Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

szarotka76

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez szarotka76

  1. Iduś, nie wiem co miałam zawsze, ale jeśli chodzi o szarotkowe porcje to tak. Moim rodzicom do tej pory się śni jak mnie karmili kiedy byłam mała, babcia potrafiła wywrócić dom do góry nogami, żebym choć kilka łyżek zjadła :), choć nigdy nie byłam do jedzenia na siłę przymuszana ani terroryzowana, ze jak nie zjem to nie wstanę od stołu. Raczej rodzice stawali na głowie żebym zjadła dając mi to co lubię (ze słodyczami było krucho więc nie był to problem :)) a ja po 2-3 łyżkach miałam dość. :) Mnie nie gubią ilości tylko jakość jedzenia. Jak zamiast normalnego posiłku zjadam batonika lub frytki to wiadomo jak wzrasta kaloryczność , a co to jest batonik - wystarcza na chwilę a już 200-250 kal. To samo z porcją frytek nawet 300-350 kal potrafią mieć a w zasadzie po godzinie jesteś głodna. Dlatego pozwalam sobie na wszystko tylko kontroluje ilość, bo wiem, ze jak zjem frytki to już mi limitu kalorii nie starczy na nic innego i głodna będę, więc wybieram coś innego i wtedy nie jest to zakaz tylko mój świadomy wybór- w ten sposób ciut na okrętkę panuję nad moim pokręconym mózgiem i na razie działa ;) Tak samo można zapytać dlaczego liczę kalorie skoro nie jem dużo - wystarczyło by nie jeść słodyczy, jednak jak nie liczę i nie mam zapisane ile było łatwiej mi złamać zasadę niż jak mam czarno na białym, że zostało mi do końca dnia 200 kal, a jest godzina 17 więc zjedzenie batonika będzie oznaczało głodówkę wieczorem, a tak jeszcze np jajeczniczka przede mną lub kanapka lub coś innego na co mam ochotę :). Zakazy działają na mnie źle, natomiast świadome wybory dobrze więc robię tak abym musiała wybierać :)Ot cała tajemnica :)
  2. Ajenko, Ida ma rację na zakwasy ******ajlepszy- przetestowałam na sobie choć ja zakwasy mam bardzo rzadko :)
  3. Zołza- no niezła byłaś z ta Wigilią :) Marzenko ryżu było aż 102 gramy (ugotowanego):) Iduś - wiem, ze przyzwyczaiłam Cię do spadków tygodniowych tak ok 1 kg - ale uwierz mi że ja naprawdę rzadko miałam spadki aż 0,4-0,5 kg na tydzień po tak długim czasie odchudzania :), zwykle na początku spadki były spore a potem tydzień lub nawet 3 tygodnie waga praktycznie stała - lub skakała góra dół, i znów był spadek. Teraz leci w miarę równo i z tego się cieszę :) Jeśli szarotkowe spadki mają oznaczać 0,4-0,5 kg to ja tak chcę - jeszcze niecałe 2 miesiące, a osiągnę moje 55 kg :)
  4. Pełen sukces- brakuje mi jednego prezentu czyli nie jest źle :), jutro jeszcze zaliczę zabawkowe i będzie załatwione :) zaraz podliczę swoje dzisiejsze kalorie :) Marzenko, Nytti - ale ja bardzo lubię jak się nabijacie z moich szarotkowych porcji i róbcie to jak najczęściej, bo mało co mi tak humor poprawia jak czytanie Waszych testów :) :)
