Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

też przyszła - już obecna mama

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez też przyszła - już obecna mama

  1. MAMO JASIA Najpewniej skrót NHO pochodzi od organizacji, któraklasyfikuje stopnie wylewów krwi do mózgu. National Health Observances to jedna National Hospice Organization to druga. Czyli wypada, że Jasio przebył wylew krwi do mózgu, jeśli był to wylew II st. to się nie martw, takie zazwyczaj po sobie śladu na przyszłość nie pozostawiają. Nie jestem na 100 % , ale na pewno na 90% pewna, że właśnie tutaj o wylew chodzi.
  2. HUB Nie jestem nawet z okolic Zielonej Góry, ale wiem, że chodzi o neurologa. W internecie znalazłam to: "Art. Med." Bogusława Woźniak neurolog dziecięcy adres: ul. Szczekocińska 5 miasto: Zielona Góra Nie wiem czy o tę Panią chodzi - poszukam jeszcze pod tym nazwiskiem i imieniem, jakbym coś więcej znalazła dam znac.
  3. Witajcie Kochane Mamcie:) MAMO JASIA Nie mam nawet różowego pojęcia co to NHO - ale już założyłam wątek z zapytaniem na innym - wcześniaczym forum, jak narazie nikt nie zareagował......zobaczymy, może któraś z Mam będzie wiedziała co to za cudo. A jak nie - to ja bym na Twoim miejscu zapytała lekarza o co chodzi (zawsze nienawidziałam tych cholernych skrótów! wrrrrr - po chińsku piszą!) Co do napięcia to zazwyczaj szybko mija:), pewnie jeszcze będziesz miała wizytę u neurologa nie raz, ale to tylko dla dobra Malucha:). DAPHNE Widzę, że w międzyczasie Mała jednak wydaliła to co zbędne i to bez większych perypetii:), tak więc już chyba teraz jesteś spokojniejsza:) W kwestii spania na brzuszku - moja Zuzia też sypiała w tej pozycji w inkubatorze......jednak, gdy po zap. płuc wzmożyło się napięcie mięśniowe w nóżkach - nagle znienawidziła tę pozycję......tak było do czasu, gdy wyprowadziliśmy Małą rehabilitując Ją na prostą w kwestii WNM. Także to może (choć NIE MUSI!!!!! - poprostu Mała może nie lubieć pozycji na brzusiu dziś, a jutro zmieni zdanie) być wynikiem WNM (nic poważnego, szybko się wyprowadza rehabilitacją:)). HUB Ten \"oczopląs\" to może Kochana tylko ruch gałek ocznych będący reakcją na zmianę położenia - nawet donoszone Dzieci tak czasami mają.......jednak ja specjalistką nie jestem - więc poradzę Ci może, abyś przedzwoniła do Waszego Lekarza Neonatologa (tam gdzie z Malusią na kontrole będziecie jeździć) i Mu powiedziała o tym. Wówczas On Ci powie czy powinnaś się martwić czy też możesz być spokojna. Akurat w przypadku Wcześniaczków ja zawsze byłam uczulana by z każdym niepokojącym mnie objawem dzwonić do Szpitala i tak też robiłam. Z tym krzyżowaniem nóżek to nie tak, że od razu MPD. Moja Zuzia krzyżowała dłuuuuuugo nóżki, i to nie tylko w pozycji na brzuszku. Okazało się, że to następstwo WNM w nóżkach. Teraz biega, jest radosną mądralką:). Pamiętam jak przy każdej wizycie do pewnego czasu miałam wpisywane w książeczkę \"krzyżowanie nóżek\". Tak samo jak Małą wiozłam do szpitala z zapaleniem płuc. Przeszła przez 3 szpitalne oddziały pediatryczne i we wszystkich trzech kartach mam wzmiankę o krzyżowaniu nóżek - a zauważ, że Zuzia krzyżowała je prawie cały czas! - też byłam przerażona.......już nawet gdzieś wewnątrz pogodziłam się z faktem, że Mała ma MPD. NIE MA! Pomimo, że to krzyżowanie było niepokojące:). Także spokojnie.........na pewno ma WNM:) i problem minie po rehabilitacji:). Ściskam Was Dziewczynki:) i delikatnie ucałujcie Szkrabiątka ode mnie:)
  4. Moje Pysie też były przerażone podczas pierwszych kąpieli..... Zuzię to nawet musiałam kąpać w wanience dla lalek.......bo bała się przestrzeni. Nota bene wanienkę pożyczyłam od mojej Ukochanej Sąsiadki (Zuzia do dziś Ją kocha ponad życie!!!! - wspaniała Kobietka..........mnie również bardzo bliska, zawsze pomocna......szczera, życzliwa. Jako Jedyna z \"dalszych znajomych\" była na oddziale wcześniaczków ponieważ tak bardzo przeżywała Ich perypetie, że nie miałam serca Jej Maluszków w pierwszych tygodniach życia nie pokazać............bardzo przeżyła tę wizytę...............i wówczas równo ze mną ryczała, gdy Kacperkowi przytrafiały się straszne i zagrażające życiu perypetie..........Maluszki najwidoczniej wyczuły od samego początku Jej uczucia Ich względem.....bo do dziś Martusia to Ich bajukochańsza Ciocia:) - wariują na Jej punkcie, a i Ona Je kocha prawie jak własne Dzieci:)) Najlepiej - tak jak wspomniały Dziewczyny, by woda miała 37 st. można obecnie za niewielkie pieniążki kupić termometr do wody.....u mnie się on sprawdził. Moja Zuzia - poza tym, że bała się przestrzeni (miała niecałe 45 cm, jak Ją dostałam do domu) miała też uraz, ponieważ leżała na oddziale noworodków, gdzie - pomimo, iż w temperaturze odpowiedniej kąpano dzieci, jednak \"wydzierano\" je ze snu, gwałtownie rozbierano i wkładało na dłoni pod kran.......... Mała zresztą bardzo długo bała się jakichkolwiek gwałtownych ruchów. Musiałam bardzo uważać, by Ją powolutku i delikatnie podnosić za każdym razem. Każde szybsze wzięcie w ramiona kończyło się histerią...... Kacperek był odporniejszy na powyższe. Leżał bowiem do dnia wypisu na patologii noworodka, gdzie nieco łagodniej traktowano Maluszki............w gruncie rzeczy muszę przyznać, że opiekę tam Kacperuś miał idealną wręcz, tak jak i Obydwoje na oddziale wcześniaków zresztą. Tak więc Mały nie miał lęku przestrzeni, nie reagował histerią na szybsze podniesienie Go.........a może to Jego Rozbujniczy Charakterek dawał już wówczas o sobie znać;)? W każdym razie Kacperuś od razu był kąpany w normalnej wannie na brzuchu Tatusia, Zuzia dopiero po 3 miesiącach od wyjścia ze szpitala (w czym miesiąc spędziła na zapalenie płuc w szpitalu, tak więc po dwóch miesiącach) powolutku była przyzwyczajana do dużej wanny. Dziś Maluszki nie boją się wody - wręcz ją uwielbiają. nie przeraża Ich duży zbiornik z wodą. I kąpiele i wszelkie akweny wodne przyorawiają Je o nieopisaną radość:) Jeżeli masz wannę w domu - polecam przyzwyczajanie Małej do kąpieli na brzuszku Twoim bądź Tatusia, Dzidziuś czuje się bezpieczny w objęciach Rodzica, i szybko przestaje bać się przestrzeni.......a i później np. na basenie nie będzie rozpaczy:). POLECAM !!!!!!!!!!!! Co do temperatury w pokoju - 25 st jest w sam raz, możesz też rozwiesić pranie na suszarce by nawilżyć powietrze. Mój Mąż uparł się, że Dzieci powinny mieć w pokoju nie więcej niż 20 st. Żadne moje tłumaczenia, że to wcześniak (chodziło o Zuzię), że nie trzyma jeszcze ciepłoty ciała jak donoszony noworodek, że może zachorować nie pomagały. Chłop mój nie dał się przekonać i ustawił temperaturę na sterowniku na 19 st. (zimą - Zuzia wyszła ze szpiatala w styczniu 2006)..........efekt - pomimo ubierania na cebulkę i sprawdzania co 5 min. czy Córcia nie jest przegrzana/wyziębiona, po dwóch tygodniach wylądowała po wielkich perypetiach w szpitalu w Prokocimiu z zapaleniem płuc........ Wówczas do mojego Męża trafiło, że Wcześniaczek to nie Dziecko urodzone o czasie i Kacperek już miał w pokkoju 24-25 st.
  5. Witajcie Kochane:) HUB Mój Mały miał pierwszą sepsę spowodowaną przez Enterobacter sp, drugą przez Staphylococcus epidermidis. Mały miał przez bardzo długi czas centralne wkłucie, bardzo narażone na wszelakie zakażenia. Prawdopodobnie został dwukrotnie zarażony przez personel - wówczas na oddziale na sepsę chorowała trójka Maluszków, Kacperuś zachorował jako ostatni, ale też jako jedyny przeszedł sepsę dwukrotnie. Nie \"rozdmuchiwałam\" problemu, ponieważ wiem, że takie rzeczy się poprostu zdarzają, wystarczy jeden maleńki obszar dłoni niedokładnie zdezynfekowany i przy takich \"historiach\" jak centralne wkłucie + zero odporności infekcja gotowa...... Torbielki wykryto u Małego dopiero podczas USG przeprowadzonego tuż przed przeniesieniem Go na oddział patologii noworodka - tj. dnia 28.01.2007 r. - to było Jego ostatnie USG robione w szpitalu. Wylewy nie są rozpoznawalne zawsze. Wszystko zależy od tego, w jakim obszarze mózgu wystąpiły. Mój Synuś miał robione USG wcześniejsze 08.01.07 - już po sepsach i nie wykryto nic szczególnego. Dopiero po pojawieniu się torbieli okazało się, że miał niewielki wylew. Kochanie - bądź spokojna......mój Maluśki pierwszą sepsę zwalczył po trzech dniach podawania antybiotyku, wylewy nastąpiły podczas drugiej (zakażenie dało znać o sobie w 2 dni po wyleczeniu pierwszej....organizm był osłabiony poprzednią walką i poprostu nie wytrzymał - dlatego doszło do wylewu). Co do drżenia rączek i nóżek - moja Zuzia mając 5 m-cy nadal się trząsła. Ale moja nerolog mnie uspokoiła, że to minie.......i minęło:) ale dopiero pod koniec 6 m-ca życia. Co do serduszka. Nie doradzę........ Moje Maluszki miały problem jedynie z niedomkniętym Botallem. Zuzi zamknął się po leczniu farmakologicznym Kacperuś przeszedł odmę płucną (poinformowano mnie przed operacją, że Mały najprawdopodobniej ma zniszczone płucko i będą musieli je usunąć- taki obraz przedstawiało zdjęcie rentgenowsikie, ale na szczęście podczas operacji okazało się, że nie było aż tak tragicznie i płucko ocalało:) ), poszerzone światło aorty, więc zamykali Mu PDA operacyjnie w 4 dobie życia. Poza tym żadnych problemów z serduszkami. MAMUSIU JASIA Tatuś Jasieńka ma rację w 100% WNM to naprawdę nie jest tragedia:) tak jak wspomniała MAMA BARTUSIA - rehabilitacja czyni CUDA! uwierz! i MYŚL POZYTYWNIE! W kwestii USG. U mnie Oba Maluszki mają asymetrię rogów - Zuzia tylnich, Kacperek przednich - ale to w niczym nie przeszkadza:). Torbieli się wchłoną z czasem:) zwłaszcza, że są maluśkie:). Co do przewrotów, obrotów, łapania zabawek - to ciesz się, bo Mały robi WIELKIE KROKI!!!! moje Pysie zaczęły przewracać się na boczki dopiero po skończeniu 5 m-cy, przewroty z brzuszka na plecki i na zad, opanowały zaraz po boczkach, także Twój Królewicz jest naprawdę baaaaaardzo sprawnym Maluszkiem!!!!! Po zabawki zaczęły mi \"podchodzić\" (turlać się) dopiero jak skończyły 6 m-cy........... Co do rączek, to POLECAM CI BARDZO BARDZO - proste ćwiczenie - w eź piłkę, następnie jedną, później drugą łapkę Maluszka i rób piłce jego dłoniami \"cacy\" aż do momentu gdy rozprostuje paluszki. Możesz też brać Jego dłonie i po swojej twarzy robić \"cacy\", oczywiście miękko i łagodnie mówiąc przy tym \"caaaaaaaaaaaacyyy\" Moje Dzieciątka uwielbiały tę formę rehabilitacji i bardzo szybko przyniosła one oczekiwane skutki:). Powiedz - co masz na myśli pisząc \"ładnie pracuje na brzuszku\" - stara się już podpierać na dłoniach????????? Kochanie.........martwić to Ty się będziesz już całe życie:)........jak każda mama, a już wcześniacza to wogóle:), z czasem przyzwyczaisz się do tego \"stanu zamartwiania permamentnego\":), jednak - jeśli mogę Ci coś doradzić..........patrz na postępy Twojego Szkrabika, dostrzegaj Jego nowe osiągnięcia i ciesz się tym, że idzie do przodu! Zobaczysz.........ani się obejrzysz a Jasia będzie pełno wszędzie:D najpierw jak zacznie raczkować z prędkością rakiety, a później jak się nauczy biegać:D Gdy moje Małe miały 4,5 m-ca, właściwie zachowywały się jak noworodki.............nawet nie marzyłam wówczas o tym, że zobaczę jak raczkują - jakże Ich nie doceniłam!!!!!! Dlatego z własnego doświadczenia Ci powiem, że naprawdę Twój Maluszek to istny PUDZIAN!!!!!!!! bardzo silny Dzidziuś!!!! Kochane - chciałam i ja Wam życzyć wszystkiego co najlepsze z okazji Świąt..........jak najmniej trosk, jak najwięcej pociechy..........oby uśmiech towarzyszył Wam na codzień.........i ............spełnienia Waszych najbardziej skrytych marzeń. \\
  6. DAPHNE No cóż za RADOSNA wiadomość na Święta!!!!! bardzo się cieszę razem z Tobą - CUDOWNIE, ŻE W KOŃCU MAŁA BĘDZIE PRZY TOBIE!!!!! Co do personelu medycznego na oddziale, gdzie przebywały moje Maluszki - nie mogę złego słowa powiedzieć. Co prawda mówili niewiele, albo - jest nieźle, albo, mogło by być lepiej.......ale jak coś poważnego się działo od razu informowali - co się dzieje, jakie badania wykonują, jakie leki podają. Pocieszenia nie było......ale, gdy jedną z moich ukochanych siostrzyczek zapytałam DLACZEGO MI NIE POWIESZ CZEGOŚ CO MNIE PODBUDUJE - powiedziała mi.......nie mogę....bo u Wcześniaczków dziś jest rewelacja, a jutro może być tragedia - i w takim wypadku nie dość, że poczuję się oszukana, to jeszcze Jej lubieć nie będę...... - no mądrze mówiła....jakby nie patrzył. Ale za to nasłuchałam się i naoglądałam historii i zdjęć Dzieciaczków, które były w tragicznej sytuacji i wyszły z tych opresji cało i zdrowo - i to mi dodawało skrzydeł i sił na następne dni.... W kwestii oczątek, to w szpitalu Maluszki przeszły po 5 badań (ja wychodziłam - zresztą słusznie doradzone to miałam przez pielęgniarki), i trzy razy po wyjściu ze szpitala. Przy pierwszym i drugim musiałam \"uczestniczyć\" w badaniu i był to dla mnie KOSZMAR - do dziś mi się to czasem śni po nocach. Trzecie już ok - nie trzeba było \"rozwórki\". Co do bólu podczas badania - to nie boli, bo Maluszki mają podawane krople znieczulające. Jednak są wyrywane ze snu, poza tym głodne, przez min. 6 h przed badaniem nie mogą jeść, tak więc przestraszone i wkurzone baaaaaaaaaaaaaaaardzo płaczą. MAMO BARTUSIA A to Twój Bartuś starszy sporo od moich Pyśków......hm.....nie wiem co Ci doradzić w kwestii tego żucia......nie jestem specjalistą w tej kwestii niestety:( Co do wodniaka - mój Kacperuś miał takowego współistniejącego z przepukliną pachwinową. Operację przeszedł w wieku 4 m-cy. Przy okazji miał usuniętego wodniaka. Dziś nawet za bardzo blizny nie widać. Co do Taty.......przykre, że to taki nieodpowiedzialny Tato:(, nie wie co traci, jak dla mnie prostak i już. Zapewne jeszcze pożałuje swojej decyzji. Najważniejsze, że Bartuś ma kochającą, silną i mądrą Mamusie..... MAMO JASIA Witaj w naszych szeregach:) Mały urodził się naprawdę WILEKI!!!! A co do wylewu to się nie zamartwiaj!!!! Nawet wylewy III i czasem IV stopnia potrafią się wchłonąć bez śladu! Mój Kacperuś również miał wylew nawet nie wiem którego stopnia podczas przechodzenia dwukrotnie sepsy. Nie wiem którego stopnia ponieważ rozpoznano go dopiero gdy utworzyły się torbiele powylewowe..... Miał jeden torbiel o średnicy powyżej 5 mm (naprawdę wielki!!!) i kilka o średnicy do 2 mm. Wszystkie wchłonęły się bez śladu w 4 m-cu życia:) Asymetrią i napięciem się nie stresuj - sama widzisz, że rehabilitacja przynosi efekty:). Moje Małe (Zuzia - wzmożone napięcie w nóżkach, osłabione w rączkach, duża asymetria ułożeniowa, Kacperek wzmożone napięcie w nóżkach) rehabilitowane były przez 2 m-ce, ze względu na perypetie zdrowotne zaczęły rehabilitację w wieku 4 m-cy. Dziś to (TFUUUUUUUUUUUUUUU) Okazy Zdrowia ! - duże, mądre, wesołe Rozrabiaki! Także spokojnie:) jeśli wylew był niewielki na pewno wszystko będzie w porządku:) A sprawy WNM i asymetrii spokojnie da się wyprowadzić rehabilitacją:) Ja też długo byłam przerażona, bo najpierw Mały, następnie Mała zaciskały mi rączki w piąstki, do tego drżały Im kończyny i bródka.....już się nastawiłam na porażenie mózgowe.......ale okazało się, że się źle nastawiłam:) U Ciebie na pewno będzie tak samo:) zobaczysz za kilka m-cy:) JEO JEO No no:P Myszki to były moje Maluszki:P Kacperuś - 26 cm. 900 g Zuzia - 28 cm. 950 g. W Apgarze było lepiej - Obydwoje w pierwszej min. 3, w piątej już 6.
  7. MAMO BARTUSIA Hm.......chyba nie potrafię Ci czegoś doradzić, pomóc......nie wiem ile Twój Bartuś ma, ani nie znam Jego przeszłości.........może poprostu potrzebuje czasu by nauczyć się przeżuwać? Mój Synek też nie tak od razu się tej sztuki nauczył........zeszło Mu kilka dobrych miesięcy, a tak.....co mu nie dawałam do buzi to połykał w całości, nawet chrupki kukurydziane połykał a nie żuł..... Masz rację, że bywają cięższe problemy z Dzieciaczkami, ale nie miej wyrzutów, że Ty przejmujesz się żuciem Bartusia. Każdy problem zdrowotny Dzieciątka jest dla każdej kochającej mamy utrapieniem, masz prawo martwić się zdrowiem swojego Dzieciątka. Niezależnie od tego, że inne mamy mają większe problemy niż Ty. A my tu (przynajmniej ja, ale sądzę , że na pewno nie tylko ja) jesteśmy po to dla siebie nawzajem, by sobie pomagać, by każda z nas mogła się wygadać, przelać tutaj swoje troski.......zwłaszcza, że to naprawdę bardzo pomaga - także nie miej oporów, pisz o tym co Cię martwi śmiało. HUB Z tego co mi wiadomo (z autopsji) - Dzieciaczki właśnie w tym wieku zaczynają produkować masakryczne ilości ślinki:), ale do ząbkowania to jeszcze hohohoooo! Aczkolwiek, nie da się tego na 100% powiedzieć:), różnie to bywa. Moje Małe też zaczęły się okrutnie ślinić w wieku ok. 3 m-cy, pierwsze ząbki wyszły jak miały ponad 6..........właściwie to już prawie 7. Co do wagi, też z tym różnie bywa. Moje na ten przykład, przybierały cały czas po 500 g na miesiąc - tak było do 11 m-ca, później ten przybór trochę spadł, ale oscyluje w granicach 400-500 g. Teraz już chodzą, więc zapewne będą przybierały mniej - właśnie muszę się wybrać na kontrolne mierzenie i ważenie, bo od 3 m-cy nie byłam......a lekarz mój powiedział, że nie ma pilnej potrzeby, że jak mi się zachce to żebym przyszła. Natomiast u mnie ząbkowanie na całego.........Kacperek gorączkuje, naciąga Go cały czas......(hektolitry śliny, która czasem go przytyka) i chyba ma lekko zaczerwienione gardełko (też od zębów).....gorączka niby nie taka wielka 38,5, ale jednak.....Mały strasznie biedusi jest. Właśnie jakoś udało mi się Go ululać.......o 24 się obudził - musiałam podać czopek i zmierzyć temp. no i się rozbudził.......trzy podejścia z jedzonkiem, załapał za czwartym razem......kręcił się, wiercił, marudził, aż w końcu zaczął się robić chłodniejszy (czyli temperatura spada) i dopiero wówczas zaczął się uspakajać........teraz już ma normalną ciepłotę ciałka i właśnie zasnął......chyba ciężka noc przede mną. Zuzia się rozbudziła - też ząbkuje - ale zaraz ją Mąż wziął do łóżka i nawet szybko zasnęła - Mała nie ma gorączki na szczęście. A Kacperkowi jak maksymalnie pojutrze temperaturka nie ustąpi będę musiała znów Go wlec do lekarza.........
