Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

borutka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez borutka

  1. borutka

    DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

    ale się gorąco na topiku zrobiło :). Generalny trend do odsądzania drugich od czci i wiary. Gosi nie pochwalam, mówiłam jakis czas temu. Ale też rozumiem. Sprawy alimentów i opieki nad dziećmi - kiedyś bardzo się tym przejmowałam, ostatnio powoli odpuszczam, bo szkoda mi nerwów. Moje stanowisko w kwestii alimentów, u nas przynajmniej jest takie - zarabiam na tyle dobrze, żeby utrzymac całą rodzinę, łącznie z moim synem i jego jednym z synów, który z nami mieszka. Utrzymać, ale nie zapewnić rozrywki typu kino, kolację w restauracji, muszę wybierać, na jakie zajęcia dodatkowe chodzą dzieci - czyli od pierszego do pierwszego by starczyło. Ponieważ wychowuję też syna mojego męża (właściwie nie wychowuję, bo on uznał za naturalny stan rzeczy, że ja mu piorę, gotuję, prasuję, pomagam w lekcjach, ale przeciez nie jestem jego matką, więc moje zdanie przyjmuje z miną pełną pogardy i tylko dlatego, że liczy się z nim jego ojciec), uważam za oczywiste, że mąż dokłada się do budżetu rodzinnego - kwota ok. 1500 zł przy jego możliwościach wydaje mi się adekwatna. I tylko od jego zarobków zależy ile będzie dawał swojej ex na dzieci, które są z nią. Jak zarobi 1800 - zasądzone 300 zł powinno jej wytarczyć - nie widzę powodu, dla którego mam coś odbierać dzieciom, które są z nami po to, zeby te które są z nią miały lepiej. Ale jeśli zarobi 5 tysięcy, niech jej da 3500 jeżeli uzna to za stosowne. Jeżeli potrzeby naszej rodziny są zaspokojone niech ex i jej dzieci jadą sobie nawet na Bahama. A w kwestii opieki. Ja bym baaardzo chciała, żeby mój mąż chodził do niej spotykać sie z dziećmi, albo zajmował się tam podczas jej licznych wyjazdów z kolejnymi młodzieńcami. Problem w tym, że ona nie wpuszcza go do swojego mieszkania - pewnie dlatego, ze jak i w czasie małżeństwa, zawsze w mieszkaniu ma kompletny syf, a w lodówce przy odrobinie szczęścia można znaleźć cebulę. I nie wynika to z ubóstwa, zapewniam Was. Pomijam już fakt, że nawet kiedy już byli w separacji, to mój mąż (wtedy jeszcze oficjalnie jej) płacił przez kilka lat za jej naukę, żeby mogła zdobyć dobrze płatny zawód). i tym prostym sposobem, opieka nad trójką uroczych, nienawidzących mnie dzieci, spada mimowolnie na mnie. Bo chociaz jestem złą okropną macochą, kłamliwą i okrutną suką, to do opieki nad jej dziećmi, kiedy akurat ma coś ciekawszego do roboty jestem bardzo odpowoednia - ba, nawet jest to mój cholerny obowiązek :). I co ja sobie w ogóle wyobrażałam, jak zwiazałam sie z facetem z trójką dzieci !
