lady_in_red21
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez lady_in_red21
-
teoria - mam do ciebie pytanie - czy jesli raz zdarzylo mi sie popic tabletki cola to to ma wplyw na ich skutecznosc? albo to ze czasami wezme wczesniej a czasmi pozniej a nie dokladnie o 22. bo zdarzalo mi sie raz wziac o 18 a raz o 21 a teraz ciagle sie stresuje, ze jestem w ciazy. chociaz zadnej nie zapomnialam. aha, mam tez takie zylki na piersiach i rekach co podobno jest objawem ciazy. no i wzielam dwa opakowania pod rzadm bes przerwy a wczesniej bralam tabsy przez rok. czy to ma jakies znaczenie, czy te wszytkie dolegliwosci to przez zbyt duza ilosc hormonow bez przerwy? juz sama nie wiem. wczoraj wzielam ostatnia tabletke ale test robilam w sobiete. nagtywny.
-
ja tez jestem fanka jedzenia i wlasciwie to dzisiaj ciagle jestem glodna. mam nadzieje, ze to takie chwilowe. pozatym pogoda jest zupelnie do kitu, a ze ja reaguje na pogode to czuje w kosciach ... niestety. bola mnie nogi i rece i wszytko a jeszcze przeziebienie sie przyplatalo. a to cos zoltego twardego to na bank nie bambus tylko jakies kielki ale nie wiem jakie. poszukam w necie i moze znajde. jak sie je usmay z tym wszytkim innym to sa bardzo dobre. bambus chyba by nie byl. na necie jest mnostwo fajnych przepisow na rozne rzeczy, chociaz moje lenistwo zawsze zwycieza i w koncu jem kanapke. nie wiem co specjalnego moglabys przyrzadzic. pomysle jeszcze.
-
może makaron z pesto? nie wiem jak sie to robi ale smaczne. kiedys jadłam potrawe z woka. warzywa, kurczak, ostry sos i taki glutowaty makaron. boskie. z warzyw jeśli dobrze pamietam to była papryka, cebula, cukinia, małe pieczarki ale w całości, zielona fasolka, kiełki, nie wiem jakie ale długie, grube i takie lekko zóte. soso pikatny a makaron chyba zwykły jajeczny ale ugotowany na półtwardo. taki długości ok. 10 cm i szerośći 5 mm. wrzucony na koniec do woka. było boskie. na sos niestety nie znam przepisu ale widziałam, że był taki gotowy z torebki :P zamiast woka myślę, że spokojnie mozna użyc patelni.
-
ja tez czytuje super linie. rzeczywiscie jest to bardzo motywujace. kiedys czytalam o dziewczyne ktora schudla z 95 na 55, ale jadla wylancznie owoce, lekkie surowki, jogurty i duzo jezdzila na rowerze. szczrze jej zazdroszcze tego samozaparcia w takiej diecie bo zajelo jej to od wakacji do swiat, wiec niecale pol roku i 40 kilo mniej. chociaz ja mam do zrzucenia malo to z jednej strony mi sie nie chce. a z drugiej strony ciagle mysle jakby to zrobic szybko i bezbolesnie. chodza mi po glowie diety cud caly czas. jednak to prawda, ze ma sie cos w glowie cale zycie. a zwlaszcza milosc do jedzenia.
-
heh, nie tobie oceniac.
-
mam pytanko - wlasnie sie zastanawiam nad south beach 1 faza. moga sie wypowiedziec osoby ile schudly wtedy? chce schudnac jakies 5-7 kilo wiec pociagnelabym 1sza faze dluzej moze?
-
hehe. a no wrocil wrocil. normalnie bym mogla w powietrzu sie unosic z tej radosci. hmmm, za ciezka jestem :d ale co tam.
-
nie ma za co przepraszac. a wlasnie. podziele sie z wami radosna nowina. 15 lutego przyjezdza na weekend moj chlopak wiec jestem juz cala w skowronkach i zadne czkoladki mi nie w glowie. nie wiem jak z sesja ale mam nadzieje, ze uda mi sie zstaosowac pierwsza faze south beach. chociaz jesli bede chodzila tak nieszczesliwa jak na montigncu to rzucam od razu :d
-
dziwczynki. postanowilam zmienic nicka. narazie bedzie pomaranczowy. jeszcze nie wiem na jaki. ale dam znac. moze jakies pomysly?
