływania sportowego jest oddzielnie, oddzielnie część rekreacyjna z jacuzzi i zjeżdżalnią. Jest też specjalna szatnia dla mamy z niemowlakiem, jest tam przewijak więc bardzo wygodnie mogliśmy się wyszykować. Neurolog kazał czesto zabierać ją na basen więc będziemy korzystać. Mój mąż jutro wraca, trochę zaczynam tęsknić. Niedługo obchodzimy 4 rocznicę ślubu, myślę co z tej okazji zorganizować, ale jak już to coś kameralnego tylko we dwoje. Wzięłam te swoje maluchy dziś na noc do swojego łóżka, ciasno było, rozpychały się ale gdy tak na nie patrzyłam jak śpią, jakie są jeszcze bezbronne to aż mnie to wzruszyło. Nas rodziców darzą bezgranicznym zaufaniem i jesteśmy ich całym światem. Czasem nie daję już sobie rady ale wiem, że dla dzieci warto żyć. Oprócz ciężkich chwil jest dużo szczęścia. Nie mogłam spać i takie nachodziły mnie rozważania :) jako mama czuję się spełniona jako kobieta. od poniedziałku zaczynamy rehabilitację, prywatnie. W ośrodku rehabilitacyjnym mieli by termin pod koniec sierpnia, nie chcę tyle czekać, wolę zapłacić, kasa jest niczym w porównaniu ze zdrowiem dziecka. Sama muszę teraz tego pilnować bo na przychodnię do której jesteśmy zapisani chyba nie ma na co liczyć.
-
a mi się właśnie udało :) Zaczęłam w czerwcu, było upalnie więc stwierdziłam że jak będzie wiecznie zaszczany to się przynajmniej nie przeziębi. Było różnie. Na początku wszystko w majtkach. Wszystko. Zaczęło mi śmierdzieć w domu jak w plastikowej przenośnej toalecie. Wszystko uprałam i zwinęłam dywany, tłumaczyłam wołaj jak ci się chce, oczywiście nie wołał, mówił jak ma mokro. Później obrałam inną taktykę, sadzałam go regularnie i to czasami siłą go na nim trzymałam mimo że rzekomo nie wolno. Ale to pomogło. Po południu na spacerze się nie zasikał i w domu posadziłam go i zrobił siku. Następnego dnia sadzałam go regularnie i też każde siku w nocniku. Gorzej z kupą było bo on się bał ją zrobić i czasem też lądowała w majtkach. Teraz już wcale nie muszę go regularnie sadzać i pamiętać, woła sam. Hitem okazało się kupno podkładki na sedes i podnóżka. Zafascynowany jest. Nocnika już nie chce za nic. Czytałam ze wazna jest konsekwencja. Ja mialam ochote odpuscic po pierwszym dniu. Miałam dość prania zasikanych ciuchów, ścierania ich wiecznie z podłogi. Potrafiłam usiąść na fotel i poczuć na pupie jego siki... Raz nawet wyrzuciłam majtki z kupą do śmieci. Wolałam kupić nowe niż się babrać... To już był kryzys. Ale udało się. Moja pralka i moje ręce ledwo to przeżyły ale teraz już pampków nie potrzebujemy, kupuję tylko jego trzymiesięcznej siostrze.