  2. Przepraszam - dzisiaj przelotem, niedawno wróciłam, więc nie wdrożyłam się w temat, więc tylko parę słów co u mnie. Cztery dni bardzo ostrego zakuwania, a wyniki egzaminu dopiero za tydzień. Jeśli zdałam na minimum 90% dostanę certyfikat międzynarodowy, uznawany na całym świecie - tzw. akredytację, do odnawiania co trzy lata. A jeśli pomiędzy 70 - a 80 % też dostanę certyfikat, ale uznawany w Polsce i Niemczech. też dobrze w sumie. Wydaje mi się, ze poszło ok, ale pytania były bardzo podchwytliwe test wielokrotnego wyboru - uch, na studiach tyle nie zakuwałam :). W domu od razu stres, ja już kompletnie nie wiem, jak z większym królikiem postępować. Jego notoryczne kłamstwa to już jakaś patologia. I ciągła roszczeniowa postawa.Adrenalina w domu, na poziomie normy - to już niemożliwe. Moja mama tez mnie zirytowała, jak zwykle wie lepiej, jak mam wychowywać swojego syna. Niby nie robi nic złego, zawsze wszystko wygląda tak, że bardzo mi pomaga, a naprawdę robi tak, żeby pokazać Kubie jaka ona jest dobra babcia, a ja jaka zła mama. A może to ja taka złośnica jestem? Ale przez te cztery dni z daleka od domu nie denerwowałam się wcale. Z rzeczy fajnych powiem Wam, że jednemu chłopakowi na kursie, żona - notabene Jola, urodziła w nocy wczoraj syna. Chłopak o siódmej zasuwał do porodu do żony, 200 km, o 2 urodziło mu się dziecko, a biedka o 8 przyjechał z powrotem na egzamin :). A jak jechałam na kurs - pomyliłam pociągi i pojechałam w drugą stronę :). w połowie trasy oświeciła mnie pani konduktor. Z ciężką walizą łapałam stopa, bo wylądowałam w dziurze, z której nie można się było wydostać cywilizowanymi środkami transportu :). Jakby mi było mało atrakcji... dobranoc i kolorowych snów dla was wszystkich.
  3. od rana jestem taka śpiąca, że aż mi się w głowie kręci i kompletnie nie jestem w stanie dziś twórczo pracować. jednego zdania sensownie nie mogę sklecić. Mam to w nosie i tak w niedzielę czeka mnie praca, i od niedzieli do czwartku samotne wieczory (szkolenie, znowu daleko od domu), więc nadrobię. I pierwszy raz naprawdę się cieszę, ze odpocznę od MM. I problemów z królikiem straszym. I jego mamusią. I moją mamusią. i wszystkich innych. Bedę się mogła spokojnie pomartwić tylko o pracę i o egzamin. Mój \"problem moralny\" pojechał na dwa tygodnie do Londynu, więc pod tym względem jakoś mi się spokojniej na duszy zrobiło. I dobrze. Dawno nie potrzebowałam odpoczynku tak bardzo. Oby dotrwać do końca kwietnia i będzie dobrze. nowinka- miłego weekednu :) emmi - zazdroszczę Ci takiego dobrego kontaktu z niedźwiadkiem, wiesz? dla wszystkich buziaki.
  4. Emmi - ale u nas można składać papiery tylko do jednego gimnazjum poza rejonowym :(. A rejonowe jest fatalne - jedno z najgorszych w Łodzi. I stąd moje obawy. Zastanawiam się też jak rozwiązać sytuację z rozmową kwalifikacyjną, na której powinni być oboje rodzice - czy powinni iśc oboje (i niech ex się tłumaczy dlaczego nie posłała dziecka do komunii) - ale jej naprawdę od pierwszego wrażenia nikt nie lubi, oni z MM się nie cierpią i nie wiem, czy to jeszcze bardziej nie popsuje sytuacji, czy MM powinien pójśc z małym sam i wytłumaczyć sytuację, czy też ja powinnam pójść z nimi jako jego opiekunka i osoba, która go wychowuje. I nie wiem, które wyjście jest najlepsze. W niedzielę jesteśmy umówieni z zaprzyjaźnionym księdzem, może on coś sensownego doradzi. A propos kolorów - ja mam w domu w pokojach uspokajające kolory - sypialnia jest własnie fioletowo - kremowa i coś w tym jest - w niej najlepiej mi się uczy i pracuje. Duży pokój jest kremowo - zielony, relaksuje się w nim i uspokaja od razu. a wszyscy goście którzy przychodzą też mówią, ze u nas wyjątkowo łatwo można się odprężyć. Pokój chłopców jest żółty - i fikają w nim aż miło. Żółta i cieplutka jest też kuchnia, i doenergetyzowuje. Odnośnie brązu o beżu - jaki mam humor dzisiaj same wiecie - i wyciągnęłam z szafy nie noszoną kilka lat właśnie brązową sukienkę i beżowy golf :).
