Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Bernatka130

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Bernatka130

  1. Jagna, Beata - GRATULACJE!!!!!!!!!!!!! i znowu nas więcej i więcej:):):) Sliczne te dzieciaczki których zdjęcia widziałam (na razie Donn i Anny20 i czekma na więcej:) Wiecie co, strasznie mi to forum dobrze robi - jaks obie czytam, że ktoś tez ma/miał problemy z karmieniem ipiersiami z pokarmem to sobie myślę, że nie jestem taka ostatnia matka wyrodna, co to butlą dokarmiała bo pokarmu nie miała ani cierpliwości za dużo. Pokarm już mam - cierpliwości troszku może mniej -szczególnie w nocy - bo w dzień się trzymam dzielnie. W nocy na szczęście moge zawsze budzić męża i on usypia małego jak ja ryczę w poduche że już nie mam siły (kochany ten mój mąż teraz jak nigdy:))). Jesteśmy już po 2 spacerkach - jejku jakie to fajne - mały śpi jak zabity w rytm kołysania w wózku a ja mogę odpocząć:) Jeszcze raz gratulacje dla mam i pozdrowienia dla wszystkich. trzymam kciuki za następne:)
  2. Hej:) U mnie lepiej - była połozna środowiskowa - kapitalna kobieta - dodała mi otuchy , że moje karmienie mozna jeszcze uratować:)) - odciągac kapturkowac dokarmiać - i cierpliwość (taaaaaaaaaaaaaa) dziekuje wszystkim za słowa otuchy - na prawde sie przydaja - jedyne moje wytchnienie to teraz siedzeie przy komputerze (z laktatorem hihi) - więc naprawde WIELKIE DZIEKI:) Stokrotka - nic się nie bój - sam zabieg na prawdę nie boli - aczkolwiek jest to ddziwne uczucie, że robią ci coś przy bruchu, coś wyjmuja coś przesuwaja - generalnie jakby cię ktoś złapał z aubranie i szarpała le uczucie jest prytłumione bardzo przy znieczuleniu zewnątrz oponowym i na pewno nie jest to ból. Operacja trwa ok. godziny z czego dziecko wyciągaja szybciutko - pokazują Ci je (przynajmiej mnie pokazali przytkneli buziunie do mojego policzka i mogłam sobie popatrzeć (popłakałam sie jak usłyszałam pierwsze krzyki) Potem z pół dnia nie czujesz nóg za bardzo - po jakimś czasie mozesz ruszac stopami potem wyżej, mozna się przekręcac z boku na bok ale tego samego dnia to się nie wstaje raczej - masz czenik i podłaczają w ciebie kroplówki z solą fizjologiczna, z elektrolitami i glukozą (masaaaaa płynu) po tym jak przestaje działac znieczulenie - nie ukrywajmy boli i to jak cholera ale ie podejrzewam żeby bardziej niż niektore panie nacięte krocza - da się wytrzymać jeżeli dają Ci środki przeciwbólowe (u mnie różnie bywało - zaleznie od zmiany położnych - jedne dawały chętnie inne mniej - generalnie daja ketonal do kroplówki wstrzykiwany i morfine albo do kroplówki albo domięśniowo ( w karcie uwzględniony był jeszcze dolorgan ale mnie nie dawali go ani dziewczynie która leżała mna na sali i tez miała cesarkę. na drugi dzień wstawac kazali - też nic przyjemnego ale też do przezycia:))) - ah te środki przeciwbólowe;) i dalej kropłowka dopiero wieczorem suchary i herbata na kolacje (ale to podobno róznie w różnych szpitalach). Dziecko przyniesli po jego zwarzeniu i ubraniu i było ze mna na sali cały dzień a w nocy zabierali ale jak sobie zażyczyłam (a zazyczyłam) to przynosili 2 razy w nocy na karmienie, zabierali 2 noce a 3 noc już cały czas ze mna na sali był Bruno. To tyle - jakbyś miala pytania szczegółowe to mój nr gg 1965099 aha - a pielęgnacja rany na razie wygląda u mnie nijak - w szpitalu przy obchodzie lekarz zdejmował opatrunek i sprawdzał co z raną potem pielęgniarka przecierała wacikiem nasączonym spirytusem i naklejała nowy opatrunek. Po prysznicu jak opatrunek zamiękł (podobno troszku może ale nie d przesady), to tez mi go zmieniła. A w domu mam go i nie zdejmuje ani nie zmieniam aż do piątku (no chyba że mi zamoknie - wtedy nie wiem co zrobie) bo w piątek zdejma mi szwy. Po zdejęciu szwów podobno lekarz powie co mam dalej z raną zrobić. Goi się dobrze jak na razie i już mnie nie boli - wczesniej ciągnął mnie szew przy samym koncu i początku - bo szyją szwem ciągłym. Podobno są jakieś kremu ktore powodują że blizna staje się przwie niewidoczna ale szczerze mówiąc jestt ak nisko że tak odważnego bikini nigdy bym nie ubrała więc jak tylko nie będzie jakoś masakrycznie rozbabrana to niech sobie jest:) Pozdrowienia dla wszystkich:)
