Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

triste

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez triste

  1. hej! a gdzież Wy się wszystkie podziałyScie? bo ja się chciałam pochwalić! pół godz skaknki, 1 godz i 15 min ostrej jazdy na rowerze i 20 min rozciągania... :P nieżle no nie?! a dietka... no cóż... idzie tak gładko że aż sie boje.. mam problem z dojedzeniem tego co zaplanowałam... SeNiaaa-->fajnie wiedzieć że ktoś dał rade :D trzymaj kciuki lunaticzka--> z tym zaczynaniem to fakt..można zaczynać miesiącami ;) ale jak już się zacznie... jestem dopiero drugi dzień na diecie, a czuję się cudnie poprostu :D warto zaczynać a teraz dobranoc, bo musze nabrać sił na dzień trzeci ;)
  2. ja też teraz już uciekam do łóżeczka bo u mnie już prawie północ... musze mieć siłę do walki z wrogiem :P a na dodatek jutro o świcie rowerek planuje... ;) zanim zrobi się gorąco ;) trzymaj się dalej :D i faktycznie skoro podobasz sie sobie teraz, to chyba lepiej być nie może... :) małe grzszki kulinarne dodaja smaku życiu... ;) i dają namiastke normalności w tym wszystkim... smacznego ;)
  3. eh ale Ci fajnie... już -5kg :D no ja raczej będę chudła wolniej...boje sie rozstępów...i o biust...bo te kompulsy to strasznie ciężka próba dla skóry... musze się zaopatzryc w balsamiki ;) no i ćwiczenia :) ale tak myśle,że Ty strasznie twarda jesteś :D uparcie przesz do przodu i awet Ci głupie pomysly po głowie nie chodzą ;)
  4. :D no Kochana! ja mam tu zamiar tak walczyć,że mowy nie ma o karach! eee ale fajny jest taki czysty dzień i świadomość że nic nie ma do odłożenia :) jeden dzień i życie nabiera barw...a brzuszek tak się spłaszcza :) powiedz ze tak zostanie :(
  5. luffka, chyba czujesz się dziś jak ja wczoraj? no nie poddawaj się... wczoraj i pezez ostatnie dni było dobrze, dziś sie złąmałaś, ale jutro zacznij tak jakby tego piątku nie było... a sama pisałaś że będą rodzice...będzie łatwiej... smutno mi się zrobiło, nawet nie chce mi się pisać sprawozdania...
  6. gdusiaczek! hej! dopiero teraz zauważyłam że pisałaś ;) no właśnie sobie myśle żeby kuzyneczke wyciągnąć... sprzydałoby się jej też ;) ale to straszny leniuch jest.. ;) no albo mojego kuzyna, super się z nim jeździ...a to dziwne bo to taki zbuntowany gimnazjalista, no ale strasznie fajny...a jaki przystojniak :P a jak nie to sama też moge...pozwiedzam sobie okolicę :) no ale to później... a teraz lece bo obiadek zapracowanym rodzicom gotuję :) a wieczorem wpadnę z raportem :P
  7. ja Ci zabraniam 1000 kcal! zacznij wychodzić z 1500 od jutra... i tak jeszcze troche schudniesz... i nawet mi nie mów że dużo ważysz!! bo to poprostu zawartość przewodu pokarmowego jest! jakby tak tłuszcz się odkładał odrazu to by była dopiero masakra ;) a teraz herbatka, masowanie brzuszka zeby mu pomóc to strawić.. a potem sobie poćwicz i nawt nie wyrzucaj sobie nic, bo to dodtkowe kilkaset kcal a nie kilka tysięcy... ot chwila słabości... nawet zdrowi miewają ;)
  8. luffka po jednym razie sie nie tyje! serio! to Ci się moze zmagazynuje w wątrobie jako substancje zapasowe, ale w biodra jeszcze nie pójdzie! tylko jutro musisz się postarać znów zdrowo przetrwac dzień... bo nie możesz wpaść w ciąg!!!