  5. Dzisiejszy dzień spedzę na przepisywaniu materiałów, które sobie wykasowałam - bo są absolutnie niezbędne na poniedziałek. Do końca przyszłego tygodnia mam do zrobienia mnóstwo rzeczy,a w poniedziałek jadę na dalszy ciąg mojego szkolenia - w czwartek egzamin kobyła. Muszę zabrać ze sobą kompa i wieczorami i w przerwie między zajęciami pracować. No i uczyć się. W domu niby pogadaliśmy i niby jest dobrze. Ale uświadomiłam sobie, jak wielkim zaślepieniem jest miłość i ilu rzeczy się nie widzi. Przecież ja i MM mamy kompletnie różne poglądy na zasadnicze sprawy - wychowanie dzieci, antykoncepcję, oczekiwania od życia ...czasem strasznie trudno jest sie dogadać, a MM czasem kompletnie nie słucha co się do niego mówi. Ech ... Efektem tego wszystkiego jest koszmarny ból głowy, trzymający od wczorajszego poranka, aż mnie mdli.
  6. cholera ... skasowalam sobie folder ze wszystkimi materiałami ... próbowałam pieciu programów do odzyskania danych ... wszystko poszło w diabły, kilka tygodni pracy. Jaka ze mnie kretynka. bobasek - jesteśmy katolikami. Ex tez, przynajmniej była kiedy upierała się, że musi brać ślub kościelny, bo inaczej nie da się ochrzcić dzieci. Komunię najstarszej córki organizowała moja obecna teściowa (wtedy jeszcze MM i ex byli razem), bo mamusia nie miała czasu. A jak przyszło do Komunii Królika, nagle wypisała go z religii i stwierdziła, ze komunia jest bez sensu. Prosiliśmy, że my zorganizujemy, teściowa chciała, a ex na to, ze nie ma mowy, ona się nie zgadza i już. Teraz dogadaliśmy się ze znajomym księdzem, komunia będzie, spóźniona o trzy lata,a le dopiero w maju.
  7. nowinka , emmi- a jak ja mam się nie angażować? Zawsze wydawało mi się bardzo nie w porządku traktowanie sprawy \"to Twój syn, Ty się martw\". Druga sprawa, ze ja jakoś instynktownie chyba staram się go nie obciążać bardzo opieką nad moim synem, tj. MM codziennie odprowadza go albo przyprowadza ze szkoły, ale już kwestię wyboru szkoły załatwiałam sama i raczej omawiałam z ojcem małego, a kiedy wyjeżdżam zostawiam syna u moich rodziców, bo mam takie wewnętrzne poczucie, że nie powinnam obarczać tym MM. Ale już sama nie wiem, czy dobrze robię. A jeżeli chodzi o jego syna - mnie jest go zwyczajnie żal, matka zaniedbała go emocjonalnie pod kazdym względem, szczególnie emocjonalnym i poza krótkimi zrywami ma go w nosie. MM, co z bólem przyznaję, nie jest najlepszym ojcem, brakuje mu i cierpliwości i zaangażowania, mam wrażenie, że pewne rzeczy robi bardziej z obowiązku, ale jest wyraźnie tym zdegustowany. A dzieciak jest przez to trudny i zwichrowany. Czasem sobie myślę, że to nie moja sprawa, ale na dłuższą metę nie potrafię się nie angażować.
