Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

też przyszła - już obecna mama

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez też przyszła - już obecna mama

  1. Cześć Kobietki Kochane:) OSTI Weź przestań z tym podziwianiem. Moje Maluszki dadzą czasem pospać dłużej - np. do 12, dlatego siedzę do 4. Choć teraz troszkę krócej......przeziębienie mnie dobija. Mam nadzieję, że ten cholerny raport nie będzie zbyt \"ostry\" trzymam kciuki! Gratuluję przeprowadzki:) Fajnie, że Oleńka już zaczyna tuptać sama:), choć pewnie od \"prowadzania\" za rączkę plecy Ci więdną:) (znam to;), mam x2!). Może prowadzaj Maleńką , na \"szelkach\" z pieluszki? Wkładasz tetrówkę pod paszki i chwytasz za dwa końce, ja ostatnio tak pozwalam Pisklaczkom chodzić, choć Oni i tak wolą za łapkę:D. NHUNHA Hehehehe - to tak jakbym widziała moje Bliźniaki, jeszcze dobrze oczątek nie otworzą (Zuzia wstaje z zamkniętymi!) i już HOP i stoją w łóżeczkach. Zuzia się wydziera tak, że umarłego by zerwała na równe nogi......jest to wysokotonowe, głośne i \"upierdliwe\";) do granic, baaardzo długie \"aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa\"!!!. Dopiero jak zwlekę swoje zwłoki do pozycji siedzącej na łóżku Mała rozbrajająco wyciąga łapeczki w moją stronę i woła \"mammma!\":D. Kacperek po etapie \"mamowania\" uparł się na Tatusia - i budząc się wstaje natychmiast, po czym hipkając w łóżeczku woła \"taaaata\", albo też staje w ogromnym rozkroku z uśmieszkiem na twarzyczce i klaszcze łapkami wołając \"taaata, taaata,taaata\":D, ale \"kocurzy\" się nadal tylko z mamucią \"Cycuś\" mój:D. CHANTALLKO Współczuję Ci bólów głowy jak cholera - mnie też ostatnio boli codziennie (ciśnienie) ale po zażyciu tabletki mija w 15 min. Dobrze, że Ci minęły, bo to wyjątkowo nieprzyjemny ból.... Co do zasypiania na rękach. U mnie Zuzka inaczej nie zaśnie - dzięki Bogu udało mi się Ją nauczyć zasypiania w ten sposób nie na stojaka, a raczej \"chodzonego\", a na siedząco - znaczy ja siedzę i Ją usypiam na rękach.....przynajmniej kręgosłup mi nie zastrajkuje zupełnie... . Kacperek jak zasypiał sam - i nie chciał za Chiny na rękach - tak teraz TYLKO na rękach, choć na siedząco (ja) na szczęście. Zauważyłam, że tak u Kacperka się stało przy ząbkowaniu - dolne jedynki to nie był problem. Mały poczuł potrzebę zasypiania na rękach gdy zaczęły Mu wyłazić górne jedynki, a obecnie właśnie dojrzałam bąbelki w miejscu górnych dwójek i Mały zasypia bardzo ciężko, do tego katar dochodzi. Także wydaje mi się - z obserwacji - że ta potrzeba zasypiania w bezpiecznych ramionach mamy jest spowodowana ząbkowaniem. Zobaczymy jak będzie jak już ząbale na chwilę odpuszczą... KASIA L. Moje Małe też protestują bardzo jak tylko Fridę widzą. Kacperek dodatkowo jest tak silny, że nie jestem sobie w stanie z Nim poradzić inaczej niż - \"siadając\" na Nim. Otóż - blokuję Mu łapki między udami, jedną ręką trzymam główkę, a drugą operuję Fridą, względnie solą morską, bądź kropelkami. Mały płacze jakby Go ze skóry obdzierali, ale staram się o tym nie myśleć i mieć na względzie dobro wyższego rzędu - Jego komfort, oraz prewencyjne działanie w celu \"nie zejścia\" kataru na oskrzela. Oczywiście odciąganie przeprowadzam najsprawniej jak się da, później Go mocno tulę, On się wyżali i się wycisza.... . Z Zuzią jest trochę prościej, no i Mała tak bardzo nie protestuje (choć na początku protestowała baaaaaardzo, łącznie z zapominaniem się), ale chyba do Niej dotarło, że po tym zabiegu może spokojnie sobie podoić smoka swojego ukochanego:). AGUŚ To bardzo radosna wiadomość, że z Karolkiem neurologicznie ok! Strasznie się cieszę!!!!. I to prawda, że są takie \"dojęte\" Szkrabiki, które mają w nosie raczkowanie - od razu chcą chodzić! :D ALFI - daję mleko krowie - dolewam troszkę do mleka modyfikowanego z chrupkami, bądź kaszką manną. - kaszkę mannę podaję blkawiczną (gotować 2 min.). Podaję ją i na mleku modyfikowanym (z dodatkiem krowiego) - gotuję kachę na wodzie z dodatkiem mleka krowiego, robię modyfikowane, wlewam do przesudzonej kaszki, mieszam, plewam sokiem malinowym, bądź dodaję owoców i daję Maluchom. Kaszkę gotuję również na rozołku, krupniczku, zagęszczam nią gulaszyki i potrwaki. Moje Maluchy za nią przepadają, jak widzą na łyżeczce kaszkę piszczą z radości:D. Tak więc robię Im ją często - nawet 4 razy w tygodniu:). - ja Maluchom daję szyneczkę z indyka, kurczaczka gotowaną, parówki cielęce lub drobiowo - cielęce, powoli daję gotowaną szynkę wieprzową. Maluszkom podałam wędlinkę i parówki cielęce w 10 m-cu życia, i nic Im nie jest. - Moje Małe też tak namiętnie wgryzają się w moje ciało - zwłaszcza upodobały sobie ramiona - Kacperek ostatnio stara się mnie kłapnąć jak Mu chcę np. nosek wyczyścić, albo jak Mu zapinam ubranka:D, Złośnik jeden! Mam już oznaczone ramiona przez \"imponujący\" zgryz Maluchów :D - ja Maluszki ubieram następująco - jak jest ok. 13-15 st. zakładam Im bodziaki z dł. rękawkiem, na to bluzeczki welurkowe np, na nózie rajstopki, spodenki, oraz kurteczkę \"wiatrówkę\" na polarkach, na główki czapki z grubszej bawełny. Jeśli temp. jest niższa, bodziaki z dł. rękawkiem, bluzy j.w., bądź - jak jest chłodniej (zazwyczaj 5 st do 2-3) polarki, grubsze spodnie - na polarku oczywiście na rajstopki, na to lekko ocieplane kurteczki (na polarku z cienką warstwą ocieplenia) i cieńsze dzianinowe czapeczki. Jeśli temperatura spadnie poniżej 2 st, założę bodziaki j.w. bluzy welurkowe, spodnie np. jeansy oraz kombinezoniki. Oczywiście zakładam rónież buciki - narazie jesienna, ale niebawem będzie trzeba zakupić coś cieplejszego. - obiadki zazwyczaj gotuję na 2 dni i takie też podaję Maluchom. - zabwy z Maluszkiem. Moje uwielbiają turlanie piłką, gonienie (ostatnio nauczyły się gonić siebie wzajemnie), nauka \"tu jest oczko, a tu nosek\", zabawo-nauka \"lampa-nos\", włączanie i wyłączanie światła, trafianie klockami o różnych kształtach w odpowiednie otworki - we wiadereczku, kosi-kosi, śpiewanie (śpiewają po swojemu ze mną), róznego rodzaju karuzele, samolociki itd., nakładanie kóleczek na palik (piramidka), garczkowa orkiestra, tańce z Maluszkami - znaczy ja skaczę i robię z siebie pajaca do muzyki (polecam program od 8 rano na VH1 - rock your baby!!!!) a One tańczą stojąc w łóżeczkach i rechocząc się jak Szalone, bądź śpiewając - jak ja Im śpiewam - razem ze mną. - co do nocnika się nie wypowiem, ponieważ ostatnio moja neurolog na moje zapytanie odnośnie powyższego, powiedziała, że to jeszcze nie czas, ponieważ dziecko w wieku ok. 1,5 roczku dopiero nabywa świadomość odczuwania potrzeby siusiu czy kupki, a poza tym półtoraroczne Dzieciątko uczy się szybciej i szybciej zapamiętuje pewne schematy niż dziecko roczne....... A moje Maluchy poprostu za Ciny Ludowe nie chcą siedzieć i się bawić w łóżeczkach..........nawet chwilki, interesuje Je tylko i wyłącznie podłoga oraz wszystko przy czym daje się wstać i postać samemu. Kacperek za nic nie chce się przekonać do złażenia z łóżka tyłem.......On woli na \"nura\" przeraża mnie to (dwa razy upadek, dzięki Bogu nic złego się nie stało!) i dlatego łóżko rano obkładam poduchami miękkimi............ale i tak się boję jak cholera o ten Jego nawyk niebezpieczny i wciąż Go uczę jak się schodzi ! a On ma mnie gdzieś!!!. Kacperkowi nadal rosną już częściowo widoczne MEGA JEDYNKI GÓRNE do tego jak wcześniej wspomniałam - widać bąble zwiastujące górne dwójki, tak więc Malutki najchętniej 24 h na dobę przebywałby na moich rękach.......... u Zuzi pojawiła się prawa górna jedynka - Mała marudna, ale da się przeżyć. Widzi mi się, że Maluszki moje znów szykują mi wymianę garderoby......i duży skok w kwestii wzrostu, bo załapały \"wilczy\" apetyt. Dzis jadły jak Szalone przez cały dzień, obiad zjadły z dwóch dań, na dobicie deserek - w sumie ok. 350 ml pożywienia..........brzuszki miały takie wielkie, że nie miały sił się ruszać, po takim osiłku uwaliły się w łóżeczkach i tylko bawiły się na leżąco zabawkami będącymi w zasięgu łapek:D:D:D:D MASAKRA! ja nie nadążam z tą wymianą garderoby!!! Ok. Kończę bo Bliźniaki się domagają papania powoli Całuski!
  2. Witam moje Ukochane Towarzyszki doli i niedoli:) Co ja bez Was bym zrobiła?! Dzięki, że JESTEŚCIE!!!!! AGUSIA:) No ja wiem, że to właśnie ja cały czas pitoliłam tu na tymże forum o pozytywnych fluidach, ale jakoś tak mi wspomnienia wróciły......i wymiękłam :) ale tyko chwilowo - bo Wy od razu mnie kopłyście w tyłek (DZIĘKI WAM SERDECZNE!!!!!) i dziś caluśki dzień patrzyłam na moje Pisklaczki i poprostu promieniałam szczęściem, że SĄ i że wszelkie zagrożenia jakie gdzieś tam się czaiły na Nie nas minęły:). Ale to Wasza tylko i wyłącznie zasługa.........dzięki Wam wogóle już nie myślę co było rok temu, zmieniłam \"front\" teraz myślę: a rok temu dawali Małym marne szanse prawidłowego rozwoju, rok temu Kacperkowi wróżono najgorsze.....a tu PROSZĘ! jakie Rozrabiaki mi wyrosły!!!! Pan Bóg miał wobec nas plan........straszliwie mnie postraszył przez pierwsze 3 m-ce życia Dzieci, ale to było po coś - tak jak rok temu mówiłam, że przecież to wszystko MUSI być po coś, tak kilka dni temu o tym zapomniałam, i DZIĘKUJĘ za przypomnienie mi moich własnych słów:). AGUNIA - zdradź mi Kochanie - jakie Ty cudo zażywasz, że Cię tak szybko puściło? bo na mnie nic nie działa:(. No i jak możesz - podaj przepis (wytargaj od Sąsiadki!!!) na ten cudowny syropek, bo nie mogę patrzeć jak Maluchy się męczą, a też nie chcę Ich truć chemią zanadto (eurespal - o dziwo pomimo paskudnego smaku piją chętniej niż pyszne witaminki - ale to CHEMIA CHOLERNA!, Sterimar na przemian z Nasivinem, a jak zatkany nos w nocy to Otrivin, wapno w syropku - oto czym katuję własne Dzieci). Jeśli szukasz rady - polecam nasmarowanie stópek Karolusia maścią rozgrzewającą, pomaga - ja wczoraj Maluchom nasmarowałam i przez cały dzień nie użyłam Fridy - tylko po razie rano. Strasznie mi się miło na sercu zrobiło, jak przeczytałam Twoje komentarze po obejrzeniu zdjęć moich Pysiów:). Fakt faktem, że Kacperuś jest bardzo duży jak na takiego wcześniaczka, natomiast Zuzia to drobinka, ale moja Mama wspomina, że ja też taka malutka byłam w Jej wieku pomimo, że wcześniakiem nie byłam:) także poprostu Zuzia będzie drobineczką (mój Tato nazywa Ją swoją najukochańszą Odrobinką - ponoć na mnie też tak mówił:):):):)) Ja również pamiętam moment, kiedy do Was pierwszy raz po porodzie napisałam i ten kiedy pokazałam zdjęcia Maluszków (znacznie później niż rodziłam - kiedy już Wasze Szkrabiki były na świecie, bo nie chciałam Was stresować). I faktycznie nawet lekarzy dziw bierze, jakie to mądralinki i byczki z takich Kurczaczków wyrosły:). Miałam mnóstwo szczęścia w nieszczęściu.............naprawdę, aż samej mi się nie chce wierzyć (mając wciąż w pamięci przygotowywanie mnie przez lekarzy na to, że moje Dzieci nie będę w pełni sprawne). Kurczę.........to było tak niedawno! a tu już ROK PRAWIE!!!! Zuzia to faktycznie Kokieteczka mała, Jej uśmiech i westchnięcia zachwytu (pod warunkiem gdy ktoś się Nią zachwyca oczywiście!) zmiękczają dosłownie każdego..........mój Sąsiad, który stroni od Dzieci, a moje omijał zawsze szerokim łukiem - łypnął tylko okiem na Maluchy i tyle - sam się nie oparł Jej kokieterii:) Teraz przychodzi do nas pod byle pretekstem i od razu Małą na ręce bierze:) a Ona oczywiście zachwycona:D tuli się, chce dawać całuski, robi cacy-cacy, pokazuje delikatnie paluszkiem oko, nos i ucho:). Także Maleńka jak widać \"głaz\" potrafi ruszyć:), wogóle z notorycznej płakusi przeistoczyła się w notoryczną śmieszkę:D. Choć potrafi popaść ze skrajności w skrajność - moja Zuzieńka generalnie jest albo roześmiana od uszka do uszka, albo płacząca tak , że serducho pęka:). Dziękuję Ci Kochana za komplementy pod adresem Maluszków:). Sporo czasu poświęciłaś obejrzeniu zdjęć :) - za co również Ci DZIĘKUJĘ:). Kurczę........codziennie obiecuję sobie, że wrzucę zdjęcia aktualne do albumu Bliźniaków...........i zawsze coś się znajdzie:(, ale teraz - jak tylko zdołam obrobić zdjęcia do wystawienia na Allegro - zaraz wrzucę zdjęcia Maluszków do albumu i dam znać:). W sumie niewiele się zmieniły pod względem urody....no....może są już bardziej Dzidziami niż Bobaskami no i są większe:) , ale pod względem urody się mało zmieniają (albo ja tak uważam, bo widuję na codzień). w każdym razie zobowiązuję się do nadrobienia zaległości - po troszkę:) CHANTALL Twoja CHantalka Maleńka to poprostu modelka!!!! tak pięknie się uśmiecha do obiektywu! A jej oczy! przecpiękne - takie błękitne:) jak Twoje:) wogóle podobna Mała do Ciebie bardzo!!!! - świetnie, że Maluśka tak pięknie się rozwija:) A te oczęta to mi się po nocach śnić będą - SA NIESESAMOWICIE BŁĘKITNIE I URZEKAJĄCE!!!! ALFI Ja myślę, i w tym momencie przekazuję POZYTYWNE FLUIDY Tobie i Jasiowi - na pewno za kilka dni Jasio odzyska formę, i będziesz mogła pochwalić się nam tutaj jakie nowe \"sztuczki\" Twój Książę wymyślił:). A co do awarii ciepła współczuję, i dzięki Bogu, że już macie ciepluśko:) A teraz obiecana wczoraj moja okrutna przygoda. Otóż.........przyznam Wam się, że pierwszy raz od urodzenia Bliźniaków ........ spanikowałam kompletnie. Moje Maluszki pojadają sobie paluszki od jakichś 2 tygodni - daję po troszeczkę, bo twarde i ciężko się rozpuszczają, do wczoraj radziły sobie z nimi rewelacyjnie - mymlały aż odrobinka paluszka się nie rozpuściła i dopiero wówczas połykały. Wczoraj byliśmy z wizytą u Sąsiadów, Zuzi palucha dawała Ciocia a ja miałam Ją na kolanach i patrzyłam, czy sobie radzi. Po kolejnym kęsie moja Mała Perełka postanowiła się zachwycić Ciocią i............wciągnęła w wyrazie zachwytu powietrze, a wraz z nim kawałeczek paluszka........zaczęła masakrycznie kaszleć, miała problemy z załapaniem oddechu, tak więc od razu Małą obróciłam na brzuszek głową skierowaną w dól, klepię i klepię, a Ona nie może wydobyć z siebie płaczu i mi słabnie na rękach, więc ją chwyciłam za nóżki jedną ręką a drugą w pionie klepię........Mała sinieje w oczach i traci przytomność, roztrzęsłam się i wykrzyczłam do Męża z błagalnym wzrokiem ZRÓB COŚ!!!! więc wziął Ją ode mnie (mnie w tym czasie zesłabiło, i ręce mi się zaczęły trząść jak nigdy dotąd) i widząć co się ze mną dzieje - jak był przerażony, tak w sekundzie odzyskał kontrolę nad sobą, klepną Małą kilka razy między łopatkami i dzięki Bogu zwymiotowała feralny kawałek paluszka, z fioletowej zaczęła się robić czerwona, więc już wiedziałam, że sytuacja wraca do normy, wzięłam Kuleczkę moją w ramiona i uspakajałam z przeraźliwego płaczu - Jezu..............łapy mi drżały, ale nigdy Jej donośny płacz tak bardzo mnie nie cieszył! - Zuzia po 10 min. się uspokoiła wtulona we mnie i wczepiona paluszkami w moje plecy, po czym zaczęła normalnie się śmiać i bawić...........obserwowała, oczywiście Jej oddech przez całą noc (nie zmrużyłam oka - bo Kacperka miałam na rękach, inaczej od razu się wybudzał, a Zuzia spała wtulona w moje ramię obok. Mąż niby miał nad Nią czuwać, ale same wiecie jak to jest z chłopami - jak zaśnie to na amen:) Cholera...........wszyscy mi wokół tłumaczą, że to nie moja wina, że nie mogłam takiej sytuacji przewidzieć, ani jej zapobiec........ale ja wciąż czuję się winna, mimo, że oka z Zuzi nie spuściłam na sekundę........może i mają rację, jednak ja się czuję winna, jak mogłam do takiej sytuacji dopuścić?:(. Doła nie łapię - jeszcze - ale wciąż sobie tę wczorajszą sytuację wyrzucam. Niby wiem, że takie rzeczy się zdarzają, nawet pomimo patrzenia w Dziecię jak sroka w kość, jednak ten widok siniutkiej Zuzi mnie dobija.............niby wiem, że to nie moja wina (na zdrowy rozum), ale wyrzucam sobie, że się zdecydowałam na odrobinę paluszków................same wiecie co czuję - co Wam będę mówić. Jednak wedle zasady - mimo złego jest super - nie tracę pogody ducha - owszem Zuzieńka moja Ukochana przyprawiła mnie o zawał serce - długo nie mogłam dojść do siebie po tym zdarzeniu- przez całą noc drżały mi ręce, zero snu. Ale suma summarum w końcu wszystko skończyło się dobrze - i to mnie trzyma z dala od dołka:). Ojoj się rozpisałam! Lecę spać - bo na Małżonka czujność dziś nie mam co liczyć...............nawalił się jak messerszmit i ledwie zdoła gadać:), no ale jestem wyrozumiała - raz na jakiś czas Mu się należy (choć nadal mi robi przykrości - ostatnio On sam podjął poważną rozmowę - powiedziałam Mu czemu jestem taka nerwowa, wsakazałam jak mnie traktuje i na jakiś czas chyba poszedł po rozum do głowy - na ile - nie wiem.........dziś, ze względu na fakt,że się zabzryngolił - będę wyrozumiała........pewnie koleją noc mam zarwaną, bo Kacpero się budzi non stop........co 10 min - katar - ale jakoś wytrzymam..........może za to jutro da mi pospać Jedno Kruszątko, bądź Drugie trochę dłużej.............najgorsze jest to, że mam zaległości w pracy, nie wiem jak to nadrobię, ale jakoś muszę - w końcu czas to pieniądz jakby nie patrzył) Całuski i uściski dla Was i Maluszków!!!!
  3. Witajcie Kochane moje... Ja tylko na chwilkę, bo mam mały pomór w domu. Zuzia smarkata, Kacperek smarkaty i ja na domiar złego również - ledwie na oczy patrzę. Chciałam Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za słowa otuchy i kopniaki:) tego mi trzeba było. Choć obrazy sprzed prawie roku mi się po nocach śnią (wczoraj znów obudziłam się w środku nocy i zasnąć nie mogłam), jednak po Waszych słowach doszłam do wniosku, że właśnie będę o tamtym okresie myśleć pozytywnie. I faktycznie AGUŚ - przypomniałaś mi właśnie co wciąż powtarzałam rok temu......że TO CAŁE ZAMIESZANIE JEST PO COŚ! i masz rację, że świadomość jak bardzo serce mi krwawiło w tamtych chwilach, gdy moje Pysie mnie potrzebowały, a ja musiałam Je tam same zostawiać na noc, dodaje mi cierpliwości i sił od pierwszego dnia pobytu Maluszków ze mną w domu:), no kurczę.........tak jak piszesz - Pan Bóg - skoro pozwolił, by moje Dzieciątka pomimo bardzo ciężkiego startu wyszły na prostą - zrobił mi taką niespodziankę PO COŚ - i już wiem po co:). pewnie gdyby nie wspomnienie minionych chwil w chwilach słabości już dawno bym padła jak stówka na ladę............od dziś pomimo koszmarów nocnych - będę się uśmiechała, przecież mam takie Słodkie, Piękne Dzieciaczki - Rozrabiaczki! czyż trzeba więcej do szczęścia???? no jasne, że nie:) ALFI Owszem........Was podtrzymuję jak mogę na duchu - staram się stawiać w pionie, ale kurczę.....ja już rok temu obawiałam się jak ja przeżyję pierwsze urodziny moich Dzieci..........ale ze wszystkich sił z pomocą Waszą (bo ona jest naprawdę nieoceniaona i ZAWSZE w porę) przejdę przez ten trudny czas z podniesionym nosem i ani łezki nie uronię:) tak właśnie sobie postanowiłam i tak też będzie - dzięki Wam !!!! Resztę napiszę jutro bo mi z nosa cieknie jak cholera, a poza tym już coś Kacperuś kwęka (biedactwo moje Ukochane) - Zuzia śpi w objęciach Taty - lecę, jutro Wam napiszę jaką dziś przeżyłam chwilę grozy..........pierwszy raz w życiu wpadłam w paniekę....i nie wiedziałam co robić, poprostu zamarłam, po czym się roztrzęsłam - ale spokojnie - zdradzę tylko, że ofiar w ludziach brak i wszystko na szczęście skończyło się dobrze. Ściskam Was mocno - moje Dobre Duszyczki i Wasze Słodkie i Kochane Dzieciaczki:) dla każdego po serdecznym buziaku od ciotki Ewy!!!!!!
  4. Witajcie Kochane. KASIU - Jezu jaka ta Twoja Księżniczka piękna!!!! no i ta Jej czupryna! MASAKRA!!!! oj udała Wam się Córeczka udaaaała! NHUNHA Nie katuj się tymi myślami typu - co mi do łba itp. przynajmniej teraz już wiesz, że ze związku z tatą Filipka nic nie będzie. Gratuluję Filipkowi pierwszego stania w pionie:D Strasznie mi przykro, że Mały choruje, ale mam nadzieję, że to tylko osławione ząbale - przy nich katar również może wystąpić, a nawet zapalenie oskrzeli. No ale co by to nie było Mały się męczy - a to nie jest fajne. Także życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!!! ALFI Widzę, że Jasio też zainfekowany - i również życzę szybkiego powrotu do zdrowia. I mam nadzieję, że pan doktor......wie co robi, i że syropek pomoże. ANESIA Ja jestem co do Olki dobrej myśli - na pewno nic poważnego Jej nie jest - musisz się cholernie denerwować - nawet wiem jak bardzo !!! ale pamiętaj!!! TYLKO pozytywne myślenie i nie pokazuj Olce, że się martwisz! Napisz czy lepiej śpi po hydrooxulinie - mam nadzieję, bo straszliwie widzę się męczycie i Ty i Olka:(. CHANTALL Pamiętam jak opisywałaś Twoją sytuację po stracie Ukochanego Dziadka....pamiętam, jak bardzo żałowałaś że nie możesz pojechać na pogrzeb. Tęsknota za Ukochanymi to ludzka rzecz.....ja do dziś jak staję nad mogiłą moich Ukochanych Dziadków (również uczestniczyli w moim wychowaniu - Rodzice pracowali, a ja spędzałam u Dziadków dnie i popołudnia i strasznie się do Nich przywiązałam - do tego od zawsze byłam najukochańszą wnusią mojej Babci, miała dla mnie WIELKIE serce......) odczuwam pustkę i żal, że Ich nie ma przy mnie. Pamiętam jak rodziłam Maluszki, leżąc na porodowym łóżku i nie mogąc zasnąć zastanawiałam się czy Babcia wie co się dzieje.........widać wiedziała, bo pieczę nad moimi Dzieciątkami, a swoimi Prawnukami razem z Dziadziusiem trzymali i tam musieli nieźle Pana Boga za uszy ciągnąć by trauma jaką przeżyłam rok temu posiadała szczęśliwe zakończenie:). Jestem przekonana, że moje Pysie są pod płaszczem ochronnym moich Dziadków (zawsze Babcia mi mówiła: mam nadzieję, że dożyję chwili, gdy będę mogła na świecie powitać twoje Dziecko, a mojego Prawnuka/Prawnuczkę.........) pewnie teraz z góry patrzy z dumą na swoje Prawnuczęta i dodaje mi sił w życiu codziennym i pokonywaniu jego trudów. Twój Ukochany Dziadziuś na pewno również patrzy na Ciebie, Chantallkę i Twojego Męża tam z góry z radością i daje kuksańca jednego po drugim Panu Bogu, gdy coś zaczyna iść nie tak:). A u nas wycieczka na cmentarze......niestety na naszej \"nekropolii\" sądeckiej tłum ludzi nie zwracających uwagi na to, że w wózku siedzi Dziecko, tak więc kilka razy ktoś mi przelazł po nim, jak ja nie lubię takich tłumów!. Do tego wszyscy się pchali i musiałam przepuszczać ludzi idących naprzeciw, bo za cholerę nie chciał nikt przepuścić mnie, a z wózkiem pchała się nie będę, bo mam na uwadze siedzące w nim Dzieciątko. W skutek powyższego nie odwiedziłam, a przeleciałam po grobach najbliższych......no i Maluchy trochę zmarzły:(. Zuzia wczoraj coś troszkę katarzyła, dziś już dostała katarku, mam nadzieję, że na tym się skończy, wczoraj podałam Jej efferalgan, dziś już eurespal nasivin i wapno. Mam nadzieję, że pomoże taka kilkudniowa kuracja, jeszcze jutro nasmaruję Jej na noc nóżki maścią rozgrzewającą i wsadzę do łóżeczka czosnek.......zobaczymy, może uda nam się uniknąć choróbska. No i ja też coś nie bardzo się czuję, boli mnie gardło, od rana mam katar.....zażyłam już różne różności na powyższe przeziębienie, mam nadzieję, że za góra 3 dni minie. No i powoli łapie mnie dół okropny..........rok temu od dnia 1 listopada zaczęłam staczać się po równi pochyłej wprost na łóżko porodowe. Po wizytach na grobach najbliższych się rozchorowałam.........i po 9 dniach urodziły się Maluszki..........strasznie mi ciężko jak sobie to wszystko przypominam, no i boję się dnia 10 listopada, kiedy Maluchy kończą roczek.............boję się czy wspomnienia mnie nie przyprawią o łzy, a chcę się cieszyć! z tym, że za cholerę nie potrafię zabić w sobie tych wspomnień............chcę, próbuję nie myśleć, ale one natrętnie zaprzątają mi cały czas głowę........do tego ta pogoda.........jak rok temu:(