  3. Hej:) mam teraz sesje z laktatorem więc jedną reke wolna (co jakiś czas dwie;) więc, korzystając z tego że synek spi napisze. Ech tylko, że moje wypociny moga nie być pogodne - załapałam baby blues\'a z wszelkimi objawmi i świat jak na razie nie wydaje mi sie różowy:) Ale od początku: szpital - super (no może jedzenie nie cacy ale ja jestem żarłoka półtora dnia nic nie jadłam następny jeden na djecie a potem jeden normalnie - więc co się dziwić;) poród - hehe cesarskie cięcie samo w sobie przerażające tylko pred - obawiałam isę że bede coś czuć bo po znieczuleniu czułam jak mi dotykają nóg - ale jak mi cieli brzuhc nie czułam - dopiero jak troszeczku wypychai Bruna to czulam a potem mnie denerwowało że tak długo po zabraniu dziecka mnie zszywaja - a oni sobie rozmawiali że nie wiedza jak mi jelita upchnąć (mam nadzieje że to były żarty hihi). potem dziecko dają od razu do piersi (w sumie jakieś 1-2 h po operacji. I pierwszy dzien się leży i czeka aż przejdzie znieczulenie i przyniesie pielęgniarka coś przeciwbólowego - bo boli jak cholera - szczególnie jak sie chce kasłać albo ktos nieopatrznie opowie żart. A jak na drugi dzień każą wstac to już zupełny kosmos. Ale dziś z perspektywy powiem że to nic strasznego. na dzień dzisiejszy pomykam po domu całkiem sprawnie - to w kwesti operacji. Potem - no potem to już doł totalny. Po cesarce nie miałam mleka a mały cały czas głodny - połozna (co któraś) uczyły mnie przystawiac - żeby pobudzić laktacje - mały niedojadał tracił z wagi (cholerny stres - wszystkie panie beczały chyba z tego powodu) a potem w skutek dokarmiania chyb butelka ze smoczkiem mały isę rozleniwił i na samw idok mojej piersi rzucał sie i wyginał i w poniedziałek całkiem przestał ssać. Poryczałam się jak bóbr bo to była pierwsza noc kiedy zostawili go na cała sam na sam ze mną. Nie przespałam ni godziny bo wył - albo sprawdzałam czy oddycha i czy mu nnic nie jest. W końcu poszłam do położnej żeby pomogła mi go przystawić - i nie dała rady - poradziła kapturki na piersi - wiem że iwele się mówi o nich złego - wszystko pewnie prawda bo powodują za płytkie łapanie brodawki i takie tam - ale dla mnie - nobel dla wynalazcy - wreszcie mały zaczał ssac - choć i tak trzeba było dokarmiać. A we wtorek - masakra - przeoczyłam moment pojawienia się mleka - chyba w poniedziałek zrobiło się go więcej ale że mały słabo ssał to myślałam że to dla tego że mleka mało - no i z totalnego niemania mleka zrobił mi sie nawał. Boli , mam guzy i gorące piersi a mał nie umie takich nabrzmiałych piersi chwycić. przyszła wieczorem znajoma połozna - próbowała pomóc ale skutek taki że znowu sie poryczałam i na próbac dostawienia bruna spędziłam bezsenna noc. Czyli - nie spię trzecią noc wyglądam jak zombie, mały ma zółtaczkę a ja karmię piersią (z kapturkiem= próby bez kapturka), potem dokarmiam a potem odciągam dodatkowo laktatorem żeby zlikwidowac nawał. Sama rozkosz. Zastanawiam się jak długo wytrzymam zanim zrezygnuję z piersi - mały po mieszance jest spokojny najedzony szczesliwy i zasypia jak aniołek ( w ogole kochane zniego dziecko - je (heh) i spi. Procz zabiegów kosmetycznych i tulenia nie wymaga więcej - tylko ja taka dysfunkcyjna. Załamka. Ok wyżaliłam sie to id - może złapię trochę snu:) Gratulacje dla wszystkich nowych (i nie tylko mamus i ich pociech i duuuuuuuuuuuuuużo spokoju i optymizmu dla mam przyszłych:) dziekuje wszystkim za gratulacje i życzenia:)