  5. Marzenko- no to niezła byłaś, wiem, ze jak naprawdę chcesz to potrafisz się spiąć i dietę trzymać tylko musimy Cię znów jakoś zmotywować:), żeby nam Ciebie ptasie mleczko, czy chrupiący chlebek znów na złą drogę nei sprowadził ;);)
  6. Marzenko no nie mogę z tobą ;););) "ja tez sobie nie wyobrażam jeść tylko 3 razy dziennie, najbardziej lubię chyba jesc raz dziennie: rano zaczac a przed zasnieciem skonczyc." po czym wszamała pierogi........bo stały sobie takie niechciane i samotne ;) Ja też nie lubię jedzenia wyrzucać, a młode czasem zostawiają co nico, więc zawijam w sreberka i do lodówki- jak jestem głodna to zjadam te resztki ;)
  7. Marzenko, ja miałam farta bo w tej knajpce co robiliśmy wigilię były małe łyżeczki ;) - pewnie specjalnie dla mnie ;), nawet te do nakładania nie były dużych rozmiarów więc można było tylko na czubek skubnąć - a małą miałam w garści więc mogłam się zorientować ile czego ;), poza tym ja naprawdę jak zjadłam trochę tej kapusty z grzybami i jednego pieroga to już najedzona byłam więc reszta to raczej próbowanie, a nie jedzenie, tak to jest jak się najada małymi porcjami. Fakt dobre to zrobili, w sumie wszyscy dziwili sie ze smakuje jak domowe a nie knajpiane :).Sa też minusy - jak zjem dużo i szybko to cierpię przez pół dnia i nawet no-spa nie działa tak mnie skręca w środku- więc nie jem dużo i nie jem szybko. W domku wypiłam tylko kubek barszczyku czerwonego, potem ćwiczenia, a teraz zielona herbata. Wałówkę którą z knajpki zabrałam (dużo zostało i dali nam pojemniki więc każdy miał prowiant na wynos :)) podzieliłam i pierogów dałam trochę mamie i tacie, tato załapał sie jeszcze na karpia w galarecie, reszta pierogów, kapusta śledziki czekają na meża aż z pracy przyjdzie, a sobie na jutro karpia w galarecie zgarnęłam - mąż nie lubi :). Młode też pierogi wciągnęły :). tak że cała rodzinka się załapała, a jeszcze trochę zostało :)
  8. no bo w fałdkach lepiej się chowa ;)
  9. Ida - no bo jak Aga napisała o tym ptasim mleczku wyłażącym na brzuchu Marzenko- to tak mi się jakoś skojarzyło :), a Ty od razu, ze ja bez serca :)
  10. ja dzisiaj tez nabroiłam tym makowcem ale... w sumie po podliczeniu wyszło 1420 kal od rana - pewnie jeszcze coś przegryzę ale raczej takiego małego. Przy liczeniu starałam się policzyć więcej niż za mało - jednak szarotkowe porcje są fajne - wszystkiego spróbowałam a nie ma 2000 kal :) :)
  11. No ja przyszłam a znowu Was wymiotło oj nie ładnie nie ładnie, Marzenko- no nie mów, ze koleżance cały chleb wciągnęłaś i głodna biedna chodziła ;), ja zważyłam się po wigilijnej uczcie i nawet tragedii nie ma, szklana pokazała rano 59,3 a po powrocie z pracy 59,4, obu jutro dalej było 59 z przodu.