  5. zdjęcia, ja zajmuję się ich obróbką, wystawianiem aukcji, kontaktami z użytkownikami Allegro, rachunkami, księgowością, pakowaniem i wysyłką ciuszków, itp). Oczywiście w ciągu dnia \\\"kontrola\\\" nad wszystkim odbywa się z Dzieckiem na ręku, na stojąco, ale jakoś mi to nie przeszkadza:). Reasumując: zawsze byłam \\\"nocnym Markiem\\\" i tak zostało mi do dziś, siłą rzeczy rano ciężko mi wstać, dzięki Bogu mam Kinię i Ona to rozumie - współpracujemy jak dwa idealnie pasujące do siebie trybiki - składające się na idealną maszynę:). Kinia gotować nie umie, ale bardzo podgląda mnie jak to robię, ostatnio nawet postanowiła w domu u siebie ugotować pomidorówkę dla Maluszków - i poza tym, że Jej się śmietana zciachała - zupka była pyszna - choć Kinia i tak z sibie zadowolona nie była, bo nieco brakło do smaku.........jej zdaniem - ja tego nie odczułam. Jednym słowem - Ona pomaga jak może, ja ślęczę przy komputerze do 3 nad ranem...........i żadna z nas nie ma dość. Co do utrzymywania domostwa w należytym porządku - prawda jest taka, że mam zaległości może nie tyle w praniu i sprzątaniu co w prasowaniu.....ale przecież wszystkiego nie da się zrobić - na pewno w tym względzie to ja się winnam wstydzić przed Wami:). Także i u mnie pewne braki istnieją - nie jestem tak idealna jak sądzicie - jedynie poprostu mam \\\"dłuższą dobę\\\" niż Wy, ale już wiecie dlaczego - ja poprostu dostaję \\\"kopa\\\" nocą:), i przyzwyczaiłam się już do naszego rytmu dnia..... gdyby nie fakt, że mam okazję czasem pospać dłużej, pewnie byście już woziły na 1.11. kwiaty z ładnie pachnącymi korzeniami na moją mogiłę:). Wiecie? muszę Wam się troszeczkę pożalić. Otóż na moje ponad 200 komentarzy na Allgero zdarzyły mi się dwie zakały. Jedna wystawiła mi neutralny, druga negatywny komentarz.........jednej nie pasowało to, że paczka została uszkodzona w transporcie.........nie wiem do dziś jaka w tym moja wina, bo zapakowałam ją jak Pan Bóg przykazał, następnie zaczęłam pakować dodatkowo ciuszki w worki, i dlatego też m.in. doatałam negatywa:(..........na moich aukcjach zawsze zaznaczam, że w razie niezadowolenia klienta przyjmuję zwroty do 14 dni po zakończeniu auckcji , a baba mi wystawia negatywa: raz: nie czytając wzmianki o zwrotach, dwa: bo ciuszki \\\"śmierdzą\\\" - każdy ciuch jest odkażany w Anglii skąd jest przywożony do Polski - zapach to nic tylko odkażacz.......no i najbardziej kuriozalne - że ciuszki nieuprasowane! - dwa ostatnie zarzuty są dla mnie osobiście niezrozumiałe - przecież chyba logicznie przypuszczam - zresztą sama zawsze przy zakupie czy to nowego, czy używanego ciuszka tak postępuję - że każda Mama zanim założy dany ciuch swojemu Maluchowi zawsze go najpierw upierze i wyprasuje sama! Do tego po przepychance słownej na maila, gdzie Kupująca na żadne z moich wyjaśnień nie zareagowała jakimikolwiek argumentami a tylko szydzeniem ze mnie i obraźliwymi określeniami mojej osoby, na moje stwierdzenie, że poza tym, że doby by brakło bym ogarnęła dom, i Bliźniaki i sama nadrobiła zaległości w praniu i prasowaniu ubrań da moich Pysiów, to jak niby sobie wyobraża upranie i wyprasowanie ciuszków nowych bez metki (takie mam często, ponieważ kupuję najdroższe worki tzw. CREAM) a już nie wspominając o tych z metkami - ta mi odpala, że gadam głupoty i pyta które to niby były nowe, a już z metkami????? - otóż byłuy w zestawie i nowe bez metek i nowe z metkami. Wskazałam Jej więc spokojnie całą listę rzeczy nowych z metkami i bez, na co babsko milczy...........a mnie negatyw pozostał. Podejrzewam albo działanie konkurencji albo zemstę tej wcześniejszej z neutralnym - ja jej wystawiłam negatywny bo zwodziła mnie 2 tyg. z wpłatą..........w każdym razie jestem pewna, że baba nie przejrzała nawet zdjęć na aukcji (metki przy nówkach sfotografowane), a już na bank nie zajrzała nawet do paczki którą otrzymała............zgłosiłam sprawę do Allegro, ale nie liczę na pozytyne rozstrzygnięcie - generalnie oni nie ingerują w komentarze.......ale próba nie strzelba. Dziewczyny...........jeśli licytujecie coś na Allegro - czytajcie dokładnie opisy aukcji, po drugie - jeśli macie zastrzeżenie da jakości towaru najpierw napiszcie w tej sprawie maila do Sprzedawcy. Dopiero kiedy tenże Was zlewa wystawcie negatyw.......... Dla przykładu, właśnie jestem w trakcie załatwiania zwrotu jednej z paczek. Połowa ciuszków pomimo, że poza może 4 szt. rozm. spisany z metki , jest za małe. Kobieta napisała do mnie maila, postanowiła zwrócić towar, ja nie mam nic przeciwko naturalnie i właś nie czekam na paczkę od Niej - nie wystawiła ani neutrala , an i negatywa - postanowiła gtransakcję doprowadzić do samego końca. Ja sama zwracałam kilka rzeczy zakupionych na Allegro w ramach reklamacji - komentarz wystawiałam dopiero po ustosunkowaniu się Sprzedającego do moich \\\"pretensji\\\". Oj..... Maluchy głodnawe:) lecę karmić i w końcu z największą przyjemnością przytulić głowę do podusi:) Całuski i mocne uściski dla Was i MAluszków:) Cieszę się bardzo, że są zdrowe te Wasze Piękności:) wogóle cieszę się, że mam Was...........miejsce jedyne w swoim rodzaju, gdzie zawsze mogę się wyżalić i pochwalić.......pomimo prób ośmieszenia mnie i zniechęcania do bywania u Nas/Was.............. Całuski
  6. HOLA HOOOLA MOJE DROGIE!!! nie zachwycajcie się mną tak bo odlecę za chwilę jak gołębica (takie mi skrzydła rosną hehe). A tak na poważnie to radzę sobie tak jak sobie radzę tylko dzięki pomocy mojej Szwagierki. Ja biorę jednego Malucha do kuchni Ona zajmuje się w tym czasie drugim. Obydwie mamy więc oko na Szkraby - Rozrabiaki. Moja Zuzia uwielbia, gdy przejeżdżam z Nią w kojcu do kuchni i może sobie patrzeć jak coś tam gmeram w garach, poprostu patrzy jak sroka w kość i śledzi każdy mój ruch ręką:), dlatego mogę sobie spokojnie przy Niej cosik upichcić:). Jeśli chodzi o zupki to gotuję je zazwyczaj wieczorami, gdy Maluchy już śpią - jeśli trzeba ją zabielać - nie zabielam w ten sam wieczór a już nazajutrz, tuż przed obiadkiem. Jeśli robię pulpety to też je przygotowuję dzień wcześniej. Reszta na bierząco. Co do czasu..........hm........wiecie......moje Maluchy owszem chodzą późno spać, ale za to rano budzą się średnio ok. 8......9:30 a bywają i dni kiedy obudzą się o ww. porach na papu, pobantują z 20 min i o kosmetyczce już nie zasypiają - potrafią tak sapć nawet i do 12 w południe - więc sobie nie żałuję i ja też jak tylko dadzą to śpię z Nimi, a Kinga mi w tym bardzo pomaga, ponieważ twierdzi, że Ona w nocy śpi - a ja nie, więc bierze akuratnie aktywnego Brzdąca do drugiego pokoju a ja sobie z tym bardziej sennym ucinam drzemkę. Czasem (jak któryś Maluch raczy pospać dłużej) ja sobie śpię, a Kinga przygotowuje śniadanko dla drugiego Maluszka, później ja wstaję z tym pierwszym i przygotowuję drugie śniadaknko dla jednego a pierwsze dla drugiego - stawiam Maluchy w łóżeczkach i karmię raz jedno raz drugie (stawiałam Je w jednym łóżeczku, ale Kacpero prał Zuzkę jak przychodziła Jej kolej na kęsa, albo - co gorsza taranował Ją żeby tylko Jemu do buziaka wsadzić papu:D). A później już hulam do wieczora (staram się ogarnąć dom, przygotować wcześniej kolejny posiłek dla Dzieci) między 18-21 jestem skiśnięta jak tralala - ale od 21 znów nabieram rozpędu i tak sobie pracuję, kuchcę, piorę, prasuję do 3 nad ranem. W międzyczasie daję Maluchom jeść i tu odpowiedź na pytanie ALFI - moje Buziaki w nocy za cholerę nie dadzą się zbyć wodą, soczkiem ani niczym podobnym - grzeszę, ale daję Im kachę na mleku.......wówczas się najedzą i śpią dalej, a jak tylko próbuję Im wodę czy soczek wcisnąć od razu podnoszą larum i już po spaniu.......:). Co do jogurtów - to nie wiem jakie dawałaś, ale może spróbuj dawać po troszkę (tak ze 2-3 łyżeczki) naturalnego z dodatkiem startego jabłuszka np, albo bananka, albo brzoskwinki? - bo te owocowe to lubią poczynić rewolucję w układzie pokarmowym (ja stara krowa nie mogę takich, bo momentalnie mam właśnie biegunkę, albo dostaję wysypki). Jeśli znów zareaguje biegunką - odstaw i ponownie podaj za miesiąc albo nawet dwa. Co do manny - tak podaję Maluchom tę błyskawiczną (2 min gotować), baaaardzo często bo ją UWIELBIAJĄ! - nic Im do tej pory po niej nie jest:). Poza tym moje Pyśki również ładują łapkami po czym i po kim popadnie, do tego jak się wściekają to mnie gryzą:D - całe ramię mam pogryzione:D. Najgorzej jak dorwą siebie nawzajem.......oj......wówczas mam wojnę w domu - jedno pierze drugie, to drugie beczy, po uspokojeniu oddaje pierwszemu i tak w kółko. Oszaleć można. Zuzia też wycwaniła się w kwestii szczypania i drapania.........no prawdziwa Kobitka z Niej:D, właśnie po wczorajszym Jej wkurzeniu noszę ślady podrapania przez mojego Kocurka na policzku:D (A JUTRO WYCIECZKA PO TOWAR!!! CIEKAWE CO SOBIE PAN Z HURTOWNI O MNIE POMYŚLI!!!:D). AGUSIA Ja również początkowo dawałam Maluchom tylko na próbę \"dorosłe\" jedzenie, także nic od razu - powolutku. Co do obaw przed zadławieniem - to naturalne, że po Twoich przejściach masz prawo do takich obaw. Ja też miałam, ale teraz Mauluszki już na tyle nauczyły się gryźć, że nie miksuję papu, daję wszystko w kawałkach, co jakiś czas troszkę większych. Na początku sobie nie radziły - naciągało Maluchy przy wszystkim co nie było papką, ale wytrwałam i sukcesywnie podawałam jedzenie w kawałkach, na początku mniejszych, obecnie już całkiem całkiem, a dla większej stymulacji żucia podawałam między posiłkami chrupy kukurydziane (dziś ładują sobie p kilka do buziaczków i się nie dławią), następnie owoce w całości - brzoskwinka jest dobra bo miękka, jabłko, bananka. Następnie biszkopciki (kupiłam nawet miśkopty, ale to herbatniki a nie biszkopty wrrr) z tym, że nie dawałam bezpośrednio do łapki , a trzymałam ja owoc czy biszkopta w ręce i dawałam po troszkę gryźć, jak ugryzło któreś za dużo - wygrzebywałam paluchem z buzi - żadne mi się nie zadławiło. Dziś daję ćwiartki jabłka, czy brzoskwinki do łapki i wpulają same. Biszkopciki również, nauczyły się że jak za duży kawałek to go trzeba z boczku na boczek, a jak troszkę za daleko się przesunie to paluszkiem wygrzebać należy - i sobie rewelacyjnie z tym fantem radzą:). Moja rada - zacznij może od chrupek kukurydzianych - te sie rozpuszczają momentalnie także Małego co najwyżej jak będzie chciał połknąć większy kawał. I powolutku wprowadzaj coraz to większe kawałeczki warzyw w zupce np., rwij po odrobince miękuszki z chlebka i Mu dawaj do żucia - następnie zwiększaj kawałki - zobaczysz, za chwilę pochwalisz się tym jak Karoluś pięknie żuje:). ANESIA Musisz być Kochanie wykończona.......bardzo Ci współczuję, i wiem, że czsami naprawdę czujemy się bezsilne i zastanawiamy się nad tym \"po co nam to wszystko było?\" ja również miewam takie chwile, jednak jak już pewnie wiesz...zawsze wówczas Pan Bóg aktywuje we mnie wspomnienia sprzed roku i to......co obiecywałam moim Maluszkom - przeżyję WSZYSTKO jeśli Wy zostaniecie na tym świecie ze mną. Mnie to naprawdę stawia do pionu - w chwilach zwątpienia zawsze nasuwają mi się obrazy z tamtych dni..........i tylko dzięki temu nie wymiękam. Wiem, że będzie ciężko, ale jeśli wątpisz pomyśl popatrz na swoją nawet bardzo wrzeszczącą i nie wiedzącą czego właściwie chce Córunię i pomyśl o tym co by było gdyby Jej nie było - albo lepiej........skuteczniej.........gdy smacznie śpi, albo właśnie posyła Ci najpiękniejszy ze swoich uśmieszków, lub tuli się do Ciebie czule - wówczas popatrz na Nią..........staraj się dostrzec to jak bardzo Cię potrzebuje. Wypadłam troszkę z obiegu forumowego - przyznaję się bez bicia - ale może też bierz Małą przez jakiś czas do siebie do łóżka? Wiesz....ja tak robię, gdy Mauszki mają gorsze nocki.........fakt faktem, że budzę się \"bez ręki\", bo wówczas kładę sobie Maluszka na ramieniu - a czasami budzę się \"bez rąk\" bo na jednym ramieniu śpi smacznie wtulona we mnie Zuzia a na drugim z ręką na cycu Kacperek, niewygodne toto, ale przynajmniej można pospać, a wówczas Maluszki po pierwsze śpią spokojniej po drugie nawet jak się przebudzają ja mam nad tym pełną kontrolę i zanim będzie \"za późno\" udaje mi się Ich utulić - może Oleńka w Twoich ramionach będzie spała lepiej? kilka nocek Jej na pewno nie zaszkodzi. Poza tym może - jeśli jest taka niespokojna - spróbuj podać jej na noc - tuż przed porą nocnego snu czopek Viburcolu? - u mnie działa, może i u Ciebie zadziała?. Przy ząbkach podaję też Efferalgan na noc.........razem z Viburcolem (można je podawać jednocześnie) i Maluszki się nie męczą nocną porą:). A nie masz gdzieś w pobliżu np. Chrzestnej Mamy lub Przyjaciółki, która by Ci mogła Olkę porwać na 2, 3 h? żebyś mogła się przespać??? Teściowej Ci współczuję............moja w porównaniu do Twojej to Anioł-choć też mnie wkurza, ale Twoja to już naprawdę wybryk natury:(. Kurcze.........a może wybierz się z Oleńką do mnie? Ja Ci pomogę! Ciebie wykopię do mojej sypialni, a ja i Kinia sobie z Olką, Kacperkiem i Zuzią poradzimy!!!! - jeśli masz potrzebę - PRZYJEŻDŻAJ!!!!!! - ja nie żartuję - Ty MUSISZ SŁONKO ODPOCZĄĆ - choć kilka godzin!, mam dwa pokoje - spokojnie z Olcią się zmieścicie! jest gdzie nas wszystkich pomieścić - ANESIA ZAPRASZAM! - ja Cię już zrelaksuję odpowiednio:).Poza tym Anesiu ja też jestem rozwódką, co prawda z moim własnym Chłopem, ale jednak rozwódką. Ludzie też gadają - Nowy Sącz to jak wieś w sumie - a ja mam to w d........ A że Twoja heteryczna teściowa uważa to za mankament wykluczający Cię z Rodziny to świadczy tylko o niej samej - skoro zdanie ludzi na ten temat jest dla niej ważniejsze niż szczęście własnego Syna..........to ja nie znajduję komentarza.............., może Twój Małżonek powinien Jej uświadomić tę kwestię - raz a porządnie? Ty możesz jej mówić, wykrzykiwać nawet - to jak grochem o ścianę, ale jakby Synuś się postawił? może to by coś zmieniło? Próba nie strzelba w końcu:). Także Kobiałki nie idealizujcie mnie tak.............menu moich Maluchów może rozbudowane, ale i pomoc mam, poza tym jak widziecie same najlepiej - nie śpię do późna w nocy, stąd ten \"czas\" na wszystko ( wcale tak nie jest - nie zdążyłam się wybrać do dentysty po ciąży, o kosmetyczce już nie wspomnę - raz byłam u fryzjera - tak to fryzjer bywa u mnie, odrosty mam na 5 cm:D - przez 2 tyg. brałam masaże na kręgosłup, który niespodziewanie odmówił mi posłuszeństwa i raz byłam na paznokciach.............ot.......i całe moje \"przyjemności\". Poza tym od ponad roku po raz pierwszy zaczęłam czytać książkę! ojjjjj.........jak ja bardzo za tym tęskniłam !!! ponieważ bardzo lubię czytać książki i przed porodem czytałam je namiętnie od lat.......oho........chyba z 10! kończyłam jedną zaczynałam następną - teraz niestety nie mam na tyle czasu by czytać jak przed ciążą, ale w kąpieli lub też \"na kibelku\" zawsze przeczytam kilka stron:), poza tym praca, którą obecnie wykonuję sprawia mi przyjemność - jednak chyba nie jestem stworzona do bycia \"popychadłem\" szefostwa, sama sobie szefując czuję się znakomicie i to dostarczyło mi mnóstwa energii i satysfakcji:). To również jeden z czynników, które mnie \"napędzają\" i powodują, że mam siłę by radzić sobie z nieocenioną pomocą Kingi (chciała iść do pracy, ale ja Jej potrzebuję bardzo, tak więc wymyśliłam biznes z ciuchami dziecięcymi - Ona robi zdjęcia, ja zajmuję się ich obróbką, wystawianiem aukcji, kontaktami z użytkownikami Allegro, rachunkami, księgowością, pakowaniem i wysyłką ciuszków, itp). Oczywiście w ciągu dnia \"kontrola\" nad wszystkim odbywa się z Dzieckiem na ręku, na stojąco, ale jakoś mi to nie przeszkadza:). Reasumując: zawsze byłam \"nocnym Markiem\" i tak zostało mi do dziś, siłą rzeczy rano ciężko mi wstać, dzięki Bogu mam Kinię i Ona to rozumie - współpracujemy jak dwa idealnie pasujące do siebie trybiki - składające się na idealną maszynę:). Kinia gotować nie umie, ale bardzo podgląda mnie jak to robię, ostatnio nawet postanowiła w domu u siebie ugotować pomidorówkę dla Maluszków - i poza tym, że Jej się śmietana zciachała - zupka była pyszna - choć Kinia i tak z sibie zadowolona nie była, bo nieco brakło do smaku.........jej zdaniem - ja tego nie odczułam. Jednym słowem - Ona pomaga jak może, ja ślęczę przy komputerze do 3 nad ranem...........i żadna z nas nie ma dość. Co do utrzymywania domostwa w należytym porządku - prawda jest taka, że mam zaległości może nie tyle w praniu i sprzątaniu co w prasowaniu.....ale przecież wszystkiego nie da się zrobić - na pewno w tym względzie to ja się winnam wstydzić przed Wami:). Także i u mnie pewne braki istnieją - nie jestem tak idealna jak sądzicie - jedynie poprostu mam \"dłuższą dobę\" niż Wy, ale już wiecie dlaczego - ja poprostu dostaję \"kopa\" nocą:), i przyzwyczaiłam się już do naszego rytmu dnia..... gdyby nie fakt, że mam okazję czasem pospać dłużej, pewnie byście już woziły na 1.11. kwiaty z ładnie pachnącymi korzeniami na moją mogiłę:). Wiecie? muszę Wam się troszeczkę pożalić. Otóż na moje ponad 200 komentarzy na Allgero zdarzyły mi się dwie zakały. Jedna wystawiła mi neutralny, druga negatywny komentarz.........jednej nie pasowało to, że paczka została uszkodzona w transporcie.........nie wiem do dziś jaka w tym moja wina, bo zapakowałam ją jak Pan Bóg przykazał, następnie zaczęłam pakować dodatkowo ciuszki w worki, i dlatego też m.in. doatałam negatywa:(..........na moich aukcjach zawsze zaznaczam, że w razie niezadowolenia klienta przyjmuję zwroty do 14 dni po zakończeniu auckcji , a baba mi wystawia negatywa: raz: nie czytając wzmianki o zwrotach, dwa: bo ciuszki \"śmierdzą\" - każdy ciuch jest odkażany w Anglii skąd jest przywożony do Polski - zapach to nic tylko odkażacz.......no i najbardziej kuriozalne - że ciuszki nieuprasowane! - dwa ostatnie zarzuty są dla mnie osobiście niezrozumiałe - przecież chyba logicznie przypuszczam - zresztą sama zawsze przy zakupie czy to nowego, czy używanego ciuszka tak postępuję - że każda Mama zanim założy dany ciuch swojemu Maluchowi zawsze go najpierw upierze i wyprasuje sama! Do tego po przepychance słownej na maila, gdzie Kupująca na żadne z moich wyjaśnień nie zareagowała jakimikolwiek argumentami a tylko szydzeniem ze mnie i obraźliwymi określeniami mojej osoby, na moje stwierdzenie, że poza tym, że doby by brakło bym ogarnęła dom, i Bliźniaki i sama nadrobiła zaległości w praniu i prasowaniu ubrań da moich Pysiów, to jak niby sobie wyobraża upranie i wyprasowanie ciuszków nowych bez metki (takie mam często, ponieważ kupuję najdroższe worki tzw. CREAM) a już nie wspominając o tych z metkami - ta mi odpala, że gadam głupoty i pyta które to niby były nowe, a już z metkami????? - otóż byłuy w zestawie i nowe bez metek i nowe z metkami. Wskazałam Jej więc spokojnie całą listę rzeczy nowych z metkami i bez, na co babsko milczy...........a mnie negatyw pozostał. Podejrzewam albo działanie konkurencji albo zemstę tej wcześniejszej z neutralnym - ja jej wystawiłam negatywny bo zwodziła mnie 2 tyg. z wpłatą..........w każdym razie jestem pewna, że baba nie przejrzała nawet zdjęć na aukcji (metki przy nówkach sfotografowane), a już na bank nie zajrzała nawet do paczki którą otrzymała............zgłosiłam sprawę do Allegro, ale nie liczę na pozytyne rozstrzygnięcie - generalnie oni nie ingerują w komentarze.......ale próba nie strzelba. Dziewczyny...........jeśli licytujecie coś na Allegro - czytajcie dokładnie opisy aukcji, po drugie - jeśli macie zastrzeżenie da jakości towaru najpierw napiszcie w tej sprawie maila do Sprzedawcy. Dopiero kiedy tenże Was zlewa wystawcie negatyw.......... Dla przykładu, właśnie jestem w trakcie załatwiania zwrotu jednej z paczek. Połowa ciuszków pomimo, że poza może 4 szt. rozm. spisany z metki , jest za małe. Kobieta napisała do mnie maila, postanowiła zwrócić towar, ja nie mam nic przeciwko naturalnie i właś nie czekam na paczkę od Niej - nie wystawiła ani neutrala , an i negatywa - postanowiła gtransakcję doprowadzić do samego końca. Ja sama zwracałam kilka rzeczy zakupionych na Allegro w ramach reklamacji - komentarz wystawiałam dopiero po ustosunkowaniu się Sprzedającego do moich \"pretensji\". Oj..... Maluchy głodnawe:) lecę karmić i w końcu z największą przyjemnością przytulić głowę do podusi:) Całuski i mocne uściski dla Was i MAluszków:) Cieszę się bardzo, że są zdrowe te Wasze Piękności:) wogóle cieszę się, że mam Was...........miejsce jedyne w swoim rodzaju, gdzie zawsze mogę się wyżalić i pochwalić.......pomimo prób ośmieszenia mnie i zniechęcania do bywania u Nas/Was.............. Całuski
  7. Witam Was Kobietki:) Co do zupek - to AGUŚ - ja daję i groszek mrożony i ten z puszki - wsio rawno:) Maluchom nic nie jest:) Do jarzynowej możesz dodać i kalafiorka i brokułki - z tego co czytałam można też przygotować krem z brokułków. Acha Dziewczyny......ja do każdej zupki dodaję tymianek i kurkumę (kurkuma to właściwie tylko na polepszenie smaku i kolor, tymianek za to działa przeciwzapalnie i poprawia trawienie), a do zup, które by mogły wywołać wzdęcia dodatkowo odrobinę mielonego kminku (powoduje, że nie dochodzi do okrutnych wzdęć - przetestowałam te wszystkie \"ciekawostki\" na sobie i działa faktycznie). Ktoś pomyśli....hm....kminek do jarzynowej albo ogórkowej? - ale uwierzcie mi, smak się nie zmienia zasadniczo:). Te rewelacje wyniosłam z książki kucharskiej pani Ciesielskiej - moja mama się upierała bym wedle Jej przepisów gotowała - nie wszystko naturalnie jest dobre, ale akurat wymienione przeze mnie przyprawy w zupce fajnie smakują:). Co do mleka krowiego - to moje Maluszki jedzą czy to na śniadanie, a ostatnio również na kolację - płatki lub chrupki zbożowe na mleku - robię Im pół na pół modyfikowane i krowie - i zajadają się niesamowicie - ostatnio zjadają mi po całej misce takiej mikstury :). C.D. listy dań: Drugie dania Naleśniki z dżemikiem lub białym serkiem z dodatkiem żółtka - naleśniki też pół na pół mleko mod. i zwykłe z kartonu. Dżemik niskosłodzony, twarożek tłusty. Królik pieczony (np nóżka) + kasza kus-kus + odrobina buraczków z jabłuszkiem. Gulaszyk cielęcy na odrobinie nie smażonej a gotowanej cebulki z dodatkiem listka laurowego i ziela angielskiego, zagęszczony kaszką kukurydzianą lub grysikiem + makaron lub ziemniaczek lub ryż lub grysik, marchewka z jabłuszkiem. Potrawka z kurczaczka z warzywami (marchew, pietruszka, natka pietruszki, koperek, groszek) z dodatkami jak wyżej. Racuszki z jabłuszkami Ryż zapiekany z jabłkiem i cynamonem Makaron j.w. Pulpeciki cielęce w sosiku z dodatkami j.w. Desery: Owoce: Jabłka, gruszki, śliwki, banany, brzoskwinie, winogrona. Albo sałatka owocowa Albo: jabłuszko pieczone z cynamonem jabłuszko z odrobiną gruszki jabłuszko z bananem jabłuszko ze śliwką jabłko solo brzoskwinka solo winogrona bez pestek i skórki. Kiesiele owocowe - robię kisiel z sokiem malinowym (swojskim) do tego ścieram jabłuszko, banana, brzoskwinię (Maluchy uwielbiają a to 5 min roboty:)) Owoce z biszkopcikami Grysiczek z musem owocowym lub sokiem malinowym. Kolacje, śniadania: chlebek z: dżemem, serem białym i szczypiorkiem, z samym serem białym, z miodkiem, z wędlinką (indyk), parówki (morlinki), jajecznica (powoli podaję całe jajko) najlepiej ne na masełku a na MLEKU KROWIM - odrobina mleka na patelnię, zagotować, dodać żółtko/jajo i lekko posolić (wówczas jajeczniczkę można dłużej podsmażyć, a ona i tak jest mięciutka i aksamitna) do jajeczniczki drobię chlebek. Mleko (pół na pół) z płatkami kukurydzianymi, z ryżem, z makaronem z lanymi kluseczkami, z kółeczkami wielozbożowymi miodowymi z kuleczkami nesquicka. Pomidora jeszcze się nie odważyłam dac szczerze mówiąc, ale muszę gdzieś dorwać jakieś dobre i spróbować dać kanapeczkę z pomidorkiem:). Czasem (jak np. Zuzia szaleje mi całą nockę) daję Maluchom na śniadanie poprostu bardzo gęstą kaszkę z łyżeczki.........taki ze mnie leniuch:) Poza tym Maluchy raz na 2 tygodnie dostają mleczne czekoladki Kindera, ojojjjjjjj najchętniej by zjadły po całym opakowaniu! ale ograniczam się do max 3 kostek i to po śniadaniu ;). Niebawem (10.11. kończą ROCZEK!!!!!) zamierzam Im wprowadzić do picia kakao i kawę zbożową (można właśnie od roczku) oraz dalej będę wprowadzała nowości:), np. wędlinkę wieprzową (szyneczkę gotowaną), jajko na miękko........może jakiś kotlecik??? muszę doczytać co się daje po roczku Maluszkom:) (choć i tak zawsze kończy się tym, że olewam w większości zalecenia i próbuję na własną łapkę wprowadzać nowości:D). Jak dotąd Zuzia mi zareagowała po pierwszym podaniu Danonka leciutką wysypką na brzuszku, ale odczekałam kilka dni i podałam znów - wpuliła cały kubeczek i wysypki brak.....(lekarka moja z Krakowa powiedziała mi, że Maluszki czasami tak reagują na nowości i wcale to nie musi oznaczać alergii - trzeba za kilka dni podać znów produkt dany i zobaczyć jak Maluch zareaguje). Co do fotelików: Też miałam z tym wyborem problem.......najpierw postawiłam na taki na dłużej Concorda od 9-36 kg. Ale moje Maluchy jak na 9 kg to mało mierzą - tak więc nie nadawał się tenże fotelik dla nich (choć faktycznie jest bardzo funkcjonalny). Później postanowiłam zakupić fotelik KIDDY - taki bez pasów własnych, od 9-18 kg, zamiast pasów był tam taki blat z zabawkami jednocześnie pełniący funkcję zabezpieczającą, ale jak wsadziłam doń Maluchy to okazało się, że blat miały na wysokości szyjek i żeby dostać do niego łapkami musiały je unosić do góry (co na dłuższą metę jest cholernie niewygodne), po drugie blat połączony jest z zabezpieczeniem dodatkowym na brzuszek, z dwoma wycięciami na nóżki - wskutek czego moje Brzdące po 5 min. jeździe zaprotestowały dosyć dosadnie bo nie mogły swobodnie poruszać nóziami.......tak więc foteliki zwróciłam. Następnie postawiłam na chwalone i cenione foteliki Maxi Cosi - u mnie padł wybór na model TOBI - i................RERELACJA! - nawet moja Zuza , która nienawidzi wszelkich form ograniczenia Jej swobody (wózek jest bardzo beeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee, pół biedy jak nie zapinam pasów, ale jak zapnę tylko to..........szkoda słów) potrafi w nim wytrzymać 3 h bez mruknięcia:), a Kacperek poprostu piszcz z radości jak tylko widzi że zbliżam się z Nim do samochodu:D OSTI Moje najszczersze gratulacje!!!!!!!!!! straszliwie się cieszę z Twojego sukcesu!!!!! ALFI Jak tam Jasio - przestał gorączkować??? bo mój Kacperek przestał w sobotę wieczorem, a co do katarku to wiem od lekarza neurologa-pediatry (doświadczona i naprawdę mądra Kobitka), że katarki a nawet kaszelki przy