szarotka76

to jeszcze raz to samo z innej strony http://www.volunteers4sport.eu/pl/news/showNews/1486/poznaj-po-budowie-co-trenuja

Cześć dziewczyny :) Dziś niestety jeszcze nie ćwiczyłam, bo musiałam pozałatwiać kilka rzeczy, ale zaraz biorę się za trening (dzisiaj pracuję w domu, wiec spokojnie poćwiczę) :). Śniadanko u mnie standardowe - kanapki pomidorek, ogórek - co dało 240 kal. Marzenko- bądź dzielna i nie dawaj się chlebkowi :). Z tym ważeniem jest tak, że staram się ważyć raz w tygodniu, czasem nie wytrzymam i wskoczę na wagę, ale wiem, że są spore wahania z dnia na dzień i łatwo się zniechęcić, szczególnie jak waga stoi lub lekko rośnie. W skali tygodnia chyba lepiej widać zmiany. Aga dobrze, ze napisałaś o tym, że trzeba dostosować sposób ćwiczeń do potrzeb, aby zobrazować to o czym pisałaś popatrzcie na to: http://m.kobieta.gazeta.pl/kobieta/51,114429,14996094.html?i=0

To ja jeszcze parę słów, dziś miałam chyba jeden z gorszych dietetycznie dni :), w sumie 1300 kalorii ale niewiele wartościowych rzeczy, bo cały dzień w biegu wiec tu podłapałam coś tam coś innego, tylko pilnowałam ilości. Teraz herbatka, trochę jeszcze popracuję - młode śpią więc mam spokój i tez idę się położyć :) Marzenka - widzisz udało Ci się dziś bezbłędnie diety trzymać - fantastycznie ;) Ajene - a Ty za jakie znów ziemniaczki i śmietankę się zabierasz :) Aga - do ćwiczeń, bez wymówek, nas gonisz to sama zasuwaj :) :), tym bardziej że twój trener patrzy :);)

Bilans dzisiejszy: rano podwójny trening dzięki Adze :) kalorie w sumie 1100 :), idę spać , więcej dziś nie będzie :)

Ida, wcale nie uważam Cie za obżartucha :), jestem pełna podziwu dla Twojej przemiany materii, powiem Ci, że też bym chciała móc tak jeść. Twoje śniadanie to doskonały przykład na to, że wcale nie musi jedzenia być dużo, żeby okazało się nagle, że pochłaniamy dziennie ok 3000 kal ;) ;), zakładając, że reszta posiłków to nie warzywa :). W Twoim wypadku nawet gdyby tak było nie jest to problemem, bo ćwiczysz intensywnie, ale w przypadku osoby o siedzącym trybie życia to właśnie jest pierwszy krok do Rubensowskich kształtów ;). Aga - jeszcze kładzenie glazury czy terakoty, malowanie, fugowanie, tapetowanie, składanie mebli, wymiana wtyczek - rozumiem i jak muszę to lepiej czy gorzej ale zrobię, jednak z tym młotem pneumatycznym i wymianą rur mnie rozwaliłaś ;), a i jeszcze szycie - nie cierpię tego, nie umiem i choć by nie wiem co, i tak mi krzywo wyjdzie nawet zwykłe zszywanie rozprutego szwa;) Marzenko - co to za tościk - a klapsa wirtualnego chcesz?

po burzliwym dniu dotarłam do domu :) Marzena - dziękuję, że we mnie wierzysz - talia Świstaka to marzenie (znaczy Twojego Świstaka, nie tego od sreberek ;)) Ida- reklamę oczywiście pamiętam, ale ten kształt fistaszków w skorupkach ...:) Co do Twojego śniadanka - toż to moje dzienne spożycie kalorii jest :) Nie napisałaś jakiej wielkości jogurt grecki zjadasz. Mały taki 180g ma 208 kal, a wszystkie Twoje dodatki (oczywiście w przybliżeniu - bo nie mam masy tylko łyżki;)) to 890 kal :) Wychodzi spokojnie ponad 1000:)

Ajena, dziękuję ;), ale ja od 20 lat coś liczę i przez ponad 15 robiłam bazy danych i analizowałam wyniki, więc baza do liczenia kalorii to tak jakoś przy okazji mi wyszła, potrzebowałam, zrobiłam i mam kłopot z głowy :), z kaloriami jest łatwiej, gorzej było by policzyć indeks glikemiczny, bo zmienia się podczas obróbki produktów. Jak byście potrzebowały pomocy przy różnych wyliczeniach to dajcie znać :)

tak myślę ;), staram się jeść w domu albo brać kanapkę ze sobą, wiesz w necie łatwo znaleźć informacje ile ma kalorii jagodzianka, czy pączek, kawałek pizzy - wtedy na oko - po jakimś czasie mniej więcej wiesz, nawet bez dokładnych wyliczeń. Jak mogę to liczę żeby perspektywy nie stracić ale czasem musisz oszacować - np jak jesz u kogoś.