  8. Robuś zmarł ponieważ urodził się z ciąży bliźniaczej i małowodzia....Jego Braciszek zmarł w 2 dobie życia...... Małowodzie zaskutkowało tym, że Robusiowi nie rosły płucka......w wieku 5 m-cy widziałam zdjęcie Jego płucek i zdjęcie płucek mojego Synka.....Robusia były tej samej wielkości co mojego - wówczas niespełna miesięcznego Kacperka. Po opuszczeniu przez nas oddziału wcześniaczków, Robercik........nie chciał już wogóle oddychać......stężenie tlenu na respiratorze wynosiło non stop 100%, a mimo to Mały co rusz się zatrzymywał.......(tyle, że mogłam choć wiedzieć co u Niego jak już nie mogłam Go odwiedzać.....chodziłam tam codziennie........i odchodząc zawsze płakałam, bo bardzo chciałam Mu pomóc, a nie mogłam........). Zmarł dokładnie w Święto Trzech Króli:( O śmierci Jego dowiedziałam się dzień później........popłakałam się straszliwie.......i siostrzyczka, która mi to przekazała, przytuliła mnie i powiedziała, że Mały tak się pogorszył od czasu kiedy mnie zabrakło..... Sama miała łzy w oczach, bo Robercik to była taka Perełka Oddziałowa - wszyscy Go kochali...............szkoda, że nie mama:(
  9. Robuś zmarł ponieważ urodził się z ciąży bliźniaczej i małowodzia....Jego Braciszek zmarł w 2 dobie życia...... Małowodzie zaskutkowało tym, że Robusiowi nie rosły płucka......w wieku 5 m-cy widziałam zdjęcie Jego płucek i zdjęcie płucek mojego Synka.....Robusia były tej samej wielkości co mojego - wówczas niespełna miesięcznego Kacperka. Po opuszczeniu przez nas oddziału wcześniaczków, Robercik........nie chciał już wogóle oddychać......stężenie tlenu na respiratorze wynosiło non stop 100%, a mimo to Mały co rusz się zatrzymywał.......(tyle, że mogłam choć wiedzieć co u Niego jak już nie mogłam Go odwiedzać.....chodziłam tam codziennie........i odchodząc zawsze płakałam, bo bardzo chciałam Mu pomóc, a nie mogłam........). Zmarł dokładnie w Święto Trzech Króli:( O śmierci Jego dowiedziałam się dzień później........popłakałam się straszliwie.......i siostrzyczka, która mi to przekazała, przytuliła mnie i powiedziała, że Mały tak się pogorszył od czasu kiedy mnie zabrakło..... Sama miała łzy w oczach, bo Robercik to była taka Perełka Oddziałowa - wszyscy Go kochali...............szkoda, że nie mama:(
  10. CZARNA:) Maluszki mają 15 m-cy - 10.03 kończą 16:) Kacperek zaczął mi chodzić na 12,5 m-ca, Zuzia na 14.:) Powiedz mi Kochana - a jak się objawia wzmożone napięcie w nóżkach Fabianka? Bo właśnie ja też się troszkę zamartwiam Zuzią......jakoś tak dziwnie mi chodzi - w rozkroku, maleńkie kroczki, na początku przesuwała stópki po podłodze teraz już ugina kolanka, jest bardzo ostrożna w tym chodzeniu, no i nadal zdarza Jej się przechodzić do raczkowania..... Troszkę się niepokoję może dlatego, że Kacperek chodzi i biega jak każde Dziecię - jakby nie miał żadnych problemów \"na starcie\", pięknie ugina nóżki, stawia pewne długaśne kroki....nie przechodzi do raczkowania, a jak Mu się zdarzy upadek od razu wstaje na nóżki i biegnie dalej... Wybieram się co prawda w środę do mojej rehabilitantki, ale będę wdzięczna za Twoje informacje, żebym wiedziała na co jeszcze mam zwrócić uwagę..... Rozumiem, że Fabianek nadal będzie musiał być rehabilitowany........ale najważniejsze (bardzo bardzo dobra wiadomość!!!!) że Mały poza napięciem w nóżkach (to przecież jest do wyprowadzenia - jak sama wiesz:)) nie ma żadnych innych dolegliwości:) a po tomografie to chyba kamień z serca:) - NAJWAŻNIEJSZE, ŻE Z GŁÓWKĄ WSZYSTKO OK!!!! Nie wiem czemu nie wyświetlają Ci się zdjęcia.....:( Ja klikam na ten ostatni link i mi się normalnie album wyświetla... Wklejam tutaj link do albumu.....może teraz wejdzie.... http://picasaweb.google.pl/ewcians/BliNiaki Martusia - ściskam Cię serdecznie - ucałuj Dzieciaczki ode mnie i od Bliźniaków:) P.S. A chciałam Wam się pochwalić najnowszym osiągnięciem Kacperka:) Dziś Malutki (od jakiegoś czasu papużka jest z Niego niemożliwa - powtarza wszystko co usłyszy) zaczął powtarzać \"imiona\" Teletubisiów:) to Jego ulubiona piosenka od zawsze i często ją Mu śpiewam (wyję znaczy się:D). I dziś mój Kochany Synuś zaczął powtarzać po swojemu za mną imiona i tak: Tinki Łinki (nie wiem jak się pisze;)) to po Kacperkowemu \"kinki kinki\", dipsi (czy diksi) to \"gi gi\", lala to bardzo wyraźne \"lala\" po to \"po\" lub \"pa\":D Uśmialiśmy się z Mężem do łez:) zwłaszcza, że Mały ma totalny ubaw i jest z siebie wyraźnie dumny:), teraz jak chce bym Mu zawyła teletubisie to podbiega i woła: MAMA KINkIIIIII - i ja już wiem o co chodzi:D Zuzia najbardziej rozkręca się z gadaniem gdy Ją Brat wkurzy:D wówczas pyskuje jak szalona! \"KAPE NENENE DAJ DAJ ZIZI TO JE, BA TITI, ATY, IĆ PAPA\" no i oczywiście połączone to wydzieranie jest z typowo damskimi formami obrony: szczypaniem, gryzieniem, odpychaniem, ciągnięciem za włosy:D Ale Mała sobie świetnie radzi z silniejszym Braciszkiem - Kacperek nie bez \"walki\" ale ostatecznie ponosi klęskę na placu boju:) Nie myślcie, że nie reaguję na te bitki...........reaguję, ale moje rozdzielanie nie przynosi skutku:), tak więc \"wkraczam\" gdy Zuzia zaczyna ostro prać Kacperka:),żeby sobie krzywdy nie zrobiły:) Ale często - zwłaszcza, gdy ja nie chcę ustąpić w kwestii \"foszków\" moich Maluszków - Rodzeństwo staje też murem za sobą - jeśli Zuzia się wydziera (nie mylić z płaczem) tak że głowa mi pęka, to - wobec braku mojej reakcji - Kacperek Jej dzielnie wtóruje:) i na odwrót.......Maluszki również mają \"momenty\" gdy okazują sobie wielką miłość - ni z gruszki ni z pietruszki dają sobie buziaczki, kładą się razem na podusi i robią sobie cacy cacy, oraz wymieniają się smokami:), oddają drugiemu swoje ukochane zabawki.....itp, itd. Ale z reguły częściej się piorą;) W każdym razie.........jestem szczerze zafascynowana moimi Szkrabikami:) .............Dzieci potrafią zaskakiwać codziennie czymś nowym:), choć czasem mam złe chwile i mam wszystkiego dosyć......wystarczy jeden słodki uśmieszek, najmniejszy gest mówiący \"mamo kocham cię\" i złe nastroje odchodzą w dal..... Przepraszam Was........tak mnie coś wzięło na melancholię dziś:)
  11. U mnie zapewne rehabilitacja trwała krócej ponieważ jeździłam z Maluchami na wizyty u rehabilitantki raz w tygodniu, a następnie po instruktarzu oraz sprawdzeniu kikukrotnym prawidłowości wykonywania ćwiczeń przeze mnie, do następnej wizyty rehabilitowałam Maluszki sama..... Kurczę.....MYSZSZA......to Ciebie od razu puścili do Synka - a rodziłaś sama czy przez cc? bo mnie pozwolono wyjechac do Dzieci na wózku dopiero w drugiej dobie...........nie zapomnę jaki wówczas szok przeżyłam.......jak zobaczyłam te Maleństwa z powykrzywianymi ustkami od rur respiracyjnych, ginące wśród miliona rurek.....tak bardzo chciałam Je przytulić.........a nie mogłam.........mogłam tylko siedzieć na wózku i wyć.......i jeszcze w ten sam dzień musiałam stawić czoła chrzcie Maluchów \"na gorąco\", bo z Synkiem było tragicznie i nie dawali szans na przezycie...... Oj.......jeszcze jak dziś o tym piszę, to mi się płakac chce..... MYSZSZO - Ty miałaś zaszczyt karmić:), ja wogóle......zanim Maluszki zaczęły jeść przez sondę, mnie już pokarm zanikł........ A i tak, że karmiłaś już w trzecim dniu to wielki sukces! Znam Mamy, które dostąpiły tego zaszczytu dopiero po miesiącu:), także, pomimo, że rozumiem, iż Ci przykro........pomyśl o tym, że jak na Mamusię Wcześniaczka to baaardzo szybko zaczęłaś karmić:) DAPHNE Jeśli chodzi o ulewanie - to moje Maluszki ulewały do 7 miesiąca życia dosyć solidnie, a do 10 wogóle:). Wcześniaczki tak już niestety miewają........ Kochana - NAJWAŻNIEJSZE, że Sashka przybiera na wadze!!!! to naprawdę bardzo bardzo dobry objaw:). Wiem, że to się tak mówi - ale postaraj się nie zamartwiać - daj trochę czasu Maleńkiej, a zobaczysz, że wszystko minie:).......niestety Wcześniaczki rodzą się nie do końca dojrzałe, i potrzebują czasem dużo czasu by wyrównać \"straty\".........ale wyrównują:) w końcu wyrównują:) Ja jestem (jak w stopce) z Nowego Sącza - rodziłam w Krakowie na Kopernika, tam też leżały moje Szkraby. Rehabilitowała nas Pani Dawiec z Dobrej (okolice limanowej - polecona przez Panią dr Gasińską z Prokocimia).
  12. HUB To fakt.......najgorsze są te dni po porodzie..... Ja również leżałam z mamą, która urodziła zdrowego chłopczyka i jak nie biegała do niego (opowiadając później jak pięknie się uśmiechnął, jak ziewnął, jak ciumknął jedząc butelkę) to Dziecię przywozili na naszą salę.....nie mogłam znieść widoku tejże mamy z Maluszkiem tulonym do piersi, któremu śpiewała i opowiadała jak wygląda świat. A ja sama (mieszkam 100 km od szpitala w którym przyszło mi rodzić, tak więc Rodzina wpadła do mnie tylko 1 raz - w dniu chrztu moich Maluszków - ze względu na zagrożone życie - chodziło o Kacperka, ale ochrzciliśmy Obydwoje, no i Mąż był codziennie, ale też tylko na chwilkę). Wytrzymałam w szpitalu zaledwie 3 dni - w 2 błagałam z płaczem lekarza o wypis, bo miałam wrażenie, że zwariuję, a on mnie błagał bym została jeszcze dobę - zostałam, ale w trzeciej wyszłam na własne życzenie. W 4 już biegłam za karetką, w której wieziono mojego Synka na operację (nie przez całą trasę przejazdu rzecz jasna, ale od bramy wjazdowej do szpitala, aż do izby Przyjęć), a następnie za inkubatorem w którym Go przewozili na oddział. Nie wiem jak to się stało, że nie czułam wogóle żadnego bólu rany po cesarce......nawet lekarz, który przewoził Kacperka na blok operacyjny, jak spojrzał kiedy urodziłam, to się przeraził i stwierdził, że nie wie jak może mnie nic nie boleć - ale ja tak się bałam i byłam w takim szoku, że chyba mnie to totalnie znieczuliło.... Następnie codzienna jazda autobusami 100 km w jedną stronę do Maluszków, życie na oddziale Wcześniaczym od rana do wieczora, powrót do domu, gdzie ok godz. 22,23 dopiero byłam w stanie coś zjeść, przerywany koszmarami sen, pobudka ok 8 rano i znów szpital itd. I tak przez 2,5 miesiąca..... W ciąży przytyłam 17 kg..........w 2 tygodnie po porodzie wróciłam do wagi sprzed ciąży.........po 2,5 m-ca ważyłam już 3 kg mniej niż przed ciążą, teraz jest już lepiej, ale nadal chudam jak badyl.... W kwestii kontroli neurologicznej - jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, może lepiej by było skonsultować Córeczkę z jeszcze innym neurologiem? To prawda, że drżenie kończyn i bródki może utrzymywać się do 5 m-ca, a nawet powiem Ci więcej........mojej Zuzi brudka i nóżki drżały oraz utrzymywało się prężenie od czasu do czasu jeszcze w 6-tym miesiącu życia.........minęło.....choć mam Ją obserwować nadal i jakby mnie coś niepokoiło to zgłosić się na kontrolę. W kwestii mleczka Ci nie pomogę......moje Maluszki jadły do 3,5 m-ca Bebilon Nenatal, następnie Bebilon 1, potem 2, a teraz wcinają kaszki mleczno-różniaste (mleka modyfikowanego nie chcą pić za nic w świecie). I nie miałam nigdy z Dziećmi problemu w kwestii przybierania na wadze..... P.S. A miałam już iść spać:D
