szarotka76

Cieszę się, ze Cie zmotywowałam :) młode zażyczyły sobie dziś naleśniki więc uległam pod naporem błagalnych oczu i min niczym u kota ze Szreka :) Ale żeby nie było ja nawet kawałeczka nie spróbowałam:) :) mimo, że smażone na teflonie bez tłuszczu :)

Ajenko, nie wiem jak jest w rowerkach czy krokomierzu, ale wiem ze większość aplikacji tych smartfonowych zawyża liczbę spalonych kalorii. Marzenko - no i mam nadzieję, ze to nie będzie 65,9 :) - bo to raczej w granicach błędu ;). Musisz wytrwać, nie damy Ci odpuścić, najwyżej będziemy głośno krzyczeć :) :). Ja też mam jeszcze sporo kg przed sobą wiec tak łatwo się mnie nie pozbędziesz ;)

Ajenka, jak ja bym spalała nawet 600-700 przy diecie 1400 - to już by mnie chyba nie było widać taka chuda bym była :) :), a tak poważnie, bardzo dużo osób tak myśli, bo wydaje im się, że skoro ktoś ćwiczy to spala nie wiadomo ile, do tego same aplikacje nam robią wodę z mózgu pokazując nierealne wartości. Moja koleżanka, która spaceruje z córeczką w wózku - robi na spacerze ok 5 -6 km dziennie, a aplikacja jej pokazuje 400 - 450 kal (czyli tyle co godzinne Insanity Agi)

Marzena - no kurcze, dotrwaj do końca tygodnia, to naprawdę nie jest takie niemożliwe i wierzę, że możesz to zrobić!!! Jeśli cały czas będziesz pozwalała sobie na ustępstwa, to panierkę, to trochę ryżu czy kaszy, to boję się, że efekt może być taki, że z tygodnia na tydzień będziesz sobie pozwalała na ciut więcej (bo w sumie chudniesz wolniej lub trzymasz wagę)i nawet nie zauważysz kiedy po diecie pozostanie tylko wspomnienie.

Ajenko - ja nie mam pojęcia ale myślę, że taki półgodzinny trening Jillian to max 200 kal lub nawet mniej, 15 minut Shauna pewnie nie więcej niż 100 - Aga pomocy ;)

od rana 650 kal :)

To już się obfotografowałam tylko jeszcze muszę ściągnąć zdjęcia do lapka - nie wiem dlaczego na zapisały się nie w tym katalogu co powinny i na chmurę nie chce wciągnąć - nic to muszę pokombinować co nieco :) Nutti - Ty paskudo, przez Twój avatar ślinka mi na nutellę leci ;)

gość powyżej to ja :)

Cześć Dziewczyny, melduję się i ja :) jestem po śniadaniu i kawie, śniadanie 220 kal, kawa z kawałeczkiem murzynka łącznie 80 kal :). Nutti - oczywiście, że się wyspałam, najpierw z młodymi, a potem napisałam posta zamknęłam kompa i do łóżeczka :) Zołza - Co do usypiania młodych oni zasypiają w jakieś 5-10 minut, ale ja w 2-3 ;) - zawsze tak miałam, ledwo się położę już mnie nie ma :) Nutti, Ajenko - super się z tymi dietkami trzymacie, ja też postaram się nie gorzej od was :) :) Ida - ale ty masz rano tempo - jestem pełna podziwu, ja ubrałam, wyszykowałam i odprowadziłam młode, zapłaciłam za obiady w szkole, wstawiłam pranie, zjadłam śniadanko, a przed śniadankiem cardio 15 minutowe, potem pewnie zrobię jeszcze coś na brzuch - bo dalej mnie ręka boli. Marzenko - no ja dość często się z kłębka budzę, to ma tez swoje dobre strony, już nic nie robię tylko do łóżeczka i spać - nie ma pokusy, żeby siedzieć do późna. :). Nieźle z tymi jajkami zaszalałaś ale tylko dozwolone rzeczy tak trzymaj :) :) Ajenka, Marzenko - ja tez zdecydowanie wole żółtka, białka to tak od biedy ale nigdy nie same :)