Zresztą nawet na piechotę jak masz masy produktów, bo zważyłaś wkładając do garnka - obliczenie z kalkulatorem w ręku zajmuje niecałe 5 minut.

Zołza, ja nie liczę tego na piechotę, pisałam, że wrzucam w arkusz kalkulacyjny - to jest dieta którą już stosowałam i wtedy usiadłam zrobiłam sobie taki arkusz wpisałam formuły ze wzorami i samo mi liczy, teraz tylko wklepuję masę produktu, kaloryczność większości produktów mam, tych co nie mam to uzupełniam na bieżąco. Mam też przygotowane tabele do obliczania potraw które najczęściej gotuję i tam też tylko wpisuję masy - produkty i kaloryczność jest już wpisana na stałe - i samo mi wylicza kaloryczność potrawy. Jak gotuje coś nowego to tylko lista produktów kopiuję wzory do obliczeń i liczy :)

Marzenka, często obliczam swoje dania które robię. Ważysz i zapisujesz każdy składnik podczas przyrządzania: 1. potrawy które jesz na surowo - nie ma obróbki cieplnej, nie dodajesz wody, ie wyparowuje woda , a co za tym idzie nie zmienia się kaloryczność produktów. np: sałatka szopska (waga z sufitu tak dla przykłady i równego rachunku): papryka - 300g czyli 96 kal - bo 100g papryki ma 28kal pomidor- 350g czyli 70 kal - bo 100g pomidora ma 20kal ogórek kiszony - 200g czyli 22 kal - bo 100g ogórka ma 11kal cebula- 50g czyli 20 kal - bo 100g cebuli ma 40kal feta - 200g czyli 436 kal - bo 100g fety ma 218kal oliwa z oliwek - 20g - 180 kal - bo 100g oliwy ma 900 kal to daje Ci 1120g - sałatki i to 1120 g będzie miało 1032 kal więc 100g ma 92 kal. 2. potrawy które gotujesz, smażysz, pieczesz - czyli zmienia się waga produktu bo albo gromadzą albo tracą wodę a za tym idzie zmiana kaloryczności produktów podczas obróbki cieplnej np leczo : kiełbasa 600g czyli 1680 kal(100g ma 280 kal) cebula 300g czyli 120 kal (100g ma 40 kal) papryka 700g czyli 196 kal (100g ma 28 kal) cukinia 1000g czyli 180 kal (100g ma 18 kal) koncentrat pomidorowy 190g czyli 197 kal (100g ma 104 kal) obliczasz z tego, że wszystkie produkty w całym leczo mają 2373 kalorie oczywiście żeby powstało leczo podsmażasz (jeśli na oleju doliczasz olej), dolewasz wody i dusisz. Podczas podsmażania wyparowuje woda - kalorie zostają ale zmienia się masa. Woda którą potem dolewasz kalorii nie ma ale zmienia Ci masę całej potrawy więc jeśli uznasz że leczo jest gotowe i wyłączasz gaz ważysz całe leczo i np wyszło Ci 2850g , (nie ważysz wody którą dolewasz bo część jej odparuje podczas gotowania, dlatego ważysz potrawę po ugotowaniu) Wobec tego 2850 g leczo ma 2373 kalorii, a z tego wynika, że 100g leczo będzie miało 83 kal. Takie liczenie na piechotę jest czasochłonne, ja sobie zrobiłam arkusz w Excelu do którego wprowadzam tylko masę produktu i kaloryczność, a on mi sam liczy :) Powodzenia :)

wiem Aga wiem , ale ja nie lubię, podobnie jak nie lubię biegać czy podjeżdżać na rowerze, co innego zjeżdżać czy wspinać się - to inny rodzaj zmęczenia ;)

Aga ja zrobię jak młode położę spać - teraz zapomnij :), tak dla sprawdzenia siebie :) widziałam go - nie lubię za bardzo takich, za dużo cardio :), a ja nie lubię tego typu wysiłku, wolę Twoje pompki - a co ciekawe ręce mnie po nich nie bolą tylko nogi trochę czuję :), fakt robiłam je po treningu Jillian ale przynajmniej byłam dobrze rozgrzana ;).

