Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Roma77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Roma77

  1. Szczerze - nawet nie wchodziłam na link. Jeśli ściema - to huk z nim - mam się czym zajmować. Dlatego szkoda czasu nawet na komentarz - ale dzięki za info :-).
  2. w Novum nie mają bank dawczyń choć robią in vitro z KD.
  3. oczywiście miałam na myśli z tą betą, że chcę aby wynik był tylko albo 0 albo wysoka beta czyli wszystko albo nic. Pośrednie wyniki są z reguły problematyczne, niestety......
  4. Bharat, Nie wiem czy Cię to pocieszy (bo niestety nie mam wciąż dziecka) ale może tak; ja w Twoim wieku po podejściu na swoich komórkach (podane 2 bastocysty) byłam w ciąży pojedynczej. Na pierwszym USG genetycznym (około 13 tygodnia) okazało się, że obok prawidłowo rozwiającego się dziecka jest nie krwiak (jak podejrzewano) ale rozwinięty zaśniad całkowity - z 2 nieprawidłowego zarodka, który zajął już pół macicy. Serduszko przestało bić w 14 tygodniu. W szpitalu przed zabiegiem kazali podpisać mi zgodę na usunięcie macicy (jakby coś nie wyszło), szczęśliwie - nie było takiej potrzeby, po zabiegu musieli podać 2 jednostki krwi bo tyle straciłam przy zabiegu. Wyszłam otępiała i poobijana. Miałam nadzieję, że to koniec przykrej historii ale myliłam się. Po 4 miesiącach od tego zdarzenia i kontrolowaniu bety okazało się, że zaczyna rosnąć. I to nie była ciąża ale przetrwała choroba trofoblastyczna, która może (ale nie musi) rozwinąć się po zaśniadzie. Wylądowałam tym razem na ginekologii okologicznej i po 3 dawkach lekkiej chemii zwalczyłam to świństwo. Niestety po takim incydencie - zakaz ciąży przez rok! czyli w sumie rok i 4 m-ce i musiałam to przetrwać bo nie miałam wyjścia. Teraz walczę dalej choć jest to nierówna walka - narazie bez pozytywnego rozwiązania. Też mam kryzysy, też goni mnie czas (i to bardzo, bardziej niż Ciebie). Dlatego przerażają mnie wyniki bety inne niż 0 lub poziomy wysokie wskazujące raczej na sukces niż porażkę. Mam męża więc jest nas dwoje ale jednak myślę, że najważniejsze jest to czego samemu się pragnie. Tak aby potem nie żałować, że nie zrobiło się czegoś w życiu a teraz już za późno aby to zmienić. Wiem , że możesz liczyć na wsparcie na forum - choć często potrzebne jest takie realne w życiu więc pewnie musisz być silniejsza niż przeciętnie. Wiedz jednak, że jeśli nie zawalczysz o swoje szczęście - nikt tego nie zrobi ani za Ciebie, ani za mnie, ani za żadną z nas. Mam nadzieję, że wybaczysz, że piszę tak bezpośrednio ale życzę Ci naprawdę dobrze i trzymam kciuki aby skończył się ten horror tak szybko jak to tylko możliwe i a jak najmniejszymi uszczerbkami na zdrowiu.
  5. Bharat, Jeśli nie stosują farmakologii (metotreksat) to faktycznie tylko laparoskopia i wycięcie. Ja poszłam do szpitala gdzie wiedziałam, że jest jedno i drugie możliwe ale po po tym metotreksacie trzeba odczekać żeby znowu starać się o ciążę. Nie miałam jednak c.ektopowej i jak pisałam skończyło się na łyżeczkowaniu. Wiem, że pewnie marzysz tylko o tym aby w końcu znaleźli gdzie jest ten zarodek i wyjęli go z Ciebie i żeby wszystko było normalnie, tak jak przed transferem. Ja na tamtym etapie tylko o tym myślałam. Trzymaj się - w szpitalu powinni już działać może nie bardzo szybko ale systematycznie przygotowując Cię do zabiegu. Mocno Cię ściskam.
  6. a jeśli chodzi o badanie histopatotologiczne - najpewniej nic nie pokaże. Właściwie jest pożyteczne w przypadku zaśniadu (daje konkretne informacje) - w innych przypadkach nie daje raczej przyczyny poronienia. Można tylko przypuszczać - i tak jak pisała Mona - najprawdopodobniej to wada genetyczna zrodka. Nie wiadomo czy przyczyną wady była komórka czy nasienie.
