Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

triste

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez triste

  1. faktycznie wiesz co czuje...właśnie tak sobie myślałam przed chwilą że mogłabym zacząć od jutra a teraz zjeść kanapkę :P albo choć suchą kromkę :p ale masz racje...nie dam się już dziś... zjem jeszcze jakieś warzywka z serem i nie ma co się łamać....od czego gumy bez cukru :p a potem sobie poleże w wannie z płynem czekoladowym albo jakimś owocowym... nawącham się dowoli ;) skoro doustnie nie można ;0 dzięki gdusiaczek
  2. wiem że to przez wczoraj... bo ja nie jestem głodna tak fizycznie tylko tak mi się marzy cokolwiek zabronionego :p choćby to miało nie być smaczne, przesolony makaron choćby :p rano: omlet + duszona papryka i cukinia potem ten nieszczęsny jogurt :p na obiad ryba + brokułki w międzyczasie ogórki... no to przez to jalko ;P siedzi i kusi :P no a teraz jem gotowany jarmuż (bo tak ładnie wyglądał że musiałam kupić choć bladego pojęcia nie miałam jak to jeść...ale dozwolony) z serkiem topionym light i kiszonymi ogórkami... no i niby się najadłam... tylko jakby tak coś z cukrem...mmmmh :P no nic... nie dam się... zastanawiam się już czy bede mogła jeszcze dziś coś zjeść... bo to już tak dużawo no ale licze na to że jutro będzie łatwiej?????????? ehhh niech się ten dzień już kończy :P
  3. jestem w tarakcie pierwszego dnia i ciągle czysta... ale jogurcikowi się nie oparłam, ahhh no mogłam go zjeść wczoraj ;) a tak siedział w lodówce i czyhał na mnie ;) ale był naturalny izrobiłam go na sposób SB, tj z odrobiną gorzkiego kakao i olejku migdałowego... ale oprucz jogurtu wszystko jak trzeba :) narazie ;) kurcze ale o rserku ricotta i wszystkich innych odtluszczonych, oprócz topionego, to sobie moge teraz pomarzyć... muszę sobię tę 1 fazę niestety zmodyfikować, ale za to może pociągne ją dłużej :P no i jeszcze jabłko mam jedno... czekam aż ktoś przyjdzie i je zje :P no bo aż takich ustępstw nie planuję ;)
  4. jak Ty mi Gduiaczek humorek poprawiłaś... ehhh ciesze się ztych spektakularnych efektów :) aż mi sie chce jutra i diety... serki ziarniste musza byyc3% i nis nie poradze :( a inne jakoś odtłuszczone znajde.... choćbym miala zamówić przez internet :P już się nie mge doczekac tego omleta naśniadanie ;P bo jogurtu jednak nie zjadłam,,, ale jest nieslodzony... jeszcze to wszystko sobie opracuje...spijcie dobrze
  5. czyli luffcia jest lepiej? ja tam probuje się zbierać tutaj...ale skoro wolisz sama to rób tak zeby było Ci dobrze :) ja nie chce zostawać sama...choć czasem mi wstyd ze tak pisze na przemian jaka jestem szczesliwa a potem że żyć się nie chcę... moż faktycznie powinnam to Wam darować...
