szarotka76

Pawer - dzielna z tym bigosikiem jesteś Ja też już idę spać, miałam jeszcze coś tam porobić ale jakaś zmęczona jestem, W zeszłą sobotę ważyłam się odwodniona , a w tą będę ważyła się baaaardzo nawodniona ;) (a dziś rano przeczuwałam i dobrze przeczuwałam ;). Marzenko - nakopała bym ale nie mam siły ;) U mnie dziś malutko, ale nawet jeść mi się nie chce 1170 i chyba tak zostanie.

oj Marzenko - przytulam mocno :)

fajnie wam to dietkowanie wychodzi, a mnie młode wciągnęły kurczaka więc zadowoliłam się pomidorową z ciemnym ryżem, no ale jak to dzieciom nie dać ;). Wyszło mi przez to mało tych kalorii, będzie więc kolacja koło 20 :). Na razie jest 925 kal i pękam w szwach :) - jednak pomidorówka szybko przeleci :).

jestem po 3 posiłkach - w sumie 540 kal, obiad planuję na 17 :), teraz opuszczę Was na chwilę, maile się na mnie zwaliły muszę się za robotę zabierać :)

Dziewczyny - zaczerwieniłam się :), ja mogę pomóc pod kontem biologii, tak jak pisałam dietetyka nie jest moją mocną stroną - część rzeczy się zazębia ale wiele niestety nie:) Power - dla mnie to pieczywo też takie jakieś przetworzone trochę za bardzo :), ale nie wiem :). Wiele zależy od składu i sposobu produkcji. Power - dieta Agi nie ma samego białka, są warzywa i to te dobre, są tłuszcze i jest jeden dzień ze wszystkim :) :) Ajenko - przepraszam, ale ja nie mam pojęcia o tych kalkulatorach - nie chcę namieszać, nigdy nie wyliczałam tak dokładnie białek, tłuszczów i węglowodanów - nie musiałam, wiem, że nie można przesadzać w żadną stronę, ale żeby aż w gramach wyliczać ? :) Założę się, że każdy kalkulator poda nieco inne wartości, a dietetyk jeszcze inne. Raczej zdrowo, mało przetworzonych produktów i będzie dobrze.

Ajena - nie wiem , ale chyba na Agi diecie nie wolno :). Nigdy nie interesowałam się pieczywem chrupkim - nie przepadam:), czasem zjadam tak z 1-2 kromki na 2-3 miesiące :). Czy lepsze chrupkie czy normalne pełnoziarniste - musiała byś dietetyka podpytać. Ja piekę swój chlebek i ten mi najbardziej smakuje :) - taki na zakwasie z dużą zawartością mąki żytniej, sporo otrąb i ziarenek. Co do chrupkiego popatrz na skład jeśli nie ma nic niepokojącego to OK. Ale trzeba z nim uważać bo niby mało kaloryczne jednak przynajmniej mnie nie syci za bardzo. Jak ktoś zapoda sobie 4-5 kromeczek oczywiście z wkładką - bo sam kiepsko wchodzi to raczej dzienny limit kalorii będzie mocno nadwyrężony :)

Ajenko - ja mówię o diecie dukana - czyli można powiedzieć niemal białkowa monodieta, tam nawet w jednej z faz warzyw nie wolno, a potem tylko niektóre. Po prostu wszystko z umiarem :)

Węglowodany - mają różną liczbę jednostek cukrowych w cząsteczce i dlatego dzielimy je na : cukry proste, inaczej monosacharydy (jednocukry) oligosacharydy: (od 2 do 10 jednostek) oraz wielocukry czyli polisacharydy. Łańcuchy polisacharydów dzieli się na: amylozy – łańcuch nierozgałęziony, łatwo rozpuszczalny w wodzie amylopektyny – łańcuch silnie rozgałęziony, nierozpuszczalny w wodzie. Węglowodany można podzielić na przyswajalne przez człowieka (np. skrobia, fruktoza) oraz nieprzyswajalne takie jak błonnik. W skład błonnika wchodzą celuloza, pektyny oraz inne nietrawione przez człowieka związki. Mają one korzystny wpływ na pracę układu pokarmowego. węglowodany proste: cukier, cukierki, wszelkie słodycze :) (batoniki czekoladki itp), owoce (choć w tych jest też błonnik - np sporo w skórce jabłka), miód, dżem, białe pieczywo, biała mąka. Węglowodany złożone (oczywiście nie same ale jest ich tam sporo), pieczywo i mąka pełnoziarnista, fasola i inne strączki strączki, kukurydza, otręby, płatki owsiane, ryż - ciemny, kasza gryczana, jaglana, jęczmienna.

oczywiście co do węglowodanów - lepsze są węglowodany złożone niż proste :) Nie chcę szukać takich informacji w necie - bo jest dużo sprzeczności i ilu autorów tyle koncepcji - a każdy swoją zachwala - ja jakoś nie ufam takim stronom. Marzenko - damy radę, ja też od urodzenia młodego się odchudzam :), zaczynałam, a potem jakoś się wszystko się psuło i było coraz więcej, potem znów zaczynałam i znów coś się wydarzyło - teraz postanowiłam - nic mnie nie odwiedzie od osiągnięcia sukcesu :).