  7. Klaudia, U mnie po odstawieniu leków nic się nie działo prawie przez tydzień (8 tydzień ciąży i też serduszko przestało bić). Jestem chyba secjalistką od samych złych przypadków :-(. Przy samoistnym poronieniu - też dają Ci leki dopochwowe na wywołanie i dopiero wtedy może się coś zacząć ale przyznam się, że po zapoznaniu się na forach z opisami poronień i jak to wygląda samoistnie (a potem może okazać się, że macica i tak wymaga doczyszczenia) nie zdecydowałam się na ten wariant. Ważne jest - jeśli zdecydujesz się na łyżeczkowanie aby lekarz przeprowadził je delikatnie i nie wyłyżeczkował za bardzo endometrum bo można mieć potem problemy z zajściem w ciążę (zbyt cienka śluzówka do zagnieżdżenia zarodka). Przepraszam, że tak bezpośrednio piszę - ale może Ci się to przydać. Smutne to wszystko..... tym bardziej, że nie ma nigdzie na to wytłumaczenia i przyczyny. Ja przynajmniej jej nie widzę. Może to jednak zły ten aparat był i serduszko bije....sama łudzę się w każdym takim przypadku.
  8. Bharat, Nie wiem czy zdążysz to przeczytać ale jesli to ciąża ektopowa to jestes bezpieczniejsza w szpitalu. Będą szukać najprawdopodobniej w jajowodach, jajnikach lub powłokach brzusznych i muszą już gdzies znaleźć bo masz wystarczajaco wysoką betę. No a potem zdecydują jaka metodą to usunąć. Pewnie Ci lekarz juz o tym opowiedział. Trzymaj się i myśl, że już niedługo to się skończy i będzie tylko lepiej.
  9. Bharat, Nie muszę sobie nawet wyobrażać jak się boisz. Byłam przerażona tak samo. Masz rację - to gorsze od bhcg 0. Zdecydowanie lepiej jest mieć opcje wszystko albo nic a nie niewiadoma przeciągająca się niewyobrażalnie. Niestety to nie my rozdajemy karty. Pomyśl sobie, że im szybciej dowiesz się co się dzieje tym szybciej będzie można podjąć jakieś konkretne kroki. Ja w dalszym ciągu trzmam za Ciebie kciuki.
  10. Klaudia, Jeśli lekarz się nie pomylił, nie spojrzał źle etc i serduszko przestało bić - to nie ma szansy, że znowu zacznie. Jeśli na następnej kontroli potwierdzą ten stan to każą Ci odstawić leki i w zależności od szkoły: albo każą czekać na samoistne poronienie albo skierują Cię na łyżeczkowanie tj. oczyszczenie macicy. Średnio 3 miesiące (cykle) powinno się odczekać i można próbować dalej. Oczywiście jak nie ma żadnych przeciwskazań. Są też takie dziewczyny, które szybciej zaczynają się starać ale chyba organizm powinien dojść do siebie. Bardzo mi przykro, że tak się stało.
  11. Bharat, Myślę, że koło bety 1000 powinno już coś być widać. Jest szansa, że wtedy zlokalizują gdzie jest ciąża i odpadnie wtedy problem ciąży ektopowej (a to już b.dużo) bo to zawsze jedna zła opcja mniej. Takie niepewne sytuacje są najgorsze, przeciągają się w nieskończoność i wśród kilku opcji tylko jedna jest pozytywna co nie napawa optymizmem. Interesowałam się tematem: niska beta a szansa na prawidłową ciąże - i bywają przypadki kończące się dobrze - więc kto wie - może, może tak będzie u Ciebie. Bardzo trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że na tym USG będzie już widać gdzie jest ta ciąża umiejscowiona.
  12. a - no i te skoki HCG to nie były jakieś duże przyrosty - raczej niewielkie więc było wiadomo, że nic z tego dobrego być nie może. Mam nadzieję, że jednak Twój przypadek jest inny i ma szansę na szczęściwy koniec. Nie miałaś przecież krwawień a przyrost bety masz cały czas. Trzymaj się dzielnie !
