Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

persjanka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. dziekuje mrowka..cofnelam sie...faktycznie tyle tu osobowosci..pasji i pozytywnej energii....no i mlodosci...:)pozdrawiam ania
  2. witajcie,..a moze ktos ma jakies ciekawe pasje?...podzielcie sie nimi...pozdrawiam ania
  3. hmm....odgrzany temat...ciesze sie,ze wrocil...jeśli ktos mówi,że pije bo żona..papiloty..zaniedbanie..brak zrozumienia to chyba znalazł sobie sposób na usprawiedliwianie sie..wytłumaczenie,ze pije bo ma powód a to chyba już znak ,ze jest uzależniony...zaznaczam chyba bo nie jestem specjalistką...i naprawde..nie wszystko jest poste i nie wszystko sie da wytlumaczyc regulkami...każda sytuacja jest inna,kazdy czlowiek inaczej reaguje i co innego jest dla niego ważne....pozdrawiam...
  4. ooo..wrócil temat...a ja pisalam o czasie...wlaśnie...prosiłam czas o rade.. ale niestety czas nie dał odpowiedzi...mąż pije...ja probuje żyć swoim życiem...nie ma uczuc..nie ma małżeństwa...jest pustka...jak dlugo...? czas pewnie tu nic nie zmieni,....jedynie my same mozemy walczyc o siebie...swoje szczęście,,,,,tylko czasem tak trudno postawić wszystko na jedną karte.....chyba jestem za słaba.......
  5. hmm...pisałam o czasie...że myśle,,,szukam swoich myśli...chceń i odlożonych na pólke marzeń...cieszylam sie spokojem i radoscią syna...szukalam sposoby by zapelnić pustke między nami..odpowiedzi na pytanie czy tego chce....jednak jak widać o tym problemie tak latwo sie nie zapomina,ta choroba nie daje luksusu czasu.....dzis spotkalam meża z piwem pod sklepem...znów wróciły wspomnienia..strachy ...teraz jestem pewna ,że musze mysleć o sobie...że czas przestać sie obwiniać i ratować trwać w tym martwym zwiazku....za dużo juz we mnie nieufności ..za daleko odeszliśmy od siebie....tylko jaką drogą teraz iść...chyba nie jestem gotowa jeszcze na ostre cięcie...mam nadzieje,że przyjdzie chwila..i zacznie sie dziac...narazie sprobuje życ sama obok...a reszta..? poczekam..oj czasie...czasie pokaż droge...co ja poradze,że nie umiem podejmowac decyzji...że to wszystko takie trudne....ale podobno wszystko co wydaje sie trudne gdy juz pokonujemy wydaje sie łatwe..... pozdrawiam i wcale chyba aż tak sie nie martwie...:):)..wiem,że dam rade ...:):)
  6. wytrwalości i cierpliwości.....bo to takie trudne gdy nie masz o czym rozmawiać..nie pragiesz bliskości choć myślałaś,że o to walczysz...że mimo iż nie dzieli już alkochol to nie ma niczego co łączy...jedynie dziecko które sie cieszy....a najgorsze,że argument na rozpad małżeństwa..taki usprawiedliwiający brak uczucia powód przestal istnieć...żę nie mogew powiedzieć już,że nic nas nie lączy bo on pije...teraz nie pije i też już nas nic nie lączy..z czy chce budować wszystko od początku...?nie wiem....czas może odpowie..... dzięki Agaaa....to miłę,że ktos cie zauważa,,,dzięki..
  7. życie z kimś kto nadużywa alkocholu sprawia,że nawet samemu siegając po piwo czy drinka zaczynamy sie zastanawiac...czy to już początek...? gdzie jest ta granica,,,.?..cos co bylo proste...naturalne zaczyna urastać do problemu ....
  8. myśle kawko,ze w trudniejszym....nie wiem ale czuje sie winna....nie umiem sobie poradzić...Agaaa wyjechala z tego co przeczytałam na forum ale wróci...może mi podpowie....narazie ciesze sie spokojem...radoscią syna i slucham czasu...swoich uczuć.....czekam......
  9. mój facet od dwoch miesiecy nie pije a mnie coraz bardziej przeraża fakt,że nie umiem juz zapelnić odleglości i pustki jaką między nami wydrążyly lata picia....wiem,ze coś co sie psulo 15 lat nie naprawi sie przez dwa miesiące ale boje sie tej pustki...boje sie,że teraz nawet nie mam powodu by odejśc bo dziecko sie cieszy,ze mąż nie pije...nie moge to zrobić jemu..dziecku...a sobie...co ja mam zrobić teraz sobie...czy spokój ..życie razem a osobno we względnym komforcie psychicznym jest warte pustki uczuciowej?????...może czas mi przyniesie odpowiedż....
