Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

też przyszła - już obecna mama

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez też przyszła - już obecna mama

  1. Dostałam spacerówki i muszę Wam powiedzieć, że relacja cena - jakość wypada bardzo pozytywnie! Wózek jest naprawdę leciuśki i bardzo zgrabniutki, do tego ma szerokie i długie siedzisko, łatwy montaż kół, łatwe rozkładanie i składanie (jak parasolka), poza tym przestrzeń pomiędzy budką (można ją w bardzo prosty sposób zdemontować później) a siedziskiem jest osłonięta, także Dzidziusiowi nie wieje dziurami. Ja zamówiłam wózki różowy i niebieski i muszę powiedzieć, że kolory są super!. Budka ma okienko z \"wywietrznikiem\", rączki są z pianki także ręce się nie pocą no i się nie tworzą zdymki jak przy gumowej rączce. Koła są amortyzowane, przednie skrętne z możliwością zablokowania. Siedzenie reguluje się w 5 pozycjach maksymalnie oparcie można rozłożyć do pozycji prawie leżącej, właśnie mój KAcperek zasnął w tym wózku i wygląda na to, że Mu wygodnie. Jakość materiału jak dla mnie nie pozostawia nic do życzenia. Może można by było się czepaić jakości wykonania - ale moim zdaniem nie ma się co tego czepiać, bo tu nie chodzi o wygląd a o wygodę Dziecka no i w drugim rzędzie rodzica - a te dwa warunki wózeczek spełnia bez zarzutu. Poza tym za tę cenę, to nie można wymagać mercedesa, choć i tak uważam, że wózek jak na swoją cenę jest mercedesem. Zobaczymy jak dalej się będzie sprawował, dziś pierwsza \"krew\" na pierwszym spacerze - zobaczymy jak to będzie w praktyce, na dłuższej trasie. Zadam relację wieczorem.
  2. ANESIU Szkoda, że jedziesz dopiero w sierpniu:(. No tak jak myślałam!!! Super, że nic Olce nie jest:D MIAMIUś Za kilka dni będę miała spacerówki Titanum. Kupiłam na Allegro za 200 zł jedna sztuka. Czekam obecnie na przesyłkę. Spacerówka wyglądem nie rózni się od tych za 400, 600, 700 zł, a w pewnych aspektach nawet wydaje się być od nich lepsza. No i przede wszystkim jest leciuśka:). Także jeśli poczekasz kilka dni zdam Ci relację na ile moje wyobrażenie o tej spacerówce pokrywa się z rzeczywistością:). Link do wózka: http://www.allegro.pl/item195363994_wyprzedaz_holenderskich_wozkow_aluminium.html Jezu jest godzina 11 a u mnie już 32 st C:(. Znów na spacer dopiero późnym popołudniem. Narazie okna wyzamykane i siedzenie w domu:(.....
  3. MISIACZKOWA Jakże się cieszę bardzo, że okazało się, iż Twoja Pocieszka jest ZDROWIUTKA!!!!!. Fajnie, że nie musisz rehabilitować, bo - uwierz mi, wiem to z własnego doświadczenia - to ciężka praca, na którą Maluch nie zawsze ma ochotę - trzeba nieźle kombinować, żeby zająć Dziecko na tyle, by choć te 10 minut poćwiczyć. Zwłaszcza mi ciężko idzie w ostatnich dniach, bo Dzieci są wściekłe ze względu na upał, także jak mi się uda Je \"zmusić\" do ćwiczeń 5 min. dziennie to już jest dobrze:). Mam pytanie, a właściwie dwa: 1. Czy Wasze Maluchy też są takie marudne w te upały??? 2. Która się wybiera w końcu nad morze w lipcu???? i GDZIE?
  4. Witam Was. ANESIU. O padaczce wiem niewiele - tylko podstawowe informacje , aczkolwiek spotkałam się z nią - córeczka znajomej ją ma. Ale odmian padaczki jest multum. Tak więc proponuję pójść jak najszybciej do pediatry i dokładnie bardzo opisać mu objawy. Być może to tylko (tak przypuszczam, bo napady padaczkowe z reguły wyglądają inaczej - towarzyszy im utrata kontaktu z otoczeniem - Dziecko się wyłącza) manifestuje się niedojrzałość układu nerwowego Malusiej. Prawdopodobnie tak właśnie powie Ci pediatra - czego Ci życzę i za co trzymam mocno kciuki. Póki co zachowaj trzeźwość umysłu i dokładnie obserwuj Olunię.... . Nie jestem medykiem i nie chcę \"diagnozować\" - dzielę się z Tobą tylko moją nikłą wiedzą w temacie:), także nie przejmuj się aż tak bardzo proszę. Misiaczkową naszą Kochaną już raz niechcący nastraszyłam:) Dzięki Bogu Jej obawy okazały się bezpodstawne:):). Jestem zdania, że KAŻDĄ nawet najmniejszą obawę musimy zgłaszać lekarzowi, nawet gdyby miał nam powiedzieć, że panikujemy/szukamy na siłę chorób u Dziecka/jesteśmy przewrażliwione/itp. Tu chodzi o zdrowie Dzieci !!!! . ALFI Ja smaruję Maluszki blokerem Vichy dla dzieci. Co do karmienia Maluszków, jak i zresztą całej reszty w kwestii Dzieci to mnie pediatra krakowska zawsze powtarza jedno: słuchać intuicji, bo matczyna intuicja jest niezawodna:). Jednak ja i tak zawsze jak mam wątpliwości konsultuję moją \"intuicję\" z lekarzem:). A jeśli chodzi o zdanie lekarzy na temat czy rozszerzać dietę czy też nie - co lekarz to inne podejście - najlepiej \"uczepić\" się jednego i jego słuchać. Ja tak zrobiłam. bo moje Dzieci są pod opieką sztabu specjalistów wśród których mają dwóch