  13. Bharat, Opiszę co było u mnie - choć nie bierz tego do siebie bo Twój przypadek jest jednak trochę inny. Ja niestety ale betę robiłam co drugi dzień a właściwie to wtedy robiłam HCG total (bo tak zaczęłam pomiary). Doszłam do około HCG 300 a potem raz rosło, raz spadało tylko, że ja miałam krwawienie a dopiero potem te skoki więc wszyscy wzięli to za poronienie. USG robili mi chyba ze 3 razy w klinice a potem wysłali do szpitala gdzie 2 lekarzy mnie oglądało -USG - oczywiście przy takim poziomie ani śladu czegokolwiek (miałam niezły stres bo w grę wchodziło albo łyżeczkowanie albo metotreksat - który stosują do tego aby obumarła ciąża np. pozamaciczna i w przypadku zaśniadu), prócz tego USG jamy brzusznej bo szukali tej potencjalnej ciąży pozamacicznej. Prócz tego straszliwie kłuły mnie jajniki. W końcu lekarz w szpitalu stwierdził, że nie można tego dłużej ciągnąć i po konsultacji z innym zdecydował na łyżeczkowanie zakładając, że macica nie oczyściła się wystarczająco sama. Miał na szczęście rację - HCG spadło. Ale stresu miałam po czubek kokardy, pomijam już nawet ciągłe badania krwi, wizyty i w klinice i w szpitalu ale ta ciągła niewiadoma mnie dobijała. Nie wiem jakie Ty masz poziomy bety - ale może będzie już coś widać na tej wizycie USG. Oby było widać i oby szybko Ci się wyjaśniło albo w jedną albo w drugą stronę - bo najgorszy jest ten stan zawieszenia i oczekiwania niewiadomo na co. Trzymam kciuki żeby było dobrze - i żeby to szybko nastąpiło.
  14. Bharat, Wierzę, ze to jest trudne ale chyba niestety jedynym sposobem jest mierzenie tej bety i obserwacja. Może jak rośnie - to jednal będzie wszystko ok (byle przyrastała dobrze). Bardzo trzymam za Ciebie kciuki ! - takie "niepewne" sytuacje są ciężke ale Ty masz jeszcze szansę, że będzie dobrze. Nika, Ja też mam celiakię i byłam w ciąży (do 14 tygodnia, przyczyna niepowodzenia inna niż celiakia). Nie miałam takich objawów o jakich piszesz więc sama nie wiem co to może być. No spa jest bezpieczna z punktu widzenia glutenu, inne leki - musisz poczytać ulotkę - choć jeśli podchodziłaś w Novum to pewnie przyjmujesz standard czyli estrofem, lutinus i luteinę pod językową oraz encorton (wszystko ok jeśli chodzi o gluten). Poczekaj trochę i jak nie przejdzie skonsultuj może z lekarzem.
  15. Skuteczność programu KD W 2006 roku w Polsce według danych z raportu EIM przygotowanego przez Sekcję Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, przeprowadzono 353 zabiegi in vitro z wykorzystaniem komórek dawczyń, w wyniku czego 105 ciąż zakończyło się urodzeniem dziecka lub dzieci (średnia skuteczność 29,7%). Większość dzieci pochodziła z ciąż bliźniaczych. W roku 2008 przeprowadzono w Polsce 340 zabiegów in vitro z wykorzystaniem KD, w wyniku czego uzyskano 129 ciąż (średnia skuteczność mierzona pozytywną próbą ciążową wyniosła 37,9%), a urodziło się 109 noworodków (średnia skuteczność wg wskaźnika urodzeń 32%). W 2009 roku według tego samego raportu wykonano w Polsce 380 programów in vitro z wykorzystaniem komórki dawczyni, uzyskano 90 ciąż (średnia skuteczność 23,6%), w wyniku których urodziło się 111 noworodków (średnia skuteczność wg wskaźnika urodzeń 29,2%). Dane mogą nie być ścisłe ze względu na brak możliwości prześledzenia dalszego losu każdej ciąży poczętej dzięki ivf KD. Prawdopodobnie więc w podanych latach dzięki ivf KD urodziło się więcej dzieci niż wynika z raportu. Nalezy także wziąć pod uwagę, że dane do raportu podała większość polskich klinik, jednak nie wszystkie, co przemawia za tezą, że rzeczywista ilość dzieci urodzonych dzięki ivf KD była wyższa niż wynika to z podanych liczb. W roku 2006 w 17 krajach członkowskich Unii Europejskiej (uwzględniając także Polskę) przeprowadzono łącznie 11892 programów in vitro z wykorzystaniem komórki dawczyni, w wyniku czego urodziło się 4862 dzieci. Oznacza to, że średnia skuteczność in vitro z komórką dawczyni dla tych siedemnastu krajów wyniosła 41,1% na jeden cykl. Warto porównać ten wskaźnik ze średnią skutecznością zabiegu in vitro ICSI z wykorzystaniem nasienia męża/partnera, który w 2006 roku w Europie wynosił średnio 25-35% na jeden cykl.
