aniaania
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez aniaania
-
Lady!! Nogi do góry, leż i odpoczywaj!!!!! I MYŚL POZYTYWNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
Witajcie! Od dziś do piątku mieszkam z Misiem u rodziców, mąż wyjeżdża jutro na delegacje, a dziś też cały dzień w rozjazdach. Czuję się jak na wakacjach..nic nie muszę robić, ba - zabraniają mi wszystkiego. Może i lepiej, muszę dojść dobrze do siebie żeby mieć siły, gdy będę sama z tym moim Małym łobuzem. Zaraz się zbieram i idę z siostrą pobuszować po sklepach - pierwszy raz od porodu, super:) Lady - wytrzymasz!! I tak tego nie przyspieszysz, zostało Ci już tak bardzo niewiele, ani się nie obejrzysz, a będziesz tulić córunie..duży buziak dla Ciebie!!! Listka - wciąż jak tu wchodzę to liczę na wiadomość, że zaczęłaś rodzić;) Joanna - no-spa i witaminy? Tylko nie przesadzaj, co za dużo to zawsze niezdrowo, pamiętaj!! Ja w ciąży unikałam wszelkich leków, jakoś bałam się, że mimo wszystko zaszkodzą... Małolepsza - trzymam kciuki!!! Dorotka - 3 stanowiska? No nieźle!! Żeby jeszcze pensj abyła potrójna..... pozdrowionka!!!!
-
Cześć dziewczyny!!Ale upał, szkoda tylko, że nie mogę w pełni wykorzystać tkiej pogody, a jak już kiedyś wspominałam jestem jedną z niewielu osób, które powinny urodzić się chyba w Afryce, bo lubią upał...choć teraz z tymi opatrunkami trochę gorzej...dziś byłam u chirurga, wyjęli dreny, trochę lepiej, bo przynajmniej mnie tak nie ciągnie, dodatkowo przyplątało mi się zapalenie żyły - miałam już w niedzielę w szpitalu, prz welflonie zrobiło się czerwone i twarde, wyjęli go i wbili w drugą rękę, ale ta boli, no nic, jakoś to wszystko przeżyję, pechowa jestem i tyle..... Właściwie przeprowadziłam się do rodzicó, który szykują się do lakierowania parkietów i wymiany mebli, a przy okazji zajmują się Małym, ja wciąż mma unikać podnoszenia Go.... Listka!!Twój spokój mnie rozbraja, aż się uśmiechałam jak czytałam o tym kurczaku....poród tuż, tuż.... Lady, Twój pewnie też;) Dziewczynki, współczuję Wam tych upałów w tak wysokiej ciąży, najlepiej nie ruszajcie się z domów, bo na dworze naprawdę ukrop... Joasiu! Uważaj z tą klimą, gdy już Malutki będzie z Wami...a teraz pewnie niejedna zazdrości Ci chłodku... Małolepsza - co to za zabieg?? Dorotka$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$ Kasik, Wica, Madzia,Doth_s i wielkie buziaki dla Wszystkich!!!!!
-
Nie było mnie troszkę, a to dlatego, że w piątek miałam zabieg i dopiero dziś wyszłam ze szpitala. W czwartek - po wizycie tej konsultantki od laktacji udałam się na usg, musiałam zrobić to badania by wiedzieć czy moja dalsza walka z laktatorem ma sens. I już po badaniu wiedziałam, że będę cięta, na ekranie było widać prawie samą ropę.....lekarz był w szoku, że nie zrobili mi tego w szpitalu, gdy byłam w poniedziałek. W piątek rano ruszyliśmy do szpitala - tym razem już ze skierowaniem od gina i wynikami usg, więc na chirurgii musieli mnie przyjąć....miałam wyjść może nawet tego samego dnia, wszystko było zależne od ilości płynu.......zabieg był ok 15,30 - tak to wszytsko się ciągnęło, pełna narkoza, wyleciało ponad 300ml, mam dwa dreny, z których wciąż się sączy....jutro idę do chirurga na zmianę opatrunku, on zadecyduje kiedy wyjąć dreny, będę miała dwie blizny - podobno ok centymetrowe...poczekamy zobaczymy, najważniejsze, że jestem już w domu, myślalam, że zwariuję w tym szpitalu, dobrze, że mąż przywiózł do mnie Małego w sob i niedz, widziałam Go niewiele, bo ok godziny, ale zawsze, (wychodziłam przed szpital)..to chyba tyle, napiszę jak będę miała chwilę.....wciąż jestem słaba, dobrze, że rodzice mają urlop i zajmują się Małym ,bo ja nie mogę Go nosić...aha i mój Mąż super sobie poradził, całe noe był sam z Misiem, niec hciał by moja mam zostawała, dzielny jest:) i jeszcze jedno - sesję mam za sobą - wszystkie egzaminy zdane:)
-
Joasiu, powiem Ci, że z jednej strony chciałabym by powiedziała, że potrzebny jest zabieg, nie mam już sił na odciąganie, masaże, ogrzewanie, robię to wciąż od miesiąca i mam dość...