pediatrów. Jedna w Krakowie, druga w Sączu. Ta krakowska każe rozszerzyć dietę, ta sądecka mówi \"jeszcze za wcześnie\". Słucham tej krakowskiej bo ma większe doświadczenie z wcześniakami - choć ta sądecka nie głupia jest. Poza wykonywaniem zaleceń Pani dr krakowskiej obserwuję też reakcje Maluchów na nowości i jak dotąd poza tym, że łyżeczka jest beeee wszystko jest ok:). A my dziś cały dzionek poza domem:). Bo Szwagierka miała egzamin maturalny w związku z czym zapakowałam się rano z Mężem do auta i heja w trasę;). Pozałatwiał co miał pozałatwiać, następnie pojechaliśmy nad rzeczkę i tam posiedzieliśmy z Maluszkami, po czym zachciało nam się kawki i stwierdziliśmy, że pasowało by coś zjeść, więc wybraliśmy się do miejscowości podsądeckiej o nazwie Rytro, gdzie mieści się ośrodek wypoczynkowy Perła Południa, a tam karczma pod nazwą......Karczma:). Mają plac zabaw, grilla, obok płynie strumyczek wzdłuż którego zrobiona jest trasa spacerowa:). Przechadzaliśmy się ww. trasą w cieniu drzew i \"bryzie\" strumyczka, następnie zabrałam Maluchy na plac zabaw, gdzie wypróbowałam jak znajdują huśtawkę.........i.............bardzo Im się huśtawka spodobała:D. Zuza zasnęła u mnie na kolanach bez cienia grymasu a Kacperek po \"hulance\" na huśtawce, gdy kelner podał żarło i Tata wstał rozdarł się w niebogłosy:D. Ogólnie było super. W drodze powrotnej wstąpiliśmy do Dziadków (moich Rodziców) na budowę i obejrzeliśmy sobie postępy w budowie domku, Bliźniaki były zachwycone wizytą u Dziadków do tego stopnia, że nie chciały dać się wsadzić do fotelików!. Następnie przyjechaliśmy do domku, gdzie siedzieliśmy jeszcze z zaprzyjaźnionymi Sąsiadami do 21 na ławeczce:). Bliźniaki skorzystały z okazji i \"wyhasały\" się na rękach Sąsiadki i Sąsiada, a my z Mężem troszkę odetchnęliśmy:). Ok 21: 30 Maluchy zostały wykąpane, później butla i teraz smacznie śpią:). Tyle u nas:) Całuski dla Was :)
  5. no właśnie wiem, że nic się nie pokazujeeee:( nawet po wykasowaniu %%%% Nie mam zielonego pojęcia czemu dodane wczoraj zdjęcia są NIEWIDOCZNE!!!! nie mogę rozgryźć tego problemu za cholerę:(
  6. Kolejna próba stopki:
  7. Ok Kobiety. Album Zuzi i album Kacperka gotowe - jeśli macie chęć zapraszam. Najnowsze zdjęcia znajdują się na stronach: Album Zuzi - końcówka str. 6 do końca albumu. Album Kacperka - końcówka str. 5 do końca albumu. Acha chciałam się Wam czymś pochwalić. Kacperek dziś zjadł całą zupkę łyżeczką!!!! (pół słoiczka dostaje) Zuzia \"załapała\" łyżeczkę i dziś zjadła mi 4 łyżeczki zupki:):). Zmieniłam Im łyżeczki na miękkie - sylikonowe. Są płytsze i nie powodują bólu dziąsełek przy przygryzaniu ich (a moje Pyśki namiętnie przygryzają łyżeczki - dlatego też Zuzia zraziła się do powyższej bardzo.). Dodatkowo jeszcze dziś dzwonili do mnie z TVN24 i chcą zrobić reportaż na temat przywrócenia mojej Mamy na stanowisko z którego odwołano Ją (niezgodnie z prawem) ponad rok temu. Pytali o informcje w tym temacie - więc Im tę historię opowiedziałam i chcieli bym wystąpiła przed kamerą - ale na to się nie zgodziłam, namawiali mnie na wypowiedź \"bez twarzy\" (wiecie......pełen kamuflaż), powiedziałam, że przemyślę.........chyba się nie zgodzę, bo Sącz to mała mieścina i jakby się kto kapnął to by mnie zlinczowali. Hm.........mają jeszcze dzwonić..........mąż mówi, że jak mnie dobrze \"zniekształcą\" to powinnam wystąpić....ale ja sama nie wiem, w każdym razie nie jestem pewna tego czy powinnam..... Jutro uzupełnię o kilka zdjęć album wspólny Bliźniaków, a na początku czerwca umieszczę całą resztę zdjęć:). Całuski dla Was od nas:)
  8. Ja cały czas w trakcie uzupełniania albumów. WITUSIA Słodki ten Twój Kubuś!!!! taki grubasek jak i mój Kacperek tylko, że większy:D, ale miny robią podobne:D:D:D. Acha no i mamy takie same spodnie (dżins z wywijanymi nogawkami na których jest aplikacja kwiatowa biała;) ) - jedne z moich ulubionych:D. No i nosidełka też mamy takie same:D - znaczy ja dla Kacperka też kupiłam granatowe:), dla Zuzi czerwone:). U nas dziś było bardzo upalnie.......ale bez słońca, dobrze, że wiał leciuśki wiaterek bo szło się usmażyć. Dzieci dziś zabrałam na spacerek na ogródek letni (taki kawiarniany). Ja wożę Dzieci w spacerówkach, bo w mojej karocy nie ma opcji włożenia fotelików. Nawet dosyć sobie w niej radzą, choć spacerówk jest nadal dosyć dla Nich dużawa. Zresztą teraz przymierzam się do zakupu dwóch osobnych spacerówek i będę Je woziła tak (na spacer zawsze idę ze Szwagierką, albo z Mężem). Przynajmniej wagowo to zupełnie coś innego niż ta moja landara, no i wszędzie się tymi wózkami zmieszczę. Oczywiście bliźniaczy zostawiam gdyby trzeba było wyjść z Dziećmi samemu na spacer. Ok. Lecę dlej uzupełniać albumy.