ząbkach się często zdarzają, wówczas (wogóle jeśli Maluszek ma gorączkę nawet bez katarku) lepiej nie wychodzić z Dzidziem na dwór - bo ma poprostu obniżoną odporność i jest podatny na różne świństwa. A katarek czy też kaszelek oraz gorączka, najczęściej są następstwem zapalenia dziąseł (dużo Dzieci takowe ma przy ząbkowaniu - i to nic groźnego ponoć) i mijają samoistnie, choć czasami , ale nieczęsto zdarza się, że te katarki i kaszelki przechodzą np w zapalenie oskrzeli, albo gardełka (moja Bratowa właśnie miała taki problem ze swoim Synkiem), wówczas często trzeba podać antybiotyk.... .Pamiętam jak jeszcze Dzieci leżały w szpitaly WTŁUCZONO mi do głowy, że jeśli wyraźnie Dziecko coś boli to należy Mu ten ból oszczędzić - podać przeciwbólowe środki (bo ból u Dzieci ponoć odczuwalny jest znacznie silniej niż u dorosłych), przy gorączce należy natychmiast stosować leki ją obniżające, jak nie spada - okłady z zimnych kompresów, jak to nie pomaga, zanurzyć Dziecko w letniej wodzie i dopuszczać zimnej. U mnie Kacperek też tak gorączkował jak Twój Jasio - wieczorem ponad 38, po podaniu paracetamolu spadek, nad ranem znów wzrost - ponad 38, w ciągu dnia 2 h po podaniu czopka 37,2-37,7. Ale trwało to tylko 2 dni, co 4 h aplikowałam czopek (po konsultacji z lekarzem), i dawałam dużo pić (o dziwo pił.......choć moje Dzieci pić nie lubią za bardzo napojów - poza kaszką z mlekiem). Okazało się, że gorączka była spowodowana ząbkiem (drugą górną jedynką). Dziś znów Mały wieczorem była bardzo niespokojny - temp. pod paszką 37,8, podałam na noc paracetamol w czopku zapobiegawczo - od razu po nim padł..... zobaczymy co będzie jutro. KASIU L. Co do buciczków - to ja kupiłam narazie tylko jesienne - dla Kacpusia geoxa, dla Zuzi bartka. Z obydwu jestem bardzo zadowolona (Maluszki lubią już po podwórku pochodzić za łapki, więc dobrze, że mam butki!). Teraz czeka mnie drugi zakup niebawem - zimowych - jeszcze nie wiem co kupię, ale prawdopodobnie postawię znów na ww. firmy .........jeszcze mam ochotę na Elephanten...........jak będę w Krakowie to musze podjechać do Deichmana i zobaczyć na te buciczki. Ok. Lecę, bo Kacperek mruczy - trzeba Głodomorka nakarmić;):) Całuski
  8. A tu podaję link do całej historii Wielkiej Kini - tak bardzo Dzielnej i mającej tak Wielką Chęć Życia - oraz do historii Jej Wielkich Rodziców........ja powyłam się jak bóbr.........chyba sama w takiej sytuacji bym zwariowała - po tylu miesiącach życia- okupionego heroiczną wprost walką o każdą chwilę - Maluszka! Kinia w dniu odejścia miała 5 miesięcy i 1 dzień życia............ http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=15302&w=18658113
  9. Dziewczyny...........coś znalazłam szczególnie dla Mamuś tracących siłę w związku z temperamentnymi Maluszkami. Ja również ostatnio - może przez zmęczenie......do tego gorączkujący Kacperek (gorączki boję się jak ognia od dnia narodzin Maluszków), traciłam cierpliwość i siły do moich Rozrabiaków (wczorajszej nocy nie spałam wcale - Zuzia wykręciła numer i przysypiała - a nie spała - tylko w moich objęciach - dobrze, że dziś dały mi Maluchy troszkę odespać) i po przeczytaniu historii Kingusi..........znów bezgranicznie dziękuję Bogu, że u mnie skończyło się wszystko (wiecie co) tak jak się skończyło........i znów nabrałam sił i cierpliwości do moich Najukochańszych Wiercipołków - JAKŻE JESTEM SZCZĘŚLIWA, ŻE SIĘ TAK WIERCĄ!!!!!!!!!!! polecam lekturę - to powinno dodać Wam sił! Nasuwa mi sie znamienne zdanie Papieza:\"Jestem spokojny , Wy tez badzcie\". Tak bylo we wtorek 10.05.2005 , tak jest teraz. Dlaczego ? Bo Kiniutek mnie na to przygotowal... Bylysmy razem ... z tym , ze to Jej madrosc wiedziala , kiedy ja bede gotowa.Bo wczesniej byla walka , stres, lzy , nerwy, paniczne modlitwy... Obiecalam Jej , ze wymodle Jej zdrowie.W swoim egoizmie wydawalo mi sie , ze mi sie uda. Bo modlilam sie tak zarliwie - do Boga i Jego Swietych...Ale wtedy to ja bylabym Bogiem... Trzeba wielkiej pokory. Potrzebowalam 5 miesiecy niewyobrazalnych cierpien swego ukochanego dziecka , zeby zrozumiec , ze tak naprawde nie ja jestem tu wazna ,ze swoimi lzami , bolem i placzem- tylko ONA ! Zaczekala na mnie , bym poszla do Spowiedzi i przyjela Komunie...i z tym Bogiem w srodku - dopiero Ja tulila i prowadzila za reke w strone SWIATLA... Gdy wrocilam z Kaplicy po 45 minutach -wszyscy plakali.Tetno Kini wynosilo 50 uderzen /min.Gdy weszlam , a szukala mnie oczkami -skoczylo do 112. Mowilam Jej spokojnie, ze jak jest Mamusia , to nie trzeba sie bac...bo Mamusia nigdy nie skrzywdzi swojego Kiniaczka... Szeptalam Jej do uszka , jak bardzo Ja kocham i , ze tak juz bedzie zawsze , ze mnie wzbogacila, ze nie znam zadnej innej tak wielkiej i walecznej LWICY w cialku malego kociaka... Kinia nauczyla mnie i nas wszystkich , ze NIGDY nie mozna sie poddawac, mimo , ze to tak bardzo boli... Ze trzeba walczyc do konca , a milosc dodaje sil ! Jestem dumna z wlasnego dziecka , bo to nie jest zwykle dziecko! W 30-letniej karierze Pani Ordynator nie zdarzyl sie cud przezycia 7 operacji dziecka o wadze 2 kg !!!!Operacji na miere eksperymentu, na granicy wysokiego ryzyka. Za kazdym !!!!! razem dziwiono sie , ze Kinia wrocila z POP-u! Ordynator powiedziala , ze nie chce juz byc lekarzem , bo dziecko z taka wola zycia powinno zyc!!!! A Ona nie umie Mu pomoc!!!! Potem stwierdzila , ze to moja milosc nie pozwala JEJ odejsc!!!! BO TO PRAWDA!!! Ale moja wiara byla tak silna!!!I jest nadal!!! Moja wiara nie pozwala mi rozpaczac , tylko z pokora zaakceptowac WOLE BOGA , jako najwyzsza madrosc.Bo Ta madrosc wyzwolila mojego Kiniutka z cierpienia, dala spokoj sumieniu , ze JEJ cierpienie ma glebszy sens , ktorego mimo wszystko ...Jako Matka -PO LUDZKU -nie rozumiem... Pierwszy raz widzialam od poczatku do konca majestat smierci.Umylam mojego Kiniutka - jako pierwsza matka na Oddziale.Zamknelam Jej oczka, odlaczylam respirator.Utulilam jak male uspione dziecko , ubralam i zlozylam w trumience. Wiedzialam , ze zrobie to najczulej i delikatniej...\"Tuli , tuli i kochu , kochu\" Milosc rozsadza mi serce...ale to szczesliwa milosc do wlasnego dziecka , jakby KTOS zabral mi bol. Nie rozumiem tego , boje sie , ze to minie ...ze jestem w amoku. A moze to wlasnie Kinia swa wyjatkowoscia uczynila ten cud, nauczyla milosci , ktora nie pozwala na rozpacz???? To nie bylo zwykle dziecko, to byla dorosla , dojrzala dusza w ciele malego dziecka... Wszyscy czuja sie podobnie , rozpalila tak wiele serc... Czuje Jej cieple wloski na swoim policzku , mowie pieszczotliwie tak jak dotychczas, nic sie we mnie nie zmienilo. A Kinia ...pocieszyla mego zaplakanego i zrozpaczonego Meza...mowiac: \"Tatusiu...nie martw sie , ja juz jestem u Bozi i jestem szczesliwa\".Slyszal to wyraznie. Poprosilam Ja o to , zeby zaopiekowala sie Tatusiem i pocieszyla Go , bo Tatus jest bardzo, bardzo , bardzo smutny. Kinia nam pomaga ...BO NAS KOCHA. Dzis byl pogrzeb.A udal sie tylko dlatego , ze kochana Ania-Hanti z kochanym mezem Arturem nam w tym bardzo , bardzo pomogli. Jestescie wyjatkowi.Wolalabym i po cichutku myslalam , ze spotkamy sie w innych okolicznosciach , ze poznacie moja Kinie ,tego Wesolutka i Pieszczoszka ...ale tak wlasnie mialo byc.CZUJE , ZE SIE JESZCZE SPOTKAMY. Zawsze pozostane mama wczesniaka.I zawsze losy waszych dzieci i Wy wszyscy bedziecie mi bardzo bliscy.Pamietajcie o tym. Gdyby kiedykolwiek zaszla koniecznosc pomocy w Bialymstoku - o kazdej porze dnia i nocy...lanre2@op.pl...085-732-39-85. Mama wczesniaka sie po prostu JEST! Co zrobie dla innych dzieci? Bede oddawac krew - honorowo.Bo moja Kinia przyjela hektolitry krwi. Poszlam do Stacji..ale zaprosili mnie za rok po porodzie... \"Moja Kinia jest zdrowa i bezpieczna we Wszechswiecie.Wszechswiat , czyli Zycie- Bog kocha Ja i wspiera.Dziekuje Ci Boze , tak wlasnie jest. Dziekuje Ci Boze za DAR bycia mama Kiniutka-Dzielniutka -WIELKIEGO-MALEGO CZLOWIEKA\" Ela zdjecia Kini: forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=621&w=20284570
  10. Uffffffffff - miałam ostatnie dwa dni bardzo ciężkie......otóż, do moich Teściów zadzwoniła pewna Pani i poinformowała, że nieznany dotąd członek rodziny z Pensylwanii chciałby się z nami spotkać......jakiż szok wszyscy przeżyliśmy! Wspomniany jest prof medycyny - kardiochirurg i postanowił odnaleźć swoją rodzinę rozrzuconą po świecie i tak trafił na Teścia i nas. Przyleciał do Polski i środę oraz czwartek postanowił spędzić z nami. Ja robiłam za tłumacza - Wuj Robert nie zna słowa po polsku, jego Żona Gail również, także łamałam sobie język dodtakowo się przy tym stresując niesamowicie (języka uczyłam się 11 lat, ale nie mówiłam w nim od 5..........także dużo mi wyleciało z głowy), jednak jakoś tam sobie poradziłam i nawet Ciocia Gail powiedziała mi, żebym czuła się jak Ich córka, że jak czegoś będę potrzebowała to mam \"walić prosto z mostu\" oraz, że się na mnie śmiertelnie obrazi jeśli do Pensylwanii razem z Mężem i Maluszkami nie zawitam. Maluchy wzbudziły dziki zachwyt Rodzinki zza wielkiej wody i kazali sobie przesłać zdjęcia na maila (nie wiem kiedy ja to zrobię, ale zostałam mianowana naczelnym kontaktowym z Pensylwanią). Oczywiście jak to ja mam w naturze peplałam jak porypana, opowiedziałam Im historię Rodziny jaką my tu w Polsce znamy oraz poświęciłam nockę by poszukać jakichś ciekawostek na temat naszych przodków - po czym następnego dnia wręczyłam Im moje odkrycia (m.in. znalazłam historię bohatera narodowego Ameryki wraz ze zdjęciem, które stanowiło lustrzane odbicie Wuja Roberta oraz dekret z roku 1210 przekazujący osobę o przydomku Zelis pod władanie biskupów i kościoła) Wuj i Ciocia byli w szoku i aż mnie wycałowali z tego zachwytu:). Załatwiłam Im też zwrot kosztów jednego niewykorzystanego noclegu w hotelu w Krakowie. Pewnie lada dzień - dziś wylecieli do Stanów otrzymam od Nich maila:) Doczekać się nie mogę, zwłaszcza, że cholernie Ich polubiłam.......myślałam, że to będą bufony, ale okazali się naprawdę rewelacyjnymi Ludźmi!. U nas hm..........ciężkie czasy nastały..... Kacperuś po raz pierwszy w życiu zaczął wczoraj mi gorączkować (od 37,4 do 38,2), prawdopodobnie to zęby - już się wykluły dwie górne jedynki, ale zanosi się na kumulację ząbkowania i na wczorajszej wizycie w Krakowie powiedzieli mi bym wypatrywała następnych zębów. Katarku ani kaszlu Mały nie ma........ale i tak bardzo bacznie Go obserwuję a gorączkę mierzę co 30 min. (wariatka jestem wiem....), chce jeść i to bardzo, ale widzę, że po kilku kęsach zaczynają Go boleć bardzo dziąsełka - ślini się na potęgę aż nie nadążam ze zmianą śliniaków, dziś pomimo pięknej pogody zrezygnowałam ze spaceru z Małym, przez gorączkę - nie chcę Go narażać. Zuzia też marudna, ale nie gorączkuje........górnych jedynek nadal brak, ale w Krakowie powiedzieli mi, że to kwestia kilku dni ....... Mała je za siebie i za Braciszka wpula ile wlezie i wciąż domaga się dokładek:D - dziś np. zjadła 3 razy kaszkę w ilości 280 ml i chciała jeszcze ale się bałam dać......zatkałam Ją chrupkami:), 1,5 bułki kajzerki z dżemem niskosłodzonym oraz 1 jabłko, 1 banana, 1 danonka, pół paczki biszkoptów, zupkę - rosołek z makaronem 260 ml, oraz królika z ziemniaczkiem i marchewką (nóżka królika cała, jeden duży ziemniak i jedna duża marchewka z jabłkiem). Co do tego co daję Bliźniakom do papania to: Zupki: jarzynowa - z groszkiem zielonym, fasolką zieloną, brokułami, marchewką, pietruszką, selerkiem, jedną brukselką, małą cebulką. rosołek - na full wypasie jarzynowym - tzn. kawałeczek kapusty, selerka, pora, dwie duże marchewki, pietruszka, dwie małe cebulki - jedna przypieczona na blasze bez tłuszczu, druga w całości, do tego duża szczypta tymianku, sól, to wszytsko na cielęcince i skrzydełku. Do tego gryzik lub ryż, makaron, lane kluchy, ziemniaczek. ziemniaczanka - seler, pietruszka, marchewka, ziemniaki, ziele angielskie, listek laurowy, zagęszczone mąką kukurydzianą, sól. barszczyk czerwony zabielany z ziemniaczkiem - buraki, marchewka, pietruszka, seler, ziele angielskie, czosnek, listek laurowy, łyżeczka śmietany 18%, sól ziemniaczek, barszcz na skrzydełku i kostce cielęcej barszczyk czerwony czysty z zółtkiem - jak wyżej bez śmietany i ugotowane na twardo żółtko. pomidorówka - pomidory wyparzone i obrane ze skórki - usuwam pestki i daję sam miąższ, pietruszka, marchewka, mała cebulka, łyżeczka śmietany 18%, sól. do tego makaron ryż bądź lane ciasto. Resztę dopiszę jutro bo Zuzia się budzi..........