  8. emmi, nowinka - nawet nie wiecie, jak mi dobrze ze wsparciem, które dostałam. I każda z Was ma rację, naprawdę :). Dla mnie problemem jest to, że związek z MM jest bardzo trudny z róznych przyczyn zewnętrznych, nie jest łatwo pokonywać codziennie swoją przeszłość, żyć z byłymi na karku, z dziećmi z innego związku. Ale bardzo długo miałam takie poczucie, że jestemśmy MY przeciwko całemu swiatu, że on zawsze jest po mojej stronie. Nasza codzienność jest trudna i MM był zawsze dla mnie jedynym powodem, żeby się z nią zmagać i miałam poczucie, że warto. A jeśli tracę oparcie w nim, to tracę wszelką motywację. Jestem z nim, bo go kocham, ale prawda jest taka, że moje życie bez niego byłoby o wiele łatwiejsze. i nie chcę stracić tej jedynego powodu, dla którego jesteśmy razem. Poza tym z dużym bólem uświadamiam sobie, że kazdy związek w jakiś sposób się kończy. Ja nie oczekuję fajerwerków całe życie, ale boli to, że w każdym znanym mi związku ludzie po latach stają się sobie mniej lub bardziej obcy.
  9. nowinka - ja właśnie nie wiem, bo on się uparł na to katolickie, zresztą to w ogóle jest fajny pomysł, bo i poziom jest bardzo dobry i taka szkoła jest bezpieczna, nie jest daleko od naszego domu, a i opłaty są bardzo przyzwoite. Nie wiem, może tam są nie nawiedzeni księża, może jak MM im wytłumaczy sytuację - zrozumieją? A może ja powinnam iść z MM i króliczkiem na taką rozmowę - jestem jego opiekunką, chociaż prawną opiekę nadal ma matka. nie wiem - po prostu chciałam porozmawiać o wątpliwościach, ustalic najlepsze wyjście,a wyszła z tego afera.
  10. nowinko - widzisz sytuacja jest bardziej skomplikowana, dziewczyny są wtajemniczone, ale Ty może jeszcze nie doczytałaś - u nas jest tak, że żadne z dzieci nie są wpólne, nasze. Młodszy króliczek jest moim synem, starszy jest synem MM i mieszka z nami od niecałego roku - wcześniej mieszkał ze swoją matką. Ja nie mam pretensji żadnych do MM i nigdy nie wypominam mu rozwodu, ale oni z jego była nie potrafią się dogadać w żaden sposób - ona jest wrednym babtszylem, ale i MM jest uparty jak osioł - a w gimnazjum katolickim obowiązują jednak pewne wartości, poza tym warunkiem wstępnym jest rozmowa kwalifikacyjna w obecności obojga rodziców - w ich przypadku to byłaby kompletna porażka. I stąd moje wątpliwości, bo nie chciałabym, zeby przez błędy rodziców dzieciak wylądował w rejonowym gimnazjum. Poza tym MM ma jeszcze dwoje dzieci i chodzi mi o to, ze jeśli człowiek decyduje się na dzieci, to czy mu się to podoba czy nie, ma wobec nich obowiązki i to nie jest żadna łaska, że pojedzie do kilku szkół na drzwi otwarte, czy odbierze wieczorem dziecko od kolegi. A dla MM to jest ogromne obciązenie. U nas tak się akurat składa, że ja mam teraz sporo większe dochody i regularną pracę i głównie ja utrzymuję rodzinę - całą, więc on nie powinien robić łaski, ze zajmuje się w ciągu dnia więcej dziećmi. A w szkołe jego syna póki co ja angażuje się bardziej niż on czy sam mały, ja szukałam, sprawdzałam,a wszyscy mieli to gdzieś. A jak sie głośno zastanawiam jak rozwiązać niełatwą sytuację - no to już biedactwu przysparzam dodatkowych obowiązków. I najbardziej wkurza mnie to, że ZAWSZE jak się pokłocimy, to on jest ciężko urażony, zawsze ja zaczynam, zawsze on ma rację i nigdy nie wyciągnie ręki pierwszy. Zawsze ja. I mam już tego dość.
  11. Tatar - takie sytuacje nie są miłe nigdy. Ale masz rację - faktycznie dwutygodniowe wypowiedzenie, ale liczy się zawsze od soboty do soboty, nawet jeśli złożyłas je we wtorek.
