Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

borutka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez borutka

  1. Emmi, hej :). Wiem, wiem, nalezy mi sie bura, ale nawet nie wiem, czy jest jeszcze gdzie zaglądać ... okropne jest to, że nie mogę zmobilizować się do pisania, a tęsknię za Wami :(.
  2. Witam sama jestem matką, a poza tym studentką (wróciłam po latach na studia) i piszę pracę magisterską na temat życia zawodowego kobiet samotnie wychowujących dzieci. Potrzebuję Waszej pomocy i proszę o kontakt mailowy, jeśli któraś z Was zgodziłaby się udzielić mi odpowiedzi na kilkanaście pytań. Bardzo proszę o pomoc!
  3. Witam i bardzo proszę o pomoc. Piszę pracę magisterską z socjologii, dotyczącą życia zawodowego kobiet, które samotnie wychowują dzieci. Pracę piszę na Uniwersytecie Łódzkim. Bardzo zależy mi na udzieleniu przez Was odpowiedzi na kilkanaście pytań (to nie jest ankieta, raczej krótki wywiad) dotyczących Waszej sytuacji zawodowej (niepracujące z jakiś powodów mamy też są mi potrzebne) przed i po urodzeniu dziecka, wsparcia w wychowaniu czy przeszkód na jakie napotykacie. Bardzo proszę o kontakt na maila jazdzyk@poczta.onet.pl Osobom, które będą skłonne mi pomóc, udzielę wszystkich informacji na temat pracy i prześlę pytania. Bardzo proszę o pomoc, potrzebuję dotrzeć do przynajmniej 20 osób.
  4. z chatki za wsią - na pewno jest błąd w danych do tego zadania. Jesli kupiono 150 biletów, a tańsze kosztowały 12 zł - no nawet jedno przez drugie przemnożone daje 1800 zł, więc nie ma mowy, żeby ostateczna kwota to było 1780 zł.
  5. dawno nie wchodziłam, ale próbowałam rozwiązać to zadanie i noga matematczna jednak jestem. Na razie poległam, ale się nie poddaję. Z chatki za wsią, jak będziesz znała rozwiązanie - napisz koniecznie :)
  6. o proszę, net mi szaleje i wkleja dwa razy :)
  7. Emmi, ja, ja :). U mnie katar już trzeci tydzień ... brrr, ale i tak dobrze, że to nie grypa :). To tak, żeby wpisać się w ogólny topikowy klimat :)
  8. Emmi, ja, ja :). U mnie katar już trzeci tydzień ... brrr, ale i tak dobrze, że to nie grypa :). To tak, żeby wpisać się w ogólny topikowy klimat :)
  9. no to i ja zajrzę :). Jeszcze kilka sztuk i będzie komplet starej wiary :).
  10. borutka

    Ebooki dla wszystkich

    ajajaj.... DZIęki !!!!
  11. na 100% nie można odliczac alimentów za wakacje i pobyt dzieci z ojcem. Z nami troje mieszkało przez trzy miesiące, ex dostawała pełne aliemnty i jest to nie do ruszenia w sądzie (argumentacja taka jak podana powyzej). Wizyty u ojca i wakacje z nim to przywilej i przyjemność - dodatkowe koszty też są przywilejem. Nawet jeżeli matka nie ma rachunków i nie wyposaży dziecka (my co wakacje dokupujemy buty, kurtki itd - w ubiegłym roku wysłała dzieciaka w góry z jedną parą butów - rozwalających się tenisówek).
  12. i przepraszam Was za literówki, spieszyłam się :)
  13. ewa 33 - jeżeli dzieci tak się zachowują, to znaczy, ze trafiłaś na madrą ex, dla której naprawdę ważne są dzieci, a nie zatrucie zycia byłemu mężowi. Szczęściaro :)
  14. nie podoba mi się forma wypowiedzi, ale faktycznie cos w tym jest :). My nie mamy prawa sami wyjechać (ex ma zawsze argument, że wiedziałam co robię, wiążąc sie z facetem z dziećmI), ale odkąd ona ma faceta - TO NORMALNE, ze muszą spędzić trochę czasu we dwoje i wyjechać, a my powinniśmy zajmować się wszystkim dziećmi - czyli w efekcie czwórką :). Oczywiście w terminie jej odpowiadajacym, nasze plany nie mają znaczenia.
