Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

triste

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez triste

  1. czołem kochane moje:* pewnie, że bywam, przywiązałam się do tego naszego topiku.. tyle, że staram się nie nakręcać. i nie użalać. zwłaszcza że sesja. a ja znów jestem grubsza. i obiecuję sobie, że po dam sobie niezły wycisk i będzie ślicznie. zobaczymy. bierzcie się w garść, bo szkoda żeby kolejne lato uciekło gdzieś niewiedzieć kiedy i jak. tylko dlatego ze wszystko od jutra. jak już schudne... kiedyś życie nam się ślicznie poukłada, jestem tego pewna. naazie widzę jak moje marzenia spełniaja się innym i obiecuje sobie że wezme los w swoje rece... pozdrawiam zza sterty nudnych książek i ściskam mocno lufcia
  2. co u Was? jak sobie radzicie? z zarciem miłoscią, jesienna chandra i czymkolwiek tam radzic Wam sobie przyszło? luffka, jak Twoje zdrówko? if you want dajesz rade? co sie stało z gdusiaczkiem? i anoxą? lemonkowa? ja sobie nie radze. ale kiedys napewno znów bedzie dobrze i nie bede ryczec przed snem. a tak poza tym podobaja mi się płatki sniegu, które sobie leniwie wiruja za oknem... na gwiazdkę chciałbym dostać radość całuję Was goraco i czekam na newsy
  3. czećś luffka, przytulam Cię mocno, mam nadzieję, ze czujesz się dobrze. nie bój się, nie smuć :) trzymam kciuki za Twoje zdrówko. bądź dzielna u mnie smutno i samotnie, może to poprostu jesienne depresja, ale widze, ze inni tak nie mają. chciałabym żeby przygnębienie i bezradność zostawiły mnie już w spokoju
  4. dziewczyny? jak sobie radzicie? z kompulsami, miłością... u mnie wciąż życie na wariackich papierach, i na walizkach. kompussów brak :) jedno przejedzenie, które mało co z zamieniłoby się w obżarstwo, ale w odpowiednim momencie wyszłam z domu... lepiej czuję się sama z sobą, kiedy tego nie robię wszystko dobrze? dajcie znać, że żyjecie luffka, mam nadzieję, że nie uciekłaś temu chłopakowi... choć faktycznie, ciężko się po tym wszystkim zakochać :(
  5. czołem:) u mnie szaleństwo.... ściałam włosy na króciutko, przebiłam uszka i kupiłam troche nowych ciuszków... tez zaczynam od nowa:) coraz rzedziej myslę o przeszłości. pere rzeczy zaplanowałam. troszkę sę odchudzam. bawie się wlasnym wizerunkiem... czuję się zupełne inną kobietą... taką pozytywnie silna i odważną.... nie mam schizow na temat jedzenia - szok też chcę się zakochać jeszcze raz :P if you want, zmień coś, zrób coś radykalnego... ;) to pomaga luffka napisz coś więcej ;) lemonkowa, głowa do góry pozdrawiam cieplutko
  6. gratuluje bezkompulsowego życia :) fajne uczucie, nie :) jakby tak zawsze można jeśc w taki sposób a marcin faktycznie jest nieteges :( nie przejmuj się już, ze Cię zranił czy może upokorzył, tylko głowa do góry i udawaj, że Ci to wszystko zwisa z góry do dołu. ot taka mała próba zdolności aktorskich :P dumna, pewna siebie, silna laska :) że niby nie ten to inny ;) tez kocham jesień :) ciepłą, słoneczną i kolrową :) a przy tym cały populacja nie chodzi roznegliżowana i wszyscy wokół nie są na diecie :)
  7. luffka, mnie się tak wydaje, że te śluby.... świadomość, ze już nie mamy po co sie starać... że to nasza największa szansa, taki prezent od losu... dotychczas chciałam być taka, żeby mnie pokochał, dogonić jego ideał... i cały czas odkładałam wiele rzeczy na kiedy schudnę... chudłam (oczywiście nie dość :P) i tyłam. i ciąle nie byłam dla niego dość dobra, inaczej by mnie przecież kochał na śmierć i życie :P... to frustrowało, stresowało i kończyło sie w sposób oczywisty. myślę, ze to im zawdzieczamy wspomnianą ostatnią szansę. nie mamy potrzeby być dziewczynami z ich marzeń. możemy być sobą... ot takie przemyślenia przed północą :P if you want? i jak?