Ajenko - ilościowo to nie mam pojęcia, ja biolog nie dietetyk :), ale tak na zdrowy rozum to pewnie dietetyk najpierw kazałby zrobić badania krwi, potem swoimi metodami określił tempo metabolizmu i dopiero dobrał dietę. Dla laika - każdy składnik jest ważny, bo każdy ma swoją funkcję. Błonnik - ważny ale nie można przesadzić, białka znów w nadmiarze zakwaszają organizm i mogą powodować kłopoty z nerkami - dieta Dukana - na początku szał, a teraz problemy, na białkach chudniemy bo podczas ich trawienia organizm zużywa dużo energii. Tłuszcze też ważne - rozpuszczone są w nim niektóre witaminy, nawet cholesterol jest istotny - ważny składnik błon komórkowych, z węglowodanów tez bym nie rezygnowała całkowicie. Dieta Agi je wyklucza ale tylko przez 6 dni- siódmego dnia WOLNO :). Staraj się jeść zdrowo - ważne są też witaminy i mikroelementy - dlatego warto pomyśleć też o surowych warzywach - przy okazji błonnika sporo :).

Cześć dziewczyny, dopiero teraz mam chwilkę :) dziś poćwiczyłam, śniadanko zjadłam 180 kal, potem kawa, a koło 12:30 zjem drugie śniadanie :) Jakaś strasznie ociężała jestem, chyba zbliża mi się dużymi krokami opóźniony o 1,5 tygodnia @ - kiepsko widzę sobotnie ważenie :), oby chociaż nie było więcej. Power - jak napisałaś o tej zupce jarzynowej to aż mi ślinka pociekła, na dziś obiad mam ale już wiem co chcę zjeść jutro :) Mój tato robi fantastyczny bigosik, ale na razie pokusy nie będzie, po swoich przebojach szpitalnych jest na diecie więc bigosik ZAKAZANY - dla meni jedna pokusa mniej :) Ida już czekam co powiesz na tema bigosiku, ale ja go naprawdę bardzo lubię :) - taki domowy tatusiowy - oczywiście, wcale nie ocieka tłuszczem i nie jest aż tak kaloryczny :). Ajena - kobieto nie strasz tym rozpadaniem forum, kto mnie motywował będzie, przede mną długa droga jeszcze, mój cel to tak z 55 kg, stabilizacja na poziomie 56-57, a będzie spadało coraz wolniej. Marzenko - dzielna jesteś bardzo, dasz radę, a tort na świeżo lepszy - daj córci, za to pomyśl o czym na co masz wielką ochotę i zafunduj sobie w sobotę lub niedziele :). Ida - trzymam kciuki, zobaczysz będzie coraz łatwiej. A jak będziesz miała te zawroty głowy powiedz o tym lekarzowi lub dietetykowi - może trzeba coś z dietą po manipulować - ale raczej nie rób tego sama. Dziewczyny ja w tym tygodniu zalatana strasznie jestem, ale staram się pisać jednak nie zawsze mi się udaje. Jutro też rano lecę z młodą do kina - jako rodzic do pilnowania - córcia stwierdziła, ze skoro ani raz w przedszkolu na wycieczce nie byłam to wreszcie w szkole pójść bym mogła :), pojutrze znów z małą do lekarza - na kontrolne badania potem do roboty - oj taki zakręcony tydzień. Dodatkowo pracy szukam, bo wolała bym coś konkretnego na umowę o pracę (8h i z głowy ) a nie tak jak teraz o dzieło, czasem mam dzień wolny, z czasem wracam o 23.