  16. cytuję: Skuteczność programu KD W 2006 roku w Polsce według danych z raportu EIM przygotowanego przez Sekcję Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, przeprowadzono 353 zabiegi in vitro z wykorzystaniem komórek dawczyń, w wyniku czego 105 ciąż zakończyło się urodzeniem dziecka lub dzieci (średnia skuteczność 29,7%). Większość dzieci pochodziła z ciąż bliźniaczych. W roku 2008 przeprowadzono w Polsce 340 zabiegów in vitro z wykorzystaniem KD, w wyniku czego uzyskano 129 ciąż (średnia skuteczność mierzona pozytywną próbą ciążową wyniosła 37,9%), a urodziło się 109 noworodków (średnia skuteczność wg wskaźnika urodzeń 32%). W 2009 roku według tego samego raportu wykonano w Polsce 380 programów in vitro z wykorzystaniem komórki dawczyni, uzyskano 90 ciąż (średnia skuteczność 23,6%), w wyniku których urodziło się 111 noworodków (średnia skuteczność wg wskaźnika urodzeń 29,2%). Dane mogą nie być ścisłe ze względu na brak możliwości prześledzenia dalszego losu każdej ciąży poczętej dzięki ivf KD. Prawdopodobnie więc w podanych latach dzięki ivf KD urodziło się więcej dzieci niż wynika z raportu. Nalezy także wziąć pod uwagę, że dane do raportu podała większość polskich klinik, jednak nie wszystkie, co przemawia za tezą, że rzeczywista ilość dzieci urodzonych dzięki ivf KD była wyższa niż wynika to z podanych liczb. W roku 2006 w 17 krajach członkowskich Unii Europejskiej (uwzględniając także Polskę) przeprowadzono łącznie 11892 programów in vitro z wykorzystaniem komórki dawczyni, w wyniku czego urodziło się 4862 dzieci. Oznacza to, że średnia skuteczność in vitro z komórką dawczyni dla tych siedemnastu krajów wyniosła 41,1% na jeden cykl. Warto porównać ten wskaźnik ze średnią skutecznością zabiegu in vitro ICSI z wykorzystaniem nasienia męża/partnera, który w 2006 roku w Europie wynosił średnio 25-35% na jeden cykl.
  17. cytuję: Skuteczność programu KD W 2006 roku w Polsce według danych z raportu EIM przygotowanego przez Sekcję Płodności i Niepłodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, przeprowadzono 353 zabiegi in vitro z wykorzystaniem komórek dawczyń, w wyniku czego 105 ciąż zakończyło się urodzeniem dziecka lub dzieci (średnia skuteczność 29,7%). Większość dzieci pochodziła z ciąż bliźniaczych. W roku 2008 przeprowadzono w Polsce 340 zabiegów in vitro z wykorzystaniem KD, w wyniku czego uzyskano 129 ciąż (średnia skuteczność mierzona pozytywną próbą ciążową wyniosła 37,9%), a urodziło się 109 noworodków (średnia skuteczność wg wskaźnika urodzeń 32%). W 2009 roku według tego samego raportu wykonano w Polsce 380 programów in vitro z wykorzystaniem komórki dawczyni, uzyskano 90 ciąż (średnia skuteczność 23,6%), w wyniku których urodziło się 111 noworodków (średnia skuteczność wg wskaźnika urodzeń 29,2%). Dane mogą nie być ścisłe ze względu na brak możliwości prześledzenia dalszego losu każdej ciąży poczętej dzięki ivf KD. Prawdopodobnie więc w podanych latach dzięki ivf KD urodziło się więcej dzieci niż wynika z raportu. Nalezy także wziąć pod uwagę, że dane do raportu podała większość polskich klinik, jednak nie wszystkie, co przemawia za tezą, że rzeczywista ilość dzieci urodzonych dzięki ivf KD była wyższa niż wynika to z podanych liczb. W roku 2006 w 17 krajach członkowskich Unii Europejskiej (uwzględniając także Polskę) przeprowadzono łącznie 11892 programów in vitro z wykorzystaniem komórki dawczyni, w wyniku czego urodziło się 4862 dzieci. Oznacza to, że średnia skuteczność in vitro z komórką dawczyni dla tych siedemnastu krajów wyniosła 41,1% na jeden cykl. Warto porównać ten wskaźnik ze średnią skutecznością zabiegu in vitro ICSI z wykorzystaniem nasienia męża/partnera, który w 2006 roku w Europie wynosił średnio 25-35% na jeden cykl.
