Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Sygryda córka wikingów

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. NapaValley------> dzieki za szczerą odpowiedź:) Widze że wikingowskie metody są Ci znane:p oj, nie zazdroszczę......:D
  2. NapaValley-------> Zadam Ci jedno pytanie - zdradziłeś kiedyś tak mimochodem? Przepraszam, bo wiem że to osobiste pytanie ale chciałabym zrozumieć co człowiekiem wtedy kieruje - nastrój chwili, potrzeba rozładowania napięcia fizycznego, ciekawość?
  3. NapaValley------> faktycznie podchodzę do tego poważnie, może zbyt poważnie. To była odpowiedź na wcześniejszą wypowiedź Julii, ktora pisała o swoim mężu w kontekście braku asertywności i potrzeby zainteresowania. I może zdrada spowodowana tym że facet na mnie leci i mi to pochlebia jest właśnie taka banalna i płytka? Nie wiem, do tej pory nikogo nie zdradziłam. Ale wiem za to dużo o zaniżonym poczuciu własnej wartości, samoocenie, potrzebie akceptacji itd. Dlatego tak mi się nasunęło.
  4. NapaValley------> Naukową analize zdrady? Jeżeli to było do mnie to przyznam że nie zrozumiałam:( i teraz nie wiem obrazić się czy podziękować:p To podziękuję:D A wikingowie się nie integrowali tylko wycinali w pień wszystko co im nie pasowało:p metoda może brutalna ale jaka skuteczna:p
  5. ps. każda zdradzona osoba obwinia siebie, czasami słusznie a czasami zupełnie bezsensownie:( Ktoś kiedyś tłumaczył mi na tym forum, że zdrada jest decyzją osoby zdradzającej i zdradzany nie jest w żaden sposób za nią odpowiedzialny, bo nie mamy możliwości wpływu na wybory innych ludzi. Tak lepiej na to patrzeć
  6. Julia69-----> piszesz że chodzisz na terapię. Myslę że terapia potrzebna jest bardziej jemu niż Tobie. Tzn. nie neguję pomocy psychologa w Twojej sytuacji bo zdrada potrafii wyniszczyć człowieka doszczętu, wydaje mi się jednak że to Twój mąż powinien rozwiązać swoje problemy. To on ma problemy z samooceną i samoakceptację - tak wywnioskowałam z tego co piszesz. Myślę że terapia w której wzięli byście udział oboje pozwoliłaby Wam ustalić co w nim, jego życiu lub w Waszym związku - bo istnieje też taka możeliwość - powoduje tę niepewność i potrzebę dowartościowywania się i potwioerdzania własnej atrakcyjności poza domem. Oczywiście do tego potrzeba dwu osób i znam takich którzy do psychologa ie poszli by pod groxbą plutonu egzekucyjnego;) ale może warto spróbować.
  7. Julia69--------> napisałaś coś takiego o swoim mężu, że on nie potrafi oprzeć się zainteresowaniu innej kobiety. Czy zastanawialiście się współnie z mężem, dlaczego on nie czuje tego nazwijmy to uwielbienia od Ciebie? To jedno zdanie wskazuje na jakieś problemy z nim i z waszym związkiem bo ewidentnie nie chodzi tu o przywoływany wszedzie seks:o Czy próbowaliście może rozmowy z psychologiem? Wiem jak reaguje osoba zdradzona, wiem też jak reaguje zdradzający. W poprzednim związku już to przerabiałam. Wiem, że rozmowy na ten temat nie są łatwe, ale są potrzebne. Może psycholog pomógłby wam znaleść źródło tego problemu? W ten sposób dowartościowują się osoby mało pewne własnej wartości. Może jest w waszym małżeństwie coś co sprawia że on czuje się gorszy a może już wszedł w związek z takim balastem. Nie znam Was więc nie wiem jak jest dokładnie ale może warto byłoby poradzić się specjalisty? Jeżeli chcesz ratować to małżeństwo...
  8. Julia69--------> piszesz że \"ale po 5 czy 10 latachn nieuważasz, że ludzi zaczyna więcej łączyć, taki niewidzialny sentyment ( nie do wszystkich oczywiście). I tj właśnie niebezpieczeństwo, pomimo zasad moralnych\", sorry ale ja mam od lat sentyment do np. pana z warzywniaka, zresztą młody, przystojny i chętny ale jakoś się z nim nie puszczam w imię tego sentymentu:o Do kolegów z pracy też miałam sentyment i do znajomych na studiach, ale nigdy nie zdradziłam swojego partnera. A to że ktoś jest bardziej zżyty z koleżankami z pracy niż z żoną to już nie wina pracodawcy:o Bardzo mi się też nie podoba to co piszesz o kobietach, jakie to one podłe i przebiegłe, czy Ty myślisz że każda baba slini się na widok twojego chłopa? To już lekko trąci paranoją, zresztą też jesteś babą i co, rzucasz się na innych?
  9. Sygryda córka wikingów