-
chetnie poszlabym na impreze do akedemikow i porzadnie zapila ale potem to wiadomo - kac trzy dni i zadnej nauce nie ma mowy. ale juz po kiliszeczku naleweczki. choc wcale nie lepiej. na sniadanie jajecznica a teraz dwa jajka na twardo. mam jakies fatalistyczne mysli i juz widze te zlogi cholesterolu w swoich zylach i sibvie umierajaca na miazdzyce, cukrzyce i wszytko inne choroby cywilizacyjne.
-
ble, juz mam dosc tej cholernej szkoly. tak sobie mysle, ze dzisiaj odpoczne a jutro zabiore sie do roboty. albo i nie bo siostra ma urodziny. 17 lat wiec pewnie torta zjem kawalek (łojezu, znowu tyle kalorii) albo i dwa (łojezu, jeszcze wiecej kalorii). no trzeba zajac czyms mysli ale jakos nie moge. tesknie i w ogole. i juz sama nie wiem czy chce mi sie jesc czy nie. mam ochote na tosta. ale i nie mam. macie czasami taki nastroj ze cobyscie nie chcialy i zrobilo to i tak nie jest to co byscie chcialy. ale zagmatwalam. a moze naleweczki sobie chlupnac troche? wlasnie tez sie teraz zastanawiam co bylo pierwsze, karnawal czy sesja. ale szkoly to juz u egipcjan byly. wiec chyba jednak ktos przez zlosliwosc wymyslil, ze karnawal akurat musi wypadac w czasie sesji i konca semestru :D
-
nie wiem. ale czkolada to zdecydowanie najlepszy pocieszyciel. chociaz jak bede tyle jej jesc to te pol kilo wroci mi najdalej w nastepnym tygodniu. a jeszcze do tego ciagle sie stresuje ew. ciaza. wiem, jestem chora. chyba pojde poczytam. bo od pisanai projektow juz mi niedobrze. takze narazie dziewczynki. poszlabym pobalowac ale wiadomo, sesja. a swoaj droga, nie wdyaje wam sie ze to jeszcze jeden sposob na udreczenie studentow i uczniow, ze sesja i koniec semestru zawsze sa w karnawale?
-
ja dzisiaj oczywiscie niedietetycznie. chociaz rano zaczelo sie dobrze. jajecznica i kanapka. a potem jeden kawalek czekolady, drugi, trzecie i w koncu cala tabliczka. potem troche zupy, dwa plauszki rybne i kiszona kapusta, 3 kawy. az mi niedobrze. a jeszcze te niskie cisnienie przez ktore musze pic kawe litrami. pisze projekt i kurna felek ciagle mi sie cos pipeprzy.
-
gratuluje spadku wagi. super. male sukcesy ciesza najbardziej ;) zjadlam dwie kanapki z pasztetem i czuje sie winna. a najgorsze ze nie bylo nawet keczupu. wiem, ze jak czlowiek sie proboje odchudzac to nie powinien jesc takich rzeczy no ale mama kupila i jakos nie moglam sie oprzec. duzo masla, pasztet drobiowy i keczup - proste i smaczne. choc jak wszystko co smaczne - tuczace :D mam nadzieje, ze ten dzien obzartwa nie odbije mi sie zbytnio na wadze ale chyba nie zjadlam az tak wiele. najgorzej ze same niezdrowe. a cwiczyc nie chce mi sie jak chelera. wiec szostke weidera odkladam do jutra. a teraz gryze swiatecznego mikolaja i ciagle mysle co sie dzieje w moim brzuchu. staram sie nie panikowac no ale co zrobic. a i jeszcze pan doktor od sieci neuronowych pogonil ,nie i kolege i powiedzial ze nasz projekt jest zupelnie do dupyyyyyyyyyyyy. koszmar jakis. zazdroszcze konopielce, ze sie umie zmobilizowac do aerobikow i silowni bo ja jakos nie lubie wychodzic z domu. smieszne.