Marzenko - niezła jesteś, ja robotę przy kompie nadrabiam :), oczywiście pożarłam jeszcze makreli ciut :) - ale to już koniec, stanęło na 1340 kal :)

Marzenko, ja właśnie chciałam o tą pastę zapytać, teraz to po prostu jem z chlebkiem lub samą, szczególnie jak obieram to potrafię sporą część pochłonąć - tak mnie wzięło jakoś ;)

podliczyłam po obiedzie - wyszło mi 1130 :), znaczy jak zgłodnieję wieczorem mogę jeszcze coś przekąsić :)

Power - z tym chlebkiem wczoraj byłaś na prawdę dzielna, a opis Twojego śniadanka i planów co do patelni mnie powalił :) Ajena - za chwilę okaże się ze liczenie wejdzie Ci w krew :). Jak tak czytałam to do obiadku szło ci świetnie, ale ta kiszka i kiełbasa wiejska to pewnie trochę kalorii miały :), a i jeszcze o musie doczytałam ;) Marzenko - super, widzę że trzymasz się dzielnie :) oj jak ja bym chciała tak schabowe lub fileciki w paniereczce wcinać to raczej w 1500 bym się nie zamknęła :) - czasem jak chcę sobie dogodzić to mogę ale tylko tak 1/3 kotlecika, więc za często też się nie da, bo jednak trochę mięsa warto było by przyjąć :) Ida- dziś dopiero zaczęłaś dlatego tak Cię ciągnie, organizm domaga się tego do czego był przyzwyczajony, za kilka dni będzie Ci trochę łatwiej, potem możesz mieć co jakiś czas chwilowy kryzys ale wierzę, że dasz radę :). Ja na nartach jeździłam od podstawówki, nawet przez jakiś czas w grupie sportowej 4 razy w tygodniu, i całe lato treningi były albo bez nart albo w Czechach na sztucznej nawierzchni (u nas wtedy nie było takiej możliwości, a do Czech miałam 30 km) :). Aga - no rozwaliłaś mnie tymi pompkami, squatami i sprintem w miejscu :),ja sobie tu myślę o francuskiej kuchni jak czytam wieści od Ciebie, a ty mi tu wyskakujesz z batonem proteinowym ;)

hej, jeszcze Was nie czytałam, wpadłam do domku i pisze tylko co i jak z kaloriami. U mnie się dziś posiłki poprzestawiały - taki dość zakręcony dzień mi wyszedł, kolację jadłam koło 16 a obiad będę jadła za ok 30 minut :). W sumie dziś było już 750 kal - obiad liczę będzie ok 450-550 - ale zważę, zobaczymy :). Makreli podjadłam sporo- bo jakoś mam ostatnio na nią ogromną ochotę :), a z niezdrowych rzeczy dwa małe wafelki oba po 15 g - czyli w słodyczach 160 kal.

Ajena - fajna fotka, ja też nie dala bym Ci 80 kg :) Marzenko - u mnie 1530 kal i chyba już tyle zostanie :) od jutra ćwiczenia i dietka, bo dziś trochę pofolgowałam ze słodyczami :).

Ajena - super, dasz radę ja w to wierzę :). Fajnie, że jesteś, bo już zastanawiałam się gdzie się podziewasz :)

Ida, właśnie o to mi chodzi, dziękuje :), wiesz mnie najbardziej mobilizuje to, jak coś powiem głośno albo napiszę i nie tylko ja o tym wiem - takie zobowiązanie. Wiadomo, że jak tylko sami przed sobą mamy się tłumaczyć z 10 bułek czy pół słoika smalcu to się jakoś wytłumaczymy (dół, ciśnienie, ogólna niemoc, stres itp), bo chcemy w to wierzyć , ale przed kimś to już brzmi mniej przekonywującą :). Tak działają nasze mózgi, słowa napisane lub powiedziane w większej grupie bardziej zobowiązują, dlatego lepiej mieć wsparcie i motywować się nawzajem, a przede wszystkim mówić o małych celach np w tym tygodniu nie zjem pieczywa, albo w tym tygodniu nie przekroczę 1400 kal :) Dalekie cele nie pomagają a małe motywują :) Dobra koniec ględzenia :) Dziś śniadanko za mną - kanapka z makrelą, no i pośniadankowa kawa - w sumie 200 kal. Fanki - co ja zrobiłam, po prostu poczytałam o rożnych dietach i zastanowiłam się nad tym, którą jestem w stanie utrzymać dłużej niż tydzień, na którą pozwoli mi mój styl życia (praca, dzieci), po której łatwiej będzie mi ustabilizować dietę itp. Dieta Agi - jesz w zasadzie do woli, ale musisz wyeliminować wiele produktów (chleb, ziemniaki, makaron, wszystko białe - prawie wszystko, nabiał oprócz serka wiejskiego, słodycze itp - Aga podała dokładnie listę więc znajdziesz), masz za to dzień rozpusty :). Fajne dla osób które lubią dużo jeść i nie są w stanie niczego liczyć, ale za to zjadasz głównie warzywa z mięsem :) - dla mnie było by to bardzo trudne, bo źle reaguję na braki węglowodanów, a jem stosunkowo mało. Liczenie kalorii - Na tej diecie szybko uczysz się wybierania dobrych produktów - mało kalorycznych i sycących - inaczej będziesz głodna i po zjedzeniu jednego dnia 3 batoników więcej tego błędu nie popełnisz, bo obiad bardziej syci :). Czyli jesz wszystko (w granicach rozsądku) ale musisz zaprzyjaźnić się z wagą, ja robię to od dawna, bo już stosowałam tą dietę, mam umysł raczej ścisły wiec samo ważenie i liczenie zajmuje mi chwilkę ale osoby, które nie lubią cyferek zginą marnie :), podobnie jak osoby, które jedzą dużo - te będą chodziły głodne i trudno im będzie utrzymać tą dietę. Przy szacowaniu kalorii, a nie ich liczeniu potrzebna jest ogromna samodyscyplina - bo mamy tendencje do zaniżania kaloryczności i siłą rzeczy jemy ich coraz więcej. Podobnie możesz podejść do innych diet - wypisz plusy i minusy, dla ciebie, pod twoim kontem i łatwiej Ci będzie podjąć decyzję. Nie ma diety idealnej dla każdego, bo każdy jest inny.