  4. Doris ja miałam robione KTG raz - na dniach otwartych w Ujastku i tyle -0 moja lekarka mi ciągle obiecywała ale nie zrobiła bo mowiła, że wszystko jest ok - może robią jak podejrzewają, że nie? Nie wiem bo moja koleżanka która chodziął do tego samego gabinetu miała KTG robione co 2 dzień od 37 tyg. a od 39 codziennie. Na KTG można np. do Ujastka od 37 tyg. ciazy chodzić darmowo jak tylko sie umówisz a z tego, co wiem to do Natutowicza można po prostu przyjść i robią:) Dziewczyny trzymajcie kciuki bo za 15 minut wyjeżdżam do szpitala a o 8.30 ma być cesarka - ałaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa się boję
  5. hehe - Donn - no to zaciskam kciuki - ty sobie spokojnie ródź, a ja do Ciebie jutro w tym szpitalu dołączę:))))) Aaaaale się boję. Fajnie, że coraz nas więcej:)
  6. Kotunia - Duży buziak - gratulacje!!!!!!!!!!!!!
  7. :) Ooo pełno rocznicowych pań:) - no to dla wszystkich WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!!! Ech mam zagwostkę - a w zasadzie kota i przez niego zagwostkę - w pierwotnym planie było, że ja do szpitala kot do teściów ale się pokręciło wszystko i teściowie nie moga wziąć kota - i w związku z tym moje pytanie - czy któraś z was ma zwierzaka w domu i zamierza dziecko wychowywać z owym zwierzakiem? Mój kot zdrowy - ok 6 letni, nie wychodzi z domu, szczepiony - mąż zabierze go jeszcze jutro na odrobaczenie - więc nie powinien stanowić zagrożenia epidemiologicznego dla dziecka. Poodbno to dobrze jak jest zwierze w domu gdzie dziecko bo wtedy duże prawdopodobieństwo, że nie będzie na zwierzaka uczulone (heh - to mój kto mam go od jego urodzenia a jestem na kocią sierść uczulona - i żyję -ale dziecko to co innego) ale z drugiej strony po rozłożeniu łóżeczka kot stwierdził, że to świetne miejsce do spania i w nim śpi (znaczy spał do wczoraj - bo przperowadziłam akcjept. psikamy kota i materacyk [nie jest to materacyk, na którym bedzie spało dizecko - ten schowany] - wodą lawendową - kot jej nie znosi i wyniósł się z łóżeczka). Hmmale mam wątpliwości - a jak skoczy na dziecko w chwili naszej nieuwagi. Co mysłicie? Da się mieć kota w tym samym mieszkaniu co dziecko? Mamy kilka pomieszczen al enie da isę kota nigdzie zamknąć bo w tym upale byśmy się wszyscy przy zamkniętych drzwiach zdusili:(
  8. Justa GRATULACJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zuzia -w szystkiego najlepszego z okazji rocznicy ślubu a u mnie nuda i gorąco:( No i już się boję piątku:(
  9. :) Zuzia - no ja wolę wierzyć w to, że po co łapówki jak można tam ormalnie i legalnie za wszystko zapąłcić - w końcu to klinika prywatna - ale że się zestresowałam to też fakt - bo to taki okres nerwowy i się bać człowiek zaczyna i mało potrzeba do zdenerwowania. Nie iwem czy głupoty naopowiadała bo na oczy żywe tego nie widziałam ale nie widziałam powodów dlaczego by miała koloryzwoać - różne rzeczy w różnych miejscach się dzieja. W każdym razie po przemyśleniu wszystkiego stwierdziłąm, że skoro tylu ludzi chwali szpital to nie ma się co przejmować nawet kilkoma niezadowolonymi - urodzić i tak urodzę, mam nadzieję, że szczęśliwie wszystko pójdzie ok, a jak nie to się zobaczy - stoce spod ogona nie wypadłam a jak nawet ja tak to mąż nie i będzie mnie dzielnie bronił ewentualnie orbił inne potrzebne rzeczy coby mi sie krzywda nie działa:) Więc na pobyt w szpitalu zapatruje się pozytywnie a dla własnego spokoju planuje nie słuchac komentarzy odnośnie szpitala ani ich nie czytać bo po co ise denrwować - w końcu nikt nie ma inteesu mi zaszkodzić a wręcz odwrotnie:) No i nici z mojego upragnionego zachmurzenia - pogoda się wyładniła i znowu gorąc:(