  13. Witajcie..... Ja już kiedyś tu założyłam topik o wcześniaczkach, wówczas byłam strasznie przerażoną, smutną i nic nie rozumiejącą z tego co do mnie mówią lekarze - mamą Bliźniaków Wcześniaków. Urodziłam w pierwszym dniu 27 tc. Zuzia ważyła 950 g i mierzyła 27 cm. Kacperek ważył 900 g i mierzył 25 cm. Maluszki dostały 6 w Apgarze po porodzie - od razu zaintubowane i umieszczone w inkubatorze (początkowo jednym, później dwóch osobnych). Kacperek był na respiratorze ponad 3 tygodnie, następnie CEPAP, praktycznie do kilku dni przed wyjściem ze szpitala tlenozależny. W domu miałam przez krótki czas butlę z tlenem - tak w razie czego. W 4 dobie życia przeszedł operację zamknięcia przewodu Bothala, miał początkowo problemy z trawieniem, jak już zaczął wychodzić na względną prostą dwa razy (raz po raz) dopadła go SEPSA, podczas drugiego zakażenia nastąpił mały wylew, którego zresztą nie zauważono. Krew toczoną miał 17 razy. Po wyjściu ze szpitala - operacja na przepuklinę. Po wylewie pozostały torbiele, które szybko się wchłonęły. Mały miał nieznacznie wzmożone napięcie mięśniowe w kończynach dolnych. Rehabilitacja - 2 miesiące met. NDT Bobath. Dziś ma 15 m-cy, waży ok.12 kg, mierzy ok.82-83 cm. Już samodzielnie biega - wzrok, słuch ok. Zuzia pod respiratorem 2 doby, przewód Bothala domknął się po leczeniu farmakologicznym w trzeciej dobie życia. CEPAP, a następnie tlen bierny przez 1,5 m-ca. Początkowo problemy z trawieniem, szybko minęły. W szpitalu żadnych wylewów, chorób itd. Krew toczona 2 razy. 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala - ciężkie, obustronne zapalenie płuc, miesiąc na wąsach tlenowych, mocne niedotlenienie. Podejrzenie retinopatii w prawym oczku - nie potwierdziło się w kolejnych badaniach. W efekcie duże wzmożone napięcie mięśniowe kończyn górnych i dolnych (długo drżenie rączek i nóżek, nóżki bardzo mocno napięte prawie cały czas, rączki przywiedzione do siebie, zaciśnięte mocno w piąstki), asymetria ułożeniowa prawostronna. Rehabilitacja - 2 m-ce metodą NDT Bobath. Dziś ma - jak Kacperek - 15 m-cy, waży ok 11 kg, mierzy ok.80 cm. Właśnie od dwóch dni przeszła z niepewnego chodzenia do nieśmiałego biegania - chodzi już ładnie, choć jeszcze czasem Jej się zdarza przechodzić do raczkowania - właśnie w przyszłym tygodniu jadę z Małą do naszej rehabilitantki by Ją obejrzała - czy wszystko ok. Tak więc moje Małe - choć początkowo było ciężko - zwłaszcza z Małym, któremu Lekarze w najlepszym przypadku wróżyli upośledzenie - wyrosły na w pełni zdrowe Maluszki-Rozrabiaki:). Tak więc wcześniactwo to owszem - zagrożenie, ale nie wyrok. Czy mogę czasem tu sobie z Wami popisać??? P.S. Niektóre Mamusie już znam:) Kłaniam się nisko zarówno tym znanym mi (które mi pewnego czasu baaaaardzo baaaaardzo pomogły) oraz tym, których nie miałam okazji poznać:) - mam nadzieję, że może Wam się na coś przydam:) coś doradzę, czasem może uspokoję....... Dziś już lecę spać.....bo trochę późnawo się zrobiło, ale może jutro uda mi się Was poczytać :). Pozdrawiam
  14. testuję tylko stopkę:)
  15. Witajcie Kochane Moje Widzę, że na naszym (choć ja już chyba nie mam prawa o nim mówić jako o \"naszym\", bo jest to Wasz topik, a ja nie mam czasu za bardzo by w nim aktywnie uczestniczyć) ktoś znów stara się mącić....... Była Przyjaciółko Chantallki Wbacz - ale kto Ci dał prawo do krytykowania tego o czym my tu rozmawiamy???? mamy ochotę pogadać o sprawach łóżkowych to gadamy! poprostu sobie ufamy, ja osobiście Chantall znam jeszcze z czasów ciąży, wszyskie wiele razem przeszłyśmy, ja sama jestem dozgonnie wdzięczna moim Towarzyszkom z tegoż forum za wsparcie i podniesienie na duchu, kiedy moje Bliźniaki walczyły najpierw o życie, później o każdy samodzielny oddech, a następnie o zdrowie..........nikt inny jak Chantalka i pozostałe Dziewczyny nie pomogły mi przejść tak bardzo bolesnych i trudnych chwil w moim i moich Maleństw życiu. rozumiem Twoje wzburzenie odnośnie spraw pupkowych, ale nie masz prawa oceniać i wyśmiewać wręcz tego co piszemy sobie tutaj - nie wiesz jaka więź między nami istnieje......nie masz pojęcia co ona znaczy. Teraz króciutko napiszę co u nas: Kacperek goni jak szalony sam............Zuzia stawia po kilkanaście koczków sama, aczkolwiek widać wyraźnie, że robi to bardzo ostrożnie i boi się zaufać samej sobie. Maluszki ostatnio przeziębione, ale już końcówka tego stanu. Tęsknię za spacerkami............u mnie pogoda tragiczna, jak nie leje, albo sypie, to wieje niemiłosiernie. Ale zaliczyłam całe dwa 3 godzinne spacerki z Maluszkami i muszę Wam powiedzieć, ze jestem dumna z Zuzieńki:) - Maleńka jak szalała na spacerach, tak obecnie nawet nie kwęknie w wózku:), więc mogę spokojnie pokazywac świat moim Dzieciom, które nota bene tym faktem są zachwycone:) Jeśli chodzi o moje kolano to...............niestety - czeka mnie operacja jednak:(. Najprawdopodobniej pod koniec lutego. Do tego nie mam pomocy bezpośrednio po operacji, a na \"bidę\" dwa tygodnie jestem po niej wyłączona z \"obiegu\". Nie mam planu jak sobie poradzić z Maluszkami w tym okresie, myślę nad tym i nic mi do głowy nie przychodzi......Małe już chodzą, rozbiegając się w dwóch różnych kierunkach, a ja tak latam za Nimi całymi dniami by sobie krzywdy nie zrobiły. Niby Chłop powiedział, że jakoś to wszystko zorganizuje, ale .......... no w końcu ktoś na życie zarabiać musi....więc to właśnie On musi poświęcić się pracy... Powiem tak. Jest ciężko okiełznać dwójkę już chodzących Dzieci - do tego zazdrosnych o mamę niemiłosiernie, jak same widzicie brak mi czasu by do Was zaglądać, codziennie chcę Was poczytać, ale niestety Maluszki wymagają mojej obecności przy sobie non stop. Tęsknię za Wami bardzo, czasem siadam do komputera i chcę coś do Was napisać, ale nawet teraz (dziś Mąż wygonił mnie popołudniu do wyrka bym odespała conieco, spałam jak zabita przez 3 h) padam na ryjek, a pewnie zaraz Maluszki zaczną się krętolić i płakać, bo znów mi ząbkują - tym razem wyłażą czwórki i jeszcze któreś na górze i na dole - stwierdzone przez pediatrę, dziąsła rozpulchnione na maxa u obojga. Dziewczyny............nawet sobie nie wyobrażacie jak straszliwie Was mi brak.........:( Jednak pewnie mnie zrozumiecie jeśli powiem, że Maluszki ważniejsze niż cała reszta (jedzenie, spanie, itp). Staram się do Was zaglądać jak najcześciej, ale trochę mi to niewyhodzi:(. Może pod koniec lutego zabiorę komputer do szpitala i wówczas - po operacji będę mogła coś więcej przeczytać o Was i Waszych Maluszkach i napisać do Was. Tymczasem bardzo mocno ściskam Was Wszystkie i Wasze Maluszki.....
  16. Cześć Dziewczyny. Przepraszam, że nie piszę od tak dawna, ale zostałam z Bliźniakami sama i kompletnie nie mam czasu na nic...... Radzę sobie oczywiście, ale wszystko w czym pomagała mi Kinga spadło teraz tylko i wyłącznie na moją głowę, tak więc wybaczcie mi moją nieobecność Wszystkim Roczniaczkom życzę samych radosnych uśmiechów, zdrówka, a Ich Mamom wszystkiego o czym tylko marzą. Ściskam Was mocno - okropnie mi się za Wami tęskni:(
  17. Witam Kochane. Moje Bliźniaki też od kilku nocy o godz. 5 nad ranem , albo i 3 ladują u nas w łóżku - jedyny sposób by się nie rozbudziły na dobre i nie bantowały do 6-7 a nawet 8 rano......także dołączam do zarywających nocki Mamuś. Jeśli chodzi o zabawki, ja osobiście mam kilkanaście grzechotek i gryzaków, które zakupiłam sama, reszta to albo prezenty od Rodzinki, rozmaitych Cioć i Wujków oraz zabawki po moim Chrześniaczku (jak Maluszki były w szpitalu to mi je namiętnie dawał i tłumaczył, która zabawka dla Zuzi, która dla Kacperka, a którymi mogą się wymieniać:D). Na Mikołaja Maluszkom chcę kupić raczej coś do ubrania - najchętniej kilka sztuk - dla każdego - pajacyków polarkowych. Na gwiazdkę na pewno szczeniaczek-uczniaczek (na promocji w Realu), i...........nie wiem co jeszcze:). W kwestii gadulstwa Maluszków - Kacperek mówi: mama (podstawa, zawsze i wszędzie - CYCU!!! ), Tata, Dziadzia, Baba, Ba, Daj - jak jest wściekły to w ciągu bez przerwy się wydziera, namiętnie na wszystko co Mu nie pasuje krzyczy NIEEEE!, ała, ciaci (ciocia) cici (cacy), nana (na zabawki:D), robi konika (język do podniebienia), dziś powiedział na Kasię - Córę Sąsiadki -Kisia, na Jej Syna mów Uba (Kuba ), ju albo uj na Wujków, ammmmm na jedzenie, albo jak jest głodny, yy na kupę, mniamm jak Mu coś smakuje:). Zuzia natomiast ostatnio namiętnie woła Tatttta, mama Jej się zdarza w newralgicznych sytuacjach, abbbba na zabawki, ga na gumkę (taką na rękę - wielbia się nią bawić), lili - na bebe-lili, babu - na ukochanego Kubusia Puchatka, dejjj miiii - jak coś chce, opa - jak chce na ręce, acia - na ciocie, baba babu - na babcie, dziadzia na dziadków, papu na papu lub też amu, ba - jak ma dość jedzenia, albo coś jej nie smakuje, nenene - jak czegoś nie chce, albo na coś się nie zgadza, idzi - jak chce łazić za łapki, kaku na kaczuszkę (gumową), cip (!) - na kąpiel, i gada też po swojemu, wręcz się ze mną kłóci! ale nie wiem o co Jej chodzi:D:). Kacperek śmiga za jedną łapkę, aczkolwiek - tak jak za dwie chce też i za jedną biegać, jednak jeszcze Mu się nóżki plątają przy tym:), mamy już za sobą trzy niepewne kroczki samodzielne, stoi tańcząc i klaskając rączkami nawet po kilka minut. Zuzia wróciła do raczkowania, od czasu do czasu chce iść za dwie rączki, po łóżeczku chodzi trzymając się jedną rączką barierki, w łóżeczku również zrobiła dwa samodzielne kroczki. Odnośnie mnie samej...........mam kiepskie wieści i BŁAGAM WAS TRZYMAJCIE MOCNO KCIUKI!!!! żebym nie musiała mieć operacji!!! bo to oznacza wyłączenie i wielkie oszczędzanie się oraz chodzenie o kulach nawet do kibelka przez 1,5 m-ca minimum! a na to nie mogę sobie pozwolić. Otóż......ostatnio poślizgnęłam się na grudzie lodu ukrytej pod śniegiem i..........coś mi strzeliło w kolanie po czym miałam okazję obejrzeć sobie wszystkie galaktyki wszechświata na klęczkach. Wczoraj byłam u mojego Dr, po badaniu powiedział, że na 99% strzeliła mi ląkotka i operacja mnie nie ominie. Dostałam blokadę w zastrzyku, ale kolano nadal masakrycznie boli.......w poniedziałek jadę do Krakowa na usg, a później najprawdopodobniej do Katowic na rezonans.....mój Dr kazał od razu umawiać termin krojenia w Krakowie:(, jestem załamana:(, przerażona nie bo już jestem po 2 operacjach kolan tak więc to nie strach dla mnie, ale jakoś się muszę wywinąć spod skalpela, bo Maluszki mnie potrzebują - bez kul!!!! i leżenia w łóżku przez półtora miesiąca!!!!. Wyć mi się chce normalnie - jak ja sobie dam radę????:(:(:(