-
Dziewczyny, dziś przyjdzie do mnie po południu lekarka - międzynarodowy konsultant do spraw laktacji, obejrzy pierś i może powie co dalej, wreszcie jakaś konkretna osoba, która miejmy nadzieję, że się zna i pomoże:)
-
Weszłam tylko by sprawdzić czy któraś przypadkiem nie urodziła;) ja wciąż te same zajęcia - czyli laktator...szkoda gadać, nie będę Was zanudzać, wyszukałam wczoraj prywatną poradnię laktacyjną i mam zamiar się tam udać, może pomogą, oby...pozdr
-
Asiu! Dziękuję, już wczoraj zamówiłam, bo dostałam namiar od dziewczyny z forum majowego. Lady! Co do tego by mąż odciągał, położna też tak podpowiadała, ale u nas niestety to nie przejdzie. Nie chciał tego robić, gdy brodawka była normalna, a teraz gdy jest zmasakrowanym sączącym się siniakiem to nawet się nie spytam, musi starczyć laktator elektryczny.... Listka - te skurcze potwierdzają tylko, że już tuż tuż... moje dni skupiaja się teraz na cięgłym odciaganiu, masowaniu, no i oczywiście na Małym, który wciąż jest bardzo absorbujący, kolki na szczęście są jakby rzadsze... pozdrowionka
-
Witajcie!! Listka, a ja byłam przekonana, ze już urodziłaś, tak czy siak to już bardzo blisko:) Ale miałam wczoraj dzień...zadzwoniłam do mojej ginekolog, że już nie mogę z tą piersią i że musi coś zrobić, a Ona do mnie, że właśnie od dzisiaj ma urlop i że jest poza Poznaniem i w tej chwili jedyne co może mi poradzić to żebym się udała na dyżur do szpitala....myślałam, że się wścieknę - to w zeszłym tygodniu jak do Niej wydzwanialam i kazała mi być cierpliwą to nie wiedziała, że idzie na urlop? brak słów...no nic, zadzwoniłam do męża, Małego odwieźlismy do teściowej, która akurat miała wolne i do szpitala....i tu się zaczęło....mówię, że do chirurga, czekamy, po pewnym czasie w końcu się zjawił, obejrzał, wysłuchał i powieział, że On bez ginekologa to i tak nic nie zrobi i że najpierw muszę iść do ginekologa, nie pomogły żadne tłumaczenia, wracamy i mówię, że do ginekologa jednak, idziemy pod jakiś pokój, tam kobieta w środku (nie wiadomo kto, bo w szpitalu wszyscy bez jakichkolwiek plakietek), wchodzę, zaczynam wszystko od początku opowiadać, najpierw mnie wyzwała dlaczego przestałam karmić, obejrzała, kazała wyjść i czekać...czekamy pół godziny, w końcu mój mąż się zdenerwowa, wszedł tam i pyta na co my właściwie czekamy, a Ona, że na lekarza i że musimy uzbroić się w cierpliwość, bo jest pełna porodówka i lekarz zejdzie jak będzie miał chwilę wolną, no to czekamy dalej, w końcu się zjawł pan doktor i co? powiedział, że ropnia nie ma i że cięcia nie będzie, bo szkoda piersi i że muszę odciągać, odciągać i jeszcze raz odciągać, bo ta klucha musi wylecieć...mówię, że jest od 4 tyg i że nie ma poprawy i że jest tylko gorzej, a On, że widocznie robię to nieefektywnie i że dalej musze to robić i poszedł, ja załamana,kobieta, która tam była okazała się być położną, sprowadziła laktator elektryczny i stwierdziła, że spróbujemy tu odciągać, przez pół godziny ociągnęłyśmy po kropelce aż 5!!!!!!!!!!!czyli na dnie butelki, klucha twarda jak była...jaką dostałam radę, ze mam wypozyczyć taki laktator i odciągać do oporu i że to musi wylecieć, tak więc zrobiliśmy, wczoraj siedziełam i bez przerwy odciągałam 3,5 godz, dłużej nie mogłam, bo brodawka była już sina, odciągnęłam 10...klucha wciąż jest, od rana znów odciągam, ból nieziemski, poprawa właściwie żadna, brodawka zmasakrowana....już nie wiadomo co robić... pozdrowienia dla wszystkich
-
Kasik, znam skąś te minutówki:) ucałuj Bartusia!!!