  10. Ech - dzięki za te wszystkie rady odnośnie płacenia/niepłacenia. przemyślałam sprawę i postanowiłam nie apnikowac i nie płacić, ale meżowi kazałam mieć pieniądze przys obie i w razie czego poprosić o legalne i fakturowe zapłacenie za dodatkową opiekę jeżeli będzie konieczna. Zestresowałam się po prostu wczoraj, bo po tylu pozytywnych opiniach o szpitalu (ale nie bezpośrednich tylko takich z 2, 3 ręki) usłyszałam wreszcie pierwszą od kogoś kto niedawno tam rodził i nie była ona optymistyczna, a ja po mału jestem już w coraz większym strachu przed tym cc i z róznowagi jest w stanie wytrącić mnie dokłądnie wszystko. Na dodatek chodzę głodna -no - brzuch opadł mi jakoś tak dziwnie i dziecko sie ułożyło niefortunnie tak, że leży mam wrażenie na całym układzie pokarmowym i nie jestem w stanie zjeść więcej niż kromkę czegoś albo małą miseczkę zupy i już czuję sie przepełniona na następne kilka godzin, no i dodatkowo mam permanentną zgagę (czego do tej pory nie doświadczylam w ciąży:( i boję się niektóre rzeczy jeść. Spać tez nie śpię dobrze ale to przez ytemperaturę - w dzień jeszcze wytrzymuje ale wieczorem i w nocy mam tak duszno w domu że pot ise leje ze mnie i cała się lepię - wstaję siusiać i przy okazji biorę nocne prysznice. Buuuuu - byle do piątku bo inaczej zamarudzę się i wszystkich dookoła na smierć:)) Miłego dnia (ha a tu zachmurzone niebo - co za ulga:)
  11. Ech - no i kolejny dzień sie kończy:)) Ja juz odliczam do tego nieszczęsnego piątku:) Rozmawiałam dzisiaj z dziewczyna , ktora rodziła w tym samym szpitalu, w którym bede rodzić i sie przeraziłam troszku. A to z powodu płacenia. Hmm. Nie iwem jaki macie stosunek do łapówek ale ja nie mam żadnego - tzn. generalnie wiem, że w niektórych okolicznościach lepiej zapłacić, żeby coś poszło łatwiej ale niegdy tego nie robiłam - nie było takiej konieczności no i nie miałam sie gdzie nauczyć ot i tyle, więc jakby przyszło co od czego i ktoś by mi sugerował nawet, że powinnam zapąłcić to albo nie zorzumie (no chyba, że powie w miarę wprost - niekumata czasem jestem) albo zwyczajnie nie bede wiedziała jak. I z tąd mój stres, bo ona powiedziała, że jak się chce mieć dobrą opiekę w szpitalu dla siebie i dziecka to trzeba zapąłcić i ona niestety płacić musiała - bodajż epołożnej i lekarzowi (albo tylko położnej - nie do końca zrozumiałam - w każdym razie płąciła choć nie była na to przygotowana). Się troszku zestresowałam i nie wiem. Z jednej strony czytałam mnóstwo opinii osób, które tam rodziły i były zadowolone i nic nie mówiły o dodatkowych ekstra \"prezentach\". Były tez panie, które umawiały się z konkretną położną (bo można - to prywatna klinika - nic że poród opłacany przez NFZ - i panie były, które opłacały lekarza konkretnego - tez można - ale ja nie znam tam ani żadnego lekarza ani żadnej położnej nie wiem na kogo trafię - hmmmm jak myślićie da się urodzić spokojnie i bez nerów bez płącenia czy lepiej się postarać dowiedzieć wywiedzieć i komuś zapacić dla spokoju ducha. Nie ukrywam, że ot drugie rozwiązanie jakoś mi się podskórnie nie podoba - nie ze względu na moje skąpstwo - tylko jak już pisałam - no nie wiem jak się do tego zabiera po prostu Livmar - dobrze, że Ci to drugie kTG wyszło ok (trzymałam kciuki;) Dziekuję wszystkim za rady odnośnie tego, co do wóżka- chyba zdecyduje się na koczyk i pieluszkę resztę zobaczymy w praktyce:)
  12. Aha - przypomniało mi isę - co się daje do wózka zanim włoży sie tam dziecko? Tzn. kładzie się jakąś posciel, kocyk, jakąś podściółkę, coś w stylu ceratki, żeby nie zmoczyć wózka? Pieluszka - hmmmm własnie sobie pomyslałam że zazwyczaj patrząc do wózka zwracałam uwagę na dziecko i nie wiem co jest pod tym dzieckiem:( Hmmm jakieś sugestie?