    Mini klub dla miłośników zwierząt

    Przypnę się tutaj jeżeli pozwolicie, żeby nie zamęczać wszystkich opowiadaniem o moim futrzaku:) Będę się wyżywać w jednym miejscu. Przywitałam się a teraz wracam do lektury tematu:)
  10. keldsklfks-------> \"po pierwsze- najprostsza rzecz- okazja czyni zlodzieja\" - to dlaczego jak zostawisz 10 osób w niechronionym sklepie dwie coś ukradną a 8 nie? To kwestia wyboru i zasad, ten właśnie kto bedzie sobie tłumaczył że okazja czyni złodzieja ukradnie, bo się usprawiedliwia. Tak samo jest ze zdradą. nawet gdyby panienka leżała naga w łózku to są faceci którzy skorzystają a są tacy którzy jej w słodką dupcię nakopią i wywalą. \"teraz praca nierzadko zajmuje ludziom 3/4 czasu- jeśli do tego dochodza jeszcze obowiązkowe wieczorne zabawy to naprawdę zaczyna zagrażac rodzinie- ze zdradą czy bez zdrady\" - ok, praca zajmuje dużo czasu, sama tak pracowałam (formalnie jeszcze pracuję) ale to jak się w tej sytuacji zachowamy też zależy od nas. Niektórzy zrobią skok w bok a inni cieszą się że mają dla siebie wieczór bo tęsknią za sobą. Tak samo ludzie oddalają się od siebie gdy tylko jedno pracuje lub gdy oboje pracują po 8 godzin. Nad związkiem trzeba pracować, są lepsze i gorsze okresy. A kryzysy spowodowane są bardzo często nie tym co w pracy ale tym co w domu. Widzisz, piszesz o znajomym Ci małżeństwie. To ja też coś napiszę. Pracuję od 7 lat, pracowałam już w kilku firmach, mam wielu różnych znajomych. I widzę różne rzeczy, widywałam biurowe romanse, widywałam zdradzające się i rozpadające małżeństwa. Wyjazdów firmowych zaliczyłam już tyle że szczerze mówiąc przejadły mi się bo są wszystkie takie same. Piłam na tych wyjazdach alkohol, tańczyłam, bawiłam się a jednak nigdy nikogo nie zdradziłam. Wiem kto \"korzysta\", w firmie wie się takie rzeczy od razu. I uwierz mi, te romanse nie zaczynają się na wyjazdach wcale częściej niż na spotkaniach służbowych czy biurowym korytarzu. To decyzja osób które biorą w tym udział a nie odgórne zalecenie pracodawcy - \"dziś wszyscy rżniemy koleżanki z pracy\". Kto jest złodziejem ten skorzysta z okazji.
  11. Julia69------> przestajesz nad soba panowac i dostajesz obsesji:( Co udowadnia mi że dyskutowanie z Toba nie ma sensu. Ostatni raz: żadne warunki, żadne pokusy oraz żaden tryb życia nie jest w stanie zmusić faceta do zdrady jeżeli on nie chce zdradzić. I dla mnie to koniec tematu. Pozdrawiam
  12. Julia69-------> Pokusy są wszedzie, impreza w pubie z kolegami to pokusa, delegacja to pokusa, atrakcyjna koleżanka w biurze to też pokusa. tak jak napisała Albi problem to lezy w partnerze a nie w pokusach, są tacy co pokusę odeprą a niektórzy tego nie zrobią. czy naprawdę myslisz że gdyby nie jeździł na integracyjnki to by Cię nie zdradził? Mylisz się. Pozdrawiam
  13. Nie czytam wszystkiego bo za duzo i mi się nie chce, więc odniosę się do pierwszego postu. To że facet czy kobieta zdradza na imprezce integracyjnej to nie wina integracji tylko zdradzającego. Sama przez trzy lata pracowałam w firmie gdzie takie imprezy były średnio raz na 2 m-ce, najczęsciej połączone ze szkoleniami więc obowiązkowe. I co? I nic. Nie zdradziłam męża choć najczęsciej jeździłam sama i nie zauważyłam tej sodomy i gomory o której tu mowa. Ludzie dorośli potrafią się bawić, nawet wypić alkohol i nie muszą się od razu puścić, więc nie zwalajcie winy na imprezy. A same imprezy - niektóre były fajne inne koszmarnie nudne, taj jak w życiu.
  14. Sygryda córka wikingów

    Kącik naszej poezji.

    Dzięki:D
  15. Sygryda córka wikingów

    Kącik naszej poezji.

    Chyba nawet zostanę:) Taaa, z tym kacem to prawda:o A podobno babskie imprezy są bezpieczne:D
×