  11. Witam Was Kobitki Kochaniusie:) KASIU L. Norrrrrrrrrrrrrrmalnie aj low ju do bólu:D Oczywiście nadal jestem bardzo żywo zainteresowana czapką:) do Krakowa dzwonię codziennie i chyba już mną rzygają:D Czapek nadal brak...........:( A ta którą zakupiłam dla Kacperka wogóle nijak nie pasuje do kombinezonu:( Choć ostatnio byłam zmuszona ją Mu ubierać - u nas zima......temp. najwyżej 5 stopni, co jakiś czas walnie śniegiem (może to i dobrze, bo w zeszłym roku w zimie śniegu nie było i może mi się pogoda nie będzie tak bardzo kojarzyła z tym przez co musiałam przebrnąć.....choć i tak im bliżej roczku Maluszków tym ja bardziej nerwowa i niechętna do życia jestem - pewnie w dniu Ich urodzin będę wyła jak bóbr.......bo wszystko wróci ze zdwojoną siłą). NHUNHA A toż Ci dopiero wieści! Mam nadzieję, że Dawid się zmienił i już nie jest takim s............em jak na początku naszego topiku - szczerze i z całego mojego serca życzę Ci by Twoja decyzja okazała się strzałem w dychę ! i byś była tak szczęśliwa jak obecnie już zawsze - za dużo łez wylałaś Dziewczyno - i to tak w życiu bywa, że los jednak wynagradza te łzy. Życzę Ci najszczerzej jak tylko mogę (kurna nie da się tego przekazać za pomocą netu) TYLKO Szczęścia, spokoju i harmonii u boku Taty Filiego i Twojego Skarba ! Ściskam mocno ! A u mnie po tygodniu względnego spokoju znów burza nastała:( Chłop znów różki pokazuje, nie pomaga, wyklina, ja ze wszystkim znów na łbie \"bo on pieniądze zarabia\"! (niech se w tyłek tę zasraną kasę wsadzi!). Dziś kazałam Mu się wyprowadzić, oznajmiając, że zrobił się chamski do potęgi i z takim Chłopem to ja żyć nie mam zamiaru, że szmacić to sobie może swoich koleżków, a nie mnie. W sobotę kupił mi kolejny bukiet róż, oczywiście wcześniej mnie zwyklinał, wściekły, że odważyłam się Go wybudzić z poobiedniej drzemki, bo sobie nie razdziłam z wyjącą Parką:(. Róże do dziś leżą na blacie kuchennym.........jak mi dziś po kolejnych k........ach je próbował wręczyć powiedziałam, żeby sobie je wsadził, że nie chcę od niego nic a kwiatami (choć je kocham i serce mi pęka jak patrzę jak różyczki z dnia na dzień coraz bardziej marnieją bez wody) mnie nie przekupi, że jak chce to może dać je swojemu zwłaszcza jednemu koledze (jestem pewna, że to on go buntuje, bo jego żona daje sobą pomiatać i nie ma prawa głosu, dzieckiem zajmuje się sama, a on bywa w domu tylko na noce - gdy Dziecko już śpi) i jeśli myśli, że ja dam się tak stłamsić to się bardzo myli!. Do tego mu oznajmiłam, że ma embargo na mój tyłek (bo nie mam ochoty spółkować z chamem i ignorantem). Oczywiście się obraził:), mam to w d...... niech się obraża, ja nie opuszczę, choć już jestem strzępkiem nerwów (Dzieciaczki moje Ukochane dają po kościach jak nigdy, zęby są już prawie na wierzchu, ale nadal się nie przebiły - poza tym Kacperek bije wciąż Zuzię, a Ta, że Płaczka, tak momentalnie w histerię, więc ja Ją na ręce, a jak Kacperek zauważy to i On zaczyna histeryzować. Tak więc cały dzień spędzam to z Jednym to z Drugim Maluszkiem na rękach - kręgosłup znów odmawia posłuszeństwa, do tego przypałętało się zapalenie ścięgien w prawej ręce oraz zapalenie biodra - ale w d......uszy mam, zachaćkam się a o pomoc nie będę błagała - ZA NIC! - niech się w nos ugryzie!). Interes zaczyna się rozkręcać, choć niestety zdarza mi się trafiać na upierdliwców nieczytających opisów aukcji albo na olewaczy, którzy licytują sama nie wiem po co a potem milczą jak zaklęci i trzeba się dopraszać zapłaty za towar:(. Mamo już 3! lecę jeszcze chwilkę popracować i do wyrka, bo jutro znów będę nieprzytomna przez pół dnia:) Całuski dla Was i Maluszków!
  12. Ups.............nie wkleił skię link do czapki-ponowna próba: http://www.mFoto.pl/uploads/1628/czapka_198d2.jpg
  13. Witajcie. No to dołączam do grona mam z przygodami..........dziś rano mój Cycuś - Kacperuś.............rypnął z łóżka (naszego małżeńskiego). Huk był taki, że myślałam, że się połamał w najlepszym wypadku. A wszystko zaczęło się od tego, że Mały obudził się ok 7 rano, stanął w łóżeczku, zaczął po swojemu hipkać i wołać rozpaczliwie MAMAAAA, więc na wpół przytomna wzięłam Go do siebie, oczywiście Maluszek był w pełni szczęścia, leżał obok mnie, klaskał i śmiał się promiennie, później pokizialiśmy się trochę i Kacperek zasnął smacznie (Mąż wziął rozrabiare Zuzie do drugiego pokoju i zaprosił kumpli na poranną kawę, żebym ja się mogła z Małym przespać jeszcze troszkę). Zawsze jak Go biorę do wyrka (a nie często się to zdarza, bo się właśnie obawiałam tego co dziś się stało) to Go obkładam dla bezpieczeństwa wałkiem z drugiej kołdry i chwytam za nóżkę, rączkę, bądź wpół, by w razie kiedy się przebudzi i będize próbował mi bezszelestnie uciekać (a tak Mały Sprytek robi, jak myszka cichutko czołgiem - czyt. czołga się - i próbuje zwiać), i tym razem również zapobiegliwie tak uczyniłam......nawet nie wiem kiedy się obudził - Mąż z drugiego pokoju też nie słyszał nic a nic. Obudził mnie...............huk i......cisza, zerwałam się jak poparzona, od razu rzuciłam się w stronę końca łóżka, patrzę, a Kacperek siedzi na ziemi z przerażonymi oczkami i dopiero jak mnie zobaczył (moje przerażenie) to wpadł w histerię, no ale.................śliwka na czole jest. Nie płakał długo - szybko Go wzięłam na ręce i moment się uspokoił, nawet zastanawiałam się czy nie jechać z Nim do szpitala, ale Mąż stwierdził, że poczekamy - jakby coś było nie tak zaraz pojedziemy. Kacperek zachowywał się przez cały dzień jak zwykle, marudził tak samo jak codzień, jadł, śmiał się, bawił i wariował też jak codzień. Więc wygląda na to, że poza śliwką nic Mu się nie stało. Ale wyrzuty sumienia mam cały czas............nie wiem jak to się mogło stać, że nie poczułam kiedy się obudził............chyba zbyt mocno przysnęłam (normalnie jestem czujna), a i niskie ciśnienie (wówczas śpię na stojąco cały dzień i najchętniej bym gdzieś zwiała walnęła się i przespała caluśki dzień) nie pozostało bez wpływu na to, że aż tak potrafiłam zasnąć...........Boże.........co mnie podkusiło, by dać Mu się poprzytulać do mnie? CHOLERA BY TO WZIĘŁA WSZYSTKO:(. Chyba dziś się położę wcześniej niż zwykle, bo nawet pracować nie bardzo jestem w stanie - nie potrafię się na niczym skupić, wciąż roztrząsam, przemyślam, analizuję:( Witusia - rozumiem Cię doskonale i wiem jak się czuje Mama widząc swojego Maluszka podłączonego do pulsiaka (pulsoksymetr - to to ustrojstwo od mierzenia akcji serduszka) oraz z maską tlenową na twarzyczce. Ale najważniejsze, że cała \"akcja\" skończyła się dobrze, bez szwanku dla Kubunia. Dobranoc Dziewczyny.
  14. AGUSIA BABO CHYBA CI WLEJĘ!!!! Pamiętasz jak niecały rok temu oznajmiłam Wam, że Bliźniaki są już na świecie? Pamiętasz jakie były problemy? Pamiętasz jak Bliźniaki walczyły o każdą minutkę życia? Pamiętasz czego od samego początku, mimo pękniętego serca i niepokoju jakiego mam nadzieję nigdy więcej w życiu nie doświadczę, wciąż powtarzałam, że nikt inny tylko ja mogę moim Dzieciom dać siłę i wolę walki? Pamiętasz, jak Wam opowiadałam jak bardzo mnie boli to wszystko co spotyka moje Dzieci? Wiesz, że bolało, wiesz, że nie raz wyłam w poduszkę po nocach, wiesz jak bardzo się bałam, wiesz, że było mnóstwo sytuacji w których Kacperek był jedną nózią na tamtym świecie i tylko moja wiara w to, że Bóg przecież nie może odebrać mi tak bardzo upragnionego Szczęścia pozawalała mi żyć i nie zwariować? Pamiętasz, jak opowiadałam Wam o sepsie Kacperka, o tym jak wyglądał i jak starałam się do Niego mówić i BYĆ przy Nim nawet nie mogąc Go dotknąć? Słonko. Twój optymizm to połowa sukcesu, wiem, że czasem brak sił, ale wiem też, że dla Ukochanego Dziecka Mama jest w stanie przenosić góry - i Ty też to wiesz, pomimo opadających rąk i ciągłych stresów. Jeśli Karolek będzie widział zatroskaną minkę Mamusi - myślisz, że Mu to pomoże? Skarbie - uśmiechaj się do Niego - na pewno Ci ten uśmiech odwzajemni! Mów do Niego dużo i czule, przytulaj. Dla niego p;rzecież jesteś NAJWAŻNIEJSZĄ I NAJISTOTNIEJSZĄ OSOBĄ NA ŚWIECIE - Twój miękki głos, dotyk.....wiesz przecież ile to może zdziałać:). Pamiętasz? Kacperkowi nie dawali żadnych szans na prawidłowy rozwój - popatrz dziś...........Chłop jak dąb! ja w Niego zawsze wierzyłam, pomimo najczarniejszych prognoz lekarzy! PAMIĘTASZ HASłO - P O Z Y T Y W N E F L U I D Y??? Pamiętasz jak prosiłam o dobre fluidy dla Maluszków? Teraz mam okazję odwdzięczyć Ci się za te fluidy, które kiedyś Ty przekazałaś moim Pysiom, i za siłę, którą we mnie tchnęłyście Wszystkie - gdy już brak mi było sił. Kochana - myślę o Tobie i o Karolusiu najcieplej jak potrafię - mam nadzieję, że moje fluidy do Was dotrą:). A jeśli chodzi o rozwój - daj Małemu czas.......daj się wzmocnić - zobaczysz, aż się zdziwisz jak nagle z dnia na dzień zacznie bantować jak szalony:). Kobieto- przecież jesteś SILNA zawsze BYŁAŚ - nie daj się złym myślom! odganiaj je - bo one tylko czychają by odebrać nam siłę - matczyną siłę . Wiem, że potrafisz ! Każda z nas potrafi! Ja też jestem cholernie wrażliwa - aż zanadto (dowód - za miesiąc - dokładnie miesiąc - mija rok od największej traumy mojego życia, a ja od września i pierwszych żółtych liści na drzewach nie śpię po nocach.....zrywam się spocona jak mysz, śnią mi się inkubatory, respiratory, znów serce pęka i znów wszystko wraca ze zdwojoną siłą i znów wyję po kątach), ale mimo całej swojej wrażliwości potrafiłam rok temu zabić złe demony. TY TEŻ POTRAFISZ! Tylko musisz tupnąć na nie porządnie nogą (uśmiech!). Pomodlę się za Was - wiem, że to pomaga, tylko do tego musi dojść jeszcze Twoja wiara w dobre jutro ! i uporczywy optymizm. Jeśli masz problemy z podawaniem leków - proponuję Ci sposób, który sama wypróbowałam (Bliźniaki też pluły lekami na wszystkie strony). Zakupiłam takie fajne małe buteleczki NUBY do leków i mieszałam Im te leki z kaszką - tak by osłabić ich smak i aromat - zadziałało - wypijały wszystko do dna:). A co do mojego Chłopa - to ostatnio się \"obraziłam\" na Niego i nie odzywałam się przez 2 dni, nie dopuszczałam do Dzieci (kręgosłup znów woła o pomstę do nieba), jak chciał pomóc, mówiłam, że nie potrzebuję, że sobie sama świetnie radzę. Hm..........jakby poskutkowało, aczkolwiek zauważyłam, że codziennie ukradkiem sprawdza co piszczy w moim biznesie i jak widzi, że się nawet kręci to chodzi zły..........jednak chyba boi się tego, że moja wypłata nie będzie wystarczała już tylko na rachunki. Ale chyba zaczyna się z tym oswajać. Dziś wysłał mnie do sąsiadki na kawę popołudniu (!) SZOK! oczywiście skorzystałam z propozycji:D. Jejku - już prawie trzecia..........wracam do roboty i zaraz mykam spać! Całuski!
  15. Cześć Babeczki:) KASIU-74, CHANTALL - dziękuję za maile - przeczytałam:) Jeeeezuuuu jakie te Wasze \"Kruszyki\" już wielkie!!!!! CHANTALLKA jest poprostu Boska!!! ma przecudne oczka - no i jaka sprawna i ciekawska:D. Widać Aga, że jesteś wspaniałą Mamą - Chantall poprostu tryska szczęściem! KASIU-74 - Maja od zawsze powoduje u mnie nagłe bezdechy:D, tym razem, po obejrzeniu fotek, również straciłam oddech:D. Jak widzę tę Jej czuprynę to mam ochotę ukradkiem Jej te włosięta poobcinać i przyprawić mojej Zuzi (coś tam Jej rośnie, ale baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo ciężko to idzie - teraz jest lekko łysiejąca;), tzn. pół łysa - pół owlosiona - raczej bardziej łysa niż owłosiona ) A TY JUŻ KUCYCZKI ROBISZ!!!!!! BUUUUU - ja też chcę!!!! a Ciotka Kinga to już wścieku dostaje:D:D:D - ostatnio wciąż mnie informuje jakie to spineczki, gumeczki i inne gadżety dla Zuzi oglądała:D W pełnej desperacji ;) stwierdziłam, że Kacperka nie puszczę do fryzjera (jedno golenie ma za sobą, a włosy mu rosną jak szalone!) i zapuszczam Mu długie, będę miała na czym wiązać kucyczki i gdzie wpinać spineczki:D:D:D:D. AGA1981 - widziałam też fotki Twojego Kawalera :D z Chantalką Naszą - hm hm..........fajna z nich Parka;):), a Karolek również wyrasta na Przystojniaka - oj........będziesz Ty miała tłumy Dziewuch pod domem:D:D:D:D. W kwestii linku do aukcji z ciuszkami KASIU - obecnie mam wystawione ubranka dla Chłopca - i to w wieku 0-6 m-cy, a przygotowuję aukcje z ubrankami dla Dziewuszki w wieku 2-3 latka. Może napisz mi jaki rozmiar nosi Twoja Maja a ja przywiozę wór z ubrankami pod Nią (reszta Dziewczyn jeśli ma chęć również niech napisze), zamierzam w tym lub przyszłym tygodniu jechać po towar. Napiszcie co potrzebujecie, to będę starała się wybrać wór, który zawiera najwięcej takich ciuszków. Bardzo Wam KASIU I AGA dziękuję za życzenia:) Co do Chłopa - to wiem.....powinnam już dawno Go wywalić, ale........Dzieci tak za Nim szaleją, że nie mam serca, zaciskam tylko zęby i wyję w poduszkę, bo jak wychodzi z domu rano (a wraca późnym wieczorem) to Obydwoje - a zwłaszcza Zuzia płaczą za Nim.......i wołają (tylko wówczas) rozpaczliwie TAAAAAAAAATAAAAAAAA!!!! - więc.....jak mam Go wywalić? Poza tym drugorzędną kwestią jest to, że...........ja poprostu Go kocham........i jego nieobecność w ciągu kolejnych dni (od wczasów - lipca codziennie) powoduje moją tęsknotę i tak mi się marzy by przyszedł do domu i............przytulił, powiedział dobre słowo, uśmiechnął się.........może się doczekam niebawem? (naiwność ludzka granic nie zna - hm?). Gdyby Dzieci nie było pewnie już dawno bym Go wypierdzieliła, albo sama bym spakowała walizki i mimo mojego szczerego uczucia zagryzłabym zęby i wytrzymała rozłąkę, ale On chyba wie, że Dzieciom tego nie zrobię, no......chyba, że mnie doprowadzi do ostateczności i nie posłucha moich próśb, gróźb itd. Mam nadzieję, że posłucha...... A teraz z bierzących tematów: Co do fotelików - ja też właśnie wymieniłam na te od 9-18 kg. To już drugie foteliki jakie zamówiłam (pierwsze - firmy KIDDY zwróciłam, bo Maluchy nie bardzo chciały w nich siedzieć ) - daltego jeśli któraś z Was by się zastanawiała nad tym jaki fotelik wybrać nie polecam tego: http://www.allegro.pl/item248493635_juz_jest_super_fotelik_kiddy_life_pro_9_36kg_.html Blat z zabawkami jednocześnie pełni funkcję zabezpieczającą Dziecko - tak więc nóżki Dzidzi znajdują się w uwięzi (nie może nimi wierzgać) i nie ma szans by Maluch w nim wysiedział. Drugie foteliki to fotele MAXI COSSI - tylko nie Priori a Tobi - wyglądają tak: http://swiatdziecka.com.pl/?pId=7445 Granatowy dla Kacperka, zielony dla Zuzi (nie patrzcie na cenę - dostałam spory upust u mojego zaufanego sprzedawcy - jako stała klientka). I TFUUUUUUUUUUU ODPUKAĆ!!! jak Zuzia zawsze szalała i histeryzowała w foteliku do 13 kg, tak w tym ani nie kwęknie! ogląda sobie świat za szybą samochodową, po krótkim czasie zasypia słodko, nie wierci się, nie wygina - no po prostu BAJKA! Jutro okaże się jak wytrzymuje podróż w tym foteliku na dłuższym dystansie (100 km w jedną stronę) bo jedziemy do Krakowa na szczepienia. Oho, znów się rozpisałam.......zmykam do roboty, bo jestem w lesie:D Całuski dla Was i Maluszków:) P.S. Co do zdjęć Bliźniaków - naprawdę nie mam chwili by je wrzucić do albumów:( (Rodzina i znajomi z dalsza chcą mnie już ukatrupić, no ale kiedy mam to zrobić??), postaram się złapać w tym tygodniu chwilkę i wrzucić kilka aktualnych............ . Całuski jeszcze raz!