  6. ehhhhhhhh wiem ze to nic nie da i to ze dzis sie najem mi nie pomorze... tak myslalam zeby zjesc tak jeszcze wiecej niz zwykle...tak zeby wyc z bolu... prawie do nieprzytomności... taka rerapia wstrzasowa...ale jakos nie moge... dzis sie juz nie ograniczam,, i tak jadlam same świństwa... no nie chce mi sie poprostu nawet wyjść z łóżka...bo jestem przeziebiona... i wcale mi to nie tlumi apetytu tym razem :P ale jutro będę czysta i od jutra faza pierwsza... bo właśnie książka przyszła :P i zaraz wszysko bede wiedzieć :P lece odpakować :P
  7. cze luffcia ale cie dawno nie bylo? 2 dzień choćby marny to i tak lepiej niż kolejny mój beznadziejny ;) tyje w oczach po tym jak przerwałam ostatnia diete :( i znowu sie staczam ale od jutra zaczynam mozolnie pod górke :p obiecuje tu wszystkim wcinając kolejną czekolade :p już nie chce i nie moge...ale specanie dam sobie wycisk...tak się napcham,że do końca życia będę mieć uraz...taka zemsta :p ja jestem wariatką :(
  8. trist i triste to oczywiście jedna osoba tylko miałam problemy z hasłem ;) cholesterolu dziś pochłonęłam tyle :( że na pamięć się od razu rzuciło :P
  9. gdusiaczek, przepraszam że mnie było tamtej nocy kiedy Tobie bylo źle... mam nadziejeże już lepiej?? musi Ci być ciężko...tak daleko... no i te wszystkie problemy z ED...ale przynajmniej masz swojego Kube :D i teściową dużo lepszą niż przecętna...jesteś kochana :) ciesz się że mozesz na nich liczyć.. jak to milo po wejściu na forum zobaczyć że ktoś o Ciebie pyta zwłaszcza po takich przygodach jakie miałam ostatnio i mmoże kiedyś Wam je jeszcze opisze... teraz wspomnę tylko że mam za sąbą ciękie dwie noce i koszmar wczorajszegodnia... więc o diecie mowy nie było, bo nie było jak o tym myśleć... dopiero dziś o trzeciej rano miałam okazję się położyć...czuje sie z lekka wyczerpana...przed chwilą sie obudziłam... ale dziś tez nie zaczynam SB bo kiedy wstałam wiedzialam już że na śniadanie moge zjeść albo herbatniki,albo wszysko co jest w domu...no to jem ciacha...i chyba jeszze sobie zrobie popcorn... naprawde po tej nocy nie w glowie mi diety... szczerze mówiąc to cud ze żyję i jestem w jednym kawalku.. nie przerzuce sie chyba na SB dopuki nie przeczyam tej książki...bo w sieci informacje się plątają,,, i już sama nie wiemczy można czy nie pomidory, jogurt, fasolke, pasztet sojowy, gumy bez cukru.... no do szału mnie to doprowzadza.. ale z drugiej strony bardzo chce wiec moze jak postawie sie na ngi i opracuje plan i menu na najblższe dni to zacznę jednak już jutro... a jeśli chodzi o sparzanie jajek to poprostu przelewam skorupki wrzątkiem :P w celach higienicznyc :P a coś Ty myślała chętnie bym sobie popisała ale jednak mam jeszczejakąś ciężką głowę... ja chyba sobie dziś pozwole a jedzenie samych niezdrowych rzeczy... bo i tak pewnie bym to zrobiła, a tak to przynajmniej nie powiem że nie moglam się powstrzymać...nie wiem co mi jest ale czuje sie strasznie dziwnie...nie wiem czy to zmęczenie z bede chora.... trzymajcie sie dziewczynki kchane moje... zdrowo się trzymajcie... cieszę się strasznie że Was znalazłam :) takie jak ja zabłąkane w świecie owieczki ;) wiecznie walczące by zapanować nad swoimi ciałkami... szczęśiwe między napadami i zdołowane bo zjaddły za dużo... ehhhhh kto normalny nas zrozumie?????????? przepraszam za brak składu ale mam jakiś jeszcze przyćmiony umysł i ciężko sie ze mną porozumieć ;)
  10. ale jeśli chodzi o SB to i tak uważm że to jest coś co może mi pomóc... nie wiem czy to nie zbyt śmiałe, ale na dziś wydaje mi się że to jedyne co może mi pomóc... zwłaszcza ze jestem cukromaniaczką... i ten atak to ie jest efekt żadnego spadku cukru, czy głodu... poprostu zareagowałam tak jak zawsze kiedy coś nie idzie po mojeje myśli...już nie schizuje kiedy jestem na diecie,ale jeszcze ciągle zżeram stresy...ale mój organizm coraz gorzej znosi ataki... właśnie zmierzyłam soboie temperaturę...nie wiem czy to od tego, ale mam 39, a przed atakiem czułam się świetnie.... chodzi mi po głowie salmonelloza... już to przechodziłam i czułam si ę podobnie, tylko gorączkimialam 41..i schudłam 7 kg w tydzień :P...nie moge sobie przypomnieć czy sparzyłam jajka przed zrobieniem omletu... no wkrótce sie wyjaśni :P gdusiaczek, wybacz wscibstwo, ale jak wyniki?!