-
ja kupuje tylko biesiadne paprykowe. maja naprawde rewelacyjny moim zdaniem smak. innych juz nie tykam. kiedys jadlam wszytkie, moja najwieksza zguba. teraz tylko raz na jakis czas i malo, ale kupuje bo wiem, ze jak nie zjem wtedy kiedy mam ochote to bede chocila, myslala i w koncu kupie wielgachna torbe i zjem 10 razy tyle. a tak mala paczuszka. moze to i niezbyt zdrowo. kiedys lubilam zeby chrupalo teraz jakos moge sie obyc bez podjadania. choc nie zawsze. ale jem owoce czy cos tam innego. a z okresem to wiadomo. mi tez sie zdarzalo, ze spoznial sie w trakcie sesji, choc akurat jak nie mialam chlopaka to sie tak nie stresowalam wczesniej. z poprzednimi facetami do lozka nie chodzilam. mam jakis uraz odkad jeden powiedzial, ze jestem fajna i w ogole, ale zanim na powaznie bedziemy para to musi spradzic czy umiem dobrze loda robic bo jak nie to nie mozemy byc razem. na szczescie nie zapomnialam jezyka w gebie i poziedzialam, ze ladoz robic nie umiem ale za to moge mu zrobic jajecznice. poszedl i wiecej sie nie spotkalismy. potem juz bardzo uwazalam z facetami. ale mialam o jeden stres co miesiac mniej :D
-
oj kobieto, nie pekaj. moze tylko piwa nie pij. tak na ewentualnosc ciazy, nie dla diety. mysle, ze gdyby nie te piwo, to moze ketoza by wrocila. sama chetnie bym zastosowala cos ultraszybkiego i ciagle mi chodzi po glowie to kopenhaska to amerykanska. ale sie powtrzymuje bo juz tyle osiagnelam a wiem doskonale, ze piec kilo mnie po kopenhaskiej to 10 kilo wiecej za miesiac. wiec pierwsza faza south beach. ale zupelnie bez wegli mi sie nie usmiecha. juz pamietam jaka nieszczeliwa z braku cukru chodzilam na montigncu ale poczytalam o south beach i jakas latziejsza do zniesienia mi sie wydala. tylko przez dwa tygodnie ziec moze jakos przetrwalabym to cos. ale jeszcze przemysle, dopiero jednak po sesji, kiedy to zamierzam tez porzadnie wziac sie za forme i kupic karnecik na silownie i codziennie, naprawde codziennie skakac na skakance co uwazam za najlepsze cwiczenie do tej pory, jak juz schudne do 60 to wkleje swoje zdjecie. jakies mam dziwne wrazenie ze chyba stane na 60 albo 59 bo jakos lepiej brzmi i zostawie to tak jak jest. spogladnelam wczpraj w lusterko ubrana w moje nowe spodnie i zielony sweterk i jakos tak bardzo sie sobie spodobalam, ze stwierdzilam, ze nie bede robila z siebie wieszka. ale musze cos zrobic z tym brzuchem bo czasem jak sie najem to wygladam jak w ciazy. a nawet jak sie nie najem to tez jest niedobrze, ziec chyba wroce do szostki weidera od dzisiaj nawet. smieszne, ale dalej stresuje, sie, ze moge byc w ciazy. boshe, truje sie tabletkami i jeszzcze sie stresuje. lepiej zyc w celibacie, to pewne. ale nie ytakie przyjemne :D
-
no tak tak, ja rozumiem. ale właśnie przez to, że poźno chodze spać to musze zjeść nawet coś małego bo mam naprawde dość szybkie trawienie i godzine dwie po posiłku jestem już jakby pusta. a jakbym nie zjadła czegos małego a nawet i większego ok. 22 to na bank obudziłabym się w nocy głodna. może i faktycznie to nienajzdrowsze, ale mi w miare służy choć może teraz już bedę niedługo chodziła spać dość wcześnie, bo od marca mam praktyki ;)
-
alez czemu zaraz napady obzarstwa. moim skromnym zdaniem lansowanie teorii o niejedziu po ktorejs tam godzine to glupota bo niektorzy, tak jak ja, chodza spac bardzo bardzo pozno i jakos nie zyobrazam sobie, zeby jesc kolacje o 18 i koniec, nic do 2-3 w nocy a zwykle wtedy chodze spac. wiec cos tam zawsze przekaszam ok. 22, choc staram sie zeby to nie bylo za duzo. ogolnie cos co zbytnio nie podnosi poziomu cukru ziek kawalek wedlinki czy sera. troche salatki warzywnej. nie za ciezko i niezbyt kalorycznie ale zeby bylo z bialkiem. ja tam jem po 18 i chudne. i tylko to sie liczy. kazdy pozinien dopasowac diete do siebie tak jak radzila r48. bo nie kazdy wytrzyma na atkinsie czy podobnych i nie kazdy pociagnie dlugo na samych warzywach i gotowanym kurczaku. no niestety.