  9. JESTEM JESTEM!!!! Tylko nie miałam kiedy stuknąć:) Ale czytam Was cały czas:). U nasz wszystko ok:). Maluchy dziś odbyły swoją pierwszą wyprawę na siedząco i baaaaaaaardzo się Im podobało:D, zdjęcia wkrótce:) (chyba nie wytrzymam do końca miesiąca i się zabiorę za uzupełnianie - częściowe - albumów już teraz:) ). Wczoraj spędziłam dzień u mojej Mamy i Bratowej, a dziś najpierw pojechaliśmy na zakupy chusteczkowo-czapeczkowe no i przy okazji oczywiście sprawiłam butki Kacperkowi i opaskę Zuzi:), później wybraliśmy się na wycieczkę w Pieniny - i przeszliśmy pieszo z wózkiem 10 km. Byliśmy na Słowacji (pieszo) nażarłam się tam knedlików z kaputą (mmmmmmmmniammmmm jak ja za tym tęskniłam!!!!) zamówiłam sobie piwko, ale jakoś mi nie podchodziło (chyba przez upał). Pogoda dziś i wczoraj u nas piękna. Wczoraj świeciło słoneczko i było 23 st. i lekki wiaterek, dziś było 30 st i zachmurzone, bezwietrznie - idealna pogoda na spacery:). Jutro ponoć też ma być pięknie, więc pewnie znów cały dzień spędzę na wojażach;). MISIACZKOWA Nie martw się tym napięciem aż tak bardzo! Moje Maluchy również je mają i po 2 spotkaniach rehabilitacyjnych i ćwiczeniu w domku już widać znaczną poprawę:):). Ja też myślałam, że napięcie jest związane z porażeniem ale okazało się, że bardzo się myliłam:). Co do asymetrii to również się z nią borykam - trzeba poprostu cały czas korygować postawę Malucha i to bardzo pomaga:). Zobaczysz jak zaczniesz rehabilitować Małą jak szybko pojawią się efekty:). ALFI Co do ubierania Maluszków w takie upały to ja swoje Pyśki ubieram tylko w samo body z krótkim rękawkiem albo w rampersika z krótkimi nogawkami i rękawkami (bez body pod spodem). Jeśli pogoda jest wietrzna a wiaterek jest zimnawy lub temperatura niższa niż 25 st. zakładam body z krótkim rękawem do tego cieniutkie spodnie, skarpetki i buciki. Zawsze zabieram ze sobą coś z długim rękawem na górę - jakby się chłodniej zrobiło. No i kontroluję czy Maluchom nie jest za zimno przypadkiem. Acha na główki zakładam lekkie chusteczki (obecnie) Kacperek dotychczas chodził w czapce z daszkiem, ale już jest maława na Niego, a to co dostępne u mnie w sklepach zaczyna się od 54 cm obwodu - więc jest jeszcze za duże. No i nie zakrywam uszek, pytałam o tę kwestię pediatry - powiedział mi, że nie jest to konieczne. P.S. Obiecuję poprawę i będę się odmeldowywała codziennie:) choćby nie wiem co! żebyście się nie martwiły:)
  10. CHANTALL Mała CHANTALKA wyglądała na Chcie przeuroczo, a jaka roześmiana i zadowolona z siebie!!!!! Kawał baby z Niej:D Jest przeurocza:) ALFI Gratulacje z okazji ślubu:)
  11. Co Wy baby - śpicie o tej porze już?;)
  12. Jezu................dziś normalnie jakem \"mama-huligan\" wymiękam....padam na ryło, a tu jeszcze trza do pierwszej warować i później przygotować żarcie i leki na rano.......Moje Pysie dziś chyba były straszliwie wkurzone na upał, bo wariowały caluśki Boży dzień - Zuzia spała zaledwie pół godzinki, Kacpero - godzinkę, a poza tym cały czas marudziły niemiłosiernie - no bo śpiące były, a zasnąć Bidusie nie mogły. No i tak się przemęczyłam z Nimi cały dzień. Wzięłam Ich na spacer, myślałam, że może na powietrzu trochę pośpią, a tu lipa.......Maluchy drały się w niebogłosy i po 10 min. skapitulowałam. A upał dziś był niemiłosierny - 34 st w cieniu o 14........, więc poszłam na sposób i chcąc ulżyć Maluchom ok 17 po kilku godzinach walki ze sobą samą włączyłam klimatyzację.......(boję się jej jak ognia zwłaszcza przy Maluchach, żeby jakiego zapalenia gardełek znów mi nie załapały), ale temperaturę (w mieszkaniu miałam24,5 st.) zmniejszyłam tylko o 1,5 st. Tak więc nic Im być nie powinno. maluszki od razu się zrobiły spokojniejsze, ale zasnęły dopiero po wieczornej kąpieli - ok 20. Ja się w tym czasie wzięłam za górę prasowania - skończyłam niedawno, kręgosłup mam do wymiany, nawet położyć się za bardzo nie mogę bo tak boli. Do tego dokuczała mi dziś moja okrutna nerka - mało piłam no i się odbiło czkawką:(. Ale już mi przeszło - właśnie dopijam drugie piwko, co by mnie nie zmorzyły nery na dobre (a mam skłonności do chorób nerek - już takowe przechodziłam przed ciążą często). Generalnie dzień ciężki......wręcz pod koniec już mi się płakać chciało ze zmęczenia no i bólu, no ale opieprzyłam samą siebie wewnątrz i przywróciłam się do pionu i dotrwałam do teraz...........jeszcze jakaś godzinka i z największą przyjemnością oddam się w objęcia Morfeusza. AGUŚ Karolek to poprostu dorodny, zdrowy i piękny Chłop ! ciesz się, że masz tak dorodne Dziecko:). Zwłaszcza jeśli pediatra nie wyraża niepokoju z tego powodu:). Moje Pysie za to mają pół roczku, a wszyscy dają Im trzy miesiące:D:D:D:D, ale się tym nie stresuję, bo jak na wcześniaczki to i tak mam bardzo dorodne Maluszki:), no i lekarze nie mają żadnych zastrzeżeń do Ich wagi i wzrostu, a nawet chwalą, że takie duże i z niedowierzaniem patrzą jak pięknie się wyskrobały z wcześniactwa:). Wiecie co? wypatrzyłam fajne spacerówki niedrogie na allegro, tak mi się marzą, że hoho, ale narazie funduszy brak:(....... Co o nich sądzicie? http://www.allegro.pl/item193231955_wyprzedaz_holenderskich_wozkow_aluminium.html
  13. MISIACZKOWA Gratuluję zakupu:) Ja również mam chrapkę na dwie spacerówki, ale ........... cholera finansowo wymiękam:(. Nie mogę jeszcze wsadzić Dzieci do takiej za 100 zł (mało usztywnione plecy), a na taką jaką bym chciała mnie nie stać - znaczy - jedna to nie problem, dwie to już ponad moje możliwości:(. Mnie również wkurza przede wszystkim waga wózka bliźniaczego. Cholera, nie wyjadę tą kobyłą spokojnie na wyższy krawężnik (przejście z jednej strony ulicy na drugą przy wyższym krawężniku kończy się tym, że..............jestem przyczyną powstania korka i zawsze jakiś wkurzony facet pomaga mi wytachać karocę na chodnik). Do tego dochodzi szerokość wózka - jak idę z nim wąskim chodnikiem, to mijający mnie przechodnie są zmuszeni złazić na jezdnię, a niestety stwierdzam, że naprawdę sporadycznie zdarza się, że ktoś mnie przepuści na chodniku:(, zazwyczaj to ja muszę \"przytulać\" się z wózkiem do pobliskiego płotu i zazwyczaj później muszę się męczyć by wydźwignąć wózek z trawy na chodnik ponownie:(. Wogóle to, poza tym,że wciąż za plecami słyszę komentarze w stylu \"patrzzzzzzz bliźniaki!!!!, ale ma baba przesrane!\" I generalnie głupawo się czuję jak prawie wszyscy zwracają na mnie uwagę, muszę wciąż kombinować, jak i którędy wybrać się na spacer bym nie tamowała ruchu ulicznego. W rezultacie ograniczam się do dwóch tras: drałowanie wokół osiedla (po godzinie mi niedobrze, ale dryptam tak i po 5,6 h) oraz trasa (jedna tylko w miarę nie stanowiąca istnego toru przeszkód) do mojego rodzinnego domu, gdzie mieszka mój Brat z Bratową....... . No monotonia totalna. Raz na tydzień (niedziela) wybieramy się z Mężem (On wówczas prowadzi karocę - z Niego kawał chłopa tak więc radzi sobie z krawężnikami znacznie lepiej niż ja) na dłuższy spacer innymi trasami niż te które szlifuję ja. Obecnie moja Szwagierka ponownie podjęła się opieki nad Dziećmi (topór wojenny zakopany na wieki), tak więc dwie spacerówki byłyby idealne, ale głową muru nie przebiję:). Postaram się \"uspyrlać\" najpierw na jedną później na drugą, może mi się to uda.
