Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

mama4363

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez mama4363

  1. u mnie też piękna pogoda :) Od razu lepsze samopoczucie gdy nie jest tak szaro. Kupiłam dostawkę do wózka w najbliższym sklepie, byle mieć ją szybko. Zwyczajną stojącą. Chciałam kupić siedzącą doczepianą do boku wózka, o taką http://www.buggypod.pl/ ale mój synek nie chce już siedzieć... Wczoraj wzięłam na zakupy tylko jego, małą zostawiłam z siostrą i chciałam włożyć go do spacerówki no i włożyłam ale skończyło na tym że podrapał mi ręce do krwi... Ciężki etap teraz z nim mam... I później wrzeszczał na mieście aż mu przeszło po 30 minutach. Z nocnikiem też tak średnio nam wychodzi. 2 tygodnie było ok, czasem wołał czasem nie ale sadzałam go często i było bez wypadków a wczoraj wszystko w majtkach lądowało łącznie z kupą, a sadzany 5 minut wcześniej mówił że nic mu się nie chce. Na stojącej dostawce jeździ chętnie, mam x-landera z 2010 jeszcze po nim, i rączka sięga daleko, nie kopię w dostawkę a on stoi między rączką a gondolą więc żeby mi uciec musiałby się schylić a wtedy zdążyłabym go złapać. Ogólnie wózków miałam sporo... mam jakąś wózkową obsesję... Gdy synek się urodził kupiłam w miarę tani Coneco V4 ale wkurzały mnie plastikowe kółka z przodu i brak amortyzacji... Sprzedałam i kupiłam następny. I tak jeszcze parę razy.
  2. gdy urodził się mój pierwszy synek myślałam że niemowlęta są okropnie trudne, że zajmują cały możliwy czas, teraz uważam, że niemowlęta w porównaniu z kilkulatkami to łatwizna... w poniedziałek mój 2,5 latek prawie wpadł pod samochód. Cudem jest to że nie wpadł prosto pod koła. Wracałam ze sklepu, dwie torby w koszyku, jedna w ręku, wózek drugą ręką. Cały czas szedł grzecznie obok mnie i trzymał wózek nie po stronie ulicy. Gdy byliśmy już obok naszego osiedla zobaczył bawiące się dzieci i zaczął mi uciekać. Biegł prosto do przodu, zaraz po prawej stronie była brama i furtka na osiedle, po lewej stronie był parking. Przyspieszyłam znacznie krok i go wołałam, zatrzymał się, odwrócił i zaczął biec dalej ale zamiast na osiedle lub do mnie skręcił w lewo i przez puste miejsce parkingowe biegł prosto na ulicę. Widziałam że jedzie samochód i że jest w takiej odległości że on wyleci mu prosto pod koła, kierowca nawet nie miałby czasu na reakcję. Biegł prosto pod koła samochodu, który go nie widział bo biegł przez parking i stojący samochód go zasłaniał. To była chwila, przeraźliwie krzyczałam, puściłam wózek, rzuciłam tą siatę z zakupami i biegłam do niego. Przez ten ułamek sekundy przeszło mi tylko przez myśl czy on to przeżyje. Byłam tam, biegłam, widziałam, miałam do niego jakieś dwa metry ale nie mogłam chwycić. Wyleciałabym pod ten samochód razem z nim, ale on maleńki kawałeczek od ulicy przewrócił się na tym pustym miejscu parkingowym, zdarł kolana i ręce do lejącej się krwi. Gdyby przewrócił się kawałek dalej samochód przejechał by mu po głowie. Ja zajęłam się nim, podniosłam go, zaniosłam na chodnik a wózek z Alą też zjeżdżał na ulice, złapała go jakaś przechodząca tamtędy kobieta. To wszystko trwało kilka sekund. Siadłam na chodniku razem z płaczącym Bartkiem i nie potrafiłam dalej iść. Podszedł do mnie jakiś facet który jechał rowerem i wszystko widział. Powiedział że w identycznych okolicznościach w tym miejscu 11 lat temu chłopczyk w jego wieku wpadł pod samochód i zginął na miejscu. Boże, no nie mogę sobie z tym poradzić. No może nie powinnam wychodzić z nimi sama. Ale jak nie wychodzić kiedy mój mąż wraca na tyle późno że wszystkie sklepy pozamykane. Nie kupię podwójnego wózka bo on i tak nie da się do niego wsadzić, nie jeździ już w wózku od wielu miesięcy. Nie mogę się z tego otrząsnąć. W wyobraźni już widziałam jak on wpada pod koła tego auta...