Marzenka - to my dwie takie niezłe z tym spaniem, ja właśnie 5 minut temu się obudziłam - młode usypiałam od 22:30 i tak jakoś mi się z nimi przysnęło, wstałam się przebrać i kompa wyłączyć, a jak przeczytałam o tym jak ty w ten kłębek... :) Nutti - spokojnie jeszcze trochę, a zaczniesz odnajdować w szafie coraz to fajniejsze zapomniane i zakurzone ciuszki. Zołza - wpadaj jak najczęściej lecę spać bo tylko kompa miałam zamknąć :)

wiedziałam, ze zgłodnieję i będę musiała jeszcze zjeść coś ale byłam dzielna i zrobiłam sobie kalafiora z wody - raptem 40 kal - a najadłam się całkiem nieźle :)

Ida, teraz staram się nie przekraczać 1400 - bo w miarę spada, a nie jest bardzo mało. Aga naprawdę podziwiam Cię za te godzinne ćwiczenia (a w zasadzie godzinny morderczy wysiłek :)) Marzenko - nawet nie próbuj się wymigać od przygotowania jedzenia na jutro - inaczej znów będziesz miała wymówkę, że nie możesz od wtorku zacząć - do kuchni zatem MARSZ ;), a o kajzerce i chlebku nawet nie wspomnę - bo sama batonika w dzień pożarłam, ale od jutra nie ma już takich wyskoków ani u mnie ani u ciebie :)

Ajenko, Iduś, Marzenko - dziękuję :) Marzenko - jutro specjalnie się ubiorę jeszcze raz i zrobię sobie fotkę przed lustrem :). Ida ma rację z córą uważaj, zdrowie najważniejsze i najpierw musi się z tym uporać, a na odchudzanie przyjdzie czas. Jeśli znów musiała by brać leki po których by tyła, będzie potrzebowała wsparcia i akceptacji, a nie presji. Wydobrzeje to wtedy zmotywować (tak ostrożnie :)) Dziś przez to bieganie po mieście trochę dietkę zawaliłam, zapomniałam zabrać kanapki (została na stole) i zaczęło mnie potwornie ssać, suchość w ustach i taki dziwny posmak - spadł mi cukier, wiec zjadłam batonika, po batoniku niestety jak przyszłam do domku byłam głodna (gwałtowny wyrzut insuliny) więc wciągnęłam zaległą kanapkę i tym sposobem wyszło mi 1450 kal - niby nie ma tragedii, ale w słodyczach było 350kal - zdecydowanie za dużo. Na obiad był kurczaczek z folii w ziołach i warzywa.

wiecie co, z tej mojej rozmowy rekrutacyjnej wniknęła jedna bardzo pozytywna rzecz - laski ja się zmieściłam w spódnicę, w którą nie wchodziłam już ze dwa lata i w koszulę, która chyba 2,5 roku w szafie wisiała ;) ;)

no to jestem :), oczywiście z praca standard, w ogłoszeniu jedno w realu zupełnie coś innego, więc wypytałam i podziękowałam serdecznie :) Co do pracy - to tak chcę coś na 8h od 8-9 do 16-17 max - muszę mieć wieczory dla młodych, a teraz to rożnie bywa, niestety większość spotkań mam wieczorami albo w weekendy - a to kompletnie mi nie współgra z pomocą małej w szkole. Marzenko - cini mini???, no niech ja to od jutra przeczytam , ale pochwały i to wielkie za to, ze ciasta nie skubnęłaś :);)

Nutti - witaj jesteś znów z nami, już martwiłam się, że zniknęłaś. Wiesz może i nie mało wyszło tych kalorii - ale ty jesz z tego co pamiętam tylko 2 lub 3 posiłki - to wcale nie wyjdzie dużo na koniec dnia :)

Ida - ćwiczyłam dzielenie w tamtym tygodniu, sobota niedziela - jak zwykle bez, a dziś zobaczę - nadgarstek mnie boli w stawie, nie bardzo wiem od czego, wczoraj wieczorem się zaczęło, założyłam opaskę, ale pewnie tylko na cardio się skończy, bo jakoś nie bardzo widzę planki czy pompki - wolę odpuścić dzień lub dwa, a nie przeciążyć a potem tydzień lub dwa nie ćwiczyć.

Marzenko - to w takim razie od wtorku pilnujemy :) i nawet nie próbuj się wyłamać z dietki. Ida - noż robiłam co mogłam, ale przez tą dietkę to widać, że nawet zaszaleć nie potrafię ;)

Ajena - to ponad 1/3 kostki masła???