  10. mój facet od dwoch miesiecy nie pije a mnie coraz bardziej przeraża fakt,że nie umiem juz zapelnić odleglości i pustki jaką między nami wydrążyly lata picia....wiem,ze coś co sie psulo 15 lat nie naprawi sie przez dwa miesiące ale boje sie tej pustki...boje sie,że teraz nawet nie mam powodu by odejśc bo dziecko sie cieszy,ze mąż nie pije...nie moge to zrobić jemu..dziecku...a sobie...co ja mam zrobić teraz sobie...czy spokój ..życie razem a osobno we względnym komforcie psychicznym jest warte pustki uczuciowej?????...może czas mi przyniesie odpowiedż....
  11. iw....pomyśl o sobie...wiem...chcesz ratować malżeństwo ale pomyśl co jeszcze...dzieci...to bardzo ważne..a ty...? zrób coś takiego co zawsze chcialaś a nie robilaś bo ważniejszy był mąż...chyba najwyższa pora byś znalazla coś dla siebie co będzie ci sprawiać radość....a jeśli chodzi o męża...kiedy on zobaczy,że znalazlaś sobie zajęcie..ze nie czekasz na jego słowo...gest tylko potrafisz sie śmiać...może otworzy oczy...i w sumie u mnie to przyszedł taki moment...w sumie to był dzien jak tysiace innych ...drobiazg na który nigdy nie zwracalam uwagi stal sie tym momentem za którym została pustka i wyzwolenie....teraz powoli wypelniam tą pustke ...i niestety już nie ma w niej miejsca dla męża...ale jest miejsce na radośc...bo nikt nie zwróci mi mojego życia...a dzieci są tym szczęśliwsze im my jesteśmy...więc robmy todla dzieci....trzymaj sie...mam nadzieje...że nadejdzie dzień gdy......reszte dopisz sobie ty:):):)
  12. hmm.....chyba nie zdecydowałabym sie już na staly związek....nie wiem,nie zarzekam sie...wiem,ze zycie samotnie z dzieckiem nie jest lekkie...ale nie zarzekam sie...nie wiem...wiem,ze bylabym juz ostrożniejsza...poprostu pewnie bylabym bardziej egoistką...uwielbiam dawać ...swą radość ,miłość ..ale teraz chcialabym też to dostać... szukanie partnera...?tak...potrzebuje kogoś z kim mogłabym tworzyc swoje marzenia...z kim moglabym wybierać perły z muszli życia... i mam nadzieje,że kogoś takiego znajde....bo mysle,że miedzy mną a mężem wódka zabila już wszystkie ciepłe uczucia...i teraz nic prócz szacunku jako do drugiego człowieka,że próbuje zrobić coś dla siebie nie zostalo... mam nadzieje,że mu sie uda ....a ja?....narazie mi dobrze...chce spokoju...może przyjdzie czas,że zapragne czegoś więcej...wtedy napewno będe myśleć o sobie :):)...nie pisze tu nic o synu...ale mam nadzieje,że nie musze...że to jest rzecz dla mnie najważniejsza,że to iz tak w tym długo trwałam robilam dla niego...teraz dojrzalam(pewnie razem z nim) i wiem,że robiąc coś dla siebie zrobie to tym bardziej dla niego bo jest kimś kto wypelnia moje życie i napewno by chcial wypełniać je szczęśliwe....nie dajmy sie moje panie...mamy tylko jedno życie do przeżycia....warto to dostrzec....:):):)
  13. wiesz.to chyba nie ja poszłam..ale rozum przyszedł do mnie...zawsze myslałąm,ze musze utrzymac rodzine dla syna...bo to ważne....ale mój syn już ma 12 lat...choć kocha ojca juz widzi ,że nie wszystko jest w porządku....teraz sie juz cieszy..widzi zmiane...ciesze sie jego radością ale chyba sie boje,że zbyt sie z mężem oddaliliśmy...że juz trudno będzie mi powrocić do dawnych uczuć...jednak po takim życiu jakie mialam doceniam spokój i stabilizacje..a co będzie?....zobaczymy...wiem jedno..ja też jestem ważna:):)..i zasługuje by o sobie myśleć...
×