Aga, wiem o co Ci chodzi z tymi ujemnymi kaloriami, tylko mój organizm źle toleruje zakwaszenie - dużo białka niestety z tym się wiąże dlatego postawiłam na liczenie kalorii - zresztą przetestowane już przeze mnie, ale z punktu widzenia, fizjologii Twoja dieta jak najbardziej powinna działać :) i patrząc na Ciebie DZIAŁA :)

pierwsze i drugie śniadanie - 450 kal (kanapki z moim ukochanym smalcem ;)) potem było niestety gorzej bo miałam dziś maraton i załatwiałam mnóstwo rzeczy - sporo chodziłam a w zasadzie biegałam, żeby zdążyć i byłam już tak głodna ,koło 16 że mi niedobrze było po drodze capnęłam babeczkę śmietankową, zjadłam jej tylko połowę - bo przecież drugą musiałam zważyć i to mnie uratowało (liczę 260 kal - wychodzi mi 160 kal ale wydaje mi się że ona musi być bardziej kaloryczna). Obiad - ryż 92 g plus kurczak w ziołach 64g i ogórek z pomidorem - w sumie ok 250 kal. Kawa 30 kal. Wyszło mi do tej pory 990 kal i jestem puki co najedzona jak to Aga mówi pod korek :) Aga- ja też staram się robić przekąski z np fasolki szparagowej (bez bułki :)), kapusty kiszonej, ogórka czy kalafiora - mało kalorii a mózg dostał info, że żołądek pełny ;)

Gościu ja liczę kalorie, staram się tak ok 1500 kal dziennie zjadać, ale jak na razie średnio mi to wychodzi, przez różne stresowe zawirowania jadłam nawet 900 kal czy 1000 dziennie, teraz powoli staram się dojść do 1500 - i na razie jem ok 1200. Do tego ćwiczę co najmniej 5 x w tygodniu. Nie chcę stosować diety głodowej bo spowalnia metabolizm. Zołza - trzymaj się, cieszę się, że mały lepiej się czuje. Marzenko - tak trzymaj, bo jak coś zawalisz następnego kopniaka zaaplikuję :) ;), nie dziwię się Twojej córce, ze jej się nudzi, mój tato jak tylko wybudził się po zabiegu od razu chciał do domu :), bo mu się nudziło ;). Aga zerknę wieczorkiem na trening - ale te twoje pompki mi podpasowały :)

Cześć dziewczyny:) Poćwiczyłam, zjadłam śniadanko i zabieram się do pracy :) Na śniadanie zrobiłam sobie kanapki ze świeżego chlebka- 55g (wyjętego pół godziny wcześniej z piekarnika )z ulubionym smalcem -8g i ogórkiem małosolnym :) - w sumie 220 kal :). Z ćwiczeń, trening Jillian do którego dodałam pompki Agi :), zrobiłam 15 ale tylko tych Shauna T. - one jakoś lepiej mi wychodzą :) Aga - pełen szacunek :) nie wiem jak TY dajesz radę robić te pompki przez minutę, ale ja po 15 miałam dość :) :). Marzenka - trzymaj się i nie poddawaj pokusom, bo zdalnie nakopię i to mocno, aż siniaki będę ;). Ja mam inną dietę dlatego czasem pozwalam sobie na 5 - cio gramowego wafelka (26 kal)lub gałkę sodów (100kal), czy kostkę czekolady (25 kal)- ale to jest JEDEN WAFELEK lub JEDNA GAŁKA LODÓW lub JEDNA KOSTKA CZEKOLADY i nie " i"tylko "lub". Wiem, ze Ci się uda i że potrafisz się zmobilizować. Ajena - mnie czasem też waga waha się o jakieś 500-600 g , czasem jest tak, że ładnie spada, a potem tydzień czy półtora stoi w miejscu - trzeba to przeczekać, przetrzymać , wytrwać i iść dalej. A ja mam zamiar przy waszej pomocy i wsparciu to właśnie zrobić :) Witaj Gościu, dołączaj do nas, razem raźniej :), ja nie jestem na 4 hours body, wiec nie sugeruj się moim jadłospisem.

Aga, zadanie wykonane, mogę iść spać :), poszukałam jeszcze tych pompek do przysiadu i znalazłam trochę inne. Udało mi się o dziwo zrobić 5 takich jak ten gość w białej koszulce (przy szóstej konstrukcja mi się posypała i nogi nie nadążyły za resztą ;)), https://www.youtube.com/watch?v=bsDUSEZFtQQ wiec zrobiłam jeszcze 5 ale tych innych - tam nie ma takiego wyskoku ;) https://www.youtube.com/watch?v=zFccbdU1eYU Niezłe to jest, angażuje dużo więcej mięśni niż normalne pompki :).