-
Witajcie! Ostatni egzamin za mną, wyniki za tydzień, poczekamy, zobaczymy;) Nareszcie odejdzie mi nauka i będę mogła w pełni zająć się Małym i sobą. O 10 dzwonię do ginekolog, wczoraj wieczorem znów musiałam wziąć tabl, rano zresztą też, nie przestaje boeleć, ale przynajmniej troszkę łagodzi, powiem, że musi coś z tym zrobić i że nie chcę już czekać, mam nadzieje, że tym razem dotrze do Niej, że musimy coś z tym zrobić, jeśli nie to chyba muszę lekarza zmienić.... Lady - jeszcze troszkę, już tak niewiele Ci zostało...ale wiem, wiem, najgorszcze są te ostatnie dni i to czekanie... Joasiu! A u Was w szpitalu musisz mieć ciuszki dla dziecka? U nas były potrzebne tylko te na wyjście, resztę dawał szpital. Listka - czekamy na wieści!!!
-
Cześć dziewczynki! Miłego dzionka Wam życzę. Ja dziś mam ostatni egzamin. Dziś w ogóle cały dzień poza domem, najpierw obiad u jednej babci, a potem kawa u drugiej. Znów strasznie bolała mnie w nocy pierś, az wzięłam tabl przeciwbólową, jutro dzwonię do lekarki, że już nie mogę wytrzymać z bólu, już chyba wolę żeby mnie pocięli....klucha twarda jak była, nie ma żadnej poprawy, nie chcę tego przeciągać...
-
możliwe, koszty nie są ważne, najważniejsze by być zadowolonym:)
-
Witajcie! Mój Misio pobił dziś rekord - spał 7 godzin!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Potem nabombał się jak taki mały kałmuk - zjadł aż 180, a normalnie je 120 i znowu usnąl, obudził się o 8,30. Do teraz jestem w ciężkim szoku!!!!!!!! Lady! Straszne masz te bóle bidulko, wszystko przejdzie, gdy Mała wyjdzie:) Ja też myślę, że Listka juz urodziła, tym bardziej, że po tym jak ostatnio pisała wydawało mi się, że zaczęły odchodzić Jej wody - w szkole rodzenia mówili, że to wcale nie musi być chluśnięcie... Joasiu!Co do porodu to jestem tego samego zdania, nie warto oszczędzać, za położną faktycznie nie zapłaciłaś wiele. Jednak co do cen w Poznaniu to się nie zgodzę - za poród rodzinny - sama tak rodziłam - zapłaciliśmy 75 zł (normalnie płaci się 150, ale my chodziliśmy do szkoły rodzenia przy tym szpitalu, więc mieliśmy 50%zniżki). Dorotka, łap $$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$$ Dodałam nowe zdjęcia Misia na bobasach, więc zapraszam do oglądania:)
-
Dziewczyny - dziękuję za słowa otuchy. Mały jest dziś wyjątkowo grzeczny, pewnie czuł, że mama jest troszkę podłamana i nie chce mnie dobijać, kochane dziecko:) Doth_s przykro mi Listka - czyżbyś pojechała rodzić???Zawsze tu byłaś do tej godziny.... Lady! Sprzęcior super:) kolory też fajowe, ja mam fotelik maxi cosi, mieliśmy go już wcześniej i tez pasuje do x-landera:) Joasiu - jeszcze raz powtarzam - będzie dobrze, trzymaj się:) Dorotka - troszkę wirusków####################################################################################################################################################################### Madziu - całusy dla Oleńki od wirtualnej cioci:) oczywiście dla Bartusia i Konradka też!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
mój Mały chwilowo usnął, ja powinnam się uczyć, ale po prostu nei chce mi się masakrycznie, myślałam, że może z kimś pogadam a tu pustki........
-
Joasiu - będzie dobrze, nie martw się. Co do saba zwiększylam ilość do 15 kropli 3 razy dziennie jak mówiaś, już się pogodziłam z tym, że sab czasem po prostu nie działa i wiem, że nie jestem z tym sama, na forum majówek jest kilka dziewczyn, które podobnie jak ja muszą chyba przeczekać aż te kolki miną...żal tylko tego maluszka, gdy widzisz, że się skręca, a nie można Mu pomóc...