  18. Cześć Kobietki. Kurcze - moje Maluszki też się w nocy budzą:(. Dziś byłam u pulmunologa i dostałam leki (Zuzia kaszle mi masakrycznie w nocy i się wybudza z płaczem, Kacperek kaszle mniej, ale niespokojnie śpi bardzo i często budzi się z płaczem), no i .............najprawdopodobniej mam Dzieciaczki - alergików (ja i mąż też mamy alergię). Obydwoje na kurz i roztocza najprawdopodobniej (Zuzia ma alergię wziewną, Kacperek skórną - na policzkach). Więc mam stertę leków (300 zł!!!!) i inhalator - który moja Niunia znienawidziła szczerze od pierwszego użycia (nie wiem jak ja Jej te wziewne paskudztwa mam podawać, bo z maski inhalatora mi się wyrywa i wdycha mało co:(). Poza tym, wczoraj byliśmy na wizycie pediatrycznej u naszej Pani dr w Krakowie i - KONIEC!!! - już nie musimy tam jeździć!!! Dzieciaczki określiła jako pięknie odżywione, dorodne, zdrowiutkie i bardzo silne Byczki:), i aż mnie uściskała na pożegnanie, oraz kazała pod rygorem męczenia mnie telefonami - dosłać lub dowieźć zdjęcia Maluszków do kolekcji Szczęściarzy-Wcześniaczków:). Później wygoniła nas na oddział wcześniaczy, byśmy pokazali Maluszki personelowi, który tak bardzo o Nie dbał i tak pięknie Je wyprowadził ze wszystkich wcześniaczych przypadłości. Jak mnie Siostrunie w drzwiach zobaczyły to zaczęły piszczeć z radości:D, od razu nas poznały:D. do tego akurat na dyżurze była moja Synowa i Narzeczona Kacperka, nawet nie zdążyłam się z Nią przywitać, a ta już mi Kacperusia z rąk i dawaj Go przytulać:D. Później porwała Małego na obchód inkubatorków, pospacerowała z Nim za rączki i została Kacperusia pozbawiona przez Panią Dr która Go prowadziła. Ta natomiast fachowym okiem przyjrzała się Małemu, coś tam pomacała, coś tam pooglądała z bliska i zaczęła z niedowierzaniem głową kręcić:), później mi powiedziała, że się przyznaje, że nie dawali Mu szans na normalny rozwój.....ale się na szczęście pomylili:), ja życzyłam Jej by się notorycznie tak mylili:). Po czym poprosiła byśmy odwiedzili oddział jeszcze zanim Maluchy 2 latka skończą, a jak zobaczy Je biegające to nam sprawi na oddziale pokoik i zainstaluje nas tam jako przykład \"ku pokrzepieniu serc\":). Zuzia wyprzytulała się do swojej Pani Dr, następnie obskoczyła kilkakrotnie wszystkie Siostrunie, oczywiście kokietując każdą z osobna, pokazywała oczka, noski itp. paluszkiem, rozgadała się jak najęta, pobrykała, popiszczała i postanowiłam (choć nie chciano nas z oddziału wypuścić), że nie będę już dłużej przeszkadzała w opiece nad Maluszkami. Do drzwi odprowadzeni zostaliśmy przez cały Personel. Szczerze Wam powiem, że bałam się wogóle podejść do drzwi oddziału, jak chwyciłam za klamkę.....tchu mi brakło a w oczach pojawiły się łzy.....weszłam tam na miękkich nogach......ale ta wizyta mi dobrze zrobiła, miło było w charakterze odwiedzających oddział pobyć wśród ludzi, którzy mnie wiele nauczyli, którzy byli przy mnie cały czas i towarzyszyli w tych dobrych i złych chwilach, wśród ludzi, którzy nigdy nie mówili - jest dobrze - ale podnosili mnie na duchu tym, że dawali mi do zrozumienia, że jest dobrze.....jak spoglądałam po inkubatorkach...........aż nie mogłam uwierzyć, że moje Dzieciaczki rok temu były takie malusieńkie. Jednak nie obeszło się bez łez na widok tych Najmniejszych z Najmniejszych w inkubatorkach.......nie obeszło się bez spoglądania z przerażeniem w stronę gdzie wył akurat alarm..... . Podeszła po wyjściu z oddziału do mnie Mama Wcześniaczka - tuż po porodzie (była na oddziale gdy i ja tam byłam) i ze łzami w oczach spytała czy może pogadać.........oczywiście nie odmówiłam Jej. Pytała o to kiedy Maluszki się urodziły, z jaką wagą ile dostały w Apgarze itd. Poprosiła bym Ją podniosła na duchu - na co ja po zastanowieniu odparłam Jej: proszę spojrzeć na moje Maluszki - Kacperkowi nie dawano szans........niech Pani teraz na Niego spojrzy - myślę, że to będzie dla Pani najlepsze podniesienie na duchu...... . Jej Córeczka urodziła się w 32 tc. zaledwie 2 dni temu. Mała jest w naprawdę niezłym stanie i jest duża, tak więc nic nie powinno się Jej stać. Porobiłam też wczoraj zakupy dla Dzieci. Kupiłam Zuziolkowi przecudną sukieneczkę na Święta w H&M, i do kompletu buciki i opaseczkę na główkę, oczywiście ją ubrałam zaraz po przyjeździe - wygląda przecudnie:), a jaka moja Dama była zadowolona, że Jej się sukienusię ubrało:D, nie chciała sobie jej dać zdjąć!. Kupiłam też Zuzi w końcu cieplutkie rękawiczki też w H&M. Obojgu - buciki zimowe (i dupa narazie spacery odpadają:(), w Bartku - fajnie trafiłam bo obydwie pary kupiłam za 180 zł!!!! Ręczniczki kąpielowe (te które mam już za małe). Pościel oraz poszewki do łóżeczek Dwa słoniki pluszowe - żeby nie denerwowały się w samochodzie Zabawkę edukacyjną - drewniane klocki na metalowych drucikach - takie różne spiralki, fale itd. I te klocki się po tych drucikach przesuwa z jednego na drugi koniec zabawki. Rewelacyjne bańki wraz z innymi dodatkami (gwiazdy brokatowe i łańcuchy - koralikowe sople) w kolorze CZEKOLADOWYM! - no poprostu padłam jak to zobaczyłam i nie mogłam się powstrzymać! jeszcze sobie muszę dokupić kremowy zestaw do tego:). Bańki są matowe-gładkie, matowe z \"wylicowanym\" wzorkiem, \"wylicowane, brokatowe. CUDO Smoczki Aventu - 6-18 m-cy, ale Zuza nie reflektuje:(, dam Bratowej, może Kubusiowi \"posmakują\", a Zuzi muszę kupić \"stare\" typy na Słowacji w TESCO , bo u nas takich nie ma. Silikonowe szczoteczki z tarczami zabezpieczającymi przed zbyt głębokim ich wepchnięciem do buziulek Canpola, świetne są:D. Takie tycie, wyglądają jak standartowa szczoteczka tylko \"włoski\" mają sylikonowe, oraz plastikowy trzon szczoteczki oblany jest silikonem. Maluszki je uwielbiają i przy okazji sobie dziąsełka nimi masują:D.POLECAM! U nas pogoda piękna, jednak wieje halniak (bardzo silny w tym roku) także spacery odpadają zupełnie, mam zezwolenie na 15 min. przechadzki, pod warunkiem, że nie ma zbyt dużego mrozu, nie pada śnieg, i nie jest wietrznie.........i tak przez najbliższe 2 tygodnie. Dobrze, że mam zajęcie bo bym już dawno ześwirowała (2 tydzień w domu praktycznie cały czas). Acha - kupiliśmy dziś jakiś specyfik na pozbycie się roztoczy z otoczenia w sprayu. Ponoć rewelacja. Ciekawe czy się sprawdzi - wielkie pryskanie jutro. Jutro też z okazji Andrzejek wybieram się na imprezę, do lokalu....stolik już zarezerwowany, opieka do Dzieci też.......i ....... wcale mi się nie chce iść:(, nigdy na wieczór nie zostawiałam Maluszków - raz tylko wyszłam na imieniny i wróciłam o 23. Stresa mam niesamowitego...........ech. Lecę, bo Mały kaszle......
  19. Witajcie Kochane. AGUNIA To prawda, każda z nas ma lepsze i gorsze dni i mnóstwo zmartwień. Ale jak wspomniały koleżanki wcześniej staraj się myśleć pozytywnie:), masz zdrowe, przepiękne CUDO u swojego boku, masz Wspaniałego Chłopa, dach nad głową.......kredyty? wiem, że finanse to zgryz niesamowity, ale przecież da się spłacić - może być ciężko, ale zawsze da się coś wykombinować. Co do Karolka i Jego nerek - rozumiem Cię doskonale, że się boisz.......wiem co to ciągły strach po traumie jaką przeżyłaś z Karolkiem (ja się zamartwiam na śmierć byle katarkiem po moich własnych doświadczeniach), to normalna reakcja Kochana......i takową trzeba wpisać w nasze macierzyństwo na dłuższy czas. Oczywiście dla bezpieczeństwa Karolka i spokoju własnego zrób Mu badania i weź do lekarza, jednak wczytaj się w relacje naszych Kochanych Mam - większość Dzieciątek przechodzi obecnie ciężkie dni (moje również bez wyjątku - dziś od 23 przebudziły się już 5 razy, wczoraj Zuzia obudziła się z rykiem o 1 i szalała do 4 nad ranem), powodem niepokoju Dzieciaczków naszych Przekochanych są: primo ZĄBALE, duo - POGODA. Także zachowaj spokój i zimną krew i nie zamartwiaj się zanadto - mam nadzieję, że lekarz Cię w tym samym utwierdzi - Dziecko jak widzi zatroskaną Mamunię również to emocjonalnie przeżywa......wierz mi - wiem co gadam.....Dzieci doskonale wyczuwają nasze smuty - owszem nie da się ich uniknąć, ale trzeba je zwalczać jak tylko się da. Co do przytycia - rozumiem, że się źle ze sobą czujesz, na pocieszenie powiem Ci, że ja mam: wykropkowany ryjek (nerwowe drapanie każdej wypukłości nań), kilometrowe odrosty, fioletowe, nierównie paznokcie, jestem blada, mam podkrążone oczy i wyglądam jak wieszak, nie mam krzty czasu na zadbanie o siebie, czasem do 17 nie mam jak zrobić sobie coś do jedzenia......zażywam witaminy by nie paść na ryj zupełnie. Ale szczerze powiedziawszy mam to narazie w zadku. Póki co jestem niezbędna moim Maluszkom, wiem, że ludzie na mieście gadają jak to ja się zaniedbałam, ale albo rybka albo akwarium. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie i komfort Maluszków - ja przeżyję, a jak się kiedyś da - zadbam o sienie, narazie nie to jest najważniejsze (poza moją Mamą cała reszta Rodzinki boi się Bliźniaków jak ognia i nikt mi Ich nie weźmie choćby na kilka godzin:D, bo wcześniaki - jak się zakrztusi, albo zapomni w płaczu to........lipa, a Rodziców mam baaaaaardzo zajętych, poświęcają Bliźniakom tyle czasu ile są w stanie, a ja mam taki paskudny charakter, że nikomu się nie śmiem narzucać i prosić o pomoc:) ). Reasumując - wyglądam jak kocmołuch:D i mimo, że to zauważam patrząc w lustro - nie przejmuję się tym - wszystkiego na raz mieć nie można:). I nie przepraszaj Kochana za nic - naprawdę chyba wiesz, że nas akurat nie musisz! wiesz dobrze, że jesteśmy tu po to by siebie nawzajem za kudły z dołków, dołeczków i lejów po bombach wyciągać!:) Głowa do góry Słonko - jeszcze będziemy wszystkie piękne! Co do katarku - hm......zaobserwuj jaki kolor ma wydzielina - za moim pediatrą: jeśli jest przezroczysta lub biała nie ma się czym przejmować - trzeba odciągać, zapuszczać sól morską, czasem kropelki (Otrivin, Nasivin), można podawać zapobiegawczo Eurespal lub Eferargan. Jeśli wydzielina ma kolor żólty lub zielony - trzeba skontaktować się z lekarzem, bo to oznacza zakażenie bakteryjne. Dodatkowo: katarek o białej lub przezroczystej barwie jest związany z ząbkowaniem (może pojawić się również gorączka i kaszel), należy wietrzyć mieszkanie - jeśli temperatura dodatnia - przynajmniej 30 min. jeśli 0 - 15 min, jeśli poniżej zera kilka min. do 10 jeśli temp. nie przekracza -5 st C. Należy również nawilżać powietrze - max. do 60% wilgotności. Temperatura w pomieszczeniach - do 20 st. C. U mnie Zuzia już bez katarku, natomiast Kacperek jeszcze ma - gęsty, biały. Rozmiękczam Mu solą i odciągam \"katarkiem\" do odkurzacza (zdecydowanie lepszy niż Frida!!!) i tak już ponad tydzień, ale jst coraz lepiej i Mały się już tak nie zatyka bardzo. CHANTALLKO Ja już od jakiegoś czasu serwuję Maluchom i sobie ryż z jabłkami. Gotuję ryż czasem torebkowy czasem sypki na wodzie, jabłuszka starte na grubszych oczkach podsmażam (bez cukru), następnie w żaroodpornym naczyniu układam na masełku warstwę ryżu i jabłek posypanych cynamonem. Zapiekam i gotowe:). Maluchy uwielbiają jabłka w każdej postaci (ostatnio nawet szarlotkę wpuliły!), a że jabłuszka zdrowe tak więc Im je serwuję w róznych postaciach:D. Jakże ja Ci zazdroszczę tych spacerków! ja od dwóch prawie tygodni nie byłam z Maluchami na spacerze:(, raz pogoda - wiucha u nas mocno, dwa nie mam bucików zimowych i śpiworków do wózków (chwilowy brak funduszy), trzy - zakatarzone Latorośle - nie chcę Im dołożyć. Butki kupię dopiero 22.11. bo wówczas mam wizytę w Krakowie u naszego pediatry, tak więc przy okazji - bo w Sączu wyboru większego nie ma, a i z cenami szaleją. KASIU L. Jak nie masz komu podrzucić Małej - możesz ją podrzucać mnie - chętnie się zaopiekuję:) tylko jedynym problemem jest odległość....... bagatelka 350 km, ale ja naprawdę chętnie przygarnę każde z Waszych Maluszków:). W kwestii metrażu mieszkania wiem o czym mówisz........ja mieszkam na 50 mkw. i mam to samo, a jeszcze dochodzą wory z ciuszkami (na handel).......mam niby kupioną działeczkę (piękną), mam też i projekt pięknego domku, jedynie ......... kasy brak, a w kredyty na budowę nie mam zamiaru się pchać, jak nie będę miała minimum 60% gotówki własnej to się nie zabieram, bo wiem, że nie podołam, ale codziennie patrzę sobie na ten mój śliczny domek i marzę sobie .......jakby to było pięknie i przestronnie gdyby się dało go wybudować - ech. A u nas sajgon - Maluchy marudne bardzo. Zarówno w dzień jak i w nocy. Do tego Kacperek \"Pudzian\" wykombinował spindranie się po siatce łóżeczka tak, że dziś dwa razy runął by mi na łebek z niego......no i kolejna konieczność zakupu - muszę kupić łóżeczko (narazie jedno) z rozsuwanym bokiem - jak sobie z niego wylezie tymże otworem nawet - jak ma w zwyczaju - tyłem - to na pewno Mu się nic złego nie stanie....... . Maluchy ponadto najszczęśliwsze czują się na podłodze, uczę Ich łażenia z pchaczem - Kacpero powoli łapie, Zuzia jakoś nie bardzo.....woli bieganie za łapki. Generalnie moje Maluszki brykają jak Szalone, na minutkę nie można Ich spuścić z oka bo błyskawicznie raczkują tam, gdzie Im nie wolno. Jak się Je wsadzi do łóżeczek - by choćby papu przygotować - od razu zaczynają wrzeszczeć:D. Dodatkowo wybudzają się do 1-2 w nocy, wówczas trzeba błyskawicznie reagować (najczęściej przytulanko daje skutki - półgodzinne przytulano na stojąco koniecznie) , bo inaczej Maluchy się budzą żwawe i chętne do brykania, co kończy się padaniem ok 3,4 nad ranem.........tak więc na pracę już wogóle brak mi czasu - a zaległości mam potężne i sił coraz mniej.......właśnie teraz zn ów muszę kończyć w pośpiechu i jeszcze dziś popracować........ale coż - życie to \"nie je bajka\":) - mam nadzieję, ze jutro Kruszynki dadzą pospać do 12:).... Całuski:)
  20. Witam Was Kochaniutkie moje. Co do naszej imprezki urodzinowej - było CUDNIE, aczkolwiek nie obeszło się u mnie bez łez łykanych tak by nie spłynęły po policzkach. Były dwa piękne torty - dla Zuzi motylek, dla Kacperka Kubuś Puchatek, podobnie jak u PATI i Jej Paulinki świeczki \"jedynki\" oraz fontanna sztucznych ogni. Oczywiście \"wejście\" z torcikami odbyło się przy zgaszonym świetle i tłumie gości zebranych w salonie (u moich Rodziców w domku), oraz odśpiewanym \"sto lat\" oraz gromkimi brawami gdy świeczuszki zgasły. Dzieci otworzyły buziaki w wyrazie swojej fascynacji i patrzyły na cały ceremoniał jak zaczarowane....., nie zdmuchnęły świeczek, zrobili to za Nich Ich Chrzestni Rodzice. Kacperuś oczywiście nieomieszkał wsadzić łapki w tort:D po czym błyskawicznie zaczął tę łapkę oblizywać z zawadiackim uśmieszkiem na twarzyczce:). Zuzia kulturalnie jadła z łyżeczki biszkoptowy spód ciasta:). Mnie - patrząc na to jak moje Maluszki szaleją z upodobaniem, oraz w momencie gdy \"wjechały\" torty ogarnęło wzruszenie......rok temu Kacperkowi nie dawano wielkich szans na przeżycie - nie mówiono mi tego, ale to się \"czuło\" w gestach.....spojrzeniach...., natomiast Zuzi groziło upośledzenie.... modliłam się wówczas z płaczem, by Bóg dał Im przeżyć .... bym za rok (czyli teraz) mogła Im wyprawić wspaniałe urodzinowe przyjęcie:). Lista prezentów prezentuje się następująco: Od Babci i Dziadka - Rodziców Męża oraz Cioci Kini - przy okazji Chrzestnej Kacperka - wielgachny basen z fontanną wypełniony 200 kulkami. Od Babci i Dziadzia - moich Rodziców - rowerek (chcieli kupić dwa, ale nie wiem jak Zuzia będzie akceptowała podróże w nowym pojeździe, stąd sama poprosiłam o jedną sztukę - drugą dokupi się na wiosnę) - rowerek z rączką do prowadzenia tegoż przez Rodzica. Od Chrzestnej Mamy Zuzi - Kacperek dostał ciuchcię z przyciskami i światełkami (wiecie melodyjki odgłosy zwierząt oraz ciuchci itp). Natomiast Zuzia dostała przecudny złoty łańcuszek z wisiorkiem - różowym motylkiem do kompletu z kolczyczkami, które dostała rok temu od Dziadków. Od Chrzestnego Ojca Zuzi (mojego brata) z Rodzinką - Zuzia dostała przesłodką małpkę ze świecącą koroną mruczącą, śmiejącą się i dającą całusa i coś tam jeszcze nie pamiętam już co. Kacperek formułę 1 z tzw. sorterem do klocków (walce, sześciany itd.), która po wrzuceniu klocka w odpowiedni otwór zaczyna świecić, jeździć i wygrywać melodie. Od Chrzestnego Ojca Kacperka - Kacperek dostał - pchacz z panelem zabawowym a Zuzia interaktywnego Kubusia Puchatka. Od moich Drogich Sąsiadów, którzy byli ze mną (m.in) w najtrudniejszych chwilach i nie mogło Ich zabraknąć na tych urodzinach - Zuzia dostała jeżdżący, grający i świecący różowy samolocik oraz kubek niekapek z różowym wieczkiem, Kacperek ciufę jeżdżącą, grającą, świecącą i puszczającą bańki mydlane z komina oraz kubek niekapek z niebieskim wieczkiem. Oczywiście Maluchy nie mają w domu wszystkich zabawek, Narazie wzięłam Kubusia - który stał się najlepszym przyjacielem mojej Zuzieńki (całuje go namiętnie, robi cacy a także w chwilach złości ładuje piąchą po nosie:D oraz wciąż włącza soebie pioseneczki, które Kubuś śpiewa, bajki, które opowiada mniej Ją interesują). Kacperkowi Kubuś służy do spindrania się po łóżeczku. Podsuwa sobie jegomościa do rogu i staje na nim a następnie podciąga się na ramionkach i wisi do połowy wychylony z łóżeczka. Kacperkowi natomiast bardzo przypadł do gustu pchacz. Zaczyna przepięknie z jego pomocą chodzić, jeszcze robi to niepewnie (woli za rączki, lub rączkę), ale idzie Mu coraz lepiej. No i potrafi godziny spędzać przy panelu z zabawkami. Reszta zabawek narazie jest u Dziadków i Maluchy mają z nimi do czynienia raz, dwa razy w tygodniu. Po troszkę będę im \"dawkowała\" te wspaniałości, jak mi poradziła Bratowa, ponieważ jak dam na raz wszystko, to jak każda zabawka się znudzi szybko:), a tak mam \"zapas\" zabawek na pół roku;), a jeszcze przed nami mikołajki i święta:). Moje Maluszki też ostatnimi czasy miewają bardzo niespokojne noce...właśnie udało mi się utulić Zuzię, która obudziła się o 1 w nocy bardzo chętna do zabawy......:-/, Kacperek przebudził mi się już 5 razy.......ale zasnął ponownie po podaniu melusia albo kaszki. Co do ryby - ja Maluszkom dałam dopiero tydzień przez 12 m-cem. Nic Im nie jest. Co do terminu przydatności mleka, czy kaszek, ja przestrzegam......ostatnio wywaliłam prawie całe opakowanie Bebilonu 2, który omyłkowo otworzyła Kinga (nie zauważając już otwartego przeze mnie wcześniej), termin przydatności minął i nie chciałam ryzykować - skoro tak piszą coś w tym musi jednak być... I ja również dopisuję się do tabelki: Dopiszę się do tabelki też: 1. Aga1981......Karolek.......25.01.2007 2. Chantall.......CHANTAL....30.01.2007 3. Mysica.......Michaś........16.01.2007 4. alfi24.........Jaś............24.01.2007 5.nhunha........Filip...........05.02.2007 6. witusia1.....Kubuś.........13.02.2007 7.betacia......Karolek........15.01.2007 8.kasia-74......Maja...........4.01.2007 9.anesia........Oleńka........12.01.2007 10.misiaczkowa..Lideczka..13.01.2007 11.TPJOM...Kacperek i Zuzia..10.11.2006
  21. Cześć Kobietki.... Wpadłam tylko na chwilkę i chciałam Wam oznajmić, iż moje Maluszki dziś kończą roczek:). PATRYCJO wszystkiego naj z okazji pierwszych urodzinek dla Paulinki!!! ode mnie i Bliźniaków!!!!:) Rok temu o tej porze...........jeszcze leżałam na porodówce i nie mogłam zasnąć.........po 13 h od 1:30 moje Maluchy były już na świecie....... Wczoraj tzn. 09.11. zmarła Ciocia mojej Przyjaciółki, miała niewiele ponad 50 lat...........rak........popłakałam się po tej wiadomości, zwłaszcza, że była w takim stanie, że nie chciała odwiedzających...........a ja chciałam Jej bardzo pokazać Bliźniaki, o których zdrowie modliła się bardzo, o które wciąż wypytywała, których zdjęć sobie zażyczyła, miałam poczekać z tym jeszcze tydzień, bo Cioci się polepszało..........ale.........Bóg zabrał Ją wcześniej do siebie. Choć tyle, że nie męczyła się ta Wspaniała Kobieta długo to jedyny plus tej całej historii. Dodatkowo moja koleżanka właśnie siedzi na porodówce, Mały urodzi się najprawdopodobniej dziś, albo już się urodził, bo Obydwoje z Mężem nie odpowiadają na sms-y.......... . Więc u nas dziś bardzo nerwowy dzień, dodatkowo Zuzia mi kaszleć zaczęła - jutro muszę \"ściągnąć\" naszego dr na wizytę, niech Ją osłucha. WITUSIA Obejrzałam zdjęcia Kubusia z Egiptu i normalnie pomimo całej mojej dzisiejszej chandry chichrałam się jak głupek do monitora!. Zdjęcia PRZEPIĘKNE! A Kubunio - ha! jakiż On tam szczęśliwy!!!! Masz wspaniałego Syneczka:) do tego taki fotogeniczny, że szczena opada:D. Fajne minki robi przy raczkowaniu:D, a w tych okularkach to poprostu wygląda przesłodko:D:D:D:D:D, już nie wspomnę o zdjęciach na leżaku i kocyku!!!!! No i to zdjęcie z bułą!!!! REWELACJA!!!! Spadam, bo Maluchy się budzą.... Całuski dla Wszystkich!