  14. Jednak póki co - dzięki Bogu stres związany z powrotem do pracy mnie nie dotyczy:). Nadal będę \"gnuśnieć\" w domu i całkiem mi to \"gnuśnienie\" odpowiada - zresztą - mam Was:) dzięki Wam nie tracę kontaktu z ludźmi:). I ten topik to dla mnie oderwanie się od kieraciku związanego z prowadzeniem domu i wychowywaniem Dzieci - normalnie czuję się tak jakbym z Wami w jakiejś restauracji na wspólnej kolacji siedziała - albo jak któraś woli przy piwku;) WITUSIU Masz rację z tą pogodą. Właściwie powiem Wam, że każda zmiana pogody (a co za tym idzie skoki ciśnienia) wpływają na zachowanie Dzieci, wiem to z doświadczeń jakie zdobyłam na oddziale wcześniaków - zawsze jak tylko następowała zmiana wszystkie Dzieci wściekały się już na 24 h przed tym. I ja sądzę, że nasze Maluchy nie są w tych reakcjach odosobnione.Szczerze mówiąc marzę o tym, by w końcu się już pogoda na dobre ustabilizowała (minęły te wiosenne częste zmiany).......uffffffff. Spokojnej nocki wszystkim:) P.S. Jak zawsze się znów kurna rozpisałam!!!!! naprawdę staram się nad tym zapanować - ale mi cholera nie wychodzi:(:(:( - bardzo Was za to przepraszam:(
  15. Witajcie. U mnie dziś istny sajgon. Maluchy nieznośne cały dzień. Udało mi się dzięki Bogo poćwiczyć w sumie jakieś 30 min. z Nimi, Oboje zaledwie po dwóch dniach ćwiczeń robią już maluśkie potępy:) widzę, że ta rehabilitacja to naprawdę zbawienna rzecz:). Niestety ni cholery nie udaje mi się przekonać moich Szkrabów do tego, że jeszcze za wcześnie na siedzenie......no i na stanie i \"hipkanie\". Straszliwie się na mnie złoszczą, gdy Im nie pozwalam na powyższe- Zuza potrafi już przez 15 min siedzieć na moich kolanach samodzielnie podparta rączkami (zaczęła w końcu otwierać dłonie - znaczy bardziej prawą niż lewą - asymetria się kłania), za nic nie da się oprzeć o moją klatkę piersiową. To samo gdy się Ją nosi na rękach w pozycji jak ja to nazywam przodem do świata - Zarazka za wszelką cenę chce \"siama\" trzymać główkę - chyba lepiej Jej się wtedy rozglądać - i ni cholerki nie da się przyciągnąć do klatki piersiowej - złości się tak, że jestem cała podrapana i poszczypana:D. Ma charakterek Pannica nie ma co.......cholera wkurza mnie to ograniczanie Dzieciom ruchliwości! Zawsze mi powtarzano na oddziale, że jak będą chciały siadać to nie zabraniać, stanie i \"hipkanie\" też nie powstrzymywać - tłumaczono, że jak będą chciały wykonywać powyższe czynności znaczy, że już są na nie gotowe. A tu masz ci babo placek - ZAKAZ SIADANIA A TYM BARDZIEJ STANIA NAJPIERW MUSZĄ SIĘ NAUCZYĆ OBRACAĆ Z PLECKÓW NA BOCZKI Z PLECKÓW NA BRZUSZEK I Z BRZUSZKA NA PLECKI (to już potrafią i to całkiem nieźle! od dawna zresztą - tylko jak cholera na złość - na rehabilitacji śmieją się do rehabilitantki i mają w zadkach ćwiczenia). No i jak ja mam Im zabraniać tego co najbardziej lubią???? nie wiem.......będę chyba ograniczała, ale zabronić nie zabronię, bo za bardzo protestują. Kacpero już praktycznie siada sam, no i stoi i hipka pięknie - potrafi tak do 30 min hipać bez przerwy - po czym dyszy jak by maraton przebiegł:D. Dziś zrobiłam Zuzi zdjęcie z chrupką kukurydzianą - ale był ubaw i zadyma później. Zuzka dorwała chrupę i tak się do niej przyssała, że wymymlała ją w minutę:D. Miny przy tym robiła niesamowite, mruczała zadowolona :D. W końcu chrupa się skurczyła tak, że jej końcówkę miała całkiem w dłoni, wsadzała języczek w dłoń by dostać się do smakołyku:D, więc Jej chciałam pomóc i dać Jej chrupę do buźki, ledwie otworzyłam Jej łapkę a Mała w ryk! i to taki rozpaczliwy, że zgłupiałam:D Więc od razu sięgnęłam po dwie następne chrupy i Jej wetknęłam w obydwie łapeczki. Naturalnie obydwie łapki od razu wylądowały w buźce, ale Mała tak się wkurzyła na mnie i na chrupę, że nie mogła się uspokoić i mymlała chrupy jednocześnie rycząc - no komedia poprostu:D. Kacperuś pomymlał chrupę po czym tak zainteresował się twarzą swojego miesięcznego Kuzyna (bo mój Mały ma gdzieś zabawki, woli oglądać wszelakie twarze - dlatego mam problem z rehabilitowaniem Go, bo zabawki nie robią na Nim absolutnie żadnego wrażenia i trzeba się gimnastykować razem z Nim by obracał się w stronę twarzy) , że cisnął chrupą i tyle było zabawy - nawet Mu zdjęcia nie zdążyłam zrobić - ale następnym razem już od razu przygotuję aparat:D. AGUSIA Dałabyś radę - uwierz mi. Jedno dwoje trójka - to nie ma znaczenia, bo to Twoje Dziecko/Dzieci - a miłość mamy i jej poświęcenie dla dzieci nie zna granic - nigdy w życiu nawet siebie nie podejrzewałam o to, że wogóle człowiek może tyle znieść zarówno w aspekcie psychicznym jak i fizycznym.........każda z Was znosi tyle (no..........może poza borykaniem się z wcześniactwem) co i ja, mamy te same rozterki, radości i problemy. Jesteśmy tak samo zmęczone, szczęśliwe, zakochane we własnych Dzidziach i gotowe na poświęcenia dla