-
a jedna nie byłam pierwsza - Dorotka
-
Widzę, że dziś jestem pierwsza. Joasiu! Ni epanikuj i nie denerwuj się przede wszystkim, tak jak powiedziała któraś z dziewczyn, trzeba powtórzyć badania przede wszystkim!!! Kasik - nic mi nie mówz tym przysznicem na czas, mój Mały wciąż niestety ma te cholerne kolki i jest bardzo marudny, czasem brakuje mi już sił... Lady, Listka - która będzie pierwsza, ciekawe... Dziewczyny, a mnie znów dręczy problem piersi. Wczoraj była położna, obejrzal i powiedziała, że pierś jest bardzo brzydka i że jeśli w ciągu 3 dni klucha nie zmięknie to mam iść do lekarza. Od razu po Jej wyjściu zadzwoniłam do lekarki, a Ona, że mam być cierpliwa, że to wymaga czasu, że mam masować i że powinno zmięknąć i że to moze trwać nawet 2-3 tygodnie...tyle, że ja momentami z bólu nie mogę wytrzymać, tak mnie rwie, a gdy Mały fika rączkami albo nóżkami to już brak mi pomysłów na trzymanie Go by mnie nie uderzył - każdy dotyk sprawia mi ból...masaże zresztą też, staram się je robić, zaciskam zęby, ale nie ma żadnych efektów!!To już trwa 3 tygodnie!!!Klucha jest właściwie na pół piersi, twarda jak kamlot..co ja mam robić?? wczoraj przyszedł leżaczek bujaczek, mam nadzieję, że choć troszkę mnie odciąży od noszenia Michasia...
-
Listka! Jak ten czas leci, już 38 tydzień!!!To szykuj się mamuska, bo myslę, że to juz bardzo niedługo;) Czekam na ta położą, kurde, mam nadzieje, że powie, że jeszcze jest szansa by to jakos zniknęło tylko tak z drugiej strony - na logikę - przecież nie wyparuje, a nie dociągam już, bo mleka nie mam, to gdzie znajdzie ujście??Coś czuję, że i tak skończy się cięciem, a wtedy w przyszłości pewnie już nigdy się nie zdecyduję na karmienie.... A co do godzenia to pewnie, że jest miłe, coraz częściej wraca mi myśl o seksiku:) myślę, że niedługo sprawdzimy jak to jest po porodzie, ginekolog powiedziała, że już jest ok, więc czekam tylko aż inne problemy się skończą:)
-
Witajcie! Dzię skolejna noc na kanapie - jakoś nie mogliśmy wczoraj dojść do porozumienia...myślę, że dziś już będzie lepiej, choćby to jak moje kochanie się pożegnało, gdy wychodziło do pracy na to wskazuje. Bo wczoraj powiedział na razie nawet na mnie nie patrząc - a dziś podszedł, wycałował mi całą szyję, twarz i powiedział, że mnie kocha:) od razu mi lepiej nie mówiłam Wam, że już trzeci dzień mam na górnej wardze ogromną febrę - pewnie ze zmęczenia:( boli:( aha i kluchy w piersi wciąż są, dziś przychodzi położna to ją podpytam jak Ona to widzi, niech pomaca, w końcu się zna to mi powie czy jest szansa by się rozeszło... Co za fatalna pogoda, mam nadzieję, że w ciagu dnia troszkę się przejasni to zabiore Aniołka troszkę na spacer, muszę też robić jakieś zakupy...może jakiś dobry obiad zrobię?Jeśli Michu oczywiście pozwoli....pozdrowionka
-
Dziś miałam ciężką noc - nie przez dziecko, bo Michaś spał bardzo ładnie z przerwami na jedzonko i pieluchę oczywiście. Całą noc spędziłam na kanapie pod kocem....dlaczego? Wczoraj wieczorem prosiłam męża by pomasował mi pierś, powinien wiedzieć jakie to ważne i że trzeba to robić, a On do mnie, że nie umie, ja - że też nie umiem, ale że trzeba to robić, piłeczkę odbił mówiąc że nie umie i że jak zwykle jestem uparta. Nawet nie wiecie jak mi się przykro zrobiło, oczywiście się poryczałam, wzięłam poduszkę i poszłam do drugiego pokoju, Jego to nie wzruszyło...czy ja jestem jakaś nienormalna???Gdyby coś Mu było i mogłabym Mu jakoś pomóc nawet minuty bym się nie zastanawiał, ale On ma mnie w nosie...po prostu super:( no to mamy poważne pierwsze spięcie w naszym jakże krótkim małżeństwie, mam nadzieję, że to przemyśli...
-
Dorotko - też bym chciała żeby się rozeszło, ale od poczatku nie ma w tej kwestii żadnej poprawy, dlatego tak wątpię.............a z tymi Twoimi starankami to może fktycznie przystopuj dopóki sie nie przebadasz.... Doth_s - widzę, ze sytuacja coraz cięższa, kurcze nie wiem co napisać, może jeszcze się ułoży? Jęlsi nie to cóż powiedzieć- czasem tak bywa...ja jestem drugą żoną mojego męża, tamta też ma drugiego, widocznie tak musiało być...
-
Dorotka - na razie się obeszło, ale lekarka powiedziała wyraźnie, że jeśli się nie rozejdzie to operacja - tak to nazwała:(
-
stworzyłam Michasiowi stronkę na bobasach:)