-
Sekowa28 byłam u lekarza pod Mińskiem, w jego prywatnym domu. Pracuje w Warszawie w centrum zdrowia dziecka tak jak pisała Izulietta. Poświęcił nam 1,5 godziny a wziął tylko 80 zł. Byłam przygotowana że tak dobrze opiniowany i polecany lekarz weźmie ze dwie stówy. I kolejka była za nami mimo to się nie spieszył i sprawdził wszystkie jej odruchy. Ala nie podnosiła główki wcale, ani na brzuszku ani podnoszona. Podnoszona za rączki nie reagowała wcale, głowa jej zwisała jakby żadnej kontroli nad nią nie miała, przerażająco to wygląda. Niedowład był dla mnie prawie niezauważalny. Mniej kopała tą nóżką ale kopała, z rączką tak samo. Ruszała nią ale jakby tylko palcami i od łokcia do palców. Nie podnosila ramienia. Dopiero teraz to pokojarzyłam bo to nie było aż tak ewidentne jak głowa. Bo z główką to było tak że nie mogłam jej karmić z lewej piersi bo nie byłam w stanie przekręcić jej główki. I po kilku dniach prób z tej piersi zrezygnowałam wcale, ściągałam i dawałam z butli. Lekarz mówił że dzieci z porażeniem są bardzo spięte, że jak zacisną piąstki to aż im kostki bieleją, paznokcie wbijają sobie w dłoń i rozłożenie dłoni dziecka sprawia duży problem, i ze właśnie podstawowe czynności pięlegnacyjne sprawiają trudności z tego powodu. Zabronił nosić przodem do siebie bo wyginała się do tyłu. A ja w swojej jakiejś naiwności myślałam że może cwiczy te mięśnie, że to postęp. A to tylko jakiś przykurcz który pogarszał sprawę. Jak najwięcej mam ją trzymać tyłem do siebie a ręką nie trzymać za pupę tylko pod kolankami. I jak trzymał ją na ręku brzuszkiem i buźką do ziemi ale w powietrzu ona tak samo mocno wygięła głowę do tyłu. Mówił że dzieci w tym wieku powinny siłą mięśni podtrzymać główkę w osi ciała, żeby nie zwisała, nie była wygięta ale w osi z resztą... i to wszystko jest do ćwiczeń. Mówił też że teraz jak pójdziemy na rehabilitację to postępy będą szybko, jakbyśmy dłużej czekali to mogło by być gorzej.
-
dziękuję za wsparcie okazane mi przez ostatnią dobę. Ala mózgowego porażenia dziecięcego nie ma :) Lekarz mówił że codziennie widzi i pracuje z takimi dziećmi i to jest zupełnie inny rodzaj napinania mięśni, że nawet nie mogłabym jej podczas kąpieli umyć pod paszką bo byłby problem z dostaniem się przez napięte mięśnie, że te dzieci są praktycznie cały czas napięte i inaczej to wygląda. Aczkolwiek problem jest, z tym że damy sobie z nim radę. Ta torbiel jest na lewej komorze. Podczas porodu nastąpił wylew krwi do mózgu, powstał krwiak, krwiak się wchłonął i ta torbiel to pozostałości. I ma niedowład lewej połowy ciała. Dlatego ta główka wiecznie na jedną stronę, dlatego to wyginanie i to tylko w jeden bok, dlatego te pozostałe objawy. Ostukiwał ją takim młoteczkiem, po lewej stronie nie ma reakcji ciała. Ma niedowład wszystkich mięśni po tej stronie, nawet skośnych brzucha... To było coś jak udar, ale mówił że mózg niemowląt ma ogromną zdolność do regeneracji. Ale rehabilitacja jest absolutnie konieczna bo w takim wieku niemowlęta są jeszcze "plastyczne" i ćwiczenia szybko załatwią sprawę. Sekowa28 więc nie martw się i Ty. Jeśli będziesz spokojniejsza to też może zrób badania. Mówił mi też że opiekował się dziećmi które były w dużo gorszym stanie niż moja Ala i miały dużo gorszy obraz usg ale wychodziły z tego w kilka miesięcy dzięki rzetelnym rehabilitacjom. Pokazywał mi jakie zachowania są niepokojące a które normalne. Mam też zakaz kładzenia jej na brzuszku i noszenia jej pionowe jej brzuszkiem do mojego. To tylko poglębiało jej stan. Na następnej wizycie powie mi czy już mogę. Pokazał mi jak ją nosić by jej pomagać, a także jakie ćwiczenia z nią robić. Ćwiczenia są przerażające, a ona bardzo bardzo krzyczała. Nie wiem jak dam radę je robić, sprawiają jej chyba duży ból. No ale wiem że trzeba. Grunt że jej stan jest do wyćwiczenia i że będzie normalną, zdrową dziewczynką. Tylko teraz muszę dać jej czas wszystko nadgonić. Czyli jednak winny był poród... Był taki moment że jej tętno skoczyło do 200. 5 minut przed jej wyjściem że tak powiem. Ona się wtedy tak mocno ruszała że myślałam że mnie rozwali, tak bardzo mnie bolało, w życiu czegoś takiego nie czułam, myślę że to mogło być wtedy. Czytałam kiedyś że dziecko gdy jest niedotlenione właśnie bardzo nerwowo i intensywnie się rusza. Dobrze że za chwilę ją urodziłam, myślę że jakby dłużej została w brzuchu to skutki były by gorsze.