  11. ehhh dziewczynki... pamiętajcie, nie chwalcie dnia przed zachodem słońca... dobrze to mi szło i nawet nie pytajcie co się stało... ale będzie znów dobrze...wiem o tym...nie wspulcujcie mi...mam bojowe nastawienie i njawet ten napad mnie nie zalamie... może poprostu muszę poczuć się znów jak szmata, żeby zmoilizować się na kilka następnuch dni... gorzej że byłam na dziś umówiona i teraz będę musiała nakłamać bo wyjść nie dam rady choćbym nie wiem co zrobiła....no jest jeden sposób, ale już dawno obiecałam sobie że choćbym niewiem ile zjadła nie będę wkładać już paluchow w gardło... jedno jest pewne, dzięki tej diecie którą przeszłam żołądek się trochę skurczył...i po raz pierwszy od dawna poczułam taki ból że nic w siebie już nie wcisnę... i dobrze mi tak... teraz to odchoruję choć kusi mnie żeby...i nie marnować tego co osiągnęłam....ale przecierpie...trudno...5tys. kcal w tą czy w tamtą....ale i tak się nie poddam...już zadzwonilam do mamy żeby mi wracając z pracy kuila krole żołądkowe bo się chyba ztrułam :P naiwniara...a jak pozuję się lepiej to pogadam z kimś przez gg i tak skończe ten dzień, a jutro poprostu musi być lepiej bo gorzej chyba się nie da... a teraz to mnie naprawde niesamowicie mdli :( no ale nie mówcie mi jaka jestem żałosna :(
  12. oj adorable... my tu wszystkie testujemy kazdą metodę żehby wyjść... ze skutkami różnymi... raz lepiej raz gorzej... a Ty jak juz uległóaś, to teraz ciepła herbatka i pomyśl jak bardzo chcesz z tym skończyć, dlaczego chcesz... a potem powiedz: zaczynam nowe życie.... i łatwo nie będzie ale my tuu wierzymy,że się nam uda, a ljak nam to i Tobie.... i żadne głodówki i wymiotowanie... potykamy się, przewracamy i podnosimu zeby iść dalej bo kto wie co czeka za zakrętem... no na mnie gdzieś musi czekać jakaś Wielka Miłość :P dlatego choć wczoraj sie przewróvciłam,ze kolana obdarte do krwi.. to dziś sie podni=osze i biegnę co sił do przodu :P mniam, kocham metafory ale już kończe, bo widze ze tego mojego gderania tu sie najwięcej robi :P
  13. No Ewcia, twardzielka jesteś... strasznie się ciesze że nie ulległaś, bo to znaczy że mozna :D ja tam mojemu kompulsowi uległam wczoraj znowu :( ale jak przyjdzie nastęony to tak mu dam popalić ze popamięta... bo skoro Ty mówisz,że mozna to koniec z tłumaczeniem sobie,ze taka natura i tak być już musi zawsze!!! będzie mnie jakiś napad poniewierał, a jeszcze czego :P czy ja nie jestem silna i całe życie przede mną :P eh rozmarzyłam się o tym kurczaczku... i jutro sobie zrobie... tylko bez mąki!!! no ipewnie cos tam jeszcze zmodyfikuje, bo ja juz widze jak w moim prowincjonalnym miasteczku wchodze do sklepu i proszę o ocet ryżowy :P ja tu i tak mam opinie oryginała, to może juz lepiej sie nie pogrążać :D no i proszę o info jak wyszedł z brokułkiem?? a co do SBD: ta dietka jest pyszna :) jestem po duszonych warzywkach z rybą na obiadek i czuję się szczęśliwa... żadnego ważenia poduktów... i żdne tam mikroskopijne ilości jedzenia :P to tak przyjemne,ze aż się martwie czy aby napewno zadziała... bo nawet ten dzień pierwszy mi tak bez problemu przychodzi... może ja powinnam trochę tak mniej niz do syta jeść??? Ewciu, no ten omlet to taki normalny: 2 roztrzepane