Nich. Jestem taką samą mamą jak Wy..........tak samo Wy martwicie się o zdrowie własnych Dzieci jak i ja o zdrowie swoich........i pomimo, że ja mam powody do niepokoju (i to realne, bardzo prawdopodobne w sytuacji moich Pysiów) o rozwój moich Dzieci - Wy również identycznie jak ja również się o takowy martwicie. Same widzicie, że moje macierzyństwo i Wasze niczym się nie różnią:). Pod względem materialnym - też myślę, że zachowujemy się tak samo wszystkie - każda z nas bowiem oddała by ostatnią złotóweczkę/euro na nasze pociechy:). Ja sama wolę kupić coś Maluszkom niż sobie - jakoś bardziej mi te zakupy sprawiają przyjemność:). Wręcz sobie bym od \"gęby\" odjęła by dać Maluszkom:) . Prawda, że macie dokładnie tak samo???:) wiem, że prawda:) Co do mojego zawodu wykonywanego - nie przyznam się czym się zajmuję bo .............mnie nie będziecie lubiały już:(. Zresztą - mam wredny nieciekawy zawód - niegodny uwagi. Z wykształcenia jestem ekonomistką. Co do powrotu do pracy to ja muszę siedzieć z Pysiami w domu co najmniej do roku (choć sądzę, że przedłuży się ten czas do co najmniej 2 lat). Z racji tego, że powiłam Bliźnięta mam wydłużony urlop macierzyński. Muszę kombinować - przyznaję się bez bicia, ale to tylko dla dobra Dzieci - i wykorzystałam jak dotychczas 10 tyg. urlopu - obecnie jestem na chorobowym - później znów macierzyński, później opieka nad dziećmi, i następnie kombinowanie - chore, urlop wypoczynkowy, opieka, chore itd. Jak będzie trzeba zrezygnować z pracy - zrezygnuję - pomimo, że na pewno będzie mi ciężej niż obecnie finansowo, ale jak będzie trzeba to minuty nie będę się zastanawiała - jakoś to będzie. Jednak póki co - dzięki Bogu stres związany z powrotem do pracy mnie nie dotyczy:). Nadal będę \"gnuśnieć\" w domu i całkiem mi to \"gnuśnienie\" odpowiada - zresztą - mam Was:) dzięki Wam nie tracę kontaktu z ludźmi:). I ten topik to dla mnie oderwanie się od kieraciku związanego z prowadzeniem domu i wychowywaniem Dzieci - normalnie czuję się tak jakbym z Wami w jakiejś restauracji na wspólnej kolacji siedziała - albo jak któraś woli przy piwku;) WITUSIU Masz rację z tą pogodą. Właściwie powiem Wam, że każda zmiana pogody (a co za tym idzie skoki ciśnienia) wpływają na zachowanie Dzieci, wiem to z doświadczeń jakie zdobyłam na oddziale wcześniaków - zawsze jak tylko następowała zmiana wszystkie Dzieci wściekały się już na 24 h przed tym. I ja sądzę, że nasze Maluchy nie są w tych reakcjach odosobnione.Szczerze mówiąc marzę o tym, by w końcu się już pogoda na dobre ustabilizowała (minęły te wiosenne częste zmiany).......uffffffff. Spokojnej nocki wszystkim:)
  16. Witam Kochane. Wpadłam tylko powiedzieć Wam, że moje Maluszki skończyły dziś pół roczku:D. Byliśmy na rehabilitacji pierwszej i..............pani rehabilitantka powiedziała, że z Maluchami jest naprawdę dobrze:D. Będzie nam potrzebne prawdopodobnie tylko 5 wizyt:) no i ćwiczenia w domu!. Nota bene - widzę, że Zuzi ćwiczenia (w formie zabawy) podobają się bardzo bardzo:), Kacperek troszkę gorzej, ale jak się Facecika dobrze podejdzie to troszkę można poćwiczyć bez płakusiania:). Mała nie cierpi leżenia na lewym boku, nie bardzo też podoba Jej się lewa rączka:), ale ją zauważa, tylko jest dla Niej mało zabawna:). Dlatego mamy ćwiczyć tę kwestię oraz usprawniać przewracanie się z brzuszka na plecki i z plecków na boczki (ciężkie to, ale potrzebne, Pani rehabilitantka powiedziała mi, że na efekty trzeba poczekać , ale jak będę ćwiczyła z Dziećmi codziennie to sukcesy będziemy osiągać szybciej niż mi się wydaje:D). Muszę tylko kupić dwie maty puzzlowe (takie gąbczaste) oraz zabawki, których Maluszki nie będą w stanie chwycić w rączkę (chodzi o to, by wyciszyć odruch zaciskania piąstek, bo mimo, że Maluszki potrafią otwierać dłonie, jednak odruch ten mają jeszcze bardzo silny:)). Zuzi też trzeba jak najczęściej uświadamiać, że ma prócz rączek, również nóżki:D, bo KAcpero pięknie dzwiga nogi do góry i z zaciekawieniem je sobie głaszcze:), ale Jemu również mamy je pokazywać, by utrwalić ten odruch:). Pani rehabilitantka pochwaliła Maluchy za siłę ramionek, trzymanie główki oraz za wkładanie łapek do buźki (powiedziała by absolutnie Dzieciom tego nie zabraniać!!!). Podejmujemy też próby przygotowania do raczkowania. Kazała ograniczać siedzenie Maluchów (ciekawe jak jak One już coraz dłużej siedzą same!!!!) oraz unikać stania na nóżkach (fajnie........bo to ulubiona zabawa Obojga, wraz z \"hipkaniem\" i bardzo się na mnie denerwują, że Im tego zabraniam:(). Generalnie - rehabilitacja jest potrzebna Obojgu, ale nie będzie ona agresywna - bardziej to będzie zabawa niż ból - z tego się bardzo cieszę. Acha no i zostałam poinstruowana jak nosić Maluchy by nie wpędzić Ich w asymetrię (bo Kacpero nie ma jej wogóle, a Zuzia minimalnie odchyla się na prawą stronę i tę też