  13. hej:) Na usta cisną mi się same niezbyt cenzuralne słowa - a to z powodu pogody - matka - tak mnie ta temperatura dobija, że nie wiem co ze sobą zrobić. W dodatku mój mąz oszalał - ja rozumie syndrom wicia gniazda u przyszłej matki - ale u ojca? I ot w taki stopniu? Niedziela - a ten od rana myje podłogi, odkurza, zamiata balkon i go myje - a w tym momencie zabrał się za mycie okna w kuchni - i to wszystko w niedziele - bo jak twierdzi w tygodniu nie ma czasu, a w przyszły weekend będzie miał już dziecko:)) Już widze sąsiadki - jak zamiatał balkon to już dwie wychylały isę z okna jakby chciały wypaść z 2 piętra w celu lepszego obejrzenia czynności porządkowych w wykonaniu półnagiego mężczyzny (bo on w samych bokserkach się krząta z powodu tego upału;) nie na moje to nerwy - wyszłabym ale upał, w tv nędza - hmm musze coś wymyśłeć sobie do roboty bo zwariuję;(
  14. Tati wiem o czym mówisz - przepraszam żaosobisty wtrent - ale moja mama chorował na sm - lekarze radzili jej kiedy zaszła ze mną w ciążę - żeby ją usuneła - a ona kochana mimo wielkiego ryzyka zdecydowała się mnie urodzić i to naturalnie - po porodzie niestety jej się pogorszyło - ale mimo wszystko starała się mna opiekowac, za dco jej jestem strasznie wdzięczna bo przeciez mogła pójść na łatwizne usunąć ciążę z powodów medycznych - wtedy to było możliwe. A ona urodziła i dała mi tyle ile mogła. Dzielna jestes strasznie i trzymam kciuki, żeby wszystko poszł dobrze - bo przeciez ie jest w 100 procentach powiedziane, że wszystko co złe musi sie stać. czytałm swego czasu dużo na temat tej choroby - szczególnie, że nie wiadomo jak z nią jest jeżeli chodzi o przekaz genetyczny - i wiele przypadków było że po porodach choroba cofała ie na wiele lat i nie postępowała - ja wiem że to nie jest żadne dla Ciebie pewnie pocieszenie ale licze, że wszystko będzie ok -na prawde ,
  15. Plusia -a le Ci fajnie - a mój uparciuch dalj głową w góre -a le skoro Tobie się w tak późnym tygodniu obrócił to może i dla mnie są jakieś szanse:) Choć z drugiej strony - rucha się marnie - raczej wygina niż kręci:( Cóż zobaczymy. W każdym razie gratuluje maxowi ekwilibrystyki w małych pomieszczeniach a Tobie życzę łatwego porodu:) Blondi-ania - no to trzymam kciuki:) Wszystkim pozostałym przyszłym i obecnym mamom - miłego spokojnego dnia. Ja to sobie dziś tylko leżę i zipię:)