  8. nudy na pudy, zabawne filmiki na youtube i popcorn :) kilka nowych pomysłów, kilka planów. nic na siłe. nic nie udowadniać. i nie muszę się martwić, że może jestem dla kogoś za gruba (nooo dla siebie jestem :)) małymi kroczkami i powolutko. rozkoszując się wszystkim wokół. normalna dziewczyna, której nawet dziś nie boli samotność. zero kompulsów od rownego tygodnia :) no ale, zebym poczyniła kroki w redukcji to też powiedzieć nie moge :P kij z tym. dzisiaj było fajnie. pozdrawiam cieplutko
  9. trzymam kciuki, żeby wszystko ułożyło się jaknajlepiej. masz rację, że lepiej powiedzieć wszystko patrząc w oczy. wtedy i przekaz jest jasny i od razu widać reakcje. nie tylko słowa się liczą. czaruję los, żeby było dobrze. zakochana luffcia milczy :) mam nadzieję, że zabiegana i szcęśliwa a ja szukam siebie :) mam wrażenie, że jestem teraz lepsza, wrażliwsza, wyciszona. nie chce zapeszać, ale zaczynam radzić sobie z jedzeniem czuję się smutna i samotna, ale czymś w głębi serca szczęśliwa.
  10. mnie też zmienił... na lepsze... przy nim akceptowałm siebie, chć o kompulsach nie wiedział. strasznie się boje, że z nikim już taka nie: będę taka naturalna, wolna, radosna, wyzwolona... wolałam się z nim kłócić niż śmać z nnymi... a teraz :( to nie tak, ze możemy... ja się bo ję, że jak zadzwonie, pomysli, że zwariowałam :( że newiadomo czego chce... przecież on ma teraz żonę... może on mysli tak samo, ze skoro usunełam maila i gg to nie chcę go znać... niedawno byłam w jego okolicy z nadzieją, że wpadniemy na siebie przez przypadek. chyba wyjechał :( :( :( wszystko bym dała za godzne szczerej rozmowy w 4 oczy. zrób if you wat cokolwiek, zeby nie żałować. jeśli jeszce kiedyś przytrafi mi się miłość nie odpuszcze "wilka miłość" z "uproadzenia agaty" właśnie leci w tle. a już miałam nadzieję nie płakać...
  11. tak trzymać, Kochane :) mam nadzieje, że się od Was zarażę. nic się nie stało, poprostu jak to zwykle... na dodatek od tego ślubu strasznie utyłam :( i wogóle mam wrażenie, że nie ma po co wstawac z łózka i nic już nie będzie takie jak było. czuję się gruba, samotna i beznadziejna... dość smęcenia. na jutro mam ambitny plan: wyjść z mieszkania... przytulam się do Was if you want -> bądź dzielna luffka -> napisz cos więcej
  12. dramat. jak już się któraś pojawi, prosze o zmotywowanie :(
  13. dlatego ja zmieniłam nr-y. teraz piłeczka jest po moej. nie czekam aż się łaskawie odezwie. a jeśli będzie mu bardzo zależała, to niech ruszy głową i niech zdobędzie nr od kogoś znajomego. przynajmniej bedzie jasne, ze mu zależy... powinnaś zrobić to samo. a tak ogóle, kiedyś żyłyśmy bez gg :O przynajmniej nie sprawdza się czy napisał.... samam pisałaś że ty zawsze byłaś kiedy on chciał. a on, też był tylko wtedy kiedy on chciał. to bez sensu, on cie psychicznie zdominował. wy jakoś mieszkacie blisko siebie, albo zajmujecie się tym samym, ze tak na siebie trafiacie? bierz się w garsć. luffka. mam nadzieję, że trzymasz się dzielnie duchem jestem z tobą. temat główny: nawet nie najgorzej mi idzie. fakt, że na takiej diecie i przy chwilowej niemożności ćwiczenia z całą pewnością nie schudnę, a po ostatnim ciągu, mam tego już więcej do pozbycia się... ale 4 dni to dla mnie prawdziwy sukces :D &
  14. dokładnie, bez entuzjazmu. smutna, choc pogodzona. u mnie odwrotnie: to ja zmieniłam tel, gg, maila. i milcze, choć kusi. chetnie się z nim zaprzyjaźnie, ale musze nabrać dystansu..wiem że sie nie zobaczymy w przelocie min do gwiazdki. wcale mi z tym nie lepiej. a studia... robie sobie przerwe... bo kiedy się ucze, mysle tylko o nim lub o jedzeniu. licze na to, ze jeśli zajmę się praca, sportem i czym tam jeszcze się da, wygrzebie przez ten rok. albo robie wielkie głupstwo :O trudno raz się zyje?! a reinkarnacja :p a tak serio: co kilka min mam wrażenie ze marnuje życie. co 2 godziny zaczynam wszystko od nowa. ale wygląda na to,ze robie wszystko ie tak, albo jestem kompletnym zerem... poprostu mi nie wychodzi... romansidło :O if you want, nie dołuj się, masz urlop :D
  15. i teraz jak już mnie nastraszyłaś tym swoim zdrówkiem, masz mi meldować regularnie jak jest!