-
Funiak, bo to byl drugi porod. Wnioskowali ze skoro pierwsze dziecko urodzilam 4745 g to i teraz dam rade.
-
Boże jak ja piszę... miało być jak czytam o wadze waszych maluchów. no zdań w środku to jeszcze nie kończyłam nigdy.
-
A co mi się jeszcze przypomniało jak Waszych maluchów. Wczoraj ważyli Alę i waży 5700 g. Mówili że za mało. Urodziła się 3775 g i podobno do skończenia 3 miesięcy powinna podwoić masę. Kazali mi dawać jej kleik do mleka, Ale nie wiem dlaczego tyle waży. Je 5 razy na dobę po 150 ml. Noc przesypia bez karmienia. Czy to rzeczywiście tak mała waga, nie wiem. Synek miał więcej jak miał miesiąc no ale on prawie 5 kg przy porodzie...
-
Otulka ja dziś też jakoś mam więcej nadziei, spałam mało ale wstałam z lepszym podejściem. Wysłałam zdjęcie tego jak się wygina, wygięta jest tak przez większość dnia, nawet jak ją trzymam na ręku, to wczoraj zobaczyli w przychodni. Czasem próbuje ją prostować ale ona jest napięta jakby całe ciało miała w jakimś skurczu... Do neurologa jadę na 18, może dowiem się chociaż czy to jest do wyćwiczenia, chciałabym żeby wykluczył to porażenie ale to pewnie się tak nie da jednoznacznie od razu stwierdzić.
-
Sekowa28 ale widzisz moja mała czasem zaciska piąstkę z kciukiem w środku. Nie cały czas, nie za każdym razem. Czasami. Ale widzę to raz na jakiś czas...
-
w pierwszej chwili była zaniepokojona i jej ruchy były nerwowe, przytulałam i za chwilę się uspokoiła, ale ona ogólnie spokojna dość jest...
-
nie umiem iść spać, siedzę i czytam o podobnych przypadkach w internecie. Co do basenu to my byliśmy z Alą w poniedziałek. Ostatni dzień przed wyjazdem męża. On pilnował synka, chodził z nim na zjeżdżalnie itp a ja miałam ją. Sprawiała wrażenie zadowolonej, podczas codziennych kąpieli też nigdy nie płakała. Ale nie byłam z nią całe 1,5 godziny w wodzie na ile był wstęp. Wyszłam wcześniej, nie wiedziałam czy na pierwszy raz ją tyle moczyć. Była rozluźniona, uśmiechała się, machała rączkami.
-
Dzieki dziewczyny za wsparcie, to duzo daje. Polozylam ja spac i tak patrze i nie wyobrazam sobie zeby miala byc niepelnosprawna. Jutro porobie zdjecia tych jej dziwnych pozycji i wysle na poczte to same zobaczycie. Izulietta przepraszam za pytanie ale gdzie chodzisz z dziecmi do pediatry? Pamietam ze mieszkamy w wspolnej okolicy. Masz jakies doswiadczenia z neurologami z okolicy? Ja jutro jade do neurologa ktory na codzien pracuje w warszawie ale mieszka w mrozach i tam nas przyjmie ale moglabym jechac i na drugi koniec polski zeby ktos ja zbadal i powiedzial mi co dalej.
-
Jesli okaze sie ze to przez to ze musialam rodzic sn posladkowo to chyba pozwe szpital.