  12. hej, ale wiosna znowu. Forever - krabik jest wielkości pięciozłotówki, brązowo - czerwony. nowinka - nagietek nawilża i lagodzi podrażnienia, działa też przeciwzapalnie. Generalnie polecany jest do cery suchej, ja mam mieszaną i akurat ten krem pięknie ją nawilża, ale przy okazji też matuje, praktycznie cały dzieńw pracy nie muszę potem poprawiac makijażu. ruminka - już lepiej bobasek - i co kupiłaś? a ja wczoraj znowu pokłóciłam się z MM. bardzo. Źle mi. Dlacezgo ostatnio w ogóle nie możemy się porozumieć? Każde moje słowo jest przyczyną awantury. Wczoraj powiedziałam tylko, że boję się że ze względu na nasze powikłania życiowe,a właściwie jego i jego ex, starszy króliczek może mieć problem z dostaniem się do katolickiego gimnazjum (matka nie posłała go nawet do komunii) i wtedy się nasłuchałam - wyszła z tego koszmarna awantura, któa sprowadzała się do tego, że on się tak wysila (pojechał do szkoły po papiery -wysiłek, cholera jasna), a ja w ostatniej chwili zmieniam zdanie. A ja tylko się głosno zastanawiałam, jak zrobić, zeby było dobrze. Już nawet nie jestem na niego zła, ale źle mi jest bardzo, jakoś wszystko się rozłazi.
  13. a nowinka - zapomniałam Ci napisać, że ja uwielbiam takie porządki w szafach tzn.nie lubię ich robić, ale jak juz jestem po wpadam w stan bliski euforii - wszystko takie poukładane i oda rzu ładniejsze mi sie moje ubrania wydają :). mam wtedy poczucie dobrze spełnionego obowiązku.
  14. oj, bobasku - krab jest naprawdę cudny, podobny do Herkulesa Poirot:). tak go zresztą nazwaliśmy. A propos nagietka - ostatnio byłam na Targach, gdzie były takie ekologiczne kosmetyki między innymi i kupiłam sobie krem z nagietka - rewelacja, takiego jeszcze nie miałam. A kosztował całe 15 zł :). Mając ograniczony budżet, ja bym kupiła bieliznę, podobno kobiety w ładnej bieliźnie, chociaz nikt jej nie widzi, zachowują się bardziej profesjonalnie w pracy i są atrakcyjniejsze fizycznie - bo czują się bardziej atrakcyjne :). Kóliczek większu ma się zdecydowanie lepiej - wczoraj już nie miał gorączki. Całe szczęście, bo teraz ma gorący okres w szkole. Czy MM się zrehabilitował? - no w sumie tak. Nic spektakularnego się nie wydarzyło, ale jest czuły, dobry i pomocny, nie mogę narzekać. jednorazowy wyskok już wybaczyłam :). Film tez obejrzeliśmy - przy okazji polecam \"Pachnidło\" - rewelacja. Mówię to też jako wielbicielka ksiązki od wielu lat- jedna z niewielu adaptacji, na której się nie zawiodłam. Emmi - dobrze, ze wyjrzałaś z norki, słoneczko dobrze Ci zrobi. nowinka - jeśli to nie tajemnica - czym się zajmujesz zawodowo? Mam w pracy kolejny cięzki dzień - muszę wyciągnąc bardzo dużo materiałów od zapracowanych ludzi i jeszcze namóić ich na dodatkowe obowiązki, co jak się domyslacie nie napawa ich entuzjazmem ...
  15. na raty, żeby nie skasowało :). Krab jest super, mam wrażenie, że strasznie lubi nas obserwować. To pewnie przypadek, ale zawsze usadawia sie tak, żeby mieć nas na oku. Siedzi sobie na kamyczkach i wcina tymi swoimi szczypcami posługując się jak arystokrata widelcem. Strasznie zabawne stworzenie. ruminka- \"cuda\" to złuszczanie kwasami owocowymi, a potem maseczka z białej glinki z cząteczkami złota. Nawet jak się czyta o tym złocie od razu lepiej się robi na duszy, tak luksusowo :).