  15. ankara - a chociaż taka opcja, ze młody zostaje ze starszym, a wy we dwoje na romantyczną kolację? :)
  16. a ja dzisiaj ostatni dzień pracy przed tym krótkim urlopem, w związku z tym mnóstwo do zrobienia :(
  17. To i ja wstąpię, motywację mając zbliżoną do forever :). Wysłałam dziś dziecko na pierwsze kolonie :(. Minkę miał niewyraźną na początek. Oby dalej było lepiej, póki co mnie ściska coś w żołądku. Ale, korzystając z okazji, jedziemy z MM w środę w góry. Tylko na 5 dni, ale za to SAMI !!! Żadnych dzieci :). ruminka - widzisz i co z Tobą zrobić? Dobrze, jak jest TM, ale z drugiej strony jak go nie ma - wpadasz do nas :) Jola - no to gratulacje dla Majeczki. Zuch - dziewczyna. mamba - tak strasznie mi przykro. Niby łatwo powiedzieć - taka jest kolej rzeczy, ludzie odchodzą, ale z drugiej strony - bliscy chyba nigdy nie są na to przygotowani. Emmi - czy podjęłaś już ostateczną decyzję odnośnie Ciebie i TM? Ja, kurczę, nadal trzymam kciuki, żeby jakoś to sie poukładało. bobasek - rolki? Podziwiam z całego serca :). Fajnie, że zaglądasz w ogóle. A jak z pracą? ankara - a jakie są plany wakacyjne dla Twoich czterech budrysów?
  18. Pomijam już fakt, ze nie mam nic przeciwko temu, kiedy ona dzwoni z informacją, ze córka jest w szpitalu, mam natomiast sporo przeciwko jeśli dzwoni w niedzielę o siódmej rano np. z informacją przepaliła się jej żarówka - chodzi mi o wagę informacji i o to, co powinno być i w jakim zakresie konsultowane i ustalane z ojcem dzieci.
  19. nowe zony - weź tylko pod uwagę, ze jedno z tych dzieci mieszka ze mną, w moim domu, codziennie gotuję mu obiady, piorę skarpetki, odrabiam z nim lekcje, planuję wakacje itd. A wychowywać ma go matka????
  20. Mam niejasne wrażenie, ze najbardziej jadem opluwają się te kobiety, które tak naprawdę nie znają problemu w praktyce. Mój mąż ma troje dzieci z pierwszego małżeństwa. Ja mam syna, tez z mojego pierwszego zwiazku. Siłą rzeczy - mój syn mieszka z nami. Mieszkamy w moim, trzypokojowym mieszkaniu (swoje mój obecny mąż zostawił żonie i dzieciom). Dzieci męża początkowo mieszkały z matką, od dwóch lat jeden z synów na własną prośbę (na tej podstawie sąd ustalił miejsce zamieszkania dziecka z ojcem) mieszka z nami. Ma wspólny pokój z moim synem, drugi pokój jest salonem, jadalnią, pracownią męża (jest fotografem i grafikiem), trzeci to maleńka sypialnia, gdzie mieści się tylko nasze łóżko. Nie bardzo widzę miejsce na własny kąt dla pozostałej dwójki jego dzieci. Mąż spotyka się z nimi regularnie dwa razy w tygodniu, raz na mieście, raz są u nas w domu i spedzamy czas razem. Syn, który mieszka z nami widuje się z matką raz na dwa - trzy tygodnie, jak mama łaskawie znajdzie czas. Zreszta z biegiem czasu chłopak chyba coraz mniej o te kontakty zabiega. Dobrze się uczy, nie ma z nim większych problemów - teraz po dwóch latach, wcześniej był rozhisteryzowanym, skupionym wyłacznie na sobie dzieckiem. Nie będę się rozpisywać, jak przyjęcie pod swój dach nastolatka było trudne wychowawczo, jakim było szokiem emocjonalnym dla mojego syna. Taką decyzję podjęłam, bo uznłam że jestem to winna mojemu mężowi, on wspiera mnie też przecież w wychowaniu mojego dziecka. Na pzoostała dwójkę nie zgodzę sie na pewno - choćby z tego prostego względu, ze nie ma miejsca na łóżka, biurka, ubrania dla nich. Emocjonalnie też nie jestem w stanie znowu przez to przejść. Dodatkwym utrudnieniem była i jest postawa matki, według ktorej emocjonalnie dla dzieci nie istnieję i nie powinnam wtrącać się w ich wychowanie - jak więc powinnam traktowac dziecko mieszkające pod moim dachem? Ja odpowiedziałam sobie na to pytanie, wypracowalam relacje z synem męza, ale bardzo jestem ciekawa, co myślą na ten temat wszystkie matki, ktore uważają, ze \"tej drugiej\" nic do ich dzieic?