  16. Jeszcze tylko mała zmiana stopki - i dopisanie tego co mi zjadło: Bardzo mi Was brakuje...........straszne bym chciała mieć choć chwilkę czasu by tu zaglądać codziennie............proszę - napiszcie mi po kolei jak się mają Wasze Maluszki (najlepiej na maila - tego sprawdzam codziennie - w związku z moim interesem - i tu najprędzej z Wami mogę trzymać kontakt). Strasznie bym chciała tu zaglądać codziennie - w sumie zawsze klikam na zakładkę naszego topiku, jednak gdy zabieram się za czytanie, albo Maluszki zaczynają domagać się nocnej kachy, albo ja już nie widzę co czytam.......... Odezwijcie cę która może na maila : ewcians@tlen.pl Całuję Was i Wasze - pewnie już chodzące samodzielne Maluszki
  17. Cześć Kobitki!!!! Pamiętacie mnie jeszcze????;) Jezu - w końcu znalazłam chwilkę by Was odwiedzić (i zaraz znów zabieram się za pracę). U nas jak narazie wszystko ok - Maluchy szaleją - obydwoje raczkują z prędkością rakiety, (oczywiście tam gdzie nie wolno!), w łóżeczkach stają i chodzą podtrzymując się barierek - wstają też przy meblach i również łażą póki Im się powierzchnia chwytna nie skończy. Jedzą tylko zupki i dania przyprawiane, także przerzuciłam się na kuchnię lekkostrwaną (Boziu! spodnie mi z tyłka lecą!!!! niedługo zniknę:D). W ciągu dnia nie uznają butli (wolą łyżeczkę i jedzenie dawane do łapek), temperamenty Maluszków się odwróciły - Kacperek wyrasta na małego rozbójnika (siłuje się ze mną przy każdej okazji, na \"nie wolno\" reaguje śmiechem, bije i szczypie Zuzkę, zabiera Jej wszystko co tylko w łapki weźmie - do tego stopnia, że Zuzia trzyma dystans w kontaktach z Braciszkiem - jak się zbliży na odległość ręki to wpada w histerię). Natomiast Zuzia z płaczki i złośnicy przeistoczyła się w wiecznie uśmiechniętą Gwiazdkę:). Jak Kacperek nie znosi \"samotności\", tak Zuzia potrafi się sama sobą zająć, sama się zabawić itd. No.....chyba, że jest głodna lub śpiąca:). Maluchy wpulają (UWIELBIAJĄ!!!) chlebek z masełkiem i miodkiem, chlebek z gotowaną wędlinką, jajeczniczkę z żółtek na mleku (KROWIM!), płatki kukurydziane na mleku (modyfikowane z domieszką krowiego), grysik na rosołku, krupniczek, pomidorówkę (zabiloną łyżeczką śmietany), i...........nie mam więcej czasu by opisywać resztę smakołyków Maluchów. Jeśli chodzi o mnie - dzięki Bogu, że raz na jakiś czas Maluszki dadzą mi pospać dłużej niż do 6 rano, bo pewnie dziś bym już padła zupełnie. W pracy, po \"chęciach pomocy\" w związku z wcześniejszymi urodzinami moich Maluchów okazało się, że wszystkie \"dobre rady\" co i jak mam robić okazały się zabiegiem zmierzającym do skutecznego uczynienia ze mnie nieobowiązkowego pracownika........szczegółów nawet znać nie chcecie - ja straciłam przez to wszystko mnóstwo nerwów i łez. W każdym razie podjęłam \"męską\" decyzję (już po opadnięciu bardzo intensywnych emocji i przemyśleniu sprawy), zwalniam się. Ale póki co \"ciągnę\" chorobowe (anemia i zapalenie żył ostatnio przeszłam, do tego kręgosłup siadł mi do tego stopnia, że nie byłam w stanie ani leżeć, ani siedzieć, ani tym bardziej stać - ale już jest ok z tym problemem). W związku z powyższym byłam zmuszona do podjęcia jakichś prób samodzielnego zarobkowania i zabrałam się za handel rzeczami używanymi importowanymi z Anglii, Francji, Irlandii. Oczywiście na początku od razu wdepłam w niezłe szambo (zakupiony towar po określeniu moich wymagań okazał się kupą rzeczy niezdatnych do użytku - choć zapewniana byłam, że są to rzeczy super hiper mega zadbane, pachnące i zgodne z moimi wymaganiami, a gdy chciałam je zwrócić - ze względu na świadome wprowadzenie mnie w błąd przez sprzedawcę - ten mnie wyśmiał i zwyzywał......więc pojechałam tam z moim Chłopem oraz dwoma postawnymi kolegami - Chłop 196 cm wzrostu, koledzy ponad dwa metry i po moim zdaniem zbędnej dyskusji pomiędzy Mężem a oszustem odzyskałam pieniądze i zwróciłam towar). Ale później już nauczona doświadczeniem zażądałam otworzenia worka z ciuchami i każdy z osobna obejrzałam sobie - i tym sposobem kupiłam naprawdę świetne rzeczy - w większości nowe. No i teraz działam. Sprzedaję zestawy na allegro - idzie nieźle, choć nie chcę zapeszyć. Tyle, że Maluszki ze względu na swoją niemożebną aktywność nie dają mi popracować w dzień prawie wcale (nadal mało śpią, więcej buszują, a jak niedośpią są marudne i wymyślają niesamowicie), dlatego pracuję nocami, przez jakiś czas MUSZĘ - przecież zawsze początki są trudne, ale jestem tak zdeterminowana, że jakimś cudem mam się nieźle (anemia to już prawie przeszłość, a ja mam coraz więcej energii do wszystkiego!) - nie ma to jak robić w życiu coś, co daje nam satysfakcję - wówczas człowiek jest w stanie wykrzesać z siebie siły o które siebie nigdy nie podejrzewał. Mam nadzieję, że mój pomysł na zarobek będzie się rozwijał tak jak dotychczas, a za 2 lata będę mogła zrealizować swoje plany- przynajmniej jeden sklep z odzieżą używaną dla dzieci w wielu 0-12 lat (no....może 15 lat) oraz handel przez internet włącznie ze sklepem internetowym, który już jest w fazie tworzenia. Bardzo bym chciała by moje plany się zmaterializowały......narazie wygląda na to, że mam szansę na powyższe, zobaczymy co przyniesie przyszłość - jestem dopiero na ukończeniu handlu pierwszym zakupionym workiem. Poza tym...........już przedwczoraj skończyłam 30 lat. Nie dość, że pora roku - zawsze przeze mnie kochana - przyprawia mnie o mdłości (wracają obrazy, wspomnienia, nerwy i łzy sprzed 11 m-cy) i dodatkowo nie mogę spać po nocach, budzę się spocona jak mysz i przerażona średnio 5 razy w nocy (zaznaczam, że kładę się średnio ok. 2, Maluchy budzą się ok 6,7 rano), to jeszcze mój Chłop się chyba szaleju najadł.......warczy na mnie o byle co. Mówię do Niego normalnie a On od razu ku........mi leci. Jeszcze 2 tyg. temu myślałam, że zeświruję - wyłam non stop po kątach.........codziennie słyszałam Jego ust słowa jakimi nigdy w życiu mnie nie \"uraczył\" i których po Nim się nie spodziewałam. Przed urodzinami dowiedziałam się, że szykuje jakąś niespodziankę dla mnie, więc po kolejnej porcji słów przykrych powiedziałam Mu spokojnie, że nie chcę żadnych niespodzianek, nawet kwaitów, że jedynym wymarzonym przeze mnie prezentem jest...............by był takim Facetem w którym się zakochałam, by miał do mnie choć odrobinę szacunku.Zdębiał............to było tydzień przed urodzinami - zmienił się, ale już przedwczoraj po wręczeniu kwiatów usłyszałam pierwsze warknięcie - poprosiłam więc by poczekał z tym do jutra..........dziś znów na mnie warczał.........spytałam - czy nie może żyć bez poniżania mnie - odpowiedział \"no\". Łzy stanęły mi w oczach.........ale nadal jak głupek pewnie liczę na to, że wróci do poprzedniej swojej postaci, i że znów będziemy się kochali bardzo, bo na dzień dzisiejszy..........jest tragicznie...........On prowokuje mnie do nerwów, a ja nie potrafię tego \"olać\" w efekcie - zdarza mi się podnieść głos na Dzieci. Już nawet dwa tygodnie temu po zdaniu \"Wyp........ stąd\" spakowałam walizki (ale zaraz doszłam do wniosku, że przecież to moje mieszkanie - więc czemu mam się tułać i być na łasce Rodziców ?) zostałam.........rycząc w poduszkę....... . Mam nadzieję, że to tylko - tak jak u mnie - jesień sprawia, że mój Mąż jest bardziej niesympatyczny i nerwowy niż zwykle, że On też mimowolnie wraca do tamtych jakże dla nas ciężkich dni. Staram się być wyrozumiała, nie krzyczę już na Maluszki (Boziu jakież mam z tego powodu wyrzuty sumienia!!!!) i połykam złość..........nie reaguję na zaczepki, a jak już bardzo mnie zaczepia - pytam tylko - \"sprawia Ci to przyjemność??, bo mnie jest przykro - i nie wiem ile jeszcze Twoje traktowanie mnie jak zło konieczne wytrzymam , więc proszę.......nie przeginaj\"......działa - choć na chwilę, jednak przez tę chwilę mam normalny dom. Nie wiem............ale odnoszę wrażenie, że mój Mąż jest zaniepokojony tym, że \"interes\" mi się zaczyna całkiem całkiem kręcić..........do tej pory z mojej pensji nie byłoby mnie stać na utrzymanie siebie i Maluszków, teraz to zaczyna się zmieniać i mój zapał do pracy nie jest słomiany (jak \"żartował\" mój Mąż zanim się tegoż podjęłam)....... , Coraz częściej zadaję sobie pytanie - czy On mnie jeszcze wogóle kocha? - Dzieci na pewno, ale czy mnie również, bo z dnia na dzień coraz ciężej jest mi w to wierzyć, choć bardzo chcę. Ok. Zanudziłam Was na maxa - wracam więc jeszcze na chwilę do pracy:) Całuję i mocno ściskam Was i Maluszki - codziennie o Was myślę, bardzo chciałabym nadrobić masakryczne zaległości, ale .............. brak mi czasu...........brak mi czasu nawet dla siebie:), mam nadzieję, że mnie zrozumiecie....
  18. Acha Bym zapomniała...... Co do witaminek to my już na Vibovicie.......D3 odstawiona bo dużo słonka i ciemiączka Maluszki już mają zarośnięte. Uważajcie Dziewczyny na D3 bo łatwo ją przedawkować (znam taki przypadek - koleżanka - mama Wcześniaczka właśnie przedwakowała) i pamiętajcie, że CebionMulti również zawiera D3........a jak jest słoneczna pogoda to ta witamina dostaje się do organizmu właśnie z promieni słonecznych (ja do sierpnia miałam podawać D3 tylko gdy nie było pogody,a w pozostałe dni tylko Cebion.)
  19. Witam Kochane. Przepraszam za tak długie milczenie (aż Aesia nasza musiała biedna się na komórkę do mnie dopbijać) i dziękuję Wam za pamięć. U mnie kierat niemożliwy..............Bliźniaki zapitalają w chodzikach tak, że na sekundę nie można Ich z oka spuścić, bo momentalnie są przy rzeczach zakazanych (a doskonale wiedzą jakie to;)). Poza tym jestem na etapie wymiany garderoby Maluszków, bo już nie mam Ich w co ubierać, więc mam góóóóóóóóóóóóóóóóóóóóorę prania i prasowania i już rzygam jak mam się zabrać za prasowanie szczególnie. Maluchy TFU ODPUKAĆ ZE TRZY RAZY W NIEMALOWANE!!!!!!!!!! zdrowe- ważą : Zuza : 7800, Kacperek 8900, ciuszki muszę zmieniać na 68 dla Zuzki (ale już w niektóre mi nie włazi) i Kacper wchodzi w 68 (te większe) i 74. Jedyny problem mój polega na tym, że Maluszki znów mi się przestawiły na karmienie ok....2 w nocy......za to w ciągu dnia jedzą niewiele (w nocy i do godz. 12 zjadają mi po 280 mleka z kaszką-gęstego, w ciągu dnia mleka niet, zupki zjadają po 80 ml. i cały dzień chcą tylko soczki i deserki.....) nie wiem czy to dobrze czy źle (mam się martwić?), ale na wadze przybierają co miesiąc tyle samo (po kilogramie) i wzrostowo prą do przodu jak szalone (tak że matkę zakorkowały z rozmiarówką garderoby). Maluchy jak pisałam wcześniej uwielbiają bantować w chodzikach, poruszają się w nich jak strzały dosłownie, poza tym siedzą już pewnie, umieją znakomicie utrzymać równowagę, jeśli się \"przewracają\" to świadomie (bo Im się siedzieć już nie chce), chodzą za rączki (właściwie zapitalają), potrafią usiąść samodzielnie, Zuzia raczkuje do tyłu (upracie Jej ten tył odpowiada bardzo) Kacperek do przodu (aczkolwiek to leniuszek mały i woli na dwóch kończynach się poruszać). Poza tym Kacperek już mnie woła bardzo wyraźnie (MAMA AJAJAJAJ MAMA EJEJEJ MMMMMMAAAAAAAMMMMM BAAAAAAAA)oraz potrafi zawołać Babcię (BABAEJEJEJEJ..AAAAAAAA>>BAAAAAAAAB), Zuzia na mnie upracie gada TATA (na Tatę zresztą też), zdarza Jej się zawołać CIOCIA (na Szwagierkę), ale MAMA Jej się tylko sporadycznie wyrywa:). Poza tym Maluchy sprzeczają się ze mną po swojemu (krzyczą okrutnie), Kacperuś CYCU musi się codziennie rano z mamucią pokiziać;), Zuzka natomiast usypia tylko u mnie, ale przytulanek nie lubi (batrdziej przytula się do Taty), poza tym Perełka ostatnio stała się niemiłosiernie wstydliwa - wstydliwa - wstydzi się wszytskiego i wszystkich (ale jak słodko!!!!!!), Obydwoje są kokieteryjni i strasznie weseli:). Mamy już ząby na dole , Kacperek obrósł nawet w pióra;), właśnie Mąż zabiera Go w najbliższych dniach do fryzjera na \"ciachu\", bo kudełki ma już tak długie, że mam ochotę Mu kucyki robić:D:D:D, Zuzia puszcza futro, ale baaaaaaaaaaaardzo powoli, narazie pół-łysol. Jezu kończę bo Dzieciaki już się zaczynają wić ............... Obiecuję, że będę wpadała częściej (o ile wcześniej nie padnę na ryło). Całuski dla Was i dla Waszych Słodkości od ciotki Ewy i Bliźniaków.