  9. znów przyjdzie Ci eksperymentować z własnym ciałem... tylko tym razem z rozsądkiem i tak żeby było lepiej :) ja na tę odległą przyszłość \"kiedy powiem sobie dość\" :P a moja waga i figura będą mnie zadowalać...mam nadzieje że to nadejdzie :P.... zaplanowałam,że będę jadła 1800 do 2000 kcal, w tym nawet codziennie jedna rzecz z listy obecnie niedozwolonyh... ech! jak słodko pomarzyć :D a zanim to nadejdzie czeka mnie minimum 10 tygodni żelaznej dyscypliny ;( i ćwiczeń w pocie czoła :) co akurat lubię... a narazie walcze o dzień pierwszy :D i nawet jest fajnie, choc nie moge powiedzieć że nie słysze tych szeptów w mojej głowie...zjedz jabłuszko, albo marcheweczke... ale NIE! narazie twarda jestem... nic poza posiłkami... bo potem sięokaże że nie ma róznicy jedno jabłko czy kilogram i 2 czekolady! ależ mam bojowe nastawienie :P
  10. eh faceci :P no nie spełniaja oczekiwań :P nie przyzwyczaili sie jeszcze do równouprawnienia i sie za malo starają :P może Ty, skoro wiesz że nie musisz chdnać, odpusciłaś sobie jakoś podświadomie? bo ja zauważyłam że jak już schudne to wtedy sobie myśle ze nic sie nie stanie jesli raz sobie pozwole... tylko na jednym razie trudno skonczyć :( tyje/chudne/tyje/chudne..... powiedziałabym jedz normalnie, ale za nic nie wiem co to znaczy :( wiec rób tak żeby było dobrze a jak Cie bedzie nosić to sobie przypomnij ile sie musiałaś męczyć... no i sport oczywiście, nasz sprzymierzeniec Walczymy o siebie! to chyba wart się wysilić?! ;)
  11. groźba karą finansową fatycznie może zmotywować ;) no a zyt celluitisem to zachecające baaardzo, coć u mnie nie najgorzej... gorzej z brzuszkiem i boczkami :( ale i z tym się uporam! a jak :P data zaznaczona i czuje się tak fajnie jakbym już zaczęła :D a raporty codzienne i obowiązkowo optymistyczne! oj dżo! no fakt my myślimy tylko pieszczotach... o rozpieszczaniu naszych ciałek kochanych,żeby nie traciły ponętności... :P
  12. luffka tak właśnie będę robić, bo faktycznie mięśnie sie rozbudowują na nogach ;) a nie chce być jak kulturystka ;) forget nie hamuj się! :D chyba ze jak ja nie masz światełek :( eeee dżo , za mało się spala żeby się wysilać a ty może na forum erotyczne się przenieś :P
  13. gdusiaczek trzymam Cie za słowo i obiecuję że będe się starać! bo przelot ze stanów drogi jest przecież ;) mały masz racje, jakby loda robić to będzie mniej kcal i tłuszczu...przemyśle sprawe :P
  14. to może ja będę raz w tygodniu jeść loda? dzień sobie jeszcze wymyślę... a jak zjem śniadanko to nie będzie mnie brzch bolał jak będę jażdić? bo chyba nie powinno się t5ak zaraz przed wysiłkiem? a z drugiej strony zauważyłam że pośniadaniu mam problem żeby sie zatrzymać, a jak wyjde no to kompuls mi nie grozi... czyli kolo 6 płatkii jogurt i herbatka na przepudzenie? starsznie wcześnie jak na śniadanie... a może przed tylko jakieś owoce?