  12. Cześć dziewczyny :) dotarłam do str nr 8 :) dotarłam do domu, dziś mieliśmy w pracy wigilię - już prostuję, nie odbywała się w autobusie a jedzenie było za.....te :), Oczywiście jeszcze nie policzyłam ile zjadłam ale na pewno przegięłam (ważyć nie ważyłam ale szacować mogę), wiec pisze co było: na śniadanie było 240 kal potem czekałam na wigilię i się zaczęło...: łyżka stołowa kapusty z grzybami, 2 pierogi z kapusta i grzybami, kubeczek barszczyku - samego, 3 malutkie kawałeczki śledzia, po łyżeczce od herbaty sałatki z pieczarkami, sałatki jarzynowej i sałatki śledziowej, pół kawałka karpia w galarecie pół kawałeczka małego ryby po grecku, kubek kompotu z suszu, i co najgorsze plasterek makowca i plasterek piernika (cienkie ale zawsze)... a potem w pracy kolejny plasterek makowca buuuuuuuuuuuu. Dobra liczę te kalorie bo nie wiem na czym stoję a w ogóle to padłam jak przed oczami stanęła mi Marzenka ładująca ptasie mleczko do dzioba jak mój synek, tak jak najszybciej bo jak zauważę to zabiorę, ale skubaniec pięterka w 10 minut nie załatwi :) Aga "Trudno zezarlas tyle poszło a teraz PIJ WODĘ i zjedz te ostatnie 400 cal dzis w dobrych rzeczach. Jak nie przekroczysz limitu to nic ci nie bedzie ale jak zjesz więcej to każde pojedyncze ptasie mleczko ci na brzuchu wylezie !!!!!" - genialne, no popłakałam się ze śmiechu, wiem, ze to nie miało być śmieszne ale te wyłażące ptasie mleczka na brzuchu Marzenki grające w chowanego między fałdkami :) :) :)
  13. Idka - no rozbawiłaś mnie bardzo tymi kotletami w kieszeniach i potrawką w kubeczkach ;)- ja nie chodziłam na stołówkę, babcia z nami mieszkała :), zmarła niestety jak miałam 12 lat ale i tak jakoś nie przekonałam się do stołówki, klucz na szyję i do domu wracałam, zawsze miałam obiad w lodówce do odgrzania i musiałam sobie radzić, a jak szłam na popołudnie to rano coś wszamałam :). "Próbowałam tu przy komputerze rękami machać, ale mąż się zaczął nabijać, że spokojnie, na pewno nie odlecę, żaden ze mnie anioł." - nie no genialne ;);) a ja dzisiaj poćwiczyłam z Wami, - teraz ćwiczę mięśnie brzucha- głównie, dobieram ćwiczenia takie klasyczne (ale nie brzuszki :)) robię też dużo w pompce i planku, poza tym pogodziłam się z drążkiem w drzwiach :), a potem skłębkowałam sie koło młodej i teraz mam jeszcze pismo do napisania na jutro rano, ale to mam nadzieję szybko pójdzie :)
  14. no i kłębkowałam :) Basiu nam tablicę rejestracyjną zrobił Pan który hak zakładał lub ten który bagażniki sprzedawał - nie pamiętam :) w każdym razie mieli już gotowe tablice przygotowane - bo to nagminny problem, tylko odpowiednie litery i cyfry przykleili - wygląda jak oryginalna, numery się zgadzają, a z samochodu nie zdjęta :). ten samochód kupiliśmy w grudniu 2010 roku i od tej pory co najmniej kilka jak nie kilkanaście razy w roku jeździmy z rowerami i to po 300-400 km czasem i ponad 800 - jak trzeba było młode do babci 500km wozić, a potem jeszcze na rowerki pojechać :), kilkanaście kontroli rutynowych mamy na koncie - no bo w długie weekendy łapią, a duże samochody w szczególności - żaden policjant tematu nei poruszył. Do tego mamy przednie światła ustawione prosto a nei skośnie i też nikomu to nie przeszkadzało - mimo, że jeździmy głównie w nocy - bo młode wtedy śpią :).
