Cześć dziewczyny. Piszę tutaj, bo nie potrafię nawet z nikim o tym porozmawiać. 09.1.2014r. straciłam moje Maleństwa (ciąża bliźniacza). To był 19 tydzień i ni stąd ni zowąd w środku nocy odeszły mi wody. W szpitalu okazało się, że nie ma już szans, by uratować moich Chłopców. Jeszcze przez cały następny dzień czułam jak się ruszają, następnego już nic... badanie potwierdziło, że obydwa Maluchy odeszły, później poród, łyżeczkowanie... zupełnie nie potrafię się odnaleźć w rzeczywistości. Jak Wy sobie poradziłyście z tym wszystkim? Wiem, że będę chciała mieć kolejne dziecko, ale tak potwornie się boję. Pozdrawiam Was.