-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez szarotka76
-
kuchnia w zasadzie pomalowana - jeszcze kaloryfer :) Jutro rano muszę zaliczyć reala - znaczy Auchan - bo się przekwalifikował :P, potem myję kuchnie i zacznę układać wszystko co z niej wyniosłam - w ten sposób odzyskam duży pokój :P. Nawet nei mam kiedy Was poczytać - wpadam tylko w przelocie ale mam nadzieje ze mi wybaczycie :). Obiecuje nadrobię dzielenie czytanie co do posta :) Zamykam roletki i ide spać - ciut zmęczona jestem :)
-
aaaa i jeszcze mi sie nasuneło jak tak pędzlem po suficie machałam (niecierpie malować sufitów :p) - jak ja sie cieszę, że mam w tych łapkach jakieś mięśnie :P Dobra lecę do po mamę i do lekarza :)
-
ja wcinam, ogórki, paprykę , avokado, makrelę serek i kawałeczek kiełbaski, a wy tiu o ciasteczkach - no nei mogę z wami :P
-
ja znów z doskoku, o 12 skończyłam malować sufit i 1/3 ścian, teraz misz masz jedzeniowy na II śniadanie i lecę do mamy - najpóźniej 12:30 muszę wyjść - no dziś chyba ruchu też mam sporo :P, w łapkach zakwasów jeszcze nei mam - nawet nei wiem jak to mozliwe :P
-
ooo Zołza - zerknęłam, na Twoje śniadanko - to sie zgrałyśmy :P aaa jeszcze jedno- doczytam jak pomaluję :)
-
Cześć chudzinki, wczoraj odpadłam, młode poszłam usypiać i juznei wstałam :P Rano kanapki z makrelą i stosem sałaty - teraz biorę się za malowanie bo o 12:30 musze do mamy lecieć :), a wrócę pewnie dopiero koło 16 wiec mało czasu do zmierzchu - drugą warstwę jednak wolę malować jak cos widać :P - choć dodam, że pierwsza źle nei wyszła :P
-
Cześć chudzinki - dziś nawet nei miałam kiedy kompa otworzyć - ale....pomalowałam po raz pierwszy kuchnię - całą :P, jutro drugie malowanie. Potem wykończenie przy suficie i za lodówką - bo teraz nei miałam jak jej wystawić :P . Rano wygładziłam to co wczoraj załatałam, potem gruntowanie, następnie poszłam do Kolegi od wykresów - bo musiałam coś mu dokończyć, wróciłam i była 14 - a jeszcze malowanie - no zabrałam się za ta kuchnie i...prawie przed zmierzchem zdążyłam - tylko jedną ścianę po ciemku malowałam :P Potem lekcje z młodą i .. no i mogłam odpalić komputer :P Zaraz poczytam co tam napisałyście :) Jutro czeka mnei kolejny zakręcony dzień, rano młode odprowadzam, potem malowania cd, no i z mamą na zdjęcie szwów - mamę do domku odstawię i po młode ... ech znów pewnie wieczorkiem się pojawię :) Dieta... no cóż dziś kompletnie nei wiem ile czego było, bo miałam jak ważyć ale na oko chyba OK . Teraz na zielonej herbatce jestem :)
-
zapomniałam Wam napisać jak to dzisiaj kuriera bym miała na sumieniu. Farby zamówiłam no i przywiózł - no akurat jak w sklepie byłam przed 9 rano - zaraz jak młode odstawiłam, dzwoni i mówi że jest i ze mnie nie ma, na co ja ze za 5 minut bedę i niech czeka - czekał. Dobiegłam z wyrzutami sumienia więc mówię mu zeby sobie darował wchodzenie na górę podpisze mu te papiery i paczuszkę wezmę. Obdarzył mnie ironicznym spojrzeniem z odrobiną współczucia i dużą dozą wyrozumiałości i mówi, ze to eni paczuszka, tylko 20 kg paczka (noż wiem co zamawiałam), na co ja , ze tyle to mój rower waży - facet popatrzył na mnie z politowaniem jak na przysłowiową blondynkę - dodam ubrana byłam w rurki i czarną kurteczkę pikowaną z zaznaczona talią - dość filigranowo w tym wyglądam - blondynką jestem od urodzenia :P - zlustrował mei wzrokiem i daje paczuszkę, ja paczuszkę biorę jak by nigdy nic i po schodach zasuwam dodatkowo z siatami ze sklepu - wzrok kuriera bezcenny :P.