stronę ma bardziej aktywną) - ciężko będzie z tym noszeniem, bo Maluchy już leciutkie nie są, a sposób noszenia jest że tak powiem cholernie niewygodny i momentalnie ręce drętwieją:). Ale przeżyję i to - dla dobra Maluszków:). I chciałam też Wam powiedzieć, że od dziś nie mam niani. Tamta okazała się wścibską, wyrachowaną cholerą, do tego leniwą - wciąż usypiała Maluchy i pół dnia siedziała przed telewizorem, nie przebrała, nie nakarmiła i wciąż tylko zaraz jak weszła do domu zaznaczała, że dziś np. boli ją ręka, na następny dzień noga, na następny kręgosłup itd. także potrzymała Dziecko 5 min na rękach i mi Je oddawała, bo coś Ją bolało. Sama zapierniczałam ze sprzątaniem, myciem naczyń itd. Wczoraj celowo zostawiałam kolejne butelki po karmieniu na stole w pokoju (jak do nas pierwszy raz przyszła mówiła, że jak Dzieci śpią można porobić coś innego) nawet nie zaniosła butelek do zlewu, nie mówiąc już o wpadnięciu na pomysł by je przepłukać i wsadzić do wyparzacza. Tylko ją telewizor interesował i to jak to \"bogato\" u mnie w mieszkaniu oraz co, jak, dlaczego i za ile robią moi znajomi i jakimi autami jeżdżą. Poza tym wciąż obgadywała swoją byłą pracodawczynie , co mi się bardzo nie podobało - baba mnie poprostu męczyła swoim zachowaniem, do tego nauczyła Kacperusia noszenia na rękach i Mały teraz protestuje bardzo, gdy się z Nim siada. Do tego codziennie ok 13 zostawiała mnie na 1,5 h z Dziećmi samą, bo psa musiała wyprowadzić - oczywiście wszelki transport miał zapewnić jej mój Mąż........no tragedia normalnie ! Chyba babsko sobie myślało, że będzie siedziało i gapiło w TV i brało za to 600 zł miesięcznie - żenada:(. Dołączam do grona złych:(. Szlag mnie trafia od tygodnia - chyba ta niania mnie wykończyła maksymalnie:( P.S. Wiecie, że niedługo będziemy obchodzić swój pierwszy w życiu Dzień Matki??? właśnie sobie to dziś uświadomiłam:D. MISIACZKOWA Odpowiedziałam na maila - dziękuję za niego bardzo. KASIU-74 Z tym czosnkiem to prawda - naprawdę rewelacja. Ja osobiście zrobiłam dziury z tyłu śliniaczków i wepchnęłam tam pokrojony w plasterki czosnek i takie śliniaczki zawieszałam na szyjki Maluszkom. Chodziły z tym ustrojstwem 24/24 h. Dodatkowo polecam również sól morską do nosia - też łagodzi skutki katarku. Ja używam Sterimaru. Dziękuję za komplementy pod adresem Bliźniaków - a na zdjęcia w kolczyczkach musicie poczekać:D - będę Was trzymała w napięciu trochę - a co mi tam! pojawią się na początku czerwca;) Właśnie zerkam na zdjęcia z majówki - i............NIE MOGĘ PRZEJŚĆ DO NASTĘPNEGO ZDJĘCIAAAAAAAAA!!!!!!!!!!! CZEMU????????CHOLERA???????? AGUSIA Szkoda słów na tę matkę:(. Jestem pewna, że nie było jej na pogrzebie i chyba Robercik takowego nie miał:( zmarł w szpitalu, a matka miała Go zawsze w zadzie:( Co do kolczyków, to zamierzam zamówić naturalnie złote (i to czyste złoto bez żadnych domieszek) , bo sama jestem uczulona na wszystko co złotem nie jest:). I Zuza może uczulenie odziedziczyć po mnie. MAMO OSKARA Gratuluję Dorodnego Dzidziusiaaa:D. Mój Kacperek też niby dorodny jak na wcześniaczka, ale na pół roczku waży mniej niż Twój Oskarek:D, ale taki już urok wcześniaków i do tego bliźniaków:). MIAMIUŚ Moja Zuzia też niedawno miała takie nocne pobudki - ale już Jej przeszło, także myślę, że to taki etap w życiu naszych Dzieci, choć biorąc pod uwagę Kacpra i to, że nie budził się tak jak Zuzia to nie każde Dziecię ten etap przechodzi. MYSICZKO Nie mogę otworzyć albumu ze zdjęciami Twojego Michasia:(. nie wiem co ja źle robię w mordę jeża:( ANESIA To normalne, że po mleku modyfikowanym kupalki są zielonkawe ponieważ takie mleko (każde) zawiera żelazo, a żelazo powoduje zmianę barwy kupki na zieloną i to od jasnozielonej po prawie czarną z odcieniem zielonkawym. Także to, że kupka jest zielona nie jest powodem do niepokoju. Liczy się konsystencja, czy kupka nie jest pienista, albo twarda (choć twarda może być po nowinkach w diecie przez jakiś czas) oraz jak Dzidziuś akceptuje nowe mleko (czy wypluwa smoka i płacze przy jego podawaniu oraz pluje mlekiem, czy ssie z ochotą). W kupce mogą się też chwilowo pojawić grudki koloru żółtego, to też nie jest niepokojące. Kupka może też być ziarnista - i to też mija. Ja podaję Maluchom Bebilon od początku - i sobie chwalę - kupki robią od zawsze zielone choć czasem zdarzają się i rude, ale to żadko - moje Pysie nie dość, że jedzą mleko z żelazem, to jeszcze przyjmują go dodatkowo poza tym w mleku. Moja Bratowa mająca miesięcznego Kubusia zaczęła Mu podawać mleko modyfikowane i Mały również robi zielone kupki (nota bene też do mnie dzwoniła zaniepokojona tymi kupkami, ale położna i lekarz potwierdzili to co Jej powiedziałam o kupkach - a powiedziałam to samo co Tobie). Znów się rozpisałam - przepraszam - taka już moja natura grafomańska:). Słodkich snów życzę Wszystkim Dobranoc.