  16. :D nareszcie ktoś konkretnie odpowiedził na pytanie w temacie topicu :P masturbatorka - nooo ludzie są wredni, dobrze, ze ja jestem wyjętkiem :D
  17. :( a gdzie wszyscy? no, kto mi napisze, że świat jest piękny? i że jestem dzielna i zasługuję na szczęście?!
  18. if yo want--> poderwij kogoś poczas wakacji :P ja też bym niekogo nie pobiła. czasem mam w sobi taką siłe, ze wydaje mi się, że mogłabym mu wygarnąć jak sie zachował. ale pewnie stałabym z oczemi zranionej sarny i czekała, aż mnie zmknie w raminach.. a wszystkim się wydaje, ze jestem taka silna zdecydowana odważna pełna zyca energii optymizmu. moze kiedys taka nawet byłam kluseczka, trzymam kciuki za sb. mi nawet kilka razy udało się przejśc 1 fazę... ale ta 2! koszmar. łatwo się zaponieć... a teraz wciąż chce wrócic na 1, ale nawet jeśli cały dzień wszystko cacy, jak wczoraj, wieczorem zjadłam kilka pierogów, więc klapa. ale boje się nie ulegać małym zachciankom kulinarnym... luffka? gdzieś ty? i tak już tyle we mnie różnych tęsknąt. chociaż ty mi się ryczecnie znikaj. bo chce mi się ryczeć aha! udało mi sie wczoraj nie nażreć :) na dziś tez mam taki plan!
  19. no racja... tylko, ze niefajnie się dowiedzieć, że ukochany wyśniony ideał, lada moment staje przed ołtarzem. a kiedy na dodatek twierdzi, ze tylko dlatego, że los jest zlośliwy (tzn. siłą wpycha do łózka jakiejś dziewczyny i na dodatek pewnie przebija gumki szpilką)... nie latwo się otrząsnąć.eeee... to chyba jakaś kiepska telenowela...ale odkochać na pstryknięcie palcem, nie da rady... co nie zmienia faktu, ze czas się otrzasnać... w sumie to my się staramy sobie nawzajem pomagać, wiec jest na temat :P zajętym mowimy nie! żonatych w kosmos! a słodycze znimi :P
  20. cześć kochane moje nie pisze, bo co was mam zadręczać... strasznie tesknie, ale jakos juz inaczej. powoli przestaj to zżerać. znowu zaczęlam dietę plaż-1 dzień, przytyłam:( a nie chcę być brzydka i tłusta kiedy gdzies na niego wpadnę-nie moge sie doczekać...nie odzywa sie do mnie, wogóle przepadł...wstyd mi jak potrafiłam przez kilka tygodni się zaniedbac...siedziec w pokoju, plakać, jeść jak swinia, łykać jakies swiństwo i popijać gorzką wóda,chodzić w rozciągnietym dresie...nienawidze sie takiej i wstyd mi ze moi rodzice, albo wspołlokatorki musieli to ogladać...na dodatek nie wiedza dlaczego.. obudzilam się rano...doprowadzam siebie, pokój do na początek jako takiego wygladu... co on by pomyslał, gdyby wiedzial, jak potrafiebyć prymitywna... jeśli chodzi o was, jesli moge się wtrącić: if you want, ja bym nie potrafiła skrzywdzić, nawet jeśli zachował się wobec mnie nie fair. no bo raz, ze sie upodlisz, pokazesz jaka jesteś slaba. dwa, ze bedziesz ryczeć ze on przez ciebie ma kłopoty. nie potrafie ci doradzić... badz w tym wszystkim egoistką, ale taka raczej dalekowzroczna. bo niby, zyć powinno się chwilą, ale jakby się świat miał nie skończyc za dwi godziny.... nie skacze sie na na