  21. Emmi - takie coś mam na myśli :) http://www.muratordom.pl/wnetrza/materialy-wykonczeniowe/szkola-urzadzania-domu_-sciana-z-faktura,6456_17456.htm
  22. Emmi, a może pozostać przy kolorze ceglastym, ale zrobić po protsu strukturę na ścianie?
  23. bobasek - aż samej mi się zachciało napisać, jak Cie zobaczyłam :) Emmi :)
  24. Solitude - przeczytałam Twój post i nie bardzo rozumiem, o co chodzi. Nie lubisz jego rodziny, widzisz ich wady? No i co z tego? Ma to znaczenie, jeśli twój mąż stoi po ich stronie ( w działaniu, nie w słowach i jeśli jest to skierowane przeciwko Tobie), ale jeśli po prostu ich nie lubisz i w jakiś kwestiach nie podoba Ci się ich postepowanie, po co się w to angażujesz i ich krytykujesz? Może czegoś nie doczytałam, przepraszam w takim razie, ale wydaje mi się, że nie nalezy krytykować czyjegoś postepowania, stylu zycia, nie ma sensu mówić mężowi, że ktoś coś robi źle, każdy ma prawo żyć po swojemu - chyba, że jak wcześniej pisałam, takie zachowanie godzi bezpośrednio w Ciebie. Zyj swoim życiem, swoimi sprawami i buduj Wasz związek. Pogadaj z mężem, że Wasze problemy to tylko Wasze problemy, a sama nie angażuj się w sprawy jego rodziny. Wiem, że to prosto brzmi, trudniej się robi, ale zasada \"żyj i daj życ innym\", w domyśle \"po swojemu\" zawsze się sprawdza.
  25. cześć dziewczyny, melduję się wiosennie. bobasek - lepiej się czujesz? Wczoraj, po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy, miałam naprawde luźny dzień. SPokojnie poszalałam w kuchni, poczytałam, obejrzałam film, poleżałam na kanapie. Boże, jak mi było dobrze :). Na dodatek MM ma ostatnio jakis przypływ uczuć, dobrze się dogadujemy, tak jakby nareszcie wszystko powskakiwało na swoje miejsce. Nowe mieszkanko zaczyna wyglądać coraz lepiej, nowiutkie kafelki na ścianie w kuchni (którą do tej pory oglądałam jedynie w wersji obdrapanej i ciemnej) cieszą mnie najbardziej. W sobotę zamówiliśmy też meble do salonu, niestety bez kanapy, bo okazało się, że nie produkują już modelu, jaki wybraliśmy z takiej tkaniny, jaka nam się podoba. Więc szukamy dalej. Łyżka dziegću w tym wszystkim jest taka, że paskudnie się dziś czuję. Gardło mnie boli, z nosa cieknie i w ogóle jakaś rozbita jestem. Jak mi nie przejdzie idę jutro do lekarza i na zwolnienie, nie będę się męczyć. aaaa i kupiłam króliczkowi garnitur do komunii. Starsznie poważnie w nim wygląda :)
×