  17. No i po strach:D. Moja Mała Królewna była baaaaaaaaaaaaardzo dzielna:) płakała tylko troszkę - wygląda BOSKO!!!! co prawda narazie ma kolczyczki ze stali hirurgicznej, ale za miesiąc będzie miała już te właściwe:) - tylko musimy pojechać z Mężem do jubilera i zrobić na zamówienie:). WITUSIU:) teraz już jestem zupełnie spokojna :) i fakt, że pomarańczka przesadza z tym szokiem:). Dzięki za komplementy pod adresem Maluszków:) - pod koniec maja zobaczycie zdjęcia Zuzki już z kolczyczkami:D .
  18. Kontroluję stopkę tylko - tzn. czy album wspólny Bliźniaków się otwiera
  19. Słuchaj wredna pomarańczko. Po pierwsze mój Mąż NIE JEST CHORY i wypraszam sobie tego typu insynuacje. Po drugie Zuzia ma się dobrze i nie jest żadnym \"biednym dzieckiem\" tylko normalnie rozwijającą się Dziewczynką - zresztą tak lekarze moje Dzieci prowadzący jak i ja sama nie mamy zamiaru Dzieci chować pod kloszem bo nie ma ku temu powodów żadnych. Jak mogłam na to pozwolić - a mogłam - choć ze strachu umieram - wiesz dlaczego? po pierwsze to co napisałam powyżej, a po drugie - za miesiąc czy dwa Zuza płakałaby jeszcze bardziej i do tego by się broniła masakrycznie - moje Dzieci już nie są takie znów maleńkie - jutro skończą pół roczku. Poza tym - może byś się podpisała nickiem czarnym a nie chowała się za pomarańczką, hm???? - takaś odważna w krytyce ? to po co się ukrywasz??? Pozdrawiam i następnym razem zanim nazwiesz kogoś chorym przemyśl 10 razy czy aby nie przeginasz.
  20. CHANTALL - masz mój głos. Kwietniowe zdjęcia Maluchów już do obejrzenia dla chętnych:). Jezu umieram ze strachu o Zuzę - mój Chłop wziął Ją na przekłucie uszek:(, nie chciałam Jej Mu dać, ale się Pierdoła Saska uparł! i tak udało mi się Go powstrzymać od tego zamiaru przez 2 m-ce......dam znać jak po przekłuwaniu.
  21. Witam Dziewczyny. Ja nadal przeżywam Robercika - wciąż mam płacz na końcu nosa. Do tego jeszcze moje Pysie dziś miały bardzo zły dzień, niańka coraz bardziej mnie wkurza - że tak powiem jest do d.....y. I wogóle to mi się dziś cały dzień spać okrutnie chce. Pewnie to przez pogodę - halny wieje, a zawsze jak to cholerstwo zaczyna wiać to wszystkich wokól szlag jasny trafia. MISIACZKOWA Sądzę, że nie Ty jedna przywiązałaś się do tego Słodkiego Pączusia jakim był Robercik. Maluśki na pewno nie umierał w samotności, ba jestem na 100% przekonana o tym, że mimo, iż Maluszek już zapewne dawał znać, że ma dość i nie chce już walczyć na pewno Go ratowano. Zapewne byli przy Małym lekarze i sztab pielęgniarek - bo na wcześniakach zawsze tak jest gdy coś z jakimś Maluszkiem się niedobrego dzieje. Robercik przeżył 5 miesięcy........prawie dotrwał do 6-go, szkoda mi tylko, że tak się Biedaczek musiał męczyć przez to Jego krótkie życie i walczył sam.........nie miał mamy przy sobie, która by Mu dodawała otuchy i sił do walki. Straszliwie mnie to boli. Dzięki za przytulenie..........chyba mi tego potrzeba bardzo. I mam szczerą nadzieję Dziewczyny, że ta kobieta, która nosiła miano Jego matki (choć tylko przez to, że Go urodziła, bo matką to ona na pewno nie była) gorzko za jej postępowanie zapłaci......jak nie życzę z reguły źle ludziom, tak w tym wypadku inaczej się nie da. Choć sądzę, że Robercik do końca ją kochał.........bez wzajemności niestety. Pamiętam jak raz do Niego przyszła...........Maluszek był tak aktywny, że takim Go nie widziałam wcześniej. Jak wyszła to aż wypieków dostał z tego wszystkiego i gorączki lekkiej. Biedak..........tak bardzo się cieszył jak ta franca łaskawie do Niego przyszła raz na ruski rok. On to tak przeżywał!!!!!!!!! ANESIU Jeśli chodzi o zagęszczanie - ja zagęszczam za każdym razem, tyle, że w ciągu dnia dodaję trochę mniej kaszki, dopiero a wieczór robię papkę gęstą. Generalnie pediatra zaleciła by zagęszczać po troszku. Ale nie z moimi Dziećmi takie sztuczki. Raz spróbowały mleka z kaszką i............już samego tknąć się nie chciały za cholerę, więc ja osobiście byłam zmuszona do zagęszczania każdego posiłku od początku samego. Co do mleka - ja używam Bebilonu. Najpierw szedł Nenatal (dla wcześniaczków), następnie od 3500 wagi Bebilon 1 dla Małego i Bebilon Pepti dla Małej - ale ten Pepti podawałam zaledwie kilka dni, bo Zuzi on nie podchodził i przeszłam na Bebilon 1 - teraz dostają oboje Bebilon 2. Tolerują to mleko dobrze i osobiście ja nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Właśnie walczę z albumem także niebawem będziecie mogły obejrzeć nowe zdjęcia Maluchów:). Dziękuję Wam Kochane za \"uczestnictwo\" w bólu po stracie Robercika - naprawdę jest mi z Wami łatwiej........mam nadzieję, że szybko się pozbieram - muszę............choć to cholernie ciężkie:(. Ciekawe czy dzisiejszą noc chociaż prześpię..... Całuski
