Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Julia69

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Julia69

  1. Wiesz, jak grunt spod nóg ucieka to człowiek nie pewien się robi. Tak właśnie się czuję.
  2. Dla mnie zmrożona wódeczka + soczek koniecznie grejpfrutowy + jeden plasterek cytryny + 3 kostki lodu. Rewelacja! Przy tym sie odprężam i jest mi wszystko jedno. Ale to tylko chwila zapomnienia................................. Zamówienie zrealizowane. Podaję Ci........... I jak smakuje????????? Może być???????? Nie przesadziłam z tym tonikiem???????
  3. Czy wszyscy już śpią???? Jak zwykle samotność , po mału zaczynam się przyzwyczajać.
  4. Chyba faktycznie co nas nie zabije to nas wzmocni. Jestem coraz bardziej mocna psychicznie. Czuję to. Nic mnie już nie zdziwi............
  5. Dzięki za otuchę. Nie wiem jaki będzie finał, ale przyjmę już wszystko na siebie.
  6. Sygrydo! Od maja chodziliśmy wspólnie do psychologa. Razem byliśmy na 3-ch lub 4-ch spotkaniach. Psycholog po wysłuchaniu,sywierdził, że mój mąż zaczyna pewne rzeczy, ale ich nie kończy. Tyczy się to różnych rzeczy. Np.zaczyna jakąś zaplanowaną robotę typu zakładanie ogródka, ale zapał mija i ciężko mu jest zmobilizować się do zakończenia tego lub zaczyna z kimś związek,ale nie potrafi go sam zakończyć. Tu jest jeden problem. Drugi problem, to nadmierna odpowiedzialność za utrzymanie rodziny.Na jego głowie i barkach jest zarobić i utrzymać nas,bo ja nie pracuję. Ubolewam nad tym, bo źle się z tym czuję, że jestem na jego utrzymaniu. Gdy nadchodzą chwile zwątpienia przez niego, że może być sytuacja patowa np nagły wypadek czy choroba to wg niego ja chyba zginę. I............ co wtedy będzie, jeśli nie będzie mógł pracować, kto to wszystko utrzyma przy życiu? I tu jest wg mnie pies pogrzebany. Dlatego chciałabym podjąć pracę, aby się dowartościować, aby miał poczucie bezpieczeństwa finansowego i aby mieć zaplecze dla siebie w razie kolejnej wpadki z jego strony. Wogóle aby mieć kawałek swojego życia. I dlatego myślę, że imponują mu kobiety, które pracują, w czymś się realizują są samodzielne i niezależne i nie mają miny zdechłego kota jak ja, która siedzi w domu i czeka i czeka , chyba na swój koniec jak wyjdzie doooooooooooooopa z tej pracy. Szkoda gadania. Sorki, idę zajarać i szykuję drinki. Zaraz wracam.
  7. Sorki, lekko się spóźniłam..., ale ten czas szybko biegnie. Dzisiaj mam nockę bez męża ( wyjechał służbowo) i zaraz siadam do kompa i szykuję drinki. Co kto pije???????????????????????????????????????
  8. Puk, puk.............. Jest tu ktoś???????????????????????????????????????????
  9. Boję się każdego jutra. Lecę już, bo nie zawieszę tych zasłon................... Ok 15tej wpadnę. Pa, pa.......................
  10. edi2006 Wiem,on ma ponad 30kę na karku i chyba nie da się nic zrobić. Pozostaje czekanie co przyniesie nam jutro.
  11. Później wpadnę, idę zapalić i muszę zawiesić zasłony. Pomimo słonecznego dnia, mam dzisiaj wisielczy humor. A wieczorkiem zapraszam wszystkich na drinka. Ja stawiam, dla lepszego humorku. Nara.
  12. To instynkt zwierzęcia, bo w każdym z nas drzemie jakieś zwierzę. Szkoda, że nie każdy potrafi nad tym zapanować. Poza tym, dłuższa rozłąka czy późne powroty z pracy, bo dzisiaj praca święta rzecz, powodują naturalnie o oddaleniu od siebie a i przy słabym, chwiejnym charakterze można szybciej wpaść w pułapkę. Tylko czy można zmienić ten charakter, który ma ku temu zakusy? Mam tylko nadzieję................................... Pozdro dla wszystkich.
  13. Myślę, że najważniejsze jest spełnienie się w czymś co daje satysfakcję,świeżą energię, aby poczuć, że jest się potrzebnym. Tego mi właśnie potrzeba najbardziej jak rybie wody. Mieć dla siebie swój kawałek życia, by nie popaść w apatię. Dla chcącego podobno, nic trudnego, ale w dzisiejszej rzeczywistości jest to conajmniej wyczyn aby móc robić to co by się chciało. Szczególnie dotyczy to osób,które wypadły z rynku pracy i przez wiele lat poświęciły swoje życie rodzinie. Ale, mam nadzieję ............. chociaż nadzieja matką głupich.
