Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Crimson4567

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Znamy się od 7 miesięcy, a parą byliśmy przez 4. Nigdy się nie pokłóciliśmy. To najbardziej wyrozumiały i miły chłopak jakiego znam. Akceptował mnie w całości, nigdy nie powiedział na mnie złego słowa. Zawsze mieliśmy temat do rozmów, jednak coś było nie tak. Nie czułam takiego pożądania, jak do chłopaka, z który kręciłam przedtem. Całowałam się z nim bo to robią pary. Nie było źle, było miło... i to wszystko. Czegoś brakowało. Z tamtym wcześniejszym było inaczej, czułam jakby przechodził mnie prąd za każdym razem, kiedy się dotykaliśmy. Miałam nadzieję, że z czasem się to zmieni, jednak to się nie stało. Z czasem zaczęło mnie wkurzać, że ciągle obsypuje mnie komplementami i dużo mówi o jego uczuciach do mnie. Krępowało mnie to, bo ja nie mogłam powiedzieć mu tego samego. Jestem raczej z tych zimnych, nie lubię mówić o uczuciach. Kolejną sprawą były ciągłe smsy. Poprosiłam o ograniczenie tego i od 2 tygodni pisaliśmy mniej. Pomogło, ale nie wiele. W końcu zdecydowałam się zerwać i wczoraj to zrobiłam. Powiedziałam, że nie to nie to. On powiedział, że myślał, że jestem "tą jedyną". Myślałam, że robię dobrze. Nie chciałam go okłamywać. Teraz ciągle chce mi się płakać. Chyba mi go brakuje. Nie wiem czy to tylko przyzwyczajenie, czy coś więcej. Czy to normalnie? To był mój pierwszy tak poważny związek. Myślę, że chciałabym dalej utrzymywać z nim kontakty, przyjaźnić się albo coś.. ale nie wiem czy mam prawo to robić. Nie chce go bardziej ranić. Pomocy :( Dodam, że w październiku wyjeżdżam i będę 150 km od domu. To był kolejny powód, aby to skończyć, choć nie decydujący.
×