  3. moja mała okropnie znosi upały... mieszkamy na 4 ostatnim piętrze i jest okropnie gorąco. Okna mam tylko od strony gdzie cały dzień grzeje słońce. Nie wiem czy lepiej otwierać czy zamykać, gorąco wchodzi przez te otwarte okna... Płakała kilka godzin, im dłużej płakała tym bardziej była spocona i bardziej jej dokuczało ale nie mogłam jej uspokoić. W końcu po południu padła zmęczona... Ale strasznie się cieszę, że mam córeczkę, zawsze marzyłam o tym by mieć córkę, od dziecka. Ma któraś z Was dostawkę do wózka dla starszego dziecka? Ciężko mi nawet zakupy zrobić z biegającym wszędzie 2,5 latkiem. Kupiłam mu szelki i taką jakby smycz i przypinam go do wózka żeby daleko nie uciekł ale nie podoba mu się to. I zastanawiam się czy taka dostawka by się sprawdziła. Funiak piszesz że byłaś na festynie z okazji święta miasta. My też :) Ciekawe czy to samo miasto :) jagodowaaa ja niby byłam na kontroli u ginekologa 6 tygodni po porodzie i wszystko podobno ok. Ale cały czas krwawię. Myślałam że to okres. Skończyło się. Dwa dni przerwy i znów. Dziś znów się zaczęło. Wybiorę się chyba znów bo chyba nie powinnam tak cały czas krwawić, zwłaszcza że już dawno po połogu...
  4. jagodowaaa jak ona śpi i uśnie już w miarę mocno to układam ją tak jak powinna leżeć i śpi ładnie. Wygina się tylko gdy nie śpi. Powiem o tym pediatrze jeszcze raz, na następnym szczepieniu. Niech zwróci na to uwagę bo to nie wygląda normalnie jak ona jest tak nienaturalnie wygięta. Myślałam czy nie iść z nią po prostu gdzieś prywatnie żeby ktoś ją obejrzał. Ale do kogo? Do neurologa właśnie? Drżenia bródki też mieliśmy ale to na samym początku i szybko przeszły. Teraz już tak nie ma.
  5. Otulka pytałaś wcześniej jak się czuję poza tymi plamieniami. Czuję się bardzo dobrze, żadnych dolegliwości. Ale piersią nie karmię już prawie wcale. Kiedy w końcu postanowiłam zawalczyć o laktację to pokarm zanikł mi prawie z dnia na dzień. Nie wiem. Liczyłam że się jednak uda, miałam mnóstwo nadziei, a kiedy nagle się nie udało to się załamałam i wtedy już ani razu nie poczułam że pierś przybiera. Płakałam nad laktatorem, zero, ani kropli... Mała nie chciała, mleko nie leciało. Odpuściłam. I jesteśmy na mm. Daje jej z butelki to co uda mi się ściągnąć. A tych wyjść z domu to nie mogę się doczekać. Takie chwile tylko dla mnie :) Chciałabym wrócić do pracy ale nie mogę, nie mam z kim ich zostawić, musiałabym oboje oddać do przedszkola i żłobka. Myślałam że łatwiej będzie mi wychować dwoje dzieci z małą różnicą wieku ale póki co jest ciężko. Uczę teraz synka na nocnik ale dość opornie to idzie. Pewnie powinnam zacząć wcześniej ale w ciąży nie miałam siły. Moja mama nie może z nimi zostać, sama jeszcze pracuje. Dla mnie najgorsze są poranki. Oboje zawsze krzyczą o jedzenie w tym samym czasie. Izulietta wczoraj przypomniało mi się gdy pisałaś że byłaś na mieście i wszystko załatwiałaś w pośpiechu bo zostawiłaś maleństwo z mężem. Wczoraj miałam identyczną sytuację. W końcu wziął urlop, i zostawiłam go na trochę z dziećmi. Nie było mnie 40 minut, wszędzie leciałam biegiem, w pośpiechu. Gdy wróciłam przywitał mnie krzykiem że tak długo mnie nie było i nie mógł sobie z nimi poradzić. Nie potrafi zrozumieć że to moja codzienność i też mam czasami jej dosyć...
  6. no i w końcu się zarejestrowałam. Bo strasznie mi jest źle. Mąż ciągle w pracy, Ja nie mam pracy do której mogłabym wrócić bo zrezygnowałam z pracy na początku tej ciąży. Nie miałam innego wyjścia. Doskwiera mi brak kontaktów między ludzkich... Czuję się aż aspołeczna... Tylko pieluchy i spożywczy... Chciałabym do Was dołączyć tak na stałe. Przesyłam fotki mojej Ali i prosiłabym o przesłanie hasła. Bardzo chętnie zobaczę Wasze maluszki. Pierwsze zdjęcie Ali wysyłam jeszcze ze szpitala, drugie gdy kończyła miesiąc a trzecie jest z dzisiaj, kończy dwa miesiące.
×