Cześć Dziewczyny :) Ida - u mnie tylko starsza je lody ale w grę wchodzą śmietankowe lub waniliowe - młody nie tyka czegoś co mu język chce zamrozić ;) Zgadzam się, z tobą, że kalorie też można szacować, ale to wymaga bardzo dużego zdyscyplinowania i planowania - tak jak napisałaś, ważenie pozwala na ustalanie jadłospisu na bieżąco - ja nie lubię planować wiec ważę :) Marzenko co to za tosty - bo też myślę że strasznie mało tych kalorii wyszło? Rurki z kremem czekoladowym - taki cieniutkie z biedronki to 50 kal jedna, a wafelek zależy jak duży (jeden maleńki torcikowi wedla ma 48 kal :)) U mnie waga tez bez zmian - 63,1, a wczorajsze kalorie to 1410. Dziś zaraz idziemy na cmentarz, a potem jeszcze po kawałeczku ciasta- w końcu dziś drugi rozpustny dzień - choć u mnie te rozpustne dni nie są takie bardzo rozpustne, ale wiecie co ja nawet wczoraj nie myślałam specjalnie o tym żeby tych kalorii było bardzo mało, tylko jak zjadłam dwa małe kawałki ciasta miałam po prostu dość i nie chciało mi się więcej- chyba to trochę przyzwyczajenie dietkowe już :)

Moje to nawet jak pączek to bez nadzienia inaczej nie jadalny, nie mówiąc już o kremach czy jakiś dziwnych dodatkach typu pianki, śmietana, galaretka, ser w bułce, budyń czy inne wynalazki - no nie jadalne dla nich :)

Aga no rozbawiłaś mnie tym bardzo "wymiencie sie mózgami na miesiąc i bedzie idealnie. " - już sobie wyobraziłam Ajenke i Marzenkę podczas tej wymiany ;).

Aga - dziękuję :) - no to mi napisałaś - teraz to już ani jednego dnia nie mogę zawalić :) :) - i nie zawalę :). Ida - nic wielkiego nie robiłam, tato na diecie (te nieszczęsne drogi żółciowe - już jest OK ale jeszcze jakiś czas musi uważać) wiec szaleć nie mogłam. Zrobiłam udka kurczaka w ziołach(bez skóry i tłuszczu - takie pieczone w naczyniu żaroodpornym), do tego ziemniaki i marchewka gotowana - bez cukru i zasmażki :) -przy okazji ja dietkowo miałam ;). ciasto tak jak pisałam murzynek z polewą z gorzkiej czekolady takiej 70% rozpuszczonej w kąpieli wodnej :)- mało słodki (raczej mocno wytrawny - tato ma cukrzycę), babka taka ni to ucierana ni to piaskowa - nie wiem jak ją nazwać ale taka z tych lekkich, tez z mała ilością cukru, a mama upiekła raczej wytrawne drożdżowe :). Młode są zwolennikami gorzkiej czekolady to nie biadolili :), fotki zrobiłam oczywiście i pewnie jutro lub w tygodniu wam podeślę :)

Marzenko,Ida, dziękuję :), to nie tak, że ja się nie cieszę, bo w sumie waga spada, wolała bym aby te spadki były ciut większe, jednak wiem, że nie zawsze to się to udaje, bo albo nie poćwiczę, albo zjem czegoś za dużo, albo zawalę kilka nocy itp - ot moje błędy. Dziś zjadłam dwa kawałki ciasta, ale w sumie starałam się nie szaleć i na razie od rana jest 1280 kal. Jeszcze pewnie troszkę dojdzie ale nie chcę przekroczyć 1600. Ale to dzień rozpusty wiec chyba nie jest źle :) Jutro nie wiem czy uda mi się popisać, bo cały dzień jeździmy po cmentarzach, mam nadzieje, ze mi wybaczycie Tak na wszelki wypadek :) :) :) :) :) ;);););)

no i jestem :) wczoraj siedziałam do godziny 2 w nocy, ciasta kończę dekorować tuż przed podaniem i na pewno zdjęcia zrobię - to nie torty tylko murzynek i babka ucierana w prostokątnych formach upieczone :). Masa cukrowa nawet jakoś tam wyszła :) Wczoraj było 1520 kal ale podjadłam parówkę z szynki (42g) ok 1 w nocy bo już nie wytrzymałam z głodu(doliczyłam do wczorajszych kalorii) Co do mojej dzisiejszej wagi to porażka 63,1kg - ale po wczorajszej parówce i niewyspaniu mogłam sie tego spodziewać .