no więc ja mam niekochającą aseksualną żonę i 37 lat, ona ma prawie 50 i męża, tyle, że ona jest niemal chodzącym ideałem i wygląda na max 40 wiosen.
dylemat straszny mamy oboje bo i widać chęci z obu stron a niestety na trzeźwo rozum bierze górę. z drugiej strony, to mogą być najwspanialsze chwile naszego życia na tej cholernej planecie na koniec.
po prostu mam ochotę obrzucić tę laskę różami za moje 37 lat jak nigdy żadną, że o innych rzeczach nie wspomnę. nogi ma do samej ziemi i gdybym mógł to bym odmierzył każdy milimetr żeby go wycałować. dzisiaj już takich kobiet nie ma, same pustaki z nadętym ego...a może by tak z nią uciec, ale dokąd ?