  16. Hej dziewczyny, wczoraj siedziałam w pracy od siódmej do siódmej, dzisiaj znowu od siódmej - straaasznie mi się chce spać. Ale terminowa praca skończona, hip, hip, hurrra! tatar - gratuluję :). Na pewno dasz sobie radę, dzielna z Ciebie kobieta. emmi - żyjesz? bobasek -wiesz co, ja rzadko szaleję kosmetyczkowo - fryzjerowo i takie tam. Ale ta wiosna ostatnio jakoś mnie zmobilizowała do zadbania o siebie. Efekty chyba są jakieś, bo ostatniopani w drogerii nie chciała mi sprzedać kremu dla skóry \"po trzydziestce\" - odradzała strasznie \"bo taką młodą buzię sobie pani zepsuje\". takie drobiazgi poprawiają humor :)
  17. nowinka - ja się nie zgodziłam na te dzieci. Kiedy my wyjeżdżamy nie podrzucamy jej dzieci. poza tym forma wkurzyła mnie tak bardzo, że moze zapomnieć. I tyle.
  18. ruminka - pamietam, że jak Kuba był taki malutki jak Twój Maciuś też nie dawałam sobie rady z emocjami i myślałam, ze pójście do pracy będzie lepszym wyjściem i dla niego i dla mnie. Ale, kiedy już wróciłam do pracy (Kuba miał 7 miesiecy) tęskniłam za nim potwornie. A teraz, z perspektywy czasu, bardzo załuję, że przegapiłam tyle jego uśmiechów, kroczków. I to, że wróciłam do pracy kompletnie nie rozwiązało problemu nieprzespanych nocy - byłam jeszcze bardziej zmęczona.
  19. nowinka - siedzę w pracy i żeby było zabawniej mam jej dużo, muszę przygotowac materiały na Radę Nadzorczą - posty są w ramach \"przewietrzenia mózgu\". Co u mnie - napisałam wyżej. Dodam jeszcze, ze ja w sobotę byłam u fryzjera, obcięłam i ufarbowałam włoski i czuję się zdecydowanie bardziej kobieco. zadziałała też maseczka - czyli stare babskie sposoby na poprawę nastroju. Z tą poprawą już trochę gorzej niż z kobiecością, ale ujdzie.
  20. Dlaczego jak przychodzę zawsze są takie pustki, hmm? :(. nowinka, nowinka - nie czuj sie niedowartościowana. Projekt niedługo się skończy i wszystko wróci do normy. A tymczasem zrób coś dla siebie - fryzjer, kosmetyczka, albo nowy ciuszek ;). I spójrz na siebie swieżym okiem - przecież piękna z Ciebie kobieta :).
  21. cześc dziewczyny :). Hmmm... jaka piękna wiosna za oknem. tatar - normalnie jestem z Ciebie dumna, praca, egzamin, po prostu zuch dziewczyna :). bobasek - ja też nie mam spódniczek... ze dwie na krzyyż, a ostatnio nawet miałabym czasem ochotę założyć. Trzeba się wybrać na zakupy. gargamelka - przyznaję, ze masz naprawdę ciekawe metody zwlaczania choroby :). Wypocić :). U nas kroliczek większy znowu ma 38,5. Już trzeci raz z rzędu wraca od matki swojej z taką temperaturą. Co ona tam z nim robi? Ostatnio w ogóle robiła za dobrą mamusie, najpierw trzy tygodnie się z nim nie widziała, a potem było i kino i buty mu kupiła. Zastanawiałam się skąd tyle dobroci, ale wczoraj sie wyjaśniło - wypaliła, że wyjeżdża na tydzień i oczekuje, że zajmiemy się dziećmi - dokładnie tak to ujęła \"oczekuje\". No cóż, wyraźnie mamy inne oczekiwania. W piątek MM doprowadził mnie do szału - umówiliśmy się na wspólny wieczór, bo dzieciaków nie było, miało być winko, film i pełen relaks. Jak przyszłam do domu był z kumplem i wypili już jedno winko. Potem wyszli, MM miał tylko odebrać coś co kupił na allegro i zrobić drobne zakupy. Wrócił po czterech godzinach i przynajmniej po czterech piwach. i zdziwił się, że jestem wściekła. Przeszło mi dopiero w sobotę wieczorem. Z atrakcji to jeszcze mamy kraba, którego zażyczyli sobie chłopcy. Krab to słodkie stworzenie, ale wczoraj nieźle narozrabiał, bo jak szykowaliśmy mu akwarium czekał sobie w foliowej torebce z wodą na biurku. Ale torebka mu się nie spodobała, a jak się doyślacie dla krabich szczypców taka torebka to pestka. Efekt- zalane biurko i wszystkie kabelki od kompa. Dobrze, że obyło się bez spięcia.