z przyprawami jajka na patelnię i obsmażone z 2 stron a na to podduszona papryka pokrojona w paseczki i dekoracja z natki :P omlet to taka potrawa do której wszysko wejdzie i moąna zrobić za każdym razem jakiś inny jutro mam zamiar wrzucić paprykę do masy jajecznej, ale najpierw chyba trzeba ją sparzyć... jeszcze zobacze co mi się wymysli... no troche mnie jabłuszka kuszą..ale zagryzam apetyt kiszonymi ogórami :P wrzucam tu stronkę doświadczonych już plażowiczek http://free4web.pl/3/0,104875,default.html;jsessionid=CFAB9B591FE041D9D8E093E32A2BECF5 mnóstwo przepisów na pyszniutkie odchudzanie... i jakie fajniutkie deserki :P no przyznaję sie nigdy nie wklejałam linków, więc nie wim jak to wyjdzie :p troszę się boję ze moze za dużo tego jem, chyba wróce do starej metody z notesem a wieczrem podliczania kcal... zeby się nie okazało,ze przez przypadek przytyje na diecie :P eh, jak mamcia przyjdzie do domu i zajrzy do lodówki zobaczy że zjadłam dziś aż 2 jajka i rybę (noo olbrzymią porcję białka) to chyba jej szczena opadnie i znowu mi się dostanie,ze pewnie wyrzucam jedzenie :D no bo ja zwykle to jem albo jajko (1szt) albo mięsko czy rybkę (100g) dziennie a i to nie zawsze :D a teraz idę ugotować jakiś niedietetyczny obiad rodzicom... a jak SBD się sprawdzi u mnie... to zarażę cała rodzinkę :D
  14. czołem!! nie żebym małpowała... ale ja tez się przerzucam na SBD :P od dziś narazie przeczytałam wszystko co w sieci...a książeczka idzie już pocztą z 2.końca Polski, bo w moich okolicach o takim cudzie nie słyszeli :P to o bekon drobiowy raczej nie będę pytać bo mnie zamkną w jakim szpitału czy co :P jeszcze wczoraj się wahałam czy to dla mnie bo ja bez mojej Wasy i brązowego ryżu żyć nie potrafie :( ale tak się wczoraj na siebie zdenerwowałam... bo obiecałam sobie ze to będzie dzień pierwszy i kicha :( i choć od niedzieli coś tam napychalam w siebie, to wczoraj dałam czadu i nie opagłam się słodyczom a już 11 dni nie miałam cukru w ustach!! ale owocki jadłam :( ale tak ladniutko chudłam i tak dobrze szlo... i wszystko znów musze od nowa... a zeby zacząć musze na początek narzucić ostry rygor...a 1.faza to niezłe ćwiczenie dla takiej słabej silnej woli... mniam, jak ja kocham sie torturować... wogóle doszłam do wniosku,ze ja specajlnie podświadomie dążyłam do konfliktu, żeby mieć doła i móc się nażreć z jakiegoś powodu :( a najlepiej słodyczy bo nic tak nie poprwia nastroju... i tak się wściekłam na te moje [poieprzone zaburzenia, że jak wariatka do siebie mówiłam: to ty tak ze mną! chcesz mnie zniszczyś! już nieraz mnie upodliłaś, chcesz jeszcze żebym nikogo już nie miała! i tak dalej... epitetów sobie nie szczędziłam ;) a na koniec stwierdziłam,ze ja się teraz zemszcze!! hehe.. sama na sobie oczywiśćie ... i zobaczymy jak wytrzymam 2 tygodnie bez węgli! ;) tylko,że po drodze mam egzamin z angielskiego... zastanawiam sie czy to mi przypadkiem nie zaszkodzi... wiadomo: młózg to straszny cukrożerca jest ;) jak myślicie?? tylko,ze ten egzamin to dopiero w przyszły piątek.. do tego czasu mogłabym już prawie być pod koniec jedyneczki... atak to się mi odciągnie ta męczarnia... no i powód,żeby przejść na SBD jest jeszcze jeden: wszyscy piszą, że w