  15. Ajenka - niezły wynik :) :) :) to żeście się nachodzili :)
  16. Basiu, my zakładaliśmy hak, niestety droga impreza bo teraz muszą być haki zdejmowane, ale założyliśmy i mamy z głowy :)
  17. no i wg pierwszego kalkulatora z obliczaniem a, b, c, d, e wyszło mi 26,8 % wg drugiego z szyją mam 28,3 a według mojej wagi średnio 31,5 No to mogę sobie wybrać :)
  18. no nie jak ja przyszłam to wszystkie wymiotło, dobra idę się pomierzyć :)
  19. Marzenko tylko rozmroź tego fileta zanim go zjesz :)
  20. Marzenko - no to oplułam komputer jak tylko zaczęłam czytać jak mierzyłaś tą szyję tym kabelkiem od razu o dyrektorze pomyślałam i jak doczytałam dalej to herbaty nie utrzymałam :) skończę was czytać i się obmierzę, bo ciekawa jestem ile ja tego tłuszczu mam :) - moja waga ma spore wahania w jego pomiarze wiec zobaczę co z obu inków wyjdzie :)
  21. dotarłam do 4 stronki :) więc po kolei - ja od zawsze łącze ziemniaki ryż lub kasze z mięsem i surówkami - ot z domku wyniesione i mi smakuje. Mimo to jakoś waga spada ;). Nie chce mi się zrezygnować ze wszystkiego co lubię jeśli efekty są - może byłyby większe ale ja w sumie od jakiegoś czasu na tej mojej diecie nawet nie czuję się jak na diecie i to mi w niej najbardziej pasuje :). Ida jeśli chodzi o godziny moich posiłków to tak mniej więcej o 7:00-7:15 śniadanie (kanapka) o 10:00 kawa bez cukru z mlekiem lub bez, , ok 12 drugie śniadanie (kanapka) o14- 15 - trzecie śniadanie(serek) ok 17 :00 obiad (mięso, ziemniaki, ryż lub kasza no i surówka) i ok 21:00 kolacja (twarożek, jajecznica, kanapka lub coś na co mam ochotę). Czasem w międzyczasie skubnę kawałek batonika lub kostkę czekolady. dobra czytam dalej :)
  22. no nie mogę z Wami - tyle stron???? no dobra idę czytać od pierwszej, a czytam w przelocie bo młode cały czas czegoś chcą :) Basiu - odpowiedź jeszcze do postu z poprzedniego topiku :). My mieszkamy w Wawie, a jeździmy na rowerach po górach więc nie mieliśmy wyjścia i przez kilka lat się nic nieprzyjemnego nie przytrafiło:) dobra idę czytać :)
  23. Cześć dziewczyny, ja dziś przed pracką na dzień dobry :) albo jestem pierwsza albo przytkało znów - raczej to drugie, bo Marzenka i Nutti zdecydowanie ranniejsze ptaszki :)
  24. No i skłębiłam się :) Ida, ja po odchudzaniu jako ledwo 20 kilku latka trzymałam bardzo ładnie wagę aż do ciąży (32 lata), zresztą po pierwszej wróciłam szybko do swojej wagi sprzed, po drugiej się posypało i po roku gdzieś było wprawdzie koło 63-64 ale nigdy mniej, potem taka huśtawka 63-69 - bo raz się odchudzałam i chudłam, potem święta, wyjazdy, czy coś tam innego i dietę szlak trafiał, potem znów dieta i 64 na liczniku, potem znów święta i po świętach podjadanie słodyczy zostało - bo kanapki nie zrobiłam to batonik poszedł w ruch, bo zapachniało ładnie z cukierni - więc jabłko w cieście zapodałam itp., poza tym chodziłam spać 2-3 w nocy więc w dzień bardzo trudno było mi nie jeść słodyczy - jest zależność pomiędzy niewyspaniem, a jedzeniem następnego dnia. Im mniej snu tym organizm bardziej domaga się następnego dnia kalorii (przeważnie słodkie i tłuste są preferowane). Dlatego żeby chudnąc trzeba spać. Teraz zastosuję się do tego :) :) i jeszcze ja jestem na granicy hipoglikemii - to też mi nie pomaga, mam bardzo niski cukier i duże wyrzuty insuliny po jedzeniu wiec praktycznie po jedzeniu chce mi się słodkiego - bo cukier poniżej normy. Dlatego u mnie najlepiej działają małe częste posiłki :) Dobranoc :)
  25. Basiu - co do bagażników na hak to my mamy taki, już 4 lata jeździmy z 2 rowerami z tyłu i jeszcze nikt nikt się nie przyczepił, mimo kilku rutynowych kontroli w trasie, kończyło sie na alkomacie, sprawdzeniu OC i życzeniu miłej podróży :). Niestety innego bagażnika nie przyczepimy do samochodu, a nawet jeżeli to chyba na drabinę byśmy wchodzili jak byśmy chcieli rowery na dach założyć ;)
×