  18. JTM, Gratulacje. Jak dobrze słyszeć, że są szczęśliwe zakończenia. Pozdrawiam serdecznie.
  19. JTM, Gratulacje ! Jak dobrze słyszeć, że są szczęśliwe zakończenia. Pozdrawiam serdecznie.
  20. oczywiście miało być: uważam a nie uwarzam:-). Dobrej nocy.
  21. Dziewczyny, przeczytałam Wasze ostatnie wpisy dotyczące całokształu walki o dziecko i prawie się poryczałam bo myślałm, że to tylko ja tak mam (egoistka ze mnie - prawda ?). Prawie 5 lat walki na własnych komórkach, 3 poronienia, emocjonalna huśtawka, dopasowywanie wszystkich planów do starań, badania, wyniki, tabletki, zastrzyki, wizyty, stymulacje, czekanie na rezultaty i tak w kółko. Do tego za każdym razem nadzieja, że może tym razem się uda. Teraz postanowiłam nie planować, starać się żyć dniem dzisiejszym i jeśli się uda "przy okazji" być w ciąży (KD) to byłoby super. Ja nie mogę już inaczej bo zwariuję. Seven Two, Przeczytałam Twój wpis - i myślę, że masz wspaniałego męża i tak naprawdę to pewnie chciał abyście nie zatracili się w tym wszystkim zupełnie. Pewnie trzeba byłoby to doprecyzować ale ja sama widzę, że można wpaść w samonakręcającą się spiralę - i jeśli kończy się pozytywnie to jest ok ale jeśli nadal są porażki - to coraz trudniej sie z niej wydostać. Życzę Wam (i sobie też)abyście znaleźli wspólną drogę w tej kwestii. Pozdrowienia dla wszystkich.
  22. Dziewczyny, dziękuję za wszystkie opinie. Wiem, że trzeba powiedzieć dziecku o KD - a komu jeszcze to chyba się zobaczy jak będzie. Trzymam za Was kciuki - za wszystkie. Jagoda - będzie dobrze - trzeba w to wierzyć. Dobrze, że założyłaś to forum. Pomaga wielu osobom :-) i nie przejmuj się pojedynczymi wpisami jakiś krytyków.
  23. Witam Was, To prawda, że spora grupa Was podczytuje i kibicuje. Ja sama śledzę to forum od pół roku. Kilka słów o mnie: jeszcze do niedawna miałam nadzieję na dziecko z własnych komórek ale po ostatnim poronieniu (już trzecie) myślę bardzo poważnie nad KD (lekarz stwierdził, że powinnam już dać spokój z własnymi – są b. kiepskiej jakości). Właściwie podjęłam już decyzję i chciałam się Was zapytać – jeśli pozwolicie o sprawę chyba nieporuszaną do tej pory na forum. Mam nadzieję, że nikogo nie urażę bo nie taki mam zamiar a sama nie mogę sobie poradzić do końca z tym fantem. KD to raczej nie powszechny sposób starania się o dziecko i większość go nie stosuje. Pytanie, które mnie nurtuje to czy myślałyście nad tym czy powiedzieć dziecku (jak się już uda – a uda się- wiem to!) o tym, że nie jest się jego genetyczną mamą? Ja właściwie czuję gdzieś w środku, że nie umiałabym kłamać/milczeć w tej kwestii i chyba nawet mogłabym stawić temu czoła – jeśli chodzi o dziecko. Natomiast mam jakiś opór aby powiedzieć o tym innym – nawet najbliższym (obecnie nikt nie wie, że zamierzamy w taki sposób się starać). I nawet nie chodzi mi o jakąś dużą grupę ludzi ale o rodziców, rodzeństwo – bo skoro chcę powiedzieć dziecku to i tak się to nie ukryje. Uff – w końcu to wyrzuciłam z siebie. Będę wdzięczna za Wasze przemyślenia – bo może pomoże to poukładać mi w głowie tę kwestię. Pozdrawiam Was serdecznie.
×