Ajena, to może zmień dzień ważenia, pamiętam, chyba Aga mówiła, że po waszym dniu rozpusty najlepiej ważyć się dopiero w środę. Ja ważyłam się w poniedziałek ale zmieniałam na sobotę rano, bo sobota i niedziela są dla mnie dniami bez treningu -chyba że uda się coś porobić ale najczęściej przy dwójce maluchów nie udaje się. Mnie przed zjedzeniem dużych ilości słodyczy powstrzymuje tylko porcjowanie :). I picie w dużych ilościach - chce mi się słodkiego to biorę łyka zielonej herbaty, albo wody :). Teraz popijam sobie kawę - bez cukru oczywiście :)

No i na drugie śniadanie znów skusiłam się na chlebek ze smalcem, jakoś nie mogę obojętnie na niego patrzeć ;). W sumie śniadanie i drugie śniadanie to 500kal. Obiad 300 i jedna kulka lodów w międzyczasie - liczę 100. Czyli wychodzi mi 900 do tej pory, wygląda na to, że jak zgłodnieję to jeszcze mogę coś wciągnąć ;) :) A na obiadek miałam ryż, pierś kurczaka i kapustę kiszoną - bo mi na nią ochoty narobiłyście. Aga - fajne te pompki :), spróbuję dziś zrobić coś takiego jak młode spać pójdą - ciekawe czy mi się uda, czy skończę z płaskim nosem ;) tak czy inaczej - napiszę na pewno. Zołza - ściskam Was bardzo trzymajcie się, oby jak najszybciej Twój synek uporał się z chorobą. Pogłaszcz ode mnie psa - uśmiałam się jak sobie wyobraziłam jak Ci drożdżówkę capnął :) wie co robi, oby mnie ktoś tak słodycze sprzed nosa zabierał, a tu młode przychodzą i częstują mnie ciasteczkami, wafelkami i innymi łakociami - na razie jestem twarda :) Marzenka - trzymaj się i nie ulegaj, weź kilka wafelków i schowaj na niedziele, dzisiaj NIE WOLNO !!!!! Ajena - ten fachowiec dba o Twoją dietę, żebyś czasem po kuchni za dużo nie buszowała :) Ida - ja Marzenkę rozumiem, nie da się nie kupować jak masz dzieci, to że ja jestem na diecie nie oznacza, że młode maja mieć szlaban na słodycze - my i tak mało im dajemy, ale trochę dostają. U mnie jeszcze mąż, który potrafi paczkę ciasteczek albo ptasiego mleczka na raz wciągnąć - jak nie ma to jęczy że nie ma i co mam zrobić ;).

Cześć dziewczyny, Marzenko - cieszę się, że na razie wszystko OK i trzymam kciuki za dobre wyniki rezonansu, a Ty się trzymaj i nie poddawaj, sama widzisz, że pierwsze wyniki są już zauważalne ;). Aga - bardzo mnie zaciekawiły te pompki, nie bardzo mogę sobie wyobrazić jak to wygląda ale spróbuję znaleźć, tak z czystej ciekawości :). Ajena - trzymam kciuki za kolejny tydzień :) Owocelka - witaj, fajnie ,że do nas dołączyłaś A teraz moje sprawozdanie - wczoraj z powodu młodych nie mogłam poćwiczyć, za to udało mi się trochę z koleżanką na rowerze pojeździć. Poszłyśmy na górkę (taką małą - ale zawsze), podchodziłyśmy i zjeżdżałyśmy i tak w kółko ok 15 razy - zawsze to coś. Wczoraj znajomi do nas przyszli i bałam się o dietę, bo coś tam skubnęłam słodkiego - nie dużo wprawdzie ale jednak, wszystko dzielnie pisałam i starałam się uważać - wyszło mi w ciągu całego dnia 1200 kal - wiec jak się okazało nawet nie nagrzeszyłam ;) Dzisiaj jestem już po ćwiczeniach, na śniadanko kanapki (chleb 46g) jedna z domowym pasztetem (7g), druga z domowym smalcem ze skraweczkami - oczywiście w ilościach niewielkich (6g) :), do tego ogórek małosolny - wyszło mi 230 kal.

Ida, ja dzisiaj nie ćwiczyłam, poza tym jak zjadam koło 2200 to tyję mimo treningów, wiec nawet nie chcę myśleć co było by gdybym jadła 3200 ;)

Zołza - to prawda, mamy trochę czasu, ja na razie marzę aby osiągnąć Twoje 58 kg :), a wiem, że u mnie na początku to jakiś tam spadek widać, a potem im mniej zostanie tym trudniej pozbyć się każdego kilograma.

Zołza - bo sierota jestem, albo tęsknię za wiosną ;)

Na razie wyszło mi 960 kal - no i znów mało, a głodna nie chodziłam. Pewnie jeszcze z 200 dziś zjem, bo pójdę spać raczej dość późno, ale to i tak niewiele.