pierwsza faza atakuje brzuszek i boczki... a ja jak schudne w tych miejscach to mam w nosie wszystkie dalsze diety :) bo w sumie cały mój nadmiar to to ":koło ratunkowe" ;) więc co tu wiele mówić: napaliłam się że szok:D na bardziej rewstrykcyjnych dietach się bywała, a tu przynajmniej można do syta :D no a ta trzecia faza to przecież już jest takie niemal tradycyjne zdrowe jedzenie wiec jak wytrwam jedynke, potem troche dwojeczki to na trzeciej zostaje na zawsze :D dziś jestem po omlecie z papryką i nie mam zamiaru się narazie poddać choć tak mi Wasy brakuje,żeby poczuć że jestem po śniadaniu :( Gdusiaczek, a z Twojej rozpiski wyżej wynika,że jesz za mało posiłków bo ma być 6 aż ?? no i jeszcze prośba: piszcie co jecie, bo ja niby dużo czytałam, ale trochę to jednak za mało,zeby sobie ustalić swój własny jadłospis... więc kogoś małpować będę... to do Ciebie Gdusiaczek ;) a książka ma być jutro dopiero :( ale jak przyjdzie to przeczyram od deski do deski i niech mi ktoś spróbuje przeszkodzić ;) aaaa!!!!Gdusiaczek i tzyma kciuki!!! nie tylko za deitke ;) pozdrawiam, a wieczorem napisze czy potrafie funkcjonować bez solidnej porcji węglowodanów, choćby tylko tylko tych dobrych ;) aaa!! i pogodziłam się z kumplem... zresztą on podobno nawet się nie zdenerwował tak bardzo, bo stwierdził,że pewnie mam jakieś babskie skoki hormonalne ;) uciakam od kompa bo kusi zeby coś podgryzać przy okazzji pisania ;) Ewa!! czyli Tobie udało się wczoraj oprzeć i dalej "trwasz w czystości"?? bo nie komentujesz tego jakoś....kurcze, to by znaczyło,ze można :P a kciuki trzymam oczywiście za wszystkie siostry-żarłoczki!! aha!! ale gumy bez cukru moge bez ogrzniczeń, prawda??
  15. cholera!! i tak to jest jak się człowiek raz złamie :( i dziś od rana niepochamowany głód... fakt że nie napycham się byle czym, że jabłka czy nasiona słonecznika to zdrowe jedzonko...ale u licha dlaczego nie moge tego opanować?! to już lepiej byłoby zjeść batonika, bo choć bardziej kaloryczny i nie koniecznie zdrowy, to przynajmniej brzuszka nie rozpycha... ale nie ma mowy!!! ŻADNYH SŁODYCZY choćbym miała jeść kilo jabłek... bo to mi się tylko tak teraz wydaje,ze zjem batonik im zaspokoję ...a guzik! doskonale wiem,że jak zjem batonika, to dopiero zacznę żreć... a teraz: owszem , zjadłam dużo, za dużo, ale nic co byłoby z poza listy moich produktów dietetyczno-zdrowotnych.. i w sumie w porównaniu z innymi kompulsami to poprostu nawet niewiele ;) i niech sobie głupia bulimia nie myśli,że zaciągnie mnie nad muszlę!!!! zrobiłam 9 kroków do przodu, a teraz stanęłam w miejscu, ale nie cofnę się... bo nie mam zamiaru zaczynaać od początku!!! jest dopiero 10 rano, zaraz się zabiorę za intensywne sprzątanie, sport i jakoś spalę tego okropnie kalorycznego slonecznika :( i zapomnę... może jadłam za mało przez tych ostatnich 9 dni i stąd ten głód?? ale same wiecie jak to jest: WSZYSTKO ALBO NIC przynajmniej na początek... a dziś już do końca dnia tylko gotwane warzywa chyba... bo mi ciężko w brzuszku... czytam intensywnie o south beach i dochodzę do wniosku,że ja kiedy się nie obrzeram, to intuicyjnie jem właśnie w taki sposób mn iej więcej :D no tylko trudno mi sobie odmówić tych 2 kromek Wasy i