-
ściany umyte, dziury zaklejone :) teraz czekam aż wyschnie gips, wyrównam i zagruntuję, potem malowanie :) Nutt- ja na Sokolicę wchodziłam w sumie 3 razy w tym ostatni w 4-tym miesiącu ciąży :P - spokojnie za zgodą lekarza i na drugą takze bezpiecznie - brzucha jeszcze eni miałam :P Ajenko- Ida ma rację - nei ma co w kompleksy wpadać - no co ja miałam zrobić jak w ciąży z 57 kg zrobiło mi sie 80 , w drugiej to samo - ludzie osądzali, a ja naprawdę sie nei obżerałam tylko nei mogłam się głodzić bo mi cukier niebezpiecznie spadał i kg szły w górę - każdy ma jakieś kłody do pokonania i to, że jeden może je łatwo pokonać nei znaczy ze drugiemu też tak łatwo pójdzie. Zobaczysz dasz radę, bo juz bardzo dużo się o sobie nauczyłaś :) Iduś - zrobię fotki :), nigdy czerwonego ryżu eni jadłam Gościu podaj przepis na te kabaczki nadziewane :) Zołza - od 15 nie dała bym rady :) - dizelna jesteś bardzo :) ja dizś an II śniadanko misz masz warzywny: avokado, ogórki, papryka biała i zielona, twarożek, makrela, na obiad żurek z ziemniakami i kawałeczkiem kiełbaski, a na kolację to co na II śniadanie :) - dzień uważam za zaliczony, choć jeszcze nei podliczyłam :)
-
Ajenko- trzymam kciuki za dietę :), walczymy razem, ja na II śniadanko znów mój misz masz sobie zrobię ale to tak koło 12:30 :)
-
Dorotko- witaj :), dobrze mówisz, ja mam tak samo, jak skubnę to już pozamiatane - o 20 ostatni posiłek i koniec , kłódeczki na szafki :P. Warto na kolacje zjeść coś konkretnego i nawet capiątko małe na deser jeśli musisz ale ważne żeby to był OSTATNI posiłek i potem tylko herbata, nawet okruszka nie ma, nawet gryzka - bo po takim gryzku jest znacznie trudniej :P
-
Marzenko- bardzo się cieszę, zę sie starasz - wiem, ze damy rade ja też będę miała motywację - ei moge na ciebie krzyczeć i sama zawalać :P Nutti - dziękuję, Ty też super sie trzymasz z dietą :) no i te niezawodne śniadanka :) No i te hantle :):) - jesteś bardzo dzielna :) Iduś - kolega mojego męża dawno mnie cyborgiem ochrzcił :P - jeszcze wtedy mój M moim M nie był :P, po tym jak w skałki pojechałam z nimi (po raz pierwszy w życiu wspinałam sie wtedy w skałach - wcześniej tylko na ściance) i bez żadnego przygotowania weszłam na luzie na Sokolicę w Będkowskiej (najwyższa skałka Jury 70 m - 3 wyciągi ), a kolega mojego M po kursie i kilkukrotnym pobycie w skałach radził sobie - no....ciut gorzej :P
-
Cześć chudzinki :) Ja po kanapeczkach z makrelą i stosem sałaty :) teraz biorę sie za zakrywanie kuchni folią i mycie ścian :P - oczywiście, że sama dziurki zaklejam to i musze zaprawę mieszać :P - są teraz fajne produkty zarówno do zatykania dziurek, jak i gruntowania ścian, nawet do mycia - mam mydło które odtłuszcza a do tego gruntuje od razu :P - to tez trzeba rozrobić w odpowiednich proporcjach ale ja biolog i odczynnikami się bawiłam, żadne malarskie wynalazki mi nei straszne :P. Marzenko- no tylko mi tu topiku nie zmieniaj bo normalnie tyłek skopię tak, że przez tydzień nei osiądziesz :P. Obiecałam wage 56,3 :) - zobaczymy po malowaniu ile bedize :). Kolorki: kuchnia - biały lekko przełamany w kierunku kremu - część kuchenna i sufity, częsć garażowa, beż z brązem :P. Meble mam drewniane :). Młodych pokój - delikatny fiolecik z żarowiastą zielenią, do tego białe lub biało szare meble. Nasza sypialnia - szary z prawie białym meble w bieli a dodatki w brązie :)
-
Marzenko- stół śliczny :), ale proszę zacznij od ważenia w ten poniedziałek, mogę nawet z tobą się zważyć - i dzielnie przez cały tydzień się trzymamy - choćby nie wiem co. Jesteś w stanie to zrobić i spokojnie dasz radę, mam wrażenie, że 70 kg to taka Twoja granica psychiczna, boję się, że jak przekroczysz tą 70 to już poleci w górę bo stracisz motywację całkowicie, a do tego wiarę we własne możliwości - swoją drogą wcale niemałe możliwości :). Dobrze, ze na rowerku udało Ci się pojeździć :) Jutro od rana bawię się w malarza :P, zaczynam od przygotowania ścian, umycia ich i zalepienia dziur - potem wyrównanie, zagruntowanie i malowanie :P. Jutro myję - a jak wyschnie to dopiero mogę dalej działać :) zamykam roletki - do jutra :)
-
Cześć chudzinki Wróciliśmy wczoraj o 3 w nocy :), młode padły u znajomych a obudziły się dopiero dzisiaj rano w domku :). Z jedzenia w sumie dożo nei było ale i tak ostatnie kęsy przypadły mi tak na 24 chyba :), więc teraz dopiero jem śniadanko: misz masz - avokado, pomidor, serek pleśniowy, papryka zielona surowa, papryka konserwowa, korniszony :). Jeszcze nei nadrobiłam tego co napisałyście i pewnie dopiero wieczorkiem bedę miała chwilkę.