  22. MISIACZKOWA:D HAHAHAHAHAHAHAAAA! Ja też się qrfa staram nie dawać:D (Stary nie widzi jak beczę po kątach::D:D:D:D:D), ale ja się obrażać nie umiem w mordeczkę:D, przynajmniej nie na Niego:D. Aż mi się lepiej robiło wiedząc, że nie tylko ja czasem czuję się jak ten biedny przysłowiowy psiak:). Skąd Ty bierzesz te gratisiki? - to jakiś dodatek do mleka czy jak? Co do wypluwania - to moje Pysie do dziś plują jeśli Im łyżeczką daję (choć buziulki na \"komendę\" pt.: \"aaaaaaaaaaaa\" otwierają pięknie). Ale to norma. Dzieci na początku generalnie wypluwają (znaczy wypychają zawartość łyżeczki języczkiem), należy wówczas cierpliwie zbierać Im wszystko z bródki i podawać ponownie:). Ja tak robię i Dzieci za 10 razem zjadają łyżeczkę:D. Dopiero gdy na widok łyżeczki zaczynają się wydzierać i odpychać moją rękę łapkami znaczy to, że nie mają ochoty na dalszą zabawę w jedzenie łyżeczką:)
  23. Witam Dziewuszki:) No i nie pojechaliśmy w końcu na te Węgry:), prognozy pogody niekorzystne, a jechać i płacić za siedzenie w pokoju z Dziećmi to średnia przyjemność. W temacie soczków, deserków itd. Ja wprowadziłam w 3 m-cu życia. Najpierw soczek jabłkowy, później deserek jabłkowy. Następnie soczki wszelkiego rodzaju - te od 4 miesiąca (niby), typu winogrono, dzika róża, malina, owoce leśne. Z deserków po jabłuszku wprowadziłam całą resztę - marchewka z jabłkiem, dzika różna z winogronami i jabłkiem, owoce leśne z dziką różą itp. Kaszki poszły od 4 - go miesiąca. Również od tego m-ca poszły obiadki. No i ostatnio kupiłam soczki przecierowe - banan, dzika róża z maliną. Jak narazie nic moim Dzieciom nie zaszkodziło. Mają już swoje gusta smakowe (najbardziej smakuje Im wszystko o smaku bananowym:D), jedno jedzą innym plują:D. Trochę nie mają chęci zjadać z łyżeczki, dlatego też podaję Im zawsze obiadki najpierw łyżeczką (ile zjedzą) a następnie przekładam zupkę do butli dodaję odrobinę wody by smok się nie zatykał i resztę dojadają z butli. Gdyby nie to, że Kacpero i Zuzia to wcześniaki to pewnie bym Im podała jabłko i marchewkę przed 3 m-cem (mnie Mama faszerowała takowymi już po ukończeniu 2-go miesiąca i żyję:D). Jeśli chodzi o kupowanie gotowych produktów i robienie samemu, to rozmawiałam na ten temat z pediatrą w Krakowie (Uniwersytecki). Więc powiedziała mi, że zdecydowanie lepiej i bezpieczniej jest podawać te gotowe, ponieważ owoce i warzywa do tych gotowych są bardzo dokładnie selekcjonowane i badane dzięki czemu mam pewność, że nie podaję Maluszkom marchewki z mega-dawką metali ciężkich czy też szkodliwych substancji zawartych w nawozach. No ........... chyba, że macie warzywa i owoce z własnej hodowli i wiecie na czym rosły. AMELKO :) My z moim Chłopem mamy tzw. 5-cio minutówki - w kwestii sprzeczek - znaczy wydrzemy się na siebie i za pięc minut już normalnie ze sobą gadamy. Aczkolwiek ostatnie sprzeczki i sposób w jaki traktuje mnie mój Mąż powodują, że raz po raz mi szczęka na glebę opada. On jest w gruncie rzeczy wspaniałym Tatą i naprawdę w tej kwestii nie mam co narzekać, jedynie bardzo mnie martwi to, że - jak nigdy tego nie robił - ostatnio odzywa się do mnie delikatnie powiedziawszy w sposób niestosowny. Dzięki temu czuję się jak pies przeganiany z kąta w kąt.....gdyby nie Dzieci już dawno bym tym wszystkim pierdyknęła.Ale tak......zaciskam tylko żeby i wyję w poduchę. Nie chcę awantur, bo Dzieci czują złe emocje i to bardzo, a moje Skarby już dość w swoim króciutkim życiu złych emocji odebrały. Naturalnie powiedziałam Mu o tym co czuję, jak narazie od dwóch dni jest spokój, ani raz mnie nie zwyklinał i nawet wczoraj mnie przytulił. Ale czujna pozostaję;) być może se znalazł jakąś lafiryndę;). Czas pokaże jak to wszystko się skończy. MYSICZKO Moje Maluszki jedzą co trzy godziny (czasem co 4) po 120-160 ml. Czasem zdarza Im się wpulić 180 a nawet 200 ml. Ja zagęszczam od 4 m-ca kaszką ryżową z bananami lub malinami (na zmianę). Na opakowaniu napisane jest, żeby do 150 ml. mleka dodawać 3,5łyżki stołowe kaszki. Ja do 120 ml dodaję na noc 2,5 łyżki a w ciągu dnia do każdego posiłku po 1,5 - 2 łyżki i jest ok. Od razu Wam powiem, żebyscie się nie zdziwiły jak Dzieci Wam będą robiły twardsze kupale - to normalne po zagęszczonym pokarmie:).
  24. jednak, ja osobiście zaszczepię Dzieci na wszystko na co się da - nawet gdybym na to miała wydać majątek - bo nie chcę więcej widzieć swojego Dzidziusia w stanie krytycznym w szpitalu. A jak będę zmuszona widywać to przynajmniej nie będę miała żadnych wyrzutów sumienia, że mogłam a nie zaszczepiałam............tak więc bez względu na to, co sądzą o tym inni ja szczepię Maluchy na co tylko mogę. A te bakterie odpowiedzialne za sepsę to MENINGOKOKI. Od odnośnie samej sepsy - to ta choroba jest uleczalna, pod warunkiem, że zostanie podjęte leczenie odpowiednio wcześnie. Przypominam, że mój Kacperek przeszedł sepsę dwukrotnie - i się wykaraskał:). AGUNIU No fakt...........nie wybieram się na majówkę nad morzem:(:(:( nad czym również ubolewam, bo KOCHAM MORZE PONAD ŻYCIE!!!!! (i mam cichą nadzieję, że moje Pysie też je tak pokochają). Natomiast na pewno wybieram się w drugiej połowie lipca, i jeszcze kombinuję turnus w sanatorium - bo przecież moje Maluszki mają dysplazję oskrzelowo - płucną., tak więc się kwalifikują na leczenie sanatoryjne:D. Mam nadzieję, że na jesień uda mi się cosik wykombinować w tej kwestii;). Oczywiście tak się znów rozpisałam, że musiałam się rozepchać na 2 posty:D:D:D:D Znów proszę Was o wybaczenie :D Grafomania to okrutna przypadłość:D
×