i 50 g brązowego ryżu :( może tak łatw chudnę kiedy jestem czysta :) tylko że dodatkowo baaardzo licze kcal, a jak wynika z filozofii zupełnie niepotrzebnie w kazdym razie poczytam jeszcze i chyba postaaram się tak żyć :) bo coś mi mówi,że to coś dla mnie :) gdyby jeszcze wystrzelić kompulsy na marsa, albo jeszcze dalej, to chyba byłaby już dla mnie pełnia szcześcia :) ale ja tylko słaba kobietka jestem ;) idrill, ja jestem z tych nowszych forumowiczek, ale przeczytałam topic od samiutkiego początku ( i to kilka razy :P kiedyu siedziałam nażarta i zdołowana w poczuciu że nie mam prawa wychodzić na zewnątrz żeby się pod moim ciężarem dziury w chodniku nie robiły ;) a jak u Ciebie fajnie to żyj pełnią życia i nie trać narazie lata na czytanie naszych narzekań ;) ) więc orientuję się kim jestes i strasznie się cieszę ,że tak zmieniłaś swoje podejście do sprawy :) no i że schudłaś, oczywiście :) gratukuje Ci i trzymam kciuki, zebyś zawsze pisała z taka wiarą i nadzieja jak wczoraj... nie łam się dziewczyno :D dobra... uciekam coś robić bardziej aktywnego bo mi tłuszczy z nasionek prosto w bioderka pójdzie ;) a raczej w moje paskudne boczki ;) a tak to wykorzystam ten pik kaloryczny na jakąś poważniejsza robotę... bo od jutra trzeba wrócić na 1000kcal do wieczorka i miłego czystego dnia wszystkim życze
  16. Luffka i tak dalej!! kończymy z tym odcinaniem się od ludzi... faktycznie od tego jemy więcej... :( od pażdziernika zmieniam miasto, studia, ludzi... zaczynam wszystko od nowa...i w sumie jestem pełna wiary... ale teraz jestem w swojej rodzinnej miejscowości i rozpaczam nad paczką z podstawówki...bo pamietam jaka jeszcze byłam wtedy szczęśliwa... w liceum już niestety miałamproblemy z jedzeniem :( ale Ci ludzie z podstaówki przypominają mi o najmilszych chwilach... chciałabym wrócić do tamtych czasów, przeżyć jeszcze raz te lata... nie zdecydowałabym się na diete :(
  17. a ja właśnie spieprzyłam srawe :( po 9 dniach :( czyli od jutra zaczynam znów... tak mi się zdaje,że takie ataki co jakiś czas są nieuniknione?? czy tylko tak się usprawiedliwiam?? można żyć po tym wszystkim tak zupełnie normalnie?? już nawet nie martwie się tak strasznie,że się poddałam... bo w sumie napchałam się gł. owocami warzywami i jogurtem naturalnym...więc teoretycznie nic się nie stało, bo pewnie tych kcal "niewiele"... tylko że przesadziłam... i strasznie mnie teraz boli brzuch :( bardziej martwi mnie,że się nie mogłam powstrzymać niz że utyję bo zjadłam za dużo :( no i najgorsze,że mimo wszystko jeszcze bym mogła coś zjeść...bo jak już i tak się złamałam a od jutra znowu dieta... takie podszepty...a jestem sama w domu :( ale wydaje mi się że to był taki atak w ramach głodu cukrowego.. tęsknie za czkoladą :( a w domu są 4 :( ale wiem że jak zjem coś słodkiego, to jutro będzie jeszcze trudniej... ale koncentruję się tylko na tym,żeby o tym jak najszybciej zapomnieć,żeby to był tylko taki epizod.... tylko że żołądek mi się rozciągnie.. :( no i ten ból nie pozwala mi poćwiczyć...najchętniej zamknęłaby się w łazience, odkęciła wodę na ful...ale postanowiłan że skończę na ziołowych herbatkach.. przykro mi, że to sie stało, ale nie poddam się.... tylko że jutro znów od nowa.. a dzień pierwszy zawsze mi tak ciężko przychodzi :( ale walczymy dalej