-
jestem w rozsypce, totalnej rozsypce... czasem marzymy o różnych rzeczach, nie doceniamy tego co mamy. ja teraz marzę tylko o tym by mieć zdrowe dziecko... Boże. Tak jak Agalesna mieliśmy dziś drugie szczepienie. Kiedyś pisałam wam, że moja mała się dziwnie układa, drży jej bródka, że nienaturalnie wygina się w literę c, że nie podnosi główki, że układa ją tylko na jedną stronę. Do tej pory pediatry to nie interesowało a mówiłam, byłam w przychodni oprócz szczepień jeszcze dwa razy bo niepokoiło mnie jej zachowanie bo synek tak nie robił. Dziś gdy weszłam do gabinetu z nią na ręku to nawet nie zdążyłam powiedzieć dzień dobry a lekarka z przerazeniem zapytała czy ona zawsze tak wygina głowę. Mówiłam jej przecież już że od urodzenia! Zaczęła ją badać, oglądać, zawołała jeszcze dwie inne lekarki. Wszystkie powiedziały że mam jak najszybciej iść na usg główki i do neurologa bo ona ma odruchy jak dziecko z dziecięcym porażeniem mózgowym!!! Myślałam, że zemdleje. Zabrałam ją, leciałam przez miasto jak szalona i udało mi się załatwić usg od ręki. Wyszło, że ma torbiel na lewej komorze i że komory są poszerzone. Brak wylewów i oznak niedotlenienia... Jutro udało mi się umówić neurologa, zgodził się mnie przyjąć w domu. Wszystko prywatnie, niby dali mi skierowania ale jak zadzwoniłam to pierwszy możliwy termin to koniec września. Jestem przerażona. Ja widziałam, że ona się dziwnie zachowuje. Ma dziwne odruchy ciała, jest wiotka jak noworodek... Ale uśmiecha się, gaworzy, wodzi oczami za przedmiotami... Nie wiem, tak bardzo się boję.
-
ja zostałam sama na najbliższe dni, mąż musiał wyjechać służbowo, może wróci na weekend a może nie. To moje pierwsze noce samotne z dwójką dzieci. Z synkiem często byłam sama bo przez całą ciąże i jego pierwszy rok życia tylko na weekendy wracał, czasem tylko na samą niedzielę. Z tym karmieniem piersią to dla mnie okropnie ciężka sprawa. W obu ciążach moje nastawienie było takie że będę karmić. Szczególnie w pierwszej, marzyłam o tej wyjątkowej więzi którą mogłabym stworzyć tylko ja z dzieckiem. Jednak nie wychodziło mi to. Nie umiał chwytać, płaskie brodawki, krzyk, płacz, krew z brodawek... Nie przybierał na wadze. Tracił. A urodził się duży - 4745 g, drogami natury pomimo moich błagań o cc gdy usg pokazało dużą masę płodu. Gdy któregoś dnia zwymiotował z krwią którą wyssał z moich zmasakrowanych brodawek odpuściłam. Dostał butle, najadł się i był zadowolony. W ciąży z córką obiecywałam sobie, że tym razem bardziej się postaram. Ale karmiłam jeszcze krócej. Scenariusz był podobny a ponadto mleka okropnie mało... Na kontroli dwa tygodnie po porodzie ważyła mniej niż podczas wypisu. Chciała ssać kilkadziesiąt razy dziennie. Kilka dni zapisywałam każde karmienie. Gdy zapisałam 27 podejść to miałam dosyć. Pediatra kazała przystawiać 10 razy na dobę. U nas było dużo dużo więcej. A ja nie miałam na to czasu mając uciekającego, nigdy nie siedzącego w miejscu 2,5 latka. Gdy ja karmiłam małą piersią on podchodził, łapał jej głowę i odciągał na siłę, potrafił ją uderzyć, gdy miała 1,5 tygodnia uderzył ją swoją główką bo nie zdążyłam go złapać mając zajęte ręce trzymając ją przy piersi. Czasem żałuje, ale brakuje mi tylko tego że w karmieniu piersią byłam tą jedyną, wyjątkową osobą dla dziecka. A butelkę może dać każdy. Ja nie dałam rady. Było, minęło. Nie chcę tego rozpamiętywać jeszcze nie wiadomo ile i schizować się że robię mojej wymarzonej, ukochanej córci krzywdę. Teraz jest najedzona, rośnie, ślicznie się uśmiecha. Jutro mamy już drugie szczepienie. Mamy 5 w 1. U mnie kosztuje 111 zł.