-
hehe fajnie. ja tez mam ochote potanczyc ale jutro egzamin. wiec imprezowanie odlowe do piatku. dzis dostalam dobra wiadomosc: moje ulubione strong party znowu zaczyna dzialac od 26.01 :D wiem, ze to moze smiesznie brzmi, bo nie kazdy sie lubi bawic przy ciezkiej muzyce ale naprawde, przez cale studia ta impreza dodawala mi energii, bo chodzilam co piatek zrestartowac system. mowe i niezbyt zdrowo ale pilam wtedy 7-8 piw i szalalam na parkiecie az do bolu, szyi glownie i plecow. umieralam cala sobote z odwodnienia i kaca ale jak juz sie podkurowalam przez wekend to nowy tydzien zaczynalam pelna energii :D a przez ostatnie pół roku ta imprezka została zamnieta z pozodu braku ludzi uczeszczających. no a teraz znowu rusza. wicie co powiem wam w sekrecie? spojrzałam dzisiaj w lusterko i pomyslalam, ze jestem fajna laska.
-
no hej dziewuswki. właśnie prwyjechałam do domu. szczęśliwa, bo cała i zdrowa i pół kilo lżejsza, ale sama :( trochę kręci mi się w głozie ale to chyba z braku snu. pójde się kimne po prysznicu. a może najpierw coś zjem. ale troche mi niedobrze, jak zreszta po każdej podróży pociągiem. narazie tyle.
-
eh, ja nie o dietach. za godzine jade na lotnisko i chyba umre z zalu. jesc mi sie zupelnie nie chce, a zyc tym bardziej. wiem ze jak juz bede w domu to bedzie lepiej, ale znowu przeplacze 3 dni nic nie zjem i w ogole najchetniej to byl sobie strelila setke na wylanczenie myslenia. albo lepiej dwie setki, a nawet i trzy, bo ostatnio cos mi sie glowa wzmocnila.
-
wyjade, wyjade ale dopiero za pol roku bo jeszcze studia musze skonczyc a po drodze jeszcze wielkanoc. mam nadzieje, ze do wielkanocy bede superfajna laska i dopiero im pokaze wtedy. jak nie beda mieli argumetow to w koncu ja im bede mogla powiedziec prawde ;) a ze to sa psychopaci to wiem, juz od jakiegos czasu.
-
wiem, ze to buraki, ale poradze. jak to mowia, rodziny sie wybiera. pechowo musze utrzymywac z nimi kontakty bo to w koncu najblizsza rodzina. rodzice i siostra mnie bronia ale co poradzic jak cala rodzina na ciebie wsiadzie. raz wyszlam i trzasnelam drzwiami na odchodne,w sordku swiat pojechalam do domu. uslycszalam potel ze jestem chora bo dlaczego oni maja mi nie mowic prawcy, to przeciez dla mojego dobra, ostrezenie zebym wziela sie za siebie zanim zamienie sie w potwora. nie przetlumacze im, ze to wlasnie oni wpedzili mnie w kompleksy i to wlasnie wtedy gdy wazylam nawet mniej niz teraz. boze, co ja bym dala, zeby odchudzac sie teraz z 62 kilo i nie przechodzic przez meke odchudzania z wagi o prawie 20 kilo wyzszej. ale jak ma sie 15-16 lat to obraz rzeczywistosci jest bardzo skrzywiony niestety i latwo dac sobie wmowic, ze cos z toba jest nie tak. a sulie wszytko bylo ok, tylko nie bylam chuda jak patyk. mysle, ze od tego wszytko sie zaczelo, od zmuszania mnie. a potem zaczynlam jesc wiecej i wiecej.