  16. Ojej jak fajnie - mamy juz parkę - chłopaczek i dziewczynka:))))))) Anna gratulacje !!!!!!!!!
  17. Aaaaaaaaaaaaaaaagrhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh!!!! Ale jestem wściekła!!! Wrócilam wlasnie od mojej lekarki - i wiecie co, dorosła kobieta - rzekąłbym nawet w wieku.............................więcej niż dojjrzałym a zachowała sie jak przedszkolak. Obraziła się (albo przynajmiej poczuła urażona, że nie czekając do dzisiejszej wizyty we wtorek byłam w szpitalu umówić się na cc. I wzamian za to nie dała mi skierowania na żadne z badań, które musze wykonać do zabiegu i pójścia do szpitala. Żadniusieńkiego. Ok morfologię mam - ale teraz się okazuje że to jedyne. Bo anty-hcv mam na wypisie ze szpitala a musze mieć oryginał - w szpitalu nie dadzą więc musze robić nowe. Hbs to samo. Krzepliwość krwi - wg. mojej \"obrażonej\" lekarki to nowomodny wymysł i zupełnie nie potrzebne i jakby było potrzebne to by to zlecali rutynowo przy przyjęciu do szpitala (jej słowa cytuję), co do elektrolitów się nie wypwiadała w ogóle, a cukier to jej już nawet nie mówiłam - bo co mi tam jak mam zapłącić za wszystkie inne badania to cukier jest z tego najtańszy. I nie chodzi mi tu o to, że muszę zapłacić za badania - zapłace - ale wkurzyło mnie to jak mnie potraktował - że dlaczego ja poszłam do tego szpitala i dlazego ja mam mieć tą cesarkę skoro ona jeszcze nie podjęła decyzji. Na moją odpowiedź, że do szpitala polecają się po termin cc zgłosić 3-4 tygodnie przed terminem (tak mi powiedziano w szpitalu) - usłyszałam że jak to przecież w jej karierze (długiej) lekarskiej zdarzało się, że dzieci się odwracały po 36 tygodniu - a w 2 (dosłownie dwóch - powiedziała sama) zdarzyło isę to w dniu porodu. No i teksty o tym, że zlecił mi tamten lekarz niepotrzebne zupełnie badania - jejku przecież to nie ja sobie wymyśliłam, że chcę mieć te akurat badania - skoro mają taki wymóg to chyba po coś go mają no i..................ech kurka wodna sama się nakręcam i tylko bardziej denrwuje. Dziwne to. trudno - zrobie badania i już. przynajmiej okazało się, że te moje wyniki badań moczu to nie jest coś aż tak strasznie złego - musze tylko o wiele więcej pić (heh co znaczy że spędzę w ubikacji 2-3 razy więcej czasu:) i brać witaminę c 2 razy dziennie po jednej tabletce 9czyli nic groźnego jak tylko wit. C:))) Nooo - terapia działa - dobrze, że jestt akie miejsce jak to - wypisałam się i mi się poprawiło. Bo jak z mężem rozmawiałąm to on tez się tylko zdenerwował:) Czy wy tez macie już dosyc końcówi ciąży? Ja po wczorejszym prasowaniu to już nawet z rozrzewnieniem nie moge patrzeć na dziecięce ciuszki - tyle mi ich przeszło pzez ręce w ostatnim tygodniu że tylko irytuje mnie brak mmijsca w komodzie i musze sobie silnie wyobrażac moje maleństwow nie ubrane żebym ich nie miaął ochcoty wcisnąć w jakiś worek i schować:))))) Za to z coraz większym rozrzewnieniem patrzę do szafy, w której schowałam ciuchy spred ciąży swoje - ech jak ja je lubiłam -a kiedy któryś znowu na mnie będzie pasował?:) Na + znowu 2 kg. Pozieszające tylko to że chyba zmieszcze się w 16 kg. skoro przybrałam na dzień dzisiejszy 15 kg a do porodu został tydzień:)))) Trzymajcie się...chłodno:)
  18. Basiu przykro mi z powodu egzaminu :( Dobrze że masz możliwość poprawki:) Co do cc i okropoieństw - ja głupia to sobie obejrzałam nawet w necie filmik z cc - nie wygląda to fajnie ale mam nadzieje, że nikt nie da mi możliwości oglądania co tam mi będa robić - może jaki parawanik albo co:) Co do zagrożeń - nam w szkole rodzenia tłukli że zagrożenia jeno dla matki - dla dziecka cesarka nie jest taka zła - nie ma może przemasowanych płucek ale jest nieumęczone i w lepszym stanie. A strach sobie racjonalizuję - przeciez niektóre kobety płacą grube pieniądze za cc, a i ogrom ludzi płaci za operacje czysto plastyczne i znosi ból dla idei i estetyki a nie dla dziecka - więc nie może być tak źle. Ja isę zawsze dobrze goiłam i dobrze nzoszę ból - i takie tam mantry dla przestraszonych - więc może da się przeżyć:)