głowke, kiedy woda jest płytka. chciałbym pomóc, ale pogubilam się w twoim watku:| ale kciuki sciskam luffka, tule mocno, bo tak trudno się pogodzic, kiedy się kocha ...i na dodatek, ten ktos nie jest niezdolnym do uczuc gnojem...tylko amor ma zeza...troche ci zazdroszcze, wiesz jaka ja jestem spragniona informacji o nim, o jego zonie. ale wiem-czuje, ze przyjdzie mi długo poczekac...wydaje mi sie, ze to, ze potraficie ze soba pogadać, powinno cie raczej cieszyć. coż... pozostaje nam przyjażnic sie z nimi... zaklinac ich szczęście... podobno z takich przyjaźni rodzą sie wielkie miłości po grób... wmawiam sobie, ze jeszcze szcześćie przed nami...wogole jak to jest, ze ja wszystko wiem jak i co trzeba zrobic. wiem co jest ważne co ważniejsze, wiem czego pragne i co realne.co kocham czego nie lubie. z czym trzeba skończyć i jakimi srodkami...I NIC...a przecież sie staram, przecież walcze... niektorzy nie robią nic, a wszystko przychodzi im od tak...co robie nie tak? dziewczynki, co myśmy porobiły z tym topikiem;P lemonkowa, powinna nam stłuc tyłki i wogole jak to jest, ze jak ja coś napisze... to zawsze jest za długie, i nawet nie o tym co postanowiłam..... zróbcie mi coś! miłego dzionka
  21. a ja stwierdzilam,ze mam wszstko gdzieś.. no moze byle nie utyć... a najlepiej zrzucic minimum 8 kg;) generalnie mam teraz do zdania egzamin, na ktory się pewnie nie naucze, bo jakoś okoliczności nie sprzyjają. dieta nie wychodzi - klapa - jak zawsze kiedy mam się uczyc...a trudno się uczyć w stanie permanentnego przejedzenia... ogolnie taki marazm.. czekam az będzie po egzaminie, a potem zaczynam wszystko od nowa. fajnie by było umieć zacząć od dziś, ale muszę mieć jakiś punkt-przełom. marzy mi się rok gdzies na końcu swiata. i chyba nikt nie jest mnie już w stanie zatrzymać. bo ten kto mógł, juz niestety nie chce... rodzice patrza na mnie z lekkim oslupieniem, kiedy mowie o moich ideach... ale postanowiłam, ze 23 lata to świetny moment na odcięcie pępowiny... postanowilam: zaczynam żyć po swojemu, spełaniać swoje marzenia i koniec kropka. nawet jeśli to wydłuzy moment zakończenia edukacji. trudno... i kompulsy mnie nie powstrzymają. luffka i reszta, nie dajemy się. nie rozpamiętujemy. jedni maja ataki padaczki, inni ataki chorobliwego zarcia... chyba kazdy ma jakies swoje schizy - takie juz z nas niedoskonałe istoty. a trzeba Wam wiedzieć, ze nie pisze tego lekka i szczęśliwa, pozytywnie nastawiona do życia, ale wręcz przeciwnie: z lekka ocieżala i zemdlona... ale do jasnej cholery: co to kogo obchodzi jaki kto ma sposob na stresy i problemy. luffka mam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie Twój kryzys może... przepraszam. i wcale nie mowię, że masz się pogodzić z sytuacja itd. itp. ja ostatnio....czytam sobie namietie o rozprawach rozwodowych...i dalej karmię swoja wyobraznię jakimiś marzeniami...dziś jest z nią...ale nic nie trwa wiecznie może to głupie, naiwne, wredne...jak ja
×