  18. no i niebezpieczeństwo zażegnane ;) czyli dziś mija już 9 DNI :D jestem strasznie dumna :D macie w tym swój spory udział, dziękuję a teraz lece do łóżeczka, wtedy już będzie pewne że nic mi się nie przytrafi ;) uwielbiam to uczucie, kiedy kładę się spać i myślę: udało Ci się... będzie jeszcze dobrze, zobaczysz... PS. kurcze. moze poczytam więcej o SB i też się dołączę....bo widze,że tu same napalone na tę dietkę... a mnie się zawsze wydawałoże to jest nie tyle dieta odchudzająca ile jakis sposób żywienia, na lata, a chudnięcie to tylkpo efekt uboczny ;)
  19. no niby racja...to pewnie dlatego,że pada i jest zimno a mój obiekt westchnień mnie olewa... aż cud że jeszcze nie zjadłam tego dnia.. ale nie ćwiczyłam dzisiak...wogole nie mam siły.... z 2. strony gdym się rzuciła na lodówke to dopiero byłabym nieszczęśliwa... a tak, siedze i czytam co napisałyście przez ostatnie dni....
  20. gdusiaczku, witaj w gronie zdołowanych... ja też jestem czysta, ale rycze.... bo jakoś dopadło mnie zwątpienie... czy nawetjeśli naucze się je ść będę szczęśliwa....
  21. Wszystkim czasem nie chce się żyć...ale wystarczy chwila by obudzić nadzieje... a niestety opanowanie żarcia nie jest dokońca mozliwe... zastanawiam się czy my przypadkiem nie mamy tych ataków dlatego,że się tak strasznie kontrolujemy... spędzamy dzień wg jakiegoś wymyślonego planu, a kiedy pozwolimy sobie na choćby dodatkowe jabłko, wydaje nam się że to jakaś tragedia, że jesteśmy słabe, a skoro jesteśmy słsbe to nie damy rady... i tak z jednego jabłka robi się tona pochłoniętego bez zastanowienia żarcia, które nie tylko nie miało fizjologicznego sensu, ale też nie dało nam ani odrobiny przyjemności, często nawet nie poczułyśmy co jemy, jaki to ma smak... a potem gorące gorzkie łzy i wyrzuty sumienia... i dalej wmawiać sobie jakie to my jesteśmy zera, jakie beznadziejne... ale dziewczyny my takie nie jesteśmy!!!! jesteśmy normalnymi wartościowymi osobami, które w pewnym momencie się zagubiły...los poddał nas próbie, ale nie po to żeby nas zniszczyć tylko po to żebyśmy doceniły smak normalnego życia... a żeby docenić smak trzeba się nim rozkoszować... i tak samo jest z jedzeniem... musimy jeść... i to nie powinna być męczarnia (a tak mam teraz niestety :( ) tylko przyjemność... pomyślcie o ile przyjemniej jest zjeść mały kawałek czekolady, trzymać go w ustach i czekać aż się rozpuści...a jakim dnem jest rzucenie się na czekolade a nawet kilka i pochlonięcie z prędkością światła, tak żeby nikt nie widział :( gdusiaczku, skoro teściowa świetnie piecze, to męczarnią byłoby nie skusić się... ale też męczarnią będzie sie opanować... ja pamiętam pewną imprezę rodzinną, kiedy odkroiłam od każdego ciasta po małym wąskim paseczku, polozyłam na jeden talerzyk i ustaliłam sobie że tylko tyle moge zjeść , oczywiściepo trochę ;) ... wszyscy oczywiście patrzyli na to, wiadomo jak... ale mam ich w nosie... bo dzięki temu nie napchałam się i mogłam się dobrze bawić a nie myśleć jaka jestem pełna... a Ty? może kup sobie chrom... no i skoro Twój Kuba wie,że masz problem, poproś żeby Ci pomógł...niech Cie pilnuje... tez zauwarzyłam że cukier mnie nakręca... i wykluczyłam go zupełnie, nie jem nie tylko słodyczy, ale nic w czym mógłby być... ale w Twojej sytuacji, jeśli nie pozwolisz sobie na kawałek ciasta, będziesz cały czas o nim myśleć