Kajka, oczywiście nie mam Ci za złe, że polecasz to co wiesz, że działa i dziękuję Ci za to :), bo to prawda, po to tu jesteśmy, jednak napisałam ogólnie o suplementacji, której akurat ja jestem przeciwniczką, bo uważam, że najlepiej mieć zbilansowaną dietę i starać się o to aby wszystkie niezbędne witaminy, makro i mikroelementy w niej były.

Dojadłam trochę, bo aż się bałam, że tak mało mi wyszło - teraz jest prawie 1300 :). Ida, nie kombinuj, dasz radę, my dajemy radę to i Tobie się uda. Pamiętam jak sama mówiłaś mi kilka raz, że zmiana nawyków żywieniowych to nie problem tylko trzeba się postarać :) - to teraz z myślą o własnym zdrowiu do dzieła :) :), a my kibicujemy. Ja na razie odstawiłam schabowe i smalczyk - to Ty trzymaj się wytycznych :) Kajka - super, że ci się udało :) i trzymaj tak dalej, ja jednak żadnych suplementów brać nie będę, wole chudnąć powoli, bo wtedy jest większa szansa utrzymania wagi - ot fizjologia. Suplementy często rozregulowują metabolizm (szczególnie te "na odchudzanie"), nie mówię, że wszystkie ale niestety większość, więc wolę opornie ale bezpiecznie i na długo :).

Power, ja na temat różnych diet wiem bardzo mało, sporo rzeczy biorę na logikę, z racji wykształcenia trochę orientuję się w fizjologii człowieka, wiec często wychwycę jakieś totalne głupoty, ale nie jestem specjalistą w tej dziedzinie :). Co do liczenia kalorii, przerobiłam to już na sobie kilka lat temu i to z dobrym skutkiem - dlatego się tej diety trzymam (kilka lat utrzymałam wagę :))

Power, ja na temat różnych diet wiem bardzo mało, sporo rzeczy biorę na logikę, z racji wykształcenia trochę orientuję się w fizjologii człowieka, wiec często wychwycę jakieś totalne głupoty, ale nie jestem specjalistą w tej dziedzinie :). Co do liczenia kalorii, przerobiłam to już na sobie kilka lat temu i to z dobrym skutkiem - dlatego się tej diety trzymam (kilka lat utrzymałam wagę :))

Ida - dokładnie, nawet podawane jest że metabolizm zwalnia już od 1200 - oczywiście ważne są też predyspozycje danej osoby ale to już najlepiej na sobie przetestować :)

Ida ja też uważam, ze 1000 kal to mało i najedzona normalnie chodzę jak zjem ok 1400-1500, chyba, że tak jak wczorajszy wieczór z miską spędziłam, bo mnie choróbsko dopadło - dziś do jedzenia mnie nie ciągnie ale nie dziwi mnie to. Podobnie jak miałam przeboje szpitalne nawet 800 kal mi starczało - ale to był stres a nie normalne warunki. liczę kalorie, bo inaczej bym sobie folgowała i przemycała słodycze lub inne wysokokaloryczne potrawy - a liczenie mnie mobilizuje do wybierania zdrowszych produktów.