  19. ech - prypomniało mi sie po dużych mozołach jak się nazywał polecany przez lekarza preparat do lewatywy - Rectanal. Ech straszne - czy to można sobie samemu zrobić - bo mąz powiedzial, że nie pomoże (ja go rozumię - to nie jest chyba najfajniejsza rzecz jaką można wykonać drugiemu człowiekowi - i tak będzie mi musiał pomóc przy goleniu - makabra:(
  20. Hej dziewczyny:) Agatka jeszcze raz gratulacje!!!! Basia23 - trzymam dalej kciuki:) donn - mnie lekarka powiedział, że u pierworódek może brucho opaść nawet 3-4 tygodnie przed porodem - ze mną by się to zgadzało bo opadł w zeszłym tygodniu hihi dokładnie w sobotę - się obudziłam i już był nisko:) Jestem już po wizycie w szpitalu w celu umówienia cc - odbędzie się ona 28.07 o godzinie 8.30 - czyli niedługo potem zostanę mamą pełną gębą. Jak już mi ustalili termin to się troszku zaczełam stresować - niby chciałam wiedzieć dokłądnie i w ogole ale..................no już wiem i .......ech się boję:) Dzidzia postanowiła wreszcie przy końcówce stac się ekshibicjonistą i okazać w pełnej krasie swą płeć - no i nie da isę ukryć że jest to chłopak (no chyba że dziwczynki posiadają mosznę - bo to było iwdać najwyraźniej -ale może z dziewczynki z workiem mosznowym to byśmy niekoniecznie dziko zachwyceni). Dostałam też liste zaleceń i liste badań do znieczulenia podpajęczynówkowego - oprócz standartu - morfologii, grupy krwi itp mam zrobić układ krzepnięcia (pełny) i elektrolity (Na, K) w surowicy krwi (to ostatnie cytuję z kartki konsultacyjnej) aha i anty-HCV - i niestety musze robić to jeszcze raz bo musi być oryginalny wynik a jak się okazało to co mi dali to wyniki na wpisie ze szpitala i się nie liczy:( - ale sprawdziłam - nawet jak mi moja lekarka nie da skierowania to kosztuje u nas w ośrodku 25 zł. czyli da sie przeżyć szczególnie, że sam układ krzepnięca cały bez skierowania kosztuje 22 więc nie dużo mniej a elektrolity - każdy 6 zł - (heh czyli u mnie 12 jakby nie patrzeć:))). Gorzej z pozostałymi zaleceniami:) Zabieg 28 a już 27 mam zjeść tylko śniadanie (lekkie) i ew. w porze obiadowej zupę - a potem już nic - a ja mam teraz taką gastrofazę, że mogłabym jeść na okrągło - ale cóż. Poza tym mam przyjść z usuniętym owłosieniem łonowym - całkowicie nie tylko wzgórek łonowy ale wszędzie i do czysta:))) No i mam sobie wczesnie rano sama zrobić lewatywę (chlerka zapomniałam nazwę preparatu jakim mam se tą wątpliwą przyjemność uczynić - może się mi przypomni przed wizytą w aptece:) Odebrałam też wyniki badań (hmm - tu włącza się moja glupota - skoro zabieg jest 28 a ja mam morfologię z 13 a lekarz powiedział ze ma być z ostatnich 2 ty przed zabiegiem to robić kolejną czy 1 dzien obleci - ech ostatnio tak mi sie wkłóli, że do dziś mam siniaka na pół ręki:( A badania jakoś tak mi się nie podobają znaczy badania moczu - chyba mam jakąś infekcję układu mocowego (choć nic nie czuję) - mam coś takiego LEU 25/ul (nabl.wielo:licz.wpw; bakterie +1; Leukocyty:5-10 wpw; Erytrocyty 3-5 wpw i jeszcze niżej pisze wylug ) Może wy wiecie co to znacyz bo z moich internetowych poszukiwań wynika że to infekcja jakaś tylko nie wiem czy poważna jakaś i mam się bać czy obleci. Poprzynudzałam:( Pozdrawiam i trzymam za wszystkie brzuchatki :)