  22. hej hej!! jak tu dziś smutno... jedynie gdusiaczek nam tryska energią... gdusiaczek, strasznie się ciesze,że Ci się udaje powstrzymywać ataki!!!! :D tak trzymaj :D a Ty luffka weź się wreszcie w garść... trzymam kciuki...możesz to zatrzymać tylko musisz się naprawde baaardzo postarać... lemonkowa, ja się dziś niechcący spotkałam z moją koleżanką z podstawówki...jeszcze w szkole zawsze byłam od niej zgrabniejsz a dziś niestety wyglądam przy niej jak słonica :( aż mi się odechciało całej tej walki...ale tak bym chciała żeby to się skończyło... niby dalej trzymam diete i ćwiczę...to dopiero 4. dzień... gdybym nie była gruba i tylko miała się powstrzymać od jedzenia...ale niestety :( nie moge sie doczekać kiedy znów moje ciało nabierze jakichś proporcji... najchętniej odessałabym wszystko :P i skoncentrowała się tylko na unikaniu ataków... a ten artykuł...dobiły mnie te niepewne rokowania i częste nawroty...ale jeszcze wierze,że można to pokonać pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki
  23. nie dołujcie mnie i siebie!!! nie wierze że nie ma dla nas już szns... dla nas, bo choć dziś u mnie dobrze to jutro znowu moge byc na dnie... ale trzeba wierzyć i walczyć... pewnie że Wy to wszystko wiecie...ale jeszcze musicie się uprzeć!!! nie myśleć o tym że przytyłyście i że musicie chudnać...tylko o tym że jak przestaniecie wpieprzać po kilka tys kcal to nie będziecie tyć...a potem przyjdzie czas na diete.. najgorsze jest to że zaraz z kompulsu przechodzimy na niemal głodówke... wydaje mi sie że to nas niszczy... ale nawet kiedy juz osiągniemy wage i bedziemy sie czuć szcześliwe...to zawsze może wrócić...musimy pamietać ze my już na zawsze jesteśmy w pewien sposób uzależniane :(
  24. Ty możesz nie zrozumieć o co chodziło... napisałam,że nie doceniałam w przeszłości tego co mam... owszem jako dziecko czułam sie strasznie samotna. na dodatek jestem jedynaczka... byłam nieśmiała a moi rodzice niestety też idealni nie byli... :( no ale w gruncie rzeczy najgłupszą rzeczą i najwiekszym nieszcześciem mojego życia jest odchudzanie i tycie...całe to żarcie... ale poprostu nie warto pamiętać tego co złe... a jeśli masz jakies pamietniki...to poprostu je spal...spal wszystkie nieszczescia które Cie spotkały...a szcześliwe chwile pielęgnuj jak delikatne piękne roślinki... :D
  25. yoona to jesteś w identycznej sytuacja jak ta z której ja właśnie sie chce teraz wygrzebać...przez 1,5 miesiaca nie wyszłam z domu i ryczałam ogladajac stare fotki i myslac jaka byłam szczesliwa zanim podjełam decyzje: odchudzam sie :( ale yoona skoro jest tak żle... to może juz byc tylko lepiej... nie płacz nad tym ile Cie minęło... pomyśl ile jeszcze mozesz stracić jesli zaraz nie weżmiesz się za swoje życie... a przecież może też być cudownie.. straconego czasu nie wrócimy, ale tymbardziej zróbmy coś by go jakoś nadrobić...a żyjąc intensywnie zapomnimy przy okazji troche o jedzeniu BIERZ SIE W GARŚĆ BO NAPRAWDE NIE WARTO ROZDRAPYWAC PRZESZŁOŚCI
×