  22. Cześć Kobietki Kochane:) OSTI Weź przestań z tym podziwianiem. Moje Maluszki dadzą czasem pospać dłużej - np. do 12, dlatego siedzę do 4. Choć teraz troszkę krócej......przeziębienie mnie dobija. Mam nadzieję, że ten cholerny raport nie będzie zbyt \"ostry\" trzymam kciuki! Gratuluję przeprowadzki:) Fajnie, że Oleńka już zaczyna tuptać sama:), choć pewnie od \"prowadzania\" za rączkę plecy Ci więdną:) (znam to;), mam x2!). Może prowadzaj Maleńką , na \"szelkach\" z pieluszki? Wkładasz tetrówkę pod paszki i chwytasz za dwa końce, ja ostatnio tak pozwalam Pisklaczkom chodzić, choć Oni i tak wolą za łapkę:D. NHUNHA Hehehehe - to tak jakbym widziała moje Bliźniaki, jeszcze dobrze oczątek nie otworzą (Zuzia wstaje z zamkniętymi!) i już HOP i stoją w łóżeczkach. Zuzia się wydziera tak, że umarłego by zerwała na równe nogi......jest to wysokotonowe, głośne i \"upierdliwe\";) do granic, baaardzo długie \"aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa\"!!!. Dopiero jak zwlekę swoje zwłoki do pozycji siedzącej na łóżku Mała rozbrajająco wyciąga łapeczki w moją stronę i woła \"mammma!\":D. Kacperek po etapie \"mamowania\" uparł się na Tatusia - i budząc się wstaje natychmiast, po czym hipkając w łóżeczku woła \"taaaata\", albo też staje w ogromnym rozkroku z uśmieszkiem na twarzyczce i klaszcze łapkami wołając \"taaata, taaata,taaata\":D, ale \"kocurzy\" się nadal tylko z mamucią \"Cycuś\" mój:D. CHANTALLKO Współczuję Ci bólów głowy jak cholera - mnie też ostatnio boli codziennie (ciśnienie) ale po zażyciu tabletki mija w 15 min. Dobrze, że Ci minęły, bo to wyjątkowo nieprzyjemny ból.... Co do zasypiania na rękach. U mnie Zuzka inaczej nie zaśnie - dzięki Bogu udało mi się Ją nauczyć zasypiania w ten sposób nie na stojaka, a raczej \"chodzonego\", a na siedząco - znaczy ja siedzę i Ją usypiam na rękach.....przynajmniej kręgosłup mi nie zastrajkuje zupełnie... . Kacperek jak zasypiał sam - i nie chciał za Chiny na rękach - tak teraz TYLKO na rękach, choć na siedząco (ja) na szczęście. Zauważyłam, że tak u Kacperka się stało przy ząbkowaniu - dolne jedynki to nie był problem. Mały poczuł potrzebę zasypiania na rękach gdy zaczęły Mu wyłazić górne jedynki, a obecnie właśnie dojrzałam bąbelki w miejscu górnych dwójek i Mały zasypia bardzo ciężko, do tego katar dochodzi. Także wydaje mi się - z obserwacji - że ta potrzeba zasypiania w bezpiecznych ramionach mamy jest spowodowana ząbkowaniem. Zobaczymy jak będzie jak już ząbale na chwilę odpuszczą... KASIA L. Moje Małe też protestują bardzo jak tylko Fridę widzą. Kacperek dodatkowo jest tak silny, że nie jestem sobie w stanie z Nim poradzić inaczej niż - \"siadając\" na Nim. Otóż - blokuję Mu łapki między udami, jedną ręką trzymam główkę, a drugą operuję Fridą, względnie solą morską, bądź kropelkami. Mały płacze jakby Go ze skóry obdzierali, ale staram się o tym nie myśleć i mieć na względzie dobro wyższego rzędu - Jego komfort, oraz prewencyjne działanie w celu \"nie zejścia\" kataru na oskrzela. Oczywiście odciąganie przeprowadzam najsprawniej jak się da, później Go mocno tulę, On się wyżali i się wycisza.... . Z Zuzią jest trochę prościej, no i Mała tak bardzo nie protestuje (choć na początku protestowała baaaaaardzo, łącznie z zapominaniem się), ale chyba do Niej dotarło, że po tym zabiegu może spokojnie sobie podoić smoka swojego ukochanego:). AGUŚ To bardzo radosna wiadomość, że z Karolkiem neurologicznie ok! Strasznie się cieszę!!!!. I to prawda, że są takie \"dojęte\" Szkrabiki, które mają w nosie raczkowanie - od razu chcą chodzić! :D ALFI - daję mleko krowie - dolewam troszkę do mleka modyfikowanego z chrupkami, bądź kaszką manną. - kaszkę mannę podaję blkawiczną (gotować 2 min.). Podaję ją i na mleku modyfikowanym (z dodatkiem krowiego) - gotuję kachę na wodzie z dodatkiem mleka krowiego, robię modyfikowane, wlewam do przesudzonej kaszki, mieszam, plewam sokiem malinowym, bądź dodaję owoców i daję Maluchom. Kaszkę gotuję również na rozołku, krupniczku, zagęszczam nią gulaszyki i potrwaki. Moje Maluchy za nią przepadają, jak widzą na łyżeczce kaszkę piszczą z radości:D. Tak więc robię Im ją często - nawet 4 razy w tygodniu:). - ja Maluchom daję szyneczkę z indyka, kurczaczka gotowaną, parówki cielęce lub drobiowo - cielęce, powoli daję gotowaną szynkę wieprzową. Maluszkom podałam wędlinkę i parówki cielęce w 10 m-cu życia, i nic Im nie jest. - Moje Małe też tak namiętnie wgryzają się w moje ciało - zwłaszcza upodobały sobie ramiona - Kacperek ostatnio stara się mnie kłapnąć jak Mu chcę np. nosek wyczyścić, albo jak Mu zapinam ubranka:D, Złośnik jeden! Mam już oznaczone ramiona przez \"imponujący\" zgryz Maluchów :D - ja Maluszki ubieram następująco - jak jest ok. 13-15 st. zakładam Im bodziaki z dł. rękawkiem, na to bluzeczki welurkowe np, na nózie rajstopki, spodenki, oraz kurteczkę \"wiatrówkę\" na polarkach, na główki czapki z grubszej bawełny. Jeśli temp. jest niższa, bodziaki z dł. rękawkiem, bluzy j.w., bądź - jak jest chłodniej (zazwyczaj 5 st do 2-3) polarki, grubsze spodnie - na polarku oczywiście na rajstopki, na to lekko ocieplane kurteczki (na polarku z cienką warstwą ocieplenia) i cieńsze dzianinowe czapeczki. Jeśli temperatura spadnie poniżej 2 st, założę bodziaki j.w. bluzy welurkowe, spodnie np. jeansy oraz kombinezoniki. Oczywiście zakładam rónież buciki - narazie jesienna, ale niebawem będzie trzeba zakupić coś cieplejszego. - obiadki zazwyczaj gotuję na 2 dni i takie też podaję Maluchom. - zabwy z Maluszkiem. Moje uwielbiają turlanie piłką, gonienie (ostatnio nauczyły się gonić siebie wzajemnie), nauka \"tu jest oczko, a tu nosek\", zabawo-nauka \"lampa-nos\", włączanie i wyłączanie światła, trafianie klockami o różnych kształtach w odpowiednie otworki - we wiadereczku, kosi-kosi, śpiewanie (śpiewają po swojemu ze mną), róznego rodzaju karuzele, samolociki itd., nakładanie kóleczek na palik (piramidka), garczkowa orkiestra, tańce z Maluszkami - znaczy ja skaczę i robię z siebie pajaca do muzyki (polecam program od 8 rano na VH1 - rock your baby!!!!) a One tańczą stojąc w łóżeczkach i rechocząc się jak Szalone, bądź śpiewając - jak ja Im śpiewam - razem ze mną. - co do nocnika się nie wypowiem, ponieważ ostatnio moja neurolog na moje zapytanie odnośnie powyższego, powiedziała, że to jeszcze nie czas, ponieważ dziecko w wieku ok. 1,5 roczku dopiero nabywa świadomość odczuwania potrzeby siusiu czy kupki, a poza tym półtoraroczne Dzieciątko uczy się szybciej i szybciej zapamiętuje pewne schematy niż dziecko roczne....... A moje Maluchy poprostu za Ciny Ludowe nie chcą siedzieć i się bawić w łóżeczkach..........nawet chwilki, interesuje Je tylko i wyłącznie podłoga oraz wszystko przy czym daje się wstać i postać samemu. Kacperek za nic nie chce się przekonać do złażenia z łóżka tyłem.......On woli na \"nura\" przeraża mnie to (dwa razy upadek, dzięki Bogu nic złego się nie stało!) i dlatego łóżko rano obkładam poduchami miękkimi............ale i tak się boję jak cholera o ten Jego nawyk niebezpieczny i wciąż Go uczę jak się schodzi ! a On ma mnie gdzieś!!!. Kacperkowi nadal rosną już częściowo widoczne MEGA JEDYNKI GÓRNE do tego jak wcześniej wspomniałam - widać bąble zwiastujące górne dwójki, tak więc Malutki najchętniej 24 h na dobę przebywałby na moich rękach.......... u Zuzi pojawiła się prawa górna jedynka - Mała marudna, ale da się przeżyć. Widzi mi się, że Maluszki moje znów szykują mi wymianę garderoby......i duży skok w kwestii wzrostu, bo załapały \"wilczy\" apetyt. Dzis jadły jak Szalone przez cały dzień, obiad zjadły z dwóch dań, na dobicie deserek - w sumie ok. 350 ml pożywienia..........brzuszki miały takie wielkie, że nie miały sił się ruszać, po takim osiłku uwaliły się w łóżeczkach i tylko bawiły się na leżąco zabawkami będącymi w zasięgu łapek:D:D:D:D MASAKRA! ja nie nadążam z tą wymianą garderoby!!! Ok. Kończę bo Bliźniaki się domagają papania powoli Całuski!
  23. Witam moje Ukochane Towarzyszki doli i niedoli:) Co ja bez Was bym zrobiła?! Dzięki, że JESTEŚCIE!!!!! AGUSIA:) No ja wiem, że to właśnie ja cały czas pitoliłam tu na tymże forum o pozytywnych fluidach, ale jakoś tak mi wspomnienia wróciły......i wymiękłam :) ale tyko chwilowo - bo Wy od razu mnie kopłyście w tyłek (DZIĘKI WAM SERDECZNE!!!!!) i dziś caluśki dzień patrzyłam na moje Pisklaczki i poprostu promieniałam szczęściem, że SĄ i że wszelkie zagrożenia jakie gdzieś tam się czaiły na Nie nas minęły:). Ale to Wasza tylko i wyłącznie zasługa.........dzięki Wam wogóle już nie myślę co było rok temu, zmieniłam \"front\" teraz myślę: a rok temu dawali Małym marne szanse prawidłowego rozwoju, rok temu Kacperkowi wróżono najgorsze.....a tu PROSZĘ! jakie Rozrabiaki mi wyrosły!!!! Pan Bóg miał wobec nas plan........straszliwie mnie postraszył przez pierwsze 3 m-ce życia Dzieci, ale to było po coś - tak jak rok temu mówiłam, że przecież to wszystko MUSI być po coś, tak kilka dni temu o tym zapomniałam, i DZIĘKUJĘ za przypomnienie mi moich własnych słów:). AGUNIA - zdradź mi Kochanie - jakie Ty cudo zażywasz, że Cię tak szybko puściło? bo na mnie nic nie działa:(. No i jak możesz - podaj przepis (wytargaj od Sąsiadki!!!) na ten cudowny syropek, bo nie mogę patrzeć jak Maluchy się męczą, a też nie chcę Ich truć chemią zanadto (eurespal - o dziwo pomimo paskudnego smaku piją chętniej niż pyszne witaminki - ale to CHEMIA CHOLERNA!, Sterimar na przemian z Nasivinem, a jak zatkany nos w nocy to Otrivin, wapno w syropku - oto czym katuję własne Dzieci). Jeśli szukasz rady - polecam nasmarowanie stópek Karolusia maścią rozgrzewającą, pomaga - ja wczoraj Maluchom nasmarowałam i przez cały dzień nie użyłam Fridy - tylko po razie rano. Strasznie mi się miło na sercu zrobiło, jak przeczytałam Twoje komentarze po obejrzeniu zdjęć moich Pysiów:). Fakt faktem, że Kacperuś jest bardzo duży jak na takiego wcześniaczka, natomiast Zuzia to drobinka, ale moja Mama wspomina, że ja też taka malutka byłam w Jej wieku pomimo, że wcześniakiem nie byłam:) także poprostu Zuzia będzie drobineczką (mój Tato nazywa Ją swoją najukochańszą Odrobinką - ponoć na mnie też tak mówił:):):):)) Ja również pamiętam moment, kiedy do Was pierwszy raz po porodzie napisałam i ten kiedy pokazałam zdjęcia Maluszków (znacznie później niż rodziłam - kiedy już Wasze Szkrabiki były na świecie, bo nie chciałam Was stresować). I faktycznie nawet lekarzy dziw bierze, jakie to mądralinki i byczki z takich Kurczaczków wyrosły:). Miałam mnóstwo szczęścia w nieszczęściu.............naprawdę, aż samej mi się nie chce wierzyć (mając wciąż w pamięci przygotowywanie mnie przez lekarzy na to, że moje Dzieci nie będę w pełni sprawne). Kurczę.........to było tak niedawno! a tu już ROK PRAWIE!!!! Zuzia to faktycznie Kokieteczka mała, Jej uśmiech i westchnięcia zachwytu (pod warunkiem gdy ktoś się Nią zachwyca oczywiście!) zmiękczają dosłownie każdego..........mój Sąsiad, który stroni od Dzieci, a moje omijał zawsze szerokim łukiem - łypnął tylko okiem na Maluchy i tyle - sam się nie oparł Jej kokieterii:) Teraz przychodzi do nas pod byle pretekstem i od razu Małą na ręce bierze:) a Ona oczywiście zachwycona:D tuli się, chce dawać całuski, robi cacy-cacy, pokazuje delikatnie paluszkiem oko, nos i ucho:). Także Maleńka jak widać \"głaz\" potrafi ruszyć:), wogóle z notorycznej płakusi przeistoczyła się w notoryczną śmieszkę:D. Choć potrafi popaść ze skrajności w skrajność - moja Zuzieńka generalnie jest albo roześmiana od uszka do uszka, albo płacząca tak , że serducho pęka:). Dziękuję Ci Kochana za komplementy pod adresem Maluszków:). Sporo czasu poświęciłaś obejrzeniu zdjęć :) - za co również Ci DZIĘKUJĘ:). Kurczę........codziennie obiecuję sobie, że wrzucę zdjęcia aktualne do albumu Bliźniaków...........i zawsze coś się znajdzie:(, ale teraz - jak tylko zdołam obrobić zdjęcia do wystawienia na Allegro - zaraz wrzucę zdjęcia Maluszków do albumu i dam znać:). W sumie niewiele się zmieniły pod względem urody....no....może są już bardziej Dzidziami niż Bobaskami no i są większe:) , ale pod względem urody się mało zmieniają (albo ja tak uważam, bo widuję na codzień). w każdym razie zobowiązuję się do nadrobienia zaległości - po troszkę:) CHANTALL Twoja CHantalka Maleńka to poprostu modelka!!!! tak pięknie się uśmiecha do obiektywu! A jej oczy! przecpiękne - takie błękitne:) jak Twoje:) wogóle podobna Mała do Ciebie bardzo!!!! - świetnie, że Maluśka tak pięknie się rozwija:) A te oczęta to mi się po nocach śnić będą - SA NIESESAMOWICIE BŁĘKITNIE I URZEKAJĄCE!!!! ALFI Ja myślę, i w tym momencie przekazuję POZYTYWNE FLUIDY Tobie i Jasiowi - na pewno za kilka dni Jasio odzyska formę, i będziesz mogła pochwalić się nam tutaj jakie nowe \"sztuczki\" Twój Książę wymyślił:). A co do awarii ciepła współczuję, i dzięki Bogu, że już macie ciepluśko:) A teraz obiecana wczoraj moja okrutna przygoda. Otóż.........przyznam Wam się, że pierwszy raz od urodzenia Bliźniaków ........ spanikowałam kompletnie. Moje Maluszki pojadają sobie paluszki od jakichś 2 tygodni - daję po troszeczkę, bo twarde i ciężko się rozpuszczają, do wczoraj radziły sobie z nimi rewelacyjnie - mymlały aż odrobinka paluszka się nie rozpuściła i dopiero wówczas połykały. Wczoraj byliśmy z wizytą u Sąsiadów, Zuzi palucha dawała Ciocia a ja miałam Ją na kolanach i patrzyłam, czy sobie radzi. Po kolejnym kęsie moja Mała Perełka postanowiła się zachwycić Ciocią i............wciągnęła w wyrazie zachwytu powietrze, a wraz z nim kawałeczek paluszka........zaczęła masakrycznie kaszleć, miała problemy z załapaniem oddechu, tak więc od razu Małą obróciłam na brzuszek głową skierowaną w dól, klepię i klepię, a Ona nie może wydobyć z siebie płaczu i mi słabnie na rękach, więc ją chwyciłam za nóżki jedną ręką a drugą w pionie klepię........Mała sinieje w oczach i traci przytomność, roztrzęsłam się i wykrzyczłam do Męża z błagalnym wzrokiem ZRÓB COŚ!!!! więc wziął Ją ode mnie (mnie w tym czasie zesłabiło, i ręce mi się zaczęły trząść jak nigdy dotąd) i widząć co się ze mną dzieje - jak był przerażony, tak w sekundzie odzyskał kontrolę nad sobą, klepną Małą kilka razy między łopatkami i dzięki Bogu zwymiotowała feralny kawałek paluszka, z fioletowej zaczęła się robić czerwona, więc już wiedziałam, że sytuacja wraca do normy, wzięłam Kuleczkę moją w ramiona i uspakajałam z przeraźliwego płaczu - Jezu..............łapy mi drżały, ale nigdy Jej donośny płacz tak bardzo mnie nie cieszył! - Zuzia po 10 min. się uspokoiła wtulona we mnie i wczepiona paluszkami w moje plecy, po czym zaczęła normalnie się śmiać i bawić...........obserwowała, oczywiście Jej oddech przez całą noc (nie zmrużyłam oka - bo Kacperka miałam na rękach, inaczej od razu się wybudzał, a Zuzia spała wtulona w moje ramię obok. Mąż niby miał nad Nią czuwać, ale same wiecie jak to jest z chłopami - jak zaśnie to na amen:) Cholera...........wszyscy mi wokół tłumaczą, że to nie moja wina, że nie mogłam takiej sytuacji przewidzieć, ani jej zapobiec........ale ja wciąż czuję się winna, mimo, że oka z Zuzi nie spuściłam na sekundę........może i mają rację, jednak ja się czuję winna, jak mogłam do takiej sytuacji dopuścić?:(. Doła nie łapię - jeszcze - ale wciąż sobie tę wczorajszą sytuację wyrzucam. Niby wiem, że takie rzeczy się zdarzają, nawet pomimo patrzenia w Dziecię jak sroka w kość, jednak ten widok siniutkiej Zuzi mnie dobija.............niby wiem, że to nie moja wina (na zdrowy rozum), ale wyrzucam sobie, że się zdecydowałam na odrobinę paluszków................same wiecie co czuję - co Wam będę mówić. Jednak wedle zasady - mimo złego jest super - nie tracę pogody ducha - owszem Zuzieńka moja Ukochana przyprawiła mnie o zawał serce - długo nie mogłam dojść do siebie po tym zdarzeniu- przez całą noc drżały mi ręce, zero snu. Ale suma summarum w końcu wszystko skończyło się dobrze - i to mnie trzyma z dala od dołka:). Ojoj się rozpisałam! Lecę spać - bo na Małżonka czujność dziś nie mam co liczyć...............nawalił się jak messerszmit i ledwie zdoła gadać:), no ale jestem wyrozumiała - raz na jakiś czas Mu się należy (choć nadal mi robi przykrości - ostatnio On sam podjął poważną rozmowę - powiedziałam Mu czemu jestem taka nerwowa, wsakazałam jak mnie traktuje i na jakiś czas chyba poszedł po rozum do głowy - na ile - nie wiem.........dziś, ze względu na fakt,że się zabzryngolił - będę wyrozumiała........pewnie koleją noc mam zarwaną, bo Kacpero się budzi non stop........co 10 min - katar - ale jakoś wytrzymam..........może za to jutro da mi pospać Jedno Kruszątko, bądź Drugie trochę dłużej.............najgorsze jest to, że mam zaległości w pracy, nie wiem jak to nadrobię, ale jakoś muszę - w końcu czas to pieniądz jakby nie patrzył) Całuski i uściski dla Was i Maluszków!!!!
  24. Witajcie Kochane moje... Ja tylko na chwilkę, bo mam mały pomór w domu. Zuzia smarkata, Kacperek smarkaty i ja na domiar złego również - ledwie na oczy patrzę. Chciałam Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za słowa otuchy i kopniaki:) tego mi trzeba było. Choć obrazy sprzed prawie roku mi się po nocach śnią (wczoraj znów obudziłam się w środku nocy i zasnąć nie mogłam), jednak po Waszych słowach doszłam do wniosku, że właśnie będę o tamtym okresie myśleć pozytywnie. I faktycznie AGUŚ - przypomniałaś mi właśnie co wciąż powtarzałam rok temu......że TO CAŁE ZAMIESZANIE JEST PO COŚ! i masz rację, że świadomość jak bardzo serce mi krwawiło w tamtych chwilach, gdy moje Pysie mnie potrzebowały, a ja musiałam Je tam same zostawiać na noc, dodaje mi cierpliwości i sił od pierwszego dnia pobytu Maluszków ze mną w domu:), no kurczę.........tak jak piszesz - Pan Bóg - skoro pozwolił, by moje Dzieciątka pomimo bardzo ciężkiego startu wyszły na prostą - zrobił mi taką niespodziankę PO COŚ - i już wiem po co:). pewnie gdyby nie wspomnienie minionych chwil w chwilach słabości już dawno bym padła jak stówka na ladę............od dziś pomimo koszmarów nocnych - będę się uśmiechała, przecież mam takie Słodkie, Piękne Dzieciaczki - Rozrabiaczki! czyż trzeba więcej do szczęścia???? no jasne, że nie:) ALFI Owszem........Was podtrzymuję jak mogę na duchu - staram się stawiać w pionie, ale kurczę.....ja już rok temu obawiałam się jak ja przeżyję pierwsze urodziny moich Dzieci..........ale ze wszystkich sił z pomocą Waszą (bo ona jest naprawdę nieoceniaona i ZAWSZE w porę) przejdę przez ten trudny czas z podniesionym nosem i ani łezki nie uronię:) tak właśnie sobie postanowiłam i tak też będzie - dzięki Wam !!!! Resztę napiszę jutro bo mi z nosa cieknie jak cholera, a poza tym już coś Kacperuś kwęka (biedactwo moje Ukochane) - Zuzia śpi w objęciach Taty - lecę, jutro Wam napiszę jaką dziś przeżyłam chwilę grozy..........pierwszy raz w życiu wpadłam w paniekę....i nie wiedziałam co robić, poprostu zamarłam, po czym się roztrzęsłam - ale spokojnie - zdradzę tylko, że ofiar w ludziach brak i wszystko na szczęście skończyło się dobrze. Ściskam Was mocno - moje Dobre Duszyczki i Wasze Słodkie i Kochane Dzieciaczki:) dla każdego po serdecznym buziaku od ciotki Ewy!!!!!!
  25. Witajcie Kochane. KASIU - Jezu jaka ta Twoja Księżniczka piękna!!!! no i ta Jej czupryna! MASAKRA!!!! oj udała Wam się Córeczka udaaaała! NHUNHA Nie katuj się tymi myślami typu - co mi do łba itp. przynajmniej teraz już wiesz, że ze związku z tatą Filipka nic nie będzie. Gratuluję Filipkowi pierwszego stania w pionie:D Strasznie mi przykro, że Mały choruje, ale mam nadzieję, że to tylko osławione ząbale - przy nich katar również może wystąpić, a nawet zapalenie oskrzeli. No ale co by to nie było Mały się męczy - a to nie jest fajne. Także życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!!! ALFI Widzę, że Jasio też zainfekowany - i również życzę szybkiego powrotu do zdrowia. I mam nadzieję, że pan doktor......wie co robi, i że syropek pomoże. ANESIA Ja jestem co do Olki dobrej myśli - na pewno nic poważnego Jej nie jest - musisz się cholernie denerwować - nawet wiem jak bardzo !!! ale pamiętaj!!! TYLKO pozytywne myślenie i nie pokazuj Olce, że się martwisz! Napisz czy lepiej śpi po hydrooxulinie - mam nadzieję, bo straszliwie widzę się męczycie i Ty i Olka:(. CHANTALL Pamiętam jak opisywałaś Twoją sytuację po stracie Ukochanego Dziadka....pamiętam, jak bardzo żałowałaś że nie możesz pojechać na pogrzeb. Tęsknota za Ukochanymi to ludzka rzecz.....ja do dziś jak staję nad mogiłą moich Ukochanych Dziadków (również uczestniczyli w moim wychowaniu - Rodzice pracowali, a ja spędzałam u Dziadków dnie i popołudnia i strasznie się do Nich przywiązałam - do tego od zawsze byłam najukochańszą wnusią mojej Babci, miała dla mnie WIELKIE serce......) odczuwam pustkę i żal, że Ich nie ma przy mnie. Pamiętam jak rodziłam Maluszki, leżąc na porodowym łóżku i nie mogąc zasnąć zastanawiałam się czy Babcia wie co się dzieje.........widać wiedziała, bo pieczę nad moimi Dzieciątkami, a swoimi Prawnukami razem z Dziadziusiem trzymali i tam musieli nieźle Pana Boga za uszy ciągnąć by trauma jaką przeżyłam rok temu posiadała szczęśliwe zakończenie:). Jestem przekonana, że moje Pysie są pod płaszczem ochronnym moich Dziadków (zawsze Babcia mi mówiła: mam nadzieję, że dożyję chwili, gdy będę mogła na świecie powitać twoje Dziecko, a mojego Prawnuka/Prawnuczkę.........) pewnie teraz z góry patrzy z dumą na swoje Prawnuczęta i dodaje mi sił w życiu codziennym i pokonywaniu jego trudów. Twój Ukochany Dziadziuś na pewno również patrzy na Ciebie, Chantallkę i Twojego Męża tam z góry z radością i daje kuksańca jednego po drugim Panu Bogu, gdy coś zaczyna iść nie tak:). A u nas wycieczka na cmentarze......niestety na naszej \"nekropolii\" sądeckiej tłum ludzi nie zwracających uwagi na to, że w wózku siedzi Dziecko, tak więc kilka razy ktoś mi przelazł po nim, jak ja nie lubię takich tłumów!. Do tego wszyscy się pchali i musiałam przepuszczać ludzi idących naprzeciw, bo za cholerę nie chciał nikt przepuścić mnie, a z wózkiem pchała się nie będę, bo mam na uwadze siedzące w nim Dzieciątko. W skutek powyższego nie odwiedziłam, a przeleciałam po grobach najbliższych......no i Maluchy trochę zmarzły:(. Zuzia wczoraj coś troszkę katarzyła, dziś już dostała katarku, mam nadzieję, że na tym się skończy, wczoraj podałam Jej efferalgan, dziś już eurespal nasivin i wapno. Mam nadzieję, że pomoże taka kilkudniowa kuracja, jeszcze jutro nasmaruję Jej na noc nóżki maścią rozgrzewającą i wsadzę do łóżeczka czosnek.......zobaczymy, może uda nam się uniknąć choróbska. No i ja też coś nie bardzo się czuję, boli mnie gardło, od rana mam katar.....zażyłam już różne różności na powyższe przeziębienie, mam nadzieję, że za góra 3 dni minie. No i powoli łapie mnie dół okropny..........rok temu od dnia 1 listopada zaczęłam staczać się po równi pochyłej wprost na łóżko porodowe. Po wizytach na grobach najbliższych się rozchorowałam.........i po 9 dniach urodziły się Maluszki..........strasznie mi ciężko jak sobie to wszystko przypominam, no i boję się dnia 10 listopada, kiedy Maluchy kończą roczek.............boję się czy wspomnienia mnie nie przyprawią o łzy, a chcę się cieszyć! z tym, że za cholerę nie potrafię zabić w sobie tych wspomnień............chcę, próbuję nie myśleć, ale one natrętnie zaprzątają mi cały czas głowę........do tego ta pogoda.........jak rok temu:(
×