-
Cześć chudzinki, ja tylko na chwilkę bo do Ikei jedziemy obejrzeć co nieco :) Doczytam Was pewnie jutro, bo po ikei imprezka się szykuje- my idziemy wiec robić nei muszę :) - dietetycznie nei będzie ale postaram się umiar zachować - co by w przyszłym tygodniu już 55 z przodu było :P waga 56,1 - wiec jakiś drobny spadek jest :):) Iduś - ta botwinkę jeszcze zabielić można śmietaną lub jogurtem , na samym końcu :)
-
Iduś - specjalnie dla Ciebie napiszę, ze loda była 1 gałka :P, a kawa z 20g mleka :), kurczaka na obiad 110 g warzyw niezły stosik :) Przepis na botwinkę :): potrzebne: kostka wołowa lub trochę kuraka - tak jak na rosół, moze być jedno i drugie włoszczyzna - również standard jak na rosół 4-5 dużych "starych" buraków 2 pęczki botwinki cytryna, sól, cukier :) Gotujesz rosół, do niego wkładasz buraki stare - całe, pokrojone lub poszatkowane, zależy od upodobania, jeśli całe to najpierw gotujesz stare buraki, a potem wkładasz buraczki z botwinki - jeśli drobno kroisz lub szatkujesz możesz włożyć wszystkie razem :), jak buraczki są miękkie dodajesz soku z cytryny - sporo ale do smaku, troszkę cukru i troszkę soli , do tego wkładasz pokrojone liście i gotujesz ok 2 minut :) Smacznego :):):)
-
Na drugie śniadanko były kanapki z żółtym serem i pomidorem, potem kawa z capiątkiem, potem neistety jeszcze jedno capiątko w postaci loda na szczęście tylko - 120 kkcal, po powrocie do domu avokado, a na obiadokolację : kurczak z warzywami (bardzo dużo warzyw) :) podsumuję się po 20 :)
-
Aga - co do tej masy mięśniowej to masz rację, bo ja pewnie bym dużo więcej z wczasów przywiozła, gdyby nei mięśnie - ruchu trochę mieliśmy bo młode na wycieczki wyciągalisĶy ale mimo wszystko jedzenie nie było w ogóle dietetyczne :P, a ja na rowerze prawie nei jeździłam, z pływania został mi tylko rowerek wodny :P, bo ani kajak, ani wpław nei wchodziło w grę :P
-
Cześć chudzinki :) moje śniadanko: pomidorówka z makaronem :P - ciut obiadowo wyszło ale znalazłam ją w lodówce i nabrałam ochoty :) Marzenko- kalorii mi się nazbierało, bo makrela, avokado i śledzik trochę mają :) Marzenko- dasz radę tylko nie podjadaj w międzyczasie :P, zanim coś chwycisz i zjesz pomyśl o 60 kg :P
-
zamykam roletki :)
-
podliczyłam - kalorycznie 1460 :)
-
Iduś - przepraszam zapomniałam wieczorkiem do taty zadzwonić - jutro obiecuje na pewno. Na obiadek miałam śledzika w śmietanie z ziemniakami, a na kolację misz masz taki jak na II śniadanie - znaczy avokado, makrela - już końcówka niestety, ogórek, papryka, serek pleśniowy :) jeszcze eni podliczyłam kalorii
-
wstałam z kłębka :) Iduś - u Ciebie problemem jest to, że Twoje odżywianie (faza cuksowo owocowa) wyraźnie Ci szkodzi i masz problemy zdrowotne dlatego chyba powinnyśmy popracować nad tą motywacją :):):):) Co do znajomych wyjazdowych i stacjonarnych - godne przemyślenia :P. My mamy jedna rodzinkę taką z która dogadujemy sie dosć dobrze na wyjazdach i na miejscu - reszta raczej stacjonarna i nei chodzi o to, ze wyłazi z nich prawdziwe oblicze na wyjazdach, a raczej o to, że oni po prostu cały czas się ze sobą o coś kłócą, spierają, strzelają fochy czy dogryzają sobie nawzajem. Na miejscu jest mniej punktów zapalnych na wyjeździe więcej, bo dochodzą nieprzewidziane sytuacje, kaprysy pogody, niedogodności lokalowe i inne pierdoły :p Aga - pisz na maila kiedy tylko będziesz chciała pogadać :), widzę, ze z wakacji przywiozłyśmy podobny bagaż osobisty :P - u mnie jakoś ciężko z ćwiczeniami, nei mogę się zebrać, choć M stwierdził, ze przez zimę musimy po pracowac nad kondycją bo przydałoby się wystartować chociaż w jednych zawodach w przyszłym roku :P, więc myślę ze nad 6-ciopakiem popracujemy razem :P
-
teraz kawa z capiatkiem :)