-
anty hormony czy różni się czymś cielaka? jeśli nie? heh, to czym my się różnimy od cielaków? ja pije mleko, mój mąż też mamy zatem mieszkać w oborze? Każda z nas ma inne poglądy i inaczej postępuje. Co innego uważa za dobre i właściwie czy to chodzi o karmienie, ubieranie dziecka, układanie do snu czy o cokolwiek. Niektóre mamy nie zakładają czapeczki gdy jest upalnie a inne tak. I co, mamy sobie nawzajem mówić "nie zakładasz czapeczki, twoje dziecko będzie miało w przyszłości problemy ze zdrowiem, z uszami czy z czymś innym?", albo można być zwolennikiem nauki samodzielnego zasypiania lub można nosić, kołysać, tulić, głaskać i tak do każdego spania. To wtedy mamy mówić że to dziecko co nie było non stop przytulane i czasem chwilę samo poleżało będzie miało w przyszłości problemy z emocjami? Bo tak właśnie zrobiłaś, napisałaś że zdrowe jelita będą służyły dziecko całe życie. Jeśli będzie karmione piersią. To jeśli karmię mm to będzie miało chore jelita? Nieważny jaki wybór podejmujemy i jak wychowujemy nasze dzieci te wybory są dla nas tymi właściwymi. I to jest ok. Mnóstwo jest różnic i podobieństw w naszym podejściu do naszych dzieci. Nie można tego krytykować. Karmisz piersią i to dobrze, dobrze że chcesz, że sprawia Ci to radość i że masz poczucie że robisz to dla dobra swojego dziecka. Ale nie wszystkie mamy mają możliwość karmić piersią lub nie chcą i za to nie można krytykować. To nie trucizna. Nie robię dziecku krzywdy. Gdyby to mleko modyfikowane było takie okropne to nie było by tak ogólnie dostępne. Było by w sprzedaży tylko na receptę dla niemowląt które nie mogą być karmione z ścisłych zdrowotnych przyczyn. Wybieram inny sposób żywienia, może ten mniej naturalny niż mleko z moich piersi. I nie muszę być matką cierpiętnicą i się tak poświęcać, mimo że kocham moje dzieci najbardziej na świecie. Być może niektórzy tego nie zrozumieją. Idąc tym tokiem myślenia jak któraś z nas wzięła znieczulenie przy porodzie to też za mało poświęciła się dla swojego dziecka?
-
PrzyszłaMM ja też zmagam sie z kamieniami ale w drogach moczowych. ostatni raz miałam atak kolki nerkowej gdy Ala miała 3 tygodnie. To był koszmar, myślałam że umrę, miałam prawie 40 stopni i okropny ból a mąz zostawił mnie samą i pojechał do pracy. Trwało to 3 doby i musiałam sobie radzić
-
Szukałam ideału a mój mąż się wściekał. teraz mam 4 wózki. X-landera którego używam na codzień i sprawdza się świetnie, mam też Baby Boom CRV ze skrętną osią ale tylko spacerówkę, mam też masywny wózek na paskach którego używam u mojej mamy i parasolkę na wyjazdy Coneco Camaro. Oglądaliśmy dziś działki, mamy w planach kupno budowlanej lub mieszkania, nie chcemy tak całe życie wynajmować bo tu nawet ścian nie mogę pomalować... Chciałabym też jesienią zacząć studia ale nie wiem jak to wyjdzie bo tyle mamy planów i wydatków... Pierwsza ciąża przytrafiła mi się na studiach dziennych, mało brakowało mi do końca, filologia angielska, nie miał mi kto pomóc. Moja mama urodziła pół roku wcześniej, nadal pracuje, też im się tak po prostu późno przytrafiło. Zrezygnowałam ze studiów i układ był taki że to ja bedę siedziała z dziećmi. Najgorzej mi było teraz z Alą ich pilnować i pod koniec ciąży gdy nie mialam siły tak do nich latać.... Od września oddają go do przedszkola więc będzie mi łatwiej tylko ze swoimi. Ale zauważyłam że do drugiego dziecka podchodzę rozsądniej. Synkowi kupowałam wszystko, wszystko co było fajne, wszystko co chciał, To wcale nie było dobre...Teraz ma dwa wielkie pudła zabawek którymi się nie interesuje i stoją na szafie. Teraz prosi o motor na akumulator ale staram się być nie ugięta... Ali chciałam kupić nowy wózek ale nie kupiłam, mąż nie chciał, no w sumie sporo ich mamy. Wybieram się za chwilę na ubraniowe zakupy dla dzieci, wyrastają błyskawicznie, nie wiem co robić z za małymi. Trochę się boje wychodzić sama z nimi no ale muszę. Jestem najstarsza z rodzeństwa i czasem jedna z moich młodszych sióstr z nimi zostanie ale nigdy nie za darmo. Życzę wszystkim mamom miłego weekendu :) Bycie mamą to okropnie ciężka praca, niesamowite wyzwanie. Ale też nic innego nie daje tyle radości i poczucia spełnienie :) pisalam na dwa razy bo uznało mnie za spam.