  20. CHANTALLKO Ja nie mam już sił do tych albumów (chyba resztę zdjęć będę umieszczała gdzieś indziej tylko nie wiem jeszcze gdzie...... W każdym razie żeby obejrzeć zdjęcia trzeba skopiować link i po wklejeniu go do paska adresowego trzeba zlikwidować spację przed przecinkiem i wcisnąć enter. Dziś Pyśki obudziły się o 6:18 dokładnie. Zjadły kachę i Zuzia zasnęła (spała do 9) a Kacperek zasnął ale przebudzał się co 5 min. Także dziś w nocy spałam aż (?!) 4 h. No i znów oczywiście nie wiem za co się zabrać. Narazie postanowiłam spokojnie wypić kawę, później będę się martwić o resztę. KASIU Ostatnio to ja sama nie wiem jak sobie radzę, a raczej śmiem twierdzić, że coraz słabiej mi to wychodzi. Piszecie o pysznych obiadkach, ciastach itp. mnie tylko ślinka leci, bo o gotowaniu mogę pomarzyć (póki co) nie wspominając już o pieczeniu, ba ze sprzątaniem u mnie ciężkawo, raczej ogarniam tylko. Dobrze, że mam Szwagierkę bo bez Niej to już całkiem bym sobie nie radziła.Gdyby chociaż Maluchy przespały te 2 h bez przerwy......już by było inaczej , ale póki co to jest w sferze marzeń.
  21. MIAMIUŚ jaka ta Twoja Niunia wielka !!!! a jaka pyzata:D. I podpisuję się pod opiniami reszty Mamuś - Maleńka na huśtawce jest poprostu..........................ech.........rozbrajająca to mało powiedziane:) Acha no i nowe (stare już;) ) zdjęcia Zuzi dostępne już w albumie - chyba od 7 strony.
  22. Mamiuś - ja też mam nadzieję, że Mała nie rozchoruje się na koniec, bo nie uśmiecha m się jechać z chorym Maluchem pociągiem do domu......., dziś nawet nie zakaszlała ani raz, za to jak sobie napchała do noska piachu to kichała przez pół popołudnia jak szlaona:D. Do tego obkichała swój piąąąąąkny strój kąpielowy (z pieluszki wyszło na wierzch:D), a zrobiła to siedząc w foteliku - a ja głupia myślałam, że moja Córunia w końcu polubiła fotelik:D a Jej poprostu było cieplutko w pupkę od tej kupki:D, no i oczywiście fotelik też obkichała :D, ale jaka była spokojna i szczęśliwa! jak nie moja Zuza:D. Mała ponadto od dwóch dni robi minkę a\'la \"babcia bez zębów\":D albo przygryza dolną wargę albo ją wydyma:D a jak Jej mówię, że wygląda jak babcia bez żabali to się zanosi śmiechem:D. Wogóle (TFU żeby Im się nie odmieniło) moje Maluszki ostatnimi czasy śmieją się prawie cały czas:D. Do teg nauczyły się popisywać:) i im bardziej ktoś się Nimi zachwyca tym One bardziej pokazują co |One to nie potrafią - komedia:) tyle co teraz mam przy Nich śmiechu to chyba w życiu nie miałam:). W kwestii siedzenia - to moje Pyśki owszem siadają - ale tylko wówczas, gdy coś je zainteresuje szczególnie - właśnie ostatnio pokochały piasek i siedzą bez problemów bawiąc się nim nawet i przez pół godziny i wówczas potrafią pięknie się podpierać, gdy przechylają się na boki oraz prosto trzymać plecki. Ale bardziej mi się Dzieci zbierają do chodzenia (:o!) Kacperek maszeruje przepięknie do tyłu trzymany za rączki, a dziś protestował gdy Go chwytałam za dwie i jedną mi wyrywał i maszerwał (przewracając się co chwila) za jedną:D. Zuzia natomisat maszeruje do przodu dumna jak paw za dwie łapki. Sam próbują siadać - jak załapią coś stabilnego to nawet Im się udaje podciągnąć ale zaraz chcą stawać i wówczas kończy się taka akrobacja upadkiem. Jeśli chodzi o raczkowanie, to dupki powoli stają się lżejsze i Maluszki w pozycji na brzuszku coraz czaęściej je unoszą w górę i się odpychają stópkami, ale narazie bardziej bym to nazwała pełzaniem niż raczkowaniem. Postawione w pozycji \"do raka\" (zalecenie rehabilitantki\" kiwają się w przód i w tył, ale same jeszcze nie przyjmują tejże pozycji wogóle nie bardzo Im się podoba pozycja na brzuszku......
  23. Witusia Jesteśmy nad morzem do poniedziałku. Wysłałam Ci maila z nr tel. Jeśli chodzi o pogodę to jest w kratkę. Z tym, że zaznaczam - prognozy pogody się średnio sprawdzają. Ale nie powiem, żeby była rewelacja pogodowa - za cały miesiąc pobytu mieliśmy raptem tydzień świetnej pogody. A reszta to tak jak wyżej napisałam - krata szkocka. Dziś np. miało być b. ładnie, a było średnio - znaczy na plaży byłam, ale słonko raczej mało świeciło. Natomiast ciepło jest cały czas i gdy nie leje jak z cebra, albo nie wieje tak, że łeb z płucami przy samej d.......... urywa to fajnie jest pospacerować:). Pozdrawiam Wszystkie Mamusie i Dzidziusie:)
  24. Witajcie. Nr tel. mogę Wam podać (chętnym) na maila bo gg tu nie mam. Jeśli chodzi o środek na ząbki, to w apogeum ząbkowania ja na noc dawałam (Zuzi daję nadal) paracetamol w czopku i Viburcol. TFU jak narazie działa - te wszystkie żele to o tyłek rozbić pomagają tylko na chwilkę. Kacperkowi przebił się drugi ząbek tak więc mamy już dwa:D. Jeszcze mało wystające ale już jednak:). Tak więc wszem i wobec oznajmiam, że mój Cycu ma dwa ząbale na wierzchu:D. No i namiętnie mnie gryzie:D mam całe palce pogryzione , ale cóż ptrzeżyję:) jeśli Jemu to sprawia taką frajdę:). Zuzia kłuje - ale ząbków nie widać, myślę, że lada dzień się przebiją na dobre, bo Mała nieznona. Pogoda się zrąbała - dziś od rana lało dopiero ok. 18 słoneczko się pokazało i było całkiem przyjemnie, jednak nad samym morzem wiało jak diabli, fale na 5 m. Piękny widok, aczkolwiek na spacerek z Maluchami plażą niezbyt fartowna pogoda. W związku z tym, że trafiłam na bardzo wietrzne miejsce zakupiłam Dzieciaczkom kurteczki przeciwdeszczowo-przeciwwiatrowe, muszę powiedzieć, że bez nich bym dziś nie wyszła na spacer. Poza tym przyjechała dziś do nas moja Szwagierka z Chłopakiem i Dzieci - gdy już skojarzyły kto to - dostały kociokwiku - w rezultacie Kacperek padł ok. 22 Zuzka natomiast za chiny ludowe nie chciała spać u nikogo innego jak tylko u Ciociuni:) w rezultacie padła o 23:30 (dochodzą do tego ząbale). Ciekawe ile pośpią rano.......wczoraj z przerwami na karmienie spaliśmy z Małżonkiem z Dziećmi do UWAGA 15:30! obawiałam się, że nie będą chciały zasnąć wieczorem ale padły o 20 i spały do 6:30:). Martwi mnie jeden fakt: Zuzia coś mi zaczyna kaszleć w mordeczkę:(, mam nadzieję, że to nie kolejna choroba bo się potnę tępym nożem! Pozdrawiam Was i ściskam mocno - chyba zdjęcia MAluszków obejrzę dopiero po przyjeździe, bo tu mi wciąż czasu brak.........
  25. Witam Kochane. Co do rozdrabniania zupek to ja również podpisuję się rękoma i nogami pod blenderem - mam browna i jest rewelacyjny. Niestety moje Pyśki rzygają po zupkach z drobnymi kawałkami dlatego teraz po etapie papek (ubogich kompozycyjnie) Maluszki nie chcą mi ich jeść - za to hęnie wpulają coś bardziej urozmaiconego składnikowo - najbardziej kochają rosołek z Hippa i pomidorówkę również tej firmy. Daję Im po kilka łyżeczek takiego z większymi kawałkami, a jak widzę, że zaczynają się denerwować, wówczas rozdrabniam blenderem i jest ok. Co do włosków (? moje Skarby mają ich jak na lekarstwo:D) to ja myję co 2 dni jak jest ciepło, co 3 jak zimniej i codziennie jak jest gorąco. Rozpuszczanie kaszki - myślę (a raczej wiem na pewno), że grudki robią się w dwóch sytuacjach: albo za mało wstrząśnięte, albo za gorąca woda. Ja też przechodziłam tenże problem i od czasu gdy Dzieciom robię kachę w zupełnie ostudzonej wodzie i dobrze wstrząsnę butelkami jest ok. No i pochwaliłam się tą pogodą:(. Dziś znów u nas chmury i deszcz(przelotny bo przelotny ale jednak), no i zimno..........wiatru nie było (chociaż to się zmieniło na korzyść!). Miałam plan by iść z Maluszkami na palżę, ale raz ledwie kropiło za chwilę lało jak z cebra, więc doszłam do wniosku, że to nie jest najlepszy pomysł. W związku z powyższym pojechaliśmy do Koszalina, gdzie...........spędziliśmy dzień w centrum handlowym.............w którym nie było nic ciekawego (zero sklepów z ciuszkami dla takich Maluchów ak moje - i wasze) wrrrrrrrrrr:(. Jedynie w Bartku zakupiłam Zuzi słodkie sandałki ze skórki.........dla siebie wypatrzyłam kurtkę przeciwdeszczową i przeciwwiatrową, ale ostatecznie stwierdziłam że przemęczę się w polarze.........chciałam coś kupić Maluchom (zależało mi najbardziej na kurteczkach rzeciwdeszczowych), no ale niestety NIC nie znalazłam, ja już było coś ciekawego to rozmiarówka monstrualna:(. Poza tym Pysie ząbkują nadal.............Kacperkowi dziś nie podałam Eferalganu i kręci się non stop, popłakuje itd. - narazie się nie wybudził ale straszliwie niespokojnie śpi. Zuzi jakby sprawa ząbali znów przycichła - ciekawe na ile - więc jest spokojniejsza. Poza tym jak narazie wszystko ok (poza pogodą rzecz jasna). A teraz moje osobiste żale........... Szlag jasny mnie trafia..............moja Teściowa rzleniwia mi Chłopa:(, na każdym kroku wyręcza Go od opieki nad Dziećmi:(......wciąż tylko słyszę \"t daj Jągo a Ty się połóż.......ku..........wa a ja mam oczy na zapałkach!!!!) w skutek takiego \"dogadzania\" mój Małżonek się rozleniwił na dobre:(.......tylko czeka aż Teściowa podbiegnie do Niego ze słynnym tekstem \"to daj mi....itd\". Patrzy tylko żeby się walnąć do wyra!. Dziś nawet lekko na Nią wyjechałam - wczoraj się zatruła czymś i do teraz nawet źle się czuje, ale jak Zuza zakwiliła o 6 rano i mój Pan standartowo robił wszystko by Teściową zwalić z łóżka a samemu się wysapć (cztaj: Zuzia się zapominała z płaczu) to Teściowa w mgnieniu oka wydarła z łóżka ze swoim słynnym tekstem......ja z Kapcerkiem na ręku po pokoju biegam, a mój jak gdyby Dzieci nie istniały walnął się w wyro obrucił dupskiem do mnie i zasnął:(. Nie będę przytaczała Jego tekstu jak Mu zwróciłam uwagę, że może by tak się zajął Zuzą a ne wyręczał się Matką......bo to niecenzuralne. Więc odeszłam do Teściowej i Jej ze złością (delikatnie rzecz ujmując) owiedziałam żeby dała Dziecko Mężowi, na c Ona do mnie ze złośćią w oczach \"a czemu?!\" na to ja Jej - dlatego, że Jarek się rozbestwia dzięki temu wyręczaniu a ja później w domu nie będę sobie w stanie z Nim i z Dziećmi poradzić sama - na co TGeściowa odparła, że Jarek zmęczony jest (a ja k........wa ŚWIERZYNKA!!!!) i że Ona Zuzę tylko uśpi i da Jemu (czemunie mnie Kacperka nie uśpi?!).........no wymiękłam, aż się poryczałam:(...........to ja wyręcam Męża w nocnym karmieniu i siedzę ledwie zipiąca do 1 lub 2 w nocu tylko po to by Maluchy spały choć do tej 6, a tu proszę mój Chłop tylko czeka na okację by wrypać komuś Dzicko i damemu odpocząć:(. Póżniej Teściowej wytłumaczyłam na spokojnie swoje postępowanie i obiecała wtłuc do głowy mojego Męża kilka \"opieprzanek\" (znając życie pewnie i tak obróci kota ogonem, ale napomknęłam Mamie by zapytała mojej Szwagierki a Jej Córki jak Ona widzi ten problem.............no i dziś dzwoniła do Szwagierki, która potwierdziła moje słowa, że Mojemu nie wolno pofolgować na kroczek, bo momentalnie się rzbestwia do granic możlwości). Kocham Go, ale nienawidzę jeśli ktoś mnie traktuje jak ścierę do podłogi:(...............ja nauczona jestem rozwiązywania problemów poprzez rozmowę a mój Chłop znów (jak kilka lat temu - zakończenie nieciekawe) mnie zlewa.................................... Mam nadzieję, że Mu minie, choć tracę nadzieję - z dnia na dzień jest coraz gorzej:(
×