triste
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
nobody's hear...
-
:(
-
czołem kochane moje:* pewnie, że bywam, przywiązałam się do tego naszego topiku.. tyle, że staram się nie nakręcać. i nie użalać. zwłaszcza że sesja. a ja znów jestem grubsza. i obiecuję sobie, że po dam sobie niezły wycisk i będzie ślicznie. zobaczymy. bierzcie się w garść, bo szkoda żeby kolejne lato uciekło gdzieś niewiedzieć kiedy i jak. tylko dlatego ze wszystko od jutra. jak już schudne... kiedyś życie nam się ślicznie poukłada, jestem tego pewna. naazie widzę jak moje marzenia spełniaja się innym i obiecuje sobie że wezme los w swoje rece... pozdrawiam zza sterty nudnych książek i ściskam mocno lufcia
-
co u Was? jak sobie radzicie? z zarciem miłoscią, jesienna chandra i czymkolwiek tam radzic Wam sobie przyszło? luffka, jak Twoje zdrówko? if you want dajesz rade? co sie stało z gdusiaczkiem? i anoxą? lemonkowa? ja sobie nie radze. ale kiedys napewno znów bedzie dobrze i nie bede ryczec przed snem. a tak poza tym podobaja mi się płatki sniegu, które sobie leniwie wiruja za oknem... na gwiazdkę chciałbym dostać radość całuję Was goraco i czekam na newsy
-
czećś luffka, przytulam Cię mocno, mam nadzieję, ze czujesz się dobrze. nie bój się, nie smuć :) trzymam kciuki za Twoje zdrówko. bądź dzielna u mnie smutno i samotnie, może to poprostu jesienne depresja, ale widze, ze inni tak nie mają. chciałabym żeby przygnębienie i bezradność zostawiły mnie już w spokoju
-
dziewczyny? jak sobie radzicie? z kompulsami, miłością... u mnie wciąż życie na wariackich papierach, i na walizkach. kompussów brak :) jedno przejedzenie, które mało co z zamieniłoby się w obżarstwo, ale w odpowiednim momencie wyszłam z domu... lepiej czuję się sama z sobą, kiedy tego nie robię wszystko dobrze? dajcie znać, że żyjecie luffka, mam nadzieję, że nie uciekłaś temu chłopakowi... choć faktycznie, ciężko się po tym wszystkim zakochać :(
-
co sie stało?
-
czołem:) u mnie szaleństwo.... ściałam włosy na króciutko, przebiłam uszka i kupiłam troche nowych ciuszków... tez zaczynam od nowa:) coraz rzedziej myslę o przeszłości. pere rzeczy zaplanowałam. troszkę sę odchudzam. bawie się wlasnym wizerunkiem... czuję się zupełne inną kobietą... taką pozytywnie silna i odważną.... nie mam schizow na temat jedzenia - szok też chcę się zakochać jeszcze raz :P if you want, zmień coś, zrób coś radykalnego... ;) to pomaga luffka napisz coś więcej ;) lemonkowa, głowa do góry pozdrawiam cieplutko
-
gratuluje bezkompulsowego życia :) fajne uczucie, nie :) jakby tak zawsze można jeśc w taki sposób a marcin faktycznie jest nieteges :( nie przejmuj się już, ze Cię zranił czy może upokorzył, tylko głowa do góry i udawaj, że Ci to wszystko zwisa z góry do dołu. ot taka mała próba zdolności aktorskich :P dumna, pewna siebie, silna laska :) że niby nie ten to inny ;) tez kocham jesień :) ciepłą, słoneczną i kolrową :) a przy tym cały populacja nie chodzi roznegliżowana i wszyscy wokół nie są na diecie :)
-
luffka, mnie się tak wydaje, że te śluby.... świadomość, ze już nie mamy po co sie starać... że to nasza największa szansa, taki prezent od losu... dotychczas chciałam być taka, żeby mnie pokochał, dogonić jego ideał... i cały czas odkładałam wiele rzeczy na kiedy schudnę... chudłam (oczywiście nie dość :P) i tyłam. i ciąle nie byłam dla niego dość dobra, inaczej by mnie przecież kochał na śmierć i życie :P... to frustrowało, stresowało i kończyło sie w sposób oczywisty. myślę, ze to im zawdzieczamy wspomnianą ostatnią szansę. nie mamy potrzeby być dziewczynami z ich marzeń. możemy być sobą... ot takie przemyślenia przed północą :P if you want? i jak?
-
nudy na pudy, zabawne filmiki na youtube i popcorn :) kilka nowych pomysłów, kilka planów. nic na siłe. nic nie udowadniać. i nie muszę się martwić, że może jestem dla kogoś za gruba (nooo dla siebie jestem :)) małymi kroczkami i powolutko. rozkoszując się wszystkim wokół. normalna dziewczyna, której nawet dziś nie boli samotność. zero kompulsów od rownego tygodnia :) no ale, zebym poczyniła kroki w redukcji to też powiedzieć nie moge :P kij z tym. dzisiaj było fajnie. pozdrawiam cieplutko
-
trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się jaknajlepiej. masz rację, że lepiej powiedzieć wszystko patrząc w oczy. wtedy i przekaz jest jasny i od razu widać reakcje. nie tylko słowa się liczą. czaruję los, żeby było dobrze. zakochana luffcia milczy :) mam nadzieję, że zabiegana i szcęśliwa a ja szukam siebie :) mam wrażenie, że jestem teraz lepsza, wrażliwsza, wyciszona. nie chce zapeszać, ale zaczynam radzić sobie z jedzeniem czuję się smutna i samotna, ale czymś w głębi serca szczęśliwa.
-
mnie też zmienił... na lepsze... przy nim akceptowałm siebie, chć o kompulsach nie wiedział. strasznie się boje, że z nikim już taka nie: będę taka naturalna, wolna, radosna, wyzwolona... wolałam się z nim kłócić niż śmać z nnymi... a teraz :( to nie tak, ze możemy... ja się bo ję, że jak zadzwonie, pomysli, że zwariowałam :( że newiadomo czego chce... przecież on ma teraz żonę... może on mysli tak samo, ze skoro usunełam maila i gg to nie chcę go znać... niedawno byłam w jego okolicy z nadzieją, że wpadniemy na siebie przez przypadek. chyba wyjechał :( :( :( wszystko bym dała za godzne szczerej rozmowy w 4 oczy. zrób if you wat cokolwiek, zeby nie żałować. jeśli jeszce kiedyś przytrafi mi się miłość nie odpuszcze "wilka miłość" z "uproadzenia agaty" właśnie leci w tle. a już miałam nadzieję nie płakać...
-
tak trzymać, Kochane :) mam nadzieje, że się od Was zarażę. nic się nie stało, poprostu jak to zwykle... na dodatek od tego ślubu strasznie utyłam :( i wogóle mam wrażenie, że nie ma po co wstawac z łózka i nic już nie będzie takie jak było. czuję się gruba, samotna i beznadziejna... dość smęcenia. na jutro mam ambitny plan: wyjść z mieszkania... przytulam się do Was if you want -> bądź dzielna luffka -> napisz cos więcej
-
dramat. jak już się któraś pojawi, prosze o zmotywowanie :(