  22. emmi - nawet mi nie w głowie zmiana codzienności i nie mam żadnych złudzeń, że z kim innym byłoby lepiej. I datego takie to absurdalne :).
  23. forever - zachowanie sprzedawcy nie ma naprawde znaczenia - ważne jest czy Tobie te oprawki się podobają BARDZO czy nie. Bo jak nie bardzo,a tylko troche może warto poszukac czegoś tańszego. Ale jak BARDZO, to miej w nosie sprzedawcę, za to na nosie piękne okulary :). zapomnialam Wam powiedzieć, że MM wczoraj doszedł do wniosku, ze tradycji musi się stać zadość,w związku z czym na Dzień Kobiet dostałam 5 czerwonych goździków i rajstopy :). Opowiadał mi potem, że o te goździki to wcale nie było tak łatwo ... a rajstopy to kabaretki, zawsze mi się podobały, ale nigdy nie miałam odwagi sobie kupić :). gargamelka - nawet nie wiesz jak ja Cię rozumiem. Kompletnie nie umiem wyleżeć w łóżku, nawet chora i z gorączką ... no bo jak tu leżeć, jak tzreba zrobić tyle rzeczy? Tatar - trzymam kciuki. Mamba 72 - u nas króliczek też miał próbny egzamin. Paula się uczyła? - bo on nie. ja już nie wiem, jak do niego trafić, miałam nadzieję, że wizja niedalekich egzaminów jakoś go przetrzeźwi,a le gdzie tam :(.
  24. Kurczę, dziewczyny Wy tu o kotach, a jak tak lubię koty :). Niestety MM jest na nie uczulony i nie ma mowy o kocie w domu. Dobrze, że chociaż na psy nie jest uczulony. Emmi - nie namieszałam sobie ..., nie zrobiłam niczego czego nie powinnam, nie powiedziałam niczego czego nie powinnam ... jeszcze. Słucham rozumu, bo serce trochę się gubi. Ale to nie jest łatwe. Najgorsze jest to, że myślałam, że mam takie sprawy już za sobą, że jak się spotka tego właściwego człowieka, to potem jest już łatwo, ma się pewność i jasną prostą drogę przed sobą. Rozum mówi mi, że po prostu codzienność mnie przytłacza, że to tylko wiosna i tej wersji będę się trzymać :). Tylko że to \"coś\" jest tak silne, że aż boli. A MM chyba czegoś się domyśla, bo czuły jest bardzo i dobry, ale jakiś zgaszony chodzi i smutny.
  25. nie cierpię wiosny. jest mi źle, czuję się głupio, okropnie, beznadziejnie. mam poukładane życie, ciężko wywalczone szczęście, męża, który mnie kocha i jest kochany, a tęsknię tak bardzo, za kimś, za czymś, że aż mnie boli w środku. blee, patetycznie, okropnie brzmi, ale tak jest po prostu ... nie mam energii do codzienności w ogóle.......
×