  14. Dzięki Sygrydo, że się odezwałaś! Po pierwszej zdradzie, popadłam w silną depresję, ale poradziłam sobie z tym sama. Natomiast po tym, wielkim drugim odkryciu przeze mnie, zdecydowałam, że muszę udać się do specjalisty. Chciałam dowiedzieć się jakie błędy popełniłam, co mogę zmienić w sobie, co jest przyczyną tego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to ja się obwiniam, on pewnie też, ale ja podwójnie. Nie wiem skąd to się wzięło. Skoro facet zdradza mnie drugi raz, to chyba ze mną jest coś nie tak. Od maja chodzę na terapię co miesiąc. Powiem szczerze, że na razie nie widzę efektów. 21-go bm idę ponownie, ale do drugiego psychologa, może będzie bardziej konkretny......... Mam tylko nadzieję.....................
  15. Nie mogę podać nazwy firmy z wiadomych przyczyn. 13 lat razem to kawał czasu i coraz trudniej i ciężej o konkretną dezyzję, ale dzban może się przelać w każdej chwili. Więc, na to jestem już przygotowana.
  16. Na imprezie byłam sama. Było fajnie, ale bez większych emocji.
  17. Co do życia seksualnego, nigdy nie miałam z tym problemów. Akurat ta sfera układa się więcej niż dobrze.
  18. Dzięki za rady. Chciałabym iść do pracy i od dłuższego czasu staram się jak mogę aby ją uzyskać. Ale niestety cichosza. Może uśmiechnie się wreszcie do mnie szczęście. Może...............................
  19. Po pierwszej zdradzie chciałam odejść i takie kroki poczyniłam, ale zaczął mnie szantażować. Groził, że jeśli odejdę to się powiesi albo rzuci pod ten właśnie nadjeżdżający samochód i będę go miała na sumieniu. Krzyczał na ulicy: \'\' chcesz tego?\'\' Więc po przemyśleniach dałam mu szansę. Bardzo dużo o tym rozmawialiśmy. Po tych wydarzeniach, wierzyłam, że może być tylko coraz lepiej, że nigdy więcej nikt nie wejdzie ponownie między nas. To była nauczka, jak można szybko wszystko stracić w jednej chwili. To była lekcja gorzkiego życia. Minęly 3 lata i w moje ręce wpada sms, w którym jest wyznanie miłości do mojego męża. Moje serce przestało bić a oddech nie mógł się przebić. Totalnie mnie zatkało. Usiadłam i chciałam zapaść się pod ziemię. Ja już w nic nie wierzę a te imprezy to tylko mnie dołują, bo byłam i widziałam. Mówię tu o konkretnej firmie. Pozdro dla wszystkich!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  20. Taki, który myśli rozporkiem kojarzy mi się z casanową, który czycha aby wyhaczyć kolejną panienkę do kolekcji. A mój stary raczej nie należy do tej kategorii. Tak jak pisałam wcześniej, u niego jest problem z asertywnością. Jak nikt się nim nie interesuje to ok a jak zauważy, że jest w kręgu czyjegoś zainteresowania to wtedy zaczyna się problem. Sam mi o tym powiedział. Potrzebuje dowartościowania czy co????
  21. I to właśnie nie jest o Tobie, i dobrze, że są takie kobiety jak Ty, które wiedzą co przystoi. Ale wiedz, że nie wszyscy się zachowują jak powinni. Widziałam i słyszałam o tym osobiście. Na szczęście nie wszyscy są bez zasad. A ja mam pecha.
  22. Sygryda! Powiem szczerze, że pomimo różnic lubię czytać Twoje wypowiedzi. To co napisałam o kobietach, to zaznaczyłam wyraźnie, że nie o wszystkich tu mowa. Podkreślam. Wszystko jest oki, co napisałaś z jednym ale......... A mianowicie, chodziło mi o to, że gdybym miała sentyment do np. pana z warzywniaka to fajnie i tyle, ale gdybym z tym panem spotykała się dodatkowo na imprezkach integracyjnych,to cholera wie, jakie kwiatki mogłyby z tego urosnąć w perspektywie kilku lat. O to mi chodziło. Nie każdy stoi twardo nogami na ziemi tak jak Ty, Sygrydo.
  23. Wszystko jest ok co piszesz, nikt nikomu nie przystawia pistoletu do głowy to prawda, ale poprzez imprezy integracyjne, ludzie bardziej się otwierają, są odważniejsi w stosunku do innych i można to przyrównać do starego małżeństwa, które co roku się dociera. Tylko po co to komu, czy praca nie wystarczy, należy jeszcze zabawiać się w przymusowym gronie i zacieśniać kontakty męsko- damskie. W taki sposób rodzą się uczucia jeśli i pracujemy i bawimy się wspólnie. Zaiskrzyć może do kolegi/koleżanki i po kilku latach, chociaż na początku był/była obojetna. W końcu kupę czasu i tak spędzamy właśnie w tym gronie. Po co te integracje w takim razie???
×