  15. gdusiaczek! ja właśnie przez ten czas tak sobie zaplanowałam że 2-3 godz rowerku codziennie, a potem od razu brzuszki rozciąganie rozgrzanych mięśni przez około pół godz. od jutra ;) i rano żeby potem nie wyszło że nie mam czsu...;) bede wstawać z moją mamcią o 6, czerwona herbata a potem na rowerek... bede ze sobą nosić jakieś rodzynki albo suszone morele (troche) jakby mi sił braklo... ;) spróbuje przynajmniej, jak sie okaże że na pzred śniadaniem nie da rady to sie jakoś to zmodyfikuje... a poza tym bede Wam tu zdawać raport kaloryczny co wieczór ;) może mnie to zmobilizuje i wiecie co? koniec z tym siedzeniem w domu... trudno, niech gadają! jak ktoś powie,że przytyłam albo \"dobrze wyglądam\" ...bede mówić że jestem w ciąży (figura jabłko niestety :( choć uda tez nie za szczupłe :( zwłaszcza od wewnatrz :( , ale łydki mam ładne :p ) to im szczeny opadną :D panna z brzuchem to tu jeszcze ciągle szczyt niemoralności ;) a o ja tu od zawsze jestem i tak na językach ;) troche mnie martwi że na początku nawet największe spodnie mnie będą cisnąć...ale taki los ;)
  16. aaaa luffka! i jeszcze raz dziękuje za wyprowadzenie z dołka
  17. też tańcze przed lustrem... ale to nie to samo...chociaż wtedy sobie na więcej pozwalam...striptizik mam opanowany do perfekcji ;) kidyś chodziłam na kurs towarzyskiego, super sprawa! ale nie skończyłam :( i żałuje :( od października mam zamiar zapisać się na jakiś fajn kursik :D a co do tego całego orbitreka, to kupiłam go za pierwsze zarobione pieniądze, a to było już 6 lat temu ... i już mi się znudził... fajniej jest ćwiczyć w grupie, albo zwyczajny rower... dla mnie to jest takie udawanie że uprawiam sport a ostatnio mu odbija i strasznie robi dużo hałasu...chyba go zajechałam ;)
  18. gdusiaczek, właściwie czemu nie? tonący brzytwy się chwyta... a razem może być fajnie...tylko jak to zrobimy? tutaj?
  19. hej Forget! i ja się z Toba zgadza w 100% jak nuda to ok... zaplanujemy czas i jest... też tak robiłam...dzięki temu zrobiłam mnóstwo fantastycznych kusów i jestem mądrzejsza ;) ale u mnie to jest nieszczęśliwa pierwsza i nieodwzajemniona miłość... to chyba dla niego chciałam schudnąć i się zagłodziłam przez przypadek... on powiedzial że jestem kościotrup więc zaczęłam troszke jeś...ale niestety za bardzo się wciagnęlam... potem kontakt sie urwał...troche mniej o nim myslałam choć problem z jedzeniem sie nie rozwiazał... ale ze jestem jakąś masochistka, napisałam do niego niedawno (gg) tak poprostu,żeby spytać co u niego, jak potoczyło sięjego życie ( nie miałam z nim zadnego kontaktu od wieeelu lat) i wciągnelismy się w rozmowy... a jak zaczelo być gorąco... (i tu wcalenie chodzi o to że odżyło stare szczeniackie uczucie... bez przesady...to było poprostu strasznie przyjemne...) on urwał...po prostu w pewnym momencie przestał pisać...nie pisał 4 miesiące a ja go 'nienawidzilam" i zastanawilam sie jak moglam sie tak poniżyć i pozwolic podejść...ale nie od razu rzucilam się na zarcie bo mieszkałam z przyjaciólką i wiadomo...nie jem przy ludziach... ale zaczely sie wakacje... sama w domu... sfrustrowana... nad praca licencjacka której nienawidz ( pisze ja a potem bronie i zmieniam studai :) nie moge sie doczekać nowego roku akademickiego :) ) nie wychodze z domu bo on jest stąd a ja teraz jestem tłusta... a w niedziele nagle na pasku miga że mam wiadomość...otwieram: musze spotkać sie z Tobą... odpisalm bardzo oficjalnie, bo szczerz mowiąc juz mi przechodzi tagłupia fascynacja zupełnie przecież nieznanym człowiekiem... ale on nie odpisł ... może to nie wyprowadziło z równowagi? ale w tym przypadku poznanie przyczyny problemu niestety nie rozwiąże... poprostu trzeba tego palanta wymazac z pamięci... ale ja nawetjego nr-u nie potrafie usunąc z listy kontaktów ;) a gdybyś tu kiedyś przez przypadek trafił: pozdrawiam ;) ;)