  21. :) Własnie się dowiedziałam, że już jutro mam sie zgłosić do szpitala w celu ustalenia terminu cc. Tod obrze - to mi powie lekarz jakich mi badań brakuje a jak ich nie zleci to jeszcze w czwartek mam wizytę u swojej lekarki to moż eona mi zleci (znaczy da skierowanie:) i uniknę płacenia za wszystkie badania. Ojej teoretycznie to jutro będe wiedziała dokładnie kiedy zobaczę dziecko:) :) Mnie isę bobas nie chce odwrócić za żadne skarby. Tkwi głową w górę od dobrych kilku miesięcy - jedyne co się zmienia to mam wrażenie że czasem kopie w prawo a czasem w lewo - pewnie nie ma za dużych możliwości manewru już. W sumie już się z tym cc pogodziłam - co nie znaczy że isę nie boję - boję dsię strasznie bólu po operacji i gojenia rany i czy dam sobie radę z opieką nadd zieckiem z takim pociętym brzuchem. No i standardowo boję sie czy z dzieckiem wszystko ok - tylko tych myśłi staam sie jakoś do przodu świadomości nie dopuszczać panikara jestem i bym tylko siedziała i paznokcie obgryzała:)) Plusia - fajnie, że też znasz termin zabiegu - chociaż jeżeli masz nadzieję, że ise dziecko obróci to trzymam za to kciuki (mocno trzymam:) Pozdrowienia dla wszystkich :)
  22. To ja mam jeszcze pytania odnośnie Anty HCV i HBS - to trzeba mieś z jakiegos określonego okresu ciąży (np. tez po 36 tygodniu?) Bo ja mam z 26 tyg. ciąży a teraz nie dostałam na ponowne badania skierowania i nic o tym lekarka nie mówiła. Znaczy Hbs mam 2 razy w ciągu ciąży robiony a HCV raz w szpitalu (bo tam wszystkim robią bo były przypadki) - mam jeszcze raz robić czy to, co mam wystarczy? jeju głupia jestemz tego. Na kiłe dostałam skierowanie - też raz na początku ciąży dostałam i teraz znowu - robiłam w zeszły czwartek, tak samo morfologię i mocz. Mma nadzieję, że to wystarczy i nie bedę musiała raz jeszcze. Mam też wątpliwości co do USG - miałam robione ostatnie takie dokłądne z opisem w 35 tydz i 1 dzień ciąży - następnego już mi w gabinecie nie będzie robić moja pani gin - mam jeszcze jakieś iść robić czy to wystarczy? Uff przynajmiej grupe krwi mam wbita w książeczkę:) Ech dużo tego
  23. Donn - a jakie masz sobie zrobić te badaia - powiedział Ci lekarz dokładnie (do znieczulenia), bo mnie położna powiedziała, że powie przy konsultacji a ta dopierow piątek więc nie iwem jakie mam jeszcze poza normalną morfologią, moczem, OWA itp zrobić. Słyszałam, że do zewnątrzoponowego trzeba jeszcze krzepliwość i elektrolity? Coś więcej? Bo krzepliwość mam normalnie przy morfologii ale te elektrolity - hmm nawet nie iwem co to?
  24. Hej:) Ale dzisiaj pospałam - jak dawno - normalnie do 9.00:) Dzięki za uwagi z tymi ciuszkami:) - Zakupiłam E oxy maxgranulki i vanish i postanowiłam najpierw wymoczyc w tym vanishu potem w E wyprać w wyżsej temperaturze (też z dodatkiem vanisha - potem przepłukać dokładnie minimum 2 razy (a jak trzeba bedzie to i więcej - a potem w 60 stopniach dopiero w proszku dla dzidziusiów - może ot co da - a jak nie da to trudno. Nabiorę przynajmiej wprawy w praniu bo jak dotąd to pranie u nas w domu robi mąż (twierdzi, że ja isę nie znam;) Zaczełam 38 tydzień i dziwne - bo wszystkie dolegliwości, które wczesniej odczuwałam sobie gdzieś poszły:) Żadnego tężenia brzucha, żadnych skurczów, bóli kręgosłupa kolan i innych takich:) jedno co czasem dokucza to takie dziwne ciągnięcie w łydkach wieczorami - lae takie\"nerwowe nogi\" miałam już przed ciążą:). I opadł mi brzuch - hmmmm dziwne - dopiero kilka dni temu dziecko uciskało żebra a teraz nic - spokojnie się oddycha (oczywiście jak nie atakuje mnie alergia - ale odstawiłam fenoterol i znowu biorę wapń więc jest lepiej) a na pęcherz nie uciska za bardzo. Nic tylko żyć:))) Dziewczyny nie przejmujcie się brążową linią:) Ona znika na pewno jakiś czas po porodzie bo to skutek zmian hormonalnych, więc jak hormony przestaną buzowć to i linia pójdzie precz:))) Zmykam do mojego prania - przeraża mnie trochu prasowanie , bo znowu robi się ciepło:(
×