-
kto wie kto, zobaczymy. a jesli bedziesz w ciazy to co? zrezygnujesz z diety? w kazdym razie trzymam kciuki, zeby byl dzidzius ;) ja sie strasznie boje wyjechac za granice i zostawic wszytko ale z drugiej strony to przeciez wlasnie za granica mieszka milosc mojego zycia. ludziom sie jakos udalo i nam tez mam nadzieje sie uda. i tak zle i tak niedobrze. chociaz za ciotkami i kuzynkami tesknic nie bede. jakos nie bedzie mi brakowalo ich wytykan i uwag na temat mojej wagi. w swieta uslyszalam nastepujacy tekst \'latwo przyszlo, latwo poszlo\'. odnosnie mojej diety bo sie zapytali jak udalo mi sie zrzucic tyle sadla. powiedzialam, ze dieta jakies 1500-1700 kcal (ciocia sie zapowietrzyla) i skaknka (kuzynki prawie zawalu dostaly bo same poca sie w obrzydliwie droil fitness clubie). potem powiedzialam, ze teraz jem wszytko w rozsadnych ilosciach, nie wiecej niz 2200 kcalorii dziennie i cwicze na skakance zeby utrzymac forle na co wujek poziedzial \'jakbys jadla polowe to bys szybciej ten caly tluszcz zrzucila bo i tak wciaz wygladasz jak baleron\'. na co ja odpowiadam, ze mnie sie wcale nie spieszy. i wtedy babcia dobila mnie tekstem \'taka mloda i taka gruba, wstyd w rodzinie\'. nie wytrzymalam i dogryzlam babci mowiac, ze sama ma pol kotleta na talerzu a kuchni ukradkiem zjadla dwa i niby sie odchudza. a przeciez to nie ja mam cukrzyce. na sam koniec zeszlo na telat mojego zwiazku czego wieksza czesc rodziny nie moze przebolec, ze mam chlopaka za granica i jak to mozliwe ze mnie zechcial skoro jestem taka gruba wokol tyle szczuplych. jak powiedzialam, ze figura to nie wszytko to myslalam, ze mnie tam zywcem zjedza. dowiedzialam, ze faceci chca tylko jedno, ze na pezno mnie tam zdradza na prawo i lewo i w ogole jestem strasznie naiwna myslac, ze mi sie zycie z nim ulozy. i takie to mialam swieta w tym roku. szczerz moge sie tu przyznac ale bardziej mubie rodzine mojego chlopaka niz wlasna. moze dlatego ze nie rozumiem polowy tego co mowia a tak czasem lepiej ;)
-
transport do polski mam o 20.30. nastepny raz pewnie w kwietniu, po sesji a potem to nie wiem, moze wielkanoc. mi na weekend nie oplaca sie leciec bo z mojego zadupia trzeba dojechac do wrszawy co razem z lotem zajmuje 8 godzin. wiec zaleciec w sobote na 20 i w niedziele wracas. tym bardziej ze od marca mam praktyki i nie bedzie jak sie wyrwac. wiec mysle ze moj chlopak przyjedzie gdzies w polowie kwietnia na weekend. a potem sie zobaczy. szczerze, nie lubie krotkich spotkan, bo zaraz trzeba sie rozstac a jeszcze sie czlowiek nie zdazyl nawet nacieszyc. juz czasem wole byc daleko bo te pozegnania doslownie mnie dobijaja. fajnie, ze czekasz na dzidziusia. trzymam kciuki, zeby sie udalo. a napad na parowki ... to moze byc pierwszy znak ;)