  20. no widzisz kochana... jednak rozumiesz... ale musze dokończyć poprzednią wypowiedz...bo bede mieć luke w życiorysie ;) kiedy trafiłam na wasz topic stwirdziłam ze sie dołącze...i nawet miałam 3 kilkudniowe przerwy... i wiesz jak to jest... nadzieja się budzi i nagle znowu klapa... i tak jakoś dziś poczułam że już nie chce walczyć... a wiadomo życie to walka... ale przypomniałyście mi, że przecież nie zawsze jest żle więc nie pozostaje nic tylko zacząć od nowa
  21. hej gdusiaczku!! widzisz? kiedyś wydawalo Ci się że nikt Ciebie nie rozumie...teraz przestajesz rozumieć nas (mnie?) ja tak nie chce...jeżeli ztego wyjdę ...chcęnadal rozumieć...chcę to pamiętać...jako przestrogę dla siebie i po to żeby zareagować jeśli zobacze że ktoś się pakuje w pdobne arapaty... ale najpierw musze jakoś sama sobie dać rade
  22. dzięki luffka lepiej skończe te żale bi strasznie się nakręcam... to są jakieś głębokie zale że kiedyś na początku gdy było wszyscy widzieli że jest źle i mozna było coś zobić nikt odpowiednio nie zareagował... a teraz zostałam z tym tak okropnie samotna choć teoretcznie mam rodzine i znajomych... tylko nikt nie zrozumie, jeśli nie ma takich doświadczeń...i nawet nie mam zamiaru już nikomu o tm mówić.. to dziwne że i m sie wdaje ze jak powiedza: jestes ładna, nie jesteś gruba , to to coś zmieni... a najleosze są hasła typu: nie zmieniaj się! wtedy mam ochotę wybuchnąć ironicznym niepohamowanym śmiechem...
  23. myślałam o psychologu... bo jest coraz gorzej i zdaje sobie z tego sprawe... ale przypominam sobie jak to bylo na początku.. zkiedy się godziłam byłam jeszcze w podstawówce i oczywiśce wysłali mnie do pedagoga... np. zamiast plastyki czy wf miałam sesje terapeutyczne a wszscy z klasy patrzyli na mnie jak na totalną wariatke... pani psycholog stwierdziła ze ona mnie z tego wyciagnie wiec inny specjalista nie jest potrzebny... codziennie przez godzine słuchałam ze jestem głupia pusta dziewucha i mam fanaberie... jak zaczełam tyć była dumna... do dziś sie szczyci że uratowała anorektyczkę przed śmiercią... o tym że zmieszała mnie z błotem idoprowadziła do bulimiii jakoś nie wspomina... wiem że nie wszyscy są tacy, ale nigdy nie wiadomo do kogo się trafi... zaczynam myśleć ze już dla mnie zapóźno
  24. myślałam o psychologu... bo jest coraz gorzej... ale przypominam sobie jak to bylo na początku.. zkiedy się godziłam byłam jeszcze w podstawówce i oczywiśce wysłali mnie do pedagoga... np. zamiast plastyki czy wf miałam sesje terapeutyczne a wszscy z klasy patrzyli na mnie jak na totalną wariatke... pani psycholog stwierdziła ze ona mnie z tego wyciagnie wiec inny specjalista nie jest potrzebny... codziennie przez godzine słuchałam ze jestem głupia pusta dziewucha i mam fanaberie... jak zaczełam tyć była dumna... do dziś sie szczyci że uratowała anorektyczkę przed śmiercią... o tym że zmieszała mnie z błotem idoprowadziła do bulimiii jakoś nie wspomina... wiem że nie wszyscy